Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Już 130 tys. lat temu Homo erectus pływał po morzu
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Humanistyka
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Gdy człowiek zaczął używać kamiennych narzędzi, wszystko się zmieniło. Narzędzia, zarówno te celowo modyfikowane, jak i niemodyfikowane, zwiększyły nisze ekologiczne zajmowane przez naszych przodków. Pozwoliły na korzystanie z nowych zasobów pożywienia. Nasi przodkowie mogli dzięki nim zabijać zwierzęta, dzielić ich mięso, korzystać ze skór, rozbijać kości, obrabiać twarde rośliny. To zaś doprowadziło do zmian ewolucyjnych.
Dostęp do większej ilości bardziej zróżnicowanego pożywienia, wytwarzanie i posługiwanie się kamiennymi narzędziami doprowadziły do ewolucji uzębienia, morfologii dłoni czy rozmiarów mózgu. Jednak mimo tego, jak ważnym wydarzeniem było używanie narzędzi, wciąż niewiele wiemy o tym, jak do tego doszło. Jednym ze sposób na badanie procesu adaptacji takich narzędzi jest przyglądanie się naszym najbliższym przodkom, wielkim małpom.
Naukowcy z Uniwersytetów w Tybindze, Barcelonie, Oslo i Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka badali orangutany pod kątem zarówno samodzielnego jak i społecznego uczenia się wytwarzania i używania kamiennych narzędzi. Kamienne narzędzia, ze względu na ich odporność na destrukcyjne procesy zewnętrzne, są najczęściej spotykanymi narzędziami znajdowanymi przez archeologów. Wśród narzędzi typowych dla wczesnej epoki kamienia znajdziemy zarówno celowo modyfikowane kamienie o ostrych krawędziach, jak i niemodyfikowane kamienie wykorzystywane w roli młotków czy kowadeł. Nasi przodkowie korzystali z nich już 3,3 miliona lat temu, mówi główna autorka badań, doktor Alba Motes-Rodrigo. Wykorzystanie tych kamieni było kamieniem milowym ludzkiej ewolucji.
Naukowcy przeprowadzili serię eksperymentów z orangutanami, które nie miały doświadczenia w używaniu narzędzi. Dwóm samcom z Zoo Kristiansand w Norwegii dostarczono młot do betonu, kawałek czertu (twardej skały krzemionkowej) oraz dwie skrzynki zawierające owoc. Aby dostać się do skrzynek trzeba było w jednej z nich przeciąć linę (symulowała ona ścięgno zwierzęce, a w drugiej silikonową membranę symulującą skórę. Oba zwierzęta uderzały młotkiem w ściany i podłogę, ale żaden z nich nie spróbował użyć go do odłupania z czertu zaostrzonego fragmentu.
W drugim z eksperymentów orangutanom dostarczono różne materiały, a wśród nich był wykonany ludzką ręką krzemienny odłupek. Tym razem jedna z małp próbowała użyć odłupka do przecięcia silikonowej membrany.
W trzecim z eksperymentów wzięły udział trzy samice orangutanów z Twycross Zoo w Wielkiej Brytanii. Tym razem sprawdzano, czy małpy mogą nauczyć się wykonywania kamiennych narzędzi obserwując człowieka. Po pokazie jedna z małp użyła młotka, by uderzyć nim w krawędź czertu, tak, jak zademonstrował to człowiek.
Autorzy badań twierdzą, że są one pierwszymi, podczas których obserwowano, by orangutan spontanicznie wykorzystywał narzędzie do cięcia. Nasze badania sugerują, że dwa główne warunki wstępne dotyczące użycia kamiennych narzędzi – zdolność do uderzania kamieni młotem oraz rozpoznanie ostrych kamieni jako narzędzi do cięcia – mogły istnieć już u naszego ostatniego przodka z orangutanami, przed 13 milionami lat, czytamy na łamach PLOS One. Stwierdziliśmy też, że orangutany spontanicznie uderzają kamieniami w inne kamienie, co czasem może prowadzić do pojawiania się ostrych odłupków.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Setki narzędzi kamiennych używanych przez Homo erectusa odkryli polscy naukowcy w kopalni złota we wschodniej części Sahary w Sudanie. Według archeologów zabytki mają nawet ponad 700 tys. lat. Tak starych świadectw po pobycie człowieka w tym rejonie jeszcze nie znano.
Do tego ważnego odkrycia doszło w jednej z porzuconych kopalni złota ok. 70 km na wschód od współczesnego miasta Atbara.
We wschodniej części Sudanu na Pustyni Wschodniej, podobnie jak w wielu miejscach Sahary, rozgorzała gorączka złota – w prowizorycznych, odkrywkowych kopalniach ludzie poszukują tego cennego kruszcu. Odsłaniając kolejne warstwy górnicy natknęli się na narzędzia sprzed kilkuset tysięcy lat – opowiada PAP kierownik badań prof. Mirosław Masojć z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego.
Informacja dotarła do archeologów. Od kilku lat przemierzają porzucone kopalnie w poszukiwaniu kolejnych zabytków i... ciągle je znajdują.
Wśród setek narzędzi kamiennych w jednej z kopalń uwagę naukowców zwróciły uwagę szczególnie tzw. rozłupce. To duże, kilkukilogramowe masywne narzędzia o poprzecznej krawędzi tnącej, które przypominają nieco pięściaki – narzędzia o kształcie migdałowatym, mające obustronnie obciosane krawędzie, które u zbiegu tworzą spiczasty wierzchołek.
Rozłupce to typowe narzędzia znane z obecnych obszarów Etiopii i Kenii, które były tam wytwarzane nawet już milion lat temu – opowiada prof. Masojć. Tego typu odkrycie jest dla badaczy nowością. Wcześniej zespół prof. Masojcia odkrywał pięściaki i inne narzędzia, ale nigdy takie, które byłyby technologiczne tak bardzo zbliżone do tych z Afryki równikowej i to tak starych. Badacz uważa, że w miejscu odkrycia zabytków znajdowała się pracownia, w której wytwarzano narzędzia, bo zachowały się zarówno gotowe „produkty”, jak również odłupki powstałe w czasie ich wykonywania.
To ślady po obecności afrykańskiej odmiany Homo erectusa (człowieka wyprostowanego) – przodka człowieka współczesnego (Homo sapiens), który pojawił się w Afryce ok. 1,8 mln lat temu, skąd szybko migrował do Eurazji.
Archeologom udało się sprecyzować wiek zabytków. Nawarstwienia ziemi i piachu zalegające tuż nad nimi przebadano z pomocą metody optycznie stymulowanej luminescencji (OSL). Okazało się, że liczą one ok. 390 tys. lat. Oznacza to, że warstwy poniżej są z pewnością starsze. Na podstawie stylu wykonania narzędzi uważam, że mogą mieć ponad 700 tys. lat, a może nawet milion lat – podobnie jak ich odpowiedniki dalej na południu Afryki – podkreśla prof. Masojć.
Tak sędziwy wiek zabytków to archeologiczna sensacja. Gdy kilka lat temu prof. Masojć informował o odkryciu w tym rejonie narzędzi mających ok. pół miliona lat również były to pierwsze tak stare wytwory ludzkie na Pustyni Wschodniej. Teraz mamy potwierdzenie, że w tym rejonie są zabytki, które są być może nawet dwa razy starsze – podkreśla badacz.
Naukowiec zwraca uwagę, że z terenu Egiptu i Sudanu są to najstarsze znane wytwory człowieka, które mają tak dobrze potwierdzoną chronologię. Owszem, na pustyniach znajdowane są pradziejowe narzędzia, ale nigdy do tej pory nie pochodziły z warstw, których wiek możemy tak bezpiecznie określić – zaznacza.
W jego ocenie nie można wykluczyć, że w głębszych fragmentach kopalń znajdują się jeszcze starsze zabytki. Jednak dostęp do nich na razie jest utrudniony.
Ostatni sezon badawczy miał miejsce pod koniec 2019 r., kiedy sytuacja polityczna była bardzo napięta i w końcu doszło do przewrotu w Sudanie i obaleniu wieloletniego reżimu. Prace były bardzo trudne pod względem logistycznym - brakowało paliwa, musieliśmy też unikać manifestacji, w tym czasie zdarzało się, że ginęli ludzie – wspomina prof. Masojć.
Do tej pory badacze znaleźli niemal 200 miejsc, w których zachowały się paleolityczne wyroby kamienne. Część z nich znajduje się w kopalniach (te rozlokowane są ok. 350 km na północ od Chartumu). Znajdują tam różnego rodzaju narzędzia używane zarówno przez Homo erectusa, jak i Homo sapiens. Wiek narzędzi jest bardzo różny – od takich mających przeszło pół miliona lat po 60 tys. lat.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Przed dwoma milionami lat w okolicach południowoafrykańskiego systemu jaskiń Drimolen mieszkały jednocześnie trzy wczesne rodzaje człowieka – australopitek, parantrop i najstarszy znany nam Homo erectus. Nie wiemy, jak te gatunki wchodziły ze sobą w interakcje, ale mamy tutaj przykład na zróżnicowanie i współistnienie gatunków, z których pierwszy powoli przechodził do historii, a ostatni właśnie się pojawiał.
Znamy dotychczasowy pogląd mówiący, że gdy jeden gatunek człowieka się pojawia, inny ginie i nie nakładają się one zbytnio na siebie. Jednak w tym przypadku jest inaczej, mówi paleoantropolog Andy Herries z australijskiego La Trobe University.
Z całej trójki najwcześniej pojawił się Australopithecus africanus. Jego korzenie sięgają 3,3 milionów lat. Łączy on w sobie cechy ludzkie z małpimi, takimi ja długie ramiona przydatne podczas wspinaczki po drzewach. Gatunek ten wymarł przed około 2 milionami lat. Z kolei Paranthropus robustus to boczna gałąź ewolucyjna. Nie uznaje się za bezpośredniego przodka człowieka współczesnego. Miał on silne szczęki i potężne zęby, którymi mógł gryźć orzechy, nasiona czy korzenie. Znaleziony obecnie parantrop jest najstarszym przedstawicielem gatunku, który wymarł około 1,2 miliona lat temu.
Z kolei Homo erectus to pierwszy przodek człowieka współczesnego, którego proporcje ciała były podobne do ludzkich. Oraz pierwszy, który wyszedł poza Afrykę. Przed 1,85 milionami lat pojawił się on na terenie współczesnej Gruzji i w niektórych regionach Indonezji żył jeszcze przed 117 000 lat. Uważa się, że H. erectus wyewoluował w Afryce. A obecne odkrycie czaszki H. erectus w Drimolen każe nam przesunąć moment powstania tego gatunku o ponad 100 000 lat. Niezwykłe odkrycie poruszyło świat nauki.
Fred Spoor z londyńskiego Muzeum Historii Naturalnej, komentując artykuł opisujący odkrycie stwierdził: to wspaniały artykuł i wygląda przekonująco. Byłoby idealnie, gdyby znaleziono więcej niż jedną czaszkę, ale myślę, że dobrze udowodnili, iż mamy tutaj do czynienia z rodzajem Homo, a najbliższym gatunkiem jest prawdopodobnie H. erectus. A to oznacza, że to prawdopodobnie najstarsze stworzenie wyglądające jak Homo erectus.
Mniej przekonany jest paleontolog Rick Potts, który stoi na czele Human Origins Program w Smithsonian Institution. Nie wątpię, że znaleźli szczątki rodzaju Homo. Jednak nie jestem na 100% pewien, że to Homo erectus. Ale jeśli rzeczywiście mają H. erectus to byłby to najstarszy przedstawiciel tego gatunku, mówi, zwracając uwagę, że odkrywcy znaleźli tylko częściową czaszkę, a ponadto należy ona do dziecka w wieku 2 lub 3 lat. To samo w sobie jest sensacją, gdyż tak kruche kości słabo się zachowują. Z tego też powodu jest niewiele materiału, z którym można by porównać obecne znalezisko.
Niewykluczone, że okolice Drimolen to miejsce narodzin H. erectus. Nie można też wykluczyć, że gatunek ten migrował w okolice Drimolen.
Wydaje się, że nagle w tym samym miejscu na południu Afryki pojawia się H. erectus, parantrop i kamienne narzędzia. To wskazuje na migrację do tego miejsca. Myślę, że to część tej historii. Wiele mówi się o wyjściu z Afryki, ale homininy nie wiedziały, że wychodzą z Afryki. Po prostu byli w ruchu, dodaje Herries.
Herries i jego koledzy przypominają migracje innych zwierząt, które mogą potwierdzać ich hipotezę. W tym samym czasie na południu Afryki pojawił się wymarły już gatunek zebry i skocznika antylopiego, co może wskazywać, że doszło do nagłej migracji wielu gatunków z północy. Taka nagła migracja różnych gatunków sugeruje, że jej przyczyną były czynniki środowiskowe. Przed około 2 milionami lat mieliśmy do czynienia z długim okresem znacznej zmienności klimatycznej w Afryce Wschodniej, przypomina Herris.
Prawdopodobnie migrujący H. sapiens wszedł na tereny zajęte wcześniej przez inne homininy i wspólnie mieszkali przez dłuższy czas. Sam fakt, że na tym niewielkim obszarze południowej Afryki występują nie tylko trzy gatunki, ale i trzy różne rodzaje jest niezwykle interesujący, mówi Spoor.
Drimolen Paleocave System to część Światowego Dziedzictwa UNESCO nazwana Kolebką Ludzkości. Jest ona jednym z dwóch najważniejszych afrykańskich źródeł szczątków homininów. Dotychczas znaleziono tam ponad 900 szczątków reprezentujących co najmniej 5 gatunków.
Problemem w Afryce Południowej jest fakt, że wiele jaskiń się tam zapadło i znajdujące się w nich szczątki oraz różne warstwy zostały przemieszane. Na szczęście Drimolen jest nieco inna. Jaskinia została w dość krótkim czasie zalana wodą, która naniosła osady. Co więcej, stało się to w czasie, gdy zachodziła zmiana biegunów magnetycznych Ziemi, co znakomicie ułatwia datowanie. To olbrzymia pomoc, gdyż wiemy, kiedy zmiany takie zachodziły w przeszłości.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Najnowsze wykopaliska prowadzone przez naukowców z The Australian National University sugerują, że Homo erectus wyginął, bo... był leniwy. Badania zabytków z wczesnej epoki kamienia pokazują, że H. erectus podczas wykonywania narzędzia i gromadzenia zasobów wykorzystywał strategie wymagające najmniejszego wysiłku. To „lenistwo” w połączeniu z nieumiejętnością dostosowania się do zmian klimatycznych prawdopodobnie przyczyniło się do wyginięcia gatunku, uważa doktor Ceri Shipton.
Nie wydaje się, by próbowali się do czegoś zmuszać. Nie byli eksploratorami sięgającymi wzrokiem poza horyzont. Nie mieli tej ciekawości, którą mamy my, stwierdza uczony.
Do wykonywania narzędzi używali kamieni, które leżały wokół ich obozowiska. W większości był to materiał o niskiej jakości w porównaniu z tym, co widzimy u późniejszych twórców kamiennych narzędzi. Niedaleko miejsca, w którym prowadziliśmy wykopaliska, na niewielkim wzgórzu znajdowała się duża skała dobrej jakości. Jednak zamiast podejść na wzgórze, H. erectus wykorzystywał odłamki, które samodzielnie oddzieliły się od skały i stoczyły ze wzgórza. Gdy oglądaliśmy skałę, nie widzieliśmy na niej żadnych śladów działalności. Oni wiedzieli, że ona tam jest, ale jako że mieli obok siebie wystarczająco zasobów, to się tam nie wybrali, stwierdza.
Zachowanie H. erectus stoi w wyraźnym kontraście do tego, co później robili neandertalczycy i Homo sapiens. Te gatunki wspinały się na góry, by uzyskać kamień odpowiedniej jakości i transportowały go na duże odległości.
Doktor Shipton nie ma dobrego zdania o H. erectus. Ten gatunek był nie tylko leniwy, ale i bardzo konserwatywny. Badania osadów wykazały, że środowisko wokół nich się zmieniało, a oni wciąż robili te same rzeczy tymi samymi narzędziami.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Datowanie radiowęglowe to niezwykle ważne narzędzie w archeologii. Jednak najnowsze badania pokazują, że ogólnie zaakceptowane standardy datowania radiowęglowego mogą dawać niedokładne dane, co stawia pod znakiem zapytania naszą wiedzę historyczną.
Archeolog Sturt Manning i jego zespół ujawnili, że niedokładności w cyklu radiowęglowym wpływają na uznane standardy dotyczące badań historycznych i archeologicznych w południowym Lewancie, który obejmuje tak ważne historycznie miejsca jak Izrael, Jordanię i Egipt. Niedokładności, sięgające 20 lat w kalibracji urządzeń, mogą być powiązane z lokalnymi warunkami klimatycznymi.
Profesor Manning, który jest dyrektorem Laboratorium Pierścieni Drzew na Cornell University, jest głównym autorem artykułu Fluctuating Radiocarbon Offsets Observed in the Southern Levant and Implications for Archaeological Chronology Debates opublikowanego w PNAS.
Datowanie radiowęglowe materiału pochodzącego sprzed czasów współczesnych opiera się na standardowych krzywych kalibracji osobnych dla półkuli północnej i południowej. Krzywe takie opierają się na założeniu, że w dowolnym momencie poziom węgla C14 jest podobny i stabilny w każdym miejscu obu półkul.
Postanowiliśmy przetestować to założenie. Z pomiarów atmosferycznych z ostatnich 50 lat wiemy, że poziomy radiowęgla wahają się w ciągu roku. Wiemy, że w różnym czasie w różnych miejscach półkuli północnej rosną różne rośliny. Zaczęliśmy się więc zastanawiać, czy poziomy węgla C14 wykorzystywane w datowaniu radiowęglowym materiału organicznego również mogą się wahać w zależności od miejsca i czy ma to wpływ na datowanie w archeologii, stwierdził uczony.
Naukowcy wykonali więc serie pomiarów poziomu węgla C14 w pierścieniach drzew z południowej Jordanii, które dokładnie były datowane przez cały okres lat 1610-1940. Okazało się, że średnie odchylenie w datowaniu przy wykorzystaniu standardowej krzywej kalibracji dla półkuli północnej wynosiło 19 lat. Naukowcy zajmujący się archeologią biblijną i archeologią wczesnej epoki żelaza na terenie Jordanii i Izraela dokonują złożonych analiz z użyciem datowania radiowęglowego. Potrzebują do tego bardzo precyzyjnych pomiarów. Później na tej podstawie tworzymy chronologię naszych dziejów. Jednak nasza praca pokazuje, że podstawy, na których się opierają, są fałszywe. Wykorzystują krzywą kalibracyjną, która nie sprawdza się dla tego regionu.
Od kilkudziesięciu lat specjaliści sprzeczają się o chronologie różnych wydarzeń, które dzielą od siebie zaledwie dekady. Przyjęcie każdej z proponowanych chronologii ma poważne implikacje dla naszej wiedzy historycznej. A teraz wszystkie te spory mogą być bezprzedmiotowe, gdyż opierają się nie niewłaściwym datowaniu, stwierdza Manning.
Jego zdaniem wspomniane badania powinny sprowokować do poważnych przemyśleń i rewizji wczesnego okresu biblijnego południowego Lewantu.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.