Ślepe naśladowanie rodziców popłaca
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Nauki przyrodnicze
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Nowo odkryty gatunek wymarłej małpy wzmacnia hipotezę mówiącą, że najwcześniejsi przodkowie człowieka ewoluowali we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, w Europie i Azji, zanim wyemigrowali do Afryki, gdzie powstał nasz gatunek. Skamieniałe szczątki małp znajdowane we wschodnich częściach Śródziemiomorza stanowią oś sporu na temat pochodzenia małp afrykańskich oraz ludzi. Naukowcy nie są zgodni, jak należy klasyfikować te zwierzęta na drzewie ewolucyjnym.
Międzynarodowy zespół naukowy uważa, że zidentyfikowany przez nich rodzaj Anadoluvius, który 8,7 miliona lat temu zamieszkiwał centralną Anatolię dowodzi, że migracje małp z regionu Morza Śródziemnego to najstarszy znany przykład rozprzestrzeniania się wczesnych homininów, ssaków z rodziny człowiekowatych, w skład którego wchodzą rodzaje Homo (m.in. człowiek współczesny), Pan (szympansy i bonobo) oraz ich wymarli przodkowie.
Szczątki przedstawicieli tych gatunków znajdowane są wyłącznie w Europie i Anatolii, zaś powszechnie akceptowani przedstawiciele homininów są znajdowani wyłącznie w Afryce od późnego miocenu po plejstocen. Hominini mogli pojawić się w Eurazji w późnym miocenie lub rozprzestrzenić się w Eurazji od nieznanego afrykańskiego przodka. Różnorodność hominów w Eurazji sugeruje, że do ewolucji doszło na miejscu, ale nie wyklucza hipotezy o afrykańskim pochodzeniu, czytamy w artykule A new ape from Türkiye and the radiation of late Miocene hominines.
Tradycyjny pogląd, od czasów Darwina, mówi, że tak plemię hominini (Homo, Pan), jak i podrodzina homininae (Homo, Pan, Gorilla) pochodzą z Afryki. To tam znaleziono najstarsze szczątki człowieka. Przedmiotem sporu jest jednak, czy przodkowie wielkich afrykańskich małp, które dały początek przodkom człowieka, ewoluowali w Afryce.
Hipoteza alternatywna wobec afrykańskiej mówi, że przodkowie europejskich małp mogli przybyć z Afryki i tutaj doszło do ich ewolucji. To właśnie w Europie znajdowane są najstarsze szczątki małp, które przypominają współczesne wielkie małpy Afryki. Później, gdy klimat w Europie zmienił się na niekorzystny, małpy te wyemigrowały do Afryki i tam dały początek naszemu gatunkowi.
Homininy ze wschodniej części Morza Śródziemnego mogą reprezentować ostatni etap specjacji, wyodrębniania się z jednego lub więcej starszych homininów Europy, podobnie jak parantrop, który prawdopodobnie wyodrębnił się od przodka podobnego do australopiteka. Ewentualnie, biorąc pod uwagę fakt, że europejskie homininy są najbardziej podobne do goryli, możemy mieć tu do czynienia z wyodrębnianiem się wczesnych przedstawicieli kladu goryli. Jest też możliwe, że europejskie homininy reprezentują linie ewolucyjne homininów z Afryki, jednak nie mamy dowodów na istnienie w Afryce pomiędzy 13 a 10 milionów lat temu wielu linii homininów, a wyniki naszych badań nie wspierają tej hipotezy, czytamy na łamach Nature.
Autorzy badań informują, że wciąż prowadzą analizy, zauważają przy tym, że badania Anadoluvius wskazują, iż zróżnicowanie wielkich małp we wschodniej części Morza Śródziemnego jest większe niż sądzono i że doszło tutaj do podziału na wiele taksonów, na długo zanim pojawiły się one w Afryce.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Przeciętne 12-miesięczne dziecko w Danii ma w swojej florze jelitowej kilkaset genów antybiotykooporności, odkryli naukowcy z Uniwersytetu w Kopenhadze. Obecność części tych genów można przypisać antybiotykom spożywanym przez matkę w czasie ciąży.
Każdego roku antybiotykooporne bakterie zabijają na całym świecie około 700 000 osób. WHO ostrzega, że w nadchodzących dekadach liczba ta zwiększy się wielokrotnie. Problem narastającej antybiotykooporności – powodowany przez nadmierne spożycie antybiotyków oraz przez masowe stosowanie ich w hodowli zwierząt – grozi nam poważnym kryzysem zdrowotnym. Już w przeszłości pisaliśmy o problemie „koszmarnych bakterii” czy o niezwykle wysokim zanieczyszczeniu rzek antybiotykami.
Duńczycy przebadali próbki kału 662 dzieci w wieku 12 miesięcy. Znaleźli w nich 409 różnych genów lekooporności, zapewniających bakteriom oporność na 34 rodzaje antybiotyków. Ponadto 167 z tych genów dawało oporność na wiele typów antybiotyków, w tym też i takich, które WHO uznaje za „krytycznie ważne”, gdyż powinny być w stanie leczyć poważne choroby w przyszłości.
To dzwonek alarmowy. Już 12-miesięczne dzieci mają w organizmach bakterie, które są oporne na bardzo istotne klasy antybiotyków. Ludzie spożywają coraz więcej antybiotyków, przez co nowe antybiotykooporne bakterie coraz bardziej się rozpowszechniają. Kiedyś może się okazać, że nie będziemy w stanie leczyć zapalenia płuc czy zatruć pokarmowych, ostrzega główny autor badań profesor Søren Sørensen z Wydziału Biologii Uniwersytetu w Kopenhadze.
Bardzo ważnym czynnikiem decydującym o liczbie lekoopornych genów w jelitach dzieci jest spożywanie przez matkę antybiotyków w czasie ciąży oraz to, czy samo dziecko otrzymywało antybiotyki w miesiącach poprzedzających pobranie próbki.
Odkryliśmy bardzo silną korelację pomiędzy przyjmowaniem antybiotyków przez matkę w czasie ciąży oraz przejmowanie antybiotyków przez dziecko, a obecnością antybiotykoopornych genów w kale. Wydaje się jednak, że w grę wchodzą też tutaj inne czynniki, mówi Xuan Ji Li.
Zauważono też związek pomiędzy dobrze rozwiniętym mikrobiomem, a liczbą antybiotykoopornych genów. U dzieci posiadających dobrze rozwinięty mikrobiom liczba takich genów była mniejsza. Z innych badań zaś wiemy, że mikrobiom jest powiązany z ryzykiem wystąpienia astmy w późniejszym życiu.
Bardzo ważnym odkryciem było spostrzeżenie, że Escherichia coli, powszechnie obecna w jelitach, wydaje się tym patogenem, który w największym stopniu zbiera – i być może udostępnia innym bakteriom – geny lekooporności. To daje nam lepsze rozumienie antybiotykooporności, gdyż wskazuje, które bakterie działają jako gromadzące i potencjalnie rozpowszechniające geny lekooporności. Wiedzieliśmy, że bakterie potrafią dzielić się opornością na antybiotyki, a teraz wiemy, że warto szczególną uwagę przywiązać do E. coli, dodaje Ji Li.
Wyniki badań opublikowano na łamach pisma Cell Host & Microbe.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Umieszczając w gniazdach żółwi morskich wydrukowane w 3D wyposażone w nadajniki GPS-GSM jaja-wabiki, można prześledzić całą siatkę nielegalnego handlu. Zespół z Uniwersytetu Kent i Paso Pacifico opublikował wyniki swoich badań w piśmie Current Biology.
Naukowcy sprawdzali, jak makiety jaj się sprawdzają i czy są bezpieczne dla zagrożonych żółwi. Nasze badania pokazały, że umieszczenie sztucznych jaj w gnieździe nie uszkadza rozwijających się zarodków [...]. Zademonstrowaliśmy [również], że można śledzić losy nielegalnie pozyskanych jaj od plaży po odbiorcę końcowego; pokazała to nasza najdłuższa trasa, która ujawniła cały łańcuch dostaw o długości 137 km - opowiada główna autorka badań, Helen Pheasey z University of Kent.
Jaja-makiety (nazywane InvestEggatorami) zostały opracowane przez Paso Pacifico. Organizacja chciała się zająć nielegalnym handlem w Ameryce Środkowej; jaja zagrożonych żółwi są tu wybierane z gniazd i sprzedawane jako sezonowe przysmaki do barów i restauracji. Makiety zaprojektowała powiązana z Paso Pacifico specjalistka - Kim Williams-Guillen. Finansowanie pozyskano dzięki Wildlife Crime Tech Challenge.
Drukowane w 3D makiety umieszczono w 101 gniazdach na 4 kostarykańskich plażach. Jedną czwartą fałszywych jaj nielegalnie wybrano. Dzięki temu naukowcy mogli prześledzić losy jaj z 2 lęgów żółwia zielonego (Chelonia mydas) i 3 lęgów żółwia oliwkowego (Lepidochelys olivacea). Okazało się, że większość skradzionych jaj nie opuszcza lokalnego terenu.
Jedno z jaj dotarło w pobliże posesji mieszkaniowej i "zamilkło". Drugie przebyło 2 km do baru. Makieta, która pokonała najdłuższą drogę, dotarła 137 km w głąb lądu; 2 dni trwało przetransportowanie jaja z plaży do strefy załadunku supermarketu, później trafiło ono do posesji mieszkaniowej. Biolodzy nie sądzą, by zostało ono sprzedane w markecie. Przemytnik przekazał je tam raczej sprzedawcy.
Niektóre makiety zostały zdemaskowane. Jedno z jaj straciło łączność w obszarze mieszkalnym w pobliżu Cariari; Cariari to miasto położone 43 km od plaży, gdzie rozpoczął się eksperyment. Po 11 dniach dostaliśmy zdjęcia rozmontowanego InvestEggatora. Ze zdjęciami przesłano informacje, gdzie kupiono makietę i ile jaj podlegało transakcji. To pokazuje, że poza danymi GPS i GSM można też liczyć na pewną współpracę z lokalnymi społecznościami.
Pheasey podkreśla, że wstępne ustalenia wskazują, że większość jaj nie opuszcza okolicznych rejonów. Potwierdza to podejrzenia naukowców i lokalne doniesienia, że gros handlu odbywa się niedaleko plaż z gniazdami. Wiedza, że większość jaj pozostaje w okolicznych rejonach, pozwala nam zaplanować działania ochronne. Możemy się skupić na zwiększeniu świadomości w lokalnych społecznościach [...].
Pheasey dodaje, że z perspektywy egzekwowania prawa krytyczną kwestią jest zidentyfikowanie tych, którzy przemycają i sprzedają jaja.
Naukowcy mają nadzieję, że makiety zostaną wykorzystane w innych projektach. Rzucą one nieco światła na różnice w handlu żółwimi jajami w poszczególnych krajach. Tymczasem zespół pracuje nad ulepszeniem technologii, chce też rozszerzyć jej zastosowanie na inne gatunki; Paso Pacifico i kostarykańscy uczeni chcieliby np. przystosować nadajnik do śledzenia dostaw rekinich płetw. Wspomina się również o monitorowaniu kradzieży jaj z gniazd papug.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Jeśli - tak jak podczas wyprawy na zakupy - trzeba w krótkim czasie załatwić parę spraw, to, co robi się wcześniej, ma wpływ na następne decyzje. Kolejność ma znaczenie, bo oddziałuje na obieranie strategii, która później zdaje się cały czas kształtować myślenie i zachowanie.
Jonathan Levav (Uniwersytet Stanforda), Nicholas Reinholtz (Columbia Business School) i Claire Lin (kiedyś Columbia Business School) przyglądali się reakcjom osób podróżujących w sprawach biznesowych, które miały do wyboru 5 różnych linii lotniczych, 10 hoteli i 15 opcji wynajmu samochodu. Gdy uporządkowaliśmy decyzje, zwiększając zbiór elementów do wyboru, konsumenci mocniej "wgryzali się" w dostępne opcje niż wtedy, kiedy ten sam zestaw decyzji ułożyliśmy według spadającej liczby alternatyw.
Oznacza to, że klient szukający hotelu dokładniej przeanalizuje możliwości, gdy najpierw zapozna się z ofertą przewoźników lotniczych niż firm oferujących samochody. Zaczynając od "małego", człowiek będzie chciał wybrać jak najlepiej. Nastawienie "wybrać najlepsze" przetrwa do momentu podejmowania kolejnych decyzji. Dla odmiany konsumenci startujący od większego zestawu opcji adaptują strategię pt. "wystarczająco dobry".
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Badania przeprowadzone przez Birmingham Science City na 500-osobowej próbie wykazały, że ponad połowa (54%) dzieci w wieku 6-15 lat korzysta w razie wątpliwości czy pytań najpierw z wyszukiwarki Google'a, a dopiero potem zwraca się z problemem do rodziców albo nauczycieli.
Sondaż ujawnił, że 1/4 dzieci spytałaby na początku rodziców, a 3% nauczycieli. Encyklopedie uplasowały się na ostatnim miejscu, w dodatku aż 1/4 ankietowanych nie miała pojęcia, co to takiego. Czterdzieści pięć procent dzieci nigdy nie korzystało z papierowej encyklopedii, a 19% z drukowanego słownika.
Ze śmiesznych (lub jeśli ktoś woli - przerażających) przypuszczeń związanych z zastosowaniem encyklopedii można wymienić definicje "to coś do podróżowania" oraz "urządzenie/narzędzie wykorzystywane w czasie operacji".
Dla odmiany prawie 50% badanej grupy korzystało z wyszukiwarki Google'a co najmniej 5 razy dziennie.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.