Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Zakaz palenia na… okręcie podwodnym

Rekomendowane odpowiedzi

Zakaz palenia w obiektach i pojazdach wojskowych wydaje się logiczny i bezdyskusyjny chyba nawet najbardziej zagorzałym przeciwnikom podobnych restrykcji. Tym bardziej dziwić może fakt, że aż do teraz wolno było palić na okrętach podwodnych amerykańskiej marynarki.

Zakazy palenia w miejscach publicznych są w amerykańskich miastach dość powszechne, od szesnastu lat nie wolno było palić w budynkach i instalacjach należących do amerykańskiej armii, a także na pokładach okrętów wojennych. O dziwo - palenie tytoniu przez załogi okrętów podwodnych, nawet podczas zanurzenia, było do tej pory dozwolone. Zmiana nadeszła z rozkazem wiceadmirała Johna Donnelly'ego, a obowiązujący on nowego roku zakaz dotknie 73 podwodne jednostki oraz 13 tysięcy marynarzy. Aż czterdzieści procent z nich jest nałogowymi palaczami (dwa razy więcej niż przeciętna dla populacji USA).

Szalę przeważyły głównie raporty na temat szkodliwości biernego palenia, oraz badania, pokazujące, że systemy oczyszczania powietrza w zanurzeniu nie radzą sobie z dymem papierosowym i jego stężenie pozostaje wysokie - a nowoczesne okręty podwodne mogą w zanurzeniu pozostawać przez długi czas. Nasi marynarze są naszym najcenniejszym atutem w pełnieniu naszej misji - powiedział admirał.

Podejście do palenia tytoniu różni się w marynarkach różnych krajów. Brytyjska armia pozwala palić na pokładzie okrętów podwodnych, francuska jedynie podczas wynurzenia, po wyjściu na zewnątrz.

Za rok amerykańską marynarkę czeka kolejna rewolucja - dopuszczenie kobiet do służby na pokładzie okrętów podwodnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
dopuszczenie kobiet do służby na pokładzie okrętów podwodnych.   

;):P  no to będzie się działo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Litości... OKRĘT podwodny! Łodzią podwodną może być co najwyżej kuter rybacki gdy pójdzie na dno. ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz oczywistą rację – łódź podwodna to rusycyzm. Poprawiłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

łódź podwodna to rusycyzm

Pamiętam (jak przez mgłę ) audycję w TV lub może to był artykuł :-\, chyba lata 80-te, w każdym bądż razie polonista twierdził,że ze względu na zakorzenioną tradycję, łódż podwodna jest jak najbardziej dopuszczalna.

No ale to było dawno i profesjonaliści przeforsowali jako poprawny okręt (z helikopterem jest dalej problem  ;) ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Z Journal of the American Heart Association dowiadujemy się o pierwszych badaniach, których autorzy połączyli politykę ograniczania palenia tytoniu z niższym skurczowym ciśnieniem krwi. Dotychczas tego typu politykę udało się powiązać ze zmniejszoną liczbą hospitalizacji z powodu chorób serca. Nikt jednak nie badał wpływu ograniczeń i zakazów na ciśnienie krwi.
      Autorzy najnowszych badań przeprowadzili analizy polityki poszczególnych stanów i hrabstw w USA oraz przepisy lokalne dotyczące stref wolnych od dymu tytoniowego w restauracjach, barach i miejscach pracy. Odkryliśmy, że niepalący dorośli, którzy mieszkali tam, gdzie lokalne przepisy zabraniały palenia w restauracjach, barach i miejscach pracy, mają niższe skurczowe ciśnienie krwi w porównaniu z tymi niepalącymi dorosłymi, którzy żyją na obszarach, gdzie zakazów takich nie ma, powiedziała główna autorka badań, doktor Stephanie Mayne z Children's Hospital of Philadelphia.
      Przepisy ograniczające miejsca, gdzie można palić były powiązane z niższym ciśnieniem skurczowym krwie, ale – co nas zaskoczyło – nie było związku z ciśnieniem rozkurczowym krwi. Nie wiemy, dlaczego tak się dzieje, możliwe jednak, że wykrywamy wpływ na ciśnienie skurczowe znajdujące się poniżej granicy nadciśnienia, mówi Mayne.
      Wyższe ciśnienie skurczowe zwiększa ryzyko chorób sercowo-naczyniowych, nawet jeśli jest poniżej granicy nadciśnienia. Zatem zauważenie, że jest ono niższe tam, gdzie niepalący mają mniej kontaktu z dymem tytoniowym jest ważne z punktu widzenia epidemiologii. Dodatkowym dowodem na pozytywny wpływ przepisów ograniczających palenie są badania prowadzone na osobach, które mieszkały i w obszarach, gdzie takie prawa obowiązywały, jak i tam, gdzie takich przepisów nie było. W okresie, gdy mieszkały tam, gdzie prawo zabrania palić w restauracjach czy miejscach pracy, miały niższe ciśnienie skurczowe.
      Oczywiście naukowcy uwzględnili w swoich badaniach fakt, że w różnych okresach życia ludzie mogą zmieniać dietę czy aktywność fizyczną, które również wpływają na ciśnienie krwi.
      W skali indywidualnej widoczne różnice nie były duże i wynosiły od 1,14 do 1,52 mm Hg. Jednak w skali całej populacji oznaczają one znacznie mniej chorób, zgonów i kosztów z tym związanych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Szybki rozwój gospodarczy Chin nie idzie w parze z równie szybkim rozwojem technologicznym. Przynajmniej nie we wszystkich dziedzinach. Amerykańscy wojskowi zdobyli ostatnio dane wskazujące, że produkowane przez Chiny okręty podwodne są bardziej prymitywne, niż przypuszczano.
      Ostatnie dwa lata przyniosły Amerykanom jednocześnie złe i dobre wieści. Z jednej strony Chiny znacznie zwiększyły aktywność swoich sił morskich. Jeszcze w 2005 roku żadna z chińskich łodzi podwodnych nie wyszła na patrol. Cała podmorska flota stała w portach z powodu ciągłych awarii oraz braku przeszkolonych załóg. W roku 2007 odbyło się zaledwie kilka rejsów.
      Brak rejsów powodował, że dla amerykańskich analityków chińskie okręty podwodne stanowiły zagadkę. Nie można było bowiem ich obserwować, a w szczególności nieznane były charakterystyki ich napędów. Amerykanie ostrożnie przewidywali, że chińska technologia budowy okrętów podwodnych jest o około 10 lat bardziej zacofana niż szczytowe osiągnięcia rosyjskich inżynierów. A to dawałoby Amerykanom około 20 lat przewagi technologicznej.
      Ostatnio Chiny znacząco zwiększyły swoje zaangażowanie na Pacyfiku, wzrosła liczba patroli łodzi podwodnych, co pozwoliło US Navy na śledzenie jednostek Państwa Środka. Amerykańscy analitycy ze zdumieniem odkryli, że chińskie łodzie podwodne można wykryć za pomocą sonaru z odległości nawet 40 kilometrów. Są zatem znacznie głośniejsze niż sądzono.
      W czasach zimnej wojny Amerykanie ustawiali swoje okręty podwodne w linii, w odległości 40 kilometrów od siebie i zyskiwali w ten sposób gwarancję, że żaden radziecki okręt podwodny nie przemknie się niezauważony. Taktykę tę zarzucono, gdy Rosjanie ulepszyli swoje łodzie podwodne. Teraz okazuje się, że będzie ona skuteczna w odniesieniu do chińskiej floty.
      Dla Amerykanów to dobra wiadomość, gdyż daje im pewność, że w razie konfliktu z Chinami US Navy będzie mogła obronić terytorium USA przed chińską flotą i przetrzeć sobie drogę do wybrzeży Państwa Środka. Tym bardziej, że ostatnimi czasy w Chinach doszło do spowolnienia budowy okrętów podwodnych, a w USA aż o połowę skrócono czas potrzebny na zwodowanie takiej jednostki.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po zakazie palenia na okrętach podwodnych amerykańskiej marynarki przyszła pora na kolejne prozdrowotne akcje wśród żołnierzy - rekruci przechodzący podstawowy trening przeszli na dietę, która ma im zapewnić odpowiednią wagę i kondycję. Oczywiście mają na stołówce wybór, ale spośród oferowanych dań kompletnie znikło tradycyjne, amerykańskie „śmieciowe jedzenie". Nie ma frytek, hot-dogów, hamburgerów. Nie ma także coli ani innych słodzonych napojów, zamiast nich są napoje energetyczne.
      Zamiast tego bary w wojskowych stołówkach przeszły rewolucję i każdy produkt jest oznaczony kolorem, który oznajmia o jego wartości odżywczej. Owoce - zielona nalepka. Smażone jajka - lekko ostrzegawcza żółta, podobnie bekon, mimo że jest z indyka. Ser - czerwona nalepka. Ciasta, ciastka, pączki - tego wcale ty nie ma. Widok żołnierzy wracających prosto z ćwiczeń, jeszcze z karabinem na plecach, nakładających sobie owoce, musli i jogurt może nieco dziwić. Ale jak przekonuje dowództwo, było to konieczne.
      Jak podają statystyki, 75 procent kandydatów do wojska nie kwalifikuje się z powodu braków w edukacji, przeszłości kryminalnej albo problemów psychicznych. Aż 25 procent nie kwalifikuje się z powodów kondycyjnych, głównie otyłości. Spośród już przyjętych aż jedna piąta musi zrzucić sporo kilogramów, żeby regulaminowo założyć mundur. Nierzadko do zrzucenia jest nawet 30-40 kilogramów.
      Na tak słabą żołnierską kondycję złożyło się - poza ciągłym od dziesięcioleci przyrostem osób otyłych - kilka innych rzeczy. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku amerykańskie szkoły podstawowe i gimnazjalne zrezygnowały z obowiązkowych zajęć fizycznych. Na to nałożyła się „eksplozja" popularności gier wideo, konsol, komputerów i internetu, powodując istotną zmianę trybu życia na siedzący. To bardzo odbiło się na kondycji tego pokolenia.
      W tej chwili program zmiany nawyków żywieniowych obowiązuje jedynie w bazach z podstawowym szkoleniem, ale już zdaje egzamin. Inicjatywa spotkała się z poparciem pani prezydentowej Michelle Obamy, która angażuje się w promowanie zdrowego trybu życia i walkę z epidemią otyłości.
      Jak na zmiany reagują żołnierze? Zajadają zdrową żywność z apetytem, ale temu trudno się dziwić, przechodzą przecież podstawowy, ciężki trening. Media cytują rekruta z Teksasu, który chwali nową dietę i dziarsko oznajmia, że dzięki niej czuje się pełen energii. Jak reszta - nie wiadomo.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Internetowy Wielki Brat obchodzi dzisiaj 14. urodziny. Dnia 23 października 1995 w USA wydano pierwszą sądową zgodę na podsłuch sieci komputerowej. Podsłuch prowadzony był do grudnia przez Biuro Prokuratora USA dla Okręgu Massachusetts.
      Wszystko zaczęło się kilka miesięcy wcześniej. W sierpniu 1995 roku Marynarka Wojenna odkryła włamanie do swojej sieci komputerowej, w której były przechowywane ważne - ale nie tajne - informacje na temat budowy satelitów, samolotów i radarów. Ustalono, że napastnik zainstalował w systemie sniffera, który zbierał loginy i hasła użytkowników, a więc umożliwiał przestępcy zalogowanie się do systemu. Administratorzy ustalili też, że włamania dokonano z systemu komputerowego Wydziału Nauk i Sztuk Pięknych Uniwersytetu Harvarda. Śledztwo prowadzone przez Służbę Kryminalną Marynarki Wojennej we współpracy z administratorami Harvarda wykazało, że wcześniej doszło do włamania do sieci uniwersytetu, a napastnik wykorzystał konta jej użytkowników do dalszych ataków na liczne sieci wojskowe i akademickie.
      W związku z tym, że napastnik dobrze się maskował, konieczne było podsłuchanie jego komunikacji. Wcześniej wojskowi podsłuchiwali sieci komputerowe, jednak zawsze działo się to za zgodą użytkowników monitorowanego systemu. Tym razem, po raz pierwszy w historii USA, wydano sądową zgodę na podsłuch sieci.
      Śledczy szybko dowiedzieli się, że podejrzany posługuje się pseudonimem El Gritón (hiszp. krzykacz) i łączy się z Buenos Aires. Dzięki pomocy Telecom Argentina, z której sieci korzystał griton, namierzono mieszkanie cyberwłamywacza. Argentyńczycy aresztowali tam ojca i trzech synów. O aresztowaniu na pierwszej stronie pisał najważniejszy argentyński dziennik, a dalsze śledztwo wykazało, że przestępcą jest 21-letni Julio Cesar Ardita. Okazało się, że włamywał się on do sieci Departamentu Obrony i uzyskał dostęp do ważnych informacji związanych z Marynarką Wojenną, Armią i NASA. Mimo, iż jego ojcec był emerytowanym wojskowym i konsultantem argentyńskiego Senatu, amerykańscy śledczy wykluczyli, by włamywacz miał związki z rządem Argentyny.
      W marcu 1996 roku w USA przygotowano akt oskarżenia. Ardita przez dwa lata odwoływał się od kolejnych wyroków argentyńskich sądów, próbując uniknąć ekstradycji do USA. W końcu w maju 1998 roku stanął przed sądem w Bostonie i przyznał się do winy. Został skazany na 50 000 dolarów grzywny i trzy lata dozoru sądowego.
      Obecnie Julio Cesar Ardita pracuje w firmie Cybsec, która specjalizuje się w zapewnieniu bezpieczeństwa ponad 400 klientom na całym świecie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Komunikacja z łodziami podwodnymi to poważne wyzwanie technologiczne i wojskowe. Patrick Huber, fizyk z Virginia Tech uważa, że problem uda się rozwiązać, wykorzystując do przesyłania informacji... neutrino.
      Nowoczesne okręty podwodne mogą całymi tygodniami przebywać w ukryciu na głębokości poniżej 200 metrów. Mają jednak bardzo poważną wadę. Komunikacja z nimi możliwa jest tylko wówczas, gdy znajdują się blisko powierzchni. To naraża okręt na wykrycie i atak wroga.
      Problemem jest przesyłanie fal radiowych, które w wodzie rozchodzą się bardzo słabo. Tylko fale o ekstremalnie niskiej częstotliwości (ELF), wynoszącej poniżej 100 herców mogą przebyć większe odległości. Jednak przesyłanie danych z ich wykorzystaniem odbywa się niezwykle powoli, z prędkością zaledwie 1 bita na minutę. Okręty podwodne wykorzystują fale o bardzo niskiej częstotliwości (VLF), dochodzącej do kilku kilkoherców. Informacje można wówczas wysłać z prędkością nawet 50 bitów na sekundę, jednak odległość, jaką są w stanie przebyć fale jest mocno niezadowalająca.
      Bardzo interesującą propozycją jest wykorzystanie neutrino, problem jednak w tym, że przenikają one dosłownie przez wszystko, a więc ich wykrycie jest niemal niemożliwe.
      Jednak Peter Huber twierdzi, że gdyby udało się z nich skorzystać, prędkość przesyłania danych można by zwiększyć do 100 bitów na sekundę, informacje przebywałyby duże odległości i można by je wysyłać i odbierać nawet w maksymalnym zanurzeniu.
      Huber teoretyzuje, że do wysyłania neutrino można wykorzystać już istniejące techniki. W laboratoriach neutrino są tworzone poprzez przyspieszanie mionów do wysokich energii. Gdy miony ulegają rozpadowi, powstają neutrino. Wykrywa się je w procesie odwrotnym, czyli gdy neutrino reagują z materią, powstają miony, które można łatwo wykryć.
      Problem w tym, że tego typu eksperymenty można przeprowadzać w specjalnych laboratoriach. Na przykład w Fermi National Accelerator Laboratory przeprowadza się eksperymenty, podczas których wysyła się strumień neutrino do położonego 700 kilometrów dalej kolosalnego wykrywacza mionów nieczynnej kopalni w Minnesocie. Detektor waży 5000 ton i w ciągu dwóch lat pracy wykrył jedynie 730 mionów.
      Huber uważa, że przyszłe generacje akceleratorów będą wielokrotnie mniejsze i bardziej poręczne w użyciu. Da się je zatem zastosować np. w bazach wojskowych czy zwykłych budynkach.
      Uczony jest bardziej kreatywny, jeśli chodzi o same metody wykrywania mionów. Jego zdaniem można pokryć łódź podwodną rodzajem tapety, działającej jak wykrywacz mionów. W ten sposób uzyskamy duży, cylindryczny detektor mionów o średnicy około 10 i długości 100 metrów. Miony będą wpadały do łodzi z jednej strony i wychodziły z drugiej. Pomiary po obu stronach pozwolą na precyzyjne wykrywanie neutrino.
      Naukowiec uważa też, że można wykorzystać promieniowanie Czerenkowa, czyli zjawisko świecenia w materii szybko poruszających się naładowanych cząstek. Takimi cząstkami byłyby miony wędrujące przez wodę w kierunku łodzi podwodnej. Wystarczyłoby "tylko" odfiltrować zakłócenia wywoływane luminescencją organizmów żywych czy światłem słonecznym. Zdaniem Hubnera, w przyszłości nie będzie z tym więĸszych problemów.
      Warto tutaj zauważyć, że, o ile pomysły uczonego są warte rozważenia, to zapewniają one jedynie wysyłanie wiadomości do łodzi podwodnej. Komunikacja w drugą stronę wciąż stanowi poważny problem.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...