Papier i blaszka forsują "bezpieczne" zamki
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Technologia
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Każde oprogramowanie zawiera błędy, ale jak mogliśmy się dowiedzieć podczas konferencji Black Hat Europe, najwięcej błędów zawiera oprogramowanie tworzone przez instytucje państwowe lub na ich potrzeby.
Chris Wysopal z firmy Veracode, która specjalizuje się w wyszukiwaniu dziur w programach, poinformował o wynikach badań przeprowadzonych pomiędzy drugą połową roku 2010 a końcem roku 2011.
W tym czasie jego firma przeanalizowała 9910 różnych aplikacji. Eksperci stwierdzili, że 80% programów nie spełnia wymagań bezpieczeństwa firmy Veracode. Oprogramowanie tworzone dla instytucji państwowych wypadło znacznie gorzej, niż programy komercyjne. Okazało się bowiem, że jedynie 16% stworzonych przez rząd i dla rządu aplikacji sieciowych można było uznać za bezpieczne z punktu widzenia standardów OWASP (Open Web Application Security Project). Dla sektora finansowego odsetek ten wynosił 24%, a dla innego komercyjnego oprogramowania - 28%.
Z kolei do wyników badań innych programów niż programy sieciowe posłużono się kryteriami opracowanymi przez SANS Institute. Za bezpieczne uznano 18% oprogramowania rządowego, 28% oprogramowania finansowego i 34% innego oprogramowania komercyjnego.
Rząd zachowuje się tak, jakby bezpieczeństwo było problemem sektora prywatnego i próbuje go ściśle regulować. Jeśli jednak bliżej się temu przyjrzymy to okazuje się, że sektor prywatny jest zdecydowanie bardziej bezpieczny niż sektor rządowy - mówi Wysopal.
Aż 40% aplikacji sieciowych wytworzonych dla agend rządowych było podatnych na ataki SQL injection. Dla sektora finansowego odsetek ten wynosił 29%, a dla oprogramowania komercyjnego 30%. Na ataki typu XSS (cross-site scripting) narażonych było 75% rządowych aplikacji sieciowych, 67% aplikacji wytworzonych przez sektor finansowy oraz 55% aplikacji komercyjnych.
Alan Paller, dyrektor ds. badań w SANS Institute mówi, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest to, iż sektor prywatny karze firmy za błędy, a sektor rządowy je nagradza. Jeśli przedsiębiorstwo stworzy komercyjne oprogramowanie zawierające błędy, to ryzykuje utratę klientów oraz dobrego imienia, co wpłynie na jego wyniki finansowe w przyszłości. Jeśli zaś napisze wadliwe oprogramowanie dla sektora rządowego, to zostanie nagrodzone kolejnym kontraktem na poprawienie tego oprogramowania. Nie twierdzę, że nie próbują wykonać swojej pracy właściwie. Ale w ten sposób działa system nagród i zachęt - mówi Paller. To powoduje, że błędy w oprogramowaniu rządowym istnieją nawet wówczas, gdy zanikają w oprogramowaniu komercyjnym. Specjaliści od dwóch lat obserwują spadek odsetka dziur typu SQL injection i XSS w oprogramowaniu komercyjnym. W programach rządowych nic się w tym zakresie nie zmieniło.
Wszystkie powyższe dane dotyczą USA.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Amerykańska Narodowa Agencja Bezpieczeństwa (NSA) poinformowała o zbudowaniu około 100 „ultrabezpiecznych“ smartfonów z systemem Android. Urządzenia Fishbowl powstały w oparciu o standardowe ogólnodostępne podzespoły i są na tyle bezpieczne, że pozwalają agentom na prowadzenie rozmów na tajne tematy.
Margaret Salter z NSA, przemawiając podczas konferencji RSA powiedziała, że połączenia są prowadzone za pośrednictwem komercyjnej infrastruktury, a mimo to dane pozostają bezpieczne. Przyznała jednocześnie, że napotkano poważne kłopoty podczas budowy urządzeń, a ich główną przyczyną był brak kompatybilności pomiędzy produktami różnych firm. Z tego też powodu wykorzystano np. IPSEC a nie SSL VPN. Zdecydowano się na większą liczbę tego typu kompromisów, jednak ogólne bezpieczeństwo smartfonów nie doznało przez to uszczerbku. Potrzebowaliśmy aplikacji głosowej, która obsługiwałaby DTLS, Suite B oraz SRTP, ale nie mogliśmy takiego kupić. Przemysł bardziej skupia się na Session Description Protocol, więc zdecydowaliśmy się na to rozwiązanie - powiedziała Salter.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Po skandalu Carrier IQ w Izbie Reprezentantów złożono projekt ustawy, która ma zapewniać lepszą ochronę klientom sieci telefonii komórkowych. Mobile Device Privacy Act został złożony przez Edwarda Markeya’a z Partii Demokratycznej.
Ustawa przewiduje, że „konsumenci mają prawo wiedzieć jakie oprogramowanie, które zbiera i przesyła ich dane osobiste, jest obecne na urządzeniu przenośnym i mają prawo nie zgodzić się na jego obecność“. Przewidziano też, że w przyszłości zbieranie i przesyłanie danych nie będzie możliwe bez wyraźnej zgody użytkownika. Ponadto firmy, które chciałyby przekazać takie dane firmom trzecim, będą musiały uzyskać zgodę Federalnej Komisji Handlu i Federalnej Komisji Komunikacji.
Ustawa nakłada też na sprzedawców urządzeń mobilnych informowanie użytkownika o tym, czy na urządzeniu zainstalowano oprogramowanie zbierające dane, jakie dane są zbierane, do kogo zostają wysłane i w jakim celu są używane. Firmy zbierające dane będą zaś musiały odpowiednio je zabezpieczyć.
Teraz Markey musi znaleźć odpowiednie poparcie dla swojej ustawy, co pozwoli prowadzić nad nią dalsze prace.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Microsoft poinformował, że w bieżącym roku załatał rekordowo małą liczbę krytycznych dziur. Ostatnio tak mało luk znaleziono w produktach koncernu w 2005 roku.
W całym bieżącym roku Microsoft wydał 99 biuletynów bezpieczeństwa, z czego 32% stanowiły biuletyny oznaczone jako „krytyczne". W drugiej połowie roku ich odsetek wynosił 20%.
Zdaniem przedstawicieli Microsoftu, mniejsza liczba wykrywanych krytycznych błędów to efekt dobrej pracy poszczególnych grup produktowych.
Przed dwoma dniami, we wtorek, koncern wydał ostatni w bieżącym roku zestaw łat. W jego skład weszło 13 biuletynów, poprawiających 19 dziur. Trzy biuletyny zyskały ocenę „krytyczne". Początkowo planowano publikację 14 biuletynów dla 20 dziur, jednak okazało się, że jedna z łat jest niekompatybilna z oprogramowaniem firmy trzeciej, zostanie więc udostępniona po rozwiązaniu problemu.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Przedstawiciel Google'a oskarżył firmy antywirusowe o sianie bezpodstawnej paniki i nazwał je szarlatanami i oszustami. Chrisa DiBonę zirytowały ostatnie raporty, które donoszą o szybkim wzroście liczby malware'u na system Android. Nie tylko Juniper Networks informuje o zaobserwowaniu takiego zjawiska. Także McAfee twierdzi, że niemal cały nowy szkodliwy kod, który pojawił się w III kwartale bieżącego roku, był przeznaczony na platformę Google'a.
Firmy antywirusowe grając na strachu próbują sprzedać oprogramowanie zabezpieczające dla Androida, RIM-a i iOS-a. To szarlatani i oszuści. Jeśli pracujesz dla firmy, która sprzedaje programy antywirusowe dla Androida, RIM-a i iOS-a, to powinieneś się wstydzić - napisał na Google+ menedżer Google'a ds. open source i programów sektora publicznego.
Komentarz DiBony ukazał się dzień po publikacji raportu Junipera, a dzień później swój raport zaprezentował McAfee. W dokumencie tym czytamy, że w bieżącym kwartale Android był jedynym celem twórców nowego złośliwego oprogramowania.
Irytację DiBony musiał spowodować też raport Bit9, w którym wymieniono „Parszywą dwunastkę" najbardziej dziurawych urządzeń przenośnych. Wszystkie miejsca na liście zajmują urządzenia z Androidem.
DiBona stwierdza, że żaden z dużych producentów telefonów komórkowych nie ma problemów z wirusami w tradycyjnym sensie, tak jak to widzimy w przypadku platform Windows czy Macintosh. Są pewne drobne problemy, ale rzeczy nie posunęły się daleko, dzięki modelowi ‚piaskownicy' oraz naturze jąder wykorzystywanych przez systemy mobilne.
Specjaliści ds. bezpieczeństwa nie zgadzają się z DiBoną i martwi ich podejście Google'a do kwestii związanych z ochroną użytkowników. Dzisiaj szkodliwy kod dla Androida to jeden z największych problemów na rynku malware'u dla urządzeń przenośnych. W ciągu ostatnich 5 miesięcy zauważamy znaczący wzrost liczby szkodliwego oprogramowania dla Androida. W czerwcu odkryliśmy 112 modyfikacji, w lipcu 212, w sierpniu 161, we wrześniu 559, a w październiku 808 - mówi Denis Maslennikov, starszy analityk z Kaspersky Lab. Z kolei Trend Micro donosi o 1410 nowych fragmentach złośliwego kodu odkrytych w pierwszej połowie bieżącego roku.
Malennikov podkreśla, że główną słabością Androida jest niedostateczna kontrola nad aplikacjami i brak mechanizmów, które zapobiegałyby umieszczaniu w Android Market zarażonych programów. Przypomina, że niektóre złośliwe aplikacje były rozpowszechniane za pomocą oficjalnego sklepu całymi tygodniami lub miesiącami, zanim zostały wykryte i usunięte.
James Lyne, dyrektor ds. strategii w Sophosie mówi: Jeszcze nie czas, by panikować. Ale na pewno najwyższy czas, by zacząć się zabezpieczać, zamiast chować głowę w piasek i twierdzić, że nic złego się nie stanie, a urządzenia są w jakiś magiczny sposób bezpieczne.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.