Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Gorzkie owoce drzewa genealogicznego
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Psychologia
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
W dzisiejszych czasach historia nieustannie odgrywa ważną rolę w naszym życiu. Nauka tego przedmiotu daje nam poczucie ważności naszych osiągnięć cywilizacyjnych. Dostęp do informacji historycznych jest łatwiejszy niż kiedykolwiek wcześniej. Zasoby internetowe, książki, czy encyklopedie dają nam możliwość poznania tego, co było wcześniej. Warto zatem zdobyć solidne podstawy w zakresie rozwiązywania zadań historycznych. W tym artykule przedstawimy kilka praktycznych wskazówek, które mogą pomóc w efektywnym rozwiązywaniu zagadnień.
Rozwiązania zadań z historii. O czym musisz pamiętać?
Rozwiązując zadania historyczne, kluczowym elementem jest pełne zrozumienie kontekstu, w którym zdarzenie miało miejsce. Warto zapoznać się z podstawowymi informacjami dotyczącymi danego okresu, jak również poznać główne postacie i wydarzenia. Bardzo pomocne jest również zapoznanie się z kluczowymi pojęciami i terminologią używaną w tym przedmiocie. Dzięki temu łatwiej będzie zinterpretować pytania i udzielić precyzyjnych odpowiedzi. Historia jest obszarem niezwykle ciekawym, do którego należy podejść ze starannością oraz pełnym zrozumieniem.
Zadania dotyczące wydarzeń historycznych
Ludzkie umysły dzielą się na te ścisłe, ale również humanistyczne, które posiadają zdolność głębokiej analizy i przyswajania faktów znacznie szybciej. Jeśli mamy problem z rozwiązaniem jakiegoś zagadnienia, świetnym pomysłem jest skorzystanie z zasobów internetu, który daje nam szeroki dostęp do wiedzy. Warto zatem korzystać z możliwości, które otwiera przed nami technologia. Ciekawym sposobem na przyswojenie historycznych zagadnień, jest skorzystanie z gotowych rozwiązań zadań, które krok po kroku wyjaśniają, jak należy podejść do danego tematu. Takie rozwiązania dotyczą historii Polski, historii świata oraz innych okresów historycznych. Warto korzystać z aplikacji, dzięki którym otrzymamy gotową treść, ale jednocześnie nauczymy się potrzebnej wiedzy, która może przydać się nam w przyszłości.
Odpowiedzi do zadań z historii
Odpowiedzi do zadań z historii możemy szukać na różnych etapach edukacji. Pomoc znajdziemy w aplikacji mobilnej Skul, która umożliwia wybranie odpowiedniego podręcznika lub ćwiczeń i sprawdzenia rozwiązania dla interesujących nas zagadnień. Jest to szczególnie pomocne, jeśli ciekawią nas zadania dotyczące wydarzeń historycznych.
Analiza źródeł i krytyczne myślenie to klucz do sukcesu
Historia opiera się na różnych źródłach, takich jak teksty historyczne, dokumenty, fotografie czy nagrania. Podczas rozwiązywania zadań warto analizować te elementy i stosować krytyczne myślenie. Zastanów się, kto napisał dane źródło, w jakim celu i w jakim kontekście się ono pojawia. Czy autor jest wiarygodny? Czy źródło jest obiektywne, czy subiektywne? Krytyczna analiza źródeł pozwoli Ci na dokładniejsze zrozumienie przedstawionych faktów i lepsze odpowiedzi na pytania.
Powiązanie faktów i umiejętność wnioskowania
Rozwiązując zadania historyczne, często będziesz musiał łączyć różne fakty i wnioskować na ich podstawie. Zwróć uwagę na związki przyczynowo-skutkowe między wydarzeniami i próbuj wyciągać wnioski na podstawie dostępnych informacji. Czasami konieczne będzie dokonywanie dedukcji, czyli wnioskowanie na podstawie dostępnych dowodów.
Rozwiązywanie zadań historycznych może być fascynującym procesem, który rozwija naszą wiedzę i umiejętności. Kluczowe jest jednak zrozumienie kontekstu, analiza źródeł, krytyczne myślenie oraz umiejętność łączenia faktów i precyzyjnego formułowania odpowiedzi.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
U neandertalczyków można znaleźć przykład opieki nad niepełnosprawnym, w starożytnym Egipcie szacunkiem darzono osoby niskiego wzrostu. W średniowieczu zaś polskie pochówki osób niepełnosprawnych nie różniły się od innych pochówków. Jak wyglądało w dziejach podejście do niepełnosprawności mówi archeolog dr Magdalena Matczak.
Teraz aż jedna ósma populacji ludzkiej to osoby uznawane za niepełnosprawne. W samej Unii Europejskiej stanowią one ok. 14 proc. społeczeństwa w wieku 15–64 lat. To spory odsetek. Również i w czasach prehistorycznych i historycznych w skład społeczeństwa wchodziły osoby niepełnosprawne i – choćby ze względu na słabszy rozwój medycyny – mogły też stanowić znaczącą grupę – mówi w rozmowie z PAP dr Magdalena Matczak z University of Liverpool i Arizona State University.
Archeolog kieruje interdyscyplinarnym projektem DIS–ABLED (wspólnie z dr Jessiką Pearson z Uniwersytetu w Liverpoolu, prof. Jane Buikstrą z Arizona State University i prof. Andrzejem Markiem Wyrwą z UAM w Poznaniu). Celem tych badań jest rekonstrukcja życia osób z niepełnosprawnościami w XIV–XVIII wieku w Europie Środkowej.
Temat niepełnosprawności jest rzadko poruszany w archeologii. Jeśli zaś myślimy o historii jako o naszym dziedzictwie, nie możemy zrozumieć tego dziedzictwa w pełni, jeśli pomijać w niej będziemy historię tak dużej grupy osób – w tym przypadku osób niepełnosprawnych – tłumaczy dr Matczak.
Badaczka pytana o to, jak zmieniało się podejście do osób niepełnosprawnych mówi: W różnych miejscach i okresie dziejów podejście do osób niepełnosprawnych oscylowało od pełnej akceptacji, poprzez troskę i opiekę, aż do marginalizacji – podsumowuje.
Podaje przykład amerykańskich badań dot. neandertalczyków ze starszej epoki kamienia zamieszkujących jaskinię Shanidar w dzisiejszym Iraku. Znaleziono tam szczątki neandertalczyka z urazem czaszki. Był prawdopodobnie głuchy na prawe ucho, miał problemy ze wzrokiem, upośledzenie jednej z kończyn górnych i urazy powodujące nieprawidłowy chód. Jego schorzenia mogły bardzo utrudniać mu zdobywanie pokarmu – choćby udział w polowaniach. Mimo to żył ze swoimi schorzeniami długo – zmarł w wieku ok. 40–50 lat, skąd wniosek, że musiał przez dłuższy czas doświadczać pomocy i opieki osób ze swojej społeczności – opowiada rozmówczyni PAP.
Jeśli z kolei chodzi o starożytny Egipt, to ok. 2 500 lat p.n.e. powstała rzeźba Seneba, który był dostojnikiem na dworze faraona i został pochowany wraz z żoną w Gizie. Dostojnik ten miał achondroplazję – był osobą niskiego wzrostu. Część badaczy przychyla się do opinii, że w starożytnym Egipcie istniała wtedy tolerancja zarówno do osób z achondroplazją, jak i wobec osób niewidomych. Są jednak badacze, którzy uważają, że akurat osoby z upośledzeniem widzenia w starożytnym Egipcie mogły podlegać ostracyzmowi – podsumowuje dr Matczak.
Przywołuje też badania z Bahrajnu dotyczące szczątków kobiety z przełomu III i II tysiąclecia p.n.e., która cierpiała na deformację prawej kości ramiennej, a także miała upośledzenie kończyn dolnych, przez co potrzebowała opieki i wsparcia. Niewielkie starcie zębów wskazuje, że kobieta jadła stosunkowo miękkie pokarmy. Została ona pochowana z cennymi przedmiotami. To pokazuje, że przynajmniej wąska grupa społeczna, można przypuszczać, że jej rodzina, dobrze ją traktowała za życia, jak i zadbała o jej odpowiedni pochówek – komentuje dr Matczak.
Dodaje jednak, że są i w historii przykłady na to, jak trudny bywał los osób niepełnosprawnych. Opowiada, że w XIX w. w USA w hrabstwie Oneida w stanie Nowy Jork osoby z ułomnościami fizycznymi lub psychicznymi trafiały do przytułku. „Terapia” polegała na wykonywaniu przez nie tak ciężkiej pracy fizycznej, że w niektórych wypadkach prowadziła do śmierci z wycieńczenia. A przytułek czerpał dochody z tej pracy. Niechlubnymi zgłoskami zapisały się też w XIX wieku kompletnie nieakceptowalne dziś objazdowe cyrki, w których osoby z niektórymi ułomnościami były prezentowane publiczności.
Z kolei jeśli chodzi o Polskę, to ciekawy jest przykład kobiety chorej na trąd z XIII w. pochowanej na cmentarzu w Kałdusie na Ziemi Chełmińskiej. Trąd nie tylko był chorobą zakaźną, ale mógł prowadzić do zaniku czucia, problemów ze wzrokiem i urazów, co mogło prowadzić do niepełnosprawności. A kobieta ta żyła stosunkowo długo ze zmianami chorobowymi. Bez pomocy ze strony społeczności nie dałaby sama rady. Została też pochowana zgodnie z zasadami pochówku chrześcijańskiego, oraz z przedmiotami takimi jak pierścionek czy nóż. A stąd można pośrednio wnioskować, że cieszyła się stosunkowo dobrym statusem społecznym i mimo choroby nie była zepchnięta na margines społeczeństwa – opisuje badaczka.
Dr Matczak w poprzednich badaniach, we współpracy z prof. Tomaszem Kozłowskim i prof. Wojciechem Chudziakiem na UMK, badała pochówki w X–XIII wieku z Kałdusa na polskim Pomorzu. Na 661 szkieletów, które badali naukowcy, 33 miały zmiany związane z niepełnosprawnościami. I były to częściej szkielety niepełnosprawnych dojrzałych mężczyzn niż kobiet. To się wiąże z tym, że kobiety statystycznie częściej umierały we wczesnej dorosłości, w związku z między innymi infekcjami okołoporodowymi. A mężczyźni żyli dłużej i ciężko pracowali fizycznie, na ich szkieletach częściej więc udawało się ustalić niepełnosprawności związane ze zmianami zwyrodnieniowymi – komentuje dr Matczak.
Polscy naukowcy badali też, czy szkielety świadczące o niepełnosprawności można znaleźć w przypadku pochówków atypowych (to groby zorientowane np. na osi północ–południe, zamiast typowej osi wschód–zachód, przypadki osób pochowanych na boku, w pozycji skurczonej) czy antywampirycznych (w przypadku osób pochowanych na brzuchu lub przygwożdżonych kamieniami).
Archelożka przywołuje przykład z USA, gzie odnaleziono antywamipryczny pochówek z XIX wieku osoby ze śladami gruźlicy. A związane z gruźlicą plucie krwią mogło dawniej być kojarzone właśnie z wampirami – zwraca uwagę. Dlatego chciałam sprawdzić, czy i w Polsce na Pomorzu niektóre choroby lub niepełnosprawność mogły sprawić, że za życia osób tych się bano, a przez to ich pochówek mógł wyglądać nietypowo – mówi. I dodaje, że hipoteza ta się jednak nie potwierdziła. To dobrze świadczy o wczesnośredniowiecznej społeczności. Jeśli oceniać po pochówkach – osoby chore nie były inaczej traktowane w społeczeństwie – komentuje.
Badaczka zwraca jednak uwagę, że badania szkieletów nie pozwalają ostateczne rozstrzygnąć, czy dana osoba borykała się z niepełnosprawnością czy nie. Można dzięki nim wprawdzie poznać, że ktoś cierpiał na zmiany zwyrodnieniowe, trąd, zaawansowane stadia niektórych nowotworów, polio, przechodził amputację, miał źle złożone złamanie czy np. gruźlicę kręgosłupa. Wiele jednak niepełnosprawności i chorób nie pozostawia po sobie w szkielecie żadnego śladu. To choćby choroby psychiczne, przypadłości związane z utratą wzroku czy słuchu, czy choroby o ostrym przebiegu.
Dlatego w swoich najnowszych badaniach dotyczących postrzegania niepełnosprawności w XIV–XVIII wieku badaczka stawia na połączenie kilku dziedzin nauki: archeologii, historii, antropologii fizycznej oraz etnografii. Badamy kroniki, żywoty świętych, pisma medyczne, teksty etnograficzne z czasów późniejszych, a także szkielety odnalezione na terenach Polski, aby zobaczyć, na co chorowano w XIV–XVIII w. – wymienia.
Badaczka jednak zaznacza, że badanie niepełnosprawności w historii jest o tyle trudne, że słowo „niepełnosprawny” weszło do obiegu dopiero w XX wieku. A niepełnosprawność według najnowszych definicji jest stanem, w którym osoba z jakąś ułomnością napotyka na bariery społeczne wynikające z tego, że kultura, przestrzeń, w której funkcjonujemy, jest dostosowana do osób w pełni sprawnych. Niepełnosprawność pojmowana jest więc jako stosunek pełnosprawnej części ludności do osób z okaleczeniami. Pytanie więc, w jaki sposób dawne społeczeństwa określały osoby z upośledzeniami i na ile dostosowywały się do ich potrzeb – podsumowuje.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W przypadku osób z dziecinniej wyglądającymi twarzami szanse na przyjęcie przez oponentów proponowanej przez nie wersji ugody są większe, niż gdyby tę samą propozycję składał ktoś o dojrzalszych rysach twarzy.
Psycholodzy z Uniwersytetu Hebrajskiego wprowadzali subtelne zmiany w twarzach fikcyjnych polityków. Sprawdzali w ten sposób, jak niewielkie różnice w wyglądzie wpływają na opinie ludzi o politykach reprezentujących drugą stronę konfliktu i na ocenę ich propozycji. Uzyskane wyniki mają znaczenie choćby dla przebiegu konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
Zespół prof. Ifat Maoz przekazywał badanym (Izraelczykom) notatkę prasową o fikcyjnej propozycji pokojowej, opatrzoną zdjęciem nieistniejącego palestyńskiego lidera. By twarz wydawała się bardziej dziecięca albo dorosła, o 15% zmieniano wielkość oczu i ust. Później ochotników proszono o ocenę propozycji i wiarygodności polityka, z którego ust wyszła. Okazało się, że mimo że obie fotografie powstały z tego samego oryginału, polityk o dziecięcej fizjonomii był uznawany za bardziej wiarygodnego, a jego propozycja zdobywała większe poparcie.
Ludzie ogólnie kojarzą dziecięcą twarz z uczciwością, otwartością i akceptacją, a kiedy zaufasz adwersarzowi, wykazujesz większą chęć wypracowania kompromisu.
Wcześniejsze studia dotyczyły wpływu cech twarzy rodzimych polityków na postawy wyborców oraz ich chęć poparcia określonej frakcji. Po raz pierwszy badano wpływ wyglądu polityków reprezentujących przeciwną stronę konfliktu.
Maoz zwraca uwagę, że w obecnych czasach, gdy media zdominowały telewizja oraz Internet, obróbka obrazu znajduje się na porządku dziennym. Uzyskane wyniki oznaczają, że zmiana wyglądu nie ma charakteru wyłącznie estetycznego, ponieważ może wpływać na opinie odbiorcy.
Osoby z bardziej negatywnymi początkowymi postawami wobec przeciwników i pokoju (a takie są zwykle bardziej sztywne i oporne na zmianę) wykazywały silniejszą reakcję na zmiany w stopniu dojrzałości twarzy niż osoby od początku nastawione bardziej pozytywnie.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Rewolucja rocka pozwala lepiej zrozumieć muzykę popularną, ale przede wszystkim - nas wszystkich, będących nieuchronnie spadkobiercami wydarzeń i tekstów kultury, które nadal rezonują we współczesności, choć nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Warto zapoznać się z alternatywną historią modernizmu w kulturze - rock to jedna z jego ostatnich autentycznych emanacji. Prof. Wojciech J. Burszta
Książka Marcina Rychlewskiego jest samodzielnym, cennym i pomysłowym interdyscyplinarnym osiągnięciem badawczym, ale zarazem fascynującą lekturą, która urzeka swoją prostotą i dyscypliną. Jest to pierwsza tego rodzaju monografia rocka, odtwarzająca nie poszczególne aspekty zjawiska, na które dotąd kładziono akcent: jego niszowość czy rzekome przesłania ideologiczne, ale pewną - holistycznie ujętą - całość jego uwikłań w kulturę głównych nurtów XX wieku.
Prof. Krzysztof Kłosiński
Marcin Rychlewski (ur. 1972) - pracuje w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Interesuje się związkami pomiędzy literaturą a sztuką awangardową, kulturą rocka oraz mechanizmami współczesnego rynku wydawniczego. Autor książki Walka na słowa. Polemiki literackie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych (2004), współautor i współredaktor książek zbiorowych: Po co nam rock? Między duszą a ciałem (2003) i Kontrkultura. Co nam z tamtych lat? (2005). Publikował między innymi w „Tekstach Drugich", „Przestrzeniach Teorii", „Kulturze Współczesnej" i „Kulturze Popularnej". Wyróżniony w konkursie K. i M. Górskich (2005). Wkrótce ukaże się jego kolejna książka - Literatura i sztuka nowoczesna.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Przełom dekady łączy się z wieloma ważnymi rocznicami, związanymi z amerykańskimi lotami w kosmos. W 2009 r. minęło 40 lat od pierwszego lądowania na Księżycu (Apollo 11, 1969 r.), rok 2010 to 40. rocznica dramatycznej misji Apollo 13 (1970 r.), a w 2012 roku minie dokładnie 40 lat od chwili, gdy człowiek zostawił ostatnie ślady na Srebrnym Globie (Apollo 17, 1972 r.). Od czerwca tego roku do kolejnych wydań miesięcznika „Wiedza i Życie" dodawane będą książki, poświęcone amerykańskim program kosmicznym.
Program Apollo jest z pewnością najbardziej znanym ale wcale nie jedynym programem, który w ostatnim czasie obchodził, obchodzi, czy też niedługo będzie obchodził jubileusz. W tym roku mija pół wieku od pierwszych amerykańskich lotów suborbitalnych z udziałem Alana Sheparda (Merkury 3, statek Freedom 7, 5 maja 1961 r.) i Virgila Grissoma (Merkury 4, statek Liberty Bell 7, 26 lipca 1961 r.), a za rok minie dokładnie 50 lat od pierwszych lotów na orbitę (Merkury 6, statek Friendship 7, astronauta John Glenn, Merkury 7, statek Aurora 7, astronauta Scott Carpenter i Merkury 8, statek Sigma 7, astronauta Walter Schirra - 1962 r.). W 2011 roku mija także równo 20 lat od pierwszego lotu amerykańskiego wahadłowca (Columbia, 1981 r.).
Wyścig w kosmos
Okrągłe rocznice, w latach 2009 - 2012 dotyczą nie tylko lotów amerykańskich ale i sowieckich. Rok 1961 był owocny nie tylko dla programu Merkury ale także programu Wostok (Wostok 1, Jurij Gagarin, 12 kwietnia 1961 i Wostok 2, Herman Titow, 6 sierpnia 1961), w ramach którego odbyły się pierwsze w historii loty orbitalne (w 1962 r. Związek Sowiecki wystrzelił kolejne dwa statki - Wostok 3 i Wostok 4). W 1971 r. na orbicie znalazła się pierwsza stacja kosmiczna - Salut 1 (19 kwietnia 1971 r.), a w tym roku mija 10 lat od chwili, gdy spłonęła w atmosferze wysłużona stacja Mir (23 marca 2001 roku; stacja znajdowała się na orbicie od 1986 roku).
Przeplatanie się dat, związanych z amerykańskimi i sowieckimi lotami w kosmos (szczególnie w latach 60. i początku lat 70.) to skutek toczonego przez Związek Sowiecki i Stany Zjednoczone dramatycznego wyścigu. Za jego umowny początek można uznać wystrzelenie pierwszego sztucznego satelity (Sputnik 1, 4 października 1957) jednak naprawdę rywalizacja zaczęła się znacznie wcześniej, w 1945 r. wraz z przejęciem - zarówno przez Sowietów, jak i Amerykanów - materiałów, dotyczących niemieckich rakiet V-2. Oba kraje doceniały możliwości i dostrzegały perspektywy, jakie mogła przed nimi otworzyć broń rakietowa, oba też postanowiły wykorzystać doświadczenia Niemców i starały się zdobyć jak najwięcej informacji o niemieckiej „broni odwetowej" (niem. Vergeltungswaffe-2). Amerykanie mieli zdecydowanie więcej szczęścia - główny projektant V-2 i dyrektor techniczny słynnego ośrodka doświadczalnego w Peenemünde, Werner von Braun nie miał najmniejszej ochoty znaleźć się w niewoli u Sowietów. 12 kwietnia 1945 roku poddał się wraz z setką współpracowników armii amerykańskiej. Armii Czerwonej także udało się przejąć część personelu naukowego Peenemünde wraz z asystentem von Brauna - Helmutem Gröttrupem.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.