Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'zaburzenie' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 7 wyników

  1. W ostatnim numerze pisma Obesity Reviews ukazały się kontrowersyjne wyniki analizy 38 najnowszych studiów dotyczących otyłości i funkcjonowania poznawczego autorstwa doktor Evelyn Smith z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii i jej zespołu. Psychiatrzy twierdzą, że osoby otyłe często słabo wypadają w zadaniach wymagających wnioskowania i planowania. Z tego powodu jednostki funkcjonujące gorzej poznawczo są bardziej podatne na nadmierny wzrost wagi. Australijka przekonuje, że analogicznie do anoreksji otyłość powinna być traktowana i leczona jako schorzenie mózgu. Dla Smith najwyraźniej stanowią one dwa końce tego samego kontinuum. Oznacza to, że przeprowadzając interwencje u pacjentów z otyłością, klinicyści mogliby się posługiwać, tak jak w przypadku jadłowstrętu psychicznego, terapią usprawniania poznawczego (ang. cognitive remediation therapy). Terapia usprawniania poznawczego ma poprawiać funkcje wykonawcze przez trening i zwiększenie świadomości własnego stylu poznawczego. Funkcje wykonawcze to procesy kontroli poznawczej, które m.in. inicjują działalność celową oraz odpowiadają za przyjmowanie postawy logicznej i adekwatnej do sytuacji. Wertując ostatnie doniesienia kolegów po fachu, Australijczycy zauważyli istnienie błędnego koła. Z jednej strony słabe wyniki w planowaniu i rozwiązywaniu problemów prowadziły bowiem do wzrostu wagi, a z drugiej tycie dalej pogarszało działanie mózgu za pośrednictwem mechanizmów biologicznych. Zaobserwowanego związku nie dało się wyjaśnić innymi czynnikami, takimi jak problemy medyczne lub status socjoekonomiczny. W dodatku występował on u dzieci, młodzieży i dorosłych. U starszych osób nie, ale jak stwierdzają naukowcy, ich sytuacja jest bardziej złożona. Przegląd najnowszych badań sugeruje, że otyłość jest, przynajmniej częściowo, schorzeniem mózgu, a nie tylko zaburzeniem stylu życia. Istnieją dowody uwspólnionej genetycznej podatności na otyłość i zaburzenia myślenia, która może być uaktywniana przez czynniki związane ze stylem życia. Sama Smith podkreśla, że nie chciała insynuować, że wszyscy otyli ludzie mają deficyty poznawcze. Przeciętnie mają jednak więcej trudności z rozwiązywaniem problemów i innymi funkcjami wykonawczymi lub poznawczymi niż osoby z prawidłową wagą. Najczęściej występujące deficyty dotyczą funkcji wykonawczych, które obejmują cały szereg procesów: ułatwiają zapoczątkowanie, planowanie i osiąganie złożonych celów. Wszystko to może wpływać na jedzenie i codzienną aktywność. W anoreksji terapia usprawniania poznawczego obiera m.in. na cel brak elastyczności/sztywność myślenia. W przypadku otyłości skupiano by się na innych procesach poznawczych, umożliwiając pacjentom schudnięcie i utrzymanie przez dłuższy czas prawidłowej wagi. Wraz ze specjalistami z King's College London i Uniwersytetu Zachodniego Sydney dr Smith prowadzi obecnie pilotażową terapię. Potrzeba dalszych badań, by dogłębniej zrozumieć biologiczne mechanizmy i dwukierunkowy związek między poznaniem a otyłością, a także potwierdzić, czy sprawność funkcji wykonawczych u dzieci i młodzieży pozwala przewidzieć występowanie otyłości u dorosłych.
  2. Osoby z wysokim tętnem spoczynkowym i niską zmiennością rytmu serca są bardziej narażone na wystąpienie choroby nerek. Oznacza to, że charakterystyczne cechy funkcjonowania autonomicznego układu nerwowego można uznać za sygnały ostrzegawcze przyszłych chorób układu moczowego (Journal of the American Society Nephrology). Autonomiczny układ nerwowy unerwia narządy wewnętrzne i powoduje reakcje niezależne od naszej woli, np. wydzielanie soku żołądkowego. Zaburzenie jego działania (dysautonomia) już wcześniej powiązano z przewlekłą chorobą nerek (PChN) i jej rozwojem, ale naukowcy nie mieli pojęcia, na czym dokładnie polega ta relacja. Aby to wyjaśnić, dr Daniel Brotman ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa i jego zespół przeanalizowali dane pozyskane od 13.241 osób uwzględnionych w studium Atherosclerosis Risk in Communities (Społeczne Ryzyko Miażdżycy Tętnic). W obserwacyjnym badaniu podłużnym brały udział osoby w wieku od 45 do 64 lat z 4 amerykańskich populacji. Szukając objawów dysautonomii, Amerykanie mierzyli zmienność rytmu serca, która stanowi doskonały wskaźnik równowagi współczulno-przywspółczulnej (czyli między obiema działającymi przeciwstawnie składowymi autonomicznego układu nerwowego). U większości młodych i zdrowych dorosłych spoczynkowe tętno będzie w przewidywalny sposób przyspieszać i zwalniać podczas oddychania. Ogólnie niższa spoczynkowa częstotliwość rytmu serca i większa zmienność rytmu serca świadczą o zdrowym autonomicznym układzie nerwowym i równie zdrowym sercu, a wysokie tętno spoczynkowe i niska zmienność rytmu serca sugerują dysautonomię. Zespół Brotmana ustalił, że u osób z wyższym tętnem spoczynkowym ryzyko wystąpienia po latach niewydolności nerek jest 2-krotnie wyższe niż u pozostałych badanych. Z kolei niższa międzyuderzeniowa zmienność rytmu serca wiązała się z 1,5-krotnym skokiem prawdopodobieństwa zachorowania. Co prawda nie udowodniono, że istnieje związek przyczynowo-skutkowy, lecz autorzy studium uważają, że dysautonomia negatywnie oddziałuje na naczynia krwionośne w nerkach i ich okolicach.
  3. Dzieci z autyzmem postrzegają cienie inaczej od rówieśników. O ile ci ostatni mogą im się przyglądać i na tej podstawie wnioskować, jaki obiekt je rzuca, u chorych maluchów cień wydaje się zaburzać zdolność rozpoznania obiektów i osób. Kiedyś uznawano autyzm głównie za zaburzenie społeczne, coraz więcej dowodów świadczy jednak o tym, że wiążą się z nim różne nieprawidłowości czuciowe. O ile dotknięte nim osoby potrafią np. skuteczniej od ludzi zdrowych wyszukiwać figury ukryte w większym obrazie, o tyle słabiej radzą sobie z bodźcami złożonymi, np. zdjęciami z pikselozą. Niektórzy badacze uważają nawet, że deficyty sensoryczne stanowią przyczynę części towarzyszących autyzmowi zaburzeń zachowania. Pewne teorie zakładają, że różnice czuciowe są wynikiem szumu w postrzeganiu świata przez mózg. Dlatego też szczegóły wybijają się na pierwszy plan, zanika zaś szerszy kontekst, w jakim się pojawiają i funkcjonują. Z tego powodu psycholodzy z Uniwersytetu w Padwie postanowili sprawdzić, jak autycy interpretują cienie. Zwykle w takich okolicznościach ludzie przeprowadzają wnioskowanie o obecności, liczbie, względnym położeniu i rodzaju obiektów. Umberto Castiello i zespół zebrali grupę 20 dobrze funkcjonujących dzieci z autyzmem i równoliczną grupę zdrowych dzieci. Wszystkim pokazywano komputerową wersję znanych obiektów o rozpoznawalnych kształtach, np. jabłka, banany, widelce czy noże. W ramach eksperymentu manipulowano obecnością, położeniem i kształtem rzucanego przez obiekty cienia. Wazon mógł np. rzucać przewidywalny cień klepsydry bądź nie rzucać go w ogóle. Dzieci miały informować badaczy, że udało im się rozpoznać przedmiot. Okazało się, że gdy cień pasował do obiektu, brzdące bez autyzmu szybciej odgadywały jego tożsamość. Rozpoznanie zajmowało im średnio 310 milisekund, podczas gdy w sytuacji niedopasowania cienia i przedmiotu czas ten ulegał wydłużeniu do 340 ms. Gdy cienia nie było w ogóle, dzieci podawały odpowiedź dopiero po 330 ms. U autyków sama obecność cienia – nieważne, czy był dopasowany, czy nie – zaburzała rozpoznawanie obiektu. W obu sytuacjach na określenie, co rzuca dany cień, chorzy badani potrzebowali średnio nieco poniżej 350 ms. Wszystko zmieniało się radykalnie, gdy cień znikał. Wtedy dzieci z autyzmem rozpoznawały przedmioty błyskawicznie, bo po 310 ms. Włosi uważają, że działo się tak, gdyż u osób z zaburzeniem cień przestawał być wskazówką czy dodatkowym źródłem informacji, a stawał się wspominanym szczegółem zagarniającym całą uwagę. Castiello sugeruje, że pomieszczenia zwiększające skuteczność uczenia dzieci z autyzmem powinny być wyposażone w wiele źródeł światła. Minimalizuje to szanse na pojawienie się cieni.
  4. Naukowcy odkryli, w jaki sposób hormon wazopresyna pozwala zwierzętom rozpoznawać się wzajemnie po zapachu. To ona wspomaga mózg w odróżnianiu woni znanych od całkowicie nowych. Dla zwierząt umiejętność rozpoznawania innych po zapachu jest niezwykle ważna, ponieważ to pozwala na ustanawianie silnych więzi. Naukowcy mają nadzieję, że studium, które zostało sfinansowane przez Biotechnology and Biological Sciences Research Council (BBSRC), rzuci też nieco światła na rolę zapachu w ludzkiej pamięci i na tworzenie się związków emocjonalnych przez woń. Niektórzy naukowcy uznają, że defekt układu rozpoznawania nie pozwala części ludzi nawiązać głębszych relacji z innymi. Nie wykluczają też, iż zjawisko tego typu leży u podłoża autyzmu czy fobii społecznej. Pracami międzynarodowego zespołu kierowali akademicy z Uniwersytetu w Edynburgu. Przyglądali się oni, jak szczury zaznajamiają się ze sobą przez zapach. W tej samej zagrodzie umieszczali dorosłego i młodego osobnika, a następnie pozwalali gryzoniom węszyć i zajmować się sobą. Po krótkiej przerwie do tego samego dorosłego szczura wkładano znane mu młode oraz inne małe zwierzę. Okazało się, że dorosły osobnik, u którego zablokowano działanie wazopresyny, nie rozpoznawał napotkanego wcześniej gryzonia. Profesor Mike Ludwig uważa, że wazopresyna pozwala posortować informacje czuciowe ze względu na ich znaczenie emocjonalne.
  5. Choć takie przypadki należą do rzadkości, są nagłaśniane przez filmy dokumentalne i doniesienia mediów, dlatego też stosunkowo często skutkują wniesieniem sprawy do sądu przeciwko brutalności policji. W stanie zwanym delirium pobudzeniowym (ang. excited delirium) osoba uzależniona od kraku zachowuje się, jakby zyskała siły superbohatera. Wymyka się z zasadzek, nie imają się jej kule, a stróże prawa fizycznie sobie nie radzą w konfrontacji z nią. Koniec końców ścigany pada i umiera. Oficjalnie stan ten nie jest uznawany za jednostkę chorobową czy zaburzenie, wygląda jednak na to, że naprawdę nim jest. Deborah Mesh i zespół z University of Miami analizowali próbki mózgu 90 ludzi, którzy zmarli nagłą śmiercią ze wszelkimi objawami delirium pobudzeniowego. Dzięki temu u wszystkich nieboszczyków udało się zidentyfikować 2 biomarkery tej przypadłości. W porównaniu do przypadków zgonu wskutek przedawkowania kokainy lub śmierci z powodów naturalnych/urazu, zaobserwowano spadek poziomu białka – transportera dopaminy (DAT). Jest ono powiązane z błonami komórkowymi neuronów i odpowiada za wychwyt uwolnionego neuroprzekaźnika. Skoro kokaina i inne narkotyki oraz skrajny stres prowadzą do wzrostu stężenia dopaminy, w przypadku niedostatku białka pomagającego nią zarządzać mózg zostaje dosłownie zalany. Dochodzi do zaburzeń pracy serca i układów regulujących temperaturę ciała. To dlatego uciekający delikwent umiera. Bez względu na to, czy chodzi o czynniki środowiskowe, czy krak, zapalnik zostaje uruchomiony. Podczas gdy spada poziom transporterów dopaminy, w innym miejscu dochodzi do skoku stężenia białek szoku cieplnego (ang. heat shock proteins, HSP). Ich ekspresja wzrasta, gdy na komórki działają czynniki stresowe. Mesh uważa, że odnalezienie wskazanych biomarkerów podczas sekcji zwłok może ułatwić postawienie diagnozy. Trzeba jednak pamiętać, że nawet jeśli delirium pobudzeniowe istnieje, nie wyklucza to działania innych czynników, np. przemocy.
  6. Jak donosi magazyn New Scientist, naukowcy starają się obecnie zrozumieć rzadkie zaburzenie, które polega na pożądaniu i uprawianiu seksu podczas snu. Jak do tej pory nie ma lekarstwa na seksomnię, co prowadzi do wielu problemów w związkach. Terapeutom trudno rozmawiać z pacjentami, którzy zazwyczaj nie chcą się przyznawać do swojego zaburzenia. To naprawdę wprawia mnie w zakłopotanie. Nie mogę tego kontrolować — powiedziała Lisa Mahoney. To mnie przeraża, gdyż nie sądzę, aby miało cokolwiek wspólnego z partnerem. Nie chcę, by to głupie zachowanie mogło nas na dłuższą metę zranić. Większość badaczy postrzega seksomnię jako odmianę somnambulizmu, czyli lunatykowania. "Seksomnicy" wykazują jednak tendencję do pozostawania w łóżku. Nik Trajanović, badacz snu i czuwania z Toronto Western Hospital, twierdzi, że somnambulizm dotyka ok. 2-4% dorosłych, seksomnia nie jest natomiast postrzegana jako rozpowszechniony problem. W 2005 roku przeprowadzono badania seksomni za pośrednictwem Internetu. Wzięło w nich udział 219 wiarygodnych respondentów. Okazało się, że jest to częstsze zaburzenie, niż wynika z dokumentacji medycznej. Większość przypadków seksu uprawianego podczas snu występuje wśród ludzi, którzy są już parą — tłumaczy specjalista zajmujący się snem, Mark Pressman z Lankenan Hospital w Wynnewood. Mówiąc o partnerach, podkreśla, że niektórzy nienawidzą takiego zachowania ukochanej osoby, inni je natomiast tolerują. Z rzadka zdarza się, że wolą seks uprawiany podczas snu od tego w stanie czuwania. Ponieważ nie ma lekarstwa na seksomnię, warto skupić się na wyzwalających ją czynnikach: stresie i pozbawieniu snu. Michael Mangan, psycholog z University of New Hampshire, założył nawet witrynę internetową www.sleepsex.org, na której stara się pomagać seksomnikom.
  7. Dzieci kobiet, które zachodząc w ciążę, mają nadwagę, w wieku szkolnym częściej wykazują objawy nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD). Zespół Aliny Rodriguez z Uniwersytetu w Uppsali przebadał we współpracy z naukowcami z innych krajów aż 12,5 tys. dzieci. Odkryto związek między wskaźnikiem masy ciała kobiety w czasie, kiedy zaszła w ciążę, a symptomami nadpobudliwości i ich nasileniem u dziecka. Był on zauważalny nawet wtedy, gdy nadwaga kobiety była umiarkowana. U wielu maluchów zdiagnozowano ADHD, a w tym samym czasie na świecie odnotowuje się epidemię otyłości. Dlatego coraz więcej kobiet ma nadwagę w momencie poczęcia – przekonuje Rodriguez. Jeśli okaże się, że waga matki ma znaczenie i razem z innymi czynnikami może wywoływać u potomstwa objawy ADHD, to nie tylko odkryliśmy przyczynę, ale także sposób zapobiegania zaburzeniu, który wyjdzie na dobre zarówno matce, jak i dziecku. Szwedzi śledzili losy dzieci od ciąży po rozpoczęcie nauki w szkole. Wtedy prosili nauczycieli o wypełnienie kwestionariusza oceniającego ich zachowanie. Analizy statystyczne wykazały, że ok. 1 dziecko na 10 ma problemy z koncentracją uwagi i nadaktywnością. Jak słusznie nadmienia Rodriguez, na podstawie samego testu nie można jednak powiedzieć, u ilu z nich rzeczywiście występuje ADHD. Jeśli porównać kobiety z nadwagą sprzed ciąży, które dodatkowo przytyły w ciągu 9 miesięcy oczekiwań na dziecko, z paniami z BMI mieszczącym się w granicach normy, którym w czasie ciąży przybyło dokładnie tyle samo kilogramów, te pierwsze ryzykują bardziej. Ich potomstwo z większym prawdopodobieństwem będzie potem wykazywać objawy nadpobudliwości psychoruchowej. Dlatego starając się o dziecko, warto zadbać o zachowanie optymalnej wagi ciała.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...