Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'słodycze' .
Znaleziono 9 wyników
-
Dzieci lubią łakocie i słodkie pokarmy, a rodzice doskonale o tym wiedzą. Okazuje się, że zjawisko to ma podłoże biologiczne i wiąże się z szybkim wzrostem, zwiększającym zapotrzebowanie energetyczne organizmu (Physiology & Behavior). Dzieci są zaprogramowane, by lubić słodki smak, ponieważ zaspokaja to potrzebę biologiczną, popychając je w kierunku źródeł energii – przekonuje dr Danielle Reed, genetyk z Monell Center. We wszystkich kulturach, w porównaniu do dorosłych, dzieci wolą słodsze dania i produkty. Zamiłowanie to zanika w okresie dojrzewania. Reed i Susan Coldwell z Uniwersytetu Waszyngtońskiego postanowiły zestawić preferencje smakowe ze wskaźnikami wzrostu i dojrzewania fizycznego. W ich eksperymencie wzięło udział 143 dzieci w wieku od 11 do 15 lat. Okazało się, że zwiększone zapotrzebowanie na słodycz towarzyszyło wysokiemu tempu wzrostu i spadało, gdy rozwój fizyczny zwalniał, a potem ulegał zahamowaniu. Na początku panie przeprowadziły wśród dzieci test smakowy. Na tej podstawie podzielono je na dwie grupy: 1) bardzo lubiących słodycz i 2) wykazujących słaby pociąg do słodkiego. U maluchów z drugiej grupy stwierdzono niski poziom biomarkera związanego ze wzrostem kości u dzieci i młodzieży: usieciowanego fragmentu N-terminalnego telopeptydu łańcucha α 2 kolagenu typu I (jest to produkt metabolizmu kolagenu typu I, a oznacza się go symbolem NTx). Dojrzewanie płciowe, w tym stężenie hormonów, wydaje się nie wpływać na pociąg do słodyczy. W przyszłości Amerykanki zamierzają zidentyfikować związany ze wzrostem czynnik, który oddziałuje na mózg, zwiększając "powinowactwo" do wszystkiego, co słodkie.
- 4 odpowiedzi
-
- Danielle Reed
- zapotrzebowanie energetyczne
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Osoby, które lubią słodycze, wydają się bardziej prospołeczne i przyjazne (Journal of Personality and Social Psychology). Smak jest czymś, czego doświadczamy każdego dnia. W ramach naszych badań sprawdzaliśmy, czy metafory, które łączą preferencje smakowe z prospołecznymi doświadczeniami, mogą być wykorzystane do określenia rzeczywistych cech czyjejś osobowości i zachowania - wyjaśnia dr Brian Meier z Gettysburg College. Psycholodzy z kilku amerykańskich uczelni przeprowadzili serię 5 eksperymentów. W jednym z nich stwierdzili, że badani, którzy jedli słodycze, byli bardziej skłonni zgłosić się na ochotnika, by komuś pomóc niż ludzie jedzący niesłodkie pokarmy (krakersy) lub w ogóle nieczęstowani jedzeniem. W kolejnym eksperymencie naukowcy dowiedzieli się, że wg uczestników studium, osoba lubiąca słodycze, np. cukierki albo ciasto czekoladowe, jest bardziej pomocna i miła, ale już nie bardziej ekstrawertywna czy neurotyczna od ludzi preferujących któryś z czterech pozostałych smaków. Autorzy badania zauważyli, że osoby, które lubiły słodycze, zdobywały dużo punktów w skali ugodowości (jednym z 5 wymiarów osobowości w modelu Wielkiej Piątki Paula Costy i Roberta McCrae), a także chętniej zgłaszały się na ochotnika do sprzątania miasta po powodzi. Co ważne, w naszych studiach kontrolowaliśmy nastrój, dlatego zauważone efekty nie są związane z zadowoleniem lub nagradzającymi wrażeniami po zjedzeniu czegoś słodkiego [innymi słowy: ludzie jedzący łakocie nie są mili i pomocni, bo spotkało ich coś przyjemnego]. Zamiast tego dr Michael Robinson z Uniwersytetu Stanowego Północnej Dakoty uważa, że wyniki sugerują, że istnieje prawdziwy związek między zamiłowaniem do słodyczy a zachowaniem prospołecznym. Takie odkrycia ujawniają, że przenośnie ["Ona jest taka słodka"] mogą prowadzić do wyjątkowych i prowokujących przewidywań odnośnie do czyjegoś zachowania i cech osobowości.
- 4 odpowiedzi
-
- Wielka Piątka
- ugodowość
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wyobrażanie sobie jedzenia ulubionego dania czy słodyczy może działać jak rzeczywiste zjedzenie ich, zmniejszając chęć na przekąskę. Psycholodzy obawiają się jednak, że metoda nie zadziała w przypadku osób o szczególnie silnych zachciankach. Naukowcy z Carnegie Mellon University podzielili 51 ludzi na 3 grupy. Pierwsza wyobrażała sobie zjedzenie 30 draży M&M's, druga tylko trzech, a trzecia nie wyobrażała sobie jedzenia żadnych cukierków. Okazało się, że gdy potem ochotnikom prezentowano miskę pełną słodyczy i proszono o przygotowanie do testu smakowego, przedstawiciele grupy najusilniej myślącej o jedzeniu zjadali mniej więcej o połowę mniej czekoladek niż ci, którzy w swoim umyśle tylko 3-krotnie włożyli sobie cukierka do ust. Akademicy ustalali to, ważąc naczynie. Mimo że różnica w całkowitej wadze draży nie była duża (2 gramy vs. 4 g), podobny wzorzec spożywania o połowę mniejszej ilości pokarmu powtarzał się w czterech kolejnych badaniach. Podczas oryginalnego eksperymentu każda grupa miała powtórzyć w głowie w sumie 33 działania, które polegały na wkładaniu monety do pralki lub jedzeniu draży M&M's. Nietrudno zauważyć, że obie czynności bazują na dość podobnych ruchach. Niektóre osoby wyobrażały sobie zjadanie większej liczby cukierków (30), lecz wkładanie mniejszej liczby ćwierćdolarówek (3), podczas gdy inni mieli do czynienia z odwrotną sytuacją (mniejszą liczbą draży – 3 - i większą monet - 30) albo myśleli wyłącznie o wkładaniu pieniędzy (33 ćwierćdolarówek). Psycholodzy uważają, że za pośrednictwem wielokrotnego myślenia o pokarmach zaszedł proces tzw. habituacji, czyli przywykania – stopniowego zmniejszania się reakcji na powtarzający się bodziec. Im więcej ludzie czegoś mają, tym mniej nagradzające się to staje i tym mniej tego pożądają. Wyobrażanie sobie delektowania się słodyczami działało jak substytut jedzenia, a dla efektu kluczowa wydawała się właśnie powtarzalność. Różnica między wyobrażaniem i doświadczaniem może być mniejsza niż wcześniej zakładano – podkreśla jeden z współautorów studium dr Joachim Vosgerau. Dr Carey Morewedge wyjaśnia, że poczucie sytości uruchamia się zbyt późno, by zastopować jedzenie, dlatego też decydując o odłożeniu sztućców czy kanapki, ludzie polegają właśnie na habituacji. Co ważne, myślenie o jakiejś czynności aktywuje te same obwody neuronalne, a nawet uruchamia identyczne reakcje fizyczne jak rzeczywiste działanie. Zwykłe myślenie o jedzeniu zwiększa nasz apetyt, lecz jeśli wyobrażamy sobie wykonywanie czynności towarzyszących prawdziwej konsumpcji, ten rodzaj myślenia może zmniejszyć chęć na daną potrawę/produkt. Wyobrażanie sobie jedzenia nie obniżało oceny związanej z przyjemnością konsumpcji. Morewedge zauważa więc, że za opisywanym efektem nie stała narastająca niechęć do danego produktu. Nie chodziło również o głód, bo ochotnicy, którzy ocenili, że byli bardziej głodni podczas eksperymentów, doświadczali takiej samej habituacji. Artykuł na temat opisanych eksperymentów ukazał się w piśmie Science.
- 6 odpowiedzi
-
- dr Joachim Vosgerau
- Carey Morewedge
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wyniki brytyjskiego badania podłużnego, w ramach którego od 1970 r. śledzono losy 17,5 tys. osób, mówią same za siebie: dzieci, które codziennie jedzą słodycze, np. czekoladę, wyrastają na bardziej agresywnych dorosłych (British Journal of Psychiatry). Analizując dane, naukowcy z Cardiff University zauważyli, że maluchy, które przed osiągnięciem wieku nastoletniego dzień w dzień raczyły się słodkościami, były częściej skazywane za brutalne przestępstwo, nim wkroczyły w połowę czwartej dekady życia. Akademicy z Cardiff skorzystali z informacji zgromadzonych w ramach 1970 British Cohort Study. Dotyczyły one osób urodzonych w kwietniu 1970 r. Stwierdzono, że 10-latki, które codziennie jadły wyroby cukiernicze, częściej niż rówieśnicy popełniały brutalne przestępstwo przed 34. rokiem życia. Brytyjczycy wykazali, że 69% osób brutalnych w wieku 34 lat dzień w dzień jadło w dzieciństwie słodycze, w porównaniu do 42% "łagodnych" badanych. Związek pomiędzy konsumpcją ciasteczek, pralinek itp. a agresją pozostawał istotny także po uwzględnieniu innych potencjalnie ważnych czynników. Psychiatrzy sądzą, że dzieci zaspokajane cukierkami lub czekoladą mogą sobie później nie radzić z sytuacją, kiedy nie dostają natychmiast tego, na co mają ochotę. A od frustracji do agresji już niedaleko. Nasze ulubione wyjaśnienie jest takie, że regularne dawanie dzieciom czekolady i słodyczy może zahamować uczenie, jak czekać, by uzyskać jakiś upragniony obiekt. Niezdolność do odraczania gratyfikacji popycha do bardziej impulsywnego zachowania, które jest silnie powiązane z przestępczością – dywaguje szef zespołu badawczego dr Simon Moore. Na razie jednak naukowcy nie potrafią powiedzieć, na czym polega zależność i jaki dokładnie mechanizm wchodzi w grę. Inne prawdopodobne wyjaśnienie jest takie, że dodatki w słodyczach powodują zaburzenia uwagi i skutkują przestępczością. Psycholog jest jednak najbardziej przywiązany do teorii, że mamy do czynienia do nabytym zachowaniem. Przyglądaliśmy się stylom podejmowania decyzji i uważamy, że dzieci karmione słodyczami na żądanie stają się raczej osobami podejmującymi ryzyko niż go unikającymi. Choć wiele się jeszcze musi wyjaśnić, warto zwracać uwagę na to, co dziecko je, bo poza kwestiami czysto zdrowotnymi, w ten sposób można ograniczyć agresję na późniejszych etapach życia.
- 9 odpowiedzi
-
- dr Simon Moore
- brutalne przestępstwa
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pokazywanie kobietom dbającym o linię zdjęć słodyczy wzmacnia ich chęć do jedzenia zdrowo, a nie ulegania pokusie (Appetite). Floor M. Kroese z Uniwersytecie w Utrechcie opowiada, że reklamodawcy sądzą, że obrazy smakołyków nakłonią ludzi do dokonania zakupu, tymczasem wszystko wskazuje na to, że wodzenie na pokuszenie w rzeczywistości wzmacnia samokontrolę. Pod pretekstem przeprowadzania testu pamięciowego holenderski zespół poprosił 54 studentki o przyjrzenie się zdjęciu kawałka czekoladowego ciasta lub kwiatka. Potem ochotniczki wypytywano o plany dotyczące zdrowego odżywiania i zaoferowano do wyboru czekoladę bądź ciasteczko owsiane. Kobiety, które wcześniej oglądały czekoladowy tort, uznawały zdrowe jedzenie za ważniejsze niż te oglądające kwiat. Zdecydowanie częściej wybierały też ciastko owsiane, które jak ustalono na początku, jest postrzegane jako zdrowszy dietetycznie wariant. Kroese sądzi, że widok przedmiotu pożądania przypomina ludziom o ich głównym celu – dbałości o wagę – co pomaga im się zachować właściwie. Konflikt między natychmiastową satysfakcją a długoterminowym celem kończy się więc wygraną tego ostatniego (ze szczupłą sylwetką w tle). Pani psycholog sugeruje, że przestrzegające diety osoby mogłyby umieszczać na drzwiach lodówki zdjęcia smakowitych kąsków. Wyniki ekipy z Utrechtu odnoszą się jednak do kobiet zamierzających zrzucić kilka zbędnych kilogramów i nie wiadomo, jak zachowaliby się przedstawiciele populacji generalnej. Obecnie Holendrzy oszacowują wpływ pokus o różnym nasileniu. Na razie ustalili, że wyjątkowo apetyczne przypominają o zamiarze odchudzenia, natomiast niezbyt atrakcyjne widoki nie uruchamiają tego samego mechanizmu. Co ciekawe, może to oznaczać, że słabe pokusy są bardziej niebezpieczne.
-
- Floor M. Kroese
- odchudzanie
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Słodycze udające tytoń zwiększają ryzyko palenia naprawdę
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Gumy i cukierki wyglądające jak papierosy zwiększają ryzyko, że w przyszłości dziecko będzie palić. Zachodzi wtedy proces zwany desensytyzacją, czyli odwrażliwianie, a brzdące stają się bardziej otwarte na pomysł, że kiedyś będą korzystać z prawdziwych wyrobów tytoniowych – podkreśla Jonathan Klein z Uniwersytetu w Rochester. Takie słodycze są więc nie tylko łakociami i różnią się pod tym względem od ciastek czy batoników. Ze szczegółami dotyczącymi badań 25.887 dorosłych, którzy wzięli udział w internetowej sondzie Harrisa Polla, można się zapoznać w lipcowym wydaniu pisma Preventive Medicine. W studium Amerykanów wykazano istnienie bynajmniej nie zabawowego związku między słodyczami udającymi tytoń a paleniem prawdziwych papierosów. Dwadzieścia dwa procent byłych palaczy w przeszłości regularnie raczyło się gumami i cukierkami, którym nadano postać papierosa. W ten sam sposób bawiło się tylko 14% niepalących. Ciągłe istnienie tego typu produktów pomaga w promocji palenia jako kulturowo lub społecznie akceptowanej czynności – twierdzi Klein. Sprzedaż paratytoniowych słodyczy ograniczono/wstrzymano ponoć w kilku krajach, m.in.: Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Bahrajnie, Norwegii, Kuwejcie, Finlandii oraz Arabii Saudyjskiej. Wdrożenie podobnych pomysłów rozważano już od lat 50. w kilku stanach i miastach USA. W 1953 roku udało się to tylko w Północnej Dakocie, jednak zapis prawny wycofano w 1967 r.-
- Jonathan Klein
- prawdziwe
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Brzmi to nieprawdopodobnie, ale jednak... Dzieci, które jedzą za mało tłuszczów, mogą stać się osobami z nadwagą. Badacze ze Szwecji odkryli, że spożywanie właściwego ich rodzaju pozwala utrzymać wagę w normie. Maluchy ze znaczną nadwagą jadły niewiele nienasyconych kwasów tłuszczowych, występujących w rybach, oliwie z oliwek i warzywach. Naukowcy z Uniwersytetu w Goteborgu przyglądali się nawykom żywieniowym i trybowi życia niemal 200 czterolatków. Na podstawie wskaźnika masy ciała (BMI) u 23% dzieci stwierdzono nadwagę, a u 2% otyłość. Większość maluchów pochodziła z rodzin o dobrej pozycji socjoekonomicznej. Badanie ujawniło, że waga dzieci wzrosła, ponieważ organizm magazynował za dużo tłuszczu. Wbrew pozorom, brzdące jedzące najwięcej tłuszczów wcale nie ważyły najwięcej. Milusińcy spożywający ich mniej mieli wyższe wskazania BMI. Naukowcy uważają, że wszystkiemu winien jest niedobór kwasów omega-3, występujących głównie w tłuszczach rybich (uzyskiwanych m.in. ze śledzi, makreli i sardynek). Co trzecie badane dziecko jadło za mało tłuszczów nienasyconych, a przede wszystkim kwasów typu omega-3. Ta grupa maluchów ważyła znacznie więcej niż pozostali uczestnicy studium. Odkrycie zespołu pokrywa się z wynikami innych badań, które wykazały niedobór omega-3 u otyłych dzieci — powiedział szef badań, Malin Haglund Garemo. Dieta wielu dzieci znacznie odbiegała od zaleceń specjalistów ds. żywienia. Zamiast 400 gramów warzyw i owoców dziennie młodzi Szwedzi zjadali ich jedynie 140. U jednej piątej badanych występowały niedobory wapnia, a u 70% niedostatek żelaza. Aż u jednej czwartej dzieci podstawowe źródło energii stanowiły słodycze, lody, ciasteczka i napoje gazowane. Kluczowe odkrycie szwedzkiego zespołu jest jeszcze bardziej przerażające: brzdące z najwyższym poziomem insuliny przytyły najwięcej od chwili narodzin. Związek ten był silniejszy w przypadku dziewczynek. U dziewcząt jedzących więcej tłuszczów nienasyconych wytwarzało się mniej insuliny. Chcemy przeprowadzić więcej badań, by sprawdzić, czy wczesny wzrost stężenia insuliny stanowi przyczynę otyłości. Gdyby się to potwierdziło, otrzymalibyśmy wyniki sprzeczne z obiegową opinią, że tłuszcz wpływa na zwiększenie produkcji insuliny wskutek oporności na działanie tego hormonu. Swedish Research Council opublikował raport akademików z Goteborga w Internecie.
-
Robert Bohannon, właściciel firmy biotechnologicznej Onasco z Północnej Karoliny, opracował pierwsze na świecie słodycze (pączki i bajgle) z kofeiną. Na pomysł wspomożenia kawoszy taką wersją stawiającej ich na nogi substancji wpadł już kilka lat temu, miał jednak kłopot z usunięciem jej gorzkiego posmaku. Był on na tyle mocny, że zagłuszał naturalny smak wypieków. Ostatecznie nawiązałem współpracę z ekspertami ds. smaku i zaprojektowałem metodę zamaskowania goryczy. Udało się uzyskać produkty zawierające tyle kofeiny, co 1-2 filiżanki kawy. Buzz Donut i Buzzed Bagel nie trafiły jeszcze do sprzedaży, ale Bohannon próbuje nimi zainteresować kilka sieci, m.in. Krispy Kreme, Dunkin' Donuts oraz Starbucks.
-
- Buzz Donut
- Onasco
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Japońska firma Meiji Seika jest znanym producentem czekolady. Jakość jej słodyczy docenił wytwórca gier planszowych — Hanayama Toys. Kamienie do dwóch wersji polimina (odmiany domina) wykonano właśnie z wynalazku Azteków. Z mlecznej czekolady powstało pentomino. W pudełku z grą znajduje się 12 kamieni. Każdy ma inny kształt, ale składa się z 5 kwadratów. Z gorzkiej czekolady zaprojektowano heksomino (kamień do gry to układ 6 kwadratów). W opakowaniu znajduje się 11 pionów. Gra jest naprawdę prosta. Przy układaniu trzeba tylko pamiętać, że kwadraty pionów muszą się pokrywać z kwadratami planszy. Przegrywa ten, kto nie będzie mógł położyć ani jednego swojego kamienia w taki sposób, by nie wystawał poza wyznaczony obszar. Taki prezent to jednak prawdziwe wyzwanie dla czekoladoholików. Trzeba mieć silną wolę, żeby schować pyszne domino do pudełka po zakończeniu partyjki.