Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'radzenie sobie' .
Znaleziono 3 wyniki
-
Po zakończeniu badań na makakach czubatych naukowcy uważają, że na nasze zachowanie i rozwój bardziej niż rodzina wpływają przyjaciele. Psycholodzy z Uniwersytetu w Portsmouth śledzili podążanie za czyimś spojrzeniem, które stanowi kluczowy wskaźnik rozwoju społecznego, ponieważ pozwala zebrać informacje o środowisku (gdzie znajduje się coś ciekawego, np. pożywienie, lub groźnego) i leży u podłoża zdolności rozumienia, co czują i o czym myślą inni. Małpy podążały za spojrzeniem wszystkich, bez względu na to, czy był to przyjaciel, krewny czy dominujący członek grupy, ale w przypadku przyjaciół prędkość spoglądania w tym samym kierunku była o wiele większa. Bazując na uzyskanych wynikach, dr Bridget Waller i doktorant Jerome Micheletta uważają, że u naczelnych przyjaźń odgrywa decydującą rolę w kształtowaniu postrzegania świata oraz sposobów radzenia sobie z wyzwaniami. Nasze odkrycia rzucają nieco światła na ewolucję przyjaźni i jej związki z poznaniem oraz komunikacją, czego dotąd nie badano. Micheletta uważa, że podobny wpływ przyjaciół na podążanie za spojrzeniem występuje u innych naczelnych, w tym ludzi. Podążanie za spojrzeniem nie jest reakcją automatyczną i zależy od sytuacji i relacji między zwierzętami. Zaobserwowane je u wielu gatunków: szympansów, kóz, delfinów, żółwi, kawek i, oczywiście, ludzi. Brytyjczycy wykazali, że to, jak szybko wyłapywane są subtelne zmiany w ruchach czyichś oczu i jaki jest kierunek naśladownictwa (kto śledzi czyj wzrok), nie jest wcale dziełem przypadku. [...] Na podążanie za spojrzeniem silnie wpływa stopień zaprzyjaźnienia makaków. Czemu makaki szybciej reagują na przyjaciela niż na jakiegokolwiek innego członka grupy? Być może dlatego, że informacje pozyskane za jego pośrednictwem są bardziej odpowiednie i użyteczne dla podążającego za spojrzeniem. [...] Poza tym znalezienie zasobów, np. pokarmu, jest bardziej prawdopodobne, jeśli współzawodnictwo podlega ograniczeniu [a tak właśnie jest, gdy spędza się czas z przyjacielem]. Będąc z kimś bliskim, małpa mniej obawia się społecznych zdarzeń, ponieważ np. podczas konfliktu można się wzajemnie wspierać, co sprzyja budowaniu jedności i stabilności.
-
Metody radzenia sobie z potworami – rodem z bajek i realnymi - różnią się w zależności od płci i wieku dziecka (Child Development). Dr Liat Sayfan z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis poprosiła 48 maluchów w wieku 4-7 lat o wysłuchanie serii historii. Każda opowiadała o dziecku, które spotkało realnie istniejącą groźną istotę, np. niedźwiedzia, lub wytwór ludzkiej wyobraźni w rodzaju czarownicy. Jak opowiada Amerykanka, chodziło o przedstawienie doświadczającej strachu postaci, a nie o przerażanie dzieci biorących udział w eksperymencie. Pani psycholog wyjawia, że słuchając historii o potworach z życia wziętych, dzieci radziły, by bohaterowie ich unikali. Pojawiły się jednak różnice związane z płcią. Chłopcy często sugerowali atakowanie bądź zabijanie potwora, podczas gdy dziewczynki proponowały raczej, by wziąć nogi za pas i poszukać rodziców. Kiedy chodziło o postaci wymyślone, naukowcy nie zaobserwowali różnic związanych z płcią, lecz z wiekiem. Przedszkolaki chciały przekształcić opisaną sytuację w sympatyczną i mówiły coś w tym stylu: "wyobraźmy sobie, że wiedźma jest naprawdę miła". Czterolatki zdają sobie bowiem sprawę z tego, co jest realne, a co stanowi wytwór wyobraźni, ale wykorzystanie tej wiedzy w praktyce jest dla nich trudne. Sześcio- i siedmiolatki potrafiły już wybrnąć z kłopotliwej sytuacji, przypominając sobie, że potwór nie jest prawdziwy. Sayfan doradza, jak rodzice mogą pomóc dziecku, któremu przyśnił się koszmar. Jeśli to małe dziecko, jest ono naprawdę mocno zaabsorbowane swoim wyobrażeniem i przekonanie go, by oderwało się od wizji i zaczęło myśleć o rzeczywistości, jest wyjątkowo trudne. Lepiej zatem wykorzystać inną strategię i pokierować wyobrażonym przebiegiem zdarzeń, mówiąc, że potwór jest bardzo miły. Wyjaśnienia, że nie jest prawdziwy, warto zachować na poranek. W ramach eksperymentu Kalifornijczycy pytali dzieci, co czuliby dorośli w kontakcie ze zmyślonymi i prawdziwymi potworami. Maluchy twierdziły, że ojcowie nie baliby się takich istot, ponieważ są dzielni. Uważały za to, mamy będą się nieco bać, ale nie do tego stopnia, co dzieci. Dzieci doskonale wiedzą, że to ich własne lęki i że dorośli wiedzą lepiej i nie boją się tego typu rzeczy. W przyszłości pani psycholog zamierza sprawdzić, czy bojąc się, brzdące naprawdę korzystają ze strategii zalecanych innym.
- 3 odpowiedzi
-
Kobiety miewają koszmary senne częściej niż mężczyźni. Wg psychologów z Uniwersytetu Zachodniej Anglii w Bristolu, powodem jest nieumiejętność wyłączenia emocji przed udaniem się do łóżka. Panie przenoszą swoje zafrasowanie na okres odpoczynku i nadal analizują, przetwarzają, cierpią... Akademicy zbadali 193 osoby (93 mężczyzn i 100 kobiet) w wieku od 18 do 25 lat. Nie przez przypadek szefową zespołu była kobieta – dr Jennie Parker. Do przeprowadzenia eksperymentu skłoniły ją własne doświadczenia oraz przypadkowo napotkana wzmianka w literaturze. Doktor Parker ma dwa nawracające sny. W jednym stoi na plaży w rodzinnym Weston Super Mare, gdzie niemal zalewa ją pojawiająca się nagle znikąd fala pływowa. W drugim w nocy przez okno jej mieszkania zagląda przechadzający się po okolicy dinozaur. Psycholog była zainteresowana, czy inne kobiety również dręczą koszmary. Przed przystąpieniem do własnych badań Parker zorientowała się, że wcześniejsze studia całkowicie ignorowały rolę emocji w generowaniu treści snów, skupiając się przede wszystkim na ich budowie. Wszyscy biorący udział w eksperymencie ochotnicy prowadzili ustrukturowany dziennik snów. Okazało się, że koszmary kobiet można zaliczyć do 3 podstawowych kategorii: 1) zagrożenia życia/bycia ściganą, 2) utraty ukochanej osoby oraz 3) związanej z zakłopotaniem/zażenowaniem. Psycholodzy porównali sny z wydarzeniami na jawie. Bardzo szybko stało się jasne, że dzienne lęki często przyjmują postać symbolicznych snów. Gdy kobiety proszono o opisanie najważniejszego snu, jaki kiedykolwiek im się przyśnił, częściej niż mężczyźni przedstawiały wzbudzające spory niepokój scenariusze. Panie wspominały o większej liczbie koszmarów, a w dodatku były one intensywniejsze emocjonalnie od swoich męskich odpowiedników. Psycholodzy podzielili sny ochotników na miłe i niemiłe. W niesympatycznych snach zarówno kobiety, jak i mężczyźni z większym prawdopodobieństwem padali ofiarą czyichś agresywnych zachowań. W snach skatalogowanych jako miłe to oni częściej bywali agresorami. Panie miały więcej nieprzyjemnych snów i były one silniej nacechowane nieszczęściem, autonegatywizmem i porażkami. W snach kobiet pojawiało się więcej członków rodziny oraz negatywnych emocji. Ponadto częściej rozgrywały się one w pomieszczeniach i nie były one naznaczone agresją fizyczną w takim stopniu jak sny mężczyzn. Panowie wspominali o większej liczbie bezpośrednich ataków i mniejszym nasileniu agresji słownej. Obie płcie nie różniły się pod względem przyjacielskich zachowań sennych – przeważnie polegały one na pomaganiu innym bohaterom nocnego widowiska. W snach mężczyzn występowało więcej odniesień do seksu. Panowie śnili częściej o aktach płciowych, podczas gdy panie skupiały się raczej na całowaniu i fantazjach erotycznych. Parker prowadziła swoje badania przez 5 lat. Dzięki nim dowiedziała się, że koszmary senne to chleb powszedni 34% kobiet i zaledwie 19% mężczyzn. Wg pani psycholog, przedstawicielki płci pięknej wykorzystują swoje sny jako nieuświadomiony mechanizm radzenia sobie z problemami. Co ciekawe, mężczyźni i kobiety niejednokrotnie śnią o tym samym, ale kobiety bardziej to przeżywają.