Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'niewidomi' .
Znaleziono 7 wyników
-
Lepszy dotyk to wynik doświadczenia, nie utraty wzroku
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
Wyostrzenie dotyku u osób niewidomych to nie kwestia kompensacji utraty wzroku przez mózg, lecz skutek doświadczenia. W studium naukowców z McMaster University wzięło udział 28 osób niewidomych (o różnym stopniu opanowania alfabetu Braille'a) oraz 55 prawidłowo widzących dorosłych. Badano wrażliwość na dotyk sześciu palców oraz obu stron dolnej wargi. Kanadyjczycy rozumowali, że jeśli czułość zmysłu zwiększa codzienna zależność od dotyku, niewidomi powinni wypadać lepiej od widzących w odniesieniu do wszystkich palców, a u posługujących się w alfabetem Braille'a szczególna wrażliwość powinna wystąpić w obrębie palców używanych do czytania. Jeśli to jednak utrata wzroku jako taka zwiększa wrażliwość dotykową, należałoby się spodziewać, że niewidomi przewyższają widzących pod względem wrażliwości dotykowej wszystkich części ciała, nawet tych nieużywanych tak często, np. warg. Od zawsze istniały dwie konkurencyjne teorie, czemu ociemniali mają lepszy zmysł dotyku. My odkryliśmy, że siłą napędową tego zjawiska jest zależność od dotyku. Zaawansowani użytkownicy Braille'a, którzy mogą spędzać całe godziny na odczytywaniu znaków palcami, wypadali bowiem znacząco lepiej. Podczas testowania wrażliwości warg widzący i niewidomi wypadali tak samo – wyjaśnia prof. Daniel Goldreich. W ramach eksperymentu Kanadyjczycy posługiwali się specjalną maszyną, która unieruchamiała opuszki palców. Palce kładziono nad otworem w stole. Wysuwały się z niego pałeczki o zróżnicowanej teksturze. Zadanie ochotników polegało na zidentyfikowaniu wzoru za pomocą dotyku. Zabieg powtarzano na dolnej wardze. Niewidomi wypadali lepiej od osób widzących, a ponadto gdy badano palce używane przez znających Braille'a do czytania, osiągali oni lepsze wyniki od ludzi niewidomych, którzy nie opanowali tego alfabetu. Kanadyjczycy stwierdzili też, że u użytkowników Braille'a palce do czytania były wrażliwsze od palców nieczytających.-
- Daniel Goldreich
- kompensacja
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Studium Mathilde Beaulieu-Lefebvre z Uniwersytetu Montrealskiego obaliło mit o wyostrzonym zmyśle powonienia osób niewidomych. Okazuje się, że niemożność posługiwania się wzrokiem sprawia, iż ludzie po prostu zwracają większą uwagę na to, jak postrzegają zapachy. Jeśli wejdziesz do pomieszczenia, gdzie zaparza się kawę, szybko spojrzysz na ekspres. Wchodząc do tego samego pokoju, osoba niewidoma uzyska informację jedynie w postaci zapachu kawy. Z tego powodu woń stanie się bardzo ważna dla jej przestrzennej reprezentacji [otoczenia]. W 3-etapowym badaniu wzięło udział 25 ludzi, w tym 11 niewidomych od urodzenia. Wszyscy wypełniali kwestionariusz i byli angażowani w 2 eksperymenty. W pierwszym za pomocą olfaktometru mieli rozróżnić 16 zapachów perfum, w drugim, leżąc w specjalnym urządzeniu do obrazowania tomodesytometrze, mieli zidentyfikować trzy wonie: róży, wanilii oraz butanolu. Prof. Maurice Ptito, opiekun naukowy Beaulieu-Lefebvre, uznaje teorię o dokładniejszym zmyśle powonienia niewidomych za jeden z tzw. miejskich mitów. Przyznaje jednak, że ociemniali przewyższają widzących pod względem nakładów poznawczych, przeznaczanych do rozpoznania zapachu. Dzięki obrazowani funkcjonalnemu Kanadyjczycy ustalili, że ludzie niewidomi intensywniej używają wtórnej kory węchowej (haka i kory śródwęchowej), poza tym posługują się korą potyliczną, która w zwykłych okolicznościach realizuje funkcje związane z widzeniem. W przypadku tej ostatniej Ptito mówi o swego rodzaju recyklingu, gdzie część mózgu jest reorganizowana i wykorzystywana w inny niż pierwotnie pomyślano sposób. Beaulieu-Lefebvre już planuje programy adaptacyjne dla ociemniałych. Wspomina m.in. o centrach handlowych, gdzie każdy dział czy sklep ma swój unikatowy zapach. Specjalnie opracowana metoda pozwoliłaby niewidomym orientować się w takich miejscach.
-
- Mathilde Beaulieu-Lefebvre
- mit
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Preferencje w stosunku do kobiet z wyraźnym wcięciem w talii wykazują nie tylko widzący mężczyźni. Podobny trend widać także wśród panów ociemniałych, gdy oceniają kształty płci przeciwnej za pomocą dotyku. Mogłoby to sugerować, że mamy do czynienia z ugruntowanym przez ewolucję zjawiskiem w większej mierze biologicznym niż kulturowym (Evolution & Human Behaviour). Holenderski psycholog Johan Karremans z Radboud University Nijmegen zebrał grupę 38 mężczyzn, w tym 19 niewidomych. Połowie wylosowanych panów widzących założono na oczy przepaski. Eksperymenty prowadzono w wanach stanowiących mobilne laboratoria. Wewnątrz umieszczano dwa kobiece manekiny z regulowanym obwodem talii i bioder. Były one ubrane w identyczne dopasowane sukienki. W jednym z manekinów wymiary ustawiono w taki sposób, by obwód pasa stanowił tylko 70% obwodu bioder (to idealne proporcje ustalone dla kultury zachodniej). U drugiego talia stanowiła 84% bioder, co odpowiada górnej granicy przeciętnych rozmiarów prawdziwych kobiet – jak wynika z danych zebranych w 1999 r. przez Światową Organizację Zdrowia. W holenderskim studium niewidomych od urodzenia ochotników poproszono o zbadanie talii oraz bioder lalek za pomocą dotyku i o ocenę ich atrakcyjności na 10-stopniowej skali. Potem przyszedł czas na mężczyzn widzących (tych, którzy mogli się swobodnie posługiwać wzrokiem i tych, którzy musieli założyć przepaski). Trafiali oni do samochodu zaparkowanego przy centrum handlowym, tam też odbywała się przyspieszona rekrutacja. Średnia ocena niewidomych dla lalki z węższą talią wynosiła 7, a dla manekina z większym obwodem pasa 6. W przypadku panów widzących przeciętne oceny wyniosły, odpowiednio, 8 oraz 6,5. Odkrycie to podaje w wątpliwość znaczenie dostępu do danych wzrokowych dla rozwoju męskiej preferencji niższego stosunku obwodów talii i bioder [...]. Wskazówki wzrokowe jedynie wzmacniają istniejącą skłonność do wiotkości. Wyniki podważają hipotezę, która mówi, że upodobanie do niskiej proporcji pas-biodra jest wynikiem kontaktu ze środkami masowego przekazu angażującymi wzrok.
- 2 odpowiedzi
-
- rozwój
- preferencja
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jak pomóc osobom niewidomym postrzegać otaczający je świat? Pomysłów było dotychczas wiele, lecz rozwiązanie zaproponowane przez amerykańską firmę Wicab wydaje się wyjątkowo interesujące. Opracowane przez jej pracowników urządzenie rejestruje obraz otoczenia i przekazuje go... na język. To mózg jest tym, dzięki czemu widzisz, a nie oczy, opisuje podstawową zasadę działania wynalazku Erik Weihenmeyer, jeden z jego użytkowników. Rzeczywiście, jego mózg nauczył się analizować wrażenia dotykowe w sposób zarezerwowany zwykle dla bodźców wzrokowych. Co prawda rozdzielczość postrzeganego obrazu nie jest zbyt wielka i wynosi 400 punktów, lecz dla osoby niewidomej jest to nieoceniona pomoc. Urządzenie, obecnie znajdujące się w fazie testów, składa się z trzech zasadniczych elementów. Pierwszym jest zestaw kamer rejestrujących obraz z otoczenia. Drugi to niewielki komputer, przetwarzający zebrane informacje do postaci impulsów elektrycznych. Wytworzony w ten sposób sygnał jest następnie przekazywany do trzeciego elementu, którym jest "lizak" zaopatrzony w matrycę elektrod. Układa się go na języku, a każda z elektrod działa w sposób podobny do pojedynczego piksela na wyświetlaczu, drażniąc użytkownika w sposób przypominający uwalnianie się gazu z szampana. Choć odbieranie obrazów za pomocą języka może się wydawać trudne, autorzy urządzenia twierdzą, że nauka jego obsługi zajmuje od 2 do 10 godzin. Oczywiście można się jednak spodziewać, że z czasem zarówno jakość "widzianych" obrazów oraz umiejętność dostosowania do nich własnych zachowań będą ulegały poprawie. O tym, jak wielki potencjał tkwi w prototypie autorstwa firmy Wicab, przekona chyba każdego poniższy film:
-
Osoby widzące i niewidome w ten sam sposób kategoryzują obiekty żywe i nieożywione. Co ciekawe, odróżniają je dzięki tym samym obszarom wzrokowym. Oznacza to, że jest to zdolność zakodowana w mózgu przez ewolucję. Zespół Bradforda Mahona z Rochester University wykazał, że do specyficznej dla kategorii aktywacji kory wzrokowej nie jest wymagane uprzednie doświadczenie wizualne. Obiekty rozpoznajemy dzięki tzw. strumieniowi brzusznemu. Dane z pierwszorzędowej kory wzrokowej są nim przekazywane do kory dolnoskroniowej. Wcześniejsze badania obrazowe wykazały, że widok obiektów nieożywionych, np. narzędzi, aktywuje inne rejony w obrębie strumienia brzusznego niż obiekty ożywione, np. zwierzęta czy twarze. Nie wiedziano jednak, czy specyficzna dla kategorii reakcja neuronalna zależy od doświadczenia. Można to sprawdzić, przeprowadzając eksperyment z dorosłymi, którzy nie widzą od urodzenia. Chociaż uprzednie studia wskazywały, że badanie dotykowe przedmiotów lub wyobrażanie sobie ich kształtu w oparciu o dźwięk aktywuje strumień brzuszny, specjaliści nie mieli pojęcia, czy stymulacja pochodząca z innych zmysłów pobudza konkretne obszary wzrokowego systemu brzusznego. Doktor Mahon współpracował z kolegami z Uniwersytetu w Trydencie i Uniwersytetu Harvarda. Razem postanowili sprawdzić, czy organizacja strumienia brzusznego od środka ku bokowi mózgu, która odzwierciedla przejście od bodźców nieożywionych do żywych, będzie również obecna u ludzi niewidomych od urodzenia. W eksperymencie przeprowadzanym pod kontrolą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) wzięło udział 20 widzących osób i 3 niewidome. Wszyscy wysłuchiwali listy słów oznaczających obiekty nieożywione lub ożywione. Mieli przy tym zamknięte oczy. Ich zadanie polegało na myśleniu o pierwszym obiekcie i porównywaniu jego wielkości do kolejnych. Widzący przechodzili dodatkowo przez jeszcze jeden etap: przyglądali się rysunkom obiektów bez wyczytywania na głos ich nazw. Okazało się, że aktywacja wyspecjalizowanych regionów była identyczna u widzących i niewidomych ochotników. Nasze odkrycia sugerują, że organizacja strumienia brzusznego we wrodzony sposób "przewiduje" różne typy przetwarzania, które muszą zostać przeprowadzone na obiektach należących do poszczególnych domen koncepcyjnych – podsumowuje dr Alfonso Caramazza z Uniwersytetu Harvarda. Mahon uważa, że pewne doświadczenie przydaje się przy sortowaniu obiektów, jednak sposoby obchodzenia się z twarzą lub młotkiem są tak różne, że ich rozpoznawanie zostało w toku ewolucji na stałe powiązane z innymi rejonami mózgu.
-
- widzący
- rozpoznawanie
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pracownicy organizacji charytatywnej Visibility z Glasgow prowadzą projekt pilotażowy, w ramach którego 10 niewidomych dzieci w wieku od 5 do 17 lat uczy się echolokacji. Ma im ona pomóc w tworzeniu map mentalnych, czyli wizualizowaniu otoczenia. Dzieci kląskają i starają się zinterpretować dźwięk, odbijany od obiektów znajdujących się w pobliżu. Niedawne studia potwierdziły to, co intuicyjnie podejrzewano już od dawna: niewidomi posługują się swoim wyczulonym słuchem, by wykorzystując echo, oszacować odległości, rozmiar i gęstość przedmiotów w otoczeniu. Projekt popiera pediatra oftalmolog profesor Gordon Dutton, który chciałby, by sztukę echolokacji opanowało aż 385 tys. niewidomych i niedowidzących z Wielkiej Brytanii. Pionierami omawianej techniki są Amerykanie. Dzięki niej odpowiednio szkoleni niewidomi potrafią, biorąc pod uwagę wysokość i barwę dźwięków echa, odróżnić od siebie ludzi, drzewa, budynki i zaparkowane samochody. Umieją określić wysokość, gęstość i kształt obiektu nawet z odległości 30 metrów. Brytyjska akcja to pokłosie rocznej wizyty 41-letniego Dana Kisha z Kalifornii, który mimo niepełnosprawności jeździ na rowerze i jest w stanie stwierdzić, jakie owoce wiszą na napotkanym drzewie. W sierpniu ubiegłego roku pisaliśmy o Benie Underwoodzie z Sacramento, który tak sprawnie posługuje się echolokacją, że nie sposób odróżnić go od widzących rówieśników. Zadziwił nawet samego Kirsha.
-
Amerykańska agencja NASA opublikowała właśnie książkę dla osób niewidomych, w której można znaleźć nie tylko teksty zapisane alfabetem Braille'a, ale też obrazy. Zdjęcia gwiazd, mgławic i galaktyk, a nawet teleskopów, zostały wzbogacone o linie, guzki oraz inne urozmaicenia powierzchni, łatwe do wyczucia palcami. Za pomocą zmiennej faktury oddano nie tylko kształty, ale też kolory i inne cechy kosmicznych obiektów. Książka nosi tytuł Touch the Invisible Sky (Dotknij niewidzialnego nieba), liczy 60 stron i zawiera – oprócz pewnej dawki wiedzy – 28 wzbogaconych we wspomniany sposób kolorowych zdjęć. Każdej ilustracji towarzyszą opisy w wersji dla osób niewidomych oraz dla słabowidzących (są to napisy wykonane dużą czcionką). Dzięki temu z książki może korzystać każdy, niezależnie od sprawności wzroku. Zdaniem Marca Maurera, prezesa amerykańskiej federacji niewidomych, książki tego rodzaju są bezcennym źródłem informacji dla uczniów zainteresowanych kierunkami nauki, w których spora część wiedzy jest zwykle podawana w formie wizualnej. Z podobnymi pomocami naukowymi, niewidomi mieliby na uczelniach takie same szanse, co ich widzący koledzy.