Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Herodot' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 2 wyniki

  1. Poniższa wiadomość to nasz żart primaaprilisowy. Obchodzony dzisiaj prima aprilis to jedno z najstarszych świąt, niezwiązanych z obrzędami religijnymi. Pierwszą wzmiankę o zwyczaju, który stał się dzisiejszym prima aprilis znajdziemy w "Dziejach" Herodota. W Księdze Trzeciej (SW "Czytelnik" 2002, str. 187) czytamy: Jest u Koryntyjczyków we zwyczaju, że córki najznaczniejszych spośród nich mogą mogą wskazać męża, któremu chcą urodzić dzieci. Grzeczność nie pozwala im jednak bezpośrednio się do nich zwrócić, zatem białogłowa dyskretnie znak dać musi. Ci odróżniają znak płochej białogłowy od innych wydarzeń po tym, że powoduje u nich ogólną wesołość. Jak powiadają, może ona do domu męża się zakraść i oliwę doprawić tak, by podczas uczty ogniem w gardle paliła. Najbardziej zaś śmiałe z domu jego ubrania wynoszą i na ulicach rozkładają do swego domu prowadząc, widomym w ten sposób czyniąc, że tego męża wybrały. Historia opowiedziana przez Herodota tak spodobała się tyranowi Lygdamisowi, przez którego nota bene historyk musiał uciekać z rodzinnego miasta, że wprowadził taki zwyczaj na ziemiach, na których władał. Początkowo dzień żartów przypadał na lipiec i nazywano go lygdamydion. Po śmierci znienawidzonego tyrana (Herodot brał osobiście udział w jednej z prób obalenia Lygdamisa), święto przeniesiono na 1 kwietnia. Dzisiejszą nazwę prima aprilis nadali mu Rzymianie, którzy przejęli go od Greków i również obchodzili pierwszego kwietnia.
  2. Włoscy archeolodzy odkryli pod piaskami Egiptu broń z brązu, srebrne ozdoby i setki ludzkich kości. Niewykluczone, że trafili na legendarne szczątki zaginionej armii perskiej króla Kambizesa II. Jak dowiadujemy się z "Dziejów" Herodota: Kiedy w swoim pochodzie przybył do Teb, oddzielił od swojego wojska około pięćdziesięciu tysięcy ludzi i tym polecił ujarzmić Ammoniów i spalić świątynię Zeusa [Ammona - red.]; sam zaś z resztą wojska ruszył na Etiopów. [...] Ci zaś, których wysłano na wojnę przeciw Ammoniom, wyruszywszy z Teb, maszerowali z przewodnikami i przybyli, co jest rzeczą pewną, do miast Oasis [Oasis Maior, które było położone w pobliżu dzisiejszego el Kharegh - red.], zamieszkałego przez Samijczyków, którzy podobno pochodzili z gminy ajschrionijskiej; od Teb są oni oddaleni o siedem dni marszu przez piaski, a ta okolica nazywa się w języku Hellenów Wyspą Szczęśliwości. Aż do tej okolicy miało wojsko dotrzeć, odtąd zaś nikt inny, prócz samych Ammoniów i tych, którzy od nich słyszeli, nie umie nic o nich powiedzieć. Bo ani do Ammoniów nie przybyli, ani też nie wrócili do domu. Sami Ammoniowie tak opowiadają: Kiedy z owej Oasis ciągnęli przeciwko nim przez piaski, znaleźli się mniej więcej w środku między nimi a Oasis, a gdy właśnie spożywali śniadanie, zawiał ku nim wielki i niesamowity wiatr południowy, który, niosąc ze sobą góry piasku, zasypał ich - i w ten sposób zniknęli. Wydarzenia te prawdopodobnie miały miejsce w 525 roku p.n.e, a przyczyną wysłania armii na Ammoniów i chęci zniszczenia świątyni był fakt, że jej kapłani nie chcieli uznać władzy Kambizesa nad Egiptem. Kambizes II (zm. w 522 roku p.n.e) był synem Cyrusa Wielkiego, twórcy imperium Persów. Rozszerzył państwo podbijając Egipt, podjął też nieudaną wyprawę na Kusz. Bliźniacy Angelo i Alfredo Castiglioni uważają, że ich znalezisko stanowi pierwszy dowód, iż wspomniana przez Herodota zaginiona armia nie jest legendą. Bracia dokonali swego odkrycia, gdyż uznali, że armia Kambizesa nie poszła drogą karawan, która była najbardziej prawdopodobną trasą jej wyprawy. Zaginionej armii szukali archeolodzy i awanturnicy już w XIX wieku. Nikomu nie udało się trafić na jej ślady. Włosi na ślady perskiej armii trafili przy okazji innej wyprawy archeologicznej. Dokonane odkrycia bardzo uprawdopodabniają historię opisaną przez Herodota. Znaleziona broń i liczne kości wskazują na obecność dużego oddziału wojska. Z kolei srebrna bransoleta bez wątpienia jest perska i pochodzi z okresu panowania Achemenidów, do której to dynastii należał Kambizes. Co więcej odkopane kolczyki i fragmenty naszyjnika są bardzo podobne do tego typu ozdób pochodzących z terenu Turcji i datowanych na V wiek p.n.e. Bracia Castiglioni, po przestudiowaniu starożytnych map uważają, że armia Kambizesa nie poszła drogą karawan która wiodła przez oazy Dakhla i Farafra. Persowie powędrowali z el Kargha na zachód do el Kebir, przeszli przez Wadi Abd el Melik i skierowali się na północ do Siwa Oasis, która stanowiła cel ich podróży. Wybór takiej drogi był, zdaniem Włochów, mądrym posunięciem. Persowi mogli bowiem zaatakować Siwa Oasis od niespodziewanej strony, a ponadto nie przechodzili przez miejsca kontrolowane przez egipskie wojska, z którymi musieliby toczyć walki. Hipotezę włoskich archeologów potwierdza fakt, że na proponowanej przez nich trasie przemarszu znaleziono pozostałości po studniach, a badania wykazały, że powstały one 2500 lat temu. Okazało się również, że Beduini od dawna znali cmentarzyska kości. Mieszkańcy pustyni opowiedzieli Włochom m.in. o pięknym mieczu, który znaleźli i sprzedali amerykańskiemu turyście. Obecnie wśród kości można znaleźć groty perskich strzał czy ozdoby uprzęży, identyczne z tymi, które widzimy na przedstawieniach perskich wojowników. Archeolodzy uważają, że niemal całą perską armię uda się odnaleźć pod piaskiem na głębokości około 5 metrów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...