Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'śnieg' .
Znaleziono 8 wyników
-
Zespół z Universidad de Extremadura przeanalizował pisma naukowców, historyków i kronikarzy z Kalifatu Abbasydów z okresu Islamskiego Złotego Wieku. Szukano wzmianek i szerszych opisów anormalnych wzorców pogodowych (Weather). Rekonstruowanie klimatu pozwala na porównywanie historii ze współczesnymi zdarzeniami pogodowymi, pozwala też spojrzeć na dzisiejszą zmianę klimatu w szerszym kontekście. Odtwarzanie przeszłego klimatu na podstawie danych historycznych, a nie naturalnych nie jest zbyt częste ze względu na ograniczoną dostępność materiału. W zeszłym roku prof. Rob MacKenzie z Uniwersytetu w Birmingham oraz prof. Roger Timmis z Environment Agency postanowili np. zbadać naloty bombowe aliantów w czasie drugiej wojny światowej, by określić wpływ smug kondensacyjnych pozostawianych przez samoloty na angielski klimat. Warto też wspomnieć o studium, w którym wykorzystano dzienniki z XVIII-wiecznych statków. W najnowszym badaniu Hiszpanie korzystali z arabskich dokumentów z IX i X w. n.e. Historycy i polityczni komentatorzy skupiali się na zdarzeniach społeczno-religijnych, ale niekiedy odnosili się do zjawisk pogodowych. Informacje klimatyczne uzyskane z tych źródeł odnoszą się głównie do zjawisk ekstremalnych, mających wpływ na większe populacje, np. do susz lub powodzi. Dokumentują jednak także warunki, które były stosunkowo rzadkie w ówczesnym Bagdadzie, takie jak gradobicie, zamarzanie rzek, a nawet przypadki opadów śniegu - opowiada dr Fernando Domínguez-Castro. W 891 r. n.e. berberyjski geograf Al-Jakubi napisał, że Bagdad ze swoimi gorącymi latami i chłodnymi zimami - czyli warunkami sprzyjającymi rolnictwu - nie ma sobie równych na całym świecie. Mimo że w wyniku wielu historycznych zawieruch sporo dokumentów uległo zniszczeniu, dane meteorologiczne można uzyskać choćby z prac Al-Tabariego (zm. w 913 r. n.e.), Ibn al-Asira (zm. w 1232 lub 1233 r. n.e.) oraz Jalaluddina Al-Suyutiego (zm. 1505 AD). Analiza wykazała, że w pierwszej połowie X w. wzrosła liczba epizodów ochłodzeń; odnotowano znaczny spadek temperatury w lipcu 920 r. oraz opady śniegu w 908, 944 i 1007 r. Jedyny przypadek opadów śniegu we współczesnym Bagdadzie miał miejsce w 2008 r. Spadek temperatury w X w. nastąpił bezpośrednio przed średniowiecznym optimum klimatycznym. Sądzimy, że zdarzenie z 920 r. może mieć związek z wielką erupcją wulkaniczną, ale trzeba kolejnych badań, by to potwierdzić.
-
Podczas 219. spotkania Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego poinformowano, jakiego koloru jest... Droga Mleczna. Jej barwa widziana z Ziemi nie odpowiada rzeczywistemu kolorowi. Jak poinformowali astronomowie, Droga Mleczna jest... biała, ale ma inny odcień niż możemy zaobserwować. Jej barwa jest taka, jak kolor czystego śniegu godzinę po wschodzie lub godzinę przed zachodem Słońca. Taki właśnie kolor dominuje w naszej galaktyce. Tego typu informacja nie jest tylko i wyłącznie ciekawostką. Dla astronomów jednym z najważniejszych parametrów jest rzeczywisty kolor galaktyk. Mówi on, ile lat liczą sobie gwiazdy, jak dawno powstały, czy nadal się formują czy też istnieją od miliardów lat - wyjaśnia Jeffrey Newman z University of Pittsburgh. Określenie koloru Drogi Mlecznej nie było łatwe. Po pierwsze, sami stanowimy jej część, zatem nie możemy obserwować jej z zewnątrz. Po drugie, większość widoku blokuje pył. Dlatego też Newman i jego student Tim Licquia posłużyli się metodą pośrednią. Znając masę Drogi Mlecznej i tempo formowania się gwiazd, skorzystali ze Sloan Digital Sky Survey, w którym znajdują się dane o milionie galaktyk. Wybrali z nich galaktyki o podobnych charakterystykach do Drogi Mlecznej i uśrednili wyniki. Najlepszy opis koloru, jaki mogę dać, to kolor, który zobaczymy, gdy godzinę po świcie lub godzinę przed zmierzchem będziemy patrzyli na świeży wiosenny śnieg o drobnych ziarnach. Właśnie takie spektrum światła mogą widzieć astronomowie obserwujący z zewnątrz Drogę Mleczną - dodał Newman. Temperatura koloru mieści się pomiędzy tradycyjną żarówką a słońcem w zenicie.
- 3 odpowiedzi
-
- Droga Mleczna
- kolor
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W arktycznym śniegu kryją się zabójcze grzyby
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Obfite i wydłużające się opady śniegu w Arktyce mogą doprowadzić do powstania warunków sprzyjających szybkiemu rozwojowi grzybów, które doprowadzą do obumarcia tutejszych roślin (Nature Climate Change). Wyniki badań brytyjsko-szwedzko-fińskiego zespołu potwierdziły, że śnieg rzeczywiście stanowi rodzaj zabezpieczającej przed mrozem otuliny, lecz jednocześnie w pewnych okolicznościach obfite i długie opady białego puchu sprzyjają szybkiemu nadmiernemu wzrostowi pewnych szczepów zabójczych grzybów. W ten sposób mogą zniknąć wszechobecne dotąd rośliny, a ich miejsce zajmą z czasem inne. Nie jest to jednak wyłącznie kwestia zwykłego przekształcenia procentowego składu flory, ponieważ w praktyce oznacza to zmianę łańcucha pokarmowego dla owadów, nornic, lemingów i polujących na nie drapieżników. Byliśmy zaskoczeni, widząc, że skrajnie wytrzymała wegetacja tundry została zabita przez atak grzybów - podkreśla dr Robert Baxter z Durham University. W pierwszych kilku latach, tak jak się tego spodziewaliśmy, izolujący wpływ śniegu pomógł wegetacji we wzroście, jednak po 6 latach został osiągnięty punkt krytyczny, przy którym grzyby rozprzestrzeniały się z dużą prędkości i niszczyły rośliny. Naukowcy chcą przez dłuższy czas obserwować cykle rozwojowe roślin i grzybów, by sprawdzić, czy mamy do czynienia z powtarzającym się i coraz bardziej destrukcyjnym zjawiskiem. Zespół porównywał wpływ zwykłych i nasilonych opadów śniegu na roślinność Arktyki. By utrzymać warunki zwiększonego opadu, zastosowano płoty śnieżne. Okazało się, że workowiec Arwidssonia empetri rozrastał się mocno pod grubszą okrywą śnieżną, zabijając większość pędów dominującego gatunku roślinnego w badanej okolicy: bażyny czarnej obupłciowej (Empetrum hermaphroditum). Do odkrycia w ogóle by nie doszło, gdyby nie decyzja naukowców, by kontynuować eksperyment dłużej niż początkowo planowano. Podjęliśmy się sprawdzenia wpływu zmiany klimatu i potencjalnego wzrostu opadów, także śniegu, na rośliny i procesy oddziałujące na wzrost, rozkład i składniki odżywcze gleby - wyjaśnia Johan Olofsson z z Uniwersytetu w Umeå. W czasie 7-letniego eksperymentu przez pięć lat śnieg działał jak ogrzewający koc. W 6. roku grzyb się szybko rozprzestrzenił, zmieniając wegetację z naturalnych zielonych płuc w źródło węgla. -
Naukowcy uczestniczący w ubiegłotygodniowej konferencji Międzynarodowego Roku Polarnego w Oslo ujawnili nowe zapierające dech w piersi zdjęcia Gór Gamburcewa z Antarktydy. Znajdują się one na wschodzie kontynentu pod grubą na ok. 600 m warstwą lodu i śniegu. Dzięki technologii radarowej uzyskano obraz skalistych szczytów, głębokich dolin rzecznych i ciekłych, nie zamarzniętych, jezior schowanych przed ciekawskimi spojrzeniami pod lodem. Szacuje się, że Góry Gamburcewa dorównują wysokością Alpom – mierzą ok. 2.700 m – i ciągną się na odcinku ok. 1200 km. Robin Bell z należącego do Columbia University Lamont–Doherty Earth Observatory opowiada, że pracując nad mapą tego pasma, wcześniej opierano się na danych grawitacyjnych, jednak narzędzie dawało ziarnisty obraz. To, co pokazaliśmy na ostatnim spotkaniu, zdobyliśmy dzięki radarowi. Zmianę jakości można by porównać z "przerzuceniem się" z markera na ołówek z wycyzelowaną końcówką. Latając nad wschodnią Antarktydą dwoma lekkimi samolotami, co w sumie dało dystans pozwalający na kilkakrotne okrążenie kuli ziemskiej, naukowcy zmontowali sieć przyrządów sejsmicznych na baterie słoneczne. W ten sposób w 2009 r. potwierdzili istnienie Gór Gamburcewa oraz odtworzyli ich szczegółową topografię. Niczym niezrażeni, przebadali pustkowie o powierzchni 2 mln kilometrów kwadratowych. Nasz złożony z siedmiu narodowości [m.in. Chińczyków, Amerykanów, Japończyków i Australijczyków] zespół uzyskał drobiazgowe obrazy ostatniego niezbadanego pasma górskiego na Ziemi – chwali się Michael Studinger, będący podobnie jak Bell pracownikiem Lamont–Doherty Earth Observatory, a także jednym z liderów amerykańskiej grupy uczestniczącej w projekcie AGAP (Antarctica's Gamburtsev Province). Podczas gdy maszyny przelatywały nad płaską taflą lodu, oprzyrządowanie wskazywało na wyjątkowo nierówny teren, naznaczony głębokimi dolinami i bardzo stromymi szczytami górskimi.
- 2 odpowiedzi
-
- technika radarowa
- zdjęcia
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Po raz pierwszy od co najmniej 250 lat lodowce Alaski zwiększyły swoją powierzchnię. Chłodne lato, z temperaturami o 3 stopnie Celsjusza niższymi, niż średnia, spowodowało, że zimowy śnieg pozostał dłużej i przyczynił się do zwiększenia masy lodu. W połowie czerwca byłem zaskoczony faktem, że w Zatoce Księcia Williama na poziomie morza wciąż utrzymuje się śnieg. Prawdę mówiąc, tego lata była najpaskudniejsza pogoda, jaką pamiętam tutaj od 20 lat - mówi glacjolog Bruce Molnia. Pod koniec lipca na Polu Lodowym Juneau było wciąż 6 metrów nowego śniegu - dodaje. Służba Geologiczna Stanów Zjednoczonych od 1946 roku prowadzi projekt badawczy, którego celem jest mierzenie stanu lodowców Alaski. W bieżącym roku zanotowano rekordowo wysoki poziom przyrostu masy śniegu. Z kolei pierwsze dane dotyczące tej kwestii pochodzą z połowy XVIII wieku, gdy Alaskę odwiedziła rosyjska ekspedycja. Od tamtej pory, jak ocenia Molnia, lodowce ciągle się cofają i ich powierzchnia zmniejszyła się o 15%. Największe straty w powierzchni lodu miały miejsce w Glacier Bay. Gdy w 1741 roku dotarł tutaj Ilia Czirikow, zatoka nie istniała. Podróżnk zobaczył potężną ścianę lodu. Do dzisiaj lód cofnął się o około 80 kilometrów. Molnia mówi, że różnica 3-4 stopni Celsjusza wystarczy, by lodowce, zamiast gwałtownie się cofać, zaczęły gwałtownie się rozszerzać.
-
Globalne ocieplenie przynosi coraz bardziej mierzalne straty dla gospodarki i stawia przed państwami kolejne wyzwania. Najnowsze badania wykazują, że wzrost temperatury będzie miał większy, niż dotychczas sądzono, wpływ na topnienie śniegu na zachodzie USA. Związane jest z tym ryzyko częstszych pożarów lasów, może pojawić się też problem z zaopatrzeniem w wodę rolnictwa i miast. Amerykańscy naukowcy, wśród nich profesor Noah Diffenbaugh z Purdue University, odkryli, iż wzrost temperatury ma dwukrotnie większy wpływ niż wykazywały poprzednie badania. Dzięki zaawansowanym technologiom możliwe było prześledzenie wpływu pokrywy śniegu na klimat. Profesor Diffenbaugh mówi, że zwiększenie się tempa topnienia śniegu ma w skali lokalnej bardziej zgubne skutki, niż sama emisja gazów cieplarnianych. Gazy cieplarniane przyczyniają się do zwiększenia temperatury, jednak na powierzchni znacznie większy wpływ ma ocieplanie spowodowane szybkim znikaniem śniegu - stwierdził uczony. Śnieg mocniej odbija promienie słoneczne, niż roślinność czy ziemia. Im więc dłużej w ciągu roku on leży, tym mniej ogrzewa się powierzchnia. Gdy jednak topnieje wcześniej niż zwykle, ziemia absorbuje zwiększone porcje energii cieplnej, co z kolei powoduje, że kolejny śnieg utrzyma się krócej, a to prowadzi do kolejnego zwiększonego nagrzewania powierzchni. Dla zachodnich rejonów USA pokrywa śnieżna i tempo jej topnienia ma zasadnicze znaczenie przy zaopatrywaniu w wodę rolnictwa i ludności. Jest też niezwykle ważne dla samej przyrody. Diffenbaugh ostrzega, że zwiększone tempo topnienia śniegów spowoduje, iż w miesiącach letnich pojawią się poważne problemy z zaopatrzeniem w wodę. Obecny system zaopatrzenia zależy od rezerw wody zawartych w śniegu, który utrzymuje się górach. Jego wczesne topnienie oznacza, że wiosną w zbiornikach będzie zbyt dużo wody, a latem będzie jej za mało - dodaje profesor. Gregg M. Garfin, zastępca dyrektora w wydziale Studiów nad Ziemią na University of Arizona mówi: Wczesne topnienie śniegu i zwiększona temperatura gruntu mogą skutkować zwiększonym wymieraniem lasów i ryzykiem pożarów. Jeśli te przewidywania się sprawdzą, ekosystem północnych i środkowych regionów Gór Skalistych czekają dramatyczne zmiany, takie jak utrata habitatów zwierząt, pożary, zwiększona erozja gleby i zmniejszające się wpływy z turystyki. Sezon turystyczny może kończyć się nawet dwa miesiące wcześniej niż obecnie. W ciągu ostatnich 50 lat sezon turystyczny skrócił się o 10-15 dni. Gdy prognozujemy przyszłość widzimy, że zmiany te będą zachodziły szybciej. Przed 50 laty emisja gazów cieplarnianych była stosunkowo mała w porównaniu z tym, co czeka nas przez kolejne kilkadziesiątlat, jeśli nie zmienimy sposobu pozyskiwania energii - stwierdza Diffenbaugh. Uczeni porównali stworzony przez siebie model klimatyczny z danymi historycznymi i okazało się, że uzyskali wysoką zgodność.
-
Globalne ocieplenie mniej szkodliwe niż pyły
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Roztapiające się lody Arktyki i Antarktyki to widoczne objawy globalnego ocieplenia. Charlie Zender, klimatolog z University of California uważa, że za topnienie lodów nie jest odpowiedzialne ocieplenie klimatu, ale głównie zanieczyszczenie atmosfery. Jego zdaniem wszelkie pyły, które opadają na powierzchnię śniegu powodują, że staje się on ciemniejszy, a przez to absorbuje więcej energii słonecznej i, w efekcie, topi się. Mamy do czynienia z zaskakująco dużym wpływem niewielkich ilości zanieczyszczeń w śniegu – mówi Zender. Wystarczy bowiem już pięć cząsteczek zanieczyszczeń na miliard cząsteczek śniegu, by topnienie uległ przyspieczeniu. Naukowiec uważa, że zanieczyszczenia odpowiadają w 94% za przyspieszone topnienie lodu na biegunach. Zender wraz z fizykiem Markiem Flannerem i innymi akademikami stworzyli model, który miał im pomóc zbadać, w jaki sposób zanieczyszczenia wpływają na temperatury w Arktyce i Antarktyce. Wiadomo, że od początku Rewolucji Przemysłowej temperatury w regionach polarnych podniosły się o 1,6 stopnia Celsjusza. Uczeni uwzględnili dane dotyczące spalania paliw kopalnych, drewna, pożary lasów i inne źródła zanieczyszczeń. Porównali swój model z zanieczyszczeniami w regionach arktycznych od Alaski i Szwecji po Rosję oraz antarktycznych. Zebrali też dane z innych regionów, jak na przykład z Tybetu. Wzięli też pod uwagę fakt, że z wiekiem śnieg ciemnieje. Uczeni stwierdzili, że działalność człowieka odpowiada za 80% zanieczyszczeń w Arktyce. Oznacza to, że każdy metr kwadratowy powierzchni Arktyki absorbuje o 0,054 wata energii więcej. Gdy zanieczyszczony śnieg stopnieje całkowicie, odsłaniany jest ciemny grunt, który jeszcze bardziej przyspiesza ogrzewanie klimatu. Węgiel, który zanieczyszcza śnieg trzykrotnie mocniej wpływa na podniesienie się temperatury, niż dwutlenek węgla w atmosferze. Klimat jest bardziej wrażliwy na to, niż na cokolwiek innego – uważa Zender. Jego zdaniem w walce z globalnym ociepleniem powinniśmy skupić się na takich działaniach, jak skonstruowanie silników, które będą całkowicie spalały paliwa kopalne. Zender zauważa, że już teraz można podjąć takie kroki, które spowodują zahamowanie topnienia obszarów polarnych. Wystarczy spalać szczególnie „brudne” paliwa w określonych porach roku. Jeśli spalimy je jesienią lub zimą, pochodzący z nich pył zostanie szybko przykryty warstwą śniegu. W lecie, gdy opady są rzadsze, takie pyły będą bardziej szkodliwe. Badania Zendera odnosiły się tylko do lądu stałego. Zwraca on uwagę, że należy zbadać wpływ zanieczyszczeń na lód pokrywający oceany. Przestrzega, że bardzo szkodliwe mogą być lodołamacze, które wczesną wiosną oczyszczają z lodu trasy żeglugowe. Zanieczyszczenia emitowane przez ich silniki mogą mieć olbrzymi negatywny wpływ na okolice i przyspieszać topnienie oceanicznych lodów.- 2 odpowiedzi
-
- Antarktyka
- Arktyka
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Lód na Kilimandżaro topnieje nie z powodu globalnego ocieplenia klimatu. Philip Mote z Uniwersytetu Waszyngtońskiego i Georg Kaser z Uniwersytetu w Innsbrucku podkreślają, że topnienie można obserwować już od ponad 100 lat, a większość lodu zniknęła przed 1953 rokiem, czyli zanim naukowcy stwierdzili, że w regionie zrobiło się cieplej. Dodatkowo mamy do czynienia z lodowcem strefy tropikalnej, który topi się według innych zasad niż jego odpowiedniki ze średnich szerokości geograficznych. Dzieje się tak chociażby dlatego, że te ostatnie dzieli od biegunów mniejsza odległość. Lodowce naszej strefy klimatycznej topnieją głównie latem, gdy gorące powietrze (a wskutek efektu cieplarnianego jest rzeczywiście coraz cieplejsze) ogrzewa lód. Tak się jednak nie może stać w przypadku najwyższego szczytu Afryki, ponieważ na górze panują ujemne temperatury. Topnienie na Kilimandżaro jest skutkiem sublimacji, czyli bezpośredniego przechodzenia lodu w parę wodną. W artykule opublikowanym w lipcowo-sierpniowym wydaniu pisma American Scientist Kaser i Mote wskazują na zmniejszone opady śniegu w tym regionie Czarnego Kontynentu. Biały śnieg zazwyczaj odbija promienie słoneczne, jeśli jednak nie pojawiają się jego nowe warstwy, promienie są absorbowane i warstwa lodu zaczyna zanikać.
-
- Philip Mote
- efekt cieplarniany
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami: