Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Adam Galinsky' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 5 wyników

  1. Amerykańscy i holenderscy psycholodzy postanowili sprawdzić, czy władza napędza w jakiś sposób hipokryzję. Odkryli, że osoby ze świecznika rzeczywiście często stosują ostrzejsze normy moralne wobec innych, a złagodzone wobec siebie. Joris Lammers i Diederik A. Stapel z Uniwersytetu w Tilburgu oraz Adam Galinsky z Northwestern University napisali artykuł, który ukaże się w najbliższym wydaniu pisma Psychological Science. Galinsky wspomina o skandalach, których byliśmy świadkami nie tylko w mijającym roku. Widzieliśmy np. kierownictwo największych finansowych instytucji, które akceptowało premie dla władz wykonawczych, prosząc jednocześnie rząd o dofinansowanie ich firm. Psycholog wspominał też o politykach głoszących pochwałę życia rodzinnego, którzy w tym samym czasie wdawali się w romanse. Zgodnie z wynikami naszych badań, władza i wpływy mogą powodować spory rozdźwięk, rodzaj rozłączenia, między osądami publicznymi a zachowaniem prywatnym. W rezultacie osoby obdarzone władzą ostrzej podchodzą do działań innych, a siebie traktują bardziej pobłażliwie. Aby zasymulować poczucie władzy, badacze podzielili uczestników serii 5 eksperymentów na grupy i przypisali im role związane z wysokim bądź niskim statusem. I tak niektórzy mieli być premierami, a pozostali przedstawicielami służby cywilnej. Wszystkim uczestnikom badań przedstawiono do oceny szereg dylematów moralnych, które odnosiły się do złamania przepisów ruchu drogowego, deklaracji podatkowych czy zwrotu skradzionego roweru. W jednym eksperymencie osoby z wysoką pozycją potępiły oszustwa innych, choć same oszukiwały w dużo większym stopniu. Nie podobało im się też zawyżanie wydatków na delegacje, lecz gdy nadarzała się okazja, by przez oszustwo podczas gry w kości wygrać losy na loterię (można było wykonywać rzuty w samotności w wydzielonym boksie), premierzy donosili o zdobyciu większej liczby kuponów niż skromni urzędnicy. W kolejnych 3 eksperymentach amerykańsko-holenderski zespół głębiej badał stopień, w jakim ludzie obdarzeni władzą akceptują własne i cudze przekroczenia norm. Za każdym razem przedstawiciele grupy o wysokiej pozycji pozwalali sobie na więcej. Ostrzej oceniali innych, gdy ci przekraczali dozwoloną prędkość, uchylali się od płacenia podatków lub zatrzymywali ukradziony rower. Galinsky podkreśla, że moralna hipokryzja najsilniej zaznaczała się u ludzi dysponujących "uprawnioną" władzą. Jeśli ktoś uważał, że na nią nie zasłużył, siebie oceniał ostrzej od pozostałych. Zjawisko to nazywa się hiperkryzją. Wg psychologa z Northwestern University, wzorce hiper- i hipokryzji utrwalają społeczne nierówności.
  2. Zaraźliwe są nie tylko emocje, ale i czyjeś irracjonalne procesy myślowe, prowadzące do podejmowania niewłaściwych decyzji (Journal of Experimental Social Psychology). Zespół Adama Galinsky'ego z Northwestern University poprosił studentów o podjęcie decyzji w imieniu nieznanego człowieka, który w rzeczywistości w ogóle nie istniał. Ochotników podzielono na dwie grupy: 1) osób czujących związek z tym, któremu mieli pomóc (np. przez wspólny miesiąc urodzin) i 2) takich, którym był on obojętny. W ramach jednego eksperymentu badani śledzili przebieg wydarzeń, odczytując opis z ekranu komputera. Fikcyjna postać starała się przelicytować drugą osobę za cenę 356 punktów, które odpowiadały 4,45 dol. Człowiek, któremu studenci mieli pomóc, rozpoczynał licytację z 360 punktami. Za każdym razem, gdy przeciwnik podbijał stawkę o 40 punktów, rewanżował mu się tym samym. Ochotnikom powiedziano, że gdy wspierany przez nich aukcjoner przekroczy pułap 356 punktów, studenci utracą część z 12-dolarowego wynagrodzenia za udział w studium. Kiedy licytujący zbliżał się do wyznaczonego przez eksperymentatorów progu, studentów proszono o zastąpienie go. Teoretycznie wszyscy powinni sobie zdawać sprawę, że osoba zastąpiona dalej dokładałaby do interesu. Okazało się jednak, że badani, którzy się z nią identyfikowali, składali o 60% więcej ofert niż przedstawiciele drugiej grupy. Wg Galinsky'ego świadczy to o tym, że jeśli kierownictwo jakiejś firmy chce naprawdę przeciwdziałać źle podjętym decyzjom, powinno polegać na kimś zupełnie z zewnątrz, kto nie czuje żadnego związku z ratowanymi.
  3. Ludzie nieświadomie stają się bardziej uczciwi i hojni, gdy w powietrzu unosi się zapach czystości (Psychological Science). Profesor Katie Liljenquist z Brigham Young University opowiada, że etyka zachowania badanych wzrosła po parokrotnym rozpyleniu cytrusowego odświeżacza powietrza. Liljenquist i jej współpracownicy - Chen-Bo Zhong z Uniwersytetu w Toronto i Adam Galinsky z Northwestern University – uważają, że ich odkrycia można wykorzystać w biurach czy sklepach, gdzie dotąd trzeba było polegać na tradycyjnych metodach sprawowania nadzoru i zapewniania bezpieczeństwa. Oznacza to obniżenie kosztów oraz znaczne uproszczenie postępowania z pracownikami i klientami. Niewykluczone, że technika "na zapach" przyda się też w domu. Zadanie wyczyszczenia przez dzieci pokoju może im też pomóc w oczyszczeniu zachowania. Troje psychologów prosiło ochotników o wykonanie różnych zadań. Część osób pracowała w zwykłych pomieszczeniach, część w pokojach wypełnionych zapachem spreju. W pierwszym eksperymencie oceniano uczciwość wolontariuszy, a konkretnie sprawdzano, czy woń świeżości nasili wzajemność zachowania. Na początku ochotnicy dostawali 12 dolarów, pochodziły one rzekomo od anonimowego partnera przebywającego w innym pokoju. Mieli oni zadecydować, jaką kwotę zachować dla siebie, a jaką oddać partnerowi, który zawierzył im w kwestii uczciwego podziału dóbr. Okazało się, że ludzie z pachnących świeżością pokojów odwzajemniali zaufanie partnerów, zwracając większą część udziałów. W zwykłym pokoju badani oddawali średnio 2,81 dol., a w pokoju "cytrusowym" średnio 5,33 dol. W ramach drugiego eksperymentu naukowcy obserwowali, czy zapach świeżości wzmaga ludzką wspaniałomyślność. Badani oceniali swoją chęć zostania wolontariuszem kampusowego projektu Habitat for Humanity oraz dofinansowania go. Osoby badane w pachnącym pomieszczeniu o wiele częściej były zainteresowane udziałem w przedsięwzięciu (umieszczając się przy wartości 4,21 w 7-punktowej skali), podczas gdy ludzie ze zwykłego pokoju oscylowali w pobliżu wartości 3,29. Przebywając w pachnącym cytrusami pomieszczeniu, aż 22% ankietowanych chciało przeznaczyć na szczytny cel swoje pieniądze, w porównaniu do 6% zgromadzonych w zwykłym pokoju. W wypełnionym później kwestionariuszu ochotnicy ujawnili, że nie zdawali sobie sprawy z obecności woni i że ich nastrój podczas eksperymentu nie wpłynął na uzyskane wyniki. Zasadniczo nasze studium pokazuje, że moralność i czystość [fizyczna] idą ze sobą ręka w rękę – podsumowuje Galinsky.
  4. Psycholodzy od dawna zastanawiali się, czy mieszkanie za granicą rzeczywiście sprzyja kreatywności. Dr William Maddux postanowił to sprawdzić, a zainspirowała go recepta na sukces przekazywana wśród artystów z pokolenia na pokolenie: pragniesz pożywki dla wyobraźni albo chcesz podszlifować warsztat – wyjedź poza granice swojego kraju. Maddux i Adam Galinsky przeprowadzili aż 5 eksperymentów. W pierwszym studenci MBA zmierzyli się z testem świecy Karla Dunckera. Przed kartonowym przepierzeniem położono świecę, pudełko z pinezkami i zapałki. Należało, bez dodatkowych elementów, zamocować świecę na ścianie. By sobie z tym poradzić, najpierw trzeba było opróżnić pojemnik z pinezek, a następnie przekształcić go w świecznik, a więc rodzaj stojaka. Nic dziwnego, że to, czy ktoś wpadnie na właściwy trop, uznano za miarę kreatywności, ponieważ w grę wchodziła umiejętność dostrzegania nietypowych zastosowań danego obiektu. Okazało się, że im dłużej ktoś mieszkał za granicą, tym łatwiej radził sobie z tym zadaniem. W drugim eksperymencie przeprowadzano udawane negocjacje na stacji benzynowej. Minimalna cena, którą sprzedawca był w stanie zaakceptować, przewyższała maksymalną ofertę klienta. Łączył ich jednak wspólny interes, dlatego dało się osiągnąć kompromis, ale tylko za sprawą kreatywnego podejścia. I znów lepiej wypadali emigranci. By efekt wystąpił, za granicą należało mieszkać, samo podróżowanie nie wystarczało (zastrzeżenie to dotyczy obu opisanych eksperymentów). Czemu właściwie się tak dzieje? Wg Amerykanów, kreatywność nasila psychologiczna transformacja. Może ona zachodzić, gdy ludzie pracują, żeby przystosować się do nowej kultury. Chociaż podczas badań życie za granicą często współwystępowało z byciem twórczym, niełatwo było wykazać, że stawanie się obywatelem innego państwa i adaptowanie się do obcej kultury wzmaga kreatywność. Nie można przecież losowo przypisać kogoś do grupy pozostającej w kraju, a reszty do grupy wyjeżdżającej. Maddux i Galinsky zastosowali więc pewien podstęp – uciekli się do primingu (torowania). Zjawisko to zwiększa dostępność danej kategorii poznawczej, dlatego studentów Sorbony poproszono, by przypomnieli sobie i opisali albo czas spędzony za granicą, albo zupełnie inne doświadczenie: zakupy w supermarkecie, uprawianie nowego sportu czy obserwowanie (ale nie przystosowywanie się) do obcej kultury. Gdy później obie grupy wykonywały jakieś zadania, badani z aktywowanym konceptem życia za granicą byli bardziej kreatywni. Przejawiało się to zarówno w rysowaniu ufoludków, jak i podczas gier słownych. Psycholodzy uważają, że opierając się na wynikach ich studiów, firmy powinny wysyłać swoich pracowników na szkolenia lub placówki za granicą, zwłaszcza gdy w branży liczy się innowacyjność.
  5. Zestresowani ludzie robią się bardziej przesądni. Nie tylko zaczynają wierzyć w skuteczność rytuałów, ale i w prawdziwość teorii spiskowych (Science). Poczucie braku kontroli nad własnym życiem skłania ich do porządkowania świata w inny sposób, na własną rękę. W im mniejszym stopniu ludzie kontrolują swoje życie, tym bardziej desperacko usiłują odzyskać nad nim władzę poprzez swego rodzaju gimnastykę umysłową – wyjaśnia profesor Adam Galinsky z Northwestern University. Czasem prowadzi to na manowce, kiedy widzi się rzeczy, których naprawdę nie ma, ale najważniejszy cel zostaje osiągnięty: nie ma już strachu przed brakiem wpływu na cokolwiek. W ramach pierwszego z eksperymentów połowę ochotników poproszono o przypomnienie sobie sytuacji braku kontroli, np. podczas wypadku samochodowego, ciężkiej choroby kogoś bliskiego itp. Potem wolontariusze mieli powiedzieć, czy widzą jakiś obraz w schematach składających się z rozproszonych kropek. W połowie wzorów punkty były rozmieszczono całkowicie przypadkowo, w innych układały się w coś znanego, np. krzesło, łódź albo planetę. Amerykanie uważają, że naturalna tendencja do tworzenia iluzji w momentach czy okresach nasilonego stresu napędza obecny kryzys ekonomiczny. Poczucie braku kontroli skłania bowiem, co było wyraźnie widoczne podczas badań, do podejmowania niewłaściwych decyzji inwestycyjnych. Naukowcy z University of Texas i Northwestern University tłumaczą, że próbujemy sobie poradzić z bezradnością, nieświadomie doszukując się jakiegokolwiek porządku. Często w okolicznościach, gdzie go w ogóle nie ma. W drugim ze scenariuszy badawczych ochotnicy odczytywali jeden z dwóch nagłówków: Trudne czasy dla inwestorów (dosł. żegluga po burzliwym morzu) lub Sprzyjające czasy dla inwestorów (dosł. żegluga po spokojnych wodach). Potem zapoznawali się z listą stwierdzeń na temat dwóch firm. W pierwszej wymieniano 16 pozytywów i 8 negatywów, a w drugiej 8 plusów i 4 minusy. Chociaż stosunek pozytywów do negatywów był w obu taki sam, gdy ochotników pytano, w którą, jeśli w ogóle, firmę chcieliby zainwestować, ci od ciężkich czasów dla rynku finansowego rzadziej wybierali 2. przedsiębiorstwo. Kiedy badanych poproszono o przypomnienie sobie pozytywnych i negatywnych informacji na temat obu podmiotów, zastraszeni inwestorzy przeszacowywali liczbę minusów powiązanych z drugą firmą. W niespokojnych czasach wszyscy stają się nieracjonalni. Dotyczy to zarówno laików, jak i profesjonalistów. Warto to mieć na uwadze, obserwując zachowanie maklerów i innych uczestników rynku.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...