Oczytany w Biblii, heh - widać liczy się, jak się wypada na tle ;-) Miło mi, więc zaszczycon do dyskusji przyłączam ;]
Pierwszoplanową postacią jest Jahwe. Jedyny prawdziwy Bóg (wg słów biblijnych). Inne byty? Cóż, trzeba pamiętać tutaj o dwóch tendencjach judaizmu.
Po pierwsze religia ta bardzo chętnie asymilowała kultury przybrzeżne, i to często znacznie bardziej i chętniej, niż widać to w ST. Porównajcie apokryfy - jeden z nich (nie mam ich teraz ze sobą, ale niedługo postaram się to sprawdzić) opisuje proces powstawania świata w taki sposób, że Bóg zlecił jego budowę aniołom. Ale nie zwyczajnym - te się dzieliły na anioły żywiołów czy też bardziej konkretnych elementów środowiska. Ja tutaj widzę wyraźny wpływ kultury hinduskiej i greckiej. Księga ta, z wielu powodów, nie została jednak włączona do kanonu.
Tak czy siak: sporo miejscowych tradycji zostało włączonych do religii z tego samego powodu, z którego UE nie narzuciła nam choćby j. angielskiego jako urzędowego w Polsce, tylko uznała nasze tradycje i język za oficjalne przykłady wspólnego dorobku. Różnica polega na tym, że motorem napędowym, epicentrum religii był Jahwe i jego nowej nauki, która była wielce innowacyjna jak na tamte czasy.
Ci "magowie", o których mówisz, to jak przypuszczam albo demony, albo czarownicy (nie pamiętam tego aż tak dokładnie), którzy choć mieli moc, to ta ich moc była uznawana za nieczystą. Ich potęga była podkreślana na ogół tylko po to, aby pokazać, że Jahwe jest silniejszy i by wskazać, jak wielkie zło jest poza naukami Jahwe (co nie znaczy, że cały świat prócz siebie traktowali jako czcący zło - dowody tego były za króla Dawida bodajże, który budował świątynię dla Boga wraz z jakimś tam sąsiednim narodem). To się ciekawie wiąże z poniższym.
Po drugie wiele ksiąg Starego Testamentu to był rodzaj mitu kompensacyjnego (czyli takiego, który miał podnosić na duchu, nawet za cenę przesady czy pewnej dozy fikcji) - bardzo zresztą podobne do "Potopu" Sienkiewicza. Nasze "zwycięstwa" to była raczej musztarda po obiedzie, a Polska się tak naprawdę po nim nigdy nie podniosła. Prawdziwym celem było tutaj poprawienie stanu psychicznego Polaków. Podobnie z Żydami - dostali baty nie raz i nie dwa, a nie wszystkie zwycięstwa ludu Izraela były takie miażdżące, jak to w Piśmie Św. (źródła historyczne po prostu się z niektórymi kłócą, no i są spece od tekstów, którzy pewnie by potwierdzili to na podstawie samego tekstu).
Wracając do pytania (sorry za przydługi wstęp): Bóg jest jeden, ale są demony, czciciele zła i inne takie, które Bóg łomocze ze swym ludem. Nawet dzisiaj Kościół nie odmawia sił nadprzyrodzonych niektórym osobom, jednak zawsze są dwie opcje: jest to moc od Boga, albo od szatana. A to, że ten się pod różnymi imionami pojawia, to tylko jego spryt. Niektórzy też próbują dopatrzeć się pojedynczych upadłych aniołów i jakiejś wewnętrznej hierarchii (zapis z egzorcyzmów Anny Lisy wskazywałby na to, jak i szereg innych źródeł).
Ciekawostka: wszystkie cuda znad Nilu są do wytłumaczenia nauką współczesną, tak jak ten trik z morzem - jest taki wiatr, który się pojawia bodajże co 20 lat na kilka godzin i przechodzi przez środek Morza Czerwonego kompletnie odsłaniając dno.
Słowa przytoczę niedokładnie, i nie wiem skąd, więc jak kto zainteresowany - ściągać Biblię z internetu i Ctrl + F. Z Nowego Testamentu się dowiadujemy, że "proroctwo się wypełniło" jest to jednocześnie zapowiedź nadejścia Mesjasza jak i dopełnienie tego proroctwa. I tak należy Nowy Testament traktować: jest on ważniejszy od ST, ale bazuje na tej samej tradycji (jaka sztuka jest bardziej prawdziwa: grecka czy rzymska?). Sporo rzeczy zostało takimi, jakie było (Dekalog), cześć zaktualizowane (Boże miłosierdzie z warunkowego na bezwarunkowe), a część odrzucone (zemsta). To jest jedno Pismo Święte, które pokazuje, jak się pewne rzeczy zmieniały.
Ale jest chyba jeszcze ważniejszy powód: zobacz, jak ST zmienił moralność - nadal krwawo, ale pewne zasady (można się odkupić, warunkowe przebaczanie wrogom, trochę lepsze traktowanie kobiet itd.). Wywołało to sporo wojen. Potem przyszedł Jezus. Też niezła zawierucha była, chociaż on był nieuzbrojony nawet. A teraz pomyśl, co by się stało, gdyby Jezus przyszedł 2000 lat wcześniej - myślisz, że byłby cień szansy na to, że by w ogóle ktoś go wysłuchał zamiast odrąbać głowę?
Dobra, tutaj będzie nieco trudniej, bo temat znam nieco słabiej. Proponuję się odwołać do tych tekstów, bo są rzetelniejsze od mojej wiedzy:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Azazel
http://www.kosciol.pl/content/article/20040427133903176.htm
No to teraz parę słów od siebie. Jak już wspomniałem, judeochrześcijaństwo cechuje się wysokim stopniem asymilatywności innych kultur. Azazel był ogólnie czczonym bożkiem, który był hmm... poniżany? Wyśmiewany? Składanie mu ofiar było aktem nieczystym, pewnie chodziło o kontrast. Z drugiej strony, ułatwiło to stopniowe przejęcie sąsiedniej kultury. Ponadto kojarzy mi się z "Mistrzem i Małgorzatą"
A teraz za pozwoleniem, skomentuję dwie wypowiedzi mikroosa:
Wiesz, Kościół to "instytucja" która podlega prawu. Z tego wynikają różne ciekawe komplikacje, ale ogólnie rzecz biorąc - co w tym dziwnego, że Kościół korzysta z przywilejów, które zgodnie z prawem sobie wywalczył? Demokracja to wiele głosów, a nie jeden głoszący uśrednienie wszystkich głosów składowych.
W Konstytucji jest zapisana wolność wyznania. To znaczy, że każdemu przysługuje przywilej manifestowania swoich przekonań w tym zakresie w sposób nie ograniczający wolności drugiego człowieka (nie mówię tutaj o presji kulturowej, bo ta jest znikoma - za bycie ateistą Cię ktoś pobił? Mam nadzieję, że nie ;-]). Skoro większość Polaków chciała, aby taki krzyż wisiał w sali obrad Sejmu, to jest to tylko i wyłącznie uhonorowanie tejże konstytucji.
Krzyż to symbol, który oznacza jakąś przynależność. Co prawda dla (większości) chrześcijan i wielu innych symbole i tradycje mają moc sprawczą, ale skoro Ty w nią (o ile się nie mylę) nie wierzysz, to co Ci ten krzyż przeszkadza, skoro na Ciebie w ogóle nie oddziałuje? Określa to ogólną tożsamość narodu, ale prawa niezgodne z przekonaniami KK i tak w Polsce są, Ty jesteś dowodem na to, że wolność wyznania jest (lub jego braku).
Poza Polską? Amerykanka, którą uczę j. polskiego, przyjechała z silnym przeświadczeniem, że Polska to bardzo katolicki kraj, przy czym wiedziała, że świecki z silnym rozgraniczeniem jednego od drugiego. Dlatego uważam, że to stwierdzenie nie jest uzasadnione brachu :-)
Pozdro ziomki :-)