Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

MrVocabulary (WhizzKid)

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1373
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    25

Zawartość dodana przez MrVocabulary (WhizzKid)

  1. To o pluralis majestatis było zajedwabiście ciekawe, nie wiedziałem ^^ Zastanawiam się, czy ta forma gramatyczna nie była użyta na zasadzie jedności wielu bytów (apokryfy) lub zalążków Trójcy Świętej? Takie daleko idące gdybanie, więc trudno mi to czymś poprzeć. A w kwestii asymilacji czy zapożyczeń - jest też możliwe, że te kultury były równoległe, o wspólnym źródle, lub przypadkowo zbieżnym. Zresztą "Bóg" to nazwa stosowana chyba we wszystkich religiach monoteistycznych, a "Jahwe" lub słowo podobne mogło po prostu egzystować (wszak to znaczy "Jestem, który jestem").
  2. Zgadzam się ze wszystkim, co napisałeś, oprócz jednego: krzyż w Sejmie nie łamie konstytucji. Gdyby tak było, to SLD by się tym zajęło. I UE by się przyczepiło. To jest zagwarantowane przez wolność wyznania, a świeckość państwa nie wpływa na ideologią ludzi, tylko na to, że do Sejmu kandydować może ktoś z dowolnym wyznaniem, że prawa mogą się różnić od przekonań danego wyznania itd. Ja po prostu nie widzę tutaj sprzeczności z konstytucją. Ale fakt, proponuję zawiesić tę część dysputy dopóki któryś z nas nie powoła się na lepsze źródła albo nie namierzy drugiego po IP ;-) Round draw.
  3. Widzisz, subtelna kwestia: mnie, jako wyborcy, przysługuje wolność religijna, i w ramach wolności chcę jej manifestacji w Sejmie. Jeśli chcesz Gwiazdę Dawidową, to przekonaj do tego innych - wolny kraj w końcu. Coś za coś zresztą. Skoro ja muszę sponsorować aborcję, z którą się nie zgadzam, i wolność religijna zapisana w konstytucji pozwala mi na niezgadzanie się z tym, i nie czynienie rzeczy niezgodnych z moją moralnością. To czemu muszę finansować aborcję? Konstytucja RP mówi, że każdy ma prawo do manifestowania swojej przynależności religijnej oraz do ochrony w tym polu ze strony państwa (tj. przestrzegania przez innych tej wolności). Więc ludzie to robią za pomocą systemu, który obecnie działa najlepiej, chociaż nadal kiepsko. To się nazywa demokracja pośrednia. Wybierasz reprezentację. Tutaj działa większość - większość reprezentuje swoje wartości przez krzyż w Sejmie i teoretycznie czynami. Zrozum: większość zawsze będzie miała lepiej. Ale nie myl tego, że większość mówi głośniej z tym, że większość zabrania Ci mówić. Dlatego możesz manifestować swój brak poparcia dla tego symbolu, całej religii czy całego Sejmu. Jakby to wytłumaczyć inaczej... nikt Ci tego akceptować nie każde, ale tolerować musisz, tak jak i reszta musi tolerować Twoje poglądy. Homoseksualizm obraża większość chrześcijan, ale się homoseksualistów na stosie nie pali. Oni dążą do uzyskania pewnych praw, a my do innych. Na szczęście jesteśmy w Schengen, dużo państw w UE. Do wyboru do koloru. Wierz mi, czuję się tak samo nieswojo z tymi aborcjami, jak Ty z tym krzyżem. Jakie proponujesz rozwiązanie, które albo nie będzie nas krzywdziło? Na razie jesteśmy chociaż pokrzywdzeni w miarę równym stopniu, ale jeśli masz w zamyśle jakiś model, który będzie czymś więcej niż tylko spełnieniem Twoich postulatów, to dawaj :-)
  4. Ale jest równe (na ile się da) wobec Kościoła i innych. Ja np. nie chcę płacić za aborcje czy in vitro. Nie narusza to niczyjej wolności ani nie faworyzuje. Gdyby była potrzeba wieszania znaków religijnych innych wyznań, czy ateistów, to by zapewne takie rzeczy tam wisiała. Polskie dziedzictwo kulturowe, z którego ja jestem dumny, to jednak m.in. chrześcijaństwo. Nie można wszystkich zadowolić, bo to fizycznie i logicznie niemożliwe. Ten krzyż jest symbolem reprezentacyjnym jak godło czy flaga w tym przypadku, ale Ciebie do niczego nie obliguje. Przykro mi, że jesteś w poszkodowanej mniejszości, ale ten krzyż to manifest ludzi, którzy mają do tego prawo, i ten manifest nie twierdzi, że jesteś gorszy, albo zabrania ateistom wchodzić do parlamentu. Nie jest winą danej partii, że są w większości i realizują swoją politykę. To ich cel. Jedni dążą do tego, by chrześcijańska ideologia się realizowała w Sejmie, inni wręcz przeciwnie. Nie możesz katolików winić za to, że wygrywają. W domu Ci krzyża nikt trzymać nie każe. Jednak lud przemówił. Lud, nie Kościół, w tym posłowie. To chyba do nich petycje w tej sprawie, nie? ;-) Jednak jak narzucą Ci posiadanie krzyża w domu, podawanie się za katolika w mediach zagranicznych albo zaczną Cię rozliczać z chodzenia do kościoła, to biorę pancerfausta i staję obok Ciebie. Państwo jest suwerenne, ale przedstawicieli wybieramy ze względu na ideologię. Reprezentują oni głównie katolików z katolickiego narodu. To pokazuje wolę narodu (tutaj rządzi większość, sorry). Ten krzyż nie przeszkadza aborcji, in vitro, czy środkom antykoncepcyjnym na otrzymywanie wsparcia w Sejmie. Przepraszam, to na jakiej podstawie mam wybierać posła, jeśli nie na podstawie tego, jak żyje? Na podstawie obietnic, partii, czy koloru butów?
  5. Oczytany w Biblii, heh - widać liczy się, jak się wypada na tle ;-) Miło mi, więc zaszczycon do dyskusji przyłączam ;] Pierwszoplanową postacią jest Jahwe. Jedyny prawdziwy Bóg (wg słów biblijnych). Inne byty? Cóż, trzeba pamiętać tutaj o dwóch tendencjach judaizmu. Po pierwsze religia ta bardzo chętnie asymilowała kultury przybrzeżne, i to często znacznie bardziej i chętniej, niż widać to w ST. Porównajcie apokryfy - jeden z nich (nie mam ich teraz ze sobą, ale niedługo postaram się to sprawdzić) opisuje proces powstawania świata w taki sposób, że Bóg zlecił jego budowę aniołom. Ale nie zwyczajnym - te się dzieliły na anioły żywiołów czy też bardziej konkretnych elementów środowiska. Ja tutaj widzę wyraźny wpływ kultury hinduskiej i greckiej. Księga ta, z wielu powodów, nie została jednak włączona do kanonu. Tak czy siak: sporo miejscowych tradycji zostało włączonych do religii z tego samego powodu, z którego UE nie narzuciła nam choćby j. angielskiego jako urzędowego w Polsce, tylko uznała nasze tradycje i język za oficjalne przykłady wspólnego dorobku. Różnica polega na tym, że motorem napędowym, epicentrum religii był Jahwe i jego nowej nauki, która była wielce innowacyjna jak na tamte czasy. Ci "magowie", o których mówisz, to jak przypuszczam albo demony, albo czarownicy (nie pamiętam tego aż tak dokładnie), którzy choć mieli moc, to ta ich moc była uznawana za nieczystą. Ich potęga była podkreślana na ogół tylko po to, aby pokazać, że Jahwe jest silniejszy i by wskazać, jak wielkie zło jest poza naukami Jahwe (co nie znaczy, że cały świat prócz siebie traktowali jako czcący zło - dowody tego były za króla Dawida bodajże, który budował świątynię dla Boga wraz z jakimś tam sąsiednim narodem). To się ciekawie wiąże z poniższym. Po drugie wiele ksiąg Starego Testamentu to był rodzaj mitu kompensacyjnego (czyli takiego, który miał podnosić na duchu, nawet za cenę przesady czy pewnej dozy fikcji) - bardzo zresztą podobne do "Potopu" Sienkiewicza. Nasze "zwycięstwa" to była raczej musztarda po obiedzie, a Polska się tak naprawdę po nim nigdy nie podniosła. Prawdziwym celem było tutaj poprawienie stanu psychicznego Polaków. Podobnie z Żydami - dostali baty nie raz i nie dwa, a nie wszystkie zwycięstwa ludu Izraela były takie miażdżące, jak to w Piśmie Św. (źródła historyczne po prostu się z niektórymi kłócą, no i są spece od tekstów, którzy pewnie by potwierdzili to na podstawie samego tekstu). Wracając do pytania (sorry za przydługi wstęp): Bóg jest jeden, ale są demony, czciciele zła i inne takie, które Bóg łomocze ze swym ludem. Nawet dzisiaj Kościół nie odmawia sił nadprzyrodzonych niektórym osobom, jednak zawsze są dwie opcje: jest to moc od Boga, albo od szatana. A to, że ten się pod różnymi imionami pojawia, to tylko jego spryt. Niektórzy też próbują dopatrzeć się pojedynczych upadłych aniołów i jakiejś wewnętrznej hierarchii (zapis z egzorcyzmów Anny Lisy wskazywałby na to, jak i szereg innych źródeł). Ciekawostka: wszystkie cuda znad Nilu są do wytłumaczenia nauką współczesną, tak jak ten trik z morzem - jest taki wiatr, który się pojawia bodajże co 20 lat na kilka godzin i przechodzi przez środek Morza Czerwonego kompletnie odsłaniając dno. Słowa przytoczę niedokładnie, i nie wiem skąd, więc jak kto zainteresowany - ściągać Biblię z internetu i Ctrl + F. Z Nowego Testamentu się dowiadujemy, że "proroctwo się wypełniło" jest to jednocześnie zapowiedź nadejścia Mesjasza jak i dopełnienie tego proroctwa. I tak należy Nowy Testament traktować: jest on ważniejszy od ST, ale bazuje na tej samej tradycji (jaka sztuka jest bardziej prawdziwa: grecka czy rzymska?). Sporo rzeczy zostało takimi, jakie było (Dekalog), cześć zaktualizowane (Boże miłosierdzie z warunkowego na bezwarunkowe), a część odrzucone (zemsta). To jest jedno Pismo Święte, które pokazuje, jak się pewne rzeczy zmieniały. Ale jest chyba jeszcze ważniejszy powód: zobacz, jak ST zmienił moralność - nadal krwawo, ale pewne zasady (można się odkupić, warunkowe przebaczanie wrogom, trochę lepsze traktowanie kobiet itd.). Wywołało to sporo wojen. Potem przyszedł Jezus. Też niezła zawierucha była, chociaż on był nieuzbrojony nawet. A teraz pomyśl, co by się stało, gdyby Jezus przyszedł 2000 lat wcześniej - myślisz, że byłby cień szansy na to, że by w ogóle ktoś go wysłuchał zamiast odrąbać głowę? Dobra, tutaj będzie nieco trudniej, bo temat znam nieco słabiej. Proponuję się odwołać do tych tekstów, bo są rzetelniejsze od mojej wiedzy: http://pl.wikipedia.org/wiki/Azazel http://www.kosciol.pl/content/article/20040427133903176.htm No to teraz parę słów od siebie. Jak już wspomniałem, judeochrześcijaństwo cechuje się wysokim stopniem asymilatywności innych kultur. Azazel był ogólnie czczonym bożkiem, który był hmm... poniżany? Wyśmiewany? Składanie mu ofiar było aktem nieczystym, pewnie chodziło o kontrast. Z drugiej strony, ułatwiło to stopniowe przejęcie sąsiedniej kultury. Ponadto kojarzy mi się z "Mistrzem i Małgorzatą" A teraz za pozwoleniem, skomentuję dwie wypowiedzi mikroosa: Wiesz, Kościół to "instytucja" która podlega prawu. Z tego wynikają różne ciekawe komplikacje, ale ogólnie rzecz biorąc - co w tym dziwnego, że Kościół korzysta z przywilejów, które zgodnie z prawem sobie wywalczył? Demokracja to wiele głosów, a nie jeden głoszący uśrednienie wszystkich głosów składowych. W Konstytucji jest zapisana wolność wyznania. To znaczy, że każdemu przysługuje przywilej manifestowania swoich przekonań w tym zakresie w sposób nie ograniczający wolności drugiego człowieka (nie mówię tutaj o presji kulturowej, bo ta jest znikoma - za bycie ateistą Cię ktoś pobił? Mam nadzieję, że nie ;-]). Skoro większość Polaków chciała, aby taki krzyż wisiał w sali obrad Sejmu, to jest to tylko i wyłącznie uhonorowanie tejże konstytucji. Krzyż to symbol, który oznacza jakąś przynależność. Co prawda dla (większości) chrześcijan i wielu innych symbole i tradycje mają moc sprawczą, ale skoro Ty w nią (o ile się nie mylę) nie wierzysz, to co Ci ten krzyż przeszkadza, skoro na Ciebie w ogóle nie oddziałuje? Określa to ogólną tożsamość narodu, ale prawa niezgodne z przekonaniami KK i tak w Polsce są, Ty jesteś dowodem na to, że wolność wyznania jest (lub jego braku). Poza Polską? Amerykanka, którą uczę j. polskiego, przyjechała z silnym przeświadczeniem, że Polska to bardzo katolicki kraj, przy czym wiedziała, że świecki z silnym rozgraniczeniem jednego od drugiego. Dlatego uważam, że to stwierdzenie nie jest uzasadnione brachu :-) Pozdro ziomki :-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...