-
Liczba zawartości
122 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
6
Ostatnia wygrana galen w dniu 9 listopada 2015
Użytkownicy przyznają galen punkty reputacji!
Reputacja
9 ObiecującaO galen
-
Tytuł
Gwarek
Informacje szczegółowe
-
Płeć
Nie powiem
-
Ciekawe pytanie thikim. Stawiam hipotezę, że zachodzi tu podobne zjawisko, jak w szkołach i kierunkach technicznych. Tam trudno o parytety, ze względu na społeczne warunkowanie. Wydaje mi się, że większość dyskusji dotyczy właśnie dziedzin z działu astronomia/fizyka i technologia.
-
O ile się nie mylę, to fala detonacji jest falą mechaniczną, podobnie jak dźwięk. Ten z kolei rozchodzi się szybciej w środowisku gęstym, np. w wodzie 3x szybciej, jak pamiętam. Biorąc pod uwagę to, że ludzkie ciało nie jest równomiernie gęste, to jedne części będą szybciej się rozrywały niż inne. Co i tak będzie bez znaczenia, nawet jeśli fala zwalniałaby - przecież nie zwolni o 90%. Wtedy robiłoby się kamizelki kuloodporne z ludzi a nie kevlaru :-D
-
Wracając do początkowego pytania. Szybkość przewodnictwa nerwowego zależy od rodzaju włókien jakimi biegnie impuls. Maksymalna to ok.120 m/s jeśli wędruje włóknem z osłonką mielinową. Ale już w samym mózgu jest nawet 50 razy wolniej. Za wikipedią https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_pr%C4%99dko%C5%9Bci_detonacji_zwi%C4%85zk%C3%B3w_wybuchowych Trotyl wybucha z prędkością 6900 m/s. Przy takiej prędkości różnica między biodrem a szyją jest zupełnie bez znaczenia. Ciśnienie rozrywające tkanki na strzępy postępuje o rząd wielkości szybciej. Dosłownie nic nie czujesz, bo nawet nie zdążysz. Myślę, że pas na szyi miałby nieco większa siłę rażenia, ze względu na promień wybuchu - mniej energii idzie w ziemię. A czy to tchórzostwo? Na pewno głupota. Tak, jak lubię uważać się za ścisłowca, tak sądzę, że brak tu najmniejszego rysu edukacji humanistycznej. Problem jest na pewno bardziej złożony, ale gdyby dać chociaż cień piękna, to może mniej tych biednych ludzi decydowałoby się jego szukać na przepierzeniem śmierci.
-
Myślał ktoś o wzbogaceniu atmosfery Marsa kometą lub asteroidą?
galen odpowiedział Robin_Otzi na temat w dziale Nauka
Słyszałem o wielu sposobach na terraformowanie Marsa, ale nie przypominam sobie żadnego pomysłu na ruszenie jądra planety celem wytworzenia pola magnetycznego, nie licząc tego z filmu "Jądro Ziemi" (co o nim sądzicie?). Wiadomo przecież, że bez tego cała akcja to taka sztuka dla sztuki. -
Wydzielone z "Zakupy online coraz bardziej popularne"
galen odpowiedział pogo na temat w dziale Luźne gatki
Od dawna jestem zarejestrowany, od niedawna się udzielam. Nie wiem, czy to przypadek, ale w tym tygodniu to chyba 3 spamerski atak. Dla mnie, to antyreklama. -
Fundamentalna zasada mówi, że wszechświat jest jednorodny. Oznacza to, że w każdym miejscu jest taki sam. W żadnym wypadku nie oznacza, że wszechświat ma granice. To wyklucza jednorodność. Jeśli znajdowałbyś się tam, gdzie z Ziemi obserwujemy granice wszechświata, to dla Ciebie granica wszechświata leżałaby przy naszej galaktyce, a właściwie przy czymś, co było dawno przed Drogą Mleczną. Nie ma granicy wszechświata. Nie jest on bardziej wszechświatowy tu czy tam. Trochę jak wstęga Mobiusa ma tylko jedną krawędź. Jeśli więc powiększa się, to cały. Jeśli się zatrzyma, to też w całości. Gdyby to jednak nastąpiło, to nie wiadomo, co byśmy zaobserwowali. Możliwe, że nic. W końcu postrzegamy niebo jako statyczne, gwiazdy na nim są od wieków w miejscu. Możliwe, że rozpadlibyśmy się na cząsteczki elementarne. W końcu, może czas zacząłby się cofać, drugie prawo termodynamiki jest uważane bowiem za wskazówkę czasu (entropia pokazuje na w którym kierunku płynie czas). Bez tych spektakularnych zmian, jedyną rzeczą jaką zauważyłby nasze przyrządy, byłaby zmiana w wykresach. Bez znaczenia, czy dotyczących dalekich gwiazd, czy bliskich. To nie galaktyki uciekają. To przestrzeń między nimi a nami się powiększa.
-
Nie znam żadnego forum naukowego Dalej to już chyba specjacja, na pewno nie takie spektrum tematyczne, jak u nas. Sugeruję fizyków. Albo matematyków. Najbardziej fundamentalni Choć i informatycy mają ciekawe opinie w tej kwestii. Mike, nie zrażaj się. Od wieków w nauce dochodziło do sporów. Niejako jest to motorem napędowym, wszak naukowiec też człowiek, na hormony nie odporny, tyle że szuka rzeczowych argumentów. Temat przez Ciebie poruszony w tej kwestii jest trudny. I konfliktowy. Każdy podobny (niedawno całun turyński i wiara wśród naukowców), kończył się flamewarem. Astoboy naśladuje Sokratesa, Ty dajesz się sprowokować. Gdyby było więcej uczestników, zrobiłby się niezły burdel. Możesz spróbować przez PM, system działa dobrze. Nawet z Astroboy'em. Jestem pewien, że gdy w końcu przebrniecie przez semantykę, dojdziecie do ciekawych wniosków. Lub przynajmniej wymiany poglądów. No, może przynajmniej się nie pozabijacie
-
Tak, tak, Astroboy, ależ jesteś formalny. Oczywiście, że chodziło mi o to, że rodzynki się poruszają, ale to nie one rozpychają ciasto. I oczywiście, że u nas w Drodze Mlecznej miałem na myśli nasz układ odniesienia, układ odniesienia Drogi Mlecznej. Mogłem napisać "uciekają od siebie, nie tylko u nas, na Ziemi". Skrót myślowy. Aż strach mnie bierze, gdy pomyślę, że będę to kiedyś musiał wytłumaczyć swoim dzieciom, wnukom, itd. Tutaj ludzie znają podstawowe pojęcia. A jak odpowiem, gdy mnie gimnazjalista spyta? Albo 4-latek, który usłyszy coś w tv? Zgodnie z drugą zasadą termodynamiki - nie. To byłoby jej fundamentalne pogwałcenie. Chyba, że tak jak kiedyś sądzono, grawitacja zatrzyma ekspansję i będzie Wielki Krach. Wtedy w całym wszechświecie najpierw przestrzeń zatrzymałaby się (ciasto dojrzało), a potem zaczęłoby się do siebie zbliżać (ciasto cofa proces pieczenia). Nie wiem, czy jesteśmy w stanie zmierzyć przesunięcie ku czerwieni dla słońca, ale na jakimś, dość bliskim w kosmicznej skali, etapie na pewno przesunięcie już by zniknęło, a potem stałoby się przesunięciem ku fioletowi.
-
Domyślam się, że nie chodziło Ci o wszczęcie walki, ale nic innego z tego nie wyniknie. Nie szkodzi, że ja, Ty, czy Astroboy, będziemy zachowywać merytoryczny poziom dyskusji. Tu jest zbyt wielki potencjał, który może obrazić czyjeś uczucia. Teista uzna, że argument na "nie" jest atakiem na wiarę. Ateista może wziąć argument na "tak" za próbę wymuszenia wiary. To nie jest materiał na forum o tematyce popularnonaukowej. Już prędzej na forum stricte naukowym. Tam zostaniesz skierowany do konkretnych badań. Jeśli chcesz to mogę nawet przez PM odesłać Cię do artykułów poświęconych tej tematyce w czasopismach naukowych dostępnych w Polsce. Ale nie tu. Spójrz zresztą w jakim kierunku rozwinął się ten topic. @Astroboy: Można powiedzieć, że kiedy wilk śpi, myszy harcują.
-
Ja lubię porównanie do ciasta drożdżowego z rodzynkami. Rozszerza się przestrzeń wszechświata, a pomijając ruch własny obiektów, można przyjąć, że stoją w miejscu. Dlatego z każdego miejsca w kosmosie zobaczysz to samo - galaktyki uciekają od siebie, nie tylko u nas, w Drodze Mlecznej. Jak rodzynki w cieście drożdżowym - nie ważne, z którego rodzyna prowadzisz obserwację, reszta od Ciebie ucieka. Odległe galaktyki są bardzo przesunięte ku czerwieni, co oznacza, że oddalają się szybciej. Owszem widzimy je takie, jakimi było ohoho, a może jeszcze dawniej, ale w żadnym wypadku nie znaczy, że mogą się zatrzymać. Gdyby tak było, przesunięcie nie byłoby równomierne w całym obserwowalnym wszechświecie. A jest. Omawiane zatrzymanie ekspansji dałoby znać. Przesunięcie zwiększałoby się z dystansem, a potem nagle stop. Nie wiem, czy zmiana jest w funkcji liniowej czy wykładniczej, ale jeśli jednak coś by się zatrzymało, to na wykresie można było to zobaczyć. Edit. Skąd wiemy, że tamte się nie zatrzymały, przecież ich nie widzimy takimi jakimi są teraz? Otóż, wszechświat jest jednorodny. Jeśli przestanie się rozszerzać, zaobserwujemy to w całym wszechświecie. Nawet na Proximie, która jest oddalona o 4 ly. Ona zaczęłaby się zbliżać, przesunięcie byłoby ku fioletowi, a nie ku czerwieni. Wtedy mielibyśmy problem. Ale bez obaw. Druga zasada termodynamiki rządzi.
-
Musisz mieć też być świadom, że ten temat to pole do konfliktu na tle teiści-ateiści, zresztą, jak całe internety. To domena filozofii. I jeden z popularnych tematów wśród studentów na rauszu Poczucie winy to zachowanie społeczne. Niemowlę nie ma poczucia winy. Rodzi się ono z obserwacji, która prowadzi do empatii. Ta natomiast jest niczym innym jak wyobrażeniem siebie w sytuacji innej osoby. Coś koniecznego, by funkcjonować w społeczeństwie. Zauważ jednak, że nie jest to wartość uniwersalna, zależy od warunków bytu. Ktoś, kto nie zna pojęcia własności (buszmeni), nie będzie czuł się źle, gdy weźmie czyjeś buty. Tak samo ekstremalny przykład wojny. To są ogólnie przyjęte normy, reguły, których uczymy się z wiekiem.
-
Dawny temat, ale jak się znam, to się wypowiem, bo może się przyda. Preparatów jest wiele i ich liczba rośnie. Na razie są to suplementy diety, nie leki. Ich produkcja i sprzedaż jest oparta na ograniczonej liczbie badań, z których żadno, o ile mi wiadomo, nie gwarantuje permamentnego i powtarzalnego wyniku na większą skalę. I wszędzie jest mowa o "statystycznie istotnych" zmianach. Suplementować trzeba długo, a cudów nie oczekiwać. Produkcja własna zwiększa się zauważalnie dopiero po 3 miesiącach terapii. Podsumowując - czy warto? W obecnej cenie raczej nie - najtańsze preparaty zaczynają się chyba od 40zł, za dwa tygodnie stosowania. Cena górna to chyba ok. 130zł za miesiąc. Czy działa? Całkiem możliwe, ale trzeba czasu. Aleternatywą jest glukozamina i chondroityna, które mają nawet swoje preparaty na receptę, stosowane pomocniczo w zwyrodnieniowej chorobie stawów. Nawet kwas hialuronowy w zastrzykach ma swoje wskazania. Są to jesdnak tylko preparaty pomocnicze - w leczeniu tych schorzeń stosuje się leki przeciwzapalne, które zmniejszają, ograniczają stan zapalny, czyli pierwotną przyczynę reumatyzmu czy zwyrodnień.
