Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

ratzing

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    21
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Ostatnia wygrana ratzing w dniu 23 sierpnia 2012

Użytkownicy przyznają ratzing punkty reputacji!

Reputacja

0 Neutralna

O ratzing

  • Tytuł
    Fuks
  1. Tak, filmy nastawione na oczernianie jakiejś firmy są godne zaufania. Odpowiednio dobierając słowa i przedstawiając wybrane fakty w określony sposób można WSZYSTKO przedstawić jako zło wcielone. No i jeżeli jakieś informacje zgadzają się z naszą opinią, to najpewniej są prawdziwe. CEO Monsanto pewnie chodzi i sypie solą po polach rolników. I kopie szczeniaczki. Bioróżnorodność niszczy każda uprawa od wielu lat, czy to przez przesadne specjaliozowanie się w kierunku jednego gatunku czy przez karczowanie naturalnych bogatych w gatunki siedlisk pokroju lasu deszczowego. Serio, nie ma takiej firmy, która składa się z ludzi w garniturach którzy co tydzień zbierają się w podziemnej komnacie i diabolicznym śmiechem okraszają każdą swoją arcyzłą decyzję. Ja wiem, że wszyscy naoglądaliśmy się dużo filmów a nasza psychika lepiej operuje w czerni i bieli. Nie mówię, że Monsanto jest "dobre" czy "złe", bo używanie tego typu terminów i moralności jest dziecinne i naiwne. Z pewnością mieli dużo słabych decyzji, z pewnością przyczynili się do jakiejś tragedii (ja wiem tylko o Agent Orange, ale tak swoją drogą wypominanie im tego po kilkudziesięciu latach jest nierozsądne...), ale na litość, to ludzie, mają rodziny, przyjaciół, jakieś aspiracje, nie są jakimiś demonami i na pewno nie niosą ze sobą tylko zniszczenia i śmierci.
  2. Jedzenie marnują ludzie, których je na nie stać. Myślisz, że w Polsce nie ma ludzi cierpiących głód? Myślisz, że w tych co biedniejszych krajach Europy występuje takie zjawisko jak głód? Wydaje mi się to mało prawdopodobne. Mamy bezdomnych, mamy ludzi bez pracy, domy dziecka, etc. Ja nie udaję, że wiem jak wygląda sytuacja. Nie wiem. Ty mówisz, że jest to bez sensu, że jest głód skoro wyrzucają jedzenie. Nie zwracasz uwagi na to, kto je wyrzuca, jakie to jest jedzenie, czy jest w ogóle opcja ponownego wrzucenia go do obiegu. Jak ktoś wyrzuca ciasto z brzegu pizzy to myślisz da się to wysłać do Afryki? Albo wykrojony większy kawał tłuszczu z mięsa, ślemy? Ja widzę wiele "ale". Nie wiem na ile istnieje problem głodu w Polsce czy w Europie, bo się nie interesowałem. Ale to, że ludzie marnują żarcie i że ja jem normalnie nie znaczy, że ten problem nie ma prawa występować. A na chwilę obecną to ja nie mam wyboru, muszę jeść warzywa opryskane masą pestycydów i nawożone jakimś cholerstwem, a nie mogę jesć GMO które radzi sobie doskonale bez ekscesywnych ilości jednego i drugiego, bo GMO jest mocno ograniczone i napiętnowane. Widzisz, łatwo się konstruuje tego typu zdania, które nagle piętnują jedną złą rzecz i potem gloryfikują biedną, uciskaną inną. Pusta retoryka. Wcale tak nie uważam, bo ja akurat mam gdzieś pochodzenie mojego żarcia, jak nie zauważam problemów ze zdrowiem, a jedzenie wygląda i smakuje w miarę normalnie to jem.
  3. Mjmartino dając link do tego wynaturzenia, jakim jest ta "praca naukowa" strzeliłeś sobie w stopę. Liczba niepoprawności w metodyce i etyce w tej jednej pracy jest zatrważająca, wyniki bez obróbki statystycznej, brak poprawnego opisu grup kontrolnych, generalna masakra. W dodatku szczury które miały te straszne guzy powinny być długo przed tym uśpione - to było czyste męczenie zwierząt i granie pod publiczkę. Swoją drogą, badania były na gatunku szczurów laboratoryjnych z których 95% osobników po kilku latach dostaje nowotworu, także nie miało to żadnego związku z dietą. Czerpanie wiedzy z wp.pl pozostawię bez komentarza. Co do nie jedzenia GMO - z jednej strony mamy lobbing żeby je wprowadzić, bo zysk, z drugiej mamy lobbing żeby go nie wprowadzać, bo dla innych straty. Zdrowie człowieka jest daleko w tle. Zresztą, ludzie mają teraz jakąś przeklętą obsesję na punkcie zdrowej żywności i zdrowego żywienia i zdrowego stylu życia. 60-70% z nas umiera przez palenie fajek, żarcie bez umiaru i pomyślunku (także "zdrowej" żywności) i styl życia który odpowiada metabolice leniwca (w sensie siedzę siedzę nic nie robię palce latają po klawiaturze). Ale i tak będziemy martwić się, że zabije nas pomidor bo ma gen odporności na jakiegoś grzyba. Zamiast przestać dużo jeść, troszkę zróżnicować dietę i się trochę poruszać, szukamy dziury w całym i naprawiamy świat. Ludzie mają tendencję do zamartwiania się pierdołami do tego stopnia, aż z tej chmury ledwie istotnych rzeczy wyjdzie rzeczywistość i nie trzaśnie ich w pysk.
  4. Nie powiedziałem, że było to jego zwyczajowe zachowanie, jak miało to miejsce w 98, ale wciąż, tak jak Win7 wykrzaczył mi się może z raz, dwa w trakcie normalnego użytkowania (problemów miałem więcej, ale głównie z mojego niedbalstwa) to z XP miewałem więcej problemów - chociaż wciąż była to liczba stosunkowo niewielka.
  5. O, znów temat w którym ludzie biadolą, jaki to W8 syfny i potworzasty i w ogóle. Używam od 5 miesięcy i ni jak nie mogę tego dostrzec. Kafelki bardzo mi się podobają, system stabilny, jak na daną chwilę zero konfliktów z oprogramowaniem (chociaż nie instaluję 10cio letnich rzeczy), bezprolemowa instalacja peryferiów, szybki, sprawny. Co jest w nim tak strasznego, że ludzie nie mogą tego przeżyć? Czy to tylko o te kafelki się rozchodzi, bo się komuś nie podobają, ergo obiektywnie są całkiem do niczego? A co do samego XP, ja wiem, że nostalgia, że uwielbiacie swoje ekspe, ale ani 7mka, ani 8mka mi się nie crashowały tyle co XPek. A Microsoft to firma więc nie wyprodukują jednego systemu operacyjnego i stwierdzą, że wystarczy. Produkują nowe, i one się mogą podobać albo nie (rzecz jasna jak się nie podobają, to znaczy, że są najgorsze, i do niczego, i w ogóle, i w szczególe też, straszne). 7mka to porządny produkt, dobrze zastępujący XP i stosunkowo niewiele od niego odbiegający, jeżeli komuś 8mka się nie podoba, to może zostać przy wcześniejszym systemie, nie widzę problemu, zwłaszcza że będzie jeszcze dobre kilka lat supportowany przez Microsoft.
  6. We frazie globalne ocieplenie ludzie zdają się czasem totalnie omijać termin "globalne". Średnia temperatura globu przez ostatnie dziesięcioleci podniosła się, i to jest fakt. To, że w Polsce, czy w Europie jako takiej, jedna zima była taka a druga taka a lato takie a siakie nie jest wskaźnikiem globalnego trendu zmian temperatur. Swoją drogą ludzie bardzo szybko zapomnieli, że grudzień był bardzo ciepły, a kiedyś porządna zima potrafiła zacząć się na początku listopada. No i jakoś nikt już nie pamięta "lipcopada" sprzed 2 lat, i tego, że generalnie lato nie ma już takich tendencji do długich fal ciepła co kiedyś.
  7. ratzing

    Fajny Microsoft?

    Generalnie ludzie mogliby odpuscic microsoftowi. A zwlaszcza IE i 8mce, ktora moim zdaniem jest swietnym systemem, przynajmniej dla moich potrzeb. Ale patrzac na to z perspektywy, lud internetu i tak nie da microsoftowi spokoju, bo "najfajniejsze" jest jezdzic po nim, nawet jak sie nie ma ku temu powodow ;P
  8. Mogles po prostu zlinkowac artykul z wiki ktory tu sparafrazowales i tylko dodac swoja spiskowa teorie dziejow o tym ze Higgs blokuje rozwoj wspolczesnej fizyki. Co prawda pominales fakt, ze dotychczasowe dane uzyskanych w wyniku rozpadu tej domniemanej czastki pokrywaja sie z teoretycznymi przewidywaniami dotyczacymi bozonu higgsa. Ale co tam, to nie pasowaloby do Twoich nietrafionych postulatow o "pochopnych wnioskach". To nie sa pochopne wnioski, sa to wnioski oparte na bardzo solidnych przeslankach. Fakt, moze sie jeszcze okazac, ze to calkiem nowy bozon, ale z informacji dostepnych na dana chwile jest to stosunkowo malo prawdopodobne. Czas pokaze. Nie rozumiesz jak dziala nauka, i pokazujesz to raz po razie. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawe jak wiele w danej chwili rozwijanych jest teorii alternatywnych do modelu standardowego, i jak wielu ludzi proboje go zastapic czyms lepszym. Badania bozonu higgsa to po prostu w danym momencie droga dajaca najwieksza mozliwosc sukcesu wedlug dostepnej nam wiedzy. Model newtonowski fizyki panowal przez dlugie lata, ludzie mysleli, ze sa na skraju poznania - dopoki to wszystko sie nie posypalo po zderzeniu z nowymi, lepszymi teoriami ktore lepiej, ogolniej opisywaly swiat i przedstawialy problemy z ktorymi stara teoria sobie nie radzila. Gdyby wyplynela teoria nowa i lepsza od modelu standardowego, ktorej nie dalo by sie obalic, to w przeciagu 2 lat wywrocila by do gory nogami fizyke. Ale na dana chwile sie jeszcze na to nie zapowiada, i to nie dlatego, ze evil mastermind Peter Higgs kontroluje swiatowe media i umysly ludzi.
  9. Po pierwsze, jako generalną zasadę, nie powinno porównywać się stanu nauki w XVIII wieku i stanu nauki w wieku XXI. To bazowy błąd, który popełnia mnóstwo ludzi. W XVIII wieku pojedyncza osoba mogła posiąść większość wiedzy dostępnej ludzkości przy dostępie do odpowiednich źródeł. Aktualnie pojedyncza osoba nie jest w stanie ogarnąć w 100% pojedynczej dziedziny. Porównywanie jednego do drugiego jest... Zabawne. Podejrzewam, że bardzo źle podejrzewasz. Jeżeli wydaje Ci się, że naukowcy pracujący od zgoła pół wieku nad odkryciem bozonu higgsa opierają się na jakichś tam przeczuciach, i że to w sumie pasuje, i że fajnie by było, to mogę Ci powiedzieć wprost, że mylisz się potwornie. Lata rozważań teoretycznych, a teraz badania praktyczne, na chwilę obecną wskazują z bardzo dużym prawdopodobieństwem na istnienie tej cząstki. Dajesz mi mocne argumenty do stwierdzenia, że nie masz zbyt dużego pojęcia na temat działania nauki. Pochopne wnioski? Owszem, stawiane są tezy, owszem, są sprawdzane. Jeżeli są sprawdzane poprawnie, to nie widzę nijak związku z pochopnymi wnioskami. To, że teza może okazać się błędnie potwierdzona/sfalsyfikowana jest rzeczą wynikającą z ludzkiej natury - błądzimy. Wciąż nie widzę zwizku z "wyciąganiem pochopnych wniosków". Porównanie dowodzenia istnienia Boga (co jest, w gruncie rzeczy, zagadnieniem całkowicie nienaukowym, i większość naukowców się w takie głupoty nie bawi - i to jest według mnie słuszne podejście, jako że tezy naukowe nie mieszają się specjalnie dobrze z teologią) do istnienia bozonu higgsa jest uderzająco nietrafne. Hipoteza o istnieniu Boga jest niefalsyfikowalna. Istnienie bozonu Higgsa jest tezą falsyfikowalną, i na chwilę obecną potwierdzona jest ona z pewnością 5,9 sigma. Oznacza to ni mniej ni więcej to, że jesteśmy praktycznie pewni jego istnienia. To "praktycznie" wciąż boli naukowców i dlatego chcą kontynuować badania aby rozwiać wszelkie wątpliwości. Owszem, trudno porzucić dotąd sprawdzające się teorie naukowe, ale głównie z tego względu, że się sprawdzają. Jeżeli ktoś stworzy nową teorię, obalającą starą, i wykaże jej wyższość, sprawdzalność i suszność, prędzej czy później zostanie ona przyjęta. Z mojej perspektywy powienieneś trochę mniej patrzeć na mąrdość historii, jako że wyciągasz z niej... Powiedzmy, pochopne wnioski; a trochę więcej zastanowić się nad tym, czy w ogóle znasz się na temacie o którym dyskutujesz. Bo patrząc na Twoją argumentację dochodzę do wniosku, że Twoja wiedza na temat metody naukowej, fizyki teoretycznej i fizyki elementarnej jest bardzo powierzchowna i może nie nadawać się na bazę do tego typu dyskusji. Zdaję sobie sprawę, że stosuję argumentację zachaczającą o ad personam, ale naprawdę ciężko mi jej uniknąć kiedy piszesz w sposób który dla mnie wskazuje, że najzwyczajniej w świecie nie znasz się na temacie, na który się wypowiadasz. Widzisz, sam napisałeś, że nie znasz tych badań od strony teoretycznej i wyciągasz, jakże inaczej, pochopne wnioski z niepełnej informacji. To, że przez czas działania Zderzacza Hadronów nastąpiło XXXX zderzeń nie znaczy, że wszystkie były nakierowane na szukanie bozonu. Bardzo duża część nie była. A te, które były, miały za zadanie zawęzić obszar energetyczny poszukiwań tej cząsteczki. Rok temu nie było żadnego namacalnego dowodu na istnienie bozonu higgsa. Teraz jest ich 400.
  10. Ach, oczywiście. Utopia jest super. Wszyscy się z tym zgadzamy. Ale nie będziemy jej mieli, sorry. Wiem, że masz bazylion argumentów za tym, że Ty i ludzie którzy mają poglądy podobne do Twoich mają świętą rację, i wszystko co wymyślili jest "bulletproof". Ale mniejsza z tym. Nie wydaje mi się, żebyś zdawał sobie sprawę z tego, w jaki sposób te badania wyglądają. Albo inaczej - mam wrażenie, że to nie działa tak, jak Ci się najwyraźniej wydaje, że działa. I wierzę, że masz doskonałą perspektywę. Szczególnie na naukowców z CERNu. W każdym razie doskonale uogólniasz i wyciągasz pochopne wnioski. Nie wiem, ile masz lat, ale brzmisz jak typowy "young adoult", który przez te 20kilka lat zdążył już rozgryźć większość problemów dręczących świat. Nie mówię, że jesteś taką osobą - po prostu ja tak odbieram tego typu posty - "to jest takie, to jest siakie, a ja wiem to i tamto, dlatego to tak jest". Ja z biegiem lat poddaje w wątpliwość swoją wiedzę, rozważam swoje opinie, staram się nie wyrażać ich zbyt pochopnie, i mocno podważam swoją obiektywność w większości spraw. Ale nie wszyscy tak mają, i chyba muszę się do tego przyzwyczaić.
  11. Nie rozumiesz idei strategi rozmanażania. Przy ciężkich warunkach i dużej śmiertelności potomstwa bardziej kalkuluje się posiadać dużą ilość dzieci, bo zwiększa się szansę, że jedno z nich będzie na tyle silne i szczęśliwe, że dożyje wieku repordukcyjnego, unikając po drodze tysięcy chorób i innych możliwości przedwczesnej śmierci. W warunkach względnego bezpieczeństwa, kiedy możliwa jest opieka nad potomstwem, rodzice wydatkują dużo energii na pojedyncze dziecko bo ma ono wtedy większą szansę na sukces. "baby boom" nie wiąże się z tym, że po wojnie mężczyźni wracają do żon i im się chce - wiąże się z tym, że w czasach, kiedy czujemy się zagrożeni nasze mózgi są bardziej skłonne przyjąć strategię "ilość, nie jakość". Teraz, kiedy pokolenia z okresów niestabilnych zaczynają się kończyć, na scenę wchodzimy my - pokolenie wychowane w bezpiecznym, stosunkowo przewidywalnym środowisku. P{rzyrost naturalny spada, bo musi spadać - ludzie jako ogół nie będą tworzyć wielodzietnych rodzin, bo środowisko nie wywiera na nich presji w tym kierunku.
  12. @Piotrek - Twoje rozumowanie jest zaiste genialne. Sparafrazujmy. Chciałbym sobie sprawić z sentymentu stary wóz i co? Goście krzyczą jakieś astronomiczne kwoty 2tys za samochód. Kto w polsce wyda taki szmal? Przy takiej polityce wolę zapłacić złodziejowi (lepiej, ukraść!), bo tak nie będę musiał wydać pieniędzy. Spójrz prawdzie w oczy. Łamanie praw autorskich na prawo i lewo, ściąganie filmów, muzy i gier jest szeroko rozpowszechnione, bo w praktyce nikt nigdy nie zostaje za to ukarany (jeżeli chodzi o zwykłych użytkowników). Zostaliśmy przez lata totalnie na piractwo znieczuleni, i wielu ludzi którzy nie wydali grosza na oryginały w swoim życiu często uważa, że 100 zł za gierkę czy sezon serialu to czyste szaleństwo. To, że nie stać cię na towar nie będący dobrem koniecznym (ba, to zwykła zachcianka) nie znaczy, że jesteś zobowiązany go ukraść. Okeeej. Czyli filmy/gry/muzka powinny być pewnie produkowane za grube pieniądze, a potem oddawane za darmo do użytku ludziom. Byłoby bardzo fajnie ale jeżeli bardzo uważnie przeanalizujesz powyższe zdanie możesz zauważyć pewien problem...
  13. Dla mnie użycie słów Apple i innowacja obok siebie zakrawa na oksymoron. Ale to tylko moje zdanie.
  14. To jest dopiero typowo polskie. Znajdzie taki dwa błędy w artykule i nawet ślad powiewu obecności myśli nie muśnie kory mózgowej, żeby napisać po prostu - tu i tu jest błąd gramatyczny/merytoryczny, proszę to poprawić". O nie, to byłoby niedostatecznie małostkowe i złośliwe. Przykro się robi. Ktoś robi coś pożytecznego, fajnego? Znaleźć coś, do czego można się doczepić, i drążyć! Nie ma litości dla ludzi popełniających błędy! Jak wiadomo, tylko niechluje popełniają błędy.
  15. Wypowiedź może i naciągana, ale IMO w dużym stopniu prawdziwa. Z kolei wiele wypowiedzi w tym temacie to według mnie farmazony. Interesujące jest to, że argumenty Womersleya czy ludzi generalnie się zgadzających się z jego opinią są traktowane zawsze pojedynczo. W dodatku czasem w bardzo specyficzny sposób. Tevatron daje społeczeństwu doktorantów, którzy są wartościowi (albo w sumie to i nie, w sumie przecież oni nic nie robią i marnotrawią pieniądze tylko)? Ha! Przecież jak się leje asfalt to z autostrad nie ma pieniędzy (parafraza wypowiedzi mikroosa - nie mam pojęcia, co tak naprawdę chciał nam przekazać). Wynaleziono nowe rodzaje magnesu? I tak by je wynaleźli (argument zaiste z najwyższej półki - ciekaw jestem kiedy by je wynaleźli. Ja nie wiem. Widać piszący te słowa ma dostęp do jakichś lepszych źródeł informacji. A tak jeszcze na marginesie - znów parafrazując wypowiedź - 'jakby im dali pieniądze na wynalzienie tych magnesów to by mniej funduszy poszło' - nauka nie do końca zawsze tak działa). Wypowiedź z Newtonem była też interesująca - przecież jakby go nie było, to ktoś inny wpadłby na tak oczywiste twierdzenia (no bo przecież jabłko nie leci w kosmos). Piszący te słowa nie raczył zauważyć, że jakoś dopiero na przełomie 17/18 wieku taki Newton się znalazł. A wcześniej mieliśmy już wybitne umysły. Widać żaden nie był na tyle sprytny, żeby stwierdzić czemu jabłko nie leci w kosmos. Pomyślałby kto, że Newton przydał się do określenia praw grawitacji Newtonoskiej, i że było to całkiem przydatne. No ale to tylko moja opinia. I przecież co za róznica, czy taki Newton określił prawa grawitacji (swoją drogą to nie jedyne co zrobił) w 17/18 wieku, czy jakiś koleś 90 lat później - przecież dla ludzi centuria w te czy wewte nie robi różnicy. Wreszcie kiedy nie będziemy rozpatrywać tych wszystkich korzyści osobno, tylko zbiorczo, i dodamy do tego fakt, że takie projekty przyczyniają się do pchania nauki naprzód, to wychodzi niektórym z nas, że są warte tych kilku miliardów dolarów. Ponadto totalnie pominięta została wypowiedź Astrycha. Co według mnie było nieuprzejme, jako że podawał bardzo dobre argumenty przemawiające za przydatnością CERNu - który jest jeszcze droższy. Co do argumentu "O, nie mogło zabraknąć jednego z moich ulubionych argumentów: "a u was biją czarnych!". Co to niby za usprawiedliwienie: jak gdzie indziej marnują, to i nam wolno?". Przede wszystkim dokładniej rzecz biorąc usprawiedliwienie brzmi tak: "nam wolno, bo gdzie indziej marnują dużo intensywniej". I nie jest ono najlepsze, ale faktem jest, że jeżeli gdzie indziej marnuje (kradnie) się nie miliardy, tylko setki miliardów, to powinniśmy skupić się na tym sektorze, w którym marnuje się więcej pieniędzy. Tak na logikę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...