Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Ropusze planowanie (niedalekiej) przyszłości
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Nauki przyrodnicze
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Widłonogi z rodzaju Pontella wyskakują z wody, by uciec drapieżnikom. W powietrzu lecą dalej niż w wodzie, poza tym czyhającym na nie rybom trudno oszacować, gdzie wylądują.
Pierwsze doniesienia o latających widłonogach pochodzą już z końca XIX w., wtedy jednak sądzono, że wyskakiwanie z wody pomaga w linieniu. Później także wspominano o tym zjawisku, jednak nie przeprowadzano eksperymentów czy badań, które miałyby potwierdzić, że "skok wzwyż" to metoda na przechytrzenie drapieżników.
Dr Brad Gemmell z Uniwersytetu Teksańskiego w Austin przypomina, że kontaktom drapieżnik-ofiara w kilkumilimetrowej warstwie tuż pod powierzchnią wody (neustonie) poświęcano dotąd niewiele uwagi, a szkoda, "bo to unikatowy i ważny habitat".
Amerykanin stwierdził, że to dziwne, że Pontella są tak rozpowszechnione w miejscu, gdzie powinny być łatwym łupem dla ryb. W odróżnieniu od reszty swoich pobratymców nie migrują bowiem w czasie dnia na większe głębokości, by w ciemności ukryć się przed czyimiś głodnymi oczami. Zamiast się chować, pozostają blisko powierzchni wody, w dodatku są stosunkowo duże i nierzadko jaskrawozielone lub niebieskie, co zapewnia ochronę przed szkodliwym promieniowaniem ultrafioletowym.
Skoro ktoś wygląda i zachowuje się, jakby chciał powiedzieć "halo, tu jestem", jak udaje mu się przetrwać? Odpowiedzią jest niezwykłe zacięcie widłonogów do skakania. Okazuje się, że w powietrzu potrafią one pokonać dystans stanowiący nawet 40-krotność długości ich ciała, która oscyluje wokół kilku milimetrów. Gemmel i inni wyliczyli, że na pokonanie napięcia powierzchniowego widłonogi zużywają 88% początkowej energii kinetycznej. Ze względu na niższą gęstość powietrza, w tym środowisku podróżują dalej niż pod wodą. Frunąc, skorupiaki wirują: wykonują 7500 obrotów na minutę. Ryby latające tracą mniej energii na przebicie się przez wodę, bo więcej ważą.
W artykule opublikowanym na łamach Proceedings of the Royal Society B naukowcy wyjaśniają, że Pontella muszą balansować między (wzrastającym) ryzykiem pożarcia przez rybę a unikaniem niepotrzebnego wydatkowania energii. Decydując się na skok, mały skorupiak musi wziąć pod uwagę dodatkowe czynniki, w tym logistyczne. By nie wpaść z deszczu pod rynnę, trzeba w końcu sprawdzić, czy wydostając się z zasięgu jednych szczęk, nie natknie się na inne.
Jak zwykle w takich przypadkach bywa, odkrycie możliwości widłonogów to w dużej mierze dzieło przypadku. Po lunchu Gemmell lubi bowiem przechadzać się przy uniwersyteckiej marinie. Pewnego razu zobaczył dziwny wzór na wodzie. Przypominał krople deszczu rozbijające się na powierzchni. Zafascynowany biolog wrócił do laboratorium i chwycił za zlewkę, by pobrać próbkę wody. Znalazł w niej widłonogi, które trafiły do akwarium z żywiącymi się planktonem rybami. Maleństwa unikały jednak ataków, skacząc nad wodą jak pchły.
W kolejnym etapie badań zespół wybrał się do mariny z kamerą. Dzięki nagraniu zidentyfikowano dwa gatunki widłonogów: 1) Anomalocera ornata (to one znajdowały się w próbce pobranej po lunchu) oraz spokrewnione z nimi 2) Labidocera aestiva. Zarejestrowano wyczyny 89 A. ornata (metoda "skokowa" była bardzo skuteczna, bo na 89 zjedzono tylko 1 osobnika). Okazało się, że zwierzęta osiągają prędkość ok. 0,66 m/s i mogą wylądować po pokonaniu 17 cm.
Po zakończeniu prac w terenie Amerykanie rozpoczęli eksperymenty w laboratorium. Za pomocą szybkiej kamery filmowali pod wodą moment wybicia L. aestiva. Okazało się, że widłonogi wprawiały się w ruch za pomocą pojedynczego sukcesywnego uderzenia odnóżami.
Amerykanie podejrzewają, że niektóre gatunki widłonogów mogły sobie wypracować przystosowania ułatwiające wyskakiwanie. Wspominają m.in. o wstrzykiwaniu substancji 3-6-krotnie zmniejszających napięcie powierzchniowe wody.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Podczas rozgrzewki sportowcy nadużywają rozciągania statycznego, które polega na rozciąganiu ciała i utrzymaniu go w przyjętej pozycji przez napięcie mięśni antagonistycznych. James Zois z Victoria University stwierdził, że zbyt wielu zawodników stosuje statyczne rozciąganie łydek, mięśnia czworogłowego uda czy zginaczy bioder, mimo że tak naprawdę obniża to ich wydolność.
To epidemia: w każdym klubie futbolu amerykańskiego, przed meczem tenisowym czy międzynarodowym spotkaniem piłkarskim widzę sportowców rozciągających się z boku przed grą. Badania Australijczyka wykazały, że statyczne rozciąganie zmniejszało wydajność skokową zawodników o niemal 8%, tymczasem bardziej dynamiczna rozgrzewka wydłużała skok wzwyż z miejsca o 3%.
Na czym polega rozciąganie dynamiczne? To poruszanie jakąś częścią ciała i stopniowe zwiększanie szybkości i/lub zakresu ruchu, np. wymachy nóg czy ćwiczenia ze zmianą kierunku. Zois uważa, że z perspektywy możliwych osiągów od rozciągania statycznego lepszy już będzie zupełny brak rozgrzewki. Mówimy o rozgrzewce, bo naszym zamiarem jest nasilenie procesów metabolicznych, tętna, temperatury mięśni i dostaw tlenu. Jeśli coś ma charakter pasywny, jak np. statyczne rozciąganie, tak naprawdę odwracamy te procesy i robimy coś przeciwnego do rozgrzewki.
Naukowiec podkreśla, że dla rozciągania statycznego znajdzie się, oczywiście, wiele zastosowań. Warto wspomnieć choćby o pacjentach z przewlekłymi urazami czy sztywnością mięśni.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Oceniając szanse na przyszłe szczęście, ludzie ignorują własne pesymistyczne lub optymistyczne nastawienie do świata. Jordi Quoidbach z University of Liège i Elizabeth Dunn z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej nazywają ten efekt "zaniedbaniem osobowości".
Na początku października 2008 r. para psychologów prosiła dużą grupę Belgów o ocenę, jak czuliby się dzień po wyborze Baracka Obamy lub Johna McCaina na stanowisko prezydenta USA. Potem, nazajutrz po rzeczywistym zakończeniu wyborów, badani ujawniali, jak się naprawdę czuli i wypełniali testy osobowościowe. Ponieważ niemal każdy popierał Obamę, większość przewidywała zadowolenie z jego zwycięstwa.
O ile osobowość nie wpłynęła na formułowane przewidywania (zarówno optymiści, jak i pesymiści zapowiadali radość ze zwycięstwa Obamy), rzeczywista reakcja pozostawała w zgodzie z ogólnym nastawieniem do życia i ludzi. Pesymiści pozostali nadal stosunkowo pesymistyczni. Nie uwzględnili własnej skłonności do narzekania i złego samopoczucia i przeszacowali swoją radość. Pozytywnie nastawione osoby były bardziej trafne w przewidywaniach, bo przecież niemal zawsze cieszą się życiem. Belgijsko-kanadyjski zespół podkreśla więc, że, o ironio losu, optymiści postrzegają świat w mniej różowych barwach niż pesymiści.
Quoidbach daje wszystkim dobrą radę. Planując, nie skupiajcie się na wydarzeniu [np. wakacjach], ale na tym, jacy jesteście. Optymista jest mniej wymagający i zadowoli się wieloma propozycjami czy rozwiązaniami, a osobom bardziej pesymistycznym trudniej będzie się powstrzymać od zwracania uwagi na drobne niedogodności.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Ropuchy Oreophrynella nigra żyją w Wenezueli. Gdy napotkają na drapieżnika lub on na nie, nie walczą ani nie uciekają, a przynajmniej nie w typowy sposób. Zamiast biec, zwijają się w kłębek i desperacko rzucają w dół stoku. Przypominają wtedy rzucaną na wszystkie strony gumową piłkę.
Nietypowe zachowanie zwierzęcia zostało sfilmowane przez ekipę BBC, naprowadzoną na jego ślad przez dr. Bruce'a Meansa z Uniwersytetu Stanowego Florydy. Kilkucentymetrowy płaz zamieszkuje charakterystyczne wyłącznie dla Wyżyny Gujańskiej szczyty – stoliwa - o nazwie tepui (co w języku plemienia Pemon oznacza "dom bogów").
Płaski szczyt wyrasta ponad las deszczowy, izolując tutejsze gatunki roślin i zwierząt. Jak łatwo się domyślić, ewoluowały one inaczej od swoich pobratymców z nizin. Z tego powodu miejscowe ropuchy nie umieją dobrze pływać ani daleko skakać: cal (2,54 cm) to szczyt ich możliwości. Na tepui nie ma też węży, stąd zagrożeniem stały się polujące z zasadzki tarantule.
Oreophrynella nigra ma się zawsze na baczności. Gdy coś ją zaalarmuje, podwija pod siebie obie pary kończyn, chowa głowę, napina mięśnie, słowem: cała zamienia się w niby-piłkę. Ponieważ ropucha często sadowi się na stoku, zwinięcie powoduje, że zaczyna się toczyć. Pająk nie jest w stanie jej dogonić, a jeśli po drodze "kulka" wpadnie w szczelinę skalną, nie tylko chowa się przed wzrokiem drapieżników, lecz również przed ich odnóżami.
Ropucha jest świetnie przystosowana do życia na Wyżynie Gujańskiej. Nawet jej brązowoszare ubarwienie wtapia się w tło. Jest na tyle lekka, że spadając, nie wyrządzi sobie krzywdy.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Mózg dysponuje mechanizmem przypominającym słownik z edytorów tekstów czy telefonów komórkowych. Dzięki niemu potrafi automatycznie dokańczać zdania zapisane przez innych ludzi. Badacze z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego uważają, że to zaburzenie jego działania stanowi przyczynę problemów z płynnym czytaniem u osób z dysleksją (Nature).
Oko skanuje słowa i zdania. Nie odczytujemy ich jednak do końca, ale przewidujemy, co następuje lub powinno nastąpić dalej. Gdy wzrastają nasze umiejętności czytelniczo-pisarskie, mózg doskonali się w tej umiejętności, dlatego czytamy szybciej.
Dotąd sądzono, że zakręt kątowy działa jak tłumacz, pozwalając na przełożenie ciągów liter i słów na znaczenie. Profesor Cathy Price z UCL wyjaśnia jednak, że w rzeczywistości pełni on funkcję struktury przewidującej, co zobaczy nasze oko, działa więc jak podobna aplikacja w telefonie komórkowym. Myślimy, że [odkrycie to] przybliża nas do zrozumienia dysleksji.
Zespół badał byłych partyzantów z Kolumbii. Brytyjczycy skanowali mózgi niewykształconych dorosłych, co eliminowało procesy dojrzewania, zaciemniające obraz zmian zachodzących podczas nauki. Guerilla przechodzili 5-letni kurs czytania i pisania. Mózgi osób, które go ukończyły, porównywano z mózgami ludzi niepiśmiennych.
Okazało się, że w miarę uczenia wzrastała gęstość istoty szarej w kilku rejonach obu półkul, które odpowiadają za rozpoznawanie kształtów liter i ich tłumaczenie na dźwięki oraz znaczenie. Czytanie zwiększało też ilość substancji białej w płacie ciała modzelowatego (splenium). To bardzo istotne, gdyż ciało modzelowate jest największym spoidłem mózgu, a zmiany dotyczyły włókien łączących prawe i lewe zakręty kątowe oraz potyliczne górne.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.