Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Google poprawia "szpiegujący" Google Toolbar

Rekomendowane odpowiedzi

Google udostępniło poprawkę do narzędzia Google Toolbar po tym, jak zostało ono "przyłapane" na śledzeniu działań użytkownika nawet po wyłączeniu. W ostatni poniedziałek profesor Ben Edelman z Uniwersytetu Harvarda opublikował wideo, które dowodzi, że Google Toolbar wysyła na serwery Google'a informacje o stronach odwiedzanych przez użytkownika nawet wówczas, gdy użytkownik wyłączył go w oknie, którego używa.

Google Toolbar oferuje dwie opcje wyłączenia. Jedna to wyłączenie "całkowite", druga wyłączenie go "dla danego okna".

Okazało się, że jeśli wykorzystamy drugą z opcji, to narzędzie i tak będzie wysyłało do Google'a informacje o odwiedzanych przez nas witrynach.

Google przyznało się do błędu i poinformowało, że występuje on w wersjach od 6.3.911.1819 do 6.4.1311.42 dla Internet Explorera. Firma udostępniła poprawkę, którą można samodzielnie pobrać, a na dzisiaj zapowiedziała jej automatyczną instalację na komputerach użytkowników.

Profesor Edelman odkrył również, że Google Toolbar wysyła do Google'a dane także wówczas, gdy próbujemy wyłączyć go za pomocą dostępnej w Internet Explorerze opcji "zarządzaj dodatkami".

Edelman, znany krytyk Google'a, zauważa, że wiele rozszerzonych opcji Google Toolbar związanych jest z transmisją danych na serwery koncernu i trudniej jest je wyłączyć niż włączyć. Zdanie Edelmana niektórych wręcz nie sposób wyłączyć bez konieczności odinstalowywania całego narzędzia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeden niepozorny błąd - źle wpisany adres e-mail, przypadkowo udostępniony plik w chmurze czy dokument pozostawiony w biurowej drukarce - może kosztować firmę naprawdę wiele. W dzisiejszym świecie dane to jeden z najcenniejszych zasobów, a ich ochrona staje się równie ważna jak zabezpieczenie pieniędzy czy sprzętu. Co istotne, zagrożenia nie zawsze przychodzą z zewnątrz - często wynikają z codziennej, rutynowej komunikacji. Dlatego zapobieganie utracie firmowych danych to temat, którego nie można odkładać na później. Jak robić to skutecznie? Odpowiadamy.


      Kanały ryzyka Do wycieku danych wcale nie potrzeba zaawansowanego ataku - często wystarczy zwykła codzienna pomyłka. Mail z poufnym załącznikiem trafiający do złego odbiorcy, wydruk pozostawiony w biurowej drukarce, pendrive zgubiony w drodze na spotkanie, czy plik udostępniony w chmurze bez właściwych uprawnień - to scenariusze, które zdarzają się częściej, niż mogłoby się wydawać. Do tego dochodzą rozmowy na komunikatorach i wideokonferencjach, gdzie łatwo pokazać zbyt wiele. Każdy z tych kanałów wygląda niepozornie, ale to właśnie tam najczęściej kryją się wektory wycieku, dlatego tak ważne jest stosowanie różnych mechanizmów ochrony, dopasowanych do konkretnego sposobu pracy.
       
      Podstawowe mechanizmy DLP Nowoczesne systemy DLP działają trochę jak inteligentny strażnik - potrafią rozpoznać, które pliki zawierają wrażliwe informacje, nadać im odpowiednie „etykiety” i pilnować, co dalej się z nimi dzieje. Jeśli ktoś spróbuje wysłać taki dokument na zewnątrz, system może go zablokować, poprosić o dodatkowe potwierdzenie albo przynajmniej ostrzec, że coś jest nie tak.
      Uzupełnieniem tej ochrony jest IRM, czyli zarządzanie prawami do informacji. To rozwiązanie działa bezpośrednio na samym pliku - można ustawić, kto ma prawo go otworzyć, edytować czy wydrukować. Dzięki temu nawet jeśli dokument przypadkiem trafi w niepowołane ręce, jego zawartość nadal pozostaje zabezpieczona.
       
      Kopie zapasowe i audyt Sama technologia DLP to ważny element układanki, ale nie rozwiązuje problemu w stu procentach. Nawet najlepiej skonfigurowany system nie pomoże, jeśli firma nie zadba o coś tak podstawowego jak regularne kopie zapasowe. To one pozwalają szybko wrócić do pracy po awarii, ataku ransomware czy zwykłej pomyłce pracownika. Ważne jest nie tylko ich wykonywanie, ale też sprawdzanie, czy faktycznie da się z nich odtworzyć dane - wielu organizacjom zdarzało się boleśnie odkryć, że kopie były, ale bezużyteczne.

      Drugim filarem jest audyt. To nic innego jak szczegółowe „mapowanie” danych w firmie - sprawdzenie, gdzie dokładnie się znajdują, kto ma do nich dostęp i jakimi kanałami są przesyłane. Bez takiej wiedzy trudno ustawić skuteczne zabezpieczenia. Audyt pomaga też wychwycić miejsca, w których ryzyko wycieku jest największe, na przykład dział, który korzysta z wielu zewnętrznych narzędzi czy wymienia dużo informacji z partnerami. Dzięki temu można lepiej dopasować polityki bezpieczeństwa do realnych potrzeb, zamiast wprowadzać ogólne zasady, które albo są zbyt luźne, albo nadmiernie utrudniają pracę.
       
      Architektura ochrony Najlepsze rozwiązania w zakresie ochrony informacji opierają się na wielu warstwach, bo tylko takie podejście daje realne efekty. Na poziomie komputerów i urządzeń mobilnych kontrolowane są działania użytkowników, w sieci monitorowany jest ruch wychodzący, a w aplikacjach i chmurze zabezpieczane są pliki współdzielone na co dzień. To właśnie dzięki takiej wielopoziomowej architekturze zapobieganie utracie danych staje się skuteczne - bo nawet jeśli jedno zabezpieczenie zawiedzie, kolejne wciąż stanowią barierę przed wyciekiem.
       
      Proces wdrożenia Wdrożenie systemu zapobiegania utracie danych to proces etapowy. Najpierw robi się audyt i inwentaryzację, by wiedzieć, jakie informacje firma posiada i gdzie one są. Potem następuje klasyfikacja i oznaczanie danych - ustalenie, co jest poufne, a co mniej wrażliwe. Kolejny krok to pilotaż w ograniczonym zakresie, który pozwala sprawdzić działanie systemu i reakcje użytkowników. Dopiero później wdraża się rozwiązanie w całej organizacji, a na końcu dba o stałe monitorowanie i dopasowywanie polityk, tak aby były skuteczne, ale nie paraliżowały codziennej pracy.
       
      Ograniczenia i przykłady rozwiązań Żaden system nie gwarantuje stuprocentowej ochrony. Zagrożenia mogą pojawić się w kanałach, które nie zostały objęte kontrolą, a zbyt restrykcyjne reguły mogą paraliżować pracę. Dlatego w praktyce łączy się różne podejścia: DLP, IRM, archiwizację i szkolenia pracowników. Na rynku dostępne są rozwiązania, które integrują te mechanizmy - przykładem jest GTB DLP Suite, oferowane przez iiTD, które umożliwia zarówno analizę treści, jak i kontrolę kanałów komunikacji. To jedno z narzędzi, które pokazuje, jak technologia wspiera organizacje w redukowaniu ryzyka.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Inżynierowie w University of Texas at Austin stworzyli najmniejsze w dziejach urządzenie do przechowywania danych. Profesor Deji Akiwande i jego zespół opierali się na opisywanych już przez nas badaniach, w czasie których powstał atomistor, najcieńsze urządzenie do składowania danych. Teraz naukowcy poczynili krok naprzód zmniejszając przekrój swojego urządzenie do zaledwie 1 nm2.
      Kluczem do dalszej redukcji rozmiarów urządzenia było dobre poznanie właściwości materiałów w tak małej skali i wykorzystanie roli defektów w materiale. Gdy pojedynczy dodatkowy atom metalu wypełnia dziurę, przekazuje materiałowi nieco ze swojego przewodnictwa, co prowadzi do zmiany czyli pojawienia się efektu pamięciowego, mówi Akinwande. Mniejsze układy pamięci pozwolą na stworzenie mniejszych komputerów i telefonów. Układy takie zużywają też mniej energii, pozwalają przechować więcej danych w mniejszej przestrzeni, działają też szybciej.
      Wyniki tych badań przecierają drogę do opracowania przyszłych generacji interesującego Departament Obrony sprzętu takiego jak ultragęste układy pamięci, neuromorficzne systemy komputerowe, systemy komunikacyjne działające w zakresie fal radiowych i inne, mówi Pani Veranasi, menedżer w US Army Research Office, które finansowało najnowsze badaniach.
      Atomristor, na którym oparto najnowsze badania, był już najcieńszym układem pamięci. Jego grubość wynosiła zaledwie 1 atom. Jednak dla zmniejszenia urządzeń ważny jest również ich przekrój poprzeczny. Tym, czego poszukiwaliśmy było spowodowanie by pojedynczy atom kontrolował funkcje pamięci. Udało się nam to osiągnąć, mówi Akinwande.
      Nowe urządzenie należy do kategorii memrystorów, urządzeń zdolnych do modyfikowania oporności pomiędzy dwoma punktami końcowymi bez potrzeby używania bramki w roli pośrednika. Opracowana właśnie odmiana memrystora, którą stworzono dzięki wykorzystaniu zaawansowanych narzędzi z Oak Ridge National Laboratory, daje szanse na osiągnięcie gęstości zapisu rzędu 25 Tb/cm2. To 100 krotnie więcej niż obecnie dostępne komercyjne układ flash.
      Nowy układ pamięci wykorzystuje dwusiarczek molibdenu (MoS2). Jednak jego twórcy zapewniają, że w tej roli można wykorzystać setki innych materiałów o podobnej budowie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na internetowych czarnych rynkach pojawiła się oferta sprzedaży danych 92 milionów Brazylijczyków. Jej cena wywoławcza to 15 000 dolarów. Wiadomo, że oferentem jest ktoś zarejestrowany jako X4Crow, a bazę wystawiono na wielu forach, do których dostęp uzyskuje się za zaproszeniem lub poprzez płatną rejestrację.
      Jak twierdzi sprzedający, baza zawiera nazwiska, daty urodzenia oraz identyfikatory podatkowe około 92 milionów Brazylijczyków. Baza w formacie SQL zajmuje 16 gigabajtów, a zaprezentowane fragmenty wskazują, że jest ona podzielona na poszczególne stany.
      Witryna BleepingComputer poinformowała, że otrzymała próbkę bazy danych. Dziennikarze potwierdzili, że dane te są prawdziwe oraz zawierają m.in. informacje o nazwisku matki. Nie wiadomo, co jest źródłem bazy, jednak sprzedający poinformowali dziennikarzy, że pochodzi ona ze źródeł rządowych.
      Sprzedający twierdzą, że dzięki informacjom z tej bazy możliwe jest pozyskanie dodatkowych informacji, jak dane z dowodów osobistych czy praw jazdy. Niewykluczone, że możliwe jest też zdobycie innych danych osobowych, jak numery telefonów, e-maili, informacji o zawodzie, wykształceniu, członkach rodziny, numerach rejestracyjnych pojazdów i wielu innych.
      Próba sprzedaży danych dotyczących milionów obywateli Brazylii to kolejny w ostatnich tygodniach przykład na masowy wyciek danych z instytucji rządowych. We wrześniu wycikeły informacje na temat około 20 milionów obywateli Ekwadoru, a na początku października do sieci trafiły informacje podatkowe dotyczące około 20 milionów obywateli Rosji.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ostatni zestaw poprawek udostępniony przez Microsoft spowodował kilka niespodziewanych problemów. Najpierw Microsoft potwierdził, że pojawiły się problemy z menu Start oraz Windows Search. Niedługo później użytkownicy zaczęli się skarżyć na problemy z systemem audio, w tym na brakujące efekty dźwiękowe i niższy niż zwykle poziom głośności. Wydaje się, że problemy te dotykają osoby, które mają zainstalowany build 18362.356.
      Jakby jeszcze tego było mało, jeden z użytkowników forum Microsoftu poinformował, że po zainstalowaniu poprawki KB4515384 moja karta bezprzewodowa Intela i karta sieciowa LAN Intela przestały działać. Menedżer Urządzeń informuje o błędzie i nie jest w stanie uruchomić kart. Po odinstalowaniu KB4515384 problem znika. O podobnych problemach poinformowali inni użytkownicy, którzy stwierdzili, że poprawka tworzy nowe urządzenia sieciowe o takiej samej nazwie jak dotychczasowe i dodaje do nich cyfrę 2. Te nowe urządzenia również nie działają, ich odinstalowanie z systemu nie pomaga. Nie pomaga też zainstalowanie najnowszych sterowników Intela. Jedynym rozwiązaniem jest odinstalowanie całej poprawki.
      Microsoft potwierdził istnienia takich problemów. Dotyczą one kart Intel Centrino 6205/6235 oraz Broadcom 802.11 ac WiFi w wersji 1903 działających w pewnych szczególnych konfiguracjach. Wyłączenie i ponowne włączenie działa WiFi w Menedżerze urządzeń działa tylko w niektórych przypadkach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzisiaj administracja prezydenta Obamy ma oficjalnie zaprezentować zarys dokumentu [PDF] określanego jako Bill of Rights (Karta Praw) prywatności. To oczywiste nawiązanie do konstytucyjnego Bill of Rights, czyli dziesięciu pierwszych poprawek do Konstytucji USA, które gwarantują podstawowe wolności obywatelskie.
      Zdaniem urzędników z Białego Domu nowe przepisy powinny gwarantować użytkownikom prywatność w internecie. Mają się one opierać na następujących zasadach:
      - indywidualnej kontroli. Użytkownik ma prawo do kontrolowania danych zbieranych na jego temat przez firmy oraz powinien być poinformowany, w jaki sposób są one używane.
      - przejrzystości. Użytkownik powinien posiadać łatwy dostęp do napisanej w sposób dlań zrozumiały polityki prywatności i bezpieczeństwa.
      - zachowanie kontekstu: Użytkownik ma prawo oczekiwać, że firmy będą zbierały, używały i ujawniały dane w sposób, który jest zgodny z kontekstem, w jakim dane zostały im dostarczone.
      - bezpieczeństwo: Użytkownik ma prawo oczekiwać, że dane będą przechowywane w sposób bezpieczny i odpowiedzialny.
      - dostęp i dokładność: Użytkownik ma prawo dostępu i poprawiania swoich danych, które powinny być mu prezentowane w sposób umożliwiający przeprowadzani takich informacji. Zmiana danych powinna odbywać się tak, by informacje pozostawały bezpieczne i by uwzględniać ryzyko związane z pojawieniem się niedokładnych danych.
      - precyzja: Użytkownik ma prawo do ograniczenia ilości informacji, jakie na jego temat firmy zbierają i przechowują.
      - odpowiedzialność: Użytkownik ma prawo oczekiwać,że jego dane będą zbierane tylko przez firmy, które posiadają odpowiednie mechanizmy zapewniające, że Consumer Privacy Bill of Rights będzie przestrzegane.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...