Niemcy prezentują mniszki w wersji GMO
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Nauki przyrodnicze
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Co zrobić, by lepiej wypaść w teście? Oczywiście, uczyć się, ale można sobie nieco pomóc, żując przed egzaminem czy odpytką gumę (żucie w czasie już, niestety, nie działa). Naukowcy sądzą, że ruch związany z żuciem usprawnia krążenie krwi w obrębie głowy, co poprawia pamięć. Efekt utrzymuje się przez kilkanaście minut (Apetite).
Serge Onyper z St. Lawrence University podkreśla, że nie jest pewien, jak żucie gumy sprawdzi się w przypadku informacji wyuczonych o wiele wcześniej. Gdyby jednak wpływało na pamięć roboczą i epizodyczną (jeden z systemów pamięci długotrwałej, inaczej pamięć zdarzeń) oraz poprawiało ogólną prędkość przetwarzania informacji (a wszystko wskazuje, że tak właśnie jest), wynik powinien być dobry zarówno tutaj, jak i w przypadku uczenia na ostatnią chwilę.
Amerykanie badali 224 studentów. Podzielono ich na 3 grupy. Pierwsza żuła gumę przed i podczas testu, druga wyłącznie 5 min przed egzaminem, a trzecia (kontrolna) w ogóle. Psycholodzy zauważyli, że żucie przed badaniem poprawiało wyniki osiągane w niektórych testach poznawczych. Najsilniejszy efekt występował bezpośrednio po żuciu i w ciągu 20 minut spadał do zwykłego poziomu.
W 15-20-minutowym okienku grupa żująca gumę przypominała sobie o 25-50% elementów więcej od grupy kontrolnej. To zjawisko istotne statystycznie, lecz w praktyce oznacza różnicę rzędu 2-3 słów.
Naukowcy nazwali zaobserwowane zjawisko pobudzeniem wywołanym żuciem. Dzięki niemu mózg tuż przed testem zostaje zasilony krwią i cenną glukozą. Onyper dodaje, że żucie gumy podwyższa na krótko tętno i ciśnienie krwi.
W grupie żującej gumę przed i w czasie testu nie zaobserwowano podobnej poprawy. Prawdopodobnie dzieje się tak, gdyż przedłużone żucie zużywa energię, która w innym razie zasiliłaby mózg. Onyper przypuszcza jednak, że w sytuacji testowej badani poświęcają żuciu więcej uwagi niż zwykle i poza laboratorium nie wyczerpaliby aż tak dużej części zasobów energetycznych na automatyczną czynność, lepiej rozwiązując zadania testowe.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Być może mniszek lekarski jest nadzieją i alternatywą dla produkcji w przemyśle gumowym. Światowy popyt na kauczuk jest obecnie w 90% zaspokajany produkcją z drzew kauczukowych, przede wszystkim z Azji Południowo-Wschodniej.
Jednak zapotrzebowanie przewyższa podaż. Część plantacji drzew kauczukowych (eksploatacja osłabia drzewa) uległo zakażeniu grzybami. Przeciętna opona zawiera ok. 25% kauczuku naturalnego, a ten można uzyskać w opłacalnej technologii z mniszka lekarskiego (Taraxacum officinale). Kauczuk otrzymywany z naszego pospolitego dmuchawca nie ustępuje właściwościami kauczukowi otrzymywanemu tradycyjnymi metodami.
W tej chwili najlepsze wyniki osiąga się w uzyskiwaniu kauczuku z rosyjskiej odmiany mniszka Taraxacum koksaghyz. Mniszek jest również źródłem innego cennego produktu - inuliny - polisacharydu o bardzo szerokim zastosowaniu w medycynie jako probiotyk stymulujący wzrost korzystnej mikroflory przewodu pokarmowego (Bifidobacterium), powodujący obniżenie poziomu cholesterolu i lipidów w surowicy krwi, usprawniający pracę przewodu pokarmowego zapobiegając zaparciom, redukujący toksyczne metabolity, poprawia wchłanianie Ca z układu pokarmowego. Ma również ogromne i wzrastające znaczenie dla przemysłu spożywczego w postaci syropu wysokofruktozowego, jako substytut sacharozy. Na jednym hektarze można uprawiać 350 000 roślin, z których otrzymuje się tonę kauczuku i dwie tony inuliny. O randze badań niech świadczy fakt, że jest to rządowy projekt niemiecki, a w projekcie uczestniczyło w sumie dziesięć instytutów naukowych z całych Niemiec, wspieranych przez przedstawicieli przemysłu.
Po raz kolejny może sie okazać, że często patrzymy na skarby, których powszechność paradoksalnie powoduje, że ich nie dostrzegamy
-
przez KopalniaWiedzy.pl
W 1736 roku Karol Maria de La Condamine zaprezentował próbki gumy Francuskiej Akademii Nauk. W 1751 przedstawił publikację François Fresneau, w której ten opisywał właściwości nowego dla naszej cywilizacji materiału. Okazuje się jednak, że przedstawiciele kultury mezoamerykańskiej grali gumowymi piłkami już od 1600 r. p.n.e.
Profesor Dorothy Hosler i Michael Tarkanian z Massachusetts Institute of Technology (MIT) przez ponad 10 lat studiowali mezoamerykańską gumę. Ustalili, że mieszkańcy tamtych rejonów świata byli nie tylko pionierami w dziedzinie polimerów, ale i łączyli różne składniki gumy pod kątem określonych zastosowań.
Przed 3 mileniami z okładem z gumy produkowano wiele różnych obiektów, m.in. ozdoby, piłki oraz sandały. Słynne piłki miały średnicę od kilku do 30 centymetrów i ważyły tyle, co arbuz. Były naprawdę spektakularne, naprawdę duże – opowiada Hosler.
Przed 11 laty Hosler, Tarkanian i ich była współpracownica Sandra Burkett ustalili, w jaki sposób starożytne cywilizacje, np. Majowie i Olmekowie, uzyskiwały gumę, mieszając sok mleczny z kastylki sprężystej (Castilla elastica) z sokiem wilca z gatunku Ipomoea alba. Akademicy z MIT-u zebrali w Meksyku próbki wydzielin, a następnie mieszali je w rozmaitych proporcjach w laboratorium i badali ich właściwości. Zachowane obiekty są w zbyt dużym stopniu nadgryzione zębem czasu, żeby dało się je testować.
Okazało się, że proporcja 3:1 (trzy części soku kastylki na jedną wilca) zapewnia najtrwalszą gumę, która doskonale nadaje się na sandały. Co prawda żadne oryginalne się nie zachowały, ale wspominali o nich konkwistadorzy po inwazji z 1521 r. Pozostał też dowód językowy. Aztekowie posługiwali się bowiem wyrazem, który został utworzony z połączenia słów oznaczających gumę i sandały. Receptura pół na pół pozwalała uzyskać sprężystą gumę. To z niej wytwarzano piłki, które trafiały potem na widywane w całym regionie boiska w kształcie litery "I". Na różnych obszarach obowiązywały odmienne reguły. W jedynych wersjach zdobywano bramki, w innych posługiwano się rakietami. W najbardziej rozpowszechnionej dwa zespoły starały się utrzymać piłkę na boisku, co przypominało współczesną siatkówkę, tyle że bez siatki...
Naukowcy uważają, że mecze miały charakter ceremonialny i kończyły się składaniem ofiar z ludzi. Czasami w ten sposób rozwiązywano spory graniczne. Piłki wytwarzano masowo, Hosler i Tarkanian szacują bowiem, że w zlokalizowanych poza miastami zakładach powstawało ich do 16 tys. rocznie. Potem dostarczano je do dużych aglomeracji, np. Chichén Itzá, uznając to za formę uiszczenia podatku.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Setki lat po upadku wielkich cywilizacji Mezoameryki, poznajemy nowe fakty świadczące o olbrzymiej wiedzy i sprawności tamtejszych ludów. Tym razem dotyczą one... produkcji gumy.
Jednym z nowych przedmiotów, z którymi w XVI wieku zetknęli się Hiszpanie, były gumowe piłki wykorzystywane w ceremoniach religijnych. W Europie nie znano wówczas tak elastycznego i wytrzymałego materiału.
Teraz badania przeprowadzone przez Massachusetts Institute of Technology pokazały, jak zaawansowane było przetwórstwo kauczuku w prekolumbijskiej Ameryce. Okazuje się bowiem, że tamtejsze ludy nie tylko potrafiły zbierać i formować kauczuk, ale nadawały mu też pożądane właściwości.
Materiał na podeszwy butów był twardy i odporny na ścieranie, ale już do produkcji piłek wzbogacano go chemicznie tak, by piłki jak najlepiej się odbijały. Guma była używana też w budownictwie jako klej. Wówczas producenci dbali, by dobrze się kleiła i była odporna na działanie czynników zewnętrznych.
Jak uważają profesor Dorothy Hosler i technik Michael Tarkanian, właściwości gumy zmieniano manipulując proporcjami kauczuku i soku z wilców. Dopiero w 1999 roku uczeni odkryli, że ludy Mezoameryki mogli mieszać te dwa składniki podczas produkcji gumy.
Teraz, dzięki laboratoryjnym eksperymentom, badaniu zabytków oraz opisom pozostawionym przez pierwszych podróżników i konkwistadorów, naukowcy dowiedzieli się, w jaki sposób uzyskiwano produkt o potrzebnych właściwościach.
Przeprowadzenie odpowiednich dowodów nie było proste. Archeolodzy znaleźli ceremonialne piłki, jednak nie dysponujemy sandałami, w których chodziły ludy podbite przez Hiszpanów. Ponadto znalezione piłki nie nadają się do tego, by zbadać ich właściwości mechaniczne. Dlatego też uczeni musieli mozolnie odtwarzać receptury, korzystając przy tym z lokalnych składników występujących w Meksyku.
W ten sposób dowiedzieli się, że optymalny materiał na piłki zawierał 50% kauczuku i 50% soku z wilca. Guma używana jako klej była w całości wykonana z kauczku, a sandały to trzy części kauczuku na jedną część soku.
Wszystko zatem wskazuje na to, że pan Charles Goodyear wcale nie był twórcą procesu wulkanizacji. O setki lat wyprzedzili go Majowie, Aztekowie czy Olmekowie.
John McCloy, badacz z Pacific Northwest National Laboratory stwierdził: "Tarkanian i Hosler pokazali, że ludy Mezoameryki byli pierwszymi, które badały właściwości polimerów i były w stanie sprawować kontrolę nad mechanicznymi właściwościami gumy".
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.