Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Choć takie przypadki należą do rzadkości, są nagłaśniane przez filmy dokumentalne i doniesienia mediów, dlatego też stosunkowo często skutkują wniesieniem sprawy do sądu przeciwko brutalności policji. W stanie zwanym delirium pobudzeniowym (ang. excited delirium) osoba uzależniona od kraku zachowuje się, jakby zyskała siły superbohatera. Wymyka się z zasadzek, nie imają się jej kule, a stróże prawa fizycznie sobie nie radzą w konfrontacji z nią. Koniec końców ścigany pada i umiera. Oficjalnie stan ten nie jest uznawany za jednostkę chorobową czy zaburzenie, wygląda jednak na to, że naprawdę nim jest.

Deborah Mesh i zespół z University of Miami analizowali próbki mózgu 90 ludzi, którzy zmarli nagłą śmiercią ze wszelkimi objawami delirium pobudzeniowego. Dzięki temu u wszystkich nieboszczyków udało się zidentyfikować 2 biomarkery tej przypadłości.

W porównaniu do przypadków zgonu wskutek przedawkowania kokainy lub śmierci z powodów naturalnych/urazu, zaobserwowano spadek poziomu białka – transportera dopaminy (DAT). Jest ono powiązane z błonami komórkowymi neuronów i odpowiada za wychwyt uwolnionego neuroprzekaźnika. Skoro kokaina i inne narkotyki oraz skrajny stres prowadzą do wzrostu stężenia dopaminy, w przypadku niedostatku białka pomagającego nią zarządzać mózg zostaje dosłownie zalany. Dochodzi do zaburzeń pracy serca i układów regulujących temperaturę ciała. To dlatego uciekający delikwent umiera. Bez względu na to, czy chodzi o czynniki środowiskowe, czy krak, zapalnik zostaje uruchomiony.

Podczas gdy spada poziom transporterów dopaminy, w innym miejscu dochodzi do skoku stężenia białek szoku cieplnego (ang. heat shock proteins, HSP). Ich ekspresja wzrasta, gdy na komórki działają czynniki stresowe. Mesh uważa, że odnalezienie wskazanych biomarkerów podczas sekcji zwłok może ułatwić postawienie diagnozy. Trzeba jednak pamiętać, że nawet jeśli delirium pobudzeniowe istnieje, nie wyklucza to działania innych czynników, np. przemocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W ostatnim numerze pisma Obesity Reviews ukazały się kontrowersyjne wyniki analizy 38 najnowszych studiów dotyczących otyłości i funkcjonowania poznawczego autorstwa doktor Evelyn Smith z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii i jej zespołu. Psychiatrzy twierdzą, że osoby otyłe często słabo wypadają w zadaniach wymagających wnioskowania i planowania. Z tego powodu jednostki funkcjonujące gorzej poznawczo są bardziej podatne na nadmierny wzrost wagi.
      Australijka przekonuje, że analogicznie do anoreksji otyłość powinna być traktowana i leczona jako schorzenie mózgu. Dla Smith najwyraźniej stanowią one dwa końce tego samego kontinuum. Oznacza to, że przeprowadzając interwencje u pacjentów z otyłością, klinicyści mogliby się posługiwać, tak jak w przypadku jadłowstrętu psychicznego, terapią usprawniania poznawczego (ang. cognitive remediation therapy).
      Terapia usprawniania poznawczego ma poprawiać funkcje wykonawcze przez trening i zwiększenie świadomości własnego stylu poznawczego. Funkcje wykonawcze to procesy kontroli poznawczej, które m.in. inicjują działalność celową oraz odpowiadają za przyjmowanie postawy logicznej i adekwatnej do sytuacji.
      Wertując ostatnie doniesienia kolegów po fachu, Australijczycy zauważyli istnienie błędnego koła. Z jednej strony słabe wyniki w planowaniu i rozwiązywaniu problemów prowadziły bowiem do wzrostu wagi, a z drugiej tycie dalej pogarszało działanie mózgu za pośrednictwem mechanizmów biologicznych. Zaobserwowanego związku nie dało się wyjaśnić innymi czynnikami, takimi jak problemy medyczne lub status socjoekonomiczny. W dodatku występował on u dzieci, młodzieży i dorosłych. U starszych osób nie, ale jak stwierdzają naukowcy, ich sytuacja jest bardziej złożona.
      Przegląd najnowszych badań sugeruje, że otyłość jest, przynajmniej częściowo, schorzeniem mózgu, a nie tylko zaburzeniem stylu życia. Istnieją dowody uwspólnionej genetycznej podatności na otyłość i zaburzenia myślenia, która może być uaktywniana przez czynniki związane ze stylem życia. Sama Smith podkreśla, że nie chciała insynuować, że wszyscy otyli ludzie mają deficyty poznawcze. Przeciętnie mają jednak więcej trudności z rozwiązywaniem problemów i innymi funkcjami wykonawczymi lub poznawczymi niż osoby z prawidłową wagą. Najczęściej występujące deficyty dotyczą funkcji wykonawczych, które obejmują cały szereg procesów: ułatwiają zapoczątkowanie, planowanie i osiąganie złożonych celów. Wszystko to może wpływać na jedzenie i codzienną aktywność.
      W anoreksji terapia usprawniania poznawczego obiera m.in. na cel brak elastyczności/sztywność myślenia. W przypadku otyłości skupiano by się na innych procesach poznawczych, umożliwiając pacjentom schudnięcie i utrzymanie przez dłuższy czas prawidłowej wagi. Wraz ze specjalistami z King's College London i Uniwersytetu Zachodniego Sydney dr Smith prowadzi obecnie pilotażową terapię.
      Potrzeba dalszych badań, by dogłębniej zrozumieć biologiczne mechanizmy i dwukierunkowy związek między poznaniem a otyłością, a także potwierdzić, czy sprawność funkcji wykonawczych u dzieci i młodzieży pozwala przewidzieć występowanie otyłości u dorosłych.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Osoby z wysokim tętnem spoczynkowym i niską zmiennością rytmu serca są bardziej narażone na wystąpienie choroby nerek. Oznacza to, że charakterystyczne cechy funkcjonowania autonomicznego układu nerwowego można uznać za sygnały ostrzegawcze przyszłych chorób układu moczowego (Journal of the American Society Nephrology).
      Autonomiczny układ nerwowy unerwia narządy wewnętrzne i powoduje reakcje niezależne od naszej woli, np. wydzielanie soku żołądkowego. Zaburzenie jego działania (dysautonomia) już wcześniej powiązano z przewlekłą chorobą nerek (PChN) i jej rozwojem, ale naukowcy nie mieli pojęcia, na czym dokładnie polega ta relacja. Aby to wyjaśnić, dr Daniel Brotman ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa i jego zespół przeanalizowali dane pozyskane od 13.241 osób uwzględnionych w studium Atherosclerosis Risk in Communities (Społeczne Ryzyko Miażdżycy Tętnic). W obserwacyjnym badaniu podłużnym brały udział osoby w wieku od 45 do 64 lat z 4 amerykańskich populacji.
      Szukając objawów dysautonomii, Amerykanie mierzyli zmienność rytmu serca, która stanowi doskonały wskaźnik równowagi współczulno-przywspółczulnej (czyli między obiema działającymi przeciwstawnie składowymi autonomicznego układu nerwowego). U większości młodych i zdrowych dorosłych spoczynkowe tętno będzie w przewidywalny sposób przyspieszać i zwalniać podczas oddychania. Ogólnie niższa spoczynkowa częstotliwość rytmu serca i większa zmienność rytmu serca świadczą o zdrowym autonomicznym układzie nerwowym i równie zdrowym sercu, a wysokie tętno spoczynkowe i niska zmienność rytmu serca sugerują dysautonomię.
      Zespół Brotmana ustalił, że u osób z wyższym tętnem spoczynkowym ryzyko wystąpienia po latach niewydolności nerek jest 2-krotnie wyższe niż u pozostałych badanych. Z kolei niższa międzyuderzeniowa zmienność rytmu serca wiązała się z 1,5-krotnym skokiem prawdopodobieństwa zachorowania. Co prawda nie udowodniono, że istnieje związek przyczynowo-skutkowy, lecz autorzy studium uważają, że dysautonomia negatywnie oddziałuje na naczynia krwionośne w nerkach i ich okolicach.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzieci z autyzmem postrzegają cienie inaczej od rówieśników. O ile ci ostatni mogą im się przyglądać i na tej podstawie wnioskować, jaki obiekt je rzuca, u chorych maluchów cień wydaje się zaburzać zdolność rozpoznania obiektów i osób.
      Kiedyś uznawano autyzm głównie za zaburzenie społeczne, coraz więcej dowodów świadczy jednak o tym, że wiążą się z nim różne nieprawidłowości czuciowe. O ile dotknięte nim osoby potrafią np. skuteczniej od ludzi zdrowych wyszukiwać figury ukryte w większym obrazie, o tyle słabiej radzą sobie z bodźcami złożonymi, np. zdjęciami z pikselozą. Niektórzy badacze uważają nawet, że deficyty sensoryczne stanowią przyczynę części towarzyszących autyzmowi zaburzeń zachowania.
      Pewne teorie zakładają, że różnice czuciowe są wynikiem szumu w postrzeganiu świata przez mózg. Dlatego też szczegóły wybijają się na pierwszy plan, zanika zaś szerszy kontekst, w jakim się pojawiają i funkcjonują. Z tego powodu psycholodzy z Uniwersytetu w Padwie postanowili sprawdzić, jak autycy interpretują cienie. Zwykle w takich okolicznościach ludzie przeprowadzają wnioskowanie o obecności, liczbie, względnym położeniu i rodzaju obiektów.
      Umberto Castiello i zespół zebrali grupę 20 dobrze funkcjonujących dzieci z autyzmem i równoliczną grupę zdrowych dzieci. Wszystkim pokazywano komputerową wersję znanych obiektów o rozpoznawalnych kształtach, np. jabłka, banany, widelce czy noże. W ramach eksperymentu manipulowano obecnością, położeniem i kształtem rzucanego przez obiekty cienia. Wazon mógł np. rzucać przewidywalny cień klepsydry bądź nie rzucać go w ogóle. Dzieci miały informować badaczy, że udało im się rozpoznać przedmiot.
      Okazało się, że gdy cień pasował do obiektu, brzdące bez autyzmu szybciej odgadywały jego tożsamość. Rozpoznanie zajmowało im średnio 310 milisekund, podczas gdy w sytuacji niedopasowania cienia i przedmiotu czas ten ulegał wydłużeniu do 340 ms. Gdy cienia nie było w ogóle, dzieci podawały odpowiedź dopiero po 330 ms. U autyków sama obecność cienia – nieważne, czy był dopasowany, czy nie – zaburzała rozpoznawanie obiektu. W obu sytuacjach na określenie, co rzuca dany cień, chorzy badani potrzebowali średnio nieco poniżej 350 ms. Wszystko zmieniało się radykalnie, gdy cień znikał. Wtedy dzieci z autyzmem rozpoznawały przedmioty błyskawicznie, bo po 310 ms. Włosi uważają, że działo się tak, gdyż u osób z zaburzeniem cień przestawał być wskazówką czy dodatkowym źródłem informacji, a stawał się wspominanym szczegółem zagarniającym całą uwagę.
      Castiello sugeruje, że pomieszczenia zwiększające skuteczność uczenia dzieci z autyzmem powinny być wyposażone w wiele źródeł światła. Minimalizuje to szanse na pojawienie się cieni.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy odkryli, w jaki sposób hormon wazopresyna pozwala zwierzętom rozpoznawać się wzajemnie po zapachu. To ona wspomaga mózg w odróżnianiu woni znanych od całkowicie nowych.
      Dla zwierząt umiejętność rozpoznawania innych po zapachu jest niezwykle ważna, ponieważ to pozwala na ustanawianie silnych więzi. Naukowcy mają nadzieję, że studium, które zostało sfinansowane przez Biotechnology and Biological Sciences Research Council (BBSRC), rzuci też nieco światła na rolę zapachu w ludzkiej pamięci i na tworzenie się związków emocjonalnych przez woń. Niektórzy naukowcy uznają, że defekt układu rozpoznawania nie pozwala części ludzi nawiązać głębszych relacji z innymi. Nie wykluczają też, iż zjawisko tego typu leży u podłoża autyzmu czy fobii społecznej.
      Pracami międzynarodowego zespołu kierowali akademicy z Uniwersytetu w Edynburgu. Przyglądali się oni, jak szczury zaznajamiają się ze sobą przez zapach. W tej samej zagrodzie umieszczali dorosłego i młodego osobnika, a następnie pozwalali gryzoniom węszyć i zajmować się sobą. Po krótkiej przerwie do tego samego dorosłego szczura wkładano znane mu młode oraz inne małe zwierzę. Okazało się, że dorosły osobnik, u którego zablokowano działanie wazopresyny, nie rozpoznawał napotkanego wcześniej gryzonia.
      Profesor Mike Ludwig uważa, że wazopresyna pozwala posortować informacje czuciowe ze względu na ich znaczenie emocjonalne.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Szczepionki przeciwnowotworowe są jednym z najbardziej obiecujących (choć dziś dostępnych wyłącznie jako leki eksperymentalne) sposobów leczenia w onkologii. Niestety, w niektórych przypadkach układ immunologiczny pacjenta, pomimo stymulacji, nie identyfikuje patologicznej tkanki jako źródła zagrożenia i nie podejmuje próby jej zniszczenia. Badacze z Mayo Clinic przedstawiają możliwą przyczynę takiego zjawiska.
      Leczenie nowotworów za pomocą szczepionek polega na podaniu do organizmu substancji silnie stymulujących układ immunologiczny, których zadaniem jest postawienie sił obronnych w stan podwyższonej gotowości. Pobudzony organizm ma wtedy większą szansę na wykrycie nieprawidłowych komórek i uruchomienie przeciwko nim skutecznej reakcji. Niestety, z nie do końca znanych przyczyn nie zawsze tak się dzieje, nawet pomimo pozornie prawidłowego funkcjonowania układu odpornościowego. 
      Próby rozwiązania opisywanego problemu podjął się zespół dr. Richarda G. Vile'a. Badacze usiłowali celowo wywołać autoagresję organizmu myszy skierowaną przeciwko trzustce objętej procesem nowotworowym. Do wnętrza narządu wszczepiono w tym celu białko hsp70, znane jako środek silnie stymulujący reakcję immunologiczną.
      Zgodnie z oczekiwaniami organizm zwierzęcia błyskawicznie zareagował i zaczął zwalczać zarówno tkankę nowotworową, jak i zdrowe komórki. Bardzo szybko uruchomione zostały jednak mechanizmy zabezpieczające trzustkę przed całkowitym zniszczeniem. Interesujący jest jednak fakt, iż całkowitemu stłumieniu (supresji) uległa wyłącznie reakcja na zdrowe tkanki - atak na komórki nowotworowe został osłabiony nieznacznie. Wyraźnie świadczy to o selektywnym charakterze wyciszania reakcji immunologicznej.
      Zaobserwowane zjawisko może wyjaśniać, dlaczego w niektórych przypadkach nowotworów dochodzi do "zaakceptowania" elementów guza oraz zaniechania interwencji ze strony układu immunologicznego. Najprawdopodobniej organizm nie tylko nie zwalcza wówczas nowotworu, lecz nawet nadaje mu swoisty immunitet, który chroni go przed kolejnymi atakami. Nie tylko prowadzi to do przyśpieszenia rozwoju choroby, lecz także trwale blokuje skuteczność szczepionek przeciwnowotworowych.
      To badanie pokazuje ogromną złożoność, z jaką zarówno tkanka zdrowa, jak i guzy nowotworowe mogą chronić się przed zniszczeniem, ocenia dr Ivan Borrello, jeden z wydawców czasopisma Cancer Research, na łamach którego pojawiło się doniesienie o odkryciu. Dr Vile sugeruje z kolei, że zdobyta wiedza może ułatwić prace nad nowymi typami szczepionek, których działanie nie podlegałoby supresji ze strony organizmu obarczonego nowotworem.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...