Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Winny na miarę czasów
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Ciekawostki
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
"Ptaki" Hitchcocka dawno już stały się klasyką kina, ale dopiero teraz udało się wyjaśnić, czemu w 1961 r. mewy dokonywały samobójczych lotów na okna domów w kalifornijskiej zatoce Monterey (podobno te właśnie zdarzenia w dużej mierze zainspirowały reżysera).
Osiemnastego sierpnia 1961 r. w jednej z kalifornijskich gazet alarmowano, że tysiące oszalałych burzyków szarych bombardują brzegi północnej części zatoki Monterey, zwracając przy tym sardele. Hitchcock widział jeden z takich incydentów, który zadziałał na jego żywą wyobraźnię.
Wg biologów z Uniwersytetu Stanowego Luizjany, ptaki uległy zatruciu. Naukowcy, których artykuł ukazał się w piśmie Nature Geoscience, przeprowadzili sekcje padłych przed półwieczem mew, burzyków i żółwi. Badali zawartość żołądków tych zwierząt. Stwierdzono duże ilości kwasu domoikowego - neurotoksyny uszkadzającej struktury ośrodkowego układu nerwowego. Ponieważ aminokwas ten jest produkowany przez morskie mięczaki i okrzemki, kumuluje się w organizmach m.in. sardeli i kałamarnic, którymi żywią się ptaki morskie. Uszkadzając mózg (a zwłaszcza hipokampa), kwas domoikowy może w skrajnych przypadkach doprowadzać do dezorientacji. Niekiedy zatrucie kończy się też śmiercią.
Jak wylicza Sibel Bargu, kwas domoikowy wykryto w 79% planktonu zjedzonego przez sardele i kałamarnice. W krótkim czasie neurotoksyna mogła zostać na tyle skoncentrowana, by uśmiercić stworzenia z kolejnych szczebli łańcucha pokarmowego. Pani Bargu podkreśla, że choć już wcześniej wspominano o zatruciu ptaków, dotąd nie udawało się zdobyć na to dowodów. My pokazaliśmy próbki planktonu z zatrucia z 1961 r. [na co dzień są one przechowywane w Scripps Institution of Oceanography], w których znalazły się wytwarzające neurotoksynę okrzemki Pseudo-nitzschia [...].
W 1991 r. na tym samym obszarze podobnemu zatruciu uległy pelikany brunatne. W żołądkach stanowiących podstawę ich diety ryb odkryto duże ilości okrzemek Pseudo-nitzschia i kwasu domoikowego. Uprawdopodobniało to hipotezę, że ten sam los spotkał 30 lat wcześniej burzyki, mewy i innych nieszczęśników.
Poszukując bezpośredniej przyczyny zakwitów, naukowcy dywagują, że może chodzić o pestycydy, niewykluczone też, że na przeżywającym budowlany boom terenie doszło (i dochodzi) do wycieku z szamb.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Prokuratorzy twierdzą, że znaleźli dowód na to, iż Assange i Manning bezpośrednio się komunikowali. Dzisiaj ma miejsce piąty dzień przesłuchań Manninga, po których zakończeniu zostanie podjęta decyzja czy szeregowy zostanie oskarżony o zdradę tajemnic.
Świadek oskarżenia poinformował, że znalazł na komputerze Manninga logi rozmów z użytkownikiem, którego sam Manning uznawał za Juliana Assange’a. Jeśli prokuraturze uda się przekonać sąd, że jest to dowód wskazujący na istnienie bezpośredniej komunikacji pomiędzy oskarżonym żołnierzem a założycielem Wikileaks, to niewykluczone, iż stanie się to podstawą do oskarżenia samego Assange’a.
Dotychczas założyciel Wikileaks nie został w USA o nic oskarżony. Sama publikacja tajnych informacji nie jest, według amerykańskiego prawa, przestępstwem. Jeśli jednak okaże się, że Assange namawiał Manninga do udostępnienia mu tajnych materiałów, to czyn taki może stać się podstawą oskarżenia.
Śledczy twierdzą, że w maju 2010 roku Manning pochwalił się matematykowi nazwiskiem Eric Schmiedl, że to on był źródłem przecieku nagrania, na którym widać atak śmigłowca Apache w czasie którego zginęło dwóch dziennikarzy i raniono dwoje dzieci. Obrońcy Manninga mówią, że do używanego przezeń komputera miało dostęp wiele osób. Podczas krzyżowego przesłuchania Shaver przyznał, że niektóre z 10 000 tajnych dokumentów Departamentu Stanu znajdujących się na komputerze Mannninga nie pasują do dokumentów ujawnionych przez Wikileaks. Dodał też, że kolejnych 100 000 depesz nie udało się mu połączyć z profilem Manninga.
Obrońcy szeregowego nie ujawnili jeszcze, czy sam oskarżony przyznaje się do winy.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Książka Leszka Koczanowicza i Rafała Włodarskiego to pozycja bardzo wartościowa i pod wieloma względami wyjątkowa. Jest to erudycyjna i problemowa praca stanowiąca nie tylko znakomite „wprowadzenie do filozofii społecznej", ale także zawierająca wiele niesłychanie istotnych pytań, które trzeba zadawać na każdym poziomie zaawansowania myślenia o społeczeństwie.
- prof. Tomasz Szkudlarek
Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku,
osią naszego wprowadzenia uczyniliśmy zagadnienie społeczeństwa obywatelskiego przekonani o tym, że powszechne zwrócenie się myślicieli, polityków i sympatii społecznych ku demokracji nie pozostaje bez wpływu na stan i kondycję współczesnej filozofii. Należy od razu zastrzec, że trudno dziś mówić o jednej filozofii, łącząc jej dzieje z genealogią nazywającego ją słowa, a pomijając w ten sposób równie długotrwałe, wielowątkowe i wpływowe, jak zachodnia, tradycje myśli polityczno-społecznej, rozwijane niezależnie w różniących się od siebie sposobami życia i wyrazu kulturach. Wzajemne sploty, fascynacje i uprzedzenia sąsiadujących społeczności, oddanych odmiennym tradycjom i praktykom, nie powinny ujść naszej uwadze, zarówno te z okresu tworzenia starożytnych czy średniowiecznych imperiów, podbojów, migracji i koniunktury ośrodków miejskich, jak również nowożytnego kolonializmu czy dynamicznie gęstniejącej sieci kontaktów i połączeń współczesnej globalizacji. Pomimo to dystanse pozostają. Jakkolwiek historia zapożyczeń i międzykulturowego uczenia się jest także historią zachodniej filozofii, liczne bariery, z których to, obok kulturowych i komunikacyjnych, na pierwszy plan wysuwają się obecnie językowe i polityczne, decydują o mniej lub bardziej lokalnym charakterze poszczególnych tradycji myśli polityczno-społecznej, powiązanych z warunkami świata życia obszarów, na których się zawiązują. Podobnie wartość zachodniej tradycji myśli polityczno-społecznej dla współczesnej filozofii wyrasta z ciągłości prowadzonych, przekazywanych i podejmowanych w jej obrębie (to wchłaniających, to znów dystansujących się wobec zapożyczeń) dyskusji, będących żywymi reakcjami na doniosłe wydarzenia i kształtujące je okoliczności. Inne czynniki, jak pochodzenie i kondycja rozmówców, dostęp do wiedzy, terytorium, język, z wyjątkiem wieku i płci, choć nie bez znaczenia, okazywały się w dłuższym okresie czasu odgrywać nieco mniejszą rolę.
Tak więc należy pamiętać, iż próbując się zorientować w owej dyskusji, wikłamy się z konieczności w perspektywę patrzenia na świat właściwą uczniom tutejszych czarnoksiężników, która - mimo licznych słabości - obejmuje sobą również krytyczne wątki mające nas skierować ku samodzielnej pracy poszerzania horyzontów i stopniowego uwalniania się od ich magii, uroku oraz przesądów przez myślenie i podejmowanie dialogu z innymi tradycjami o równie bogatym dorobku, a konkretnie - z innymi ludźmi, kobietami i mężczyznami. Stąd taki, a nie inny dobór poszczególnych tematów i lektur, wokół których osnuliśmy nasze rozmowy i dociekania, a które stanowią jedynie możliwy punkt wyjścia do zajmowania się współczesną filozofią społeczną i kwestiami demokracji. Niemniej samo zagadnienie społeczeństwa obywatelskiego, jak już zaznaczyliśmy, pozostaje dla nas wyróżnionym i przyciągającym uwagę, ale także uzasadnionym i dogodnym polem filozoficznych badań. Łączy ono w sobie wątki zachodniej tradycji myśli, począwszy od Arystotelesa, i jej aktualnych problemów polityczno-społecznych, co też staramy się odsłonić i udowodnić w przedkładanych Tobie Czytelniczko, Czytelniku kolejnych rozdziałach książki.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Apple, który w kilku krajach stara się zablokować sprzedaż urządzeń z Androidem, poniosło sromotną klęskę na najważniejszym rynku - w USA. Producent iPada oraz iPhone'a twierdzi, że Android odnosi sukcesy na rynku, gdyż jego twórcy ukradli wiele technologii. Jednak obecny spór nie dotyczył rozwiązań technicznych, a projektowych.
W Niemczech sąd zgodził się, że tablet Samsunga wygląda podobnie do tabletu Apple'a i zabronił Samsungowi sprzedaży swojego urządzenia.
Apple liczył na podobne rozstrzygnięcie w USA.
Tymczasem sędzia Lucy H. Koh z sądu federalnego dla Okręgu Północnej Kalifornii odmówiła wydania wstępnego zakazu sprzedaży. Gdyby zakaz taki został wydany, Apple mógłby się na jego podstawie starać, by Samsungowi zakazano sprzedawania w USA wszelkich smartfonów. Apple nie musiałoby przy tym przechodzić pełnej procedury sądowej dotyczącej każdego urządzenia.
Jason Kim, rzecznik prasowy Samsunga, stwierdził z zadowoleniem: Wyrok ten potwierdza, że wysuwane od dawna oskarżenia Apple'a są bezpodstawne.
Sędzia Koh nie odrzuciła wszystkich argumentów Apple'a. Nie wykluczyła, że Samsung narusza jeden z patentów koncernu. Zdecydowanie jednak przeciwstawiła się działaniom Apple'a, które określiła, jako próbę pozostania jedynym producentem tabletów i smartfonów. Rozmiar urządzenia jakie może być wygodnie trzymane w ręku, wyświetlacz, stanowiący większą część smartfona oraz głośnik umieszczony na górze to cechy funkcjonalne, a nie estetyczne - stwierdziła pani sędzia. W związku z tym nie mogą być chronione patentami.
Apple twierdzi, że ma wyłączne prawo do produkowania tabletów o „minimalistycznym" wyglądzie. Na razie takiej argumentacji uległ sąd w Niemczech.
Stanowisko sędzi Koh oznacza, że Apple'owi trudno będzie dowieść, iż Samsung narusza firmowe patenty dotyczące wyglądu urządzenia. Jednocześnie, odnosząc się do drugiego z oskarżeń, dotyczącego naruszenia patentu opisującego sposób wykonania animowanego menu, sędzia stwierdziła, że nie daje on powodów do wyrządzenia Samsungowi olbrzymiej szkody, jaką byłby zakaz sprzedaży.
Sędzia uznała jednak, że Samsung prawdopodobnie naruszył wspomniany patent i Apple ma szansę wygranie sporu dotyczącego tej kwestii. Amerykański koncern będzie mógł wnieść w tej sprawie pozew do sądu dopiero 30 lipca przyszłego roku.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Sama obecność drapieżnika powoduje stres, który może zabić ważkę. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy drapieżnik nie jest w stanie dostać się do ofiary i jej zjeść.
Sposób, w jaki ofiara reaguje na strach przed byciem zjedzoną, jest ważnym tematem w ekologii. W miarę jak dowiadujemy się coraz więcej o zwierzęcych reakcjach na stresujące warunki - bez względu na to, czy chodzi o obecność drapieżnika, czy strach spowodowany inną przyczyną naturalną lub działaniem człowieka - coraz bardziej zdajemy sobie sprawę, że stres zwiększa ryzyko zgonu, np. z powodu infekcji, które normalnie nie byłyby śmiertelne - opowiada prof. Locke Rowe z Uniwersytetu w Toronto.
Rowe, prof. Marie-Josée Fortin i dr Shannon McCauley hodowali w akwariach larwy ważek Leucorrhinia intacta oraz polujące na nie zwierzęta. Drapieżniki i ofiary były od siebie oddzielone, tak więc larwy widziały i czuły zapach drapieżników, ale drapieżniki nie mogły się do nich dostać.
Biolodzy zauważyli, że dzieląc habitat z drapieżnikami (rybami lub wodnymi owadami), większość L. intacta umierała. Wskaźnik przeżywalności larw mających kontakt z potencjalnymi "oprawcami" był 2,5-4,3 razy niższy niż w grupie kontrolnej.
W drugim eksperymencie obumarło 11% larw próbujących przeobrazić się w postać dorosłą (imago). Wśród larw żyjących w akwarium bez ryb dotyczyło to tylko 2% populacji.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.