Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Ciemna strona wegetarianizmu

Rekomendowane odpowiedzi

Wegetarianizm ma bez wątpienia wiele zalet i wpływa korzystnie na wiele aspektów zdrowia człowieka, lecz wszystko ma swoją cenę. Najnowsze badania wskazują, że młode osoby decydujące się na ten typ diety są zagrożone wzrostem ryzyka zaburzeń psychologicznych związanych z odżywianiem.

Zebrane informacje są owocem badania prowadzonego w ostatnich latach w Stanach Zjednoczonych. Wzięło w nim udział 2516 osób w wieku 15-23 lat. Poproszono je o wypełnienie kwestionariusza zawierającego pytania m.in. na temat diety, wagi ciała, podejścia do odchudzania oraz niebezpiecznych zachowań, takich jak nadużywanie narkotyków i alkoholu.

Na podstawie wypełnionych ankiet podzielono badane osoby na trzy grupy: aktualnych i byłych wegetarian oraz osoby, które nigdy nie stosowały diety bezmięsnej. W każdej z nich obliczono częstotliwość występowania niekontrolowanych napadów jedzenia, utraty kontroli nad apetytem oraz stosowania środków wspomagających dietę, m.in. wywoływania wymiotów oraz stosowania środków przeczyszczających, odwadniających itp.

Z analizy wagi uczestników studium wynika, że młodsi z nich charakteryzowali się dość podobną masą ciała, lecz wśród nieco starszych wegetarian stwierdzono niższy odsetek osób z nadwagą w porównaniu do ich mięsożernych rówieśników.

Niestety, wszystko ma swoją cenę: osoby, które całkowicie zrezygnowały ze spożywania mięsa, znacznie częściej stosowały drastyczne metody kontrolowania własnej wagi oraz doznawały ataków napadowego jedzenia i braku kontroli nad apetytem. Pomimo pozornej korzyści wynikającej z utrzymania prawidłowej masy ciała, mogło to skończyć się poważnymi zaburzeniami ich zdrowia oraz stanu psychiki.

O wynikach przeprowadzonego studium poinformowało czasopismo Journal of the American Dietetic Association.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi się raczej wydaje że ryzyko zaburzeń ma swoje korzenie w społeczeństwie amerykańskim a nie w diecie a to że przebadali tyle osób pod kątem diety niczego nie dowodzi jedynie oczernia i stara się zakwestionować dobroczynny wpływ zrównoważonej diety wegetariańskiej.  ???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eeee, ale co ma amerykański styl życia do rzeczy? Wyraźnie podzielono przecież ludzi na grupy i porównali poszczególne grupy ze sobą. Gdyby chodziło tylko o styl życia, we wszystkich grupach wyniki byłyby podobne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

za krotkie info, aby wyciagac z niego wnioski.

 

braki zywieniowe zawsze mozna niwelowac suplementacja.

chociazby witamine b12 i ewentualnie zelazo.

 

z zelazem warto jednak wiedziec konkretnie czy wydobuja niedobory, gdyz nadmiar ma wyrazne skutki uboczne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

owszem, info za krotkie aby wyciagać wnioski typu co dokładnie może być tego powodem. potrzeba innego typu badań.

 

wszelkie różnice wynikają z braku różnego rodzaju związków wystepujących w diecie, stąd moje ogolne info co do jednych z najczęstszych możliwych niedoborów u wegetarian

 

co do mniejszej ilosci nadwagi u starszych osob - inny typ żywienia , mniej zagrożeń ze strony kalorii, gdyż diety wegetarian często mają niższą podaż kaloryczną

 

co do zaburzen psychologicznych to nie wegetarianizm jest winowajca, lecz podejscie do zywienia. tak przynajmniej dla mnie to wyglada

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
wszelkie różnice wynikają z braku różnego rodzaju związków wystepujących w diecie

Masz na to dowód? Bo ja mogę równie dobrze stwierdzić, że pomyliłeś przyczynę ze skutkiem - na wegetarianizm mogą się decydować osoby, które już wcześniej miały predyspozycje do zaburzeń psychicznych, i że rodzaj przyjmowanych substancji ma niewielkie znaczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie zrozumielismy sie. to co zaznaczyles tyczy sie aspektu dietetycznego. typu niedobory itp , jest to rzeczywista roznica pomiedzy dietami.

 

o tym o czym piszesz zaznaczylem w ostatnim akapicie poprzedniej wypowiedzi. sam wegetarianizm nie bedzie mial wiele do czynienia w sferze psychologicznej i socjologicznej przez wlasnie wspomniana roznice czysto dietetyczna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Edukacja i świadomość społeczeństwa, ciekawość nowych smaków jak i dostępność różnorodnych towarów na rynku przyczyniły się do wzrostu zainteresowania dietami alternatywnymi. Jedną z nich jest wegetarianizm. Sama nazwa pochodzi od łacińskich słów „vegetablis” – roślinny i „vegetare” – rosnąć.
      Początki wegetarianizmu sięgają Bliskiego Wschodu, a wiara w reinkarnację (hinduzim) skutecznie skłaniała wierzących do odrzucenia mięsa z diety. Podobnie buddyzm jako religia wyznająca szacunek i miłość do wszystkich stworzeń składania do rezygnacji spożywania mięsa, stąd podstawą diety są produkty roślinne (rośliny strączkowe, oleiste, zbożowe, owoce, warzywa czy grzyby) z jednoczesną eliminacją pokarmów mięsnych. Współcześnie wyróżnia się wiele odmian diety wegetariańskiej, np. :
      Laktowegetarianizm – oprócz produktów roślinnych do diety włącza się mleko i jego przetwory Owowegetarianizm – oprócz produktów roślinnych spożywane są jajka Weganizm – dopuszcza się tylko i wyłącznie żywność pochodzenia roślinnego Witerianizm – opiera się na jedynie produktach roślinnych, w tym 75% żywności ma stanowić żywność surowa Fruterianizm – dieta w głównej mierze składa się z owoców Pescowegetarianizm – dieta roślinna z uwzględnieniem ryb Pollowegetarianizm – dieta bazująca na produktach roślinnych, ale dopuszczająca drób Diety wegetariańskie często stosowane są jako profilaktyka chorób cywilizacyjnych. Spośród państw europejskich największy procent wegetarian jest w Niemczech (9%), Włoszech (7%) oraz w Szwajcarii (5%). W pozostałych krajach wegetarianie stanowią od 0,3 do 4%.
      Badania wskazują na iż osoby nie jedzące mięsa żyją o średnio 3-4 lata dłużej niż te jedzące mięso. U wegetarian obserwuje się niższy poziom takich parametrów jak: glukoza, cholesterol czy
      trójglicerydy, a także niższe BMI. Dieta roślinna zapewnia dostarczenie wraz z dietą dużej ilości błonnika i przeciwutleniaczy. U osób stosujących diety roślinne stwierdza się mniejsze ryzyko zachorowania na raka czy choroby serca. Wegetarianizm uznawany jest powszechnie za zdrową alternatywę żywieniową, przy czym ważnym aspektem jest dobre zbilansowanie diety, aby dostarczyć do organizmu wszystkich niezbędnych składników odżywczych w odpowiedniej ilości. W innych wypadku nie prawidłowo stosowana dieta może prowadzić do niedoborów m.in. żelaza, witamina
      B12 czy białka. [1,2,3]

      Żelazo w żywności występuje w dwóch formach: forma hemowa (II) – w produktach mięsnych, łatwiej przyswajalna (od 25 do 50%) i forma niehemowa (III) – ta w produktach roślinnych i w mniejszej ilości w produktach zwierzęcych, słabo przyswajalna (od 1 do 10%). Gorsza przyswajalność niehemowej formy żelaza z diety związana jest z obecnością inhibitorów i
      aktywatorów wchłaniania. Zakwaszanie chleba czy moczenie zbóż i nasion lub procesy fermentacjne mogą wpłynąć na poprawę przyswajalności żelaza. Witamina C i kwasy organiczne w owocach i warzywach także poprawiają przyswajalność. Dorośli wegetarianie mają zazwyczaj niższy poziom żelaza niż osoby jadające mięso, przy czym poziom ferrytyny utrzymuje się zazwyczaj w granicach normy. Dzienne zapotrzebowanie na żelazo przedstawiono w tabeli poniżej: [4,5,6]
      Grupa płeć/wiek
      (lata)Żelazo (mg) EARRDA Niemowlęta
      0–0,5
      0,5–1
      0,3 (AI)
      7             11

      Dzieci
      1–3
      4–6
      7–9
      3
      4
      4
      7
      10
      10 Chłopcy
      10–12
      13–15
      16–18
      7
      8
      8
      10
      12
      12 Mężczyźni
      19–30
      31–50
      51–65
      66–75
      >75
      6
      6
      6
      6
      6
      10
      10
      10
      10
      10 Dziewczęta
      10–12
      13–15
      16–18
      7(8)*
      8
      8
      10(15)*
      15
      15 Kobiety
      19–30
      31–50
      51–65
      66–75
      >75
      ciąża
      <19
      >19
      laktacja
      <19
      >19
      8
      8
      6
      6
      6

      23
      23

      7
      7
      18
      18
      10
      10
      10

      27
      27

      10
      10 *przed wystąpieniem miesiączki (po wystąpieniu miesiączki) Zbyt niska podaż i biodostępność żelaza mogą wywołać w organizmie stan niedokrwistości. Według danych WHO z 2015 roku dotyczy ona prawie ¼ całej populacji ludzkiej, przy czym największą grupę stanowią kobiety i dzieci. Przy niedokrwistości z niedoboru żelaza dochodzi do zaburzenia syntezy hemu, czego skutkiem jest powstawanie czerwonych krwinek o mniejszym rozmiarze i zawierających mniej hemoglobiny niż w prawidłowym erytrocycie (tzw. Mikrocyty). Aby stwierdzić obecność mikrocytów należy wykonać badanie morfologii krwi obwodowej. Obniżony jeden z parametrów morfologii jakim jest MCV – wskaźnik objętości krwinki czerwonej – świadczy o występowaniu mikrocytów. Krwinki czerwone przy trwającym niedobrze stają się niedobarwliwe, co odzwierciedla wskaźnik MCH – średniej masy hemoglobiny w krwince czerwonej oraz MCHC – średniego stężenia hemoglobiny w krwince czerwonej. Ponadto mikrocyty można potwierdzić podczas oceny manualnej rozmazu krwi obwodowej. Jednak za najbardziej wiarygodny wskaźniki anemii w morfologii krwi obwodowej jest stężenie hemoglobiny w krwince czerwonej (Hb). Warto podkreślić fakt, iż oznaczanie wolnego żelaza ma niską wartość diagnostyczną i podlega zmienności dobowej jak i osobniczej.
      Zbyt niska podaż żelaza manifestuje się niedokrwistością, a także upośledza działanie wielu układów takich jak: nerwowy, czy immunologiczny. Charakterystyczne objawy kliniczne niedoboru żelaza to osłabienie, bladość, senność wraz z pojawiającym się wypadaniem włosów, zajadami, czy cieniami pod oczami. [6,7,8]
      Z kolei zbyt niska podaż witaminy B12 (kobalamina) także prowadzi do upośledzenia prawidłowego funkcjonowania wielu układów, np nerwowego, immunologicznego i podobnie jej niedobór prowadzi do zmian w krwi obwodowej – tzw. Niedokrwistość megaloblastyczna. Dzienne zapotrzebowanie dla osoby dorosłej na witaminę B12 wynosi 2 ug. Komórki, w których dochodzą zmiany spowodowany niedoborem witaminy B12 stają się większe (makrocyty). Jest to efekt zaburzenia produkcji krwinek czerwonych. Parametrem przemawiającym za niedokrwistością megaloblastyczną jest podniesiony wskaźnik MCV – średnia objętość krwinki czerwonej, przy towarzyszącym obniżeniu hemoglobiny (Hb) i hematokrytu (Ht).Objawy towarzyszące tej anemii zbliżone są do objawów anemii z niedoboru żelaza tj. zmęczenie, apatyczność, brak koncentracji, ogólne osłabienie. [9]
      Hermann i współpracownicy wykazali zależność pomiędzy rodzajem stosowanej diety wegetariańskiej, a stężeniem witaminy B12. Dieta wegańska okazała się być tą najbardziej sprzyjającą awitaminozie B12. Z kolei Krajcovicova-Kudlackova i współpracownicy w swoich badaniach wykazali że zarówno czas i rodzaj stosowanej diety wpływa na stężenie kobalaminy, co przestawiono w tabeli poniżej:
      Rodzaj stosowanej diety przez około 5–7 latStężenie witaminy B12 [pmol/l] Wegetariańska 140.1 Lakto- i laktoowowegetarianizm 214.8 Dieta tradycyjna 344.7 Wyniki badań jasno wskazują na fakt, iż u osób stosujących dietę wegetariańską dochodzi do obniżenia stężenia składników mineralnych i witamin, a najbardziej restrykcyjna jest dieta wegańska. Stąd niezwykle ważna jest świadomość populacji i konieczność wykonywania badań profilaktycznych z krwi, aby przeciwdziałać ewentualnym niedoborom przez zbilansowanie diety bądź włączenie suplementacji. [10]
      Bibliografia
      1. Dieta wegetariańska - charakterystyka, zasady, jadłospis, serwis Maczfit
      2. Pyrzyńska E. – Dieta wegetariańska w świetle zasad prawidłowego odżywiania – podstawy i zachowania wegetarian w Polsce, Zeszyty Naukowe 2013, 906: 27-36
      3. Dieta wegetariańska - zasady, rodzaje, przeciwwskazania, serwis HelloZdrowie
      4. Biernacka K. (Stowarzyszenie Empatia) - Stanowisko Amerykańskiego Stowarzyszenia Dietetycznego: diety wegetariańskie
      5. Jarosz M. – Normy żywienia dla populacji Polski, Instytut żywności i żywienia, 2017
      6. Karakulska-Prystupiuk E. – Niedokrwistość z niedoboru żelaza - postępowanie w praktyce lekarza rodzinnego, Lekarz POZ 1/2019, 49-55
      7. Niedokrwistosc-z-niedoboru-zelaza.pdf
      8. Mikrocyty - Okiem Diagnosty, serwis fremitus.pl
      9. Starostka-Tatar, A., Łabuz-Roszak B. – Niedobór witaminy B12 w praktyce klinicznej, Lekarz POZ 6/2023, 279-282
      10. Chabasińska M., Przysławski J., Lisowska A., Schlegel-Zawadzka M., Grzymisławski M., Walkowiak J. – Typ i czas stosowania diety wegetariańskiej a surowicze stężenie witaminy B12, Przegląd Gastroenterologiczny 2008; 3 (2): 63–67

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niechęć do jedzenia mięsa może być motywowana nie tylko względami etycznymi czy medycznymi, ale może mieć również podłoże genetyczne, informują naukowcy z Wydziału Medycyny Northwestern University. Jak zauważa jeden z autorów badań, profesor Nabeel Yaseen, dotychczas nikt nie odpowiedział na pytanie, czy każdy człowiek jest w stanie powstrzymać się od jedzenia mięsa przez dłuższy czas. Z prowadzonych dotychczas badań wynika, że znaczna część ludzi, którzy uważają się za wegetarian, je mięso ryb, drobiu czy czerwone mięso. Dlatego też Yaseen i jego zespół uważają, że czynniki środowiskowe lub biologiczne mogą w wielu przypadkach odgrywać silniejszą rolę niż chęć trzymania się diety.
      Wydaje się, że więcej osób chciałoby być wegetarianami niż naprawdę nimi jest. Sądzimy, że dzieje się tak, bo mamy coś wdrukowanego, czego nie bierzemy pod uwagę, stwierdzili autorzy badań. Postanowili więc skupić się na kwestii genetycznej. W tym celu przebadali genomy 5324 wegetarian – ludzi, którzy nie jedzą żadnego mięsa – a grupę kontrolną stanowiło 329 455 osób. Wszyscy badani należeli do rasy białej (kaukaskiej). Naukowcy chcieli mieć bowiem homogeniczną próbkę badanych, bez potrzeby uwzględniania różnic pomiędzy rasami.
      Analizy wykazały, że istnieją trzy geny silnie powiązane z wegetarianizmem oraz 31 genów, które mogą mieć związek z niejedzeniem mięsa. Część z tych genów – w tym dwa (NPC1 i RMC1) ze wspomnianych trzech – jest powiązanych z metabolizmem tłuszczów i/lub funkcjonowaniem mózgu. Jedną z zasadniczych różnic pomiędzy pokarmem roślinnym a zwierzęcym są złożone lipidy. Być może to właśnie lipidy obecne w mięsie są tym, czego niektórzy ludzie potrzebują. A być może ludzie, którzy posiadają geny promujące wegetarianizm, potrafią samodzielnie syntetyzować te lipidy. Jednak w tej chwili to czysta spekulacja i potrzeba więcej badań, by lepiej zrozumieć fizjologię wegetarianizmu, mówi Yaseen.
      Przez wieki główną motywacją dla stosowania diety wegetariańskiej były względy religijne i moralne. W ostatnich dziesięcioleciach nauka dostarczyła dowodów, że dieta taka jest zdrowsza niż dieta oparta na mięsie, zatem wiele osób zaczęło przechodzić na wegetarianizm z powodów zdrowotnych. Mimo to wegetarianie stanowią mniejszość wśród ludzi. Szacuje się na przykład, że w USA mięsa nie je 3–4 procent populacji. W Wielkiej Brytanii jest to 2,3% dorosłych i 1,9% dzieci.
      Yaseen uważa, że jedną z przyczyn stojących za wyborami dietetycznymi – oprócz kwestii kulturowych, przyzwyczajeń, wychowania czy smaku – mogą być kwestie związane z metabolizmem. Na przykład próbowane po raz pierwszy kawa czy alkohol nie smakują większość osób. Z czasem jednak ludzie zaczynają doceniać to, jak się po nich czują i z ochotą po oba napoje sięgają. Myślę, że z mięsem może być podobnie. Być może posiada ono pewien składnik, ja uważam, że chodzi o tłuszcze, który powoduje, iż zaczynamy go pożądać, dodaje uczony.
      Badacze stwierdzili, że o ile względy religijne i moralne odgrywają dużą rolę przy przejściu na wegetarianizm, to o sukcesie tego postanowienia – długotrwałym trzymaniu się diety wegetariańskiej – decydują względy genetyczne. Mamy nadzieję, że przyszłe badania lepiej opiszą różnice pomiędzy wegetarianami a nie wegetarianami. To pozwoliłoby z jednej strony na opracowanie spersonalizowanych diet, z drugiej zaś na stworzenie lepszych substytutów mięsa, dodają.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nieodpowiednia dieta była przyczyną 14,1 milionów zachorowań na cukrzycę typu 2. w 2018 roku, informują naukowcy z Tufts University. Na podstawie stworzonego przez siebie modelu dotyczącego zwyczajów dietetycznych mieszkańców 184 krajów, uczeni uznali, że złe odżywianie się odpowiada za 70% nowych przypadków cukrzycy typu 2. Badania, w których uwzględniono dane z lat 1990–2018 zostały opublikowane na łamach Nature Medicine. Autorom badań udało się określić te zwyczaje żywieniowe, które w największym stopniu przyczyniają się do rozwoju cukrzycy.
      Uwzględnili w swoich badaniach 11 czynników powiązanych z dietą i stwierdzili, że 3 z nich odgrywają nieproporcjonalnie dużą rolę w rozwoju cukrzycy. Są nimi niedostateczne spożycie pełnego ziarna, zbyt duże spożycie oczyszczonego ryżu i pszenicy oraz zbyt duże spożycie przetworzonego mięsa. Mniejszy wpływ na rozwój choroby miało spożywanie zbyt dużych ilości soków owocowych, zbyt małych ilości warzyw zawierających niewiele skrobi oraz orzechów i nasion.
      Nasze badania sugerują, że zła jakość węglowodanów w diecie to główna przyczyna rozwoju cukrzycy typu 2., mówi profesor Dariush Mozaffarian, jeden z głównych autorów badań.
      Naukowcy zauważyli, że we wszystkich 184 badanych krajach doszło w latach 1990–2018 do wzrostu zachorowań na cukrzycę typu 2. Ma to niekorzystny wpływ na całe społeczeństwo, od osób chorych, poprzez ich rodziny, po systemy opieki zdrowotnej.
      Analiza wykazała też, że zła dieta jest częściej przyczyną zachorowań na cukrzycę wśród mężczyzn niż kobiet, wśród osób młodszych niż starszych i wśród mieszkańców miast niż wsi. Największy wzrost zachorowań notuje się w Europie Środkowej i Wschodniej oraz Azji Centralnej. Niechlubne rekordy dzierżą tutaj Polska i Rosja, gdzie dieta pełna jest czerwonego mięsa, mięsa przetworzonego oraz ziemniaków. To właśnie w tych krajach zanotowano największy odsetek przypadków cukrzycy typu 2. powiązanych z nieprawidłową dietą. Drugim obszarem częstych zachorowań jest Ameryka Łacińska i Karaiby, szczególnie Kolumbia i Meksyk. Tam za zachorowania odpowiadają głównie słodzone napoje, przetworzone mięso oraz niskie spożycie pełnych ziaren.
      Regionami, w których dieta ma mały wpływ na cukrzycę typu 2. są kraje Azji Południowej i Afryki Subsaharyjskiej, a z 30 najbardziej zaludnionych krajów świata najmniej przypadków cukrzycy powiązanej z dietą występuje w Indiach, Nigerii i Etiopii.
      Z innych ostatnio publikowanych analiz podobnego typu dowiadujemy się, że zła dieta odpowiada za 40% przypadków cukrzycy typu 2. Autorzy nowych badań mówią, że różnica wynika z faktu, iż w swojej analizie jako pierwsi uwzględnili rafinowane ziarna, a ponadto wykorzystali nowsze dane pochodzące m.in. z badań zwyczajów dietetycznych poszczególnych osób, a nie tylko z danych na temat produkcji rolnej w różnych krajach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeden z mitów dietetycznych głosi, że osoby, które więcej jedzą wieczorami, są bardziej podatne na przybranie na wadze i mają mniejszą szansę na jej zrzucenie. Badania przeprowadzone przez profesorów Alexandrę Johnstone z University of Aberdeen i Jonathana Johnstona z University of Surrey dowodzą, że energia z pożywienia jest podobnie użytkowana, niezależnie od tego, jak w ciągu dnia rozłożymy sobie liczbę spożywanych kalorii. Innymi słowy, bez samego ograniczenia liczby spożywanych kalorii nie powinniśmy liczyć na schudnięcie.
      Analizy zwyczajów dotyczących odżywiania się wskazują, że wiele osób większość kalorii spożywanych w ciągu dnia przyjmuje wieczorem. Johnstone i Johnston opublikowali właśnie na łamach Cell Metabolism pierwsze brytyjskie badania, w ramach których porównano wpływ spożywania większości dziennej dawki kalorii w ramach śniadań z ich spożywaniem w ramach kolacji.
      W badaniach wzięło udział 30 ochotników. Wszyscy oni mieli nadwagę lub byli otyli, jednak poza tym byli zdrowi. Badani przez 10 tygodni żywili się wyłącznie tym, co dostarczali im naukowcy.
      Przez pierwszy tydzień ochotnicy spożywali dietę potrzebną do utrzymania wagi. Otrzymywali 1,5 raza więcej kalorii niż wynosiło ich zapotrzebowanie energetyczne w czasie odpoczynku. Liczbę tę ustalono indywidualnie dla każdego z badanych. To standardowa liczba kalorii potrzebna do podtrzymania codziennych czynności życiowych. Kalorie były równomiernie rozłożone pomiędzy trzema posiłkami dziennie.
      Przez kolejne 4 tygodnie uczestnicy badań byli podzieleni na 2 grupy. W jednej z nich znalazło się 14 osób, które 45% dziennej dawki kalorii zjadały na śniadanie, 35% na obiad i 20% na kolację. w grupie drugiej było 16 osób, które na śniadanie zjadały 20% dawki kalorii, na obiad otrzymywały 35%, a na kolację zjadały 45% kalorii. Tutaj każdy z badanych otrzymał tyle kalorii, ile potrzebował jego organizm w czasie odpoczynku. Z tłuszczu pochodziło 35% kalorii, 30% dostarczano z białek, a 35% z węglowodanów.
      Po czterech tygodniach obie grupy jadły tak, jak w pierwszym tygodniu, a następnie – na ostatnie 4 tygodnie – zamieniono im dietę, czyli osoby, które wcześniej były w grupie jedzącej duże śniadania, trafiły do grupy jedzącej duże kolacje.
      Po każdym z czterotygodniowych etapów – przypomnijmy, że w ich trakcie badani otrzymywali tylko tyle kalorii, ile wynosiło ich zapotrzebowanie w czasie spoczynku – uczestników badania ważono. Okazało się, że osoby, które jadły większe śniadania niż kolacje straciły średnio 3,33 kg, a osoby jedzące większe kolacje niż śniadania straciły średnio 3,38 kg.
      Mimo, że różny rozkład kalorii w ciągu dnia nie wpływał na utratę wagi, to naukowcy zauważyli inną istotną rzecz. Osoby, które jadły większe śniadania czuły się bardziej najedzone przez resztę dnia. Przez ostatnie trzy dni każdej z diet badanym kilkukrotnie w ciągu dnia dawano do wypełnienia ankietę, w której swój poziom głodu oceniali na skali od O do 100, gdzie 0 oznaczało w pełni najedzony. Badani, gdy jedli duże śniadanie oceniali średnio swój poziom głodu na 30, a podczas jedzenia dużych kolacji – na 33. Jedzenie dużych śniadań wiązało się też z mniejszą chęcią na sięgnięcie po coś do zjedzenia, niższym poziomem stymulującego apetyt hormonu greliny i wyższymi poziomami hormonów odpowiedzialnych za uczucie najedzenia.
      To ważne badania, gdyż obala przekonanie, że różny rozkład liczby kalorii w ciągu dnia prowadzi do różnic w wydatkowaniu energii. Zasadniczym elementem odchudzania się, jest kontrola apetytu. Nasze badania sugerują, że osoby jedzące więcej kalorii na śniadanie, czują się bardziej najedzone, niż gdy jedzą więcej kalorii na kolację – stwierdzają autorzy badań.
      Spożywanie większej liczby kalorii na śniadanie a nie na kolację, może być dobrą strategią jeśli chcemy stracić na wadze, ale nie dlatego, że organizm w inny sposób korzysta z energii, ale dlatego, że czujemy się mniej głodni, więc możemy rzadziej podjadać.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed przybyciem wikingów niewielu mieszkańców Wysp Brytyjskich jadło duże ilości mięsa. Brak też dowodów, by anglosaskie elity spożywały go więcej, niż wieśniacy, stwierdzają autorzy najnowszych badań. Wszystko wskazuje na to, że władcy Wysp żywili się głównie dietą wegetariańską, chociaż od czasu do czasu wieśniacy urządzali dla nich wystawne mięsne uczty.
      Popularne wyobrażenia o władcach dawnych królestw znajdujących się na Wyspach Brytyjskich rysują nam obraz elity zasiadającej przy suto zastawionych stołach. Nawet historycy od dawna utrzymują, że w czasach anglosaskich członkowie rodów królewskich i inni szlachetnie urodzeni spożywali znacznie więcej mięsa niż reszta mieszkańców, a wolni chłopi musieli przez cały rok dostarczać im duże ilości pożywienia w ramach systemu podatkowego zwanego feorm.
      Na łamach pisma Anglo-Saxon England ukazały się właśnie artykuły pod wielce znaczącymi tytułami Food and Power in Early Medieval England: Rethinking Feorm i Food and Power in Early Medieval England: a lack of (isotopic) enrichment.
      Wszystko zaczęło się od wykładu ówczesnej doktorantki bioarcheologii Sam Leggett z University of Cambridge. Przeanalizowała ona sygnatury izotopów znalezione w kościach 2023 osób pochowanych w Anglii pomiędzy V a XI wiekiem. Następnie porównała te sygnatury z dowodami na status społeczny zmarłych, takimi jak dobra grobowe, pozycja ciała i orientacja grobu. Na podstawie swoich badań stwierdziła, że nie istnieje korelacja pomiędzy statusem społecznym, a dietą bogatą w białko. Prezentacja zaintrygowała historyka Toma Lamberta. Wiedział on bowiem, że wiele średniowiecznych tekstów oraz badań naukowych wskazuje, iż anglosaskie elity spożywały olbrzymie ilości mięsa.
      Lambert i Leggett rozpoczęli więc wspólny projekt badawczy, by dowiedzieć się, jak było naprawdę. Uczeni zaczęli od odczytania listy pożywienia skompilowanej za czasów króla Wesseksu, Ine (688–726). Był on jednym z największych władców przed Alfredem Wielkim. Jego dziełem jest m.in. pierwszy zbiór praw, który miał duży wpływ na kształtowanie się angielskiego społeczeństwa.
      Naukowcy dokładnie przeanalizowali listę, by dowiedzieć się, ile pożywienia na niej zapisano i jaka była jego wartość kaloryczna. Stwierdzili, że na liście znajduje się pożywienie o łącznej zawartości 1,24 miliona kalorii, z czego połowę stanowi białko zwierzęce. Wymieniono tam 300 bochenków chleba (o wadze 300 g każdy), więc naukowcy założyli, że każdy z uczestników uczty otrzymał 1 bochenek, zatem na liście znajduje się pożywienie dla 300 osób. Z przeliczenia wynikało, że każdy z gości mógł zjeść 0,7 kg baraniny, wołowiny i drobiu, niemal 0,4 kg łososia i węgorza. Podano też po ok. 150 gramów sera i masła, 200 gramów miodu oraz 2,1 litra piwa na głowę. W sumie każdy z gości spożył 4140 kcal. Następnie uczeni przeanalizowali 10 podobnych list z południa Anglii i zauważyli ten sam wzorzec: umiarkowana ilość pieczywa, duża ilość mięsa, dość sporo piwa oraz żadnych wzmianek o warzywach.
      Jednak, jak podkreślają uczeni, skala i proporcje tych dostaw wskazują, że było to pożywienie na okazjonalne, wielkie uczty, a nie zwykłe dostawy żywności dla domu królewskiego. Wbrew temu, co dotychczas sądzono, nie był to standardowy spis dostaw.
      Doktor Sam Leggett dodaje, że nie znalazła żadnych dowodów, by ci ludzie codziennie jedli tak duże ilości mięsa. Jeśli by tak było, to znaleźlibyśmy izotopowe dowody na nadmiar protein, a w kościach widoczne byłyby ślady schorzeń takich jak dna moczanowa. Niczego takiego nie stwierdziliśmy. Wręcz przeciwnie, wszystkie dowody wskazują na to, że w czasach anglosaskich codzienna dieta wszystkich warstw społecznych była do siebie bardziej podobna, niż nam się wydaje. Ludzie jedli głównie pieczywo, niewiele mięsa i sera, zupy jarzynowe z pełnymi ziarnami i niewielką ilością mięsa. Również dieta królów opierała się głównie na zbożach. I nawet dla nich okazją do zjedzenia większej ilości mięsa były uczty organizowane przy wyjątkowych okazjach. Musiały być to duże wydarzenia społeczne, podczas których na rożnach pieczono całe woły. We wschodniej Anglii znaleziono ślady takich palenisk. Jednak nie tylko królowie brali udział w tych bogatych biesiadach.
      Generalnie uważa się, że średniowieczne uczty były zarezerwowane dla elity. Jednak te listy pokazują, że w ucztach musiało uczestniczyć co najmniej 300 osób. A to oznacza, że brało w nich udział wielu chłopów. Uczty te miały olbrzymie znaczenie polityczne, wyjaśnia Lambert. Historyk zajął się też samym terminem feorm. Obecnie uważa się, że oznacza on rentę w naturze płaconą władcom przez wolnych chłopów. Renta ta, w ramach której chłopi dostarczali na dwór m.in. produkty rolne, miała być głównym źródłem pożywienia dworu królewskiego. Z czasem, gdy królestwa się rozrastały, przywilej pobierania takiej renty przyznawano lokalnym elitom, wzmacniając ich więź z dworem.
      Lambert zbadał znaczenie słowa feorm w różnych kontekstach i doszedł do wniosku, że wyraz ten odnosi się do uczty, a nie do formy podatku. To niezwykle ważne spostrzeżenie. Zapłata narzuconego z góry podatku nie wymaga bowiem osobistej obecności władcy czy feudała i nie ma związku z okazywaniem przez niego szacunku chłopom. Jednak feorm rozumiany jako wspólna uczta, zupełnie zmienia dynamikę relacji feudał-chłop. Mamy tutaj bowiem zarówno osobiste zaangażowanie władcy w relację z poddanym, jak i okazję do podziękowania poddanym za służbę. Wyobraźmy sobie władców podróżujących, by wziąć udział w wielkich ucztach organizowanych przez wolnych chłopów, ludzi posiadających własną ziemię, a czasem i niewolników. Można by to porównać do obiadów, jakie kandydaci na prezydenta USA wydają w czasie kampanii wyborczej. Miało to olbrzymie znaczenie polityczne, wyjaśnia Lambert.
      Taka zmiana rozumienia terminu feorm ma daleko idące znaczenie dla badań nad historią średniowiecza i całością historii politycznej Anglii. Rzuca bowiem nowe światło na kwestie związane z początkami rozwoju systemu monarchistycznego Anglii, polityki opierającej się na patronacie i własności ziemskiej, jest też ważnym elementem w dyskusji nad przyczynami zniknięcia klasy wolnych chłopów.
      Legett i Lambert czekają teraz na wyniki badań izotopowych z Winchester Mortuary Chests, gdzie prawdopodobnie spoczywają król Wesseksu Egbert (IX w.), Knut Wielki (XI w.) i inni anglosascy władcy.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...