Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

SEAmail - semantyczny e-mail

Rekomendowane odpowiedzi

Uczeni z Uniwersytetu Stanforda przeprowadzą w bieżącym roku testy systemu semantycznego adresowania poczty elektronicznej SEAmail (od semantic e-mail addressing). Jego powodzenie może oznaczać zmianę sposobu, w jaki używamy poczty.

Uniwersytecki system nie wymaga od nadawcy znajomości adresu odbiorcy. Za jego pomocą będziemy mogli wysłać e-maila do osób spełniających pewne zadane przez nas kryteria. Pomysł polega na stworzeniu oprogramowania rozumiejącego kontekst.

Michael Genesereth, który pracuje nad SEAmail mówi, że poprzednia wersja semantycznego e-maila spotkała się z dobrym przyjęciem wśród ekspertów. Pozwalała ona np. wysłać maila do "wszystkich profesorów, którzy ukończyli Harvard po roku 1960". SEAmail umożliwia wybierania odbiorców na podstawie bardzo prostych kryteriów, jak np. imię, oraz skomplikowanych, jak przykład z profesorami. Taki system znakomicie ułatwiłby komunikację. Chcąc np. wysłać zapytanie do posła na Sejm, wystarczyłoby wpisać w pasku adresu "Jan Kowalski, poseł", a list trafiłby do adresata.

Główną trudnością jest utworzenie odpowiednio bogatej bazy danych. Jest to stosunkowo proste na uniwersytecie, gdzie istnieje książka adresowa pracowników oraz wiele szczegółowych informacji na ich temat. Chociaż, jak mówi Genesereth, wysyłanie maili do "wszystkich profesorów, którzy ukończyli Harvard po 1960 roku" wymaga od SEAmail skorzystania z wielu różnych baz danych. Zespół ze Stanforda zastanawia się obecnie, w jaki sposób umożliwić nowej technologii dostęp do wielu baz, bez jednoczesnego zakłócania ich codziennej pracy.

Jak widzimy, trudności pojawiają się już w ramach dobrze zorganizowanej i skomputeryzowanej struktury, jaką jest uniwersytecka sieć. Jednak są one niczym, w porównaniu z wyzwaniami, jakie przed SEAmail postawi Internet. Jeśli nawet mechanizmy semantyczne SEAmail będą pracowały bez zarzutu, to pojawi się problem wiarygodności danych. System, próbując odpowiedzieć np. na żądanie wysłania wiadomości do "wszystkich autorów blogów motoryzacyjnych" może trafić w Sieci na olbrzymią liczbę nieaktualnych danych teleadresowych.

Dlatego też na SEAmail najszybciej skorzystają przedsiębiorstwa, urzędy i różnego typu instytucje. Wystarczy bowiem, by firma utworzyła np. bazę danych z nazwiskami, adresami e-mail, stanowiskami pracy, wydziałem, przynależnością do danej grupy czy projektu, a pracownik z łatwością mógłby wysłać e-mail do "wszystkich menedżerów w wydziale księgowości". Z kolei utworzenie bazy danych na temat projektów, który firma prowadzi, pozwoliłoby wysłać list do "osoby odpowiedzialnej za projekt budowy nowej fabryki". Wystarczyłoby dbać jedynie o aktualizację bazy danych, by listy zawsze trafiały do adresata. Jeśli więc zmieni się osoba odpowiedzialna za budowę fabryki, to nie trzeba zawiadamiać o tym wszystkich pracowników w firmie. Prosty wpis w bazie danych, a list zawsze dotrze tam, gdzie trzeba.

Zainteresowani szczegółami dotyczącymi SEAmail mogą zapoznać się z dokumentem (PDF) dostępnym na stronach Uniwersytetu Stanforda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stworzenie bazy byłoby, wbrew pozorom, bardzo proste. Na dodatek rozwiązywałoby dwa problemy naraz: pierwszy to dostęp do danych, a drugi to ich poufność.

 

Jak to zrobić? Ano bardzo prosto - na zasadzie dobrowolnych zgłoszeń. każdy użytkownik określonego serwisu podawałby zestaw danych na swój temat i swój obszar zainteresowań. Brak aktualizacji też przestałby być problemem, bo użytkownicy sami by siebie usuwali, gdyby nie chcieli już brać udziału w projekcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tia, spamerzy już zacierają pewnie ręce, żadne zdobywanie baz adresowych, wystarczy napisać "naiwni którzy klikają linki ze spamu" albo zwyczajnie "wszyscy" i (s/f)ru

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O tak, wysyłanie stanie się znacznie prostsze.

mail -s "Tania Viagra!!!" world

:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomyślcie, jakie przykre musiałoby to być, gdybyście otrzymywali reklamy serwisów randkowych, a potem tylko pigułek na potencję :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przeprowadzony przez IBM-a test wykazał, że osoby, które porządkują swoje e-maile w osobnych folderach nie ułatwiają sobie odnajdywania archiwalnych wiadomości. Szukają ich tak długo jak ci, którzy trzymają wszystkie listy w jednej skrzynce odbiorczej.
      Badania przeprowadzono na 345 osobach, które używały klienta e-mail pozwalającego na najróżniejsze sposoby sortowania wiadomości, w tym tworzenie folderów, przeszukiwanie, oznaczanie tagami czy łączenie w wątki. Uczestnicy eksperymentu wykonali w sumie 85 000 prób poszukiwania konkretnych archiwalnych wiadomości.
      Okazało się, że ci, którzy organizują e-maile w osobne foldery spędzają „marginalnie więcej" czasu na poszukiwaniach od osób przechowujących wszystkie listy w jednym miejscu.
      „Spodziewaliśmy się, że ci, którzy porządkują e-maile będą szybciej odnajdowali potrzebny im list, gdyż włożyli sporo wysiłków w uporządkowanie całości i przygotowanie do odnalezienia potrzebnego e-maila. Wbrew naszym oczekiwaniom, wyszukanie wiadomości nie zajęło im mniej czasu" - stwierdzili autorzy badań.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kanadyjscy naukowcy z Concordia University twierdzą, że udało im się opracować metodę, która z dużą dokładnością pozwala na zidentyfikowanie autora e-maila. Może się ona przydać w sądzie, gdyż coraz więcej przestępstw jest dokonywanych za pomocą poczty elektronicznej, a jednocześnie brakuje wiarygodnej spełniającej odpowiednie kryteria metody, która umożliwi wskazanie autora listu w sytuacji, gdy z jednego adresu IP korzysta wiele osób.
      W ciągu ostatnich lat zauważamy alarmujący wzrost liczby cyberprzestępstw, podczas dokonywania których wykorzystywane są e-maile. Listy elektroniczne służą do rozprzestrzeniania szkodliwego kodu, pornografii dziecięcej, ułatwiają komunikację pomiędzy przestępcami - mówi profesor Benjaming Fung, specjalista od eksploracji danych.
      Policja niejednokrotnie identyfikuje adresy IP i powiązane z nimi fizyczne adresy, z których popełniono przestępstwo, jednak w sytuacji, gdy do adresu lub komputera ma dostęp wiele osób, trudno jest komukolwiek udowodnić winę.
      Fung i jego zespół wykorzystali techniki używane podczas rozpoznawania mowy i eksploracji danych. Najpierw analizują oni e-maile za pomocą których popełniono przestępstwo, by wyodrębnić z nich charakterystyczne wzorce wypowiedzi. Następnie analizowane są e-maile autorstwa podejrzanych, w których również identyfikuje się cechy charakterystyczne. Porównanie znalezionych wzorców pozwala na stwierdzenie, który z podejrzanych jest autorem listu. Uczeni mówią, że nasze sposoby wypowiedzi są równie unikatowe jak odciski palców. Powiedzmy, że badany e-mail zawiera literówki, błędy gramatyczne czy że został cały napisany małymi literami. Używamy ich do stworzenia wzorca. To pozwala nam z dużym prawdopodobieństwem nie tylko zidentyfikować autora listu, ale nawet przed jego poznaniem określić jego płeć, narodowość czy poziom wykształcenia - mówi Fung.
      Naukowcy przetestowali swoją technikę na Enron Email Dataset, zbiorze emaili, który zawiera ponad 200 000 autentycznych listów elektronicznych autorstwa 158 pracowników Enrona. Wykorzystano po 10 próbek 10 różnych pracowników. W sumie test przeprowadzono na 100 e-mailach. Okazało się, że skuteczność identyfikacji autorów listów wynosi 80-90 procent.
      Nasza technika powstała po to, by dostarczyć wiarygodnego dowodu, który może być przedkładany sądowi. Taki dowód może być wiarygodny tylko wówczas, gdy śledczy są w stanie wyjaśnić, w jaki sposób doszli do wyciągniętych przez siebie wniosków. Ta metoda na to pozwala - dodaje Fung.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Google może mieć w Europie poważne kłopoty. Francuski urząd zajmujący się prywatnością obywateli twierdzi bowiem, że samochody wykonujące zdjęcia do Street View przechwytywały też hasła użytkowników oraz e-maile.
      Commission nationale de l'informatique et des libertes (CNIL) informuje, że wstępne śledztwo pokazało, iż Google zbierał i przechowywał tego typu dane nie informując o tym ich właścicieli.
      Na żądanie CNIL Google przekazało 4 czerwca dwa dyski twarde z danymi zbieranymi przez samochody. Znaleziono na nich dane potrzebne do logowania, kody źródłowe i inne informacje. Na razie przedstawiciele CNIL mówią, że jest jeszcze zbyt wcześnie, by decydować się na jakieś kroki prawne przeciwko wyszukiwarkowemu gigantowi.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Brytyjskie Biuro Komisarza ds. Informacji stwierdziło, że na University of East Anglia, który stał się centrum skandalu związanego z kradzieżą e-maili dotyczących globalnego ocieplenia, doszło do złamania ustawy o wolności informacji. Ukradzione listy dowodzą, że niezgodnie z prawem zignorowano co najmniej jedną prośbę o udostępnienie informacji.
      Urząd przyznał, że w roku 2007 i 2008 otrzymał skargi od emerytowanego inżyniera Davida Hollanda, jednak dopiero kradzież e-maili udowodniła, że "prośba pana Hollanda, złożona zgodnie z Freedom of Information Act, nie została rozpatrzona tak, jak powinna".
      Biuro Komisarza ds. Informacji oświadczyło, że przeciwko osobom, które dopuściły się złamania zapisów ustawy nie zostaną wyciągnięte konsekwencje prawne, gdyż przepisy wymagają podjęcia takich działań w ciągu sześciu miesięcy od wykroczenia.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Do dzisiaj nie znaleziono skutecznego sposobu na walkę ze spamem, który stanowi już ponad 90% wszystkich e-maili. Jedną z proponowanych metod jest pobieranie opłaty za każdy e-mail, co powinno uczynić wysyłanie spamu nieopłacalnym.
      Yahoo! rozpoczęło właśnie testy systemu, w ramach którego osoba korzystająca z poczty zapłaci 1 centa za każdy wysłany list. Firma wierzy, że system CentMail odniesie sukces, gdyż zebrane pieniądze będą przekazywane organizacjom charytatywnym. Internauci pogodzą się z płatnym mailem, jeśli będą wiedzieli, że wydawane przez nich pieniądze są przeznaczane na szczytny cel.
      Kilka firm próbowało już albo pobierać opłaty, albo zabezpieczać maile np. poprzez system CAPTCHA. Jednak pomysły takie nie zdobyły zwolenników, gdyż internauci nie chcieli wydawać pieniędzy, ani tracić czasu na odcyfrowanie tekstu zabezpieczającego.
      Yahoo! proponuje, że w zamian za opłatę, do każdego maila zostanie dołączony cyfrowy "znaczek", czyli krótki tekst z informacją, na jaki cel zostanie przeznaczona pobrana opłata. Ponadto taki "znaczek" może być sprawdzany przez filtry antyspamowe, a opatrzone nim listy będą traktowane jako zaufane.
      Metoda Yahoo! może przyczynić się do znacznego spadku liczby niechcianych listów. Ich autorzy musieliby bowiem wydawać setki milionów dolarów na wysyłanie spamu. Na systemie CentMail skorzystają również operatorzy poczty elektronicznej, gdyż zmniejszenie liczby samu znacznie zmniejszy koszty ich działalności.
      O ile idea przekazywania pieniędzy na cele dobroczynne jest bardzo szlachetna i może pomóc w przekonaniu internautów do płacenia za e-maile, może ona również obrócić się przeciwko pomysłodawcom. Jak zauważa Barry Leiba z IBM-a, wiele osób nie będzie korzystało z takiego rozwiązania, jeśli do maili zostaną dołączone "znaczki". Mogą bowiem nie chcieć być identyfikowani z daną organizacją czy działalnością dobroczynną.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...