Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Kobiety regularnie gimnastykujące się w czasie ciąży równie często rzucają palenie, jak panie stosujące nikotynową terapię zastępczą (NTZ), np. plastry.

Do podobnych wniosków doszli autorzy dwóch badań z udziałem ciężarnych uzależnionych od nikotyny. Wg brytyjskich uczonych, z nałogiem zrywała jedna czwarta aktywnych fizycznie pań. Identyczne rezultaty uzyskano po zastosowaniu NTZ. Pierwszy ze sposobów jest jednak zdrowszy i dla matki, i dla płodu. A z efektów gimnastyki można skorzystać już w czasie porodu.

W pilotażowych eksperymentach uwzględniono kobiety powyżej 18. roku życia, które paliły przynajmniej jednego papierosa dziennie. Wiek ciąży wahał się od 12. do 20. tygodnia. W ramach jednego badania przyszłe mamy przez 1,5 miesiąca gimnastykowały się raz w tygodniu pod okiem fachowca. Druga grupa przez 6 tygodni spotykała się dwa razy w tygodniu, a potem (przez kolejne 21 dni) raz na tydzień. Każda z ochotniczek mogła zasięgnąć porady specjalisty ds. uzależnień.

Panie gimnastykowały się w umiarkowanym tempie, a ich aktywność polegała głównie na chodzeniu. Osiem z 32 kobiet rzuciło palenie przed rozwiązaniem. Obecnie Brytyjczycy, którzy pracują pod przewodnictwem Michaela Usshera z Uniwersytetu św. Jerzego w Londynie, skoncentrowali się na dużo większej próbie ciężarnych (850). Choć nie wyjawili, czemu ćwiczenia pomagają rzucić palenie, pewnych sugestii dostarczają wcześniejsze badania. Ujawniły one bowiem, że aktywność fizyczna zmniejsza natężenie ciążowych zachcianek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

aktywnosc fizyczna sposobem na wiele bolaczek!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ oczywiście, że tak ;) I co równie wazne, nie tylko je leczy, ale także zapobiega im :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem o tym i nie jestem zbyt aktywny fizycznie;zresztą masa osób tak ma,ciekawe...spróbujcie dostrzec coś pozytywnego,pięknego,fascynującego lub wzniosłego w ciemnej stronie mocy(alkoholu,nieróbstwie,niezdrowiu) fani wzorowego trybu życia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A kto powiedział, że ja nie jestem czasem leniem? Że nie pijam piwa (buhahaha ;D )? Problem w tym, że wszystko trzeba w życiu dawkować z umiarem. Poza tym zdrowie jest tym wyjątkowym elementem naszego życia, który dostajemy jednorazowo i nie da się odrobić w stu procentach tego, co się utraciło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przy czym życie jaki jest każdy widzi...dla jednych fajne dla innych nie i nie jest łatwo zmienić gdy niefajne i wtedy nie bardzo chce się dbać o zdrowie(PS:nie użalam się nad sobą-wyszedłem z tego,tylko bronię EMOsiów)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niezaprzeczalne i bezsprzeczne jest to, że w końcu każda ruszająca się d*pa (bez względu na płeć, kim jest, w co wierzy, co czyni i co zamierza) zmuszona zostanie do zaprzestania jakiejkolwiek gimnastyki (stężenie pośmiertne) ;D

Zatem koniecznym (w zgodzie z naturalnym porządkiem rzeczy)wydawałoby się utrzymywać właściwy kierunek trendu. Slowly...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli uważasz zapewne, Antyszwedzie, że gdy jest ciężko, najlepiej usiąść i zacząć płakać nad tym, jakie życie jest żałosne? A nie pomyślałeś przypadkiem o tym, że aktywność fizyczna pomaga wyzwolić endorfiny, a zdrowa dieta dodaje energii na to, żeby w ogóle coś ze sobą zrobić?

 

Wiesz, w czym jest problem? W tym, że zdecydowana większość osób, które mają problemy, nic tak naprawdę nie robi, by zmienić swój los. Jedyne, co potrafią, to czekać na pomoc z nieba albo narzekać. Nawet nie starają sie podjąć jakiejkolwiek aktywności na rzecz poprawy własnego stanu. Rzecz jasna, własną bezsilnością też się dobijają i ściągają coraz mocniej w dół. A wystarczy naprawdę niewiele, trzeba coś po prostu ze sobą zrobić (P.S. nie wywyższam się nad innych, bo sam przez to przechodziłem - z tym, że dzięki własnym wysiłkom wyszedłem z tego i dlatego nie znoszę EMOsiów za ich bezczynność).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oj fajowo się zazwyczaj bierze prysznic po fizycznej aktywności ;) chodziło mi o brak motywacji do wyjścia z dołka-wszak niemal pewne jest że się umrze lub że kiedyś będzie nas coś znowu bolało, to że wielu w nim siedzi i nic nie robi to prawda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy motywacją nie jest sama perspektywa poprawy? Skoro jest tak źle, że gorzej już być nie może, to każda zmiana powinna prowadzić do przodu, czyż nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
trudno o motywację

I tu wracamy do punktu wyjścia, czyli oczekiwania, aż samo spadnie z nieba. Nie licząc zaburzeń neurologicznych oraz naprawdę ciężkich przeżyć, w moim odczuciu zdecydowana większość przypadków depresji to tak naprawdę wina ludzkiej głupoty i lenistwa (choć bardzo chętnie poznałbym opinię osoby zajmującej się tym zagadnieniem zawodowo, bo mam pełną świadomość, że mogę być w ogromnym błędzie).

 

Przykry jest też fakt, że tak wielu ludzi w Polsce wstydzi lub boi się wizyty u psychoterapeuty lub psychiatry, bojąc się o uzyskanie statusu "czubka". Nieco szersza myśl: to naprawdę przykre, że ludzie nie wstydzą się iść do lekarza z bolącym gardłem, a wstydzą się np. wizyt u proktologa, seksuologa czy psychiatry. Koszmar.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie to nie dziwi i łatwo znaleźć przyczyny,niekiedy nawet racjonalne,a może po badaniach wyszłoby że taki wstyd i niechodzenie jest pozytywne-wizyta u prokto/seksuo/psychiatrologa sugeruje innym że coś jest z tobą nie tak więc maleją szanse na rozród i prestiż społeczny-ta nasza głupia polakokatolicka kultura nie do końca musi być taka głupia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy dopuszczacie taką oto motywację nicnierobienia:

jestem znudzony(ona) tym wszystkim co już znam i co wiem (nic więcej nie pragnę, tylko odpocząć)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż może owych 10 (

sam taką miewam ale to zależy co powie dziesięciu syjonistów rządzących światem,na razie nie odpowiadają na maila z zapytaniem

choćby nawet 100) syjonistów powiedzieć o nicnierobieniu, skoro ciągle coś "kombinują"=>są zajęci czymś innym, niż rozprawianiem się z własną ostatecznością (której i tak ulec muszą)?

 

Ale...(pocieszająca informacja=supernews) nie wszyscy umrą. Ci co już umarli z pewnością nie umrą. Poza tym ci, którzy nigdy się nie narodzą też nie umrą. Nieprawdaż?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zasadniczo wszystko czego nie ma nie umrze,jeśli trzymać się standardowej polszczyzny...ja już dawno wyrosłem z rozważań nad śmiercią(był jedne z pierwszych) i obchodziłem temat dookoła jak magellan,co sądzisz o pojęciu zwanym sens?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zasadniczo nie masz racji: wszyscy, którzy narodzą się Jutro (dziś ich jeszcze nie ma) z pewnością umrą Pojutrze.

Obchodząc temat dookoła popełniłeś (zwodnicze co do konkluzji)nadużycie. Nie zapominaj iż jako żyjący=umierający już jesteś W tym temacie i cokolwiek mogłoby mieć dla kogokolwiek jakikolwiek Sens, jest to tylko idealizowanie (itp.), zupełnie nieistotne w sytuacji krańcowo terminalnej.

Sens pozostanie, żyjący umrą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sens jest tak wielki i rozmyty, jak cała trwająca materialnie rzeczywistość.

To co wewnątrz jest natomiast takie małe, że nie wiadomo czym jest (poza tym, że z pewnością jest świadomą jaźnią próbującą się zgłębić aż do dna "centrum"), wiadomo jednak Czym się kończy.

Dlatego trudno ów dostrzec prawdziwie (w pełni obiektywu).

P.s.

Nie można być de facto równocześnie żywym i martwym (jako struktura zdolna do samoświadomej auto-refleksji).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie to:

...słowo,którego znaczenie konwencjonalnie ustalamy
, że MOŻEMY to czynić (jako żywi). Martwych konwencje nie obowiązują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ale...(pocieszająca informacja=supernews) nie wszyscy umrą. Ci co już umarli z pewnością nie umrą. Poza tym ci, którzy nigdy się nie narodzą też nie umrą. Nieprawdaż?

 

  ;D ;D usmiałem się z tego supernewsa... tylko że myślenie wywołuje zaburzenie które trwa po usunięiu źródła zaburzenia i moze się przenosić na inne obiekty (tak jak nieśmiertelne (w pewnym sensie) są np: idee )tak więc nie żyjąc - żyjesz dalej ale bez możliwości zmiany tego co pomyślałeś jako część idei którą rozwijałeś (no chyba że była to słaba idea wtedy kontynuatorów nie będzie). 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

nie zgadzam sie. jesli komus sie pomysli ze recykling jest w sumie ok i przydatny i zacznie sie stosowac i przekaze swoja mylsl dalej to ma to wiekszy wplyw niz wyproznienie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ryzyko przedwczesnego porodu u kobiet, które palą w ciąży, jest dwukrotnie wyższe niż dotychczas sądzono - donoszą badacze z Uniwersytetu w Cambridge. Z ich najnowszych badań wynika, że kobieta paląca w ciąży jest narażona na 2,6 razy większe ryzyko urodzenia wcześniaka, niż kobieta niepaląca. Ponadto, jak dowiadujemy się z badań opublikowanych na łamach International Journal of Epidemiology, palenie oznacza, że dziecko narażone jest na 4-krotnie większe ryzyko, iż będzie zbyt małe, jak na wiek ciąży, a to z kolei grozi licznymi komplikacjami, w tym problemami z oddychaniem i większą podatnością na infekcje.
      Kobiety w ciąży nie powinny w ogóle palić papierosów, powinny też ograniczyć spożycie kofeiny. Palenie tytoniu wiąże się bowiem ze zwiększonym ryzykiem ograniczenia wzrostu płodu, niską wagą urodzeniową i przedwczesnym urodzeniem. Badania wskazują też na związek tytoniu ze stanem przedrzucawkowym. Natomiast wysokie spożycie kofeiny jest powiązane z niższa wagą urodzeniową i, być może, z ograniczeniem wzrostu w okresie płodowym. Kofeiny jest jednak trudniej uniknąć niż tytoniu, gdyż znajduje się ona nie tylko w kawie, ale również w herbacie, czekoladzie, napojach czy niektórych lekach.
      Dotychczas badania nad wpływem tytoniu i kofeiny na rozwój płodu opierały się głównie na informacjach o spożyciu tych substancji uzyskiwanych od samych kobiet. Tego typu prace obarczone są jednak ryzykiem sporego błędu.
      Naukowcy z University of Cambridge i Rosie Hospital zaangażowali do swoich badań ponad 4200 kobiet, które w latach 2008–2012 odwiedzały szpital w ramach programu badawczego Pregnancy Outcome Prediction. Czterokrotnie w czasie ciąży pobrano im próbki krwi do analizy.
      Do analizy wpływu palenia na ciążę wytypowano 914 kobiet. Naukowcy badali u nich poziom kotyniny, metabolitu nikotyny. Okazało się, że tylko 2/3 kobiet, u których wykryto kotyninę, przyznawało się do palenia papierosów. To oznacza, że badania z krwi są bardziej wiarygodne, niż badania oparte na wywiadach. Na podstawie analiz stwierdzono, że 78,6% ciężarnych nie było wystawionych na działanie dymu tytoniowego, 11,7% było wystawionych w pewnym stopniu, a 9,7% podlegało stałej ekspozycji na dym.
      W porównaniu z kobietami, które w ogóle nie paliły i nie były wystawione na dym tytoniowy, panie mający ciągły kontakt z papierosami były narażone na 2,6 razy większe ryzyko przedwczesnego porodu. Dotychczasowe badania, opierające się na metaanalizach, mówiły, że ryzyko takie jest o 1,24 razy większe.
      Dzieci palaczek były średnio o 387 gramów lżejsze niż dzieci kobiet niepalących. To aż 10% mniej niż średnia waga urodzeniowa. To zaś zwiększało ryzyko niskiej wagi urodzeniowej (poniżej 2500 gramów) i związanych z tym problemami rozwojowymi, jak np. gorszy stan zdrowia w przyszłości.
      Od dawna wiadomo, że palenie w ciąży jest szkodliwe dla dziecka. Nasze badania pokazują, że jest bardziej szkodliwe, niż uważano. Narażono ono dziecko na potencjalnie poważne konsekwencje w postaci zbyt powolnego rozwoju płodowego i zbyt wczesnego urodzenia, mówi profesor Gordon Smith.
      Spożywanie kofeiny u ciężarnych oceniano zaś badając poziom jej głównego metabolitu, paraksantyny. Analizę prowadzono u 915 kobiet. Okazało się, że 12,8% badanych miało niski poziom tego metabolitu, u 74,0% występował poziom umiarkowany, a u 13,2% - wysoki poziom. Autorzy badań nie znaleźli dowodów na związek pomiędzy spożyciem kofeiny a niekorzystnym oddziaływaniem na dziecko.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Odkryliśmy, że podobny do dzisiejszego rozwój ciąży pojawił się około 200–300 tysięcy lat przed powstaniem współczesnych gatunków ludzi. Mógł to być decydujący element naszej ewolucji, umożliwiający pojawienie się dużego mózgu, mówi Tesla Monson z Western Washington University. Ludzki płód rośnie znacząco szybciej niż np. płód goryli. O ile małemu człowiekowi przybywa średnio 11,6 grama dziennie, mały goryl przybiera średnio 8,2 grama dziennie. Z badań przeprowadzonych na podstawie skamieniałych zębów wynika, że ten szybszy wzrost ludzkich płodów pojawił się mniej niż milion lat temu. Mógł jednak odegrać znaczącą rolę w ewolucji.
      Naukowcy badający ewolucję ludzkiej ciąży musieli dotychczas polegać na badaniu skamieniałych miednic i rzadkich zachowanych szczątków niemowląt. Monson i jej koledzy zauważyli, że wśród naczelnych wzrost płodu jest ściśle powiązany ze stosunkiem długości 1. i 3. zęba trzonowego. Na tej podstawie naukowcy stworzyli model matematyczny, który przewidywał tempo wzrostu płodów na podstawie zębów trzonowych 608 naczelnych, w tym wielkich małp Afryki i małp z Azji. Następnie wykorzystali ten model do określenia tempa rozwoju płodu 13 gatunków hominidów. Okazało się, że od czasu oddzielenia się linii ewolucyjnych człowieka i szympansa tempo wzrostu naszej linii rozwojowej ciągle się zwiększało, aż około miliona lat temu zaczęło być bardziej podobne do przebiegu ciąży u człowieka współczesnego niż u innych małp.
      Sami autorzy badań przyznają, że nie wiedzą, co wspólnego mogą mieć stosunki długości zębów trzonowych z tempem wzrostu płodu i podkreślają, że wnioskowanie o przebiegu ciąży na podstawie skamieniałości może być obarczone dużym ryzykiem błędu. Z drugiej jednak strony zauważają, że moment pojawienia się „współczesnego” typu ciąży jest skorelowany ze zwiększeniem rozmiarów miednicy i mózgu u naszych przodków.
      Naukowcy, którzy nie brali udziału w badaniach, mówią, że uzyskane wyniki są przekonujące, a wykorzystana metoda – bardzo obiecująca.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W jaki sposób mózg decyduje, jak najlepiej poruszać naszym ciałem? Okazuje się, że dla układu nerwowego to spore wyzwanie, gdyż mamy setki mięśni, które muszą być koordynowane setki razy na sekundę, a liczba możliwych wzorców koordynacji, z których musi wybierać mózg, jest większa niż liczba ruchów na szachownicy, mówi profesor Max Donelan z kanadyjskiego Simon Fraser University. Donelan i jego zespół badali, w jaki sposób ciało adaptuje się d nowych ruchów. A ich badania mogą mieć znaczenie zarówno dla treningu sportowców, jak i rehabilitacji niepełnosprawnych.
      Naukowcy zauważają, że bardzo często doświadczamy zmian zarówno w naszym organizmie, jak i w środowisku zewnętrznym. Być może lubisz biegać w niedzielę rano, Twoje mięśnie będą tym bardziej zmęczone im dłuższy dystans przebiegniesz. A może w czasie wakacji biegasz po plaży, gdzie podłoże jest luźne i nierówne w porównaniu z chodnikiem, po którym codziennie chodzisz. Od dawna jesteśmy w stanie rejestrować zmiany w sposobie poruszania się, ale dotychczas chyba nie docenialiśmy, w jaki sposób nasz organizm do takich zmian się adaptuje, stwierdza Donelan.
      Chcąc przyjrzeć się tym zmianom kanadyjscy neurolodzy podjęli współpracę z inżynierami z Uniwersytetu Stanforda, którzy specjalizują się w tworzeniu egzoszkieletów.
      Badania kanadyjsko-amerykańskiego zespołu przyniosły bardzo interesujące wyniki. Okazało się, że system nerwowy, ucząc się wzorców koordynacji nowych ruchów, najpierw rozważa i sprawdza wiele różnych wzorców. Stwierdzono to, mierząc zmienność zarówno samego ruchu ciała jako takiego, jak i ruchów poszczególnych mięśni i stawów. W miarę, jak układ nerwowy adaptuje się do nowego ruchu, udoskonala go, a jednocześnie zmniejsza zmienność. Naukowcy zauważyli, że gdy już nasz organizm nauczy się nowego sposobu poruszania się, wydatek energetyczny na ten ruch spada aż o 25%.
      Z analiz wynika również, że organizm odnosi korzyści zarówno z analizy dużej liczby możliwych wzorców ruchu, jak i ze zmniejszania z czasem liczby analizowanych wzorców. Zawężanie poszukiwań do najbardziej efektywnych wzorców pozwala bowiem na zaoszczędzenie energii.
      Zrozumienie, w jaki sposób mózg szuka najlepszych sposobów poruszania ciałem jest niezwykle ważne zarówno dla ultramaratończyka, przygotowującego się do biegu w trudnym terenie, jak i dla pacjenta w trakcie rehabilitacji po uszkodzeniu rdzenia kręgowego czy wylewu. Na przykład trener, który będzie wiedział, w którym momencie organizm jego podopiecznego zaadaptował się do nowego programu treningowego, będzie wiedział, kiedy można wdrożyć kolejne nowe elementy. A twórcy egzoszkieletów pomagających w rehabilitacji dowiedzą się, w którym momencie można przed pacjentem postawić nowe zadania, bo dobrze opanował wcześniejsze.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kiedy nadchodzi moment, by starać się o dziecko, warto szczególnie zadbać o swój organizm. Niezwykle ważny jest zarówno okres poprzedzający poczęcie, jak i pierwsze 12 tygodni ciąży. To one w dużej mierze mają wpływ na zdrowie dziecka i kondycję przyszłej mamy. O czym pamiętać, starając się o dziecko?
      Dieta przyszłej mamy
      Zanim zacznie się starania o zajście w ciążę, warto popracować nad zmianą nawyków żywieniowych i nieco bardziej zbilansować swoją dietę, by oczyścić organizm i zwiększyć jego odporność. Bezwzględnie należy zrezygnować ze wszelkich używek, w tym także z palenia papierosów – ten nałóg najtrudniej porzucić, więc im wcześniej podejmie się decyzję, tym lepiej. Dobrze również zawczasu zrezygnować z alkoholu, zwiększyć ilość owoców, warzyw i ryb w diecie, słowem – zadbać o to, by dieta była zdrowa i bogata w najważniejsze składniki odżywcze, witaminy i minerały, zapewniające siłę i witalność organizmowi przyszłej mamy.
      Aktywność fizyczna jako przygotowanie do ciąży
      Tygodnie poprzedzające ciążę warto wykorzystać na zwiększenie wydolności i odporności organizmu, wprowadzając nieco więcej aktywności. Będzie ona niezbędna również w ciąży, by zapewnić zdrowie i odporność mamie, a tym samym dziecku. Zdecydowanie należy przygotować się na to, by aktywność kontynuować także w ciąży, po konsultacji z lekarzem.
      Badania lekarskie przed planowaną ciążą
      Zanim rozpocznie się starania o dziecko, warto przeprowadzić wszystkie podstawowe badania. Powinien je zlecić lekarz ginekolog, jednak można również zrobić to na własną rękę. Badania krwi (wraz z oznaczeniem grupy) i moczu, wizyta u dentysty i okulisty oraz stała opieka ginekologiczna są niezbędne, by odpowiednio przygotować ciało do ciąży i zapewnić rozwijającemu się dziecku jak najlepsze warunki. Jeśli starania o ciążę przedłużają się – warto wykonywać podstawowe badania krwi i moczu nieco częściej.
      Jak przygotować psychikę do ciąży?
      Jednym z najważniejszych czynników, o które należy zadbać, starając się o dziecko, jest spokój. Ciągły stres i presja, jaką narzuca myśl o staraniach, mogą być czynnikami, które utrudnią zajście w ciążę. O ile ważne jest, by skupiać się na swoim organizmie, obserwować go, znać swój cykl, o tyle sprowadzanie każdej myśli i wszystkich działań do ciąży może być zbyt obciążające i zaburzające prawidłową pracę organizmu. Słowem – warto się uspokoić i pozwolić na to, by myśl o poczęciu dziecka determinowała całe życie.
      Kiedy zrobić test ciążowy?
      Jeśli jest prawdopodobieństwo, że starania mogły zakończyć się sukcesem, warto wykonać test ciążowy. Kiedy najwcześniej to zrobić? Nie wcześniej, niż w pierwszym dniu spodziewanej miesiączki, a najlepiej odczekać jeszcze jeden dzień. Warto dokładnie zapoznać się z instrukcją załączoną do testu, by prawidłowo odczytać wynik, a także powtórzyć badanie. Można również wykonać tekst ciążowy z krwi, który daje najbardziej wiarygodny wynik  i również powtórzyć go po kilku dniach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Problem biernego palenia znany jest od dawna i od wielu lat prowadzi się z nim walkę. Jednak pojawia się coraz więcej dowodów naukowych wskazujących na to, że palacze szkodzą niepalącym nie tylko wydychając w ich obecności dym, ale również przenosząc pozostałości dymu papierosowego na ubraniach, skórze i we włosach. Okazuje się, że nawet w pomieszczeniach, w których od wielu lat nie palono, znajduje się duża ilość papierosowych toksyn.
      O problemie „palenia z trzeciej ręki” informowaliśmy już przed kilku laty, gdy okazało się, że tytoń szkodzi mimo wietrzenia pomieszczeń, że taki rodzaj kontaktu z toksynami wpływa na wagę i układ krwiotwórczy oraz, że na dłoniach dzieci znajdują się duże ilości nikotyny.
      Naukowcy nie od dzisiaj wiedzą, że w toksyny przez długi czas utrzymują się w pomieszczeniach, w których zaprzestano palić. Jedno z badań wykazało na przykład, że 2 miesiące po opuszczeniu domu przez palaczy, wciąż są tam obecne szkodliwe substancje. Podczas innych badań toksyny wykryto w kasynie 6 miesięcy po wprowadzeniu tam zakazu palenia.
      Jednak w większości tego typu badań naukowcy skupiają się na pomieszczeniach, w których niedawno zakazano palenia. Tym razem eksperymenty prowadzono w kinie w Moguncji, w którym zakaz palenia obowiązuje od 15 lat. Drew Gentner i jego zespół z Yayle University umieścili w jednym z przewodów wentylacyjnych kina spektrometr mas i monitorowali, jak zmienia się skład powietrza w różnych sytuacjach.
      Naukowcy zauważyli, że gdy ludzie wchodzili do kina, w powietrzu gwałtownie rosła ilość 35 związków chemicznych z dymu tytoniowego, w tym benzenu i formaldehydu. Jako, że w kinie nikt nie palił, jedynym źródłem zanieczyszczenia mogły być ubrania, włosy i skóra ludzi, którzy wcześniej zetknęli się z dymem papierosowym.
      Co więcej stwierdzono również, że gdy wyświetlane były filmy takie jak Resident Evil, przeznaczone dla starszej widowni, poziom zanieczyszczeń szkodliwymi związkami z dymu tytoniowego był nawet 2-krotnie wyższy, niż gdy wyświetlano filmy familijne. Podczas wyświetlania filmów dla starszej widowni widzowie byli narażeni na taki poziom toksyn, jak podczas biernego palenia od 1 do 10 papierosów.
      Palacze i ludzie, którzy się z nimi zetknęli, przenoszą toksyczne substancje na ubraniach, skórze i włosach. Wnoszą je do pomieszczeń, substancje te osadzają się na powierzchniach i powoli odparowują. Zachodzi proces odgazowywania. To on jest odpowiedzialny np. za charakterystyczny zapach palaczy. Nie czujesz chemikaliów przytwierdzonych do ubrania. Czujesz te, które z ubrania się unoszą, wyjaśnia Peter DeCarlo, ekspert od zanieczyszczeń powietrza z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa.
      Wszystko to oznacza, że palacze narażają osoby niepalące na kontakt z toksynami nawet wówczas, gdy przy nich nie palą. Jednak w przeciwieństwie do biernego palenia, problem ten nie jest tak dobrze zbadany, nie wiadomo więc, na ile szkodliwy jest to kontakt. Uczeni przypuszczają, że problem „palenia z trzeciej ręki” może być szczególnie niebezpieczny w niewielkich słabo wentylowanych pomieszczeniach, jak wagony metra czy niewielkie pokoje w prywatnych domach.
      Fakt, że w jakimś miejscu od dawna lub nigdy nie palono, nie oznacza, że jest ono wolne od zanieczyszczeń dymem tytoniowym. Jedynym sposobem na poradzenie sobie z tym problemem jest ograniczenie palenia.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...