Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Przygotowują się do wojny z... robotami

Rekomendowane odpowiedzi

Ben Way, pierwszy "dotkomowy" milioner, ma nowy pomysł na biznes. Założył firmę WAR Defence (Weapons Against Robots), która ma produkować broń do walki z... robotami.

Way zauważa, że armie różnych krajów używają coraz więcej robotów bojowych. "Chociaż decyzja o odebraniu życia człowiekowi wciąż należy do drugiego człowieka, niedługo będą mogły o tym decydować roboty" - stwierdza Way. Uważa on, że w ciągu 15 lat roboty staną się stałym wyposażeniem wielu domów, a za kolejne 15 ich zdolności fizyczne dorównają ludzkim. Stąd już tylko krok do obaw o awarię systemu lub celowy bunt robotów.

Dlatego też Way twierdzi, że powinniśmy zawczasu się przygotować i mieć do dyspozycji broń, która umożliwi zwalczanie zbuntowanych maszyn.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zestawienie w jednej nazwie słów "weapons", "war" i "defence" jest bardzo cyniczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WAR to tylko skrót. W nazwie będzie WAR Defence (wojna, obrona) lub Weapons Against Robots Defence (broń przeciw robotom, obrona) - nigdy nie będzie tu weapons i war w jednym zdaniu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim odczuciu ten akronim to jednak nie przypadek. Amerykanie bardzo lubią tworzyć takie nazwy, popatrz na nazwę baardzo wielu technologii ;) Niby akronim, a dziwnym trafem zawsze układa się w jakieś zgrabne słówko :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A nie wystarczyło by, żeby takie roboty wyposażyć w zdalny moduł kontroli całkowicie niezależny od systemu, z nałożonymi rygorystycznymi regułami dotyczącymi bezpieczeństwa (taka czarna skrzynka ;))? Taki moduł umożliwił by zdalne wyłączenie, reset albo autodestrukcję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

może troche nie na temat, ale z tych robotów w każdym domu mogą być tylko kłopoty, za rozwojem techniki i tak już dawno nie nadąża rozwój człowieka  :-\

przypomina mi się Isaac Asimov "Ja robot" i 3 prawa, które i tak niezdały egzaminu(zapisane w pamięci każdego robota):

 

1. Robot nie może skrzywdzić człowieka, ani przez zaniechanie działania dopuścić, aby człowiek doznał krzywdy.

2. Robot musi być posłuszny rozkazom człowieka, chyba że stoją one w sprzeczności z Pierwszym Prawem.

3. Robot musi chronić sam siebie, jeśli tylko nie stoi to w sprzeczności z Pierwszym lub Drugim Prawem.

 

wszyscy wiedzą co z tego wynikneło.

impulsem do powstania wiekszości wynalazków jest lenistwo i chęć ułatwiania sobie życia, to lenistwo doprowadzi nas do zguby, może właśnie "robot w każdym domu" będzie dobrą do tego okazją  ;D ;D ;D

 

 

A nie wystarczyło by, żeby takie roboty wyposażyć w zdalny moduł kontroli całkowicie niezależny od systemu, z nałożonymi rygorystycznymi regułami dotyczącymi bezpieczeństwa (taka czarna skrzynka )? Taki moduł umożliwił by zdalne wyłączenie, reset albo autodestrukcję.

 

zlamanie wszystkich zabezpieczeń to tylko kwestia czasu, wyobraź sobie zcrackowana gosposie brrrr  ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
impulsem do powstania wiekszości wynalazków jest lenistwo i chęć ułatwiania sobie życia, to lenistwo doprowadzi nas do zguby, może właśnie "robot w każdym domu" będzie dobrą do tego okazją

Pokaż mi jakiegoś lenia, który wynalazł coś godnego uwagi. Impulsem do powstania większości wynalazków jest potrzeba... i twórcze umysły naukowców.

 

za rozwojem techniki i tak już dawno nie nadąża rozwój człowieka

Nie wyobrażam sobie rozwoju człowieka bez rozwoju techniki.

 

zlamanie wszystkich zabezpieczeń to tylko kwestia czasu, wyobraź sobie zcrackowana gosposie brrrr

Tylko po co ktoś miałby je łamać. To tak, jakby kierowca pozbawił swój samochód hamulców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pokaż mi jakiegoś lenia, który wynalazł coś godnego uwagi. Impulsem do powstania większości wynalazków jest potrzeba... i twórcze umysły naukowców.

Tak, ale ich dzieła, zrodzone z ich osobistej pracowitości, niezwykle często powstają po to, by zaspokoić potrzebę lenistwa ogółu ludzi ;)

 

Nie wyobrażam sobie rozwoju człowieka bez rozwoju techniki.

Ale kedar napisał o czym innym. Chodzi o to, że ludzie nie dojrzeli do bardzo wielu opracowanych technologii.

 

Tylko po co ktoś miałby je łamać. To tak, jakby kierowca pozbawił swój samochód hamulców.

Z tego samego powodu, dla którego ludzie włamują się do komputerów innych ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Tylko po co ktoś miałby je łamać. To tak, jakby kierowca pozbawił swój samochód hamulców.

Nie nie, to ktoś komu zależało pozbawił innego kierowce hamulców ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Z tego samego powodu, dla którego ludzie włamują się do komputerów innych ludzi.

Jeśli chodzi o zabezpieczenia to tyczyły by się systemu zdalnej kontroli, a nie systemu robota. Nie chroniły by one przed scrackowaniem maszyny, tylko umożliwiały niezależność oprogramowania i sprzętu robota od "zdalnego wyłącznika". Wszystko w razie błędów oprogramowania albo nauki niepożądanych rzeczy przez robota (krzywdzenie ludzi). Ochronę robotów takimi zabezpieczeniami przed ingerencją ludzi (cracking) uznaję za bezsensowną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... niezależność oprogramowania i sprzętu robota od "zdalnego wyłącznika". Wszystko w razie błędów oprogramowania albo nauki niepożądanych rzeczy przez robota (krzywdzenie ludzi)...

 

OK. czyli ktoś czuwa z palcem gotowym do wciśnięcia magicznego guzika "POWER"

ale kto?

hmmmmmm...

 

niezależnie od tego czy będzie to technik/serwisant/programista/polityk/żołnierz/ksiądz/lekarz/hydraulik/autorytet moralny/demokratycznie wybrany przedstawiciel ludu/ bedze to człowiek podatny na wpływ innych ludzi o niekoniecznie szlachetnych intencjach.

jeśli magiczny guzik miała by wciskać jakać AI to jest to samo, też ją ktoś programował i też ktoś ma na nią wpływ.

generalnie wg mnie taki typ kontroli to utopia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
OK. czyli ktoś czuwa z palcem gotowym do wciśnięcia magicznego guzika "POWER"

ale kto?

A po co ktoś miałby czuwać??? Chyba lepiej mieć mały "pilot" i w razie wypadku go użyć, niż wyciągać "ciężką artylerię" i strzelać z impulsów elektrycznych lub czegoś innego do kosiarki (za którą zapłaciliśmy), bo rozjechała nam kota. A co do zaawansowanej sztucznej inteligencji, która przeszła by np. test Turinga, to żadna kontrola nie ma sensu. Społeczeństwo powoli się nauczy żyć z takimi robotami, bo maszyny o AI porównywalnym do człowieka nie pojawią się z dnia na dzień. Dzisiaj ludzie radzą sobie z bandytami dzięki odpowiednim przepisom prawnym i podobnie będzie sobie radzić z robotami. Oczywiście wszystko w dalekiej, dalekiej przyszłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A po co ktoś miałby czuwać??? Chyba lepiej mieć mały "pilot" i w razie wypadku go użyć, niż wyciągać "ciężką artylerię" i strzelać z impulsów elektrycznych lub czegoś innego do kosiarki (za którą zapłaciliśmy), bo rozjechała nam kota.

Już to widzę, kradzieże pilotów do robotów razem z nimi samymi zupełnie tak samo, jak dziś kradnie się samochody :/ Żeby było jasne: to nie jest krytyka w Twoją stronę, w żadnym wypadku. Mówię o tym, że w przyszłości chyba nigdy się nie pozbędziemy (jako gatunek) naszych najdurniejszych cech.

 

A co do zaawansowanej sztucznej inteligencji, która przeszła by np. test Turinga, to żadna kontrola nie ma sensu. Społeczeństwo powoli się nauczy żyć z takimi robotami, bo maszyny o AI porównywalnym do człowieka nie pojawią się z dnia na dzień. Dzisiaj ludzie radzą sobie z bandytami dzięki odpowiednim przepisom prawnym i podobnie będzie sobie radzić z robotami. Oczywiście wszystko w dalekiej, dalekiej przyszłości.

Myślę podobnie. Na początku baliśmy się aparatów fotograficznych, bo baliśmy się, że kradną nasze dusze. Potem był monitoring na ulicach, a z czasem dostrzegliśmy poprawę bezpieczeństwa. Teraz jesteśmy na etapie doceniania "idiotoodpornej" elektroniki w autach (ileż strachu było na początku o ESP!), a dożyjemy jeszcze pewnie dni, kiedy w sklepie za ladą będzie stała śliczna blond droidka ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania przeprowadzone na Ohio State University sugerują, że narcyzm prezydenta USA wpływa na czas trwania wojen za jego kadencji. Doktorant John P. Harden wziął pod uwagę 19 prezydentów, którzy rządzili w USA w latach 1897–2009. Jego analiza objęła zatem wszystkich mieszkańców Białego Domu od Williama McKinleya po George'a W. Busha.
      Prezydenci o wyższym poziomie narcyzmu mają tendencję do wycofywania się z wojny tylko wówczas, gdy mogą powiedzieć, że wygrali i mają tendencję do przedłużania wojny, by móc zadeklarować zwycięstwo, mówi Harden. Jego zdaniem rządzący z wyższym poziomem narcyzmu nie potrafią poświęcić własnego wizerunku dla dobra kraju i chcą wyglądać na heroicznych i kompetentnych, nawet jeśli ma to oznaczać przedłużanie wojny poza jej rozsądne ramy.
      Harden oparł się na swoich wcześniejszych badaniach, w ramach których zauważył, że bardziej narcystyczni prezydenci z większym prawdopodobieństwem zaangażują się w wojnę z silnym krajem bez szukania poparcia u sojuszników niż ci mniej narcystyczni.
      Do pomiaru skali narcyzmu prezydentów Harden wykorzystał istniejącą bazę danych prezydenckich osobowości. Baza taka powstała w 2000 roku. Jej twórcy poprosili o pomoc 115 ekspertów, z których każdy napisał co najmniej 1 prezydencką biografię, o wypełnienie kwestionariusza składającego się z 200 pytań dotyczących osobowości danego prezydenta. W ten sposób uzyskano 172 kwestionariusze (niektórzy z ekspertów napisali biografię więcej niż jednego prezydenta). Harden przeanalizował tę bazę pod kątem występowania u prezydentów cech osobowości narcystycznej. Ponadto na potrzeby badań wykorzystał definicję wojny mówiącą, że jest to walka pomiędzy dwoma krajami, podczas której w okresie 1 roku w wyniku walk ginie co najmniej 1000 osób. Zgodnie z tą definicją w latach 1897–2009 USA brały udział w 11 wojnach.
      Naukowiec stwierdził, że w przypadku rządów 8 prezydentów, u których poziom narcyzmu był wyższy od średniej, średnia liczba dni, w czasie których USA prowadziły wojnę wynosiła 613, natomiast w przypadku 11 prezydentów z poziomem narcyzmu niższym od średniej kraj był w stanie wojny przez 136 dni.
      Największym narcyzem wśród badanych prezydentów okazał się Lyndon Johnson (1963–1969, demokrata), a na kolejnych miejscach uplasowali się Theodore Roosevelt (1901–1909, republikanin) i Richard Nixon (1969–1974, republikanin). Najmniej narcystyczny był zaś William McKinley (1897–1901, republikanin), następnie William Howard Taft (1909–1913, republikanin) i Calvin Coolidge (1923–1929, republikanin).
      Autor badań stwierdza, że prezydenci o niskim poziomie narcyzmu, jak McKinley czy Eisenhower oddzielali interes osobisty od interesu państwa, postrzegali wojnę jako rozwiązanie ostateczne i starali się jak najszybciej ją zakończyć. Tymczasem ci, którzy byli narcyzami, jak FDR czy Nixon mieli problemy z oddzieleniem własnych pragnień od interesów państwa i przedłużali wojny.
      Naukowiec przypomina, że o przystąpieniu do wojny i jej trwaniu decyduje wiele różnych czynników, ale jego zdaniem narcyzm prezydenta jest jednym z nich i był pomijany we wcześniejszych badaniach. Z badań takich wiemy np. że na czas trwania wojny wpływa teren, na jakim jest prowadzona, stosunek sił pomiędzy krajami oraz fakt czy prezydent rozpoczął wojnę czy ją odziedziczył po poprzedniku. Harden wykazał, że nawet po uwzględnieniu tych czynników narcyzm prezydenta nadal wpływa na czas trwania wojny. Wpływ ten utrzymuje się także jeśli uwzględni się czynniki osobiste i wewnętrzne, jak doświadczenie wojskowe prezydenta, czas trwania jego rządów, czy partia prezydenta kontroluje Kongres oraz czy konflikt miał miejsce w czasie zimnej wojny.
      Uczony odpowiada też na pytanie, dlaczego narcyzm prezydenta miałby wpływać na wojnę. Jeden z powodów jest taki, że narcyz bardziej wierzy w swoje możliwości i jest bardziej agresywny, chce zatem dzięki wojnie osiągnąć bardziej ambitne cele. Narcyz przyjmuje też nieefektywne strategie, gdyż charakteryzuje się nadmierną pewnością siebie, a chęć utrzymania wizerunku może prowadzić do konfliktów, mówi uczony. Ponadto narcyz, chcąc chronić swój wizerunek, pod wpływem stresu podejmuje błędne decyzje i nie chce się z nich wycofać. Narcystyczni prezydenci więcej czasu poświęcają ochronie własnego wizerunku. To zaś powoduje, że przeciągają wojny dłużej, niż to konieczne, dodaje Harden.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naturalne jaskinie to ważne cele przyszłych misji NASA. Będą one miejscem poszukiwań dawnego oraz obecnego życia w kosmosie, a także staną się schronieniem dla ludzi, mówi Ali Agha z Team CoSTAR, który rozwija roboty wyspecjalizowane w eksploracji jaskiń. Jak wcześniej informowaliśmy, na Księżycu istnieją gigantyczne jaskinie, w których mogą powstać bazy.
      Team CoSTAR, w skład którego wchodzą specjaliści z Jet Propulsion Laboratory i California Instute of Technology to jednym z zespołów, który przygotowuje się do wzięcia udziału w tegorocznych zawodach SubT Challenge organizowanych przez DARPA (Agencja Badawcza Zaawansowanych Projektów Obronnych).
      CoSTAR wygrał ubiegłoroczną edycję SubT Urban Circuit, w ramach której roboty eksplorowały tunele stworzone przez człowieka. Teraz coś na coś trudniejszego i mniej przewidywalnego. Czas na naturalne jaskinie i tunele.
      Specjaliści z CoSTAR i ich roboty pracują w jaskiniach w Lava Beds National Monument w północnej Kalifornii. Jaskiniowa edycja Subterranean Challenge jest dla nas szczególnie interesująca, gdyż lokalizacja taka bardzo dobrze pasuje do długoterminowych planów NASA. Chce ona eksplorować jaskinie na Księżycu i Marsie, w szczególności jaskinie lawowe, które powstały w wyniku przepływu lawy. Wiemy, że takie jaskinie istnieją na innych ciałach niebieskich. Kierowany przez Jen Blank zespół z NASA prowadził już testy w jaskiniach lawowych i wybrał Lava Beds National Monument jako świetny przykład jaskiń podobnych do tych z Marsa. Miejsce to stawia przed nami bardzo zróżnicowane wyzwania. Jest tam ponad 800 jaskiń, mówi Ben Morrell z CoSTAR.
      Eksperci zwracają uwagę, że istnieje bardzo duża różnica w dostępności pomiędzy tunelami stworzonymi przez człowieka, a naturalnymi jaskiniami. Z jednej strony struktury zbudowane ludzką ręką są bardziej rozwinięte w linii pionowej, są wielopiętrowe, z wieloma poziomami, schodami, przypominają labirynt. Jaskinie natomiast charakteryzuje bardzo trudny teren, który stanowi poważne wyzwanie nawet dla ludzi. Są one trudniej dostępne, z ich eksploracją wiąże się większe ryzyko, są znacznie bardziej wymagające dla systemów unikania kolizji stosowanych w robotach.
      Agha i Morrell mówią, że jaskinie lawowe ich zaskoczyły. Okazały się znacznie trudniejsze niż sądzili. Stromizny stanowią duże wyzwanie dla robotów. Powierzchnie tych jaskiń są niezwykle przyczepne. To akurat korzystne dla robotów wyposażonych w nogi, jednak roboty na kołach miały tam poważne problemy. Przed urządzeniami stoją tam zupełnie inne wyzwania. Zamiast rozpoznawania schodów i urządzeń, co było im potrzebne w tunelach budowanych przez człowieka, muszą radzić sobie np. z nagłymi spadkami czy obniżającym się terenem.
      Miejskie tunele są dobrze rozplanowane, nachylone pod wygodnymi kątami, z odpowiednimi zakrętami, prostymi korytarzami i przejściami. Można się tam spodziewać równego podłoża, wiele rzeczy można z góry zaplanować. W przypadku jaskiń wielu rzeczy nie można przewidzieć.
      Celem SubT Challenge oraz zespołu CoSTAR jest stworzenie w pełni autonomicznych robotów do eksploracji jaskiń. I cel ten jest coraz bliżej.
      Byliśmy bardzo szczęśliwi, gdy podczas jednego z naszych testów robot Spot [Boston Dynamics – red.] w pełni autonomicznie przebył całą jaskinię. Pełna autonomia to cel, nad którym pracujemy zarówno na potrzeby NASA jak i zawodów, więc pokazanie, że to możliwe jest wielkim sukcesem, mówi Morrell. Innym wielkim sukcesem było bardzo łatwe przełożenie wirtualnego środowiska, takiego jak systemy planowania, systemy operacyjne i autonomiczne na rzeczywiste zachowanie się robota, dodaje. Jak jednak przyznaje, zanotowano również porażki. Roboty wyposażone w koła miały problemy w jaskiniach lawowych. Dochodziło do zużycia podzespołów oraz poważnych awarii sprzętu. Ze względu na epidemię trudno było sobie z nimi poradzić w miejscu testów, stwierdza ekspert.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badacze z Rutgers University stworzyli kierowanego USG robota do pobierania krwi, który radził sobie z tym zadaniem tak samo dobrze, a nawet lepiej niż ludzie. Odsetek skutecznych procedur wyliczony dla 31 pacjentów wynosił 87%. Dla 25 osób z łatwo dostępnymi żyłami współczynnik powodzenia sięgał zaś aż 97%.
      W urządzeniu znajduje się analizator hematologiczny z wbudowaną wirówką. Może ono być wykorzystywane przy łóżkach pacjentów, a także w karetkach czy gabinetach lekarskich.
      Wenopunkcja, czyli nakłuwanie żyły, by wprowadzić igłę bądź cewnik, to częsta procedura medyczna. W samych Stanach rocznie przeprowadza się ją ponad 1,4 mld razy. Wcześniejsze badania wykazały, że nie udaje się to u 27% pacjentów z niewidocznymi żyłami, 40% osób bez żył wyczuwalnych palpacyjnie i u 60% wyniszczonych chorych.
      Powtarzające się niepowodzenia związane z wkłuciem pod kroplówkę zwiększają ryzyko zakażeń czy zakrzepicy. Czas poświęcany na przeprowadzenie procedury się wydłuża, rosną koszty i liczba zaangażowanych w to osób.
      Takie urządzenie jak nasze może pomóc pracownikom służby zdrowia szybko, skutecznie i bezpiecznie pozyskać próbki, zapobiegając w ten sposób niepotrzebnym komplikacjom i bólowi towarzyszącemu kolejnym próbom wprowadzenia igły - podkreśla doktorant Josh Leipheimer.
      W przyszłości urządzenie może być wykorzystywane w takich procedurach, jak cewnikowanie dożylne, dializowanie czy wprowadzanie kaniuli tętniczej.
      Kolejnym etapem prac ma być udoskonalenie urządzenia, tak by zwiększyć odsetek udanych procedur u pacjentów z trudno dostępnymi żyłami. Jak podkreślają Amerykanie, dane uzyskane w czasie tego studium zostaną wykorzystane do usprawnienia sztucznej inteligencji w robocie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Robot z piórami gołębia to najnowsze dzieło naukowców z Uniwersytetu Stanforda. Korzysta ono z dodatkowego elementu, ułatwiającego ptakom latanie – możliwości manipulowania rozstawem piór i kształtem skrzydeł.
      David Lentink ze Stanforda przyglądał się sposobowi pracy skrzydeł, poruszając skrzydłami martwego gołębia. Zauważył, że najważniejszy dla zmiany kształtu skrzydeł są kąty poruszania się dwóch stawów: palca i nadgarstka. To dzięki ich zmianie sztywne pióra zmieniają kształt tak, że zmienia się cały układ skrzydeł, co znakomicie pomaga w kontroli lotu.
      Korzystając z tych doświadczeń Lentink wraz z zespołem zbudowali robota, którego wyposażyli w prawdziwe pióra gołębia.
      Robot to urządzenie badawcze. Dzięki niemu naukowcy z USA mogą prowadzić eksperymenty bez udziału zwierząt. Zresztą wielu testów i tak nie udało by się przeprowadzić wykorzystując zwierzęta. Na przykład uczeni zastanawiali się, czy gołąb może skręcać poruszając palcem tylko przy jednym skrzydle.
      Problem w tym, że nie wiem, jak wytresować ptaka, by poruszył tylko jednym palcem, a jestem bardzo dobry w tresurze ptaków, mówi Lentink, inżynier i biolog z Uniwersytetu Stanforda. Robotyczne skrzydła rozwiązują ten problem. Testy wykazały, że zgięcie tylko jednego z palców pozwala robotowi na wykonanie zakrętu, a to wskazuje, że ptaki również mogą tak robić.
      Uczeni przeprowadzili też próby chcąc się dowiedzieć, jak ptaki zapobiegają powstaniu zbyt dużych przerw pomiędzy rozłożonymi piórami. Pocierając jedno pióro o drugie zauważyli, że początkowo łatwo się one z siebie ześlizgują, by później się sczepić. Badania mikroskopowe wykazały, że na krawędziach piór znajdują się niewielkie haczyki zapobiegające ich zbytniemu rozłożeniu. Gdy pióra znowu się do siebie zbliżają, haczyki rozczepiają się. W tym tkwi ich tajemnica. Mają kierunkowe rzepy, które utrzymują pióra razem, mówi Lentink.
      Uczeni, aby potwierdzić swoje spostrzeżenia, odwrócili pióra i tak skonstruowane skrzydło umieścili w tunelu aerodynamicznym. Pęd powietrza utworzył takie przerwy między piórami, że wydajność skrzydła znacznie spadła.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Inżynierowie z amerykańsko-chińskiego zespołu zbudowali miękkiego robota z funkcjami neurobiomimetycznymi. Naukowcy twierdzą, że to pierwszy krok w kierunku bardziej złożonego sztucznego układu nerwowego.
      Prof. Cunjiang Yu z Uniwersytetu w Houston podkreśla, że dzięki temu w przyszłości powstaną protezy, które będą się bezpośrednio łączyć z nerwami obwodowymi w tkankach biologicznych, zapewniając sztucznym kończynom funkcje neurologiczne. Osiągnięcie autorów publikacji z pisma Science Advances przybliża też perspektywę miękkich robotów, które będą potrafiły myśleć i podejmować decyzje.
      Akademicy z ekipy Yu dodają, że ich odkrycia przydadzą się zarówno specjalistom z dziedziny neuroprotetyki, jak i obliczeń neuromorficznych (chodzi o przetwarzanie dużych ilości danych przy niewielkim zużyciu energii; a wszystko to za pomocą urządzeń naśladujących elektryczne działanie sieci nerwowych).
      Czerpiąc inspiracje z natury, naukowcy zaprojektowali tranzystory synaptyczne, czyli tranzystory działające podobnie do neuronów, które spełniają swoje funkcje nawet po rozciągnięciu o 50%.
      Podczas testów tranzystor umożliwiał np. powstanie potencjału postsynaptycznego pobudzającego czy zjawiska facylitacji (ang. paired-pulse facilitation, PPF), a także realizował funkcje pamięciowe.
      Koniec końców miękki robot został wyposażony w odkształcalną sztuczną skórę z gumy wrażliwej na nacisk i tranzystorów synaptycznych. Dzięki temu był w stanie "wyczuwać" interakcje ze środowiskiem zewnętrznym i odpowiednio na nie reagować.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...