Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Elastyczna elektronika pozwoli stworzyć sztuczne oko?

Rekomendowane odpowiedzi

John Rogers, naukowiec z University of Illinois at Urbana-Champaign, skonstruował półkolisty elastyczny układ elektroniczy, który działa podobnie do ludzkiego oka i przybliża nas do momentu, w którym powstanie sztuczne oko.

Obecnie wykorzystywane soczewki mają również mają półkolisty kształt, jednak rzutują obraz na płaską powierzchnię, co powoduje zniekształcenia. Dlatego też np. w aparatach fotograficznych wykorzystywany jest cały zestaw soczewek, których zadaniem jest eliminacja wspomnianych zniekształceń. To powoduje, że całość jest duża i droga. Tymczasem ludzkie oko korzysta tylko z jednej soczewki, która przekazuje dalej obraz bez zniekształceń. Dzieje się tak, gdyż obraz rzutowany jest na zagiętą powierzchnię za soczewką. Naukowcy od dawna próbowali powtórzyć taki schemat, ale nie dysponowali materiałami, które można by zginać bez obawy o ich uszkodzenie.

Zespół Rogersa wykorzystał matrycę z krzemowych fotodetektorów, połączonych metalowymi kablami. Całość zatopiono w polidwumetylosiloksanie, co z jednej stroni chroni matrycę przed uszkodzeniem, a z drugiej - pozwala na nadanie jej odpowiedniego kształtu.

Obecnie światłoczuły element Rogersa składa się z 256 pikseli, jednak ich liczbą można bardzo łatwo zwiększyć. Olbrzymią zaletą wynalazku amerykańskich uczonych jest fakt, że urządzenia go wykorzystujące można produkować przy użyciu obecnie wykorzystywanych technik.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W oryginalnym artykule nie ma słowa o nowej soczewce. Artykuł dotyczy stworzenia elektroniki, którą można wyginać (w tym przypadku element światłoczuły, który przybrał kształt siatkówki oka). Proszę o poprawienie artykułu, bo ten ma niewiele wspólnego w obecnej wersji z oryginałem.

 

Również link do źródła powinien być pełny, a nie tylko do strony głownej.

 

http://www.nature.com/news/2008/080806/full/news.2008.1004.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pełne linki nie mają sensu, bo bardzo często dochodzi do przebudowy serwisu i wtedy traci się całkowicie dostęp do źródła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pełne linki nie mają sensu, bo bardzo często dochodzi do przebudowy serwisu i wtedy traci się całkowicie dostęp do źródła.

 

Na początku nadal masz nature.com wiec nie tak całkowicie, a dopóki tej przebudowy nie zrobią użyteczność linka znacznie większa. Więc jakiś sens ma...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja uważam, że odrobina wysiłku ze strony czytelnika wystarczy, żeby doszukać informacje samemu. Rozejrzyj się po internecie - nikt nie podaje linków bezpośrednio do artykułów, zawsze są podawane odnośniki do stron głównych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja uważam, że jak ktoś już znalazł jakieś informacje to po co inni mają szukać (i to jeszcze na nie znanym serwisie)?

 

Czas to pieniądz - tak przynajmniej mówią :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale zrozum, że za rok trzeba by było całą Kopalnię przejrzeć i poprawić odnośniki, żeby nie wyglądało to dziadowsko, że nagle pojawiło się kilkadziesiąt ślepych linków. Wtedy dopiero byś się wkurzał! :) A poza tym taka jest konwencja, tak po prostu się robi i w internecie, i w gazetach. W obecnej formie, jak to sam ująłeś, "na początku nadal masz nature.com"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W oryginalnym artykule nie ma słowa o nowej soczewce. Artykuł dotyczy stworzenia elektroniki, którą można wyginać (w tym przypadku element światłoczuły, który przybrał kształt siatkówki oka). Proszę o poprawienie artykułu, bo ten ma niewiele wspólnego w obecnej wersji z oryginałem.

 

Również link do źródła powinien być pełny, a nie tylko do strony głownej.

 

http://www.nature.com/news/2008/080806/full/news.2008.1004.html

 

 

Fakt, nie wiem, skąd mi się ta soczewka wzięła. Zapewne ze zmęczenia.

 

A mikroos dobrze wytłumaczył, dlaczego nie publikujemy odnośników do samych źródeł. Tym bardziej, że często korzystamy z wielu z nich, a linkujemy tylko do głównego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Konwencja konwencją. Ja tylko pisałem jak to wygląda z punktu widzenia użytkownika (i jak widać nie jestem sam). Po prostu osobiście za wygodniejsze uważam pełne linki, które notabene nawet gdy nie są poprawne wcale nie prowadzą do nikąd. Chociażby ten nieszczęsny nature.com. Wklep sobie po adresie dowolny ciąg znaków i masz stronkę informującą że adres nie jest poprawny. Masz od razu odnośnik do głównej strony i do spisu artykułów. Z większością serwisów tak jest. A ponieważ kopalnia to serwis głównie newsowy (znaczna większość ludzi czyta nowe teksty) małe znaczenie ma fakt że kiedyś linki wygasną. A jeśli nawet dla kogoś ma to znaczenie to tak jak już wcześniej napisałem - baner na stronie informacyjnej odprowadzi go w odpowiednie miejsce. A że to wygląda trochę nie estetycznie? No to już kwestia kopalni czy chce dbać o estetykę starych newsów czy ogólną efektywność serwisu. Ja bym skłaniał się ku drugiemu. Na szczęście to nie ja kieruję serwisem  :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Licz się z tym, że źródłem informacji dla Kopalni i wielu innych serwisów często są serwisy płatne (i to grubo, bo większość publikacji w Nature kosztuje ok. 30 USD za pojedynczy tekst) - pełny link często i tak by Tobie nic nie dał.

2. Z punktu widzenia użytkownika wściekałbyś się, gdybyś za rok trafił na interesujący Cię artykuł i dostał w odpowiedzi błąd 404. A tak, masz nazwę źródła, wspomnianych w tekście autorów publikacji i słowa kluczowe.

3. Skoro Kopalnia jest wyłącznie serwisem newsowym, a nie naukowym, to wgłębianie się w teksty ściśle naukowe i tak nie byłoby dla Ciebie istotne.

4. Po to jest forum, żeby zapytać w razie potrzeby o szczegóły.

5. Wolałbyś niedziałające Ferrari, czy jeżdżacego Volkswagena? Ja zdecydowanie to drugie. I właśnie tak samo jest z pełnymi lub niepełnymi linkami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twoje argumenty są już mocno naciągane ale odpowiem tak:

 

Po pierwsze. Jeśli ten artykuł za rok będzie płatny (rozumiem że o to ci chodzi - bo teraz jest jak najbardziej darmowy) odnośnik, jaki by nie był da taki sam rezultat - odprowadzi do strony głównej serwisu. Dlatego też twoje porównanie z samochodami nie ma sensu ponieważ użyteczność linku (długiego/krótkiego) po jego wygaśnięciu jest TAKA SAMA (odprowadza do strony głównej), a do puki link działa użyteczność dłuższego jest WIĘKSZA bo odprowadza do konkretnego artykułu. I po drugie. Jak napisałem jest to serwis newsowy, co dla mnie oznacza tyle, że są tu zamieszczane informacje krótkie i świeże (nie będące poważniejszymi opracowaniami), które ludzie czytają na bieżąco bo za rok mogą zwykle nie być aktualne (ale co wcale nie wyklucza, tak jak napisałeś, tego że ktoś może chcieć mieć dostęp do większego artykułu na temat) . W takiej sytuacji wyższość długich linków okazuje się jeszcze znaczniejsza.

 

To tyle. Mam nadzieję że wystarczająco jasno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasno, ale nieprzekonująco.

 

A artykuły z Nature News może i są darmowe, ale w samym Nature (mam na myśli publikacje stricte naukowe) już nie. Są płatne od pierwszego dnia od publikacji. Zadziwiające jest dla mnie też to, że pod artykułami wielokrotnie pojawiają się komentarze korygujące tekst polski w oparciu o tekst anglojęzyczny i chyba tylko Ty jeden robisz z tego problem, że trzeba się wysilić i poświęcić 20 sekund na poszukanie tekstu źródłowego. Może odpuśćmy sobie dalszą dyskusję. Dla mnie sto razy lepiej mieć porządnie przygotowanego linka, niż potem oglądać błędy 404, które wyglądają bardzo dziadowsko i nieprofesjonalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasno, ale nieprzekonująco.

 

A artykuły z Nature News może i są darmowe

 

A widzisz bo tak samo jak nature news, tak i kopalnia to serwisy newsowe, czyli wszystko za free...

 

Ty jeden robisz z tego problem

 

Jak widać w temacie nie tylko ja... Zresztą czy ja robię problem? To nie jest dla mnie konieczne, starałem się tylko ci wyjaśnić dlaczego długie linki mogą być wygodniejsze. Nic więcej.

 

Może odpuśćmy sobie dalszą dyskusję

 

Fakt. Chyba oboje powiedzieliśmy co mieliśmy do powiedzenia, a Mariusz jak będzie chciał wyciągnie odpowiednie wnioski...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A artykuły z Nature News może i są darmowe

A widzisz bo tak samo jak nature news, tak i kopalnia to serwisy newsowe, czyli wszystko za free...

Ale część materiałów źródłowych dla newsowej Kopalni pochodzi np. z naukowego (i płatnego) Nature. Jak podasz link do płatnego artykułu?

 

Dla mnie sprawa jest jasna. Przeważnie teksty w Kopalni są tłumaczeniami tekstów źródłowych, więc na anglojęzycznej stronie i tak nie znajdziesz rewolucyjnych informacji. Jeśli zaś są oparte na tekstach płatnych, wówczas linki bezpośrednie i tak niczego nie wnoszą. A w obecnej sytuacji porządek masz zapewniony na lata, bo domena będzie istniała na 99% nawet za 5 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście jak artykuł jest płatny nie można umieścić pełnego linku - bo jak? Większość chyba jednak są darmowe.

 

Tak czy inaczej czytałem przed chwilą newsa o wyborach w yachoo. I dopiero teraz zdałem sobie sprawę że przecież pełne linki są zamieszczane na kopalni tylko wewnątrz tekstu, a na końcu dodatkowo jest link do strony głównej, co wydaję się być najlepszym rozwiązaniem.

 

A więc jednak się da :)

 

I tym mam nadzieję konsekwentnie tym razem zakończymy ten już przydługi offtop. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grafenowe urządzenia wykorzystane w roli fotodetektorów mogą nawet stukrotnie przyspieszyć łącza internetowe. Do takich wniosków doszedł zespół naukowców z University of Manchester i University of Cambridge, wśród których byli odkrywcy grafenu, Andre Geim i Kostya Novoselov.
      Uczeni wykazali, że połączenie grafenu z metalicznymi nanostrukturami powoduje, że grafen dwudziestokrotnie lepiej wykrywa światło. Już wcześniej odkryto, że gdy do kawałka grafenu zostaną przymocowane, w niewielkiej odległości od siebie, dwa metalowe przewody, to po oświetleniu całość generuje prąd elektryczny. Co jednak ważniejsze, takie urządzenie pracuje niezwykle szybko, być może nawet 100 razy szybciej niż obecnie wykorzystywane fotodetektory. Dzieje się tak dzięki olbrzymiej mobilności i szybkości elektronów w grafenie.
      Dotychczas jednak poważną przeszkodą był fakt, że grafen absorbował jedynie 3% światła. Reszta impulsu przechodziła przez materiał nie wywołując żadnej reakcji elektronów.
      Naukowcy rozwiązali ten problem łącząc grafen z metalicznymi nanostrukturami. Te tzw. plazmoniczne nanostruktury dwudziestokrotnie zwiększyły absorpcję światła przez grafen nie wpływając jednocześnie negatywnie na inne jego właściwości. Naukowcy nie wykluczają, że uda się jeszcze bardziej poprawić właściwości grafenu.
      Grafen wydaje się naturalnym towarzyszem dla plazmoniki. Spodziewaliśmy się, że plazmoniczne nanostruktury mogą poprawić właściwości grafenu, ale miłym zaskoczeniem był fakt, że poprawa jest tak olbrzymia - mówi doktor Alexander Grigorenko, ekspert ds. plazmoniki.
      Grafen odkrył zatem przed nami swoje kolejne niezwykłe właściwości. Jak zauważył profesor Andrea Ferrari z Cambridge Engineering Department dotychczas skupiano się na właściwościach grafenu przydatnych w fizyce i elektronice. Teraz widzimy, że jego potencjał można wykorzystać też na polu fotoniki i optoelektroniki, gdzie połączenie unikatowych optycznych i elektronicznych właściwości grafenu z nanostrukturami plazmonicznymi pozwoli na wykorzystanie tego materiału nawet w przypadku braku pasma wzbronionego, w takich zastosowaniach jak fotodetektory czy ogniwa słoneczne.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzięki pracom japońskich naukowców kryptografia kwantowa pokonała jedną z ostatnich przeszkód na drodze do upowszechnienia się. Stworzyli oni system, dzięki któremu możliwe jest wykorzystanie kryptografii kwantowej do szyfrowania transmisji wideo. To niezwykle ważny z punktu widzenia praktycznego zastosowania - powiedział Hoi-Kwong Lo, fizyk z University of Toronto.
      Obecnie wykorzystywane techniki szyfrowania zakładają, że bez znajomości poufnego klucza poznanie treści zaszyfrowanej wiadomości wymaga tak olbrzymich nakładów czasu i mocy obliczeniowych, że odcyfrowanie jej jest niewykonalne. Jednak nigdy nie ma pewności, że podsłuchujący nie dysponuje odpowiednimi zasobami, pozwalającymi mu w krótkim czasie złamać nasze klucze szyfrujące.
      Dlatego też specjaliści zwrócili się w stronę kryptografii kwantowej. Jest ona o tyle bardziej bezpieczna, że samo odczytanie klucza szyfrującego zmienia jego zawartość. A zatem osoby go używające będą natychmiast wiedziały, że są podsłuchiwane, chociaż teoretycznie - o czym informowaliśmy - możliwe jest również podsłuchanie i takiej transmisji.
      Poważnym problemem stojącym na przeszkodzie w upowszechnieniu się kryptografii kwantowej była prędkość działania tego typu systemów - zbyt mała, by nadawały się do większości zastosowań. Rozwiązaniem może być najnowsza propozycja Toshiby. Japończycy zastosowali zmodyfikowane półprzewodnikowe fotodiody lawinowe. Gdy do takiej diody dotrze foton, powoduje on powstanie lawiny wyładowań elektrycznych. Tworzenie się takiej lawiny zajmuje jednak sporo czasu, co znacząco ogranicza prędkość pracy detektora. Specjalistom z Toshiby udało się stworzyć diody, które wykrywają mniejsze lawiny niż dotychczas, a zatem działają szybciej. Ponadto same fotodetektory udoskonalono tak, że różnice w długości połączeń optycznych urządzeń nie przekraczały kilku nanometrów. Bez tego cały system zatrzymywałby się co kilka minut, by urządzenia mogły się skalibrować.
      Dzięki takim działaniom możliwe było przesyłanie kluczy kwantowych na odległość 50 kilometrów z prędkością megabita na sekundę, a cały system pracował nieprzerwanie przez 36 godzin. Dotychczas możliwe było albo wysyłanie kluczy z prędkością kilku kilkobitów na sekundę, albo przyspieszenie do megabita na sekundę, ale wówczas system działał tylko przez kilka minut.
      Przed specjalistami jest jeszcze sporo pracy. Obecnie bowiem informacja szyfrowana kluczem kwantowym musi być odszyfrowywana i ponownie szyfrowana na każdym węźle sieci, co naraża cały system na atak. Ostatecznym celem ekspertów pracujących nad kryptografią kwantową jest doprowadzenie do splątania pomiędzy urządzeniami osób przesyłającymi sobie kwantową wiadomość. To dałoby pewność, że tylko odbiorca będzie w stanie ją odszyfrować. Jednak by tak bezpieczna sieć powstała najpierw muszą zostać skonstruowane regeneratory sygnału (wtórniki). Bez nich komunikacja kwantowa jest bezpieczna tylko pomiędzy węzłami sieci. Same węzły mogą zostać zaatakowane. I, jak zauważa Masahide Sasaki z japońskiego Narodowego Instytutu Technologii Informacyjnej i Komunikacji, który pracował nad nowym systemem, im doskonalsze urządzenia znajdą się w węzłach, tym łatwiej będzie je zaatakować.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Inżynierowie Intela zaprezentowali rekordowo wydajny krzemowy fotodetektor. Urządzenie, pracujące z częstotliwością 340 GHz to kolejne znaczące osiągnięcie na polu krzemowej fotoniki.
      Po raz pierwszy w historii krzemowa fotonika osiągnęła większą wydajność, niż urządzenia fotoniczne oparte na pierwiastkach z grup III i IV, w tym przypadku większą niż fosforek indu - mówi Mario Paniccia, dyrektor intelowskiego laboratorium, w którym powstał fotodetektor. Rozpoczynając nasze prace, założyliśmy, że chcemy stworzyć krzemowe urządzenie o wydajności sięgającej co najmniej 90% wydajności urządzeń zbudowanych z egzotycznych pierwiastków. A udało nam się zbudować urządzenie o wydajności większej, niż taka, jaką można osiągnąć za pomocą fosforku indu - dodaje.
      Urządzenia zbudowane z krzemu będą wielokrotnie tańsze niż te wykorzystujące egzotyczne pierwiastki. Paniccia wierzy, że z czasem całą fotonikę będzie można przestawić na krzem. Wyjątkiem będą lasery, które wymagają niewielkich ilości germanu.
      Krzemowe urządzenia fotoniczne znajdą zastosowanie nie tylko w sieciach telekomunikacyjnych, ale również w komputerach optycznych, systemach działających na podczerwień czy aparatach fotograficznych.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...