Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

W porządku. Tylko pamiętaj, że jeśli chcesz się ustrzec posądzenia o hipokryzję i naiwność musisz zaproponować jakąś realną alternatywę.

W takim razie proponuję zacząć od tego, żeby wprowadzono w Tybecie prawo zabraniające takich praktyk lub, jeśli takie prawo już istnieje, by było ono należycie respektowane. Zadowolony? :)

 

tybetańczycy jakiś wybór podjąć muszą i nikt nie mówi, że musi to być najwygodniejszy i najpoprawniejszy z wyborów. O to mi chodziło.

Czyli uważasz, że wprowadzanie przemocy w społeczeństwie i konfliktów wewnętrznych wspomoże ten naród w walce z Chińczykami? A może chodzi o to, że rządzący tym krajem wcale nie są tak wspaniali, jak się wydaje, i zwyczajnie ulegli pokusie władzy i wsadzenia sobie drugiego człowieka pod podeszwę?

 

"Prawo" to pojęcie zawierające zbiór regulacji ograniczających naszą swobodę, w każdym kraju mające inny wymiar.

Ale pojęcie "prawa obywatela" ma charakter uniwersalny. I ja właśnie o tym mówię, że powinny te prawa obowiązywać również tam.

 

Dlaczego media mają nam obok relacji z tybetu robić wykład o ich systemie feudalnym z przed dziesięcioleci?

Nie sprzed dziesięcioleci, tylko obowiązujący do dziś. Dlaczego miałyby to robić? Żeby dać ludziom pełny obraz sytuacji. Spróbuj wyobrazić sobie np. sytuację, że USA napadają na Koreę Płn., a nikt w mediach nie mówi, że Kim Dzong Il jest dyktatorem, albo że nikt w mediach nie mówi o jakichkolwiek przyczynach ataku. W takiej sytuacji, w związku z brakiem kontekstu, miałbyś zupełnie inne spojrzenie na fakty i uważałbyś agresję za nieuprawnioną. Powtarzam to, co pisałem wcześniej: rozumiem postawę Tybetańczyków (choć jej nie popieram), ale media moim zdaniem nie spełniają prawidłowo swojej roli.

 

To tak jakbyś oczekiwał, że obok relacji z kuwejtu najeżdżanego przez irak, wykładu o prawach kobiet w kuwejcie i ich wykorzystania przez mężczyzn.

Wiesz, chciałbym mieć możliwie pełny obraz sytuacji. Takie informacje, z pozoru nieistotne, mogą sporo wyjaśnić. Ale oczywiście możesz sobie siąść przed telewizorem i łykać bezmyślnie opinie podawane Tobie przez dzienikarzy. W końcu to Twoje prawo, jesteś konsumentem. A telewizja będzie tylko szczęśliwa, bo nie musiała się napracować nad wiarygodnym materiałem, a ludzie i tak jej słuchają. Swoją drogą uzupełnienie materiału o takie dodatkowe informacje byłoby ważne z jeszcze jednego powodu - nie trzeba by było słuchać po raz pięćdziesiąty tego samego, że Chiny złe, że prawa człowieka, że Tybet dobry i pokojowy, że to i tamto. Im więcej różnorodnych informacji, tym lepiej dla myślącego człowieka chcącego wyrobić sobie własną opinię. Ale oczywiście nie każdy musi mieć takie potrzeby.

 

Przypomniał mi się doskonały przykład na to, jak ważny jest kontekst historyczny i społeczny wydarzeń. Przypomnij sobie niedawną rewolucję na Ukrainie. Pierwsze dni: media podają, że ludzie zbierają się na placu i chcą obalić Kuczmę. Myślisz sobie: "super, będzie demokracja". Dopiero w kolejnych dniach(!) media ochłonęły i zaczęły dostrzegać, że cały wschód Ukrainy jest tak naprawdę prorosyjski, a poparcie dla Juszczenki (i w ogóle dla przechylenia polityki w kierunku Europy zamiast Rosji) wcale nie jest tak wielkie, jak się wydawało. A jeśli dorzucisz do tego informacje o tym, jak bardzo Ukraina jest uzależniona od Rosji, oraz te z pozoru nieistotne, jak to, że niemal połowa Ukraińców używa języka rosyjskiego zamiast ukraińskiego, zaczynasz nieco zmieniać swoje spojrzenie na sprawę. A dziennikarze mogli przecież równie dobrze relacjonować na żywo wiece Juszczenki i Tymoszenko! Właśnie dlatego uważam, że wyczerpujące przedstawienie kontekstu wydarzeń jest niezwykle istotne. Jest potrzebne po to, żeby sam odbiorca wiadomości ruszył mózgiem zamiast otrzymywać od telewizji gotowe przekazy, w których sam dziennikarzyna wydaje wyrok na jedną ze stron.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Guardian

Rozumiem mikroos o co Ci chodzi, ale już ostatnia rzecz - nie ma ludzi bezstronnych, jak napisałeś, każdy wyrabia w jakiś sposób swoją opinię, a dziennikarze też są ludźmi. I nie istnieje w naszej rzeczywistości coś takiego jak dziennikarz bezstronny i można o tym słyszeć czy też przeczytać w wielu miejscach. I nie odnoszę się tu stricto do sprawy Tybetu, bo jest zauważalny pewien trend w tej sprawie, ale nie ma się co łudzić, że media będą przytaczały nam pełny zakres informacji na jakiś temat. I zawsze będą opowiadać się po którejś ze stron, bo leży to raczej w ludzkiej naturze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I właśnie w tym jest problem, że bardzo mocno zaciera nam się granica między dziennikarzem-reporterem i dziennikarzem-felietonistą. Ten drugi ma prawo wyrażać swoją opinię, a nawet powinien to robić. Dla pierwszego jest to zakazane. Nie podoba mi się to i tyle.

 

Pozdrawiam i dzięki za owocną dyskusję :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To co miałem dopisać do poprzedniej wypowiedzi:

 

Wprost przeciwnie. Jeżeli w licznych notkach prasowych opisuje się Chiny jako kraj komunistyczny, w którym łamane są prawa człowieka, to wypadałoby - dla równowagi - opisać także ustrój Tybetu

 

Na temat wyzysku w Chinach piszę się najwięcej ponieważ jest to kraj bardzo duży. Małych krajów z podobnym ustrojem w Azji jest więcej, ale pisząc o Chinach zwróci się uwagę na ogólny problem. Ponadto więcej zwraca się uwagi na problem szanowania praw ludzkich, ponieważ Chiny same kreują się na wolny kraj i w przeciwieństwie do Tybetu nie robią tego w obronie własnej.

 

http://www.dziennik.pl/swiat/article144836/Wszystkie_tajemnice_Dalajlamy.html?service=printA tu jeszcze artykuł na którym oparłem kilka ze swoich przemyśleń. Może skrajnie krytyczny nie jest ale według mnie obiektywny. Masz też dokładnie opisane, że to nie media zwróciły się w stronę tybety tylko Dalajlama latami swojej pracy wywalczył zaistnienie tybetu w głowach ludzi na całym świecie.

 

Zabieram się za czytanie waszych odpowiedzi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Chiny same kreują się na wolny kraj i w przeciwieństwie do Tybetu nie robią tego w obronie własnej

SŁUCHAM?! Ależ oczywiście, że Chiny to robią w celu poprawy własnej reputacji.

 

Artykuł jest naprawdę niezły, muszę przyznać. Jedno chciałbym jednak sprostować:

Masz też dokładnie opisane, że to nie media zwróciły się w stronę tybety tylko Dalajlama latami swojej pracy wywalczył zaistnienie tybetu w głowach ludzi na całym świecie.

To w żaden sposób nie zwalnia mediów z obowiązku przekazywania racji obu stron.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i przekazują. Powyższy artykuł jest chociażby tego przykładem.

 

Po części mógłbym się z tobą zgodzić, ale nie do końca. Twój przykład z koreą np. To jest inna sytuacja. Porównywalna raczej do inwazji usa na irak a nie do sytuacji w tybecie. Akurat jeśli korea była by zaatakowana przez usa to oczywiście było by to uzasadnione "zagrożeniem" jakie korea stanowi dla reszty świata (inna sprawa czy się z tym zgodzić) natomiast Chiny nie wyjaśniły dlaczego zajęły tybet. Z pewnością nie dla tego by zakończyć panujący tam feudalizm (który jak sam twierdzisz nadal tam panuje). Ale takie wnioski może wysunąć każdy, więc media chyba spełniają swoją rolę, nawet jeśli czasem coś podkolorują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wychodziłoby na to, że Dziennik jest chlubnym wyjątkiem. Podoba mi się to, bo ostatnio przestałem ich czytać. Trzeba będzie to przemyśleć.

 

Przykład z Koreą to wcale nie jest inna sytuacja, bo nie mówię tutaj o konkretnym konflikcie, tylko o kontekście wydarzeń. Mówisz mi o Korei, bo wiesz, o co tam chodzi. A co by było, gdybyś nie wiedział, gdyby dziennikarz nie przekazał kontekstu? Zapewne uważałbyś agresję za nieuprawnioną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak to kończąc tą dyskusję pozostaje mi tylko powiedzieć, że czuję się przez media na tyle poinformowany by być stu procentowo przekonanym, że agresja ze strony Chin jest nieuprawniona. EOT.

 

ps. Aha i dzięki za pasjonującą dyskusję  ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
To w żaden sposób nie zwalnia mediów z obowiązku przekazywania racji obu stron.

Tak być powinno i często jest.

Ale jak nie przekżą, to co im zrobisz? :-\

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W takiej sytuacji, w związku z brakiem kontekstu, miałbyś zupełnie inne spojrzenie na fakty i uważałbyś agresję za nieuprawnioną.

A że media ryją mózgi, to ludzie myślą, że okupowanie Iraku czy Afganistanu przez Amerykę jest słuszne.

że cały wschód Ukrainy jest tak naprawdę prorosyjski, a poparcie dla Juszczenki (i w ogóle dla przechylenia polityki w kierunku Europy zamiast Rosji) wcale nie jest tak wielkie

Już lepiej w stronę Rosji i zdala od nędznej Europy zachodniej i UE.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jak nie przek[a]żą, to co im zrobisz? :-\

Jak to co? Wyłączę telewizor :) Nie będą się karmić z mojej frekwencji przed telewizorem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A że media ryją mózgi, to ludzie myślą, że okupowanie Iraku czy Afganistanu przez Amerykę jest słuszne.

 

Ja swoją wiedzę na ten temat czerpię wyłącznie z mediów i wcale tak nie uważam. I ponadto jestem przekonany, że każdy średnio rozgarnięty człowiek jest w stanie roztrzygnąć na podstawie tego co podają w mediach czy ich inwazja była uzasadniona i jakie faktycznie intencje nimi kierowały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, ich koledzy z innych amerykańskich uczelni oraz Australii odkryli związek pomiędzy porannymi nudnościami u ciężarnych kobiet, a naturalnym złożonym stanem zapalnym, który jest reakcją na zmiany w organizmie kobiety. Porannych nudności, na które składają się mdłości, wymioty i niechęć do pewnych pokarmów i zapachów, doświadcza nawet 80% kobiet w ciąży. Ich występowanie nie jest zwykle powodem do niepokoju. To znak, że wszystko jest w porządku, a organizm ciężarnej kobiety musi utrzymywać delikatną równowagę.
      Podczas ciąży układ odpornościowy kobiet ma trudne zadanie. Z jednej strony musi chronić ją i dziecko przed infekcją, ale jednocześnie nie może atakować płodu, który dla organizmu jest w połowie obcy, gdyż połowa jego materiału genetycznego pochodzi od ojca. Zwykle układ immunologiczny atakuje wszystko, co obce, więc w czasie ciąży musi precyzyjnie dostroić się tak, by zapewnić dziecku bezpieczeństwo, wciąż chroniąc matkę przed infekcją, wyjaśnia profesor antropologii z UCLA Molly Fox.
      Uczeni z San Diego uważają, że ta delikatna równowaga osiągana jest dzięki unikatowemu zestawowi reakcji zapalnych. Działają one tak, by organizm matki nie odrzucił płodu, a takie objawy na mdłości mają spowodować, by matka unikała pokarmów potencjalnie szkodliwych dla dziecka. Mdłości, wymioty i niechęć do różnych pokarmów i zapachów to nie wskazówka, że dzieje się coś złego z matką lub dzieckiem. Wręcz przeciwnie. To prawdopodobnie wskazówka, że wszystko jest w porządku i dowód na zdrową pożądaną reakcję układu odpornościowego, mówi profesor antropologii Daniel Fessler.
      Naukowcy pobierali od 58 uczestniczek krew i badali obecne w niej cytokiny. Kobiety wypełniały też kwestionariusze dotyczące nudności oraz niechęci do pożywienia i zapachów na wczesnych etapach ciąży. Dzięki kwestionariuszom dowiedzieli się, że 64% kobiet czuło awersję do zapachów i pożywienia, głównie dotyczyło to mięsa i tytoniu, 67 procent doświadczyło mdłości, a 66% wymiotów.
      Gdy zaś naukowcy porównali wyniki ankiety z wynikami badań cytokin okazało się, że u kobiet, które odczuwały awersję do tytoniu występowało więcej cytokin prozapalnych, a obecność większej liczby cytokin przeciwzapalnych wiązało się z awersją do pożywienia, mdłościami i wymiotami. Taka korelacja jest zgodna z wysuniętą przez naukowców hipotezą, że objawy takie to część adaptacji ewolucyjnej.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się w artykule Of scents and cytokines: How olfactory and food aversions relate to nausea and immunomodulation in early pregnancy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, ich koledzy z innych amerykańskich uczelni oraz Australii odkryli związek pomiędzy porannymi nudnościami u ciężarnych kobiet, a naturalnym złożonym stanem zapalnym, który jest reakcją na zmiany w organizmie kobiety. Porannych nudności, na które składają się mdłości, wymioty i niechęć do pewnych pokarmów i zapachów, doświadcza nawet 80% kobiet w ciąży. Ich występowanie nie jest zwykle powodem do niepokoju. To znak, że wszystko jest w porządku, a organizm ciężarnej kobiety musi utrzymywać delikatną równowagę.
      Podczas ciąży układ odpornościowy kobiet ma trudne zadanie. Z jednej strony musi chronić ją i dziecko przed infekcją, ale jednocześnie nie może atakować płodu, który dla organizmu jest w połowie obcy, gdyż połowa jego materiału genetycznego pochodzi od ojca. Zwykle układ immunologiczny atakuje wszystko, co obce, więc w czasie ciąży musi precyzyjnie dostroić się tak, by zapewnić dziecku bezpieczeństwo, wciąż chroniąc matkę przed infekcją, wyjaśnia profesor antropologii z UCLA Molly Fox.
      Uczeni z San Diego uważają, że ta delikatna równowaga osiągana jest dzięki unikatowemu zestawowi reakcji zapalnych. Działają one tak, by organizm matki nie odrzucił płodu, a takie objawy na mdłości mają spowodować, by matka unikała pokarmów potencjalnie szkodliwych dla dziecka. Mdłości, wymioty i niechęć do różnych pokarmów i zapachów to nie wskazówka, że dzieje się coś złego z matką lub dzieckiem. Wręcz przeciwnie. To prawdopodobnie wskazówka, że wszystko jest w porządku i dowód na zdrową pożądaną reakcję układu odpornościowego, mówi profesor antropologii Daniel Fessler.
      Naukowcy pobierali od 58 uczestniczek krew i badali obecne w niej cytokiny. Kobiety wypełniały też kwestionariusze dotyczące nudności oraz niechęci do pożywienia i zapachów na wczesnych etapach ciąży. Dzięki kwestionariuszom dowiedzieli się, że 64% kobiet czuło awersję do zapachów i pożywienia, głównie dotyczyło to mięsa i tytoniu, 67 procent doświadczyło mdłości, a 66% wymiotów.
      Gdy zaś naukowcy porównali wyniki ankiety z wynikami badań cytokin okazało się, że u kobiet, które odczuwały awersję do tytoniu występowało więcej cytokin prozapalnych, a obecność większej liczby cytokin przeciwzapalnych wiązało się z awersją do pożywienia, mdłościami i wymiotami. Taka korelacja jest zgodna z wysuniętą przez naukowców hipotezą, że objawy takie to część adaptacji ewolucyjnej.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się w artykule Of scents and cytokines: How olfactory and food aversions relate to nausea and immunomodulation in early pregnancy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Czynniki ryzyka chorób układu krążenia, jak otyłość, powiązane są z przyspieszonym zmniejszaniem się objętości mózgu. Dotyczy to szczególnie tych obszarów płatów skroniowych, które są kluczowe dla pamięci i przetwarzania impulsów. Długoterminowe studium obserwacyjne pokazało właśnie, że u mężczyzn z czynnikami ryzyka rozwoju chorób układu krążenia, negatywne skutki dla mózgu pojawiają się o całą dekadę wcześniej (w połowie 6. dekady życia), niż u kobiet (w połowie 7. dekady życia).
      Dotychczas nie wiedzieliśmy, że u mężczyzn związek chorób układu krążenia z demencją pojawia się o dekadę wcześniej. To bardzo ważna odkrycie dla leczenia tych chorób w zależności od płci, mówi główny autor badań, profesor Paul Edison z Imperial College London (ICL).
      O tym, że takie czynniki ryzyka jak cukrzyca typu 2., otyłość czy wysokie ciśnienie powiązane są też z większym ryzykiem demencji, wiadomo było nie od dzisiaj. Uczeni ICL chcieli zrozumieć, kiedy jest najlepszy czas podjęcia leczenia w celu zapobiegania rozwojowi demencji i czy istnieją jakieś różnice między płciami. Dlatego też przyjrzeli się danym 34 000 osób z UK Biobank, u których wykonano obrazowanie tkanki tłuszczowej brzucha oraz skany mózgu.
      Badania pokazały, że im więcej tkanki tłuszczowej pod skórą brzucha oraz otaczającej organy wewnętrzne, tym mniejsza jest objętość istoty szarej w mózgach kobiet i mężczyzn. Jednak negatywne skutki tego zjawiska pojawiają się u mężczyzn aż dekadę wcześniej, utrzymują się przed dwa dziesięciolecia i są niezależne od występowania genu APOE ε4, który jest powiązany z wyższym ryzykiem występowania choroby Alzheimera.
      Badacze uważają, że sposobem na zapobieżenie wystąpienia neurodegeneracji jest zdecydowane zmniejszenie czynników ryzyka, a działania w tym celu powinno się podjąć przed 5. rokiem życia. Zajęcie się ryzykiem chorób układu krążenia i otyłością o dekadę wcześniej u mężczyzn niż u kobiet może być kluczowym elementem zapobiegania takich chorobom jak alzheimer. Niewykluczone, że sposobem na podjęcie takiej walki może być zmiana przeznaczenia już istniejących leków przeciwko otyłości i chorobom układu krążenia, dodaje Edison.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 2016 roku w Pförring na południu Niemiec odkryto grób młodej kobiety z późnego okresu imperialnego. W pochodzącym z V wieku pochówku znaleziono liczne dobra grobowe. Część z nich znajdowało się w pobliżu jej lewego uda, w jednym bloku ziemi. Blok wydobyto więc w całości i zajęli się nim konserwatorzy. Prześwietlenie promieniami rentgenowskimi wykazało, że znajduje się w nim znacznie więcej przedmiotów, niż było widać na powierzchni bloku. Specjaliści rozpoczęli więc żmudny proces wydobywania przedmiotów, ich badania i konserwacji. Teraz dowiadujemy się, że to zestaw praktycznych i ozdobnych przedmiotów, które zmarła nosiła zawieszone u pasa.
      Archeolodzy znaleźli resztki rzemyków, którymi przedmioty były przywiązane do paska. Były wśród nich dwa klucze z brązu, kościany pojemniczek na igłę, liczne pierścienie z brązu, trzy rzymskie monety, muszla ślimaka morskiego, wisiorek z orzecha włoskiego ozdobiony brązem oraz starannie wykonany ozdobny dysk inkrustowany szkłem. Uwagę zwraca różnorodność przedmiotów oraz fakt, że część z nich to przedmioty użytkowe, część zaś to ozdoby lub talizmany. Zdaniem naukowców, ich noszenie u pasa było nie tylko przejawem ówczesnej mody, ale również oznaką statusu społecznego.
      Odkrycie daje nam interesujący wgląd w kulturę późnego okresu imperialnego na znajdującej się na Dunaju granicy Imperium Romanum oraz na ówczesną symbolikę i sposób używania biżuterii. Zestaw znaleziony u młodej kobiety pochowanej w Pförring jest nietypowy. Pozwala nam na wysunięcie ekscytujących wniosków na temat społecznego i kulturowego środowiska, w którym obracała się zmarła, mówi profesor Mathias Pfeil, główny konserwator w Bawarskim Krajowym Biurze Ochrony Zabytków.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wspaniały galeon Vasa, wybudowany na polecenie Gustawa Adolfa na wojnę z I Rzeczpospolitą, zatonął w 1628 roku podczas dziewiczego rejsu po przepłynięciu zaledwie 1300 metrów. Wrak odnaleziono ponad 300 lat później, wydobyto, a okręt zrekonstruowano. Można go podziwiać w specjalnie zbudowanym muzeum. Jednak prace badawcze nad okrętem i tym, co wraz z nim znaleziono, wciąż trwają i wciąż przynoszą niespodzianki. Właśnie okazało się, że na pokładzie w chwili zatonięcia jednostki znajdowała się kobieta.
      Wraz z Vasą zginęło około 30 osób. Ze źródeł historycznych znamy tylko nazwisko jednej z nich. Archeolodzy wydobyli liczne szkielety, które również są przedmiotem badań. Analiza osteologiczna wiele zdradza na temat tych ludzi, ich wieku, wzrostu czy historii chorób. Specjaliści, na podstawie budowy miednicy, od niedawna podejrzewali, że szkielet G należał do kobiety. Analizy DNA ujawniły nam jeszcze więcej informacji, mówi doktor Fred Hocker, dyrektor ds. badawczych w Vasamuseet.
      Muzeum on niemal 20 lat współpracuje z Wydziałem Immunologii, Genetyki i Patologii na Uniwersytecie w Uppsali. Akademicy prowadzą badania wszystkich ludzkich szczątków znalezionych wraz z Vasą, by jak najwięcej dowiedzieć się o każdym zmarłym. Badanie szkieletów z Vasy to dla nas to i interesujące, i wymagające wyzwanie. Bardzo trudno jest uzyskać DNA z kości, które przez 333 lata leżały na dnie morskim. Ale nie jest to niemożliwe, mówi profesor genetyki sądowej Marie Allen. Już kilka lat temu podejrzewaliśmy, że szkielet G należał do kobiety. W materiale genetycznym nie znaleźliśmy chromosomu Y. Ale nie mogliśmy być do końca pewni i chcieliśmy potwierdzić wyniki naszych badań, dodaje.
      Szwedzi nawiązali więc współpracę z doktor Kimberly Andreaggi z należącego do Pentagonu laboratorium AFMES-AFDIL (Armed Forces Medical Examiner System’sArmed Forces DNA Identification Laboratory), które specjalizuje się w testowaniu DNA szczątków, o których przypuszcza się, że należą do zaginionych amerykańskich żołnierzy.
      Pobraliśmy nowe próbki z kości, co do których chcieliśmy poznać odpowiedzi na dodatkowe pytania. AFMES-AFDIL przeanalizowało próbki i dzięki swoim metodom mogło potwierdzić, że G to kobieta, cieszy się Marie Allen.
      Wyniki badań bardzo ucieszyły doktor Annę Marię Forssenberg. Jest ona historykiem w Vasamuseet i od pewnego czasu zajmuje się badaniami nad żonami marynarzy. To odkrycie jest dla mnie szczególnie ekscytujące, gdyż zony marynarzy są często zapomniane przez historię, a odegrały ważną rolę w historii marynarki wojennej.
      To jednak nie koniec badań. Wkrótce powinniśmy dowiedzieć się jeszcze więcej. Allen i Adreaggi uważają, że będą mogły określić przybliżony wygląd poszczególnych osób, kolor ich oczu i włosów, być może nawet DNA zdradzi, skąd pochodziły rodziny zmarłych. Obecnie jesteśmy w stanie wydobyć z historycznego DNA więcej informacji niż wcześniej, a metody badawcze ciągle są udoskonalane. Możemy na przykład stwierdzić, czy dana osoba miała predyspozycje do jakichś chorób, a nawet określić takie szczegóły jak posiadanie piegów oraz czy woskowina w ich uszach była sucha czy wilgotna.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...