Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Guardian

Ale widzisz, dużo się o tym mówi. Ale nikt nie chce się angażować w konflikt militarny w czasie igrzysk, do tego właśnie będą się ściskać, obcałowywać na podium itd. Ładnie, słodko, cudownie - a ludzie giną. Przecież cały ten konflikt jest prowokacją ze stron Rosji, od samego początku. I dlaczego mieliby czekać z tym atakiem na igrzyska - oczywistym jest, że ukryta jest tu pewna taktyka. Moim zdaniem teraz mogą być dwa rozwiązania: albo Gruzja się podda i odda ziemie, albo narobi się tam bojówek i będą się wzajemnie zabijać przez kolejne 20 lat. Przykra sprawa, ale taka już jest polityka Kremlu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Oglądacie/nasłuchujecie/.. tą chińską olimpiadę? ja nie, bo to "Made in China".

Znacie jakieś argumenty poparcia/zgody międzynarodowej opinii: dlaczego pozwolono takim 'faszystom'(powinno być: "komunistom", ale chcę być złośliwy wobec rzeczy martwych) na prawo do zabawy, której nie rozumieją?

// gdyby rozumieli(poza 'promocją' Chin), nie przyznawaliby się - we mnie budzi, takie przyzwolenie innych krajów, niesmak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ale widzisz, dużo się o tym mówi. Ale nikt nie chce się angażować w konflikt militarny w czasie igrzysk, do tego właśnie będą się ściskać, obcałowywać na podium itd. Ładnie, słodko, cudownie - a ludzie giną.

Czyli uważasz, że mają się na siebie obrażać jak Irańczycy z Izraelitami? Wojna to wojna, a igrzyska to igrzyska.

Przecież cały ten konflikt jest prowokacją ze stron Rosji, od samego początku.

A ten początek to kiedy był? Akurat to Gruzja od dłuższego czasu planowała atak na Osetię (a Ukraina im dostarczała uzbrojenia). I uderzyła w czasie igrzysk, mając nadzieję, że inne państwa nie zareagują. Chciała odzyskać kontrolę nad Osetią (która w zasadzie tylko formalnie należy do Gruzji).

 

Rosja być może liczy na przyłączenie Osetii do jej ziem (ale na pewno nie siłą, tylko w drodze pokojowych dyskusji). Pamiętajmy też, że wielu mieszkańców Osetii ma obywatelstwo rosyjskie. Rosjanie nie mogą tak po prostu patrzeć, jak oni giną. Osetia zdecydowanie chce oddzielić się od Gruzji i albo mieć niepodległość, albo przyłączyć się do Rosji (do której należy Osetia płn.). Rosja o tym wie, dlatego po skonczeniu konflikty będą mogli rozpocząć rozmowy, w których to Osetia dobrowolnie wyrazi chęć wcielenia swoich ziem do Rosji ;]

 

Dziwi mnie tylko, że wszyscy widzą tylko jednego winowajcę - Rosję. A Gruzja jest święta! Wszyscy stoją po stronie Gruzji! BTW Kaczyński nieźle się teraz naraża Rosji. I już nie zmyślajcie, że to Rosja specjalnie zaczęła, by zagarnąć sobie nowe ziemie... Kiedyś Kosowo chciało się oddzielić (no i im się udało) - zachód krzyczał, że powinni mieć niepodległość, a dziś mówi się o "konieczności zachowania integralności terytorialnej Gruzji". Sami hipokryci wśród polityków (i nie tylko).

 

Oglądacie/nasłuchujecie/.. tą chińską olimpiadę? ja nie, bo to "Made in China".

Znacie jakieś argumenty poparcia/zgody międzynarodowej opinii: dlaczego pozwolono takim 'faszystom' na prawo do zabawy, której nie rozumieją?

// gdyby rozumieli(poza 'promocją' Chin), nie przyznawaliby się - we mnie budzi, takie przyzwolenie innych krajów, niesmak

To jest totalny idiotyzm. Ludzie przypomnieli sobie o Tybecie akurat na czas przed igrzyskami. A problem Tybetu istnieje już przecież od kilkudziesięciu lat! Czemu nikt nie krzyczał, gdy przyznano Chinom organizację olimpiady? Ci krzykacze wtedy nawet pewnie nie wiedzieli, gdzie Tybet leży (a co tam się dzieje, to tym bardziej). Z resztą polityki ze sportem nie wolno mieszać - o co apelował sam Dalajlama! Dalajlama nie cichał niepodległości Tybetu - chcicał tylko wolności ludzi w nim mieszkających. Ale po co słuchać duchowego przywódcę Tybetańczyków, lepiej bezmyślnie nawoływać do bojkotu olimpiady i niepodległości Tybetu!

I co się stało z tymi krzykaczami? Nagle ucichli! Niektórzy z nich nawet pojechali do Pekinu...

 

Ja sie cieszę, że takie kraje jak Chiny istnieją. Oni się mogą śmiać ze zdemokratyzowanego zachodu. I bardzo dobrze - przecz z demokracją w Azji! USA nie będzie się wtrącać wszędzie, gdzie chce (niestety dalej to robia). I wszyscy teraz użalają się nad gruzją, wkrótce wszyscy będą się użalać nad Izraelem. Bo ten Iran taki zły... Szkoda tylko, że ludzie są tak podatni na manipulacje i idiotów przybywa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do czego zdolni są ludzie... do jak wielkiego zła...?

Zaraz wyobrażam sobie właśnie wojnę.

Sebaci, dałeś mi dużo do myślenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Ja sie cieszę, że takie kraje jak Chiny istnieją. Oni się mogą śmiać ze zdemokratyzowanego zachodu. I bardzo dobrze - przecz z demokracją w Azji! USA nie będzie się wtrącać wszędzie, gdzie chce (niestety dalej to robia). I wszyscy teraz użalają się nad gruzją, wkrótce wszyscy będą się użalać nad Izraelem. Bo ten Iran taki zły... Szkoda tylko, że ludzie są tak podatni na manipulacje i idiotów przybywa.

Ja się denerwuje sprawą samych Chińczyków(niedemokratycznych, ale może mają pomysł..tyle że kosztem innego chińczyka.. celowo z małej litery - właśnie tak traktują się chińczycy rządzący z chińczykami wyrobnikami), którzy dzielą się na dwie strony: pospolity 'c'hian 'd'oe(chińczyk) kontra Chian Doe(Szef Zmiany W Fabryce 'Czin-cziu-chua' Linii Montażowej Nr 1201 Na Poziomie -213 <żeby Zachód nie wiedział, że Chińczyków jest 5 * więcej>)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja postawię sprawę przewrotnie: dlaczego tak zaciekle bronicie Tybetu, choć wiecie tak niewiele na temat jego wewnętrznych spraw i wyzysku pomiędzy rodakami, który obowiązuje tam na porządku dziennym? Przypominam, że to kraj czysto feudalny, a nawet gorzej: właściciel ziemski nie ma żadnych zobowiązań wobec swojego parobka. Ci wspaniali mnisi, wielcy miłośnicy pokoju, w rzeczywistości mieli rolników niemal na własność i eksploatowali ich ponad normę? Tybet to nie tylko to, co widać w uroczym filmie z wspaniałym Bradem Pittem. Polecam choćby ten materiał do przeczytania: http://www.michaelparenti.org/Tibet.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Guardian

Czyli uważasz, że mają się na siebie obrażać jak Irańczycy z Izraelitami? Wojna to wojna, a igrzyska to igrzyska.

Miałem na myśli to, że takie gesty tylko zaciemniają prawdę. Jeżeli potrafimy je odpowiednio zinterpretować nie mam nic przeciwko.

A ten początek to kiedy był? Akurat to Gruzja od dłuższego czasu planowała atak na Osetię (a Ukraina im dostarczała uzbrojenia). I uderzyła w czasie igrzysk, mając nadzieję, że inne państwa nie zareagują. Chciała odzyskać kontrolę nad Osetią (która w zasadzie tylko formalnie należy do Gruzji).

Jest właśnie parę takich rejonów formalnie należnych do Gruzji moim zdaniem jest rzeczą naturalną, że Gruzja się o nie ubiega. Te przygotowania o których napisałeś to jest dobra gra medialna, bo Rosjanie już dawno mieli tam rozstawione swoje wojska - wiedzieli co się stanie i jak sytuację wykorzystać. A Gruzja zagrała va bank, póki Amerykanie nie rozpoczęli interwencji w Iranie - no i poszło tak, jak zaplanowała sobie Rosja.

Rosjanie nie mogą tak po prostu patrzeć, jak oni giną. czas przed igrzyskami. A problem Tybetu

Moim zdaniem zdziwiłbyś się.

Dziwi mnie tylko, że wszyscy widzą tylko jednego winowajcę - Rosję. A Gruzja jest święta! Wszyscy stoją po stronie Gruzji!

A to też jest skutek gry medialnej :) Po drugie Rosji ciężko zadać cios, a teraz jest świetna okazja, właśnie przez obwinianie - zobaczymy jaki będzie kontratak, ale myślę, że to na razie zbyt mało, żebyśmy nie mieli na czym wody zagotować ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Guardian

A ja postawię sprawę przewrotnie: dlaczego tak zaciekle bronicie Tybetu, choć wiecie tak niewiele na temat jego werwnętrznych spraw? Przypominam, że to kraj czysto feudalny, a nawet gorzej: właściciel ziemski nie ma żadnych zobowiązań wobec swojego parobka. Ci wspaniali mnisi, wielcy miłośnicy pokoju, w rzeczywistości mieli rolników niemal na własność i eksploatowali ich ponad normę? Tybet to nie tylko to, co widać w uroczym filmie z wspaniałym Bradem Pittem. Polecam choćby ten materiał do przeczytania: http://www.michaelparenti.org/Tibet.html

A Chiny z pewnością wnoszą tam ład, skład i demokrację :) Moim zdaniem działa to tak samo, jak opisałem wcześniej - sposób na łatwy atak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jest właśnie parę takich rejonów formalnie należnych do Gruzji moim zdaniem jest rzeczą naturalną, że Gruzja się o nie ubiega.

Co wcale nie daje im prawa do militarnego wtargnięcia na tereny Osetii płd. w celu całkowitego jej przejęcia (złamali rozejm z Soczii)

 

Te przygotowania o których napisałeś to jest dobra gra medialna, bo Rosjanie już dawno mieli tam rozstawione swoje wojska - wiedzieli co się stanie i jak sytuację wykorzystać.

Ale fakt, że przygotowania były. A czy Rosjanie mieli tam rozstawione wojska? Ja tam wątpię, na początku Gruzini zdołali sporo nabroić... potem Rosja wtargneła z tymi swoimi czołgami... Więc skoro tam byli od początku, to czemu od razu armii gruzińskiej nie przepłoszyli ("gra medialna"? 8)). Ale nie wykluczam, być może faktycznie Rosja wiedziała o planach Gruzji już wcześniej.

Gruzini są rzekomo sojusznikami USA, więc Rosja tym chętniej sie z nimi bije :)

A Gruzja zagrała va bank, póki Amerykanie nie rozpoczęli interwencji w Iranie - no i poszło tak, jak zaplanowała sobie Rosja.

Zagrała va bank gdy zaczeły się igrzyska ;) Mając nadzieję, że konflikt ten pozostanie niejako w cieniu olimpiady i Rosja nie zaatakuje. Być może liczyli też na wsparcie USA i Europy - a ci jak na razie tylko gadają i latają.

 

PS: zwróćcie uwagę na to, że ostatnio popularna jest nagonka na Chiny, zaś Indie są tak bardzo wychwalane za swój szybki rozwój i "potęgę gospodarczą", a nie wspomina się, że tam także są problemy - chociażby głód, który dosięga miliony mieszkańców. A jeszcze trochę i będzie to najliczniejszy naród świata (brak ograniczeń co do ilości posiadanych dzieci).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A Chiny z pewnością wnoszą tam ład, skład i demokrację :) Moim zdaniem działa to tak samo, jak opisałem wcześniej - sposób na łatwy atak.

Ja nie mówię, że Chiny są dobre. Mówię jedynie o tym, że bronienie Tybetu i ignorowanie stostunków społecznych w samym narodzie tybetańskim to postawa nieco schizofreniczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Guardian

A jak tak nie sądzę. Jeżeli zjadaliby się tam nawzajem to można dać przyzwolenie Chinom na takie działania? Nikt nie gloryfikuje Tybetu, zwraca się tylko uwagę na niepokojące działania Chin - a usłyszeliśmy o tym dopiero teraz, bo nie Tybet skorzystał z okazji żeby pokazać to światu, ale świat i media się tym zainteresowały i zauważyły, że można burzą medialną zadać cios Chinom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie zgadzam się z Twoim stanowiskiem, ale mały zgrzyt następuje tutaj:

Nikt nie gloryfikuje Tybetu

 

Właśnie w to stwierdzenie nie za bardzo chce mi się wierzyć. To nie jest nic osobistego konkretnie do Ciebie, ale mam wrażenie, że bardzo wielu protestujących (w słusznej sprawie!) uważa Tybet za oazę spokoju i krainę, w której całe społeczeństwo cały dzień medytuje, a manna spada z nieba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mówię, że Chiny są dobre. Mówię jedynie o tym, że bronienie Tybetu i ignorowanie stostunków społecznych w samym narodzie tybetańskim to postawa nieco schizofreniczna.

 

 

Pytanie: Jaką w takim razie postawę uważasz za właściwą?

 

Zgadzam się z tym że ludzie gloryfikują Tybet, ale co z tego? Czytałem kiedyś większy artykuł o Dalajlamie i ogólnie o Tybecie. Autor wspomniał, że bezpośrednio po chińskiej inwazji polityka tybetańskiego przywódcy była zupełnie inna od obecnej. Wzywał do bojówek i bojkotowania okupanta. Jednak widać szybko zrozumiał, że takie postępowanie nie ma sensu w konfrontacji z potężnymi Chinami. To prawda że wylansował obecny obraz Tybetu (znany między innymi z filmu "x lat w tybecie" ), jak to napisałeś kraju pełnym medytujących Tybetańczyków i manny spadającej z nieba. I to działa. Ludzie zwrócili na tybet uwagę. Może nie wiedzą o kraju wszystkiego i omylnie go gloryfikują. Ale chyba nie chciałbyś, żeby zamiast tego Tybet kojarzony był z kolejnymi bojówkami i ludźmi wysadzającymi się gdzie popadnie i zabijających zupełnie niewinnych ludzi. Myślę że na skalę światową Dalajlama zrobił coś zupełnie nowego i wybrał jedno z najlepszych wyjść.

 

Zapewne odpowiesz, że wcale nie jesteś przeciwny popieraniu Tybetu. Więc dlaczego problemem jest dla ciebie, że tybetańczycy mądrze wykorzystali tendencje ludzi do podążania za modą? Prawda jest taka, że twoje życzenia są nierealne, zawsze będą wojny, zawsze będzie bieda, a ludzie zawsze będą zachowywać się tak jak grupa. Jeśli ma to być skuteczną metodą wyzwolenia tybetu, albo przynajmniej zwiększenia ich swobód jako narodu (bo w pierwsze raczej nie wierzę) to jestem za.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Guardian

To ja poproszę o przykład medialnej gloryfikacji Tybetu w kontekście agresji Chin.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja poproszę o przykład medialnej gloryfikacji Tybetu w kontekście agresji Chin.

A nie masz wrażenia, że ogólnie wokół tego konfliktu wytwarza się taki obrazek, że Chiny napadły na pacyfistyczny naród, który dotąd żył bardzo spokojnym życiem bez konfliktów wewnętrznych? Moim zdaniem zbyt mało mówi się o sytuacji w samym Tybecie i ukrywanie jej jest pewną formą manipulacji na korzyść tego państwa i zamieszkującego je narodu.

 

Zapewne odpowiesz, że wcale nie jesteś przeciwny popieraniu Tybetu. Więc dlaczego problemem jest dla ciebie, że tybetańczycy mądrze wykorzystali tendencje ludzi do podążania za modą?

Mam za złe Tybetańczykom to, że kreują samych siebie na ofiary reżimu (co jest, rzecz jasna, prawdą), ale zapominają o tym, że sami uprawiali w najlepsze wyzysk na własnych rodakach. Nie podoba mi się to. Tak samo jak nie podoba mi się to, że dziennikarze, których rolą w społeczeństwie jest przekazywanie obrazu rzeczywistości, naginają fakty i opowiadają się wyraźnie, wbrew etyce dziennikarskiej, za jedną ze stron konfliktu.

 

Prawda jest taka, że twoje życzenia są nierealne, zawsze będą wojny, zawsze będzie bieda, a ludzie zawsze będą zachowywać się tak jak grupa.

Kolejny raz wyciągasz bardzo nieprawidłowe wnioski z tego, co piszę. Nawet nie chce mi się kolejny raz odpowiadać na Twoje dziwaczne stwierdzenia na mój temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Guardian

A nie masz wrażenia, że ogólnie wokół tego konfliktu wytwarza się taki obrazek, że Chiny napadły na pacyfistyczny naród, który dotąd żył bardzo spokojnym życiem bez konfliktów wewnętrznych? Moim zdaniem zbyt mało mówi się o sytuacji w samym Tybecie i ukrywanie jej jest pewną formą manipulacji na korzyść tego państwa i zamieszkującego je narodu.

Jeżeli spytałbyś ludzi na ulicy, zapewne ich odpowiedź byłaby podobna do tego co opisałeś. Ale moim zdaniem nie jest to efekt jakiegoś ukrywania rzeczywistości w Tybecie, czy gloryfikacji - bo jak sam udowodniłeś podając link, każdy jest w stanie sobie o tym przeczytać. Inna sprawa, że nie na rękę jest mediom przedstawiać taką rzeczywistość zaraz po relacjach z protestów. Do tego dochodzi fakt, iż skala zjawiska łamania praw człowieka w Chinach i w Tybecie przez swój własny naród nie jest taka sama (a świadczy o tym choćby fakt, że w Chinach ludzie się temu sprzeciwiają, a w Tybecie nie), bynajmniej takie odnoszę wrażenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ale moim zdaniem nie jest to efekt jakiegoś ukrywania rzeczywistości w Tybecie, czy gloryfikacji - bo jak sam udowodniłeś podając link, każdy jest w stanie sobie o tym przeczytać.

A jak myślisz, ilu ludzi zada sobie ten trud, żeby sprawdzić, jak wygląda rzeczywistość? Myślę, że bardzo niewielu. To, że można znaleźć gdzie indziej wiarygodne informacje, nie zwalnia dziennikarza z zasad etyki zawodowej!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Guardian

Podobnie jak etyka nie nakazuje mu przedstawiać sytuacji wewnętrznej w Tybecie na przestrzeni dziejów w kontekście działań Chin :) Powiedz mi, jak sobie to wyobrażasz? "Oto źli krwiożerczy Chińczycy zaaresztowali protestującego Tybetańczyka, który co jak co, ale ma 100 chłopa którzy zapieprzają dzień i noc na jego polu." ;) Oczywiście, wybacz przekolorowanie, nie staram się być złośliwy, ale wydaje mi się, że nie możesz zarzucić dziennikarzom braku etyki zawodowej ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam za złe Tybetańczykom to, że kreują samych siebie na ofiary reżimu (co jest, rzecz jasna, prawdą), ale zapominają o tym, że sami uprawiali w najlepsze wyzysk na własnych rodakach.

Nie rozumiem. To czego oczekujesz? Żeby zamiast mówić "Pomóżcie nam jesteśmy biedni" mówili "Pomóżcie nam, co prawda 60 lat temu byliśmy krajem feudalnym i wyzyskiwaliśmy chłopów, ale kogo obchodzą chłopi, pomóżcie nam!". To chyba jasne żeby coś ugrać muszą sprawić jak najlepsze wrażenie a nie jeszcze wywlekać swoje problemy wewnętrzne sprzed dziesięcioleci.

 

edit: (apropo wypowiedzi Guardiana która "wskoczyła przed moją") Jeśli dwie osoby niezależnie od siebie mają identyczne wrażenia coś musi być na rzeczy  :)

Nie podoba mi się to. Tak samo jak nie podoba mi się to, że dziennikarze, których rolą w społeczeństwie jest przekazywanie obrazu rzeczywistości, naginają fakty i opowiadają się wyraźnie, wbrew etyce dziennikarskiej, za jedną ze stron konfliktu.

 

Przesadzasz. Przykładowy news z tybetu:

http://news.money.pl/artykul/tybet;99;ofiar;zamieszek,127,0,329599.html

 

No i  gdzie tu masz naginanie faktów? Ja widzę suche fakty. A że ludzie to czytający opowiadają się za jedną stroną? To chyba oczywiste - w końcu Chińczycy najechali na Tybet, nie na odwrót. Ale powtarzam (choćby na przykładzie tego artykułu) nie widzę by media stawały po którejś stronie. Słyszałem w tv zarówno o tym, że tybetańczycy prowadzili zamieszki w swoich osiedlach i niszczyli sklepy i o tym że prawdopodobnie milicja Chińska zabiła kilku z nich.

 

Inną kwestią jest to, że w głowach ludzi panują pewne wyobrażenia o tybecie i to, że generalnie bardziej  wspierają tybet od innych narodów walczących o swoje prawa, ale o tym już napisałem. Nie uważam jednak, żeby to było efektem działań mediów (dlaczego miały by wybrać akurat tybet? ). Media jedynie więcej uwagi zwracają na tybet, ponieważ ludzie tego chcą. A to znowu jest efektem działań Dalajlamy. Jego wywiadów, konferencji, rozmów z politykami, ogólnie polityki jaką prowadzi. Ale powiedz, to że jakaś telewizja pokaże z nim wywiad a ludzie go zinterpretują to jest manipulacja mediów?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem. To czego oczekujesz? Żeby zamiast mówić "Pomóżcie nam jesteśmy biedni" mówili "Pomóżcie nam, co prawda 60 lat temu byliśmy krajem feudalnym i wyzyskiwaliśmy chłopów, ale kogo obchodzą chłopi, pomóżcie nam!".

Zaczynam się martwić, czy potrafisz czytać ze zrozumieniem (druga ewentualność jest taka, że celowo interpretujesz moje wypowiedzi nieprawidłowo). Ja napisałem bardzo wyraźnie o przedstawianiu sytuacji przez dziennikarzy. Ci ostatni nie powinni przyjmować postawy żadnej ze stron konfliktu, a w tym wypadku, moim zdaniem, właśnie to robią.

 

Inną kwestią jest to, że w głowach ludzi panują pewne wyobrażenia o tybecie i to, że generalnie bardziej  wspierają tybet od innych narodów walczących o swoje prawa, ale o tym już napisałem. Nie uważam jednak, żeby to było efektem działań mediów

Tak? A jak myślisz, skąd mają w takim razie informacje na temat Tybetu? Mnie na historii w szkole o tym kraju nie uczono, a na geografii raczej wspominano o nim z racji tego, że leży w Himalajach, a nie ze względów politycznych.

 

Media jedynie więcej uwagi zwracają na tybet, ponieważ ludzie tego chcą.

Media mają prawo przekazywać informacje na tematy, o których chcą słyszeć ludzie, ale nie mają prawa zakrzywiać rzeczywistości. Moim zdaniem nie przekazują pełnej prawdy o Tybecie.

 

to że jakaś telewizja pokaże z nim wywiad a ludzie go zinterpretują to jest manipulacja mediów?

Pewnie nie. Ale z drugiej strony szkoda, że same media komentują te wydarzenia i robią to w bardzo subiektywny sposób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczynam się martwić, czy potrafisz czytać ze zrozumieniem (druga ewentualność jest taka, że celowo interpretujesz moje wypowiedzi nieprawidłowo).

Czy teraz ja mam zacząć pisać że coś mi insynuujesz? Czego nie zrozumiałem? Napisałeś tak:

Mam za złe Tybetańczykom to, że kreują samych siebie na ofiary reżimu (co jest, rzecz jasna, prawdą), ale zapominają o tym, że sami uprawiali w najlepsze wyzysk na własnych rodakach.

 

Mamy zatem następujące opcje:

1. "kreować samych siebie na ofiary reżimu, ale  zapominając o tym, że sami uprawiali w najlepsze wyzysk na własnych rodakach." Czyli defakto samemu kopać dołki pod sobą.

2. "kreować samych siebie na ofiary reżimu, ale NIE zapominając o tym, że sami uprawiali w najlepsze wyzysk na własnych rodakach."

3. "NIE kreować samych siebie na ofiary reżimu i porzucić mediację i wyruszyć do boju z bombkami na plecach"

 

Która opcja najbardziej ci odpowiada? Specjalnie wyedytowałem twoją wypowiedź żeby nie było że wypowiadam się nie na jej temat. Jeśli twierdzisz, że nie rozumiem czegoś z twojej wypowiedzi to pisz czego konkretnie, bo nie wiem jak ci odpowiadać.

 

Tak? A jak myślisz, skąd mają w takim razie informacje na temat Tybetu? Mnie na historii w szkole o tym kraju nie uczono, a na geografii raczej wspominano o nim z racji tego, że leży w Himalajach, a nie ze względów politycznych.

Media mają prawo przekazywać informacje na tematy, o których chcą słyszeć ludzie, ale nie mają prawa zakrzywiać rzeczywistości. Moim zdaniem nie przekazują pełnej prawdy o Tybecie.

 

W takim razie tak jak ty często robisz poproszę o jakieś dowody na poparcie tezy, że media zakrzywiają fakty na temat Tybetu. Dałem ci przykład z artykułem, nie odpowiedziałeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Guardian

Jest tu pewien zgrzyt faktów, bo mikroos przez zakrzywianie rzeczywistości ma na myśli (a bynajmniej ja takie odnoszę wrażenie) subiektywne przedstawianie faktów, co nie zakrzywia rzeczywistości, ale sprawia złudzenie zakrzywienia imo 8) Nie widzę powodów do tak szorstkiego toku rozmowy, jak to się zwykło mówić chill out 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale zobacz jeśli w Tybecie się coś dzieje to media podają tylko to czego zdołają się dowiedzieć. Jeśli mamy informacje że strzelano do protestantów, podawane są różne wersje obu stron.  Chińczycy twierdzą że tybetańczycy niszczyli sklepy, tybetańczycy twierdzą, że była to akcja pokojowa. Nikt ci nic nie sugeruje kto jest winny, sam oceniasz suche fakty. Gdzie tu jest sugestia? Chyba że sugestią nazwać fakt że tybetowi poświęca się więcej czasu niż innym.

 

No i ten fragment jego wypowiedzi który zresztą oboje skomentowaliśmy podobnie. Podał swoją wątpliwość, ale alternatywy żadnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

patrykus,

 

po pierwsze: napisałem już wcześniej, że rozumiem, że Tybetańczycy starają się zaprezentować w korzystnym świetle. Rozumiem to, choć tego nie popieram i uważam, że źle się dzieje, że dostrzegają winę Chińczyków wobec Tybetu, a własnych przewinień wobec rodaków nie dostrzegają.

 

Po drugie: to naturalne, że w trakcie konfliktu starasz się robić z siebie ofiarę. Ale z drugiej strony rolą mediów (podkreślam: mediów, a nie stron konfliktu) w nowoczesnym, demokratycznym świecie powinno być dotarcie do prawdy i przedstawianie racji obu stron. Jako dowód podam... brak artykułu, bo nie znalazłem jeszcze żadnego, w którym spotkałbym się z jednoczesnym opisem Chin ORAZ Tybetu jako państw, w których łamie się na porządku dziennym prawa obywatela. Nie znalazłem ani wzmianki o ustroju feudalnym i wykorzystywaniu seksualnym poddanych kobiet przez władców ziemskich, które jest w tym kraju (przynajmniej według innych źródeł, niezwiązanych z mass mediami, które odnalazłem) normą.

 

Za to konkretny artykuł przedstawiony przez Ciebie jest ok :) Przynajmniej moim zdaniem

 

I jeszcze jedno odniesienie do wcześniejszego posta:

Podobnie jak etyka nie nakazuje mu przedstawiać sytuacji wewnętrznej w Tybecie na przestrzeni dziejów w kontekście działań Chin

Wprost przeciwnie. Jeżeli w licznych notkach prasowych opisuje się Chiny jako kraj komunistyczny, w którym łamane są prawa człowieka, to wypadałoby - dla równowagi - opisać także ustrój Tybetu w sposób nieco bardziej wyczerpujący, niż to, że jest to biedny kraj zamieszkiwany przez mnichów. Zobacz, ile jest w prasie informacji na temat różnych przypadków łamania praw człowieka w Chinach, a o analogicznych wydarzeniach w Tybecie nie czytałem osobiście ani razu. Możemy spoglądać na sprawę zupełnie inaczej i będę szanował Twój pogląd, ale moim zdaniem postawa wielu dziennikarzy jest bardzo stronnicza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po pierwsze: napisałem już wcześniej, że rozumiem, że Tybetańczycy starają się zaprezentować w korzystnym świetle. Rozumiem to, choć tego nie popieram i uważam, że źle się dzieje, że dostrzegają winę Chińczyków wobec Tybetu, a własnych przewinień wobec rodaków nie dostrzegają.

 

W porządku. Tylko pamiętaj, że jeśli chcesz się ustrzec posądzenia o hipokryzję i naiwność musisz zaproponować jakąś realną alternatywę. W swoim życiu możesz postępować sobie kryształowo, ponieważ "stać cię na to"  odkąd mieszkasz w wolnym kraju, jednak tybetańczycy jakiś wybór podjąć muszą i nikt nie mówi, że musi to być najwygodniejszy i najpoprawniejszy z wyborów. O to mi chodziło.

 

Po drugie: to naturalne, że w trakcie konfliktu starasz się robić z siebie ofiarę. Ale z drugiej strony rolą mediów (podkreślam: mediów, a nie stron konfliktu) w nowoczesnym, demokratycznym świecie powinno być dotarcie do prawdy i przedstawianie racji obu stron. Jako dowód podam... brak artykułu, bo nie znalazłem jeszcze żadnego, w którym spotkałbym się z jednoczesnym opisem Chin ORAZ Tybetu jako państw, w których łamie się na porządku dziennym prawa obywatela. Nie znalazłem ani wzmianki o ustroju feudalnym i wykorzystywaniu seksualnym poddanych kobiet przez władców ziemskich, które jest w tym kraju (przynajmniej według innych źródeł, niezwiązanych z mass mediami, które odnalazłem) normą.

 

"Prawo" to pojęcie zawierające zbiór regulacji ograniczających naszą swobodę, w każdym kraju mające inny wymiar. Prawo to wewnętrzna sprawa każdego kraju. Dlaczego media mają nam obok relacji z tybetu robić wykład o ich systemie feudalnym z przed dziesięcioleci? To tak jakbyś oczekiwał, że obok relacji z kuwejtu najeżdżanego przez irak, wykładu o prawach kobiet w kuwejcie i ich wykorzystania przez mężczyzn. Są artykuły o dyskryminacji kobiet w krajach arabskich i są artykuły o wojnach, ale nikt ich nie łączy. Arabowie twierdzą, że fakt iż ich żony nie mogą udzielać się w polityce jest ok, my, że nie. Kto ma roztrzygnąć kto ma racje? My za to nie legalizujemy związków homoseksualnych - holendrzy mogą czuć się urażeni. Natomiast okupacja uznana jest przez cały świat za łamanie fundamentalnych międzynarodowych zasad.     

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kobiety żyją dłużej niż mężczyźni i taki wzorzec obowiązuje na całym świecie, we wszystkich epokach historycznych. Mimo, że w niektórych krajach różnica w długości życia między płciami uległa zmniejszeniu, to badania – opublikowane na łamach Science Advances – pokazują, że całkowicie ona nie zaniknie. Jest bowiem głęboko zakorzeniona w ewolucji.
      Johanna Stärk oraz Fernando Colchero – oboje z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka i Uniwersytetu Danii Południowej – i ich międzynarodowy zespół badaczy, przeprowadzili najszerzej zakrojoną analizę długości życia 1176 gatunków ssaków i ptaków. Wynika z niej, że samice ssaków żyją średnio o 12% dłużej niż samce, natomiast u ptaków sytuacja jest odwrotna. Samce żyją około 5% dłużej niż samice.
      Jedna z hipotez mówi, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest genetyka. U ssaków samice są płcią homozygotyczną (mają dwa chromosomy X), a samce to płeć heterozygotyczna (XY). Zdaniem niektórych badaczy posiadanie dwóch identycznych chromosomów płciowych może chronić przed szkodliwymi mutacjami. Warto tutaj przypomnieć, że wśród ptaków to samice są heterozygotyczne (ZW), a samce homozygotyczne (ZZ).
      Wyniki ostatnich badań wydają się wspierać tę hipotezę. Analiza 528 gatunków ssaków wykazała, że u 72% z nich samice żyją dłużej, a wśród 648 gatunków przeanalizowanych ptaków samce żyją dłużej u 68% z nich.
      Jednocześnie jednak sam zestaw chromosomów nie jest wystarczającym wyjaśnieniem różnic. Odnotowano bowiem dużą zmienność. U niektórych gatunków sytuacja jest odwrotna niż trend dla gromady, do której należą. Na przykład u wielu ptaków drapieżnych samice są większe od samców i żyją dłużej. Chromosomy płci to tylko część układanki, mówi Johanna Stärk.
      Wydaje się, że rolę w długości życia odgrywają też strategie reprodukcyjne. Istnieje hipoteza mówiąca, że tam, gdzie samce muszą inwestować w cechy pomagające w konkurowaniu o samicę – jak kolorowe upierzenie, rozmiary ciała czy „uzbrojenie” (np. poroże), odbywa się to kosztem długości życia. I hipoteza ta znajduje wsparcie w omawianych tutaj badaniach. Okazuje się bowiem, że u poligamicznych gatunków ssaków, gdzie występuje silna konkurencja o samice, samce żyją krócej. Tymczasem wiele gatunków ptaków jest monogamicznych, a to oznacza, że kresja konkurencyjna jest mniejsza. I tam często samce żyją dłużej. Generalnie rzecz biorąc różnica w długości życia pomiędzy płciami była najmniejsza u gatunków monogamicznych, a poligamia i duże różnice w rozmiarach ciała między samcami a samicami powodowały, że samice żyły dłużej.
      To jednak nie wszystko. Badacze zauważyli również, że płeć, która więcej inwestuje w opiekę nad młodymi – u ssaków najczęściej są to samice – zwykle żyje dłużej. Warto w tym miejscu zapoznać się z naszym omówieniem wcześniejszych badań Dlaczego kobiety po menopauzie żyją tak długo?.
      Zgodnie z jeszcze inną hipotezą, do istnienia różnicy w długości życia przyczynia się presja środowiskowa. By to sprawdzić naukowcy przyjrzeli się zwierzętom mieszkającym w ogrodach zoologicznych, gdzie znaczna część presji – zagrożenie ze strony drapieżników, patogenów czy pogody – jest wyeliminowana. Stwierdzili, że nawet w takich warunkach różnice w długości życia zostaną zachowane. Są one co prawda często mniejsze w porównaniu z tymi samymi gatunkami żyjącymi na wolności, ale rzadko znikają. Podobne zjawisko obserwujemy u ludzi, gdzie postęp medycyny i polepszenie warunków życia może zmniejszać różnice, ale nie prowadzi do ich likwidacji.
      Badania wskazują więc, że różnice w długości życia pomiędzy płciami są głęboko zakorzenione w ewolucji, a wpływa na nie zarówno genetyka, inwestycja w konkurencję o samice, jak i w wychowanie potomstwa.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kobiety żyją dłużej niż mężczyźni i takie wzorzec obowiązuje na całym świecie, we wszystkich epokach historycznych. Mimo, że w niektórych krajach różnica w długości życia między płciami uległa zmniejszeniu, to badania – opublikowane na łamach Science Advances – pokazują, że całkowicie ona nie zaniknie. Jest bowiem głęboko zakorzeniona w ewolucji.
      Johanna Stärk oraz Fernando Colchero – oboje z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka i Uniwersytetu Danii Południowej – i ich międzynarodowy zespół badaczy, przeprowadzili najszerzej zakrojoną analizę długości życia 1176 gatunków ssaków i ptaków. Wynika z niej, że samice ssaków żyją średnio o 12% dłużej niż samce, natomiast u ptaków sytuacja jest odwrotna. Samce żyją około 5% dłużej niż samice.
      Jedna z hipotez mówi, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest genetyka. U ssaków samice są płcią homozygotyczną (mają dwa chromosomy X), a samce to płeć heterozygotyczna (XY). Zdaniem niektórych badaczy posiadanie dwóch identycznych chromosomów płciowych może chronić przed szkodliwymi mutacjami. Warto tutaj przypomnieć, że wśród ptaków to samice są heterozygotyczne (ZW), a samce homozygotyczne (ZZ).
      Wyniki ostatnich badań wydają się wspierać tę hipotezę. Analiza 528 gatunków ssaków wykazała, że u 72% z nich samice żyją dłużej, a wśród 648 gatunków przeanalizowanych ptaków samce żyją dłużej u 68% z nich.
      Jednocześnie jednak sam zestaw chromosomów nie jest wystarczającym wyjaśnieniem różnic. Odnotowano bowiem dużą zmienność. U niektórych gatunków sytuacja jest odwrotna niż trend dla gromady, do której należą. Na przykład u wielu ptaków drapieżnych samice są większe od samców i żyją dłużej. Chromosomy płci to tylko część układanki, mówi Johanna Stärk.
      Wydaje się, że rolę w długości życia odgrywają też strategie reprodukcyjne. Istnieje hipoteza mówiąca, że tam, gdzie samce muszą inwestować w cechy pomagające w konkurowaniu o samicę – jak kolorowe upierzenie, rozmiary ciała czy „uzbrojenie” (np. poroże), odbywa się to kosztem długości życia. I hipoteza ta znajduje wsparcie w omawianych tutaj badaniach. Okazuje się bowiem, że u poligamicznych gatunków ssaków, gdzie występuje silna konkurencja o samice, samce żyją krócej. Tymczasem wiele gatunków ptaków jest monogamicznych, a to oznacza, że kresja konkurencyjna jest mniejsza. I tam często samce żyją dłużej. Generalnie rzecz biorąc różnica w długości życia pomiędzy płciami była najmniejsza u gatunków monogamicznych, a poligamia i duże różnice w rozmiarach ciała między samcami a samicami powodowały, że samice żyły dłużej.
      To jednak nie wszystko. Badacze zauważyli również, że płeć, która więcej inwestuje w opiekę nad młodymi – u ssaków najczęściej są to samice – zwykle żyje dłużej. Warto w tym miejscu zapoznać się z naszym omówieniem wcześniejszych badań Dlaczego kobiety po menopauzie żyją tak długo?.
      Zgodnie z jeszcze inną hipotezą, do istnienia różnicy w długości życia przyczynia się presja środowiskowa. By to sprawdzić naukowcy przyjrzeli się zwierzętom mieszkającym w ogrodach zoologicznych, gdzie znaczna część presji – zagrożenie ze strony drapieżników, patogenów czy pogody – jest wyeliminowana. Stwierdzili, że nawet w takich warunkach różnice w długości życia zostaną zachowane. Są one co prawda często mniejsze w porównaniu z tymi samymi gatunkami żyjącymi na wolności, ale rzadko znikają. Podobne zjawisko obserwujemy u ludzi, gdzie postęp medycyny i polepszenie warunków życia może zmniejszać różnice, ale nie prowadzi do ich likwidacji.
      Badania wskazują więc, że różnice w długości życia pomiędzy płciami są głęboko zakorzenione w ewolucji, a wpływa na nie zarówno genetyka, inwestycja w konkurencję o samice, jak i w wychowanie potomstwa.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kobiety żyją dłużej niż mężczyźni i takie wzorzec obowiązuje na całym świecie, we wszystkich epokach historycznych. Mimo, że w niektórych krajach różnica w długości życia między płciami uległa zmniejszeniu, to badania – opublikowane na łamach Science Advances – pokazują, że całkowicie ona nie zaniknie. Jest bowiem głęboko zakorzeniona w ewolucji.
      Johanna Stärk oraz Fernando Colchero – oboje z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka i Uniwersytetu Danii Południowej – i ich międzynarodowy zespół badaczy, przeprowadzili najszerzej zakrojoną analizę długości życia 1176 gatunków ssaków i ptaków. Wynika z niej, że samice ssaków żyją średnio o 12% dłużej niż samce, natomiast u ptaków sytuacja jest odwrotna. Samce żyją około 5% dłużej niż samice.
      Jedna z hipotez mówi, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest genetyka. U ssaków samice są płcią homozygotyczną (mają dwa chromosomy X), a samce to płeć heterozygotyczna (XY). Zdaniem niektórych badaczy posiadanie dwóch identycznych chromosomów płciowych może chronić przed szkodliwymi mutacjami. Warto tutaj przypomnieć, że wśród ptaków to samice są heterozygotyczne (ZW), a samce homozygotyczne (ZZ).
      Wyniki ostatnich badań wydają się wspierać tę hipotezę. Analiza 528 gatunków ssaków wykazała, że u 72% z nich samice żyją dłużej, a wśród 648 gatunków przeanalizowanych ptaków samce żyją dłużej u 68% z nich.
      Jednocześnie jednak sam zestaw chromosomów nie jest wystarczającym wyjaśnieniem różnic. Odnotowano bowiem dużą zmienność. U niektórych gatunków sytuacja jest odwrotna niż trend dla gromady, do której należą. Na przykład u wielu ptaków drapieżnych samice są większe od samców i żyją dłużej. Chromosomy płci to tylko część układanki, mówi Johanna Stärk.
      Wydaje się, że rolę w długości życia odgrywają też strategie reprodukcyjne. Istnieje hipoteza mówiąca, że tam, gdzie samce muszą inwestować w cechy pomagające w konkurowaniu o samicę – jak kolorowe upierzenie, rozmiary ciała czy „uzbrojenie” (np. poroże), odbywa się to kosztem długości życia. I hipoteza ta znajduje wsparcie w omawianych tutaj badaniach. Okazuje się bowiem, że u poligamicznych gatunków ssaków, gdzie występuje silna konkurencja o samice, samce żyją krócej. Tymczasem wiele gatunków ptaków jest monogamicznych, a to oznacza, że kresja konkurencyjna jest mniejsza. I tam często samce żyją dłużej. Generalnie rzecz biorąc różnica w długości życia pomiędzy płciami była najmniejsza u gatunków monogamicznych, a poligamia i duże różnice w rozmiarach ciała między samcami a samicami powodowały, że samice żyły dłużej.
      To jednak nie wszystko. Badacze zauważyli również, że płeć, która więcej inwestuje w opiekę nad młodymi – u ssaków najczęściej są to samice – zwykle żyje dłużej. Warto w tym miejscu zapoznać się z naszym omówieniem wcześniejszych badań Dlaczego kobiety po menopauzie żyją tak długo?.
      Zgodnie z jeszcze inną hipotezą, do istnienia różnicy w długości życia przyczynia się presja środowiskowa. By to sprawdzić naukowcy przyjrzeli się zwierzętom mieszkającym w ogrodach zoologicznych, gdzie znaczna część presji – zagrożenie ze strony drapieżników, patogenów czy pogody – jest wyeliminowana. Stwierdzili, że nawet w takich warunkach różnice w długości życia zostaną zachowane. Są one co prawda często mniejsze w porównaniu z tymi samymi gatunkami żyjącymi na wolności, ale rzadko znikają. Podobne zjawisko obserwujemy u ludzi, gdzie postęp medycyny i polepszenie warunków życia może zmniejszać różnice, ale nie prowadzi do ich likwidacji.
      Badania wskazują więc, że różnice w długości życia pomiędzy płciami są głęboko zakorzenione w ewolucji, a wpływa na nie zarówno genetyka, inwestycja w konkurencję o samice, jak i w wychowanie potomstwa.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, ich koledzy z innych amerykańskich uczelni oraz Australii odkryli związek pomiędzy porannymi nudnościami u ciężarnych kobiet, a naturalnym złożonym stanem zapalnym, który jest reakcją na zmiany w organizmie kobiety. Porannych nudności, na które składają się mdłości, wymioty i niechęć do pewnych pokarmów i zapachów, doświadcza nawet 80% kobiet w ciąży. Ich występowanie nie jest zwykle powodem do niepokoju. To znak, że wszystko jest w porządku, a organizm ciężarnej kobiety musi utrzymywać delikatną równowagę.
      Podczas ciąży układ odpornościowy kobiet ma trudne zadanie. Z jednej strony musi chronić ją i dziecko przed infekcją, ale jednocześnie nie może atakować płodu, który dla organizmu jest w połowie obcy, gdyż połowa jego materiału genetycznego pochodzi od ojca. Zwykle układ immunologiczny atakuje wszystko, co obce, więc w czasie ciąży musi precyzyjnie dostroić się tak, by zapewnić dziecku bezpieczeństwo, wciąż chroniąc matkę przed infekcją, wyjaśnia profesor antropologii z UCLA Molly Fox.
      Uczeni z San Diego uważają, że ta delikatna równowaga osiągana jest dzięki unikatowemu zestawowi reakcji zapalnych. Działają one tak, by organizm matki nie odrzucił płodu, a takie objawy na mdłości mają spowodować, by matka unikała pokarmów potencjalnie szkodliwych dla dziecka. Mdłości, wymioty i niechęć do różnych pokarmów i zapachów to nie wskazówka, że dzieje się coś złego z matką lub dzieckiem. Wręcz przeciwnie. To prawdopodobnie wskazówka, że wszystko jest w porządku i dowód na zdrową pożądaną reakcję układu odpornościowego, mówi profesor antropologii Daniel Fessler.
      Naukowcy pobierali od 58 uczestniczek krew i badali obecne w niej cytokiny. Kobiety wypełniały też kwestionariusze dotyczące nudności oraz niechęci do pożywienia i zapachów na wczesnych etapach ciąży. Dzięki kwestionariuszom dowiedzieli się, że 64% kobiet czuło awersję do zapachów i pożywienia, głównie dotyczyło to mięsa i tytoniu, 67 procent doświadczyło mdłości, a 66% wymiotów.
      Gdy zaś naukowcy porównali wyniki ankiety z wynikami badań cytokin okazało się, że u kobiet, które odczuwały awersję do tytoniu występowało więcej cytokin prozapalnych, a obecność większej liczby cytokin przeciwzapalnych wiązało się z awersją do pożywienia, mdłościami i wymiotami. Taka korelacja jest zgodna z wysuniętą przez naukowców hipotezą, że objawy takie to część adaptacji ewolucyjnej.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się w artykule Of scents and cytokines: How olfactory and food aversions relate to nausea and immunomodulation in early pregnancy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, ich koledzy z innych amerykańskich uczelni oraz Australii odkryli związek pomiędzy porannymi nudnościami u ciężarnych kobiet, a naturalnym złożonym stanem zapalnym, który jest reakcją na zmiany w organizmie kobiety. Porannych nudności, na które składają się mdłości, wymioty i niechęć do pewnych pokarmów i zapachów, doświadcza nawet 80% kobiet w ciąży. Ich występowanie nie jest zwykle powodem do niepokoju. To znak, że wszystko jest w porządku, a organizm ciężarnej kobiety musi utrzymywać delikatną równowagę.
      Podczas ciąży układ odpornościowy kobiet ma trudne zadanie. Z jednej strony musi chronić ją i dziecko przed infekcją, ale jednocześnie nie może atakować płodu, który dla organizmu jest w połowie obcy, gdyż połowa jego materiału genetycznego pochodzi od ojca. Zwykle układ immunologiczny atakuje wszystko, co obce, więc w czasie ciąży musi precyzyjnie dostroić się tak, by zapewnić dziecku bezpieczeństwo, wciąż chroniąc matkę przed infekcją, wyjaśnia profesor antropologii z UCLA Molly Fox.
      Uczeni z San Diego uważają, że ta delikatna równowaga osiągana jest dzięki unikatowemu zestawowi reakcji zapalnych. Działają one tak, by organizm matki nie odrzucił płodu, a takie objawy na mdłości mają spowodować, by matka unikała pokarmów potencjalnie szkodliwych dla dziecka. Mdłości, wymioty i niechęć do różnych pokarmów i zapachów to nie wskazówka, że dzieje się coś złego z matką lub dzieckiem. Wręcz przeciwnie. To prawdopodobnie wskazówka, że wszystko jest w porządku i dowód na zdrową pożądaną reakcję układu odpornościowego, mówi profesor antropologii Daniel Fessler.
      Naukowcy pobierali od 58 uczestniczek krew i badali obecne w niej cytokiny. Kobiety wypełniały też kwestionariusze dotyczące nudności oraz niechęci do pożywienia i zapachów na wczesnych etapach ciąży. Dzięki kwestionariuszom dowiedzieli się, że 64% kobiet czuło awersję do zapachów i pożywienia, głównie dotyczyło to mięsa i tytoniu, 67 procent doświadczyło mdłości, a 66% wymiotów.
      Gdy zaś naukowcy porównali wyniki ankiety z wynikami badań cytokin okazało się, że u kobiet, które odczuwały awersję do tytoniu występowało więcej cytokin prozapalnych, a obecność większej liczby cytokin przeciwzapalnych wiązało się z awersją do pożywienia, mdłościami i wymiotami. Taka korelacja jest zgodna z wysuniętą przez naukowców hipotezą, że objawy takie to część adaptacji ewolucyjnej.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się w artykule Of scents and cytokines: How olfactory and food aversions relate to nausea and immunomodulation in early pregnancy.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...