Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0

Na Księżycu istnieją kaniony wielkości Kanionu Kolorado. Powstały w ciągu... 10 minut
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Astronomia i fizyka
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Astronomowie z NASA przeprowadzili szczegółowe obserwacje międzygwiezdnej komety 3I/ATLAS – trzeciego znanego obiektu tego typu, który odwiedził Układ Słoneczny. Wykorzystano do tego Kosmiczny Teleskop Hubble’a oraz obserwatorium Neil Gehrels Swift. Celem było określenie rozmiaru jądra, charakteru aktywności i składu chemicznego tego niezwykle rzadkiego gościa spoza naszego systemu planetarnego.
Hubble obserwował kometę od 21 lipca 2025 roku, kiedy znajdowała się w odległości około 450 milionów kilometrów od Ziemi. Na uzyskanych obrazach obiekt widoczny jest jako jasna, rozmyta „kropla” z otoczką pyłowo-lodową, stanowiącą komę, otaczającą jądro. Analiza danych fotometrycznych pozwoliła ustalić, że średnica skalistej części jądra musi być mniejsza niż 2,8 km, całe jądro – wraz z lodem – nie przekracza 5,6 km. Może być jednak znacznie mniejsze. Dolna granica jego średnicy to 320 metrów. Tak małe rozmiary sugerują, że obserwowana aktywność jest intensywna w stosunku do powierzchni obiektu.
Zespół naukowców opublikował wyniki modelowania dynamiki wyrzutu pyłu. Analizy wykazały, że tempo utraty masy w postaci drobin o rozmiarach od mikrometrów do dziesiątek mikrometrów jest stosunkowo wysokie, co potwierdza silną aktywność sublimacyjną. Zależnie od rodzaju lotnych substancji odpowiedzialnych za napęd – czy jest to głównie dwutlenek węgla, czy mniej lotne składniki – uzyskane wartości promienia jądra mieszczą się w przedziale od kilkuset metrów do kilku kilometrów. Wyniki te są spójne z ograniczeniami wynikającymi z obserwacji Hubble’a.
Kluczowym uzupełnieniem danych optycznych – Hubble pracuje głównie w zakresie światła widzialnego – okazały się pomiary wykonane przez obserwatorium Swift. Za pomocą teleskopu ultrafioletowego wykryto charakterystyczne pasma emisji cząsteczek OH, powstających w wyniku fotodysocjacji pary wodnej. Jest to pierwszy przypadek jednoznacznego potwierdzenia obecności wody w komecie międzygwiezdnej w tak dużej odległości od Słońca, wynoszącej ok. 3,8 jednostki astronomicznej. W tej strefie temperatura jest zbyt niska, by sublimacja wody w typowych kometach była intensywna, co czyni odkrycie wyjątkowym.
Wyniki obserwacji mają istotne znaczenie dla badań materii międzygwiezdnej. Pokazują, że obiekty opuszczające swoje macierzyste systemy planetarne mogą zachowywać znaczne ilości wody w formie lodu, podobnie jak komety Układu Słonecznego. Oznacza to, że procesy formowania się planet i małych ciał w innych układach mogą prowadzić do powstania zasobów wody porównywalnych z tymi, które znamy z naszego kosmicznego otoczenia.
3I/ATLAS porusza się z prędkością 209 tys. km/h. To największa prędkość spośród wszystkich trzech międzygwiezdnych obiektów, które odwiedziły Układ Słoneczny. Przypomnijmy, że wcześniej były tutaj 1I/Oumuamua oraz 2I/Borisov. Prędkość 3I/Atlas do dowód, że kometa porusza się w przestrzeni międzygwiezdnej od miliardów lat. Gdy zbliżała się do gwiazd czy mgławic, korzystała z ich asysty grawitacyjnej, które ją przyspieszały. Im dłużej taki obiekt znajduje się w kosmosie, tym większą zyskuje prędkość.
Połączenie obrazów Hubble’a, modelowania teoretycznego i detekcji chemicznej przez Swift dostarcza unikalnego wglądu w naturę ciał pochodzących spoza Układu Słonecznego. 3I/ATLAS stanowi swoiste laboratorium do badania składu, aktywności i historii ewolucji obiektów międzygwiezdnych. Każda taka obserwacja to nie tylko okazja do poznania egzotycznego gościa, ale także do porównania procesów zachodzących w różnych rejonach naszej Galaktyki. W obliczu rzadkości tego typu odkryć, dane uzyskane podczas obecnego przelotu mogą przez wiele lat pozostawać kluczowym źródłem wiedzy o kometach międzygwiezdnych i ich roli w kosmicznej wymianie materii.
Zainteresowanych szczegółami zachęcamy do zapoznania się z artykułem Hubble Space Telescope Observations of the Interstellar Interloper 3I/ATLAS.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Naukowcy z Barcelony i Corku opublikowali najbardziej szczegółową mapę podmorskich kanionów Antarktyki. Zawiera ona 332 kaniony, niektóre z nich o głębokości ponad 4000 metrów. Katalog, wspólne dzieło uczonych z Universitat de Barcelona i University College Cork, zawiera informacje o pięciokrotnie większej liczbie kanionów niż poprzednie podobne zestawy danych. A w towarzyszącym mu artykule na łamach Marine Geology uczeni wykazali, że kaniony mogą mieć większe niż przypuszczano znaczenie dla cyrkulacji wód oceanicznych, zmniejszania się pokrywy morskiego lodu oraz zmian klimatu.
Kaniony odgrywają niezwykle istotną rolę w transporcie osadów i substancji odżywczych z wybrzeży do głębokich partii oceanów, łączą płytkie i głębokie obszary oceanów, tworzą bogate siedliska dla morskiego życia. Dotychczas na całym globie zidentyfikowano około 10 000 podmorskich kanionów, jednak prawdopodobnie jest ich znacznie więcej. Pomimo ich wielkiego wpływu na ekologię, geologię czy oceanografię, struktury te są słabo znane, szczególnie leżące w obszarach poarnych.
Kaniony w Arktyce i Antarktyce są podobne do kanionów z innych obszarów planety, ale zwykle są większe i głębsze z powodu długotrwałego oddziaływania lodu oraz olbrzymich ilości osadów transportowanych przez lodowce z szelfu kontynentalnego, mówi David Amblàs. Ponadto antarktyczne kaniony tworzą się głównie w wyniku działalności prądów zawiesinowych, gdzie gęstsza od otoczenia zawiesina gwałtownie spływa w dół pod wpływem grawitacji. Te silne prądy, zasilane w osady przez lodowce, rzeźbią w dnie wielkie kaniony.
Zdaniem naukowców, najbardziej interesującym aspektem ich badań jest odnotowanie różnic pomiędzy kanionami powstającymi w dwóch ważnych regionach Antarktyki. W Antarktyce Wschodniej kaniony są bardziej rozbudowane, rozgałęzione, tworząc wielkie systemy o przekroju w kształcie litery U. To sugeruje, że powstały w wyniku długotrwałego oddziaływania lodowców i wielkiego wpływu procesów erozji i sedymentacji. Z kolei w Antarktyce Zachodniej kaniony są krótsze, mają bardziej strome brzegi, a ich przekrój przypomina literę V. Spostrzeżenie to jest wsparciem dla hipotezy, że lądolód Arktyki Wschodniej – największy lądolód na Ziemi – powstał wcześniej. Dotychczas hipoteza ta miała wsparcie w badaniu osadów, teraz kolejnym dowodem jest geomorfologia dna morskiego.
Antarktyczne kaniony ułatwiają wymianę wody między szelfem kontynentalnym, a głębokimi partiami oceanu. Dzięki nim zimne gęste wody z okolic lądolodu spływają w dół i tworzą AABW (Antarctic Bottom Water), masę wody odgrywającą ważną rolę w światowej cyrkulacji oceanicznej. Ponadto kaniony kierują ciepłe wody, takie jak CDW (Circumpolar Deep Water) z Pacyfiku i Oceanu Indyjskiego w kierunku szelfu Antarktyki, podgrzewając lód i prowadząc do jego topnienia.
Autorzy badań zauważają, że obecne modele cyrkulacji oceanicznej niedokładnie odtwarzają lokalne procesy fizyczne zachodzące między masami wody a kanionami, przez co mają ograniczoną możliwość przewidywania zmian zachodzących w oceanach i atmosferze.
Źródło: The geomorphometry of Antarctic submarine canyons
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W Układzie Słonecznym zauważono kometę o miliardy lat starszą od samego Układu. Na grafice poniżej możecie zobaczyć orbitę Słońca (żółte linie) wokół centrum Drogi Mlecznej oraz orbitę komety 3I/ATLAS (linie czerwone). Na dwóch grafikach przedstawiających widok z boku wyraźnie widać, że kometa odlatuje daleko od płaszczyzny naszej galaktyki.
Odkryta niedawno międzygwiezdna kometa 3I/ATLAS, jest prawdopodobnie najstarszą znaną nam kometą. Astronom Matthew Hopkins z University of Oxford poinformował podczas tegorocznego spotkania Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego, że może mieć ona ponad 7 miliardów lat, jest zatem o 3 miliardy lat starsza od Układu Słonecznego.
3I/ATLAS jest zaledwie 3. znanym nam obiektem z przestrzeni międzygwiezdnej. W przeciwieństwie do dwóch poprzednich międzygwiezdnych gości gości – 1I/Oumuamua oraz 2I/Borisov – porusza się ona po bardzo stromej trajektorii przez Drogę Mleczną. Trajektorii, która wskazuje, że kometa powstała poza płaszczyzną galaktyki. W płaszczyźnie znajduje się Słońce i większość gwiazd. A nad i pod płaszczyzną krążą bardzo stare gwiazdy.
Wszystkie komety z Układu Słonecznego, takie jak kometa Halleya, powstały wraz z nim, więc liczą sobie około 4,5 miliarda lat. Obiekty spoza Układu mogą być znacznie starsze. Dotychczas Układ Słoneczny odwiedziły trzy takie obiekty i wszystko wskazuje na to, że 3I/ATLAS jest najstarszym z nich.
Badacze przypuszczają, że kometa bogata jest w lód. Wstępne obserwacje wskazują, że jest większa niż jej międzygwiezdni poprzednicy.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Teleskop ATLAS (Asteroid Terrestrial-impact Last Alert System) w Rio Hurtado w Chile odkrył międzygwiezdną kometę. Oficjalnie oznaczona jako 3I/ATLAS jest trzecim znanym nam obiektem spoza Układu Słonecznego. Kometa nadciąga z kierunku gwiazdozbioru Strzelca i znajduje się obecnie około 4,5 jednostek astronomicznych (670 milionów kilometrów) od Ziemi.
Astronomowie przeszukali archiwa innych urządzeń i stwierdzili, że kometa jest też widoczna w danych z trzech różnych teleskopów na całym świecie oraz w Zwicky Transient Facility. Najstarsze z tych obserwacji pochodzą z 14 czerwca. Natomiast już po zauważeniu komety przez ATLAS została ona zarejestrowana przez kolejne teleskopy.
Kometa nie stanowi zagrożenia dla naszej planety. Zbliży się do nas na minimalną odległość około 1,6 j.a. (240 milionów km). Swoje peryhelium (najmniejszą odległość od Słońca) osiągnie około 30 października. Znajdzie się wówczas wewnątrz orbity Marsa, w odległości około 1,4 j.a. od naszej gwiazdy.
Astronomowie z całego świata już zaczęli badać właściwości komety. 3I/ATLAS powinna być widoczna dla naziemnych teleskopów do końca września. Później znajdzie się zbyt blisko Słońca, by można ją było obserwować. Ponownie pojawi się po drugiej stronie gwiazdy około początku grudnia.
Pierwszym poznanym przez nas obiektem spoza Układu Słonecznego była 1I/Oumuamua, drugim 2I/Borisov.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Naukowcy od dziesięcioleci zastanawiają się, co się stało z polem magnetycznym Księżyca. Na jego istnienie w przeszłości wskazują bowiem przywiezione ze Srebrnego Globu próbki skał, wskazujące, że w przeszłości były one poddane działaniu silnego pola magnetycznego. Zaś obecnie Księżyc nie posiada globalnego pola magnetycznego. Co się więc stało z polem zarejestrowanym w skałach? Naukowcy z MIT uważają, że rozwiązali tę zagadkę.
Na łamach Science Advances opisali wyniki badań, w ramach których symulowali uderzenie w Księżyc dużego obiektu, jak asteroida. Symulacje wykazały, że w wyniku takiego zdarzenia mogła pojawić się chmura plazmy, która na krótko objęła Księżyc. Plazma taka przepłynęłaby wokół ziemskiego satelity i zgromadziła się po przeciwnej stronie do miejsca uderzania. Tam weszłaby w interakcje ze słabym polem magnetycznym Księżyca, na krótko je wzmacniając. Skały znajdujące się w miejscu nagromadzenia plazmy, zarejestrowałby ten magnetyzm.
Taka sekwencja wydarzeń wyjaśnia obecność wysoce namagnetyzowanych skał w regionie w pobliżu bieguna południowego, po niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca. Zaś dokładnie po przeciwnej stronie od tego obszaru znajduje się Mare Imbrium, jeden z największych kraterów uderzeniowych. Badacze uważają, że to, co go utworzyło, doprowadziło też do powstania plazmy z ich symulacji.
Zagadkową obecność na Księżycu skał z zapisem silnego pola magnetycznego zauważono w latach 60. i 70. gdy misje Apollo przywiozły próbki. Pozostałości magnetyzmu, szczególnie po niewidocznej stronie Srebrnego Globu, potwierdziły też satelity. Jedna z hipotez mówi, że w przeszłości niewielkie jądro Księżyca generowało słabe pole magnetyczne. Jednak nie wyjaśnia ona, dlaczego w skałach, i to głównie po jednej stronie, pozostał zapis tak silnego magnetyzmu. Alternatywna hipoteza mówi o wielkim uderzeniu, w wyniku którego powstała chmura plazmy.
W 2020 roku współautorzy obecnych badań, Rona Oran i Benjamin Weiss, sprawdzili, czy takie uderzenie mogło na tyle wzmocnić słoneczne pole magnetyczne wokół Księżyca, by pozostał zapis w skałach. Okazało się, że nie mogło, co wydawało się wykluczać ten scenariusz.
Na potrzeby obecnych badań uczeni przyjęli inne kryteria. Założyli, że Księżyc posiadał w przeszłości dynamo magnetyczne. Biorąc pod uwagę rozmiary księżycowego jądra pole to musiało być słabe. Oszacowano je na 1 mikroteslę, czyli 50-krotnie mniej niż pole magnetyczne Ziemi. Następnie za pomocą jednego narzędzia przeprowadzili symulację uderzenia oraz powstałej plazmy, drugie zaś narzędzie pokazało, w jaki sposób taka plazma by się przemieszczała i wchodziła w interakcje z polem magnetycznym Księżyca. Wynika z nich, że doszłoby do utworzenia się i przepływu plazmy oraz wzmocnienia pola magnetycznego, ale byłby to proces bardzo szybki. Od momentu wzmocnienia pola do chwili jego powrotu do wartości początkowej minęłoby zaledwie 40 minut.
Postało więc pytanie, czy tak krótkie oddziaływanie pola pozostawiłoby zapis w skałach. Okazuje się, że tak, za pomocą dodatkowego zjawiska. Z badań wynika, że tak duże uderzenie, jakie utworzyło Mare Imbrium, spowodowałoby powstanie fali uderzeniowej, która skupiłaby się po przeciwnej stronie i doprowadziłaby do tymczasowego zaburzenia elektronów w skałach.
Naukowcy podejrzewają, że do zaburzenia tego doszło w momencie, gdy plazma wzmocniła pole magnetyczne. Gdy więc elektrony wróciły do stanu równowagi, ich spiny przyjęły orientację zgodną z chwilowo silnym polem magnetycznym. Jeśli rzucisz w powietrze w polu magnetycznym talię kart i każda z kart będzie wyposażone w igłę od kompasu, to gdy karty upadną na ziemię, będą zorientowane w inną stronę, niż przed wyrzuceniem. Tak właśnie działa ten proces, wyjaśnia obrazowo Weiss.
Źródło: Impact plasma amplification of the ancient lunar dynamo
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.