Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0

Skąd naprawdę pochodzi „Ołtarz”? Kolejna tajemnica Stonehenge
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Humanistyka
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
W Tikal, jednym z najważniejszych miast cywilizacji Majów, znaleziono ołtarz sprzed 1600 lat. Zabytek poszerza naszą wiedzę o ówczesnych stosunkach między Tikal i Teotihuacán. Miasto Teotihuacán powstało w I wieku z rozproszonych wiosek i szybko stało się dominującą siłą w regionie. W IV wieku Teotihuacán przeją władzę w Tikal. W 1. połowie I tysiąclecia był jednym z najludniejszych miast świata. Jednak w VII-VIII wieku stracił na znaczeniu, od VIII wieku dowody na wpływy Teotihuacán w Tikal znikają, a Tikal przeżywa rozkwit trwający do początków X wieku.
Odkryty właśnie ołtarz powstał pod koniec IV wieku. Jest udekorowany czterema panelami malowanymi w kolorach czerwonym, czarnym i żółtym. Widzimy na nich postać noszącą na głowie ozdobę z piór, a po obu jej stronach przedstawiono tarcze lub dary. Zdaniem autorów badań – naukowców z USA i Gwatemali – styl przedstawienia postaci odpowiada stylowi z Teotihuacán. Przypomina go tak bardzo, że eksperci wykluczają, by ołtarz udekorował lokalny majański artysta. Ich zdaniem malunki są dziełem dobrze wykształconego malarza pochodzącego z Teotihuacán.
Mamy coraz więcej dowodów wskazujących, że okres, w którym powstał ołtarz, to czas poważnych zmian w Tikal. Ołtarz potwierdza, że bogaci przywódcy z Teotihuacán przybyli do Tikal i stworzyli tutaj kopie budowli rytualnych ze swojego miasta. To pokazuje, jak wielkie były wówczas wpływy Teotihuacán w Tikal, mówi profesor Stephan Houston z Brown University.
Tikal zostało założone około 850 roku p.n.e. i przez setki lat było niewielką, nic nie znaczącą mieściną. Około 100 roku po Chrystusie pojawiła się tam dynastia rządząca i siła oraz znaczenie miasta wzrosło. Mamy liczne dowody wskazujące, że już 200 lat później kontakty pomiędzy Teotihuacán a Tikal były bardzo intensywne. Interakcje pomiędzy miastami rozpoczęły się od sporadycznych kontaktów handlowych, ale szybko uległo to zmianie.
Wygląda to tak, jakby Tikal rozdrażnił bestię i zwrócił na siebie zbyt dużą uwagę Teotihuacán. To właśnie wówczas obcy z Teotihuacán zaczęli przybywać w te okolice, dodaje uczony. Gromadzone od lat 60. XX wieku dowody wskazują na zmianę stosunków pomiędzy miastami na mniej przyjazne. Z jednego z tekstów wyrytych w kamieniu wiemy, że około 378 roku Teotihuacán przejął władzę w Tikal. Usunęli miejscowego władcę i zastąpili go swoją marionetką, wyjaśnia Houston. Jednym z dowodów na zwierzchnictwo Teotihuacán nad Tikal jest odkryta przed 4 laty cytadela. W pobliżu centrum Tikal, pod czymś co uważano za naturalne wzgórza, archeolodzy z Brown University znaleźli pomniejszoną kopię cytadeli z Teotihuacán. Zatem w latach po obaleniu miejscowego władcy obecność mieszkańców Teotihuacán w Tikal miała wyraźne cechy okupacji lub jakiegoś rodzaju nadzoru.
Ołtarz, który powstał mniej więcej w czasie zmiany władzy w Tikal, to jeszcze jeden dowód na to zwierzchnictwo. I świadczą o tym nie tylko malunki. Wewnątrz ołtarza odkryto bowiem dziecko pochowane w pozycji siedzącej. To rzadki zwyczaj w Tikal, a powszechny w Teotihuacán. Znaleziono też zwłoki dorosłego, a w jego grobie znajdował się grot z zielonego obsydianu. Zarówno materiał, jak i sposób wykonania grotu są typowe dla Teotihuacán.
Rządy Teotihuacán na zawsze zmieniły Tikal i musiały być niezwykle ważnym doświadczeniem dla jego mieszkańców. Świadczy o tym fakt, że ołtarz i otaczające go budynki zostały przysypane ziemią i zostawione. Majowie regularnie zasypywali budynki i budowali na nich. Tutaj zasypali ołtarz oraz jego otoczenie i tak to po prostu zostawili. Traktowali to miejsce jak pomnik lub składowisko radioaktywnych odpadów. To pokazuje, jak skomplikowane stosunki łączyły oba miasta. Musiało minąć wiele wieków, zanim tutaj coś wybudowano, dodaje profesor Andrew Scherer.
Okupacja wstrząsnęła Tikal i zbiorową pamięcią jego mieszkańców, ale uczyniła miasto też silniejszym. Zdaniem badaczy z czasem mieszkańcy Tikal zaczęli z nostalgią wspominać czasy, gdy Teotihuacán był potęgą, która zwróciła uwagę na Majów. Nawet gdy cywilizacja Majów chyliła się ku upadkowi, jej lokalna polityka była rozważana pod kątem kontaktów ze środkowym Meksykiem, stwierdza Houston.
Dla badaczy historia kontaktów Teotihuacán i Tikal jako żywo przypomina dzieje kontaktu Azteków z Hiszpanami. Wszyscy wiedza, co stało się z cywilizacją Azteków po przybyciu Hiszpanów. Odkryte przez nas dowody wskazują, że to historia stara jak świat. Tutaj potęga ze środkowego Meksyku sięgnęła po świat Majów, gdyż postrzegała go jako miejsce niezwykłych bogactw. Były tam pióra tropikalnych ptaków, jadeit i czekolada. Dla Teotihuacán był to kraj mlekiem i miodem płynący, mówi profesor Houston.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Fresk przed 700 lat dowodzi, że w chrześcijańskich kościołach używano muzułmańskich namiotów do zasłaniania ołtarzy, uważa doktor Federica Gigante z Uniwersytetu w Cambridge. Uczona na łamach The Burlington Magazine opisała odkrycie, na ślad którego wpadła przed laty. Fresk, który od setek lat jest tylko częściowo widoczny, pozwala też lepiej poznać chrześcijańską tradycję zasłaniania ołtarzy.
Gigante zwróciła uwagę na niezwykły fresk 10 lat temu podczas zwiedzania kościoła w klasztorze Sant'Antonio in Polesine w Ferrarze. Początkowo wydawało mi się to zbyt ekscytujące i niewiarygodne, by na fresku mógł być przedstawiony muzułmański namiot. Szybko odrzuciłam ten pomysł i wróciłam do niego lata później, gdy miałam więcej doświadczenia i odwagi w prowadzeniu badań. Prawdopodobnie nigdzie indziej nie znajdziemy podobnego fresku. Nie przestałam szukać, ale sądzę, że ten jest unikatowy, mówi uczona. Jej zdaniem fresk jest kluczowym dowodem na używanie muzułmańskich namiotów w praktykowaniu religii chrześcijańskiej, również podczas mszy.
W średniowieczu w kościołach używano kosztownych tekstyliów od zasłaniania ołtarza. To dość słabo zbadana praktyka, którą zarzucono w XVI wieku. Ołtarz mógł być zasłonięty przed oczami wiernych przez cały czas, w czasie mszy lub podczas szczególnych okresów liturgicznych. Zasłony takie zwano tetravela. Gdy zaś namiot nie był rozpięty nad ołtarzem, o jego splendorze miał przypominać fresk.
Wiemy, że islamskie tekstylia były obecne w chrześcijańskich kościołach. Fragmenty, którymi obecnie dysponujemy, owijały relikwie lub były używane w czasie pochówków ważnych osobistości. Doktor Gigante, która specjalizuje się w badaniu wymiany intelektualnej i materialnej pomiędzy światem muzułmańskim a chrześcijańskim we wczesnej nowożytności, wyjaśnia, że islamskie tekstylia były kojarzone z Ziemią Świętą, skąd przywozili je pielgrzymi i krzyżowcy. Uważali, że istnieje artystyczna ciągłość od czasów Chrystusa, więc używanie takich materiałów w chrześcijańskim kontekście było bardziej niż usprawiedliwione. Chrześcijanie w średniowiecznej Europie podziwiali sztukę islamu, chociaż w pełni jej nie rozumieli, stwierdza uczona.
Fresk z Sant'Antonio in Polesine powstał między końcem XIII a początkiem XIV wieku i przedstawia baldachim rozpięty nad ołtarzem. Namalowany w apsydzie przekształca ją samą w namiot z tkaniny owiniętej wokół trzech ścian i zwieńczony dwupoziomowym stożkiem wyłożonym klejnotami, typowym dla świata muzułmańskiego. Tło stanowią niebo i ptaki, co miało sprawiać wrażenie namiotu rozpiętego na wolnej przestrzeni. Na początku XV wieku fresk częściowo przykryto scenami z życia Marii i Jezusa. I to właśnie ten młodszy fresk przyciągał dotychczas uwagę historyków sztuki, którzy nie zajmowali się widocznymi fragmentami starszego dzieła.
Zdaniem doktor Gigante starszy fresk przedstawia prawdziwy namiot, który najprawdopodobniej był rozwieszany w tym właśnie kościele. Malunek miał o nim przypominać, gdy namiot był zdjęty. Wzajemne oddziaływanie pomiędzy prawdziwymi tekstyliami a ich malarskimi przedstawieniami jest powszechne w Europie i świecie islamu pod koniec średniowiecza, przypomina uczona. I zauważa, że w ścianach apsydy znajdują się gwoździe oraz wsporniki, które mogły służyć jako wsparcie dla rozwieszonego materiału.
Silnym dowodem na używanie muzułmańskiego namiotu do przykrywania ołtarza jest niezwykle szczegółowe przedstawienie. Widzimy elementy zdobnicze w kształcie ośmioramiennych gwiazd wpisane w medalion, których środek jest zdobiony płatkami złota. Dokładnie w taki sposób zdobione były cenne muzułmańskie namioty. Wzdłuż krawędzi tkaniny artysta przedstawił pas z rzekomo arabskim inskrypcjami. Autor fresku był tak dokładny, że namalował nawet białe kontury, które podkreślały kontrasty kolorystyczne, a które były popularne w XIII-wiecznych tkaninach z Andaluzji.
Wszystko na fresku – struktura tkaniny, projekt i schemat kolorystyczny – bardzo przypomina znane nam przedstawienia andaluzyjskich namiotów, znane na przykład z XIII-wiecznego manuskryptu Cantigas de Santa Maria. Co więcej, przedstawienie z fresku jest podobne do „Fermo chasuble”, ornatu należącego prawdopodobnie do Thomasa Becketa, arcybiskupa Canterbury. Ornat ten to najstarszy znany przykład użycia muzułmańskiej tkaniny w liturgicznym kontekście chrześcijańskim. Ornat mógł zostać wykonany właśnie z namiotu.
Doktor Gigante odpowiada też na pytanie, w jaki sposób muzułmański namiot mógł trafić do chrześcijańskiego kościoła. Uczona przypomina, że w XIII wieku wokół ołtarzy często prezentowano sztandary i inne łupy wojenne. Namioty, szczególnie muzułmańskie namioty królewskie, były jednymi z najbardziej cenionych prezentów dyplomatycznych, najwspanialszymi insygniami władzy w obozowiskach i najbardziej pożądanymi łupami wojennymi, wyjaśnia uczona. Namioty często trafiały w różne miejsca Europy jako zdobycze wojenne. Powszechnym zwyczajem było wynagradzanie oddziałów najemnych tekstyliami, a namiot był najwyższą nagrodą. Wiemy na przykład, że taki wspaniały prezent otrzymał papież Innocenty III, któremu wysłano namiot kalifa Muhammada an-Nasira, zdobyty podczas bitwy pod Las Navas de Tolosa (1212), jednej z przełomowych bitew rekonkwisty.
Fresk z Ferrary odpowiada opisom królewskich namiotów, jakie chrześcijanie zdobywali w XIII wieku podczas wojen na terenie al-Andalus. Wspaniały muzułmański namiot mógł trafić do klasztornego kościoła bezpośrednio z rąk papieża. Od IX wieku papieże często dawali tetrawela w prezencie kościołom. Z zachowanych dokumentów wiemy, że papież Innocenty IV wysłał do klasztoru Sant'Antonio in Polesine tkaniny z najwspanialszego jedwabiu i złota. Tak więc przedstawiony na fresku namiot mógł być prezentem od samej głowy Kościoła.
Autorka badań nie wyklucza, że Innocenty IV wysłał muzułmański namiot klasztorowi w Ferrarze jako część podarunku dyplomatycznego dla potężnego rodu d'Este, który należał do stronnictwa gwelfów wspierającego papiestwo w walce z cesarstwem oraz pośredniczył w zawieraniu sojuszy z rodami gibelinów (wspierających cesarstwo). Klasztor Sant'Antonio in Polesine został założony przez Beatrycze d'Este, a jej ród był jego patronem.
Ze wstępną wersją artykułu dr Gigante można zapoznać się na stronie Uniwersytetu Oxfordzkiego.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Badania DNA ludzi zabitych w Pompejach przez Wezuwiusza pokazały, jak błędne były czynione przez wieki założenia. Okazuje się, że rzekome rodziny nie były rodzinami, zmarłym źle przyporządkowano płeć. Okazało się ponadto, że ludność Pompejów w większości stanowili emigranci ze wschodnich regionów Morza Śródziemnego.
Erupcja Wezuwiusza nie dała szans na ucieczkę wielu mieszkańcom miasta. Ci, którzy przeżyli pierwszą jej fazę, zabiły lawiny piroklastyczne, szybko przemieszczające się chmury gorących gazów i popiołów. Pokryły one ciała ofiar grubą warstwą, na zawsze zachowując ich kształt.
Od XIX wieku naukowcy wykonują w Parco Archeologico di Pompei odlewy ciał, wstrzykując gips z puste miejsca, pozostałe po rozłożeniu się tkanek. Uczonym, którzy prowadzili zabiegi konserwatorskie, udało się pozyskać DNA z pofragmentowanych szkieletów zatopionych w 14 z 86 tych odlewów. To zaś pozwoliło na określenie płci zmarłych, ich pochodzenia oraz związków genetycznych pomiędzy nimi. I pokazało, jak błędne były dotychczasowe założenia, które opierano na wyglądzie i pozycji ciał.
Na przykład w Domu Złotej Bransolety, jedynym miejscu z którego mamy DNA całej grupy ciał, okazało się, że cztery osoby, które interpretowano jako rodzice z dwójką dzieci, nie były w żaden sposób ze sobą spokrewnione, mówi profesor David Caramelli z Uniwersytetu we Florencji. To nie jedyne błędne przypuszczenia, zweryfikowane przez DNA.
Innym znanym przykładem jest dorosła osoba nosząca złotą bransoletę i trzymająca dziecko. Tradycyjnie interpretowano je jako matkę z dzieckiem. Okazało się, że to mężczyzna i dziecko, którzy nie byli ze sobą spokrewnieni. Mamy też dwie obejmujące się osoby, które interpretowano jako matka z córką lub siostry. Teraz wiemy, że jedna z tych osób to mężczyzna, dodaje David Reich z Uniwersytetu Harvarda.
Ponadto wszyscy mieszkańcy Pompejów, w przypadku których udało się zdobyć dane z całego genomu, okazali się w głównej mierze potomkami emigrantów ze wschodnich regionów Śródziemiomorza. Pochodzenie takie widoczne jest też w genomach współczesnych im mieszkańców Rzymu, co tylko pokazuje, jak kosmopolityczne było Imperium Romanum w tych czasach.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Jedna z dwóch najpopularniejszych teorii o pochodzeniu Ormian mówi, że są potomkami frygijskich osadników z Bałkanów. „Bałkańska teoria” pochodzenia zrodziła się za sprawą Herodota, który zauważył, że Ormianie służący w perskiej armii byli uzbrojeni na modłę frygijską. Teorię tę wsparli lingwiści, którzy w przeszłości klasyfikowali język ormiański w jednej grupie z językiem frygijskim i trackim. Najnowsze badania genetyczne każą jednak odesłać Herodotową teorię do lamusa.
Wyżyna Armeńska, dzięki położeniu blisko Żyznego Półksiężyca, szybko zaadaptowała rolnictwo. Była ważnym regionem migracji i rozprzestrzeniania się nowych technologii, jak używanie narzędzi z obsydianu, skórzanego obuwia i uprawy winorośli.
Najwcześniejsze wzmianki o Armenii jako zorganizowanym państwie pochodzą z 522 roku p.n.e. z babilońskich tabliczek, które zapisano na początku panowania Dariusza I Wielkiego. Perskie dokumenty wspominają o Urartu, silnym królestwie, które rozkwitało przez trzy wieki w epoce żelaza. Region ten najeżdżali Asyryjczycy, Persowie, Bizantyjczycy, Arabowie, Turcy i Mongołowie. Jednak wysokie góry, odmienny starożytny język, silna tożsamość kulturowa i narodowa, którą wzmocniło szybkie przyjęcie chrześcijaństwa – Armenia była pierwszym chrześcijańskim państwem w dziejach – mogły przyczynić się do izolacji genetycznej Ormian. I rzeczywiście wcześniejsze badania wykazały wysoką – pomimo licznych najazdów – homogeniczność matrylinearnych linii genetycznych, trwającą od 8000 lat. Kolejne badania pozwoliły zaś stwierdzić, że od co najmniej epoki brązu w regionie tym nie doszło do znacznego napływu genów z zewnątrz.
Skąd więc pochodzą Ormianie? Przeprowadzone obecnie sekwencjonowanie całego genomu wykazało, że nie istnieje znaczący związek pomiędzy Ormianami, a mieszkańcami Bałkanów. Autorzy badań porównali genom współczesnych mieszkańców Armenii ze współczesnymi mieszkańcami Bałkanów oraz przyjrzeli się wcześniej opublikowanym danym dotyczącym genomu dawnych mieszkańców obu tych regionów.
Przez wieki pewne poglądy historyków kształtowały to, jak postrzegamy przeszłość, często skłaniając nad do zaakceptowania przypuszczeń jako prawdy, mówi główna autorka badań, doktor Anahit Hovhannisyan z Trinity College Dublin. Dzięki sekwencjonowaniu całego genomu i postępom w badaniach starożytnego DNA, możemy obecnie zakwestionować te dawne poglądy, pokazując bardziej urozmaicony i oparty na dowodach naukowych obraz historii ludzkich populacji, dodaje uczona.
Badania podważyły też inne przekonanie, mówiące, że mieszkańcy południowej części Wyżyny Armeńskiej – Sasun – w dużej mierze pochodzą od Asyryjczyków. Związek ludności Sasun z Asyrią jest zaświadczony w licznych tekstach, na tabliczkach klinowych, w Biblii, w ustnej tradycji regionu. Jednak badania wykazały, że stosunkowo niedawno doszło tam do znaczącego zmniejszania się puli genetycznej i tamtejsza ludność jest odizolowana od innych grup.
Badając przeszłość genetyczną Wyżyny Armeńskiej zauważyliśmy, że w pewnym momencie po wczesnej epoce brązu doszło tam do wielkiego napływu genów neolitycznych rolników z Lewantu. Napływ ten, pod względem genetycznym oraz czasu zgadza się z wcześniejszymi badaniami w sąsiednich regionach. Możemy więc stwierdzić, że po wczesnej epoce brązu na Bliskim Wschodzie doszło do dużych migracji. Wciąż nie znamy odpowiedzi na pytanie, skąd i kiedy ta ludność napłynęła oraz co zapoczątkowało tak szeroką falę migracji, dodaje profesor Andrea Manica z University of Cambridge.
Autorzy badań pokazali też zróżnicowanie genetyczne różnych grup Ormian. Dowiedzieliśmy się dzięki temu, że populacje ze wschodu, zachodu i centrum charakteryzuje całkiem wysoki stopnień podobieństwa genetycznego. To pierwsze badania próbujące stworzyć atlas genetyczny Wyżyny Armeńskiej, dodaje profesor Levon Yepiskoposyan z armeńskiej Narodowej Akademii Nauk.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Jeszcze do niedawna naukowcy potrafili określi miejsce pochodzenia jedynie 6% meteorytów znalezionych na Ziemi. Teraz naukowcy z francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych (CNRS), Europejskiego Obserwatorium Południowego i czeskiego Uniwersytetu Karola wykazali, że 70% wszystkich znalezionych na naszej planecie meteorytów pochodzi z trzech młodych rodzin asteroid.
Rodziny te to wyniki trzech zderzeń, do których doszło w głównym pasie asteroid 5,8, 7,5 oraz 40 milionów lat temu. Badacze określili też źródło innych meteorytów, dzięki czemu możemy teraz zidentyfikować miejsce pochodzenia ponad 90% skał, które z kosmosu spadły na Ziemię. Wyniki badań zostały opublikowane w trzech artykułach. Jeden ukazał się łamach Astronomy and Astrophysics, a dwa kolejne na łamach Nature.
Wspomniane rodziny asteroid to – od najmłodszej do najstarszej – Karin, Koronis i Massalia. Wyróżnia się Massalia, która jest źródłem 37% meteorytów. Dotychczas na Ziemi odnaleziono podczas 700 000 okruchów z kosmosu. Jedynie 6% z nich zidentyfikowano jako achondryty pochodzące z Księżyca, Marsa lub Westy, jednego z największych asteroid głównego pasa. Źródło pozostałych 94%, z których większość do chondryty, pozostawało nieznane.
Jak to jednak możliwe, że źródłem większości znalezionych meteorytów są młode rodziny asteroid? Autorzy badań wyjaśniają, że rodziny takie charakteryzują się dużą liczbą niewielkich fragmentów powstałych w wyniku niedawnych kolizji. Ta obfitość zwiększa prawdopodobieństwo kolejnych zderzeń, co w połączeniu z duża mobilnością tych szczątków, powoduje, że mogą zostać wyrzucone z głównego pasa asteroid, a część z nich poleci w kierunku Ziemi. Starsze rodziny asteroid nie są tak liczne. Przez wiele milionów lat mniejsze fragmenty, ale na tyle duże, że mogłyby spaść na Ziemię, zniknęły w wyniku kolejnych zderzeń i ucieczki z pasa asteroid.
Określenie pochodzenia większości meteorytów było możliwe dzięki teleskopowym badaniom składu większości rodzin asteroid w głównym pasie oraz zaawansowanymi symulacjami komputerowymi, podczas których badano dynamikę tych rodzin.
Autorzy badań określili też pochodzenie wielkich asteroid, takich jak Ryugu czy Bennu. Okazało się, że pochodzą one od tego samego przodka co rodzina asteroid Polana.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.