Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

W Morzu Południowochińskim odkryto wypełnione porcelaną i drewnem wraki statków z czasów dynastii Ming

Rekomendowane odpowiedzi

W Morzu Południowochińskim odkryto wraki dwóch statków z czasów dynastii Ming. Jeden transportował porcelanę, drugi drewno. Jednostki znaleziono w październiku zeszłego roku na głębokości 1500 m u wybrzeży Hajnanu (w pobliżu północno-zachodniego zbocza kontynentalnego). Niedawno zaczęto badania stanowisk i samych wraków.

Przy wraku nr 1 specjalistom udało się założyć stałą podwodną bazę mapowania. Przeprowadzono też wstępne badania i dokumentację fotograficzną/filmową. Za zgodą odpowiednich organów państwowych, instytuty naukowe i lokalne muzeum zrealizują roczne, 3-etapowe badania.

Ładunek pierwszej jednostki jest rozrzucony na powierzchni ok. 10 tys. m2 i składa się z ponad 100 tys. przedmiotów z porcelany. Wg wstępnych analiz, datują się one na okres panowania cesarza Zhengde. Dominują wśród nich obiekty pochodzące dwóch ośrodków, w tym z Jingdezhen w prowincji Jiangxi.

Okręt numer dwa transportował głównie drewno (oprócz tego znaleziono nieliczne artefakty z porcelany). Wszystkie bale są podobnej wielkości. Prawdopodobnie miały zostać wykorzystane w szkutnictwie. Wstępne badania pokazały, że to materiał z importu, kupowany za panowania cesarza Hongzhi.

Naukowcy podkreślają, że po raz pierwszy na jednym obszarze odkryto statki z ładunkiem na eksport i z importu. Dzięki sąsiadującym ze sobą wrakom - dzieli je odległość ok. 20 km - zespół może więc zbadać, jak wyglądał handel dwustronny na Morzu Południowochińskim 500 lat temu. To pomoże nam w analizie bilateralnego przepływu [dóbr] w ramach tzw. Morskiego Szlaku Jedwabnego - wyjaśnia Tang Wei, dyrektor Chińskiego Narodowego Centrum Archeologii.

Wg archeologów, statki przemieszczały się w przeciwnych kierunkach. Wraki są stosunkowo dobrze zachowane.

W misję wyruszył wyposażony w batyskaf Shenhai Yongshi statek badawczy Tansuo 1. Jeden z członków ekipy, Chen Chuanxu, zapowiedział, że do ekspedycji przyłączy się statek Tansuo 2 z batyskafem Fendouzhe.

Podczas akcji wykorzystano zaawansowane technologie. Naukowcy wspominają o robotach skonstruowanych z bardzo elastycznych materiałów (miękkiej robotyce) czy nowych metodach skanowania i fotografowania. Obecnie badacze testują zdalny monitoring. By chronić stanowiska, nie ujawniono dokładnych koordynat.

Pierwszy etap zaplanowanych na rok prac obejmuje okres od 20 maja do początku czerwca. Batyskafy określą m.in. obszar, na którym znajdują się szczątki obu jednostek. Drugi i trzeci etap potrwają, odpowiednio, od sierpnia do września br. i od marca do kwietnia przyszłego roku. Wg Songa Jianzhonga z Chińskiego Narodowego Centrum Archeologii, do kwietnia 2024 r. batyskafy wykonają ok. 50 zanurzeń. Najpierw musimy określić stan wraków, a później sporządzić plan wykopalisk i konserwacji. Kolejne ekspedycje zajmą się badaniami geofizycznymi i geologicznymi, a także analizą życia morskiego.

 


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badacze z Wessex Archaeology poinformowali o odkryciu jednego z najstarszych i najlepiej zachowanych drewnianych narzędzi znalezionych na terenie Wielkiej Brytanii. Wstępne datowanie drewnianego szpadla znalezionego na podmokłym terenie przy Poole Harbour wskazuje, że pochodzi on z epoki brązu. Drewniany zabytek przetrwał więc tysiące lat. Zwykle drewno rozkłada się w ciągu dziesięcioleci. Szpadel zachował się dzięki wyjątkowym warunkom, jakie panują w miejscu jego znalezienia.
      Archeolodzy bardzo szybko zdali sobie sprawę, że wydobywają z ziemi coś wyjątkowego. Gdy narzędzie przesłano do laboratorium, okazało się, że zostało ono wykonane z drewna dębu, a jego wiek określono na 3400–3500 lat. Szpadel wykonano z jednego kawałka drewna, a jego wykonanie z pewnością wymagało wiele pracy. Był więc cennym narzędziem. Dzięki temu, że wyprodukowano go z pojedynczego kawałka, w razie uszkodzenia można go było przerobić na inne narzędzie.
      Co interesujące, w okolicy znalezienia szpadla odkryto dotychczas niewiele dowodów wskazujących na stałe osadnictwo. Badana jest hipoteza, że ludzie okazyjnie odwiedzali do miejsce. W czasach, z których pochodzi szpadel, okolica ta była prawdopodobnie podatna na zalania w ziemi i wysychała latem. Można więc było wykorzystywać ten obszar do wypasu zwierząt, rybołówstwa, polowań czy pozyskiwania torfu, wikliny, być może na potrzeby upraw. Szpadel znaleziono w okrągłym wykopie, który mógł służyć wielu różnym celom, w tym suszeniu czy przechowywaniu lokalnie pozyskanych zasobów.
      Dotychczas na terenie Wielkiej Brytanii znaleziono tylko jedno podobne drewniane narzędzie z epoki brązu. W 1875 roku odkryto długi przedmiot o kształcie liścia, który z czasem nazwano „łopatą z Brynlow”. Być może odkrycie szpadla pozwoli na lepsze zrozumienie roli tego i innych drewnianych narzędzi, dowiemy się skąd wynikają podobieństwa i różnice pomiędzy nimi.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Rosnące na Grenlandii drzewa niezbyt nadają się do wznoszenia budynków czy budowy statków. Dlatego też wikingowie, którzy w latach 985–1450 zamieszkiwali Grenlandię, musieli polegać na drewnie, które przyniosło morze i które importowali. Dzięki szczegółowym badaniom, przeprowadzonym właśnie na 5 stanowiskach archeologicznych, dowiedzieliśmy się, że o ile domy przeciętnych kolonistów wzniesiono głównie z drewna miejscowego oraz przyniesionego przez morze, to farmy elity zbudowano z drewna importowanego z Europy i Ameryki Północnej.
      Archeolodzy z Uniwersytetu Islandzkiego przebadali drewno pochodzące z nordyckich farm wybudowanych pomiędzy XI a XIV wiekiem. Chcieli sprawdzić, ile budulca pochodziło z importu, a ile stanowiło drewno miejscowe. Udało im się stwierdzić, że 0,27% drewna to niewątpliwy import, a zza morza przywieziono m.in. dąb, buk, choina i sosna Banksa. Kolejne 27% budulca to stanowił albo import, albo drewno przyniesione przez wody morskie. Tutaj zidentyfikowano takie gatunki jak modrzew, świerk, sosnę i jodłę.
      Naukowcy od dawna przypuszczali, że osadnicy na Grenlandii musieli importować żelazo i drewno. Najnowsze badania nie tylko to potwierdzają, ale dowodzą, że drewno przywożono z większej odległości niż dotychczas przypuszczaliśmy. Co więcej, niektóre gatunki to import z Ameryki Północnej. Na przykład choina i sosna Banksa nie występowały wówczas w Europie, zatem jedynym możliwym kierunkiem importu była Ameryka Północna. Tym samym potwierdzono też doniesienia z islandzkich sag, które wspominają, że Leif Erikson (Leifur heppni), Thorfinn Karlsefni Thórdarson (Þorleifur karlsefni) czy Freydís Eiríksdóttir (Freydís) przywieźli drewno z Winlandii.
      Przeprowadzone przez islandzkich uczonych badania uzupełniają naszą wiedzę o średniowiecznym handlu na Północnym Atlantyku oraz dowodzą, że grenlandzcy osadnicy mieli odpowiednią wiedzę, środki oraz łodzie, które aż do XIV wieku pozwalały im pływać do Ameryki Północnej.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzięki pracy naukowców z Narodowego Centrum Badań Jądrowych oraz Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego lepiej można będzie chronić zabytki wykonane z materiałów drewnopochodnych, jak np. książki czy rzeźby. Okazuje się, że trwałość wchodzącej w ich skład celulozy można zwiększyć techniką implantacji jonów.
      Drewno to jeden z najważniejszych i najstarszych materiałów konstrukcyjnych ludzkości. Powstawały z niego nie tylko budynki, ale i powozy, okręty czy papier. Główny składnik drewna, celuloza, jest higroskopijna, więc łatwo wiąże wodę, co sprzyja rozwojowi grzybów, w tym i takich, które ją rozkładają.
      Zabieg implantacji polega na modyfikowaniu warstwy wierzchniej materiału wiązką jonów określonych pierwiastków. O ostatecznych właściwościach przekształconej powierzchni decyduje szereg czynników, m.in. umiejętny dobór rodzaju jonów oraz czas i sposób ekspozycji przedmiotu na wiązkę, mówi doktor Marek Barlak z NCBJ.
      Naukowcy postanowili sprawdzić, czy implantacja zmniejsza skłonność materiałów z celulozy do wchłaniania wody oraz czy chroni ona przed rozwojem grzybów. Testy przeprowadzono na celulozie wyprodukowanej w Instytucie Nauk Drzewnych i Meblarstwa SGGW. Implantowano je jonami gazów szlachetnych i metali. Testy prowadzono w komorze próżniowej. Tam celulozę poddano działaniu wiązki o szerokości 6 cm i tak dobranej energii, by jony zagłębiły się w materiał na ściśle określoną głębokość.
      Badania dotyczące nadaniu celulozie właściwości hydrofobowych przeprowadzono za pomocą jonów helu i argonu, implantowanych w osobnych dawkach. Tak przygotowany materiał miał wyraźnie mniejszą zwilżalność niż celuloza nie poddana zabiegu implantacji. Szczegółowe badania pokazały, że jony argonu wnikały na głębokość ok. 70 nm, a jony helu nawet na 600 nm. Dzięki tego typu badaniom naukowcy nauczą się lepiej dopasować rodzaj implantacji do właściwości i stanu materiału.
      Z kolei do implantacji pod kątem ochrony przed grzybami wybrano jony miedzi, cynku i srebra. Nasze testy biologiczne wykazały, że jony srebra zaimplantowane na powierzchni celulozy działają biobójczo na jeden z ważniejszych grzybów odpowiedzialnych za rozkład celulozy, mianowicie Trichoderma viride. W naturze te mikroskopijne grzyby można znaleźć na powierzchni rozłożonego drewna, powszechnie występują także w glebie, mówi doktor Izabela Betlej z SGGW.
      Co ważne, żaden z zabiegów nie zagroził próbkom. Temperatura ich powierzchni nie przekroczyła 50 stopni Celsjusza. Naukowcy z NCBJ i SGGW mówią, że jedynym ograniczeniem jest wielkość komory próżniowej, która musi pomieścić cały przedmiot poddany implantacji.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Z okazji 100. rocznicy śmierci Marcela Prousta w 3. dzielnicy Paryża do świąt działa popupowa kawiarnia „Chez Marcel” (U Marcela). Znajduje się ona w sklepie firmy Maison Fragile, która na co dzień zajmuje się sprzedażą porcelany z Limoges, zdobionej projektami współczesnych francuskich artystów.
      Kawiarnia działa od 8 listopada do 24 grudnia przy Rue de Turenne 32. Można w niej nie tylko wypić kawę, ale i zjeść dwa rodzaje magdalenek od cukierni kreatywnej „Chez Bogato”. Magdalenki nie pojawiają się tu, oczywiście, przypadkowo. Miłośnicy Prousta zapewne pamiętają, że „W poszukiwaniu straconego czasu” (w t. 1. „W stronę Swanna”) znajduje się słynny fragment o wspomnieniu wywołanym smakiem magdalenki zanurzonej w herbacie.
      Jak podkreślono we wpisie Maison Fragile na Facebooku, aby uczcić fascynację firmy Proustem i jego geniuszem, a także wysublimowany gust pisarza w zakresie pięknych i dobrych rzeczy, o zaprojektowanie unikatowych wzorów ponownie poproszono ilustratora Jeana-Michela Tixiera (od jakiegoś czasu zajmuje się on tworzeniem serii Chers Parisiens i Proust stał się właśnie jej częścią).

      W ten sposób w ofercie znalazły się talerz deserowy, obiadowy, filiżanka czy kubek z Proustowskim motywami. Wizerunek pisarza zobaczymy też w serii stylizowanych plakatów, sprzedawanych w różnych rozmiarach. Talerze są ręcznie malowane, także z wykorzystaniem 24-karatowego złota.
      By jeszcze bardziej rozbudować Proustowski klimat, klienci popupu mogą sięgnąć po świece (ceramikę zdobią, oczywiście, twarz pisarza i charakterystyczne ciastka o muszelkowatym kształcie) czy notatniki w magdalenki. W kawiarni czekają również inne ciekawe pamiątki.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na Starym Rynku w Poznaniu trwa remont. Podczas prowadzonych prac archeologicznych znaleziono bale z wydrążonym w środku otworem (drewniane rury wodociągowe sprzed ok. 400 lat) oraz duże podziemne pomieszczenie; najprawdopodobniej znajdowała się tu kiedyś stacja transformatorowa do zasilania tramwajów.
      Jak podkreślono w komunikacie Poznańskich Inwestycji Miejskich (PIM), badania są prowadzone m.in. w miejscach przeznaczonych pod zbiorniki retencyjne, toaletę podziemną, separatory, śmietniki podziemne czy trafostację.
      Niedawno między Odwachem a Galerią Arsenał robotnicy trafili na betonową konstrukcję. Pod nadzorem archeologów z pomieszczenia o wysokości ok. 5 m, szerokości 8 m i długości 14 m wypompowano wodę. Po wprowadzeniu kamery okazało się, że znajdują się tam odcięte kable. Wydaje się, że kiedyś znajdowały się tu 2 transformatory do zasilania tramwajów.
      Ze sprawozdań magistratu wynika, że budowa pomieszczenia była finansowana z funduszy elektrowni miejskiej i zakończono ją w 1931 roku. Ta infrastruktura jest śladem po torowisku, które dawniej prowadziło na Stary Rynek [...] - napisała Paulina Nowicka z PIM.
      Drewniane rury wodociągowe pochodzą prawdopodobnie z XVII w. Pobrano próbkę do badań dendrochronologicznych (dzięki nim możliwe będzie dokładniejsze ustalenie wieku znaleziska). Bale zachowały się, bo leżały w lekko wilgotnym gruncie.
      Podczas prac na Starym Rynku ma zostać wymieniona podziemna infrastruktura. Powstaną też zbiorniki retencyjne. W nawierzchni płyty rynku i przyległych ulic zostanie wykorzystany m.in. zabytkowy materiał. Wspomina się również o wyspach zieleni.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...