Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Poznań: podczas prac archeologicznych na Starym Rynku odkryto m.in. drewniane rury wodociągowe sprzed ok. 400 lat

Rekomendowane odpowiedzi

Na Starym Rynku w Poznaniu trwa remont. Podczas prowadzonych prac archeologicznych znaleziono bale z wydrążonym w środku otworem (drewniane rury wodociągowe sprzed ok. 400 lat) oraz duże podziemne pomieszczenie; najprawdopodobniej znajdowała się tu kiedyś stacja transformatorowa do zasilania tramwajów.

Jak podkreślono w komunikacie Poznańskich Inwestycji Miejskich (PIM), badania są prowadzone m.in. w miejscach przeznaczonych pod zbiorniki retencyjne, toaletę podziemną, separatory, śmietniki podziemne czy trafostację.

Niedawno między Odwachem a Galerią Arsenał robotnicy trafili na betonową konstrukcję. Pod nadzorem archeologów z pomieszczenia o wysokości ok. 5 m, szerokości 8 m i długości 14 m wypompowano wodę. Po wprowadzeniu kamery okazało się, że znajdują się tam odcięte kable. Wydaje się, że kiedyś znajdowały się tu 2 transformatory do zasilania tramwajów.

Ze sprawozdań magistratu wynika, że budowa pomieszczenia była finansowana z funduszy elektrowni miejskiej i zakończono ją w 1931 roku. Ta infrastruktura jest śladem po torowisku, które dawniej prowadziło na Stary Rynek [...] - napisała Paulina Nowicka z PIM.

Drewniane rury wodociągowe pochodzą prawdopodobnie z XVII w. Pobrano próbkę do badań dendrochronologicznych (dzięki nim możliwe będzie dokładniejsze ustalenie wieku znaleziska). Bale zachowały się, bo leżały w lekko wilgotnym gruncie.

Podczas prac na Starym Rynku ma zostać wymieniona podziemna infrastruktura. Powstaną też zbiorniki retencyjne. W nawierzchni płyty rynku i przyległych ulic zostanie wykorzystany m.in. zabytkowy materiał. Wspomina się również o wyspach zieleni.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Morzu Południowochińskim odkryto wraki dwóch statków z czasów dynastii Ming. Jeden transportował porcelanę, drugi drewno. Jednostki znaleziono w październiku zeszłego roku na głębokości 1500 m u wybrzeży Hajnanu (w pobliżu północno-zachodniego zbocza kontynentalnego). Niedawno zaczęto badania stanowisk i samych wraków.
      Przy wraku nr 1 specjalistom udało się założyć stałą podwodną bazę mapowania. Przeprowadzono też wstępne badania i dokumentację fotograficzną/filmową. Za zgodą odpowiednich organów państwowych, instytuty naukowe i lokalne muzeum zrealizują roczne, 3-etapowe badania.
      Ładunek pierwszej jednostki jest rozrzucony na powierzchni ok. 10 tys. m2 i składa się z ponad 100 tys. przedmiotów z porcelany. Wg wstępnych analiz, datują się one na okres panowania cesarza Zhengde. Dominują wśród nich obiekty pochodzące dwóch ośrodków, w tym z Jingdezhen w prowincji Jiangxi.
      Okręt numer dwa transportował głównie drewno (oprócz tego znaleziono nieliczne artefakty z porcelany). Wszystkie bale są podobnej wielkości. Prawdopodobnie miały zostać wykorzystane w szkutnictwie. Wstępne badania pokazały, że to materiał z importu, kupowany za panowania cesarza Hongzhi.
      Naukowcy podkreślają, że po raz pierwszy na jednym obszarze odkryto statki z ładunkiem na eksport i z importu. Dzięki sąsiadującym ze sobą wrakom - dzieli je odległość ok. 20 km - zespół może więc zbadać, jak wyglądał handel dwustronny na Morzu Południowochińskim 500 lat temu. To pomoże nam w analizie bilateralnego przepływu [dóbr] w ramach tzw. Morskiego Szlaku Jedwabnego - wyjaśnia Tang Wei, dyrektor Chińskiego Narodowego Centrum Archeologii.
      Wg archeologów, statki przemieszczały się w przeciwnych kierunkach. Wraki są stosunkowo dobrze zachowane.
      W misję wyruszył wyposażony w batyskaf Shenhai Yongshi statek badawczy Tansuo 1. Jeden z członków ekipy, Chen Chuanxu, zapowiedział, że do ekspedycji przyłączy się statek Tansuo 2 z batyskafem Fendouzhe.
      Podczas akcji wykorzystano zaawansowane technologie. Naukowcy wspominają o robotach skonstruowanych z bardzo elastycznych materiałów (miękkiej robotyce) czy nowych metodach skanowania i fotografowania. Obecnie badacze testują zdalny monitoring. By chronić stanowiska, nie ujawniono dokładnych koordynat.
      Pierwszy etap zaplanowanych na rok prac obejmuje okres od 20 maja do początku czerwca. Batyskafy określą m.in. obszar, na którym znajdują się szczątki obu jednostek. Drugi i trzeci etap potrwają, odpowiednio, od sierpnia do września br. i od marca do kwietnia przyszłego roku. Wg Songa Jianzhonga z Chińskiego Narodowego Centrum Archeologii, do kwietnia 2024 r. batyskafy wykonają ok. 50 zanurzeń. Najpierw musimy określić stan wraków, a później sporządzić plan wykopalisk i konserwacji. Kolejne ekspedycje zajmą się badaniami geofizycznymi i geologicznymi, a także analizą życia morskiego.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 2018 roku w Sali Sesyjnej Urzędu Miasta Poznania odkryto XVIII-wieczne freski. Przeprowadzono wówczas prace konserwatorskie i odsłonięto około 20% malunków. Teraz ukazano i odrestaurowano pozostałą część malowideł, które przez 250 lat znajdowały się pod warstwą farby.
      Freski przedstawiają sceny biblijne, świętych z zakonu jezuitów oraz Jana Kazimierza Wazę w stroju kardynalskim. Przyszły król Polski odbywał przez dwa lata nowicjat w zakonie jezuitów, a w 1646 roku papież Innoceny X wyniósł go do godności kardynalskiej. Rok później z niej zrezygnował, a w 1648 roku został wybrany królem Polski.
      Freski powstały prawdopodobnie w 1732 roku, po ukończeniu budowy kolegium jezuickiego, w którym dzisiejsza Sala Sesyjna służyła jako refektarz. Historycy uważają, że autorem malowideł był ojciec Adam Swach, jednak nigdzie nie znaleziono jego sygnatury. Nie wiadomo, kiedy freski zamalowano. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że stało się to wkrótce po kasacie zakonu jezuitów w 1773 roku i przeznaczeniu budynku na cele świeckie.
      W centralnym miejscu sklepienia widzimy trzy sceny. Największa z nich przedstawia rotundę wspartą na siedmiu kolumnach. To świątynia mądrości. W jej wnętrzu malarz uwiecznił kobietę przy stole z chlebem i winem. U dołu zaś znajduje się grupa lamentujących ludzi. Całość otaczają łacińskie cytaty z Księgi Przysłów i Lamentacji Jeremiasza.
      Po stronie północnej i południowej widzimy dwie sceny w kształcie czwórliści. Na jednej Samson walczy z lwem. Na drugiej zaś ojciec Swach przedstawił ucztę mądrości. Personifikacją mądrości jest siedząca za zastawionym stołem kobieca postać z czerwonymi skrzydłami. Po jednej jej stronie zasiedli święci Piotr i Paweł, po drugiej dwaj jezuici. Chrystus podaje chleb, a anioł nalewa wino. Freski otaczają podpisane wizerunki jezuickich świętych, m.in. Ignacego Loyoli, Stanisława Kostki, Andrzeja Boboli i Jana de Goto.
      Sklepienie zostało ozdobione też medalionami z wizerunkami jezuickich kardynałów. Niestety, trzy z dziesięciu z nich zostały w przeszłości zniszczone.
      Na honorowym miejscu przedstawiono zaś Jana Kazimierza w stroju kardynalskim. Po jego bokach widzimy orła i lwa, które przynoszą mu berło i koronę.
      Konserwatorzy zajmą się teraz ścianami pomieszczenia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas badań archeologicznych na terenie Stoczni Gdańskiej odkryto 24 filcowe kapelusze. Pochodzą one z XIX lub z 1. połowy XX w., większość zachowała się w dobrym stanie. Niestety, nie wiadomo, kto był ich wykonawcą. Obecnie są konserwowane przez specjalistów z Narodowego Muzeum Morskiego (NMM) w Gdańsku. Prace mają potrwać do końca roku.
      Piotr Dziewanowski z Działu Konserwacji Muzealiów NMM wyjaśnia, że część kapeluszy przypomina zydwestkę (in. zidwestkę czy ziudwestkę), a więc wodoodporne nakrycie głowy używane przez rybaków oraz marynarzy. Dlatego właśnie zostały one przydzielone do konserwacji w NMM.
      Odnaleziono je w warstwach ziemi powstałych w wyniku niwelacji terenu pod budowę suwnicy po 1945 roku. A pod budowę tej infrastruktury wykorzystano m.in. gruzy ze zniszczonego w czasie wojny Gdańska. Archeolodzy odkryli różne przedmioty, w tym właśnie zestaw tych kapeluszy. To są okoliczności, które nie nadają żadnego kontekstu historycznego tym przedmiotom. Nie wiadomo, skąd czapki pochodziły, być może z centrum miasta, ale też może z innych rejonów – ujawnił Dziewanowski Portalowi Miasta Gdańska.
      Specjaliści z NMM rozmawiali z archeologami biorącymi udział w badaniach, ale i oni nie są pewni pochodzenia kapeluszy. Zastanawia też fakt zdeponowania w jednym miejscu dużej ich liczby. Tak sporej kolekcji kapeluszy jeszcze nie mieliśmy [...] – dodał cytowany przez gdansk.pl Dziewanowski.
      Kapelusze mają różny krój, wielkość i kolor (są wśród nich egzemplarze czarne, ale i ciemnozielone czy oliwkowe). Część zachowała się w całości, w niektórych brakuje np. ronda albo widoczne są pęknięcia.
      Konserwatorzy zdążyli już wstępnie oczyścić, wyprać i ponownie oczyścić nakrycia głowy. Teraz jesteśmy w trakcie procesu przywracania im pierwotnego kształtu: umieszczamy je na wcześniej przygotowanych kopytach i formujemy przy pomocy strumienia ciepłego, wilgotnego powietrza. Następnie będą zabezpieczane werniksem, nakładanym metodą natryskową - wyjaśnia w komentarzu dla mediów Piotr Dziewanowski.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      We wtorek (13 września) rozpoczęły się pierwsze w historii badania archeologiczne na dziedzińcu paradnym Pałacu Branickich w Białymstoku, który jest nazywany Wersalem Podlasia czy Polskim Wersalem. Mają one charakter sondażowy, zgodnie z planem potrwają 2 tygodnie i będą kosztować ok. 20 tys. zł. Przypomnijmy, że w pałacu mieści się Uniwersytet Medyczny w Białymstoku.
      Na powierzchni 5x5 m (fragmencie parkingu) zdejmowana jest warstwa kostki brukowej. Następnie naukowcy z Politechniki Białostockiej (PB) wykonają specjalistyczne odwierty, a specjaliści z Uniwersytetu w Białymstoku (UwB) zajmą się m.in. analizą roślinności historycznej.
      Prace archeologiczne prowadzi zespół dr. hab. Macieja Karczewskiego z UwB, który podkreślił w wypowiedzi dla PAP-u, że prace to efekt porozumienia trzech uczelni [Uniwersytetu Medycznego, UwB i PB] na rzecz badań nad najstarszą historią w obrębie rezydencji Branickich.
      Jak tłumaczy naukowiec, w wyniku rozbudowy, szczególnie po wojnie, Białystok tak naprawdę stracił ogromną szansę na poznanie tej najstarszej przeszłości miasta.
      Otoczenie Pałacu Branickich - dziedziniec wstępny, paradny i ogrody - należy do najmniej przekształconych części Białegostoku, dlatego wg Karczewskiego, mogą się tu kryć najbardziej obiecujące relikty archeologiczne.
      Warto przypomnieć, że dzięki pracom prowadzonym wcześniej na dziedzińcu wstępnym i w ogrodach zdobyto dowody na obecność w tym miejscu człowieka od młodszej epoki kamienia.
      Dr hab. Maciej Karczewski, prof. UwB, zaznacza, że dotychczas nikt nie otworzył wykopu archeologicznego na dziedzińcu paradnym, a więc w bezpośrednim sąsiedztwie zabytkowej rezydencji.
      Jak wspomnieliśmy na początku, prace rozpoczęły się wczoraj. Wcześniejsze badania georadarem pozwoliły na wykazanie różnic gęstości gruntu. Mogą one wskazywać na skutki działalności ludzkiej.
      Po zdjęciu warstwy usypanej podczas układania nawierzchni specjaliści dotrą do warstwy z okresu tuż po II wojnie światowej (powstała ona wskutek odbudowy pałacu w latach 1946-60). Tam możemy natrafić chociażby na jakieś elementy architektoniczne lub inne związane z tym zniszczonym pałacem - opisuje Karczewski. Niżej będą pozostałości z okresu Branickich, pod tym - z czasów Wiesiołowskich, Raczkiewiczów, następnie - wczesne średniowiecze. Powinna być osada z wczesnej epoki żelaza, a być może również znaleziska z epoki kamienia - podsumowuje.
      Pałac Branickich w Białymstoku jest jedną z najlepiej zachowanych rezydencji magnackich epoki saskiej na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej. Początki pałacu sięgają XVI wieku, kiedy to powstał tutaj zamek obronny rodziny Wiesiołowskich, do której należał Białystok. W 1637 roku bezpotomnie zmarł marszałek wielki litewski Krzysztof Wiesiołowski. Zgodnie z jego życzeniem, Białystok przeszedł na własność państwa. Niedługo później miasto wraz z okolicznymi ziemiami za zasługi wojenne otrzymał hetman Stefan Czarniecki. Ten zaś przekazał je swojej córce Katarzynie, żonie Jana Klemensa Branickiego. Wtedy też rozpoczął się najświetniejszy okres rezydencji. Syn Katarzyny i Jana, Stefan Mikołaj Branicki, już w latach 90. XVII wieku rozpoczął przebudowę zamku na barokowy pałac, a jego syn, Jan Klemens, rozbudowywał rezydencję przez kolejne 50 lat. Pałac został zniszczony w 1944 r., odbudowano go w latach 1946–60. Stworzony przez Branickich pałac i ogrody zostały okrzyknięte Wersalem Polskim.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Od końca czerwca trwają badania archeologiczne cieszyńskiego Rynku. W ostatnim tygodniu odsłonięto najstarszy poziom użytkowy - średniowieczny bruk. Podczas jego czyszczenia między kamieniami znajdowane są fragmenty ceramiczne z potłuczonych naczyń i kafli oraz skrawki skórzane z obuwia i ubioru wierzchniego. Jak podkreślają na FB archeolodzy z Muzeum Śląska Cieszyńskiego, szczególnie satysfakcjonujące odkrycia to podkowy zgubione, a nawet zaklinowane w bruku, a także ostrogi żelazne.
      Na trakcie komunikacyjnym z ulicy Głębokiej w stronę Wyższej Bramy (obecnie jest to ulica Szersznika) widać koleiny wyżłobione przez średniowieczne wozy.
      Kamienne fundamenty
      Podczas oczyszczania średniowiecznego bruku przy fontannie z figurą św. Floriana odkryto kamienne fundamenty biegnące wzdłuż osi W-E i N-S. Miejscami mur jest przełożony brukiem, co zmniejsza jego widoczność, ale na zachód od fontanny jest on doskonale zarysowany.
      W osi zachód-wschód mury ciągną się na długości 14 metrów. Mniej więcej w połowie zamiast kamieni leżą 2 drewniane belki. W osi północ-południe mury mają długość ok. 6 m; należy zauważyć, że część stanowi destrukt.
      Szerokość murów jest różna: w części zachodniej wynosi ona 0,7 m, a w części wschodniej ok. 0,6 m.
      Prace badawcze przy fundamentach będą prowadzone nadal, jednak możemy już rozpocząć dyskusję na temat ich pochodzenia i funkcji. Fundamenty są z wapienia, ich rozpiętość sugeruje, że stał na nich jeden budynek znacznych rozmiarów lub kilka mniejszych połączonych ze sobą. Obiekty te mogły być drewniane, aczkolwiek w ich otoczeniu znajdowana jest gotycka cegła palcówka i resztki dachówek. Wielkość obiektu i centralne położenie względem Rynku sugerują, iż mamy do czynienia z budynkiem lub budynkami wysokiej rangi, wielce znaczącymi dla średniowiecznych mieszczan cieszyńskich - piszą Zofia Jagosz-Zarzycka z Działu Archeologii i Jan Paweł Borowski, który kieruje działem Historii, Numizmatyki, Kartografii i Techniki w cieszyńskim Muzeum.
      Relikty średniowiecznego ratusza?
      Z pewną dozą ostrożności specjaliści stwierdzają, że mogą to być relikty średniowiecznego ratusza, być może z pomieszczeniami dla rzemieślników.
      W dokumencie księcia Kazimierza II cieszyńskiego z 9 sierpnia 1496 r. wspomina się, że po sprzedaży 2 domów radzie miejskiej i urządzeniu w jednym z nich ratusza [...] ten ratúz starý na rynku v prostředku i jiné stavení, všecko má zbořeno býti [...], a po zburzeniu plac ma na zawsze pozostać wolny.
      Ponieważ fundamenty są przeplecione brukiem, można podejrzewać, że gdy wyburzono stary ratusz, by usprawnić komunikację na trasie Wyższa Brama-ulica Szeroka, uzupełniono braki w nawierzchni. Bruk ten jest wykonany mniej starannie od swojego poprzednika. Pod brukiem, ułożonym po usunięciu budynku, znajduje się bruk średniowieczny z czasów funkcjonowania domniemanego ratusza.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...