Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Elementy barokowego dzwonu ponownie połączone po 70 latach

Rekomendowane odpowiedzi

W 2015 r. ówczesny koordynator ds. zabytków KWP w Szczecinie odnalazł w oborze w powiecie pyrzyckim (woj. zachodniopomorskie) poszukiwany dzwon z 1672 r. Brakowało w nim serca, a jego losy nie były do końca jasne. W lipcu br. nadkomisarz dr Marek Łuczak prowadził prywatnie, jako historyk, prace ewidencyjne i porządkowe na cmentarzu w Smolęcinie. W czasie ich trwania natrafiono na różne artefakty, w tym na serce dzwonu.

Policjant skojarzył artefakt ze sprawą z 2015 r. Materiał źródłowy wskazywał, że dzwon z 1672 roku znajdował się na wieży kościoła w Smolęcinie. Po wojnie i zburzeniu wieży dzwon wraz z wyposażeniem świątyni przeniesiono do kościoła w Kołbaskowie. Serce prawdopodobnie odpadło podczas upadku wieży i pozostało w Smolęcinie, a sam dzwon wywieziono - napisał w komunikacie nadkom. dr Łuczak.

Odkrycie z 2015 r.

W styczniu 7 lat temu koordynator ds. zabytków KWP w Szczecinie został poinformowany, że poszukiwany dzwon znajduje się w gospodarstwie w powiecie pyrzyckim. Właściciel posesji powiedział, że na początku lat 90. ksiądz z Kołbaskowa miał kolegę w tej wsi i podarował mu dzwon dla kościoła, który właśnie miał być odbudowywany. Kościoła jednak do tej pory nie odbudowano, a dzwon z 1672 roku, oddany mieszkańcowi tej wsi na przechowanie, tkwił wciąż w stodole.

Elementy dzwonu ponownie połączone po 70 latach

Gdy niedawno podniesiono 400-kg dzwon, który w 2015 r. ustawiono przy grocie na przykościelnym cmentarzu w Kołbaskowie, okazało się, że serce do niego doskonale pasuje i zgadzają się miejsca bicia na płaszczu i wieńcu.

Koniec końców dzwon opuszczono, zamykając w środku prowizorycznie zamontowane serce;  dzwon nie będzie używany, bo ma pęknięcie wychodzące na płaszcz. Dzięki działaniom szczecińskich policjantów i historyków odzyskano i skompletowano kolejny cenny zabytek [...] regionu.

Warto przypomnieć, że pod koniec 2020 r. podczas prac ewidencyjnych prowadzonych na jednym z cmentarzy w Dąbiu w Szczecinie odkryto inny cenny zabytek - barokową płytę nagrobną znanego szczecińskiego ludwisarza Johanna Jacoba Mangoldta i jego żony Dorothei z 1699 roku. Policjantowi i historykowi dr. Markowi Łuczakowi towarzyszyli wolontariusze.

Historia dzwonu

Dzwon został ufundowany przez namiestnika króla szwedzkiego Heinricha Celestyna von Sternbach z Kamieńca. Został odlany ze spiżu przez znanego szczecińskiego ludwisarza Lorentza Kökeritza. Pod koniec lat 40. XX w. dzwon z Smolęcina przewieziono do kościoła parafialnego w Kołbaskowie. W 1958 r., już jako dzwon z Kołbaskowa, został on wpisany do rejestru zabytków. Barokowy dzwon znajdował w kościele jeszcze w 1987 r. Następnie zaginął i konserwator zgłosił brak zabytku.

 


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Chemioterapia staje się coraz bardziej skuteczna, coraz więcej osób udaje się wyleczyć z nowotworów, jednak wiele z nich ma później problemy z sercem, które z czasem zabijają część byłych pacjentów onkologicznych. Pojawiła się więc nowa dziedzina medycyny, kardioonkologia. Zajmujący się nią naukowcy z University of Illinois Chicago zidentyfikowali właśnie mechanizm, za pomocą którego enzymy mogą pomóc w zapobieganiu uszkodzenia mięśnia sercowego u osób poddawanych chemioterapii.
      Uczeni najpierw zauważyli, że gdy komórki mięśnia sercowego zostają poddane stresowi pod wpływem chemioterapii, enzymy mitochondrialne przemieszczają się do jądra komórkowego, co jest niezwykłym zjawiskiem. Badacze nie wiedzieli, co to oznacza – czy zjawisko to prowadzi do uszkodzenia komórek, czy też ma je chronić przed uszkodzeniem. Nie mieliśmy pojęcia, co wykażą badania, mówi doktor Jalees Rehman.
      Stworzyli więc wersje enzymów, które omijały mitochondria i przemieszczały się do jądra. Okazało się, że to wzmacniało komórkę, utrzymując ją przy życiu. Następnie wykazali, że proces ten działa tak samo zarówno w przypadku komórek ludzkiego serca uzyskanych z ludzkich komórek macierzystych jak i u myszy poddanych chemioterapii. Wydaje się, że mamy tutaj nieznany nam wcześniej mechanizm, za pomocą którego komórki mięśnia sercowego bronią się przed uszkodzeniem w wyniku chemioterapii, dodaje Rehman.
      Odkrycie daje nowe możliwości kliniczne. Lekarze mogą na przykład testować indywidualnych pacjentów pod kątem zdolności ich organizmu do ochrony serca. Mogliby z komórek macierzystych z krwi pacjenta uzyskiwać komórki serca i testować je pod kątem podatności na uszkodzenia. Oceniając przemieszczanie się enzymów z mitochondriów oraz uszkodzenia powodowane przez chemioterapię można by ocenić jej skutki dla pacjenta, wyjaśnia uczony. U pacjentów, u których taka ochrona jest niedostateczna, można by wywoływać zwiększony ruch enzymów do jąder komórkowych, chroniąc w ten sposób serce przed uszkodzeniem.
      Naukowcy chcą teraz przeprowadzić kolejne badania, by sprawdzić, czy ten sam mechanizm może chronić serce przed innymi uszkodzeniami, powodowanymi np. przez nadciśnienie czy zawały. Chcieliby też przekonać się, czy w ten sposób można chronić inne komórki np. tworzące naczynia krwionośne.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu po raz pierwszy w Polsce przeszczepiono serce pobrane za granicą. Zespół z Zabrza pobrał narząd w jednym ze szpitali w Czechach. Jak podkreślono we wspisie ŚCCS na Faceboooku, to efekt współpracy zespołu koordynatorów ze Śląskiego Centrum Chorób Serca [...], dr Anny Pszenny z Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji „Poltransplant” oraz Koordinační středisko transplantací - KST. W transporcie pomogła czeska policja.
      Chirurgiem pobierającym organ był dr Piotr Pasek, a ocenę echograficzną serca przeprowadził dr Tomasz Niklewski. Oprócz tego w wyjątkowej akcji wzięli udział pielęgniarz anestezjologiczny Krzysztof Tkocz (będący również koordynatorem transplantacyjnym w ŚCCS), pielęgniarka instrumentacji Danuta Tichy oraz kierowca Marian Miller. Za koordynację transplantacyjną odpowiadała mgr Bogumiła Król.
      Biorcą był 46-letni Pan Marcin z województwa świętokrzyskiego z ciężką niewydolnością serca. Pacjent został wpisany na Krajową Listę Oczekujących w 2017 r.
      W komunikacie ŚCCS wyjaśniono, że chory wymagał wcześniej mechanicznego wspomagania krążenia. W ostatnich miesiącach konieczne były [...] hospitalizacje w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
      Operację transplantacji, która przebiegła planowo, przeprowadził zespół docenta Tomasza Hrapkowicza. Po przeszczepie pacjent czuje się dobrze. Przechodzi rehabilitację, a rokowania są dobre.
      Mamy nadzieję, że to milowy krok w rozwoju polskich programów transplantacyjnych. Obecnie, kiedy mamy w kraju już siedem ośrodków transplantacji serca, musimy szukać nowych rozwiązań w dziedzinie donacji narządów do transplantacji - podkreśliła Król, kierowniczka Biura koordynacji transplantacji ŚCCS.
      Koordinační středisko transplantací - KST pochwaliła się współpracą z polskimi specjalistami na FB. Przypomniano, że do sukcesu przyczyniło się wykorzystanie FOEDUS-EOEO - teletechnicznej platformy wymiany narządów pomiędzy krajami UE.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Osiemnastego sierpnia doszło do niebezpiecznej sytuacji. Gdy matka 5-letniego chłopca kosiła trawę, kosiarka trafiła na przeszkodę, a znajdujące się w odległości kilku metrów dziecko się rozpłakało. Na jego koszulce widać było ślad krwi. Okazało się, że ma ranę po lewej stronie w okolicach żeber.
      Ponieważ stan chłopca się nagle pogorszył [dziecko czuło kłucie, zaczęło też słabnąć i sinieć], została wezwana pomoc. Po szybkiej diagnozie okazało się, że w sercu chłopca tkwi drut - napisano na profilu Fundacji Rozwoju Kardiologii i Kardiochirurgii Wad Wrodzonych Serca Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi „Mamy Serce” na Facebooku.
      Chłopca przetransportowano helikopterem do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi (ICZMP). Pięciolatek miał dużo szczęścia, bo mimo późnej pory w pracy byli jeszcze wszyscy kardiochirurdzy; właśnie skończyli bowiem wielogodzinną operację.
      Z lewej komory serca dziecka usunięto ok. 5-6-cm kawałek drutu. Na szczęście ciało obce nie zniszczyło aorty czy zastawki. Po zabiegu chłopcu zapobiegawczo podawano antybiotyk.
      Prawdopodobnie przeszkodą, na którą trafiła kosiarka, była siatka ogrodzenia. Po wypadku matka nakleiła na ranę plaster. Gdy stan chłopca się pogorszył, wezwała pogotowie. Dziecko trafiło do Szpitala Powiatowego w Opocznie. Tam lekarka SOR-u skierowała chłopca na badania obrazowe brzucha i płuc.
      Jak podkreśla Paweł Banaszek, radiolog z 30-letnim doświadczeniem, zlecone USG brzucha wykazało płyn w osierdziu, a na rtg. w rzucie lewej komory widać było cień metaliczny o długości ponad 4 cm.
      Doświadczona lekarka ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, z którą porozmawiał radiolog, skontaktowała się niezwłocznie z ICZMP i zamówiła przelot śmigłowcem medycznym.
      W ICZMP wykonano USG i echo serca. Badania potwierdziły diagnozę postawioną w Opocznie. Podczas operacji z serca chłopca wyjęto kilkucentymetrowy kawałek drutu.
      Drut wystrzelił jak pocisk i jak grot strzały przebił lewą komorę serca w dwóch miejscach na wylot. Przeszył serce i oparł się na przeponie. Gdy się rozwali komorę serca, to kilka uderzeń serca i koniec. Na szczęście u tego chłopca ten drut nie wbił się pod dużym kątem i nie zrobił dużych otworów. Z jednej strony mięsień się obkurczył, a z drugiej wokół drutu zgromadził się skrzep, który był jakby korkiem i blokował wypływ krwi do worka osierdziowego - wyjaśnił cytowany przez TVN24.pl kierownik Kliniki Kardiochirurgii w ICZMP dr n. med. Marek Kopala.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dwudziestego szóstego kwietnia br. z koordynatorem ds. zabytków KWP w Szczecinie kom. dr. Markiem Łuczakiem skontaktował się ks. dziekan kan. Zbigniew Rzeszótko, proboszcz parafii pw. św. Stanisława Kostki w Szczecinie. Poinformował, że nieznany mężczyzna przyszedł do kościoła, oddał płytę nagrobną sprzed 109 lat, która przez lata znajdowała się w jego mieszkaniu i się oddalił.
      Na miejscu policjant ds. zabytków stwierdził, że płyta z marblitu należy do Wilhelmine Leu z domu Haack. Pani Leu urodziła się 4 lipca 1842 r. w Dobropolu w powiecie gryfińskim (niem. Dobberphul Kreis Greifenhagen). Jej ojcem był wójt Dobropola. Kobieta zmarła jako wdowa 19 marca 1913 r. w Jezierzycach, które są obecnie dzielnicą Szczecina. Jak podkreślił w komunikacie prasowym dr Łuczak, jej śmierć zgłosił syn, mistrz szewski Gustav Emil Leu z Jezierzyc. Wilhemine prawdopodobnie pochowano w Jezierzycach na cmentarzu przy ul. Wiewiórczej [cmentarz splądrowano po 1945 roku].
      Policjanci przewieźli płytę na Cmentarz Centralny w Szczecinie. Za zgodą kierownika złożono ją w lapidarium przy Bramie Głównej. Ponieważ płyty nie znaleziono w żadnej ewidencji nagrobków w zespole miejskim Szczecina, sprawca musiał wejść w jej posiadanie przynajmniej kilkanaście lat temu.
      Cmentarze poniemieckie w Szczecinie i na „Ziemiach Odzyskanych” likwidowano w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Za przyzwoleniem władz - tak państwowych, jak i miejskich - sprzedawano je zakładom kamieniarskim. To, co obecnie pozostało na dawnych cmentarzach, jest jedynie reliktem. Posiadanie legalnie nabytych nagrobków nie jest zabronione, jest jedynie moralnie niewłaściwe.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Lekarze od dziesięcioleci ostrzegali osoby z zaburzeniami rytmu serca, by unikały kawy. Ostrzeżenie brało się z obawy, że kofeina może dodatkowo zaburzać pracę serca. Badania przeprowadzone właśnie na dużej grupie osób wskazują, że kofeina nie zwiększa ryzyka arytmii.
      Nie widzimy żadnych dowodów na wsparcie zalecenia dotyczącego unikania kawy. Oczywiście mogą istnieć osoby, u których kawa wywoła arytmię, ale coraz więcej dowodów wskazuje, że takie przypadki są rzadkie, mówi doktor Gregory Marcus, wicedyrektor ds. badań kardiologicznych na University of California, San Francisco. Co więcej, badania sugerują, że codzienna filiżanka kawy może... zmniejszać ryzyko arytmii.
      Marcus i jego zespół przyjrzeli się danym dotyczącym 386 258 osób z UK Biobank. Informacje obejmowały lata 2006–2018. Średnia wieku badanych wynosiła 56 lat, a mediana czasu, przez który śledzono ich losy to 4,5 roku.
      W badanym okresie incydentalne przypadki arytmii pojawiły się u 16 979 osób. Po skorygowaniu danych o informacje demograficzne, historię medyczną i tryb życia, okazało się, że każda dodatkowa filiżanka kawy dziennie zmniejsza ryzyko arytmii o 3%. Nawet, gdy naukowcy wzięli pod uwagę czynniki genetyczne, mogące wpływać na metabolizowanie kofeiny, nie zauważyli, by picie kawy zwiększało ryzyko arytmii.
      W podsumowaniu badań naukowcy stwierdzili, że na poziomie populacji nie znaleźli żadnych dowodów, by kawa zwiększała ryzyko arytmii.
      Profesor Zachary Goldberger z University of Wisconsin-Madison skomentował, że badania te pokazały, iż istnieje całkowicie nieuzasadnione przekonanie, że kawa powoduje arytmię. Uczony przestrzega jednak przed wyciąganiem zbyt pochopnych wniosków, dotyczących potencjalnych dobroczynnych skutków picia kawy. Najważniejsze jest tutaj spostrzeżenie, że kawa nie powoduje arytmii, ale niekoniecznie przed nią chroni, stwierdza Goldberger dodając, że zaobserwowany efekt ochronny był zbyt słaby.
      Naukowcy zgadzają się, że potrzebne są bardziej szczegółowe badania nad wpływem kofeiny na pracę serca oraz nad jej ewentualnym mechanizmem chroniącym przed arytmią.
      Marcus i Goldberger zauważają też, że prawdopodobnie istnieją osoby, które nie reagują dobrze na kawę. Jeśli przyjdzie do lekarza pacjent z zaburzeniami rytmu serca, który kojarzy je ze spożyciem kawy, to należy się temu przyjrzeć. Powyższe badania nie są podstawą, by powiedzieć takiemu pacjentowi, że nadal może pić kawę. Myślę jednak, że możemy mu powiedzieć, iż kawa nie zwiększa ryzyka zaburzeń, stwierdza Goldberger.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...