Powstał grafenowy tatuaż, który na bieżąco mierzy ciśnienie krwi
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Technologia
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Masz w domu fana lub fankę tatuaży? Może chcesz sprawić mu mnóstwo radości kupując mu prezent odpowiadający tematyce jego hobby? Jeśli tak to najpierw musisz dowiedzieć się, co konkretnie potrzebuje taka osoba. Wcale nie będzie musiała ćwiczyć pierwszych tatuaży na Tobie. Wręcz przeciwnie, z pomocą przychodzą nowoczesne akcesoria!
Tatuowanie to nie tylko moda, ale również zawód, który wiele osób wykonuje z precyzją i wielkim zachwytem. Nic dziwnego, że w swoim gronie rodziny lub przyjaciół masz osobę, która również zastanawia się nad samodzielnym tatuowaniem. Zastanawia Cię, jak sprostać oczekiwaniom takiej osoby i kupić jej coś, co spełni oczekiwania względem tematyki tatuażu? Sprawdź koniecznie!
Zestaw dla początkującego tatuażysty! Co możesz kupić?
Tatuowanie to wielka sztuka. Nic dziwnego, że tak wiele osób coraz chętniej sięga po narzędzia do wykonywania wielobarwnych rysunków na skórze. Jeśli chcesz sprawić bliskiej osobie radość z takiego prezentu to koniecznie poszukaj zestawu do tatuaży, który umożliwi początkującemu artyście przejście przez bolesne trudy nauki.
W takim zestawie tatuażysta znajdzie silikonową skórę, będącą świetną podkładką do testów, jak również maszynkę i specjalną stopkę, a także kabel RCA dołączany do maszynki typu PEN czy chociażby igły cartridge.
Z takimi akcesoriami do tatuażu wszystkie prace pójdą sprawniej niż Ci się wydaje!
Pierwsze kroki w tatuażu - co jeszcze warto wiedzieć?
Nauka tatuowania nie musi być połączona z przejściem po licznych wpadkach. Z dobrze wykonanym zestawem dla początkujących cały proces nauki będzie przyjemny i niezwykle owocny.
Z czasem każdy wykonany tatuaż będzie coraz bardziej skomplikowany, fantazyjny i oryginalny. Dzięki wielu godzinom ćwiczeń, przejście na ludzką skórę będzie dużo prostsze.
Nie wiesz, po jaki zestaw dla początkujących sięgnąć, by odnieść wspaniałe rezultaty? Sprawdź koniecznie ten zestaw na prezent: https://dziaraj.pl/66-zestawy-dla-poczatkujacych
Niech nauka tatuowania przyniesie ogrom radości!
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Nawet najbardziej upragniony tatuaż z czasem może stracić swoją świetność i po prostu przestać się podobać jego właścicielowi. Jeśli tatuaż przestał Cię cieszyć, warto rozważyć jego usunięcie. Chociaż istnieje kilka sposobów na pozbycie się tatuażu, specjaliści rekomendują laserowe usuwanie tatuażu. Wyjaśniamy, na czym polega ta metoda i jakich efektów można się po niej spodziewać.
Na czym polega trudność w usuwaniu tatuażu?
Tatuaż to trwała ozdoba skóry, która nie jest w stanie zniknąć samoistnie. Podczas tatuowania tusz wprowadzany jest do głębokich warstw skóry właściwej. Z czasem pod wpływem różnych czynników zewnętrznych i starzenia się skóry rysunek może stać się jaśniejszy i rozmyty, ale duża ilość tuszu nadal pozostaje pod skórą.
Na szczęście wiele tatuaży można skutecznie usunąć przy pomocy nowoczesnych laserów pikosekundowych. Specjaliści z Kliniki Miracki w Łodzi podkreślają jednak, że laserowe usuwanie tatuażu to długotrwała procedura, a jej skuteczność zależy m.in. od koloru tatuażu, jego głębokości oraz techniki wykonania. Najłatwiejsza jest likwidacja tatuażu czarnego. Trudniejsze są kolory żółte i czerwone, chociaż lasery pikosekundowe są w stanie sobie z nimi poradzić.
Jak działa laser do usuwania tatuażu?
Laser pikosekundowy to technologia oparta na najkrótszym impulsie (trwającym zaledwie pikosekundę), która umożliwia usunięcie najtrudniejszych tatuaży bez ryzyka powikłań. Działanie lasera opiera się na rozbijaniu tuszu na drobne cząsteczki – im mniejsze, tym organizm jest w stanie je skuteczniej usunąć. Dzięki technologii pikosekundowej pigment zostaje rozdrobniony na pył, dzięki czemu układ limfatyczny doskonale go absorbuje i przetwarza. Ryzyko pozostawienia blizny i resztek tuszu pod skórą po zastosowaniu tego urządzenia jest niewielkie. W przypadku laserów starszej generacji częstą sytuacją jest obecność blizny na obrysie oryginalnego tatuażu.
Zabieg laserowego usuwania tatuażu wykonywany jest przez lekarza medycyny estetycznej. W razie potrzeby można skorzystać ze znieczulenia miejscowego. Podczas laseroterapii skóra chłodzona jest strumieniem zimnego powietrza, co znacząco podnosi komfort zabiegu. Lekarz kieruje wiązkę lasera w miejsca, w których wprowadzony został pigment. W skórze powstają mikrouszkodzenia, które stanowią bodziec do rozpoczęcia procesów naprawczych. Bezpośrednio po zabiegu tatuaż może wydawać się nawet bardziej wyraźny, jednak z czasem ulega rozjaśnieniu. Dopiero po około trzech tygodniach można zauważyć, że tatuaż zaczyna tracić swoją intensywność.
Skuteczność laserowego usuwania tatuażu
Nie sposób jest usunąć tatuaż doszczętnie podczas jednej sesji laserem. Aby laserowe usuwanie tatuażu było skuteczne, wymaga powtórzenia zabiegów w odpowiednich odstępach czasu. Dla uzyskania satysfakcjonujących efektów w przypadku najtrudniejszych tatuaży trzeba wykonać serię 10, a nawet więcej zabiegów. Małe tatuaże znikają zazwyczaj już po kilku sesjach. Z zabiegu na zabieg rysunki na skórze stają się coraz mniej widoczne, aż w końcu znikają całkowicie. Jeśli na miejscu niechcianego tatuażu chcemy wykonać tzw. cover, wystarczy go tylko rozjaśnić, co można uzyskać jeszcze szybciej. Dodatkowym efektem laserowego usuwania tatuażu jest stymulacja skóry do produkcji kolagenu i elastyny. Dzięki temu ciało w miejscu zabiegu szybko się regeneruje, pozostaje gładkie i jędrne.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o zabiegach medycyny estetycznej, skontaktuj się ze specjalistami z Kliniki Miracki w Łodzi.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
University of Michigan informuje o odkryciu, które przyspieszy prace nad elektroniką przyszłej generacji oraz nowatorskimi źródłami światła. Naukowcy z Ann Arbor opracowali pierwszą niezawodną skalowalną metodę uzyskiwania pojedynczych warstw heksagonalnego azotku boru (hBN) na grafenie. W procesie, w którym mogą powstawać duże płachty hBN, wykorzystano powszechnie stosowany proces epitaksji z wiązek molekularnych.
Urządzenia z grafenu i hBN mogą zostać wykorzystane m.in. do budowy LED emitujących światło z zakresie głębokiego ultrafioletu. Za pomocą współczesnych diod nie można uzyskać takiego zakresu fali. LED z dalekim ultrafioletem pozwoliłyby na stworzenie mniejszych urządzeń o większej wydajności, w tym nowatorskich laserów czy oczyszczaczy powietrza. Obecnie daleki ultrafiolet uzyskujemy za pomocą lamp rtęciowo-ksenonowych. Bardzo się one nagrzewają, są nieporęczne, mało wydajne i zawierają toksyczne materiały. Jeśli moglibyśmy uzyskać taki zakres promieniowania z LED oznaczałoby to taką rewolucję w urządzeniach UV jaka zaszła gdy LED zastąpiły tradycyjne żarówki, mówi profesor Zeitan Mi.
Heksagonalny azotek boru to najcieńszy izolator, z kolei grafen to najcieńszy półmetal. W wyniku połączenia jednoatomowych warstw obu materiałów powstaje materiał o bardzo interesujących właściwościach. Można z niego tworzyć nie tylko LED-y pracujące w dalekim ultrafiolecie, ale też podzespoły do komputerów kwantowych, mniejszą i bardziej wydajną elektronikę oraz optoelektronikę, ma wiele innych zastosowań.
Właściwości hBN są znane od lat, ale w przeszłości jedyną metoda uzyskania cienkich warstw tego materiału było fizyczne złuszczanie ich z kryształu azotku boru. To bardzo pracochłonny proces, w wyniku którego można uzyskać niewielkie płatki materiału. Nasza metoda pozwala na uzyskanie atomowej grubości warstw dowolnych rozmiarów, dodaje Mi.
Grafen i heksagonalny azotek boru są bardzo cienkie, dzięki czemu można by budować z nich znacznie mniejsze i bardziej wydajne urządzenia elektroniczne niż przy użyciu obecnie stosowanych materiałów. Warstwy hBN i grafenu mogą też mieć egzotyczne właściwości pozwalające na przechowywanie kwantowej informacji, możliwość przełączania pomiędzy stanem przewodnika a izolatora czy uzyskania niezwykłych spinów elektronowych.
Dotychczas jednak zawiodły wszelkie próby uzyskania jednorodnych pozbawionych wad warstw hBN, które są potrzebne, by materiał ten dobrze połączył się z grafenem. Do uzyskania użytecznego produktu potrzebne są jednorodne uporządkowane rzędy atomów hBN dopasowane do leżących poniżej atomów grafenu. Dotychczas nie udawało się tego uzyskać, wyjaśnia Ping Wang.
Uczeni z University of Michigan zauważyli, że w wyższych temperaturach równe rzędy atomów hBN są bardziej stabilne niż nieuporządkowane zbiory atomów. Zaczęli więc eksperymentować z techniką epitaksji z wiązek molekularnych. To proces przemysłowy polegający na natryskiwaniu atomów na podłoże.
Wang i jego koledzy użyli płachty grafenu w kształcie schodów, rozgrzali ją do około 1600 stopni Celsjusza, a następnie natryskiwali na nią atomy boru i azotu. Wyniki pozytywnie ich zaskoczyły. Na krawędziach grafenu powstały dobrze uporządkowane paski hBN, które rozszerzyły się w szerokie wstęgi. To wielki krok w kierunku komercjalizacji kwantowych struktur 2D, cieszy się Mi.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Naukowcy z University of Manchester zauważyli, że w w grafenownych supersieciach znajdujących się pomiędzy dwoma warstwami azotku boru pojawia się nowa rodzina kwazicząstek. Odkrycie ma znaczenie dla badań nad fizyką materii skondensowanej i może prowadzić do stworzenia tranzystorów pracujących z wyższymi częstotliwościami.
Fizycy i specjaliści z dziedziny materiałoznawstwa od kilku lat poszukują sposobu na wykorzystanie sił van der Waalsa działających pomiędzy cienkimi warstwami różnych kryształów do stworzenia materiałów, których właściwościami elektronicznymi można by manipulować bez potrzeby odwoływania się do wzbogacania kryształów atomami innych pierwiastków.
Najbardziej znanym przykładem jest jednoatomowa warstwa grafenu zamknięta pomiędzy dwoma jednoatomowymi warstwami heksagonalnego azotku boru (hBN), który ma podobną stałą sieci krystalicznej. Jako, że oba materiały mają podobną heksagonalną strukturę, po nałożeniu ich na siebie pojawiają się regularne wzorce, supersieci.
Gdy takie nałożone na siebie warstwy grafenu-azotku boru skręcimy i zmniejszy się kąt pomiędzy sieciami krystalicznymi obu materiałów, zwiększa się rozmiar supersieci. To zaś powoduje pojawienie się pasm wzbronionych (przerw energetycznych).
Naukowcy z Manchesteru zauważyli teraz niezwykłe zachowanie się elektronów w takiej strukturze. Dobrze wiemy, że w sytuacji braku pola magnetycznego elektrony poruszają się prosto, a gdy przyłożymy pole magnetyczne, ich trajektorie zaczynają się zaginać, elektrony poruszają się w koło co zmniejsza przewodnictwo. W warstwie grafenu umieszczonej pomiędzy dwiema warstwami hBN trajektorie elektronów również zaczęły się zaginać, ale przy polu magnetycznym o określonej wartości przewodnictwo gwałtownie wzrosło. Tak, jakby elektrony ponownie poruszały się po liniach prostych w metalu bez obecności pola magnetycznego, mówią członkowie zespołu badawczego Julien Barrier i Piranavan Kumaravadivel.
To zachowanie całkowicie sprzeczne z tym, co wiemy z podręczników fizyki, zauważa Kumaravadivel. Uczony i jego koledzy uważają, że zaobserwowane zjawisko to efekt pojawienia się nowych kwazicząstek. Te kwazicząstki to fermiony Browna-Zaka, które w strukturze grafen-hBN poruszają się z prędkościami balistycznymi pomimo obecności silnego pola magnetycznego. Fermiony te utrzymują prostą trajektorię poruszania się na przestrzeni dziesiątków mikrometrów w polu magnetycznym dochodzącym do 16 tesli.
Odkrycie to oznacza w praktyce, że nośniki ładunków elektrycznych mogą przebyć po linii prostej całą szerokość urządzenia elektronicznego, nie rozpraszając się w przy tym. To zaś daje nadzieję na zbudowanie tranzystorów pracujących przy niezwykle wysokich częstotliwościach. Procesory korzystające z takich tranzystorów mogłyby pracować znacznie szybciej niż obecnie dostępne procesory.
Co więcej, odkrywcy nowego zjawiska mówią, że zaobserwowane przez nich fermiony Browna-Zaka powinny pojawiać się w każdej supersieci, nie tylko grafenowej. To zaś ułatwi badanie nad zjawiskiem transportu elektronowego oraz nowymi supersieciami 2D tworzonymi przez inne materiały niż grafen.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Naukowcy opracowali przenośne urządzenie (w kształcie papryczki chili), które pozwala szybko i tanio określić zawartość kapsaicyny w papryczkach chili. Wyniki badań zespołu Warakorna Limbuta z Prince of Songkla University ukazały się właśnie w piśmie ACS Applied Nano Materials.
Papryczki chili są popularnym składnikiem dań na całym świecie. Mają pikantny smak, bo zawierają kapsaicynę - alkaloid o licznych właściwościach prozdrowotnych (działaniu przeciwutleniającym, przeciwzapalnym czy antynowotworowym). Nic więc dziwnego, że zapotrzebowanie na kapasaicynę - do celów spożywczych i farmaceutycznych - rośnie.
Mając to na uwadze, Limbut i inni chcieli opracować prostą, dokładną i tanią metodę określania zawartości kapsaicyny w papryczkach i próbkach pokarmu. Inne metody, które miały na to pozwalać, były bowiem skomplikowane, czasochłonne lub wymagały drogiego sprzętu pokaźnych rozmiarów.
Tajlandzcy naukowcy opracowali przenośne urządzenie w kształcie niewielkiej papryczki, które można podłączyć do smartfona, by wyświetlić wyniki. W papierowym czujniku elektrochemicznym wykorzystano nanopłytki grafenu dopowanego azotem (ang. N-doped graphene nanoplatelets, GrNPs); w strukturę grafenu wprowadzono atomy azotu, by poprawić przewodnictwo elektryczne.
Po zoptymalizowaniu czujnika zespół wykorzystał go do określenia zawartości alkaloidu w 6 próbkach suszonej chili. Papryczki dodawano do roztworu etanolu i wytrząsano. Później roztwór wkrapiano na czujnik. Okazało się, że urządzenie dokładnie mierzyło stężenia kapsaicyny rzędu 7,5-90 μM. Granica wykrywalności (ang. limit of detection) to 0,37 μM.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.