Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Nieznany mężczyzna zwrócił płytę nagrobną z 1913 r. Policjanci przewieźli ją na Cmentarz Centralny w Szczecinie
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Humanistyka
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Naukowcy z Narodowej Akademii Nauk Armenii i niemieckiego Uniwersytetu w Münster odkryli najstarszy kościół w Armenii. Znaleziono go w byłej stolicy, mieście Artaxata. Armenia to kraj, który jako pierwszy w historii przyjął chrześcijaństwo. Budynek z IV wieku jest najstarszym archeologicznie udokumentowanym kościołem w kraju. To sensacyjne świadectwo wczesnego rozwoju chrześcijaństwa w Armenii, mówi profesor Achim Lichtenberger. Jednak waga odkrycia nie polega tylko na tym, że to najstarszy znany kościół.
Ośmioboczne kościoły nie były dotychczas znane z terenu Armenii. Znamy je jednak ze wschodnich regionów basenu Morza Śródziemnego, gdzie pojawiają się w IV wieku, wyjaśnia doktor Mkrtich H. Zardaryan. Cztery z ośmiu boków kościoła zostały rozbudowane we wnęki, dzięki czemu świątynia umiejscowiona jest na planie krzyża. Topologicznie odkrycie odpowiada wczesnochrześcijańskim budynkom upamiętniającym wydarzenia czy osoby. W rozbudowanych wnękach badacze znaleźli pozostałości drewnianych platform, które datowano metodą radiowęglową na IV wiek. Budynek, którego ośmiokątna część ma średnicę około 30 metrów, ma prostą posadzkę pokrytą zaprawą murarską i płytami z terakoty. Pozostałości marmuru wskazują, że był bogato dekorowany materiałem, który sprowadzono znad Morza Śródziemnego, stwierdzają odkrywcy. Archeolodzy znaleźli też resztki masywnych kolumn, na których wspierał się budynek.
Nowa stolica Armenii, Artaxata, została założona przez Artaksesa I, protoplastę dynastii Artaksydów ok. 176 roku p.n.e. Legenda mówi, że władca uczynił to za radą Hannibala, któremu udzielił schronienia po jego ucieczce z Kartaginy. Niedługo później, pod rządami Tigranesa II Armenia stała się najpotężniejszym państwem Azji Mniejszej. Jego stolica słynęła z wielkości i piękna. W 58 roku Artaxatę zdobyły legiony Gnejusza Domicjusza Korbulona i rok później zrównały miasto z ziemią. W roku 66 Neron wysłał do Armenii pieniądze i architektów, by pomóc Tiridatesowi I w odbudowie stolicy. Miasto, na krótko, zyskało wówczas nazwę Neroneia.
W 163 roku Artaxata została ponownie zniszczona przez Rzymian i wkrótce potem utraciła status stolicy. W latach 60. IV wieku z ziemią zrównali ją Persowie. Jednak w 387 roku wymieniana jest jako jedno z trzech miejsc, w których dokonywała się wymiana handlowa pomiędzy Rzymem a Persją. Około 450 roku miasto zostało zniszczone przez siły armeńskie sprzyjające perskiemu Imperium Sasanidów. Wtedy też nastąpił szybki upadek miasta, do którego przyczyniła się zmiana biegu rzeki Artaxes i powodzie, przez które miasto zostało opuszczone.
Miasto odegrało olbrzymią rolę w historii armeńskiego chrześcijaństwa. To w nim był więziony Grzegorz Oświeciciel, chrześcijański apostoł Armenii. Więził go król Tiridates III, który prześladował chrześcijan. W końcu, pod wpływem wizji, jaką miała siostra króla, Grzegorz został uwolniony i nawrócił Tiridatesa. W roku 301 Tiridates III przyjął chrześcijaństwo, a Armenia stała się pierwszym oficjalnie chrześcijańskim państwem w historii. Obecnie w miejscu, gdzie więziony był Grzegorz, znajduje się klasztor Khor Virap. I to w jego pobliżu znaleziono najstarszy kościół.
Biskupi z Kapadocji uczynili Grzegorza biskupem Armenii, a ten rozpoczął szerzyć chrześcijaństwo zarówno w kraju, jak i w Albanii Kaukaskiej i innych częściach Kaukazu.
Grzegorz konsekrował na biskupów swoich dwóch synów, zapoczątkowując w ten sposób dynastię biskupów, która przetrwała do V wieku. Po zorganizowaniu Kościoła w Armenii na wzór grecki i syryjski, Grzegorz wycofał się do górskiej pustelni, w której zmarł. Przynajmniej część przypisywanych mu pism – listów, modlitw, kanonów czy kazań – nie jest autentyczna, gdyż zawierają terminologię teologiczną z późniejszego okresu.
Niedawno w Artaxata odkryto najdalej na wschód wysunięty rzymski akwedukt.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Od niedawna na Rynku Nowym w Szczecinie są prowadzone prace archeologiczne. Archeolodzy sądzili, że pod brukiem natrafią na relikty kościoła z XIV w., tymczasem odsłonili pozostałości świątyni z XIII w., która pochodzi z okresu nadania Szczecinowi praw miejskich. To zaskakujące odkrycie, gdyż jeszcze niedawno sądzono, że pierwszy w tym miejscu kościół został zbudowany z drewna i się nie zachował.
Szczecin otrzymał prawa miejskie w 1243 roku od księcia Barnima I Dobrego. Wtedy też władca nadał cysterkom z pobliskiego klasztoru patronat nad kościołem i parafią św. Mikołaja. Natychmiast też przystąpiono do budowy kościoła. Dotychczas historycy byli przekonani, że świątynię wzniesiono z drewna, później ją rozebrano i około 100 lat później powstał okazały trójnawowy kościół murowany. Przetrwał on aż do pożaru w 1811 roku. Zgliszcza zostały po kilku latach rozebrane, a wolny plac zyskał nazwę Nowy Rynek.
Jakież więc było zdziwienie archeologów, gdy trafili na fundamenty, których się nie spodziewali. Wykopaliska odsłoniły ścianę ze służkami, cienkimi kolumienkami zdobiącymi filar podtrzymujący sklepienie. Służki ustawiono na bazach z cegieł pokrytych glazurą i zdobionych charakterystycznym motywem liści.
Miejski konserwator zabytków, Michał Dębowski, powiedział serwisowi Wiadomości Szczecin, że forma tego detalu architektonicznego jednoznacznie wskazuje, że mamy tu do czynienia z budowlą powstałą najpóźniej około połowy XIII wieku. Okazuje się zatem, że pierwotny kościół św. Michała był budowlą murowaną.
Archeolodzy pracują teraz nad inwentaryzacją i zabezpieczeniem niezwykłego znaleziska. W przyszłości zostaną one udostępnione zwiedzającym. A naukowcy obiecują, że do końca bieżącego roku udostępnią publikację opisującą wnioski z badań.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W 2015 r. ówczesny koordynator ds. zabytków KWP w Szczecinie odnalazł w oborze w powiecie pyrzyckim (woj. zachodniopomorskie) poszukiwany dzwon z 1672 r. Brakowało w nim serca, a jego losy nie były do końca jasne. W lipcu br. nadkomisarz dr Marek Łuczak prowadził prywatnie, jako historyk, prace ewidencyjne i porządkowe na cmentarzu w Smolęcinie. W czasie ich trwania natrafiono na różne artefakty, w tym na serce dzwonu.
Policjant skojarzył artefakt ze sprawą z 2015 r. Materiał źródłowy wskazywał, że dzwon z 1672 roku znajdował się na wieży kościoła w Smolęcinie. Po wojnie i zburzeniu wieży dzwon wraz z wyposażeniem świątyni przeniesiono do kościoła w Kołbaskowie. Serce prawdopodobnie odpadło podczas upadku wieży i pozostało w Smolęcinie, a sam dzwon wywieziono - napisał w komunikacie nadkom. dr Łuczak.
Odkrycie z 2015 r.
W styczniu 7 lat temu koordynator ds. zabytków KWP w Szczecinie został poinformowany, że poszukiwany dzwon znajduje się w gospodarstwie w powiecie pyrzyckim. Właściciel posesji powiedział, że na początku lat 90. ksiądz z Kołbaskowa miał kolegę w tej wsi i podarował mu dzwon dla kościoła, który właśnie miał być odbudowywany. Kościoła jednak do tej pory nie odbudowano, a dzwon z 1672 roku, oddany mieszkańcowi tej wsi na przechowanie, tkwił wciąż w stodole.
Elementy dzwonu ponownie połączone po 70 latach
Gdy niedawno podniesiono 400-kg dzwon, który w 2015 r. ustawiono przy grocie na przykościelnym cmentarzu w Kołbaskowie, okazało się, że serce do niego doskonale pasuje i zgadzają się miejsca bicia na płaszczu i wieńcu.
Koniec końców dzwon opuszczono, zamykając w środku prowizorycznie zamontowane serce; dzwon nie będzie używany, bo ma pęknięcie wychodzące na płaszcz. Dzięki działaniom szczecińskich policjantów i historyków odzyskano i skompletowano kolejny cenny zabytek [...] regionu.
Warto przypomnieć, że pod koniec 2020 r. podczas prac ewidencyjnych prowadzonych na jednym z cmentarzy w Dąbiu w Szczecinie odkryto inny cenny zabytek - barokową płytę nagrobną znanego szczecińskiego ludwisarza Johanna Jacoba Mangoldta i jego żony Dorothei z 1699 roku. Policjantowi i historykowi dr. Markowi Łuczakowi towarzyszyli wolontariusze.
Historia dzwonu
Dzwon został ufundowany przez namiestnika króla szwedzkiego Heinricha Celestyna von Sternbach z Kamieńca. Został odlany ze spiżu przez znanego szczecińskiego ludwisarza Lorentza Kökeritza. Pod koniec lat 40. XX w. dzwon z Smolęcina przewieziono do kościoła parafialnego w Kołbaskowie. W 1958 r., już jako dzwon z Kołbaskowa, został on wpisany do rejestru zabytków. Barokowy dzwon znajdował w kościele jeszcze w 1987 r. Następnie zaginął i konserwator zgłosił brak zabytku.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Podstawa działa fortecznego ze szczecińskich Podjuch, która powstała prawdopodobnie w końcowej fazie II wojny światowej, nie zostanie zezłomowana. Zamiast tego zabytek techniki trafi do Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu, które jak napisał komisarz dr Marek Łuczak, jest największym profilowanym muzeum tego typu w województwie zachodniopomorskim.
Dwudziestego piątego maja z koordynatorem ds. zabytków Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie, kom. dr. Łuczakiem, skontaktował się dyrektor kołobrzeskiego Muzeum. Poinformował, że w Szczecinie podczas budowy mostu lub wiaduktu natrafiono na podstawę działa fortecznego. Miała ona zostać wywieziona na złom.
Na poszukiwania obiektu wybrali się policjant oraz inspektor Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Szczecinie. Sprawdzono mosty w Podjuchach, na Łasztowni, Międzyodrzu i Pomorzanach. Podczas kontroli drugiego z mostów w Podjuchach (zwodzonego mostu kolejowego) pracownicy firmy prowadzącej remont potwierdzili odnalezienie metalowego przedmiotu. Wydobyto go w trakcie prac inwestycyjnych i pozostawiono na placu transportowym firmy. Obiekt został zakwalifikowany jako złom.
Specjaliści wykonali pomiary, a także sporządzili dokumentację fotograficzną i protokół oględzin terenowych.
Podstawa działa fortecznego KwK 51 75 mm jest wykonana z profili i kratownic stalowych o grubości 8 mm. Rozpiętość ramion trójnogu sięga niemal 4,5 m. Wg kom. dr. Łuczaka, to jeden z rzadszych zachowanych zabytków techniki wojskowej. Zasięg działa obejmował rozjazdy dworca w Podjuchach i zwodzony most kolejowy.
Obiekt zabezpieczono i wywieziono z terenu budowy. Gdy Zachodniopomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków wyda decyzję, podstawa działa trafi do wspomnianego wcześniej Muzeum Oręża Polskiego.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W schowku w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie odkryto model sarkofagu św. Jadwigi. To pierwowzór wawelskiego sarkofagu świętej, wykonany przez sławnego rzeźbiarza i medaliera Antoniego Madeyskiego.
Odkryta w tarnowskim kościele rzeźba to wykonany z gipsu na drewnianej podstawie model naturalnej wielkości (bozzetto).
Nagrobek z katedry na Wawelu
Nagrobek królowej Jadwigi, który znajduje się w katedrze na Wawelu, został wykonany w 1902 r. w Rzymie z białego marmuru karraryjskiego. Dzieło Madeyskiego spotkało się z dobrym przyjęciem. Figura Jadwigi z płyty jest prawie pozbawiona atrybutów; królewską godność poświadczają tylko korona i pies u stóp.
Pies wywodzi się ze średniowiecznej sztuki nagrobkowej. Był popularnym zwierzęciem na dworach, a umieszczony w stopach zmarłych symbolizował wierność. Jak podkreślono na witrynie Wirtualna Katedra Wawelska, psy można też zobaczyć jako zwierzęta myśliwskie na cokole nagrobka męża Jadwigi, króla Władysława Jagiełły, niewykluczone więc, że pies z jej nagrobka jest pewnego rodzaju nawiązaniem.
Królowa leży ze złożonymi rękoma. Jest ubrana w długą, wiązaną na piersi suknię i płaszcz z motywem lilii. Pod głową ma poduszkę z motywem uproszczonych lilii. Stopy wspiera na harcie.
Losy modelu
Wykonane przez Madeyskiego bozzetto wygląda tak samo jak nagrobek z Wawelu. Artysta podarował je na początku ubiegłego wieku księżnej Konstancji Sanguszko (z domu Zamoyskiej), ówczesnej pani pałacu w Tarnowie-Gumniskach. Madeyski zaprzyjaźnił się z arystokratką i realizował różne jej zamówienia, w tym jak poinformował portal Tarnów Nasze Miasto, nagrobki członków rodu Sanguszków, pochowanych w kaplicy na Starym Cmentarzu oraz w tarnowskiej katedrze.
Model sarkofagu znajdował się w przypałacowej kaplicy do 1944 r., kiedy ta została uszkodzona przez wybuch bomby w parku. W wyniku tego zdarzenia bozzetto przeniesiono do holu pałacu. W tym miejscu przeleżało ono ok. 25 lat.
Wtedy w pałacu znajdowała się już szkoła, a sarkofag traktowany był jak zawalidroga. Zapadła decyzja, aby umieścić go w bocznej nawie nowo wybudowanego, a nieurządzonego jeszcze kościoła na Rzędzinie – opowiada cytowany przez Tarnów Nasze Miasto pasjonat historii Tarnowa Tadeusz Mędzelowski, który dowiedział się o sarkofagu od wieloletniej szkolnej woźnej.
Cenny obiekt, wykonany przez wybitnego twórcę epoki neoklasycystycznej, przeleżał w kościelnym magazynku aż pół wieku.
Prace konserwatorskie
Patrząc na niego pierwszy raz, czułem się, jak Indiana Jones. Był cały zakurzony, w pajęczynach, jakby dopiero co wyciągnięto go z jakiejś krypty – powiedział Tomasz Głowacz, właściciel firmy Alkazar Konserwacja Dzieł Sztuki.
Model nie był odpowiednio zabezpieczony, dlatego różnego rodzaju zanieczyszczenia sprawiły, że faktura rzeźby została zabrudzona. Podczas wstępnego oczyszczania przy wezgłowiu św. Jadwigi znaleziono sygnaturę „Antoni Madeyski, Rzym, 1901 rok” (w nagrobku z Wawelu u wezgłowia królowej także znajduje się sygnatura artysty: Ant. Madeyski - Rzym 1902).
Stwierdzono ubytki natury mechanicznej. Co ważne, odłamane część rzeźby zostały zebrane i będzie je można przymocować. Należy też dodać, że zanim bozzetto trafiło do schowka, drewniane elementy przemalowano farbą olejną na biało.
To wyjątkowo cenne i piękne dzieło, które wprawdzie nie jest tak gładkie i nieskazitelne, jak marmurowy sarkofag na Wawelu, ale akurat w tym przypadku struktura zniszczeń na gipsie dodała mu dodatkowego uroku. Będę sugerował, aby tę patynę zachować, a nie wygładzać - mówi Głowacz.
Po zakończeniu prac konserwatorskich model ma powrócić do przypałacowej kaplicy Sanguszków.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.