Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
W królewskim Zamku Żupnym w Wieliczce odkryto wysokiej klasy polichromie naścienne
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Humanistyka
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Podczas remontu mieszkania dr Luke Budworth natrafił na fryzy, które najprawdopodobniej pochodzą z XVII w. Wg Historic England, mogą one być bardzo cenne i zapewnić nowe informacje o losach słynnej ulicy Micklegate w Yorku.
Dr Budworth, który na co dzień pracuje na Uniwersytecie w Leeds jako analityk danych badawczych, jest bardzo podekscytowany znaleziskiem i podkreśla, że chce je zachować dla przyszłych pokoleń.
Naukowiec wprowadził się do nowego mieszkania w październiku 2020 r. W zeszłym roku zajął się remontem kuchni. To wtedy podczas osadzania szafek okazało się, że po obu stronach komina pod panelem kryją się malowidła. Wcześniej Luke był przekonany, że maskuje on po prostu rury.
Malowidła - które prawdopodobnie powstały ok. 1660 r. - przedstawiają sceny z wydanych w 1635 r. Emblems Francisa Quarlesa (tom ten składa się z krótkich form poetyckich z towarzyszącą im grafiką; był bardzo popularny w XVII w.).
Nie spodziewałem się, że trafię na coś takiego. [...] Mam poczucie, że uczestniczę w historii. To fantastyczne, z tego właśnie względu przeprowadziłem się [z Warrington] do Yorku - powiedział Budworth serwisowi BBC.
Przedstawiciele Historic England przekazali młodemu naukowcowi, że po raz pierwszy malowidła odkryto w 1998 r. Zostały one obfotografowane, zakryte i... zapomniane.
Simon Tyler, starszy specjalista ds. architektury, podkreśla, że domowe malowidła naścienne są w Yorku dość rzadkie. Badania ściany, na której umieszczono fryzy, i okolicznych budynków mogą pomóc w odtworzeniu historii Micklegate.
Na razie, by zapobiec dalszemu zniszczeniu, Historic England pomogło zakryć malowidła kopią wydrukowaną w wysokiej rozdzielczości. Dr Budworth ma nadzieję, że uda się zdobyć środki na prace konserwatorskie. Być może zabytkiem zainteresują się jakieś towarzystwa albo doktoranci chcący przeprowadzić eksperymentalne projekty. Tymczasem naukowiec zachęca innych mieszkańców Micklegate, by inaczej spojrzeli na swoje ściany. Niewykluczone, że i oni coś odkryją...
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Przy Muzeum Etnograficznym w Łodzi odkryto ceglaną obudowę jednej z najstarszych publicznych studni w mieście, a przy niej komorę po mechanicznej pompie. Tym samym potwierdziły się przypuszczenia, że podczas przebudowy placu Wolności zostaną znalezione pozostałości miejskich studni. Jak podkreślono w komunikacie na stronie Łódź. pl, studnia jest zasypana, ale archeolodzy podejmą próbę jej częściowego odkrycia.
Na placu Wolności działały 4 ogólnodostępne studnie o głębokości ok. 50 m. Najstarsza znajdowała się przy ratuszu. Oprócz tego publiczne ujęcia wody działały na ulicach Piotrkowskiej i Wólczańskiej, alei Kościuszki, na placach Kościelnym i Dąbrowskiego, a także na rynkach: Starym, Górnym, Wodnym i Zielonym.
Przez brak sieci wodociągowej łodzianie czerpali wodę wyłącznie ze studni - publicznych, podwórkowych, fabrycznych oraz parkowych. Było ich ok. 10 tys. Wg Urzędu Miasta Łodzi, wskutek nadmiernego czerpania wody przez fabryki i mieszkańców studnie często wysychały i trzeba je było pogłębiać. W Łodzi walczono o dostęp do wody, ponieważ była ona drogocennym towarem zarówno dla mieszkańców, jak i właścicieli zakładów. Lepszej jakości woda oznaczała niższe koszty produkcji przędzy czy wykańczania materiałów.
Najgłębsze studnie podwórkowe miały ponad 100 m, a te fabryczne nawet powyżej 600 m. Ponieważ nagromadzenie studni w śródmieściu było bardzo duże, wskutek intensywnego korzystania z jednego ujęcia kończyło się brakiem wody w studniach na sąsiednich podwórkach.
Kolejnym problemem była bliskość dołów kloacznych, która prowadziła do zanieczyszczenia wody bakteriami. Woda z miejskiego wodociągu popłynęła do mieszkań w śródmieściu dopiero po II wojnie światowej.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Już 9 kwietnia (sobota) w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie odbędzie się dzień otwarty, podczas którego będzie można kupić krzesła i fotele z widowni Dużej Sceny. Zainteresowanych zaproszono na widownię Sceny Głównej, gdzie będzie można wybrać ulubiony model. Fotele i krzesła są dostępne w wielu wariantach.
Cena będzie ustalana indywidualnie, w zależności od liczby, modelu i stanu mebli. Płatność w dniu wydarzenia, a odbiór po 7 maja, czyli po ostatnim spektaklu „Dziadów”.
Organizatorzy zapraszają w godzinach od 10 do 14. Zapowiadają, że będzie otwarty sklepik teatralny z gadżetami, gdzie będzie się można zaopatrzyć m.in. w koszulki i bluzy z logo „Dziadów”.
Dzień otwarty ma związek z remontem widowni Dużej Sceny.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Podczas remontu manoiru w Bretanii (Plozévet) odkryto ponad dwieście złotych monet. Wybito je za panowania Ludwika XIII i Ludwika XIV. Dwudziestego dziewiątego września zostaną one zlicytowane przez dom aukcyjny Ivore Angers/Deloyes. Do odkrycia doszło w październiku 2019 r., ale ujawniono je dopiero teraz.
Odkrycia dokonano, gdy właściciele, którzy nabyli posiadłość w 2012 r., zatrudnili kamieniarzy, by połączyli ze sobą budynki. Podczas prac ekipa natrafiła na wypełnioną złotymi monetami metalową skrzynkę.
Robotnicy powiadomili właścicieli, a ci przyjechali już następnego dnia. Skrzynka była wbudowana w ścianę; osadzono ją między kamieniami. Pierwsza transza znaleziska składała się z ok. 150 monet - powiedział AFP François Mion. Po kilku dniach nad belką robotnicy odkryli torbę z 2. częścią skarbu.
Mionowie powiadomili władze. Na miejscu zjawili się archeolodzy, którzy zajęli się m.in. określeniem wieku budynku. Nie mogło się, oczywiście, obyć bez kwerendy archiwalnej.
W sumie odkryto 239 monet, w tym podwójne luidory (double louis d'or). Dwadzieścia trzy wybito za panowania Ludwika XIII, a 216 za rządów Ludwika XIV.
Wg specjalistów, natrafiono na oszczędności bogatego kupca albo rolnika. Warto dodać, że w XVII w. okolice morza Iroise (mer d'Iroise) przeżywały prosperity, głównie dzięki transportowi wina z Bordeaux do Anglii oraz zboża do północnej Europy. Między 1750 a 1850 r. region doświadczył spadku gospodarczego; miało to związek z rozwojem portów w Normandii. Później nastąpiło "odbicie", które wiąże się z przemysłem konserwowym.
Szacuje się, że monety zostaną sprzedane za 250-300 tys. euro. Pieniądze ze sprzedaży będą podzielone - jedną połowę dostaną odkrywcy (3 robotnicy), a drugą właściciele.
Jak wyjaśniają francuskie media, w połowie 2016 r. prawo się zmieniło i obecnie wszystkie znaleziska archeologiczne przechodzą na własność państwa. Ponieważ jednak Mionowie nabyli manoir wcześniej (bo w 2012 r.), monety można sprzedać.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Wykonując 10 grudnia bruzdę pod kabel elektryczny w jednym z filarów, dwaj pracownicy firmy remontowej natrafili w kościele pw. św. Józefa w Puławach na skrytkę. W środku znajdowały się różne przedmioty, m.in. drewniana szkatułka z metalowymi aplikacjami, medaliony, srebrna obrączka, szkaplerz z wizerunkiem Matki Boskiej, niewielki wizerunek dziewczynki wykonany prawdopodobnie na kości słoniowej, pukle włosów z plecioną siatką na włosy czy poduszka z haftowaną poszewką. Jak napisano na facebookowym profilu Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków (LWKZ), przeprowadzone wstępnie oględziny i analiza znalezionych przedmiotów wykazała, że związane są one z osobą [tragicznie zmarłej] Teresy, córki księżnej Izabeli Czartoryskiej.
W styczniu 1780 r. w należącym do Czartoryskich Pałacu Błękitnym w Warszawie doszło do wypadku. Podczas zabawy 15-letnia Teresa Czartoryska musiała za bardzo zbliżyć się do ognia, przez co zajęła się jej muślinowa sukienka. Dziewczyna zaczęła biegać od komnaty do komnaty, podsycając płomień. Choć Jan Norblin ugasił ogień, okrywając księżniczkę swoim płaszczem, obrażenia okazały się bardzo poważne i wkrótce, 13 stycznia, Teresa zmarła.
Na związek znalezionych w skrytce przedmiotów z Teresą wskazują m.in. wyhaftowane na poszewce poduszki monogramy TC, obecność wśród przedmiotów tkanej torebeczki/portmonetki(?) z widocznymi śladami działalności ognia oraz również monogramami TC.
Ze źródeł historycznych wiadomo, że księżna Izabela bardzo przeżyła śmierć najstarszej córki. Przenosząc się z Warszawy do Puław, prawdopodobnie zabrała ze sobą pamiątki związane z tragicznie zmarłą Teresą. Wszystko wskazuje na to, że za jej sprawą przedmioty te schowano w pobliskim kościele. Jak podaje "Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich", w 1801 roku odbudowali kościół z gruntu Czartoryscy. Oględziny skrytki wykazały zaś, że wykonano ją celowo na etapie budowy filara.
Tuż po odkryciu skrytki, która nienaruszona przetrwała powstania czy wojny światowe, część cennych przedmiotów (medalion, pierścionek i złoty krzyżyk) zniknęła. Doszło do tego po sporządzeniu spisu przez LWKZ. Po rozmowach z robotnikami niektóre przedmioty udało się odzyskać. Ponieważ innych nadal brakowało, Konserwator powiadomił policję. Jak pod koniec grudnia powiedziała Dziennikowi wschodniemu rzeczniczka puławskiej policji Ewa Rejn-Kozak, funkcjonariusze ustalili łącznie pięć osób podejrzanych o przywłaszczenie cennych przedmiotów. W trakcie dalszych czynności odzyskali nie tylko zaginiony pierścień, ale także medalion. Zarzuty usłyszeli mężczyźni w wieku od 27 do 55 lat z Bełżyc, Lublina i Świdnika. Wszystkie te osoby usłyszały zarzut przywłaszczenia przedmiotów stanowiących dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury. Grozi za to kara pozbawienia wolności do lat 10.
Prawdopodobnie wszystkie przedmioty ze skrytki trafią do Muzeum Czartoryskich w Puławach.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.