Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0

Utraciliśmy 90% średniowiecznych manuskryptów z opowieściami rycerskimi i heroicznymi
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Humanistyka
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Wieś Trójca to jedna z najstarszych osad w dzisiejszym powiecie sandomierskim. W średniowieczu była ważnym punktem na tamtejszej sieci dróg. Zdaniem niektórych badaczy, mogła ona dać początek Zawichostowi. Tak czy inaczej, z czasem utraciła znaczenie na jego rzecz, a w 1954 roku stała się częścią Zawichostu. Jednak w środowisku archeologicznym o wsi zrobiło się głośno w latach 30. XX wieku. Wtedy bowiem na jej terenie przypadkowo odkryto skarb srebrnych monet. A kilka dni temu trafiono na kolejny – czwarty już – skarb w Zawichoście-Trójcy.
Ten z lat 30. składał się z co najmniej 900 monet, przede wszystkim denarów krzyżowych saskich i polskich oraz denarów niemieckich i węgierskich. Został on zakopany po 1063 roku w dwóch glinianych naczyniach.
Na kolejne odkrycie trzeba było czekać niemal 100 lat. W 2021 roku członkowie Nadwiślańskiej Grupy Poszukiwawczej Stowarzyszenia Mieszkańców Gminy Annopol „Szansa” znaleźli gliniane naczynie, a w nim 1900 monet, wybitych przede wszystkim przez synów Bolesława Krzywoustego – Władysława Wygnańca i Bolesława Kędzierzawego. W skarbie – ukrytym po 1165 roku –znajdowały się też pojedyncze monety Bolesława Krzywoustego, Bolesława Śmiałego i denary krzyżowe.
W związku z odkryciem tego skarbu, jeszcze w tym samym roku do badań przystąpili naukowcy z Instytutu Archeologii UMCS wspomagani przez Stowarzyszenie „Szansa” i Stowarzyszenie „Wspólne Dziedzictwo” z Opatowa. Efektem ich prac było znalezienie 3. skarbu. Było to 58 monet i siekańców (fragmentów monet), ukrytych na początku XI wieku. To głównie monety niemieckie: denary krzyżowe, denary Ottona III, Ottona i Adelajdy i Henryka Świętego. Ponadto zidentyfikowano pojedyncze monety czeskie, arabskie i angielskie (Æthelreda II). W tym jednak przypadku nie wiadomo, jak skarb został schowany. Prowadzone w tym miejscu prace rolnicze spowodowały, że był on rozproszony na kilku metrach kwadratowych.
Jakby tego było mało, w latach 2021–2024 znaleziono niemal 500 pojedynczych monet wczesnośredniowiecznych, setki zabytków z żelaza, kamienia, szkła, kości i fragmenty naczyń glinianych z XI–XIII wieku. Wśród bardziej interesujących znalezisk jest unikatowa bulla książęca czy grociki z jednej z najważniejszych bitew XIII wieku.
Kolejnego odkrycia – 4. już skarbu – dokonano kilka dni temu w pasie drogowym przebiegającej przez Trójcę remontowanej drogi wojewódzkiej. Nadwiślańska Grupa Poszukiwawcza Stowarzyszenia Mieszkańców Gminy Annopol „Szansa” znalazła 19 placków srebrnych o łącznej wadze niemal 700 g. Niewykluczone, że było ich więcej, jednak naczynie, w którym się znajdowały, zostało uszkodzone podczas niwelacji terenu. Część skarbu mogła zostać wywieziona wraz z ziemią. Na podstawie pozostałości naczynia stwierdzono, że nowo odkryty skarb pochodzi z I połowy XI wieku, został więc ukryty w tym samym czasie, co skarb 3.
Najnowsze odkrycie jest wyjątkowe. O ile trzy pierwsze skarby składały się niemal wyłącznie z monet, tutaj mamy wyłącznie placki lanego srebra. Na niektórych widać ślady cięcia na mniejsze kawałki. Można przypuszczać, że to srebrny półsurowiec pochodzący z przetopionych monet lub złomu, który został ukryty przez odlewnika lub jubilera.
Już wcześniejsze badania archeologiczne pokazały, że w XI wieku w Trójcy istniały warsztaty zajmujące się wytopem ołowiu i srebra. To zaś pokazuje, że Trójca była nie tylko osadą handlową, przez którą przebiegały szlaki łączące Bałtyk z Morzem Śródziemnym oraz wschodnią i zachodnią część Europy, ale również miejscem wyspecjalizowanej produkcji metalurgicznej.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Podczas prac na berlińskim Molkenmarkt archeolodzy dokonali interesującego odkrycia. Znaleźli wyjątkowe figurki z białej gliny pochodzące z XV wieku oraz 188 glinianych relikwiarzy z XIV stulecia. Molkenmarkt zdradza kolejne tajemnice z historii Berlina. Równo przed czterema miesiącami informowaliśmy o znalezieniu tam japońskiego miecza, który może pochodzić jeszcze sprzed epoki Edo.
Jednym z bardziej interesujących obiektów jest 11-centymetrowa figurka przedstawiająca świętą Katarzynę. Wykonana z białej gliny, pochodzi z połowy XV wieku i zachowała się w stanie niemal nienaruszonym. Święta cieszyła się olbrzymią popularnością pod koniec średniowiecza, była patronką, pomagała w potrzebie. Starannie wykonana figurkę przedstawia Katarzynę z atrybutami jej męczeństwa – mieczem i kołem – w dłoniach. Wedle legendy ta 18-letnia dziewczyna krytykowała cesarza Maksencjusza za prześladowania chrześcijan. Została skazana na łamanie kołem, a gdy anioł zniszczył koło, męczennicę ścięto mieczem. Katarzyna ma na głowie koronę, które może być symbolem męczeństwa lub szlachetnego pochodzenia.
Kolejna z interesujących figurek to Madonna z Dzieciątkiem, również z połowy XV wieku. Siedmiocentymetrowej figurce brakuje głowy. Widzimy Marię trzymającą w lewej ręce Jezusa. Prawą podaje mu prawdopodobnie jabłko.
Archeolodzy znaleźli też duży depozyt XIV-wiecznych figurek ceramicznych. To fragmenty 188 figurek kobiecych, które na piersiach mają inkrustacje w kształcie medalionu. Część figurek ma na głowie koronę, część jej nie posiada. Oryginalnie figurki miały około 8 centymetrów wysokości. W trakcie badań stwierdzono, że inkrustacje wykonano z ludzkich kości. Wskazuje to, że figurki były relikwiarzami.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W miejscowości Glotteral w południowo-zachodnich Niemczech niedaleko granicy z Francją i Szwajcarią znaleziono jeden z największych skarbów średniowiecznych monet. Odkrycia dokonano przypadkiem, a zawdzięczamy je spostrzegawczości jednego z mieszkańców, który na prośbę pracownika Państwowego Urzędu Ochrony Zabytków (LAD) przyglądał się pracom nad układaniem nowej rury z pobliżu basenu. Miał rozglądać się za fragmentami ceramiki. W pewnym momencie jednak zauważył w wykopie niewielkie metalowe przedmioty. Gdy dokładniej przyjrzał się wykopowi, zauważył ich więcej. Natychmiast poinformował więc LAD.
Jeszcze tego samego dnia na miejsce przybyli archeolodzy, który znaleźli w wykopie około 1000 monet. W tym samym czasie ziemię wydobytą z wykopu przeczesywali trzej detektoryści certyfikowani przez LAD. Odkryli w niej niemal 600 kolejnych monet. Po oczyszczeniu zabytków, można było dokonać wstępnej oceny znaleziska.
Okazało się, że monety pochodzą głównie z mennic w Breisach, Zofingen oraz Fryburga Bryzgowijskiego i zostały wybite około 1320 roku. Wśród nich znajdowało się też nieco monet z Bazylei, St. Gallen, Zurichu, Laufenburgu i Colmar.
Bardziej szczegółowe badania monet pozwolą na lepsze poznanie obiegu pieniądza w Bryzgowii, działania tamtejszych mennic, handlu srebrem oraz działalności górniczej w Glotteral. Za wspomnianych 1600 monet można było w epoce kupić około 150 owiec.
Stan zachowania monet wskazuje, że prawdopodobnie zakopano je wkrótce po wybiciu. Miejsce znalezienia zaś to dawna osada górników pracujących w kopalniach srebra u podnóża Schwarzwaldu.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Średniowieczni studenci uczynili z Oksfordu wyjątkowo niebezpieczne miejsce. Naukowcy pracujący przy projekcie Medieval Murder Maps, w ramach którego na mapy średniowiecznych brytyjskich map nanoszone są przypadki morderstw popełnionych w XIV wieku, dodali właśnie do swojej mapy – na której dotychczas był tylko Londyn – miasta York i Oksford. I okazało się, że odsetek morderstw w Oksfordzie w przeliczeniu na liczbę ludności, był nawet 5-krotnie wyższy niż w Londynie i Yorku. A wszystko za sprawą studentów.
Projekt Medieval Murder Maps prowadzony jest przez naukowców z University of Cambridge, a historia ich własnej uczelni powiązana jest z morderstwem i... Oksfordem. Jak bowiem dowiadujemy się ze „Flores Historiarum” napisanej w 1220 roku przez mnicha Rogera z Wendover, w grudniu roku 1209 pewien student z Oksfordu zabił przypadkiem kobietę i uciekł. Burmistrz i mieszkańcy poszli do domu, który morderca wynajmował, zastali tam trzech jego współlokatorów i wtrącili ich do więzienia. Po kilku dniach za zgodą króla Jerzego, studenci zostali powieszeni, wbrew prawu, które mówiło, że powinni być sądzeni przez władze kościelne. Po tym wydarzeniu wielu wykładowców i studentów opuściło Oksford, a część z nich udała się do Cambridge, gdzie założyli nową uczelnię. Inne źródła różnią się co do szczegółów, jednak przekaz ten pokazuje, że średniowieczni studenci w Oksfordzie nie byli przykładnymi obywatelami, a przestępstwa nie były im obce.
Potwierdza to Medieval Murder Maps. Jego twórcy, opierając się na średniowiecznych dokumentach ze śledztw nie tylko zauważyli, że odsetek morderstw w Oksfordzie był niezwykle wysoki, ale również, iż w 75% przypadków sprawcy zostali zidentyfikowani jako klerycy. Klerycy stanowili też 72% ofiar morderstw. W tym czasie słowo klerycy odnosiło się do studentów, którzy mieli do pewnego stopnia status osoby duchownej. Dlatego zresztą, we wspomnianej sprawie z 1209 roku, mieli być sądzeni przez władze kościelne, a nie świeckie.
Średniowieczne miasta uniwersyteckie, takie jak Oksford, były niebezpieczną mieszanką. Wszyscy bez wyjątku studenci w Oksfordzie byli płci męskiej, byli przeważnie w wieku 14–21 lat, czyli w szczytowym okresie męskiego zamiłowania do przemocy i ryzyka. Ci młodzi mężczyźni zostali uwolnieni od dotychczasowej ścisłej kontroli ze strony rodziny, parafii czy cechu i wrzuceni w środowisku pełne broni, ze swobodnym dostępem do karczm i seksu. Na to nakładał się tradycyjny w takich miejscach konflikt pomiędzy studentami – których wyróżniał ich strój – a pozostałymi mieszkańcami miasta. Ponadto wielu studentów należało do bractw zwanych „narodami”, które skupiały osoby pochodzące z tej samej okolicy. A to było kolejnym źródłem konfliktów już w łonie samej społeczności studenckiej, mówi profesor Manuel Eisner, dyrektor Instytutu Kryminologii.
Eisner i jego koledzy udostępnili witrynę, na której możemy zapoznać się z poszczególnymi sprawami kryminalnymi. Mapa Yorku przedstawia to miasto w jego złotym okresie, XIV wieku, gdy po ustąpieniu Czarnej Śmierci szybko się ono bogaciło dzięki rzemieślnikom. Większość udokumentowanych spraw dotyczy morderstw pomiędzy rzemieślnikami. Od walk na noże pomiędzy garbarzami, po morderstwa wśród wytwórców rękawic.
Na podstawie dostępnych dokumentów w trzech wspomnianych miastach odtworzono dotychczas 354 morderstwa. Dowiadujemy się na przykład o przypadkach, gdy mordercy udało się schronić w kościele. Wówczas obowiązywało go 40-dniowy okres łaski, podczas którego mógł negocjować z władzami. Często negocjacje takie kończyły się przyznaniem się do winy, a morderca wybierał port w Anglii, przez który na zawsze musiał opuścić swój kraj.
Gdy w późnym średniowieczu w Anglii popełniono morderstwo, zajmował się tym koroner, a baliw powoływał ławę przysięgłych, która prowadziła śledztwo. Ława składała się z mieszkańców cieszących się poważaniem. Ich zadaniem było przesłuchanie świadków, ustalenie sekwencji wydarzeń, ocena dowodów i wskazanie sprawcy. Wszystko dokumentował skryba przy urzędzie koronera, wyjaśnia Eisner. Uczony zauważa, że takie raporty to połączenie pracy śledczej z plotkami. Nie ma co prawda dowodów na to, by ławy przysięgłych celowo próbowało kogoś wrabiać, ale wiele śledztw opierało się na zasadzie najbardziej prawdopodobnego sprawcy wskazywanego na podstawie dostępnych informacji. Możemy więc przypuszczać, że w wielu przypadkach wskazywano prawdziwego przestępcę, w wielu zaś podejrzenie padało na niewinną osobę.
Na początku XIV wieku Oksford miał około 7000 mieszkańców, w tym około 1500 studentów. Na podstawie badań Eisner i jego zespół stwierdzili, że odsetek morderstw w późnośredniowiecznym Oksfordzie wynosił 60–75 na 100 000. Poziom najpoważniejszych przestępstw był więc około 50-krotnie wyższy niż we współczesnych angielskich miastach.
Podobnie jak i dzisiaj, dochodziło do walk na ulicach. Na przykład pewnej czwartkowej nocy 1298 roku kłótnia pomiędzy studentami w tawernie na Oxford High Street zakończyła się uliczną bitwą, której uczestnicy używali mieczy i toporów bojowych. Z kolei w 1299 roku pewien niewymieniony z nazwiska student wolał zamordować prostytutkę Margery de Hereford niż jej zapłacić. Inny student, David de Trempedhwy, został zamordowany w 1296 roku przez swoich kolegów po tym, gdy przyprowadził do szkoły prostytutkę Christianę z Worcester. Wiemy, że sprawcy uniknęli kary.
Niejednokrotnie dochodziło do konfliktów pomiędzy studentami z różnych regionów. Wiosną 1303 roku Adam z Sarum grał w piłkę na ulicy, gdy podeszło doń trzech irlandzkich studentów, którzy pchnęli go nożem w twarz i gardło. A zaledwie miesiąc wcześniej dwóch walijskich studentów napadło na innych kleryków, którzy w związku z tym wszczęli alarm. W zdarzeniu zginął student z Durham, który próbował przerwać bójkę i sam został pobity na śmierć.
Zanim wprowadzono nowożytne zasady utrzymywania porządku publicznego, na ofierze lub świadku przestępstwa spoczywał prawny obowiązek wszczęcia alarmu. Osoba taka musiała krzyczeć, by poinformować społeczność o zachodzącym przestępstwie. W większości przypadków alarm wszczynały kobiety, które były świadkami przemocy pomiędzy mężczyznami. Był to sposób na utrzymanie porządku publicznego, wyjaśnia doktor Stephanie Brown. Taki obyczaj prowadził jednak niejednokrotnie do sytuacji, w której to świadkowie stawali się ofiarami lub sprawcami przestępstw. Uważano bowiem, że jednym z obowiązków dorosłego mężczyzny jest zapewnienie porządku i spokoju społecznego. Zatem powinien on nie tylko wszcząć alarm na widok przestępstwa, ale również interweniować. W połączeniu z powszechnym dostępem do broni, chociażby noży wykorzystywanych w codziennych zajęciach, często drobne nieporozumienia prowadziły do morderstwa. W dokumentach z Londynu znajdziemy opisy przypadków, gdy sprzeczka o wyrzucenie w nieodpowiednim miejscu skóry węgorza czy oddawanie moczu skończyła się morderstwem.
W wielu przypadkach narzędziem zbrodni był nóż znany jako thwytel. Słowo to wyewoluowało później we współczesne „whittle”. Thwytel był niewielkim nożem, wartości jednego pensa. Używany był podczas spożywania posiłków i codziennych prac. W domach były też siekiery, potrzebne do rąbania drewna, a wielu mężczyzn nosiło miecze, dodaje Brown. W Londynie za pomocą miecza popełniono 12% zabójstw.
Przed przemocą nie byli chronieni nawet urzędnicy. Wiemy na przykład o sprawie niejakiego Richarda Overhe'a, strażnika „królewskiego pokoju”, których czterech studentów Oksfordu zamordowało w jego domu w 1324 roku.
Okoliczności, w jakich dochodziło do przestępstw, są nam znajome. Na przykład popełniała je grupa młodych mężczyzn, którzy w wolnym czasie w weekend szukała seksu i alkoholu. Broń zawsze była pod ręką, a męski honor wymagał ochrony. Życie w średniowiecznych miastach było trudne, ale nie panowało tam bezprawie. Społeczność rozumiała swoje prawa i ich broniła. Każda z opisanych tutaj spraw pokazuje nam, w jaki sposób dochodziło do przemocy na ulicach angielskich miast sprzed siedmiu wieków, dodaje Eisner.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Średniowieczna Torre de Meira znajduje się w pobliżu estuarium Ria de Vigo na północno-zachodnich wybrzeżach Hiszpanii. W rejonie tym ludzie osiedlali się od dawna. Znaleziono tam ślady neolitycznych osad, sztuki naskalnej epoki brązu, rzymskich wytwórni soli oraz wraki okrętów zatopionych podczas bity pod Randą, o której wspomina Juliusz Verne w „20 000 mil podmorskiej żeglugi”. To wydobyte z wraków skarby pozwoliły kapitanowi Nemo na zbudowanie Nautilusa. Archeolodzy, prowadzący badania w Torre de Meira znaleźli niezwykły przedmiot, kamiennego penisa.
Torre de Meira to fortyfikacja wybudowana w XIV wieku, która została całkowicie zniszczona w 1467 roku podczas Wielkiej Wojny Irmandiño (Gran Guerra Irmandiña). To rewolta do której doszło w Królestwie Galicji w latach 1467–1469. Wydarzenie wpisywało się w szereg podobnych buntów klas niższych przeciwko wyższym, które wstrząsały Europą od XIV wieku. W Gran Guerra Irmandiña udział wzięli wieśniacy, mieszczanie, niższa szlachta i część kleru.
Celem prac archeologicznych w Torre de Meira było zbadanie roli dużej struktury znajdującej się na dziedzińcu. To właśnie tam znaleziono 15-centymetrowego kamiennego penisa. To niezwykłe odkrycie, gdyż o ile takie artefakty znamy z prehistorii czy starożytności, to rzadko występują w średniowiecznym kontekście. Trzeba tutaj pamiętać, że symbolika fallusa nie ogranicza się tylko do sfery seksualnej. Powiązana jest np. z ochroną przed złem czy niebezpieczeństwami.
W tym przypadku artefakt znaleziono wewnątrz struktury obronnej zniszczonej w czasie buntu przeciwko możnym. Dlatego też naukowcy wstępnie interpretują znalezisko w kontekście męskości, przemocy i broni, a szczegółowa analiza materiału i śladów na nim pozostawionych wskazuje, że kamienny penis służył jako... osełka, być może do ostrzenia broni.
Odkrycie na nowo każe zadać sobie pytania o tajemnice Torre de Meira i funkcje tej budowli. Wciąż nie wiadomo, czy była to wieża strażnicza czy niewielki stale zamieszkany zamek.
Irmandiños przegrali z armiami możnych. Jednak już kilkanaście lat później Królowie Katoliccy scentralizowali swoją władzę nad Galicją, ograniczyli potęgę oraz przywileje wielkich rodów i zabronili im odbudowywać zamki zniszczone przez Irmandiños.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.