Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Niezwykła rzymska mozaika pod brytyjskim polem uprawnym.

Rekomendowane odpowiedzi

W zeszłym roku podczas lockdownu Jim Irvine udał się na spacer po polu swojego ojca w Ruthland. Jego uwagę przyciągnęła rozrzucona rzymska ceramika. Później zauważył wyróżniki roślinne budynku, a wreszcie mozaikę. Irvine skontaktował się z archeologami z Leicestershire County Council. Gdy na miejscu zjawili się Richard Clark i Peter Liddle, potwierdzili wagę znaleziska. Dobrze zachowana mozaika przedstawiała postaci ludzkie, konie i rydwany.

Zważywszy na wagę odkrycia, udało się pozyskać środki na pilne badania archeologiczne, które zostały przeprowadzone w sierpniu 2020 r. przez Służbę Archeologiczną Uniwersytetu w Leicester (ULAS).

Dzięki kolejnym funduszom z Historic England, posługując się georadarem, ustalono, że znajdował się tu kompleks budynków. Choć jego stan był bardzo dobry, dalsze analizy wykazały, że ze względu na płytkie położenie ryzyko uszkodzenia podczas przyszłych prac polowych jest wysokie. Biorąc to wszystko pod uwagę, rozpoczęto starania, by uznać stanowisko za zabytek archeologiczny (pod koniec listopada 2021 r. procedura się zakończyła).

Ostatnie wykopaliska, w których wzięli przedstawiciele ULAS oraz Szkoły Archeologii i Historii Starożytnej (SAAH), w tym studenci, miały miejsce rok po początkowym odkryciu.

Pozostałości mozaiki mierzą 11 na niemal 7 m. Podczas jej odsłaniania w pewnym momencie stało się jasne, że sceny przedstawiają pojedynek Achillesa i Hektora. To unikat w skali Wielkiej Brytanii. W Europie takie przedstawienia również są rzadkie.

Naukowcy wskazują, że historię opowiedziano w 3 panelach w stylu, który przywodzi na myśl komiks. Na pierwszym panelu widać pojedynek Achillesa i Hektora w zaprzężonych w konie rydwanach. Środkowy panel przedstawia Achillesa, który ciągnie ciało Hektora za rydwanem oraz ojca Hektora Priama, który prosi o wydanie ciała zwyciężonego. Na ostatnim panelu widnieje scena wymiany Hektora za wagę jego ciała w złocie.

Widać, że mozaika jest dziełem uzdolnionego artysty. Gama wykorzystanych kolorów, przywiązanie do szczegółów i sposób, w jaki niektóre postaci wykraczają poza gilosz, sugerują, że wzorem dla tego dzieła mógł być należący do właściciela willi iluminowany manuskrypt.

Ciekawych informacji dostarczyło także badanie warstw nad mozaiką. Okazało się, że gdy pomieszczenie przestało być wykorzystywane jako jadalnia/pokój rozrywkowy, wielokrotnie palił się tu ogień, przez co mozaika została uszkodzona. Powyżej znajdowały się warstwy gruzu: to skutek stopniowego walenia się budynku albo celowego wyburzenia. Na wierzchu odkryto 2 szkielety. Ludzi tych pochowano w obrębie pomieszczenia, co sugeruje, że było nadal widoczne nad powierzchnią gruntu. Na razie naukowcy czekają na wyniki datowania pochówków.

Pomieszczenie z mozaiką stanowiło część dużej willi, wykorzystywanej między III a IV w. n.e. Podczas wspomnianych wcześniej badań geofizycznych i archeologicznych odkryto szereg innych budynków, w tym stodoły, możliwą łaźnię oraz okrągłe struktury. Całość była otoczona rowami granicznymi.

Rodzinna wycieczka przez pola zmieniła się w niezwykłe odkrycie. Gdy znalazłem w pszenicy niezwykłą ceramikę, zacząłem głębiej drążyć tę kwestię. Przyglądając się zdjęciu satelitarnemu, dostrzegłem wyraźne wyróżniki roślinne - jakby ktoś narysował coś kredą na ekranie. W tym momencie doznałem olśnienia. Tak zaczęła się ta historia. Odkrycie archeologiczne wypełniło większość mojego wolnego czasu w zeszłym roku - podkreśla Jim Irvine.

Willa, jej mozaika i otaczający kompleks stanowią najbardziej wyróżniające się znalezisko w najnowszej historii archeologicznej Ruthland - dodaje Richard Clark, archeolog hrabstw Leicestershire i Rutland.

Naukowcy zapowiadają, że znaleziska będą nadal badane przez ULAS, Historic England oraz innych brytyjskich specjalistów, w tym Davida Neala, czołowego eksperta od mozaiki. W związku z przyznaniem miejscu statusu zabytku archeologicznego Historic England współpracuje z właścicielem pola, by pomóc mu w przekształceniu ziemi w pastwisko. Na przyszły rok planowany jest kolejny sezon wykopalisk.

Na wzór herosów Achilles z 1. panelu jest nagi i zauważalnie większy od przeciwnika. Jego konie - Balios i Ksantos - są różnie  umaszczone. Widzimy tutaj scenę walki na rydwanach. Tymczasem w Iliadzie Achilles i Hektor walczyli pieszo. Zresztą starożytni Grecy nie wyobrażali sobie pojedynków na rydwanach. Służyły one wyłącznie do rozbijania szyków piechoty.

Mimo że drugi panel jest uszkodzony, widać wleczone za Achillesowym rydwanem krwawiące ciało Hektora. Scenie tej przygląda się król Troi Priam. Achilles dzierży czerwoną tarczę, w którą w poprzednim panelu był wyposażony Hektor (tym samym wróciła ona do prawowitego właściciela). W materiale filmowym o mozaice mowa jest także o pistrixie (wężu czy potworze morskim). Wg narratorki, potwór morski może symbolizować wodę, prawdopodobnie morze, albo stanowić personifikację rzeki Skamander.

Ostatni panel przedstawia Priama, który dostarcza okup za ciało syna. Na środku stoi służący z wagą na ramionach. Z jednej strony znajduje się ciało Hektora, a po drugiej złoty talerz, do którego Priam dokłada kolejne złote naczynia. Lewa połowa panelu jest mocno spalona, ale przyglądając się układowi kamieni, da się dostrzec zarys dzierżącego włócznię i tarczę siedzącego Achillesa. Towarzyszą mu dwaj stojący greccy żołnierze. Ubrania postaci na trzecim panelu przypominają rzymskie ubrania z okresu powstania mozaiki.

Już same rozmiary mozaiki czynią ją niezwykle interesującym zabytkiem. Jednak to nie wszystko. Przedstawia ona bowiem alternatywną wersję wykupienia ciała Hektora przez Priama. W Iliadzie Herod pisze, że Achilles jeszcze żywemu  Hektorowi zapowiada, że nie odda jego ciała rodzinie, nawet gdyby oferowali równą wagę w złocie. Później zmienia zdanie i oddaje zabitego Hektora Priamowi w zamian za złoto i cenne tkaniny. Homer nie wspomina tutaj o wymianie ciała z jego wagę w złocie.

Tymczasem na mozaice widzimy scenę, w której na jednej szali leży ciało Hektora, na drugą zaś Priam kładzie złoto. Taki obraz spopularyzował jeden z najwybitniejszych twórców greckiej tragedii, Ajschylos, w zaginionym obecnie dziele opowiadającym o tych wydarzeniach. I, jak widzimy, obraz ten był popularny nawet 700-800 lat później na rubieżach Imperium Romanum.

 


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Upadek Cesarstwa Zachodniorzymskiego jest kojarzony z nadejściem „wieków ciemnych”. Termin ten, odnoszony początkowo do wczesnego średniowiecza, został szybko rozciągnięty na całą 1000-letnią epokę. Obecnie wiemy, że określenie to i wiązany z nim obraz mrocznego średniowiecza i upadku cywilizacji, mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Kolejne badania dowodzą, że średniowiecze nie było tak ponure, jak chcieliby jego krytycy. Na łamach Antiquity ukazał się artykuł naukowców z kilku brytyjskich uniwersytetów i instytucji badawczych, w którym omówili oni wyniki badań nad produkcją przemysłową w postrzymskiej Brytanii.
      Brytania stała się częścią Imperium Romanum w 43 roku. Państwo rzymskie zrezygnowało z tej prowincji w 410 roku. Dość dobrze wiemy, jak rozwinęła się Brytania pod rządami Rzymian. Wiemy o drogach, miastach, rozwoju rolnictwa, przemysłu. Jednak dzieje Wysp po roku 400 są znacznie słabiej poznane. Przyjmuje się na przykład, że doszło do upadku produkcji przemysłowej, gdyż po III wieku nie mamy zapisków dotyczących pozyskiwania rud ołowiu.
      Brytyjscy naukowcy postanowili sprawdzić te założenia. Zbadali 5-metrową warstwę osadów z miejscowości Aldborough. W swoim czasie znajdowało się tutaj jedno z najbardziej na północ wysuniętych miast rzymskich, Isurium Brigantum, leżące na ziemiach plemienia Brigantów. Isurium Brigantum było ważnym regionalnym centrum produkcji metali.
      Analiza zanieczyszczeń zawartych w osadach pokazała, że przez cały IV wiek, do początków wieku V, poziom produkcji ołowiu i żelaza był niski. Natomiast przez cały V wiek, zatem po wycofaniu się Imperium Romanum, produkcja żelaza ciągle rośnie. Wzrasta też, chociaż w mniejszym stopniu, produkcja ołowiu. Źródłami obu metali są te same kopalnie, co za czasów rzymskich. Do nagłego załamania produkcji dochodzi w II połowie VI wieku, w latach 550–600.
      Przyczyny tego załamania nie są znane. Jednak zbiega się ono w czasie z dżumą Justyniana. Wiemy, że epidemia rozprzestrzeniała się w Anglii od lat 40. VI wieku. Więc to prawdopodobnie ona odpowiada za spadek produkcji, a nie rzekome nadejście „wieków ciemnych” po rezygnacji Rzymu z Brytanii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wykorzystywanie zwierząt w celach rozrywkowych sięga niepamiętnych czasów i trwa do dzisiaj czy to w postaci rodeo, corridy czy gonitw z bykami. Wiąże się często z okrucieństwem, zadawaniem ran i zabijaniem zwierząt. Najbardziej znanym przykładem takich zachowań jest wykorzystywanie zwierząt do walk czy egzekucji na rzymskich arenach.
      W prowincjonalnych miastach wykorzystywane były lokalnie występujące zwierzęta, jak niedźwiedzie, dziki czy jeleniowate. Naukowcy z Serbii opisali na łamach Antiquity wyniki badań nad fragmentami czaszki niedźwiedzia brunatnego, które znaleziono w 2016 roku w pobliżu amfiteatru w Viminacium, ważnego miasta położonego u ujścia Młady do Dunaju w Serbii.
      Początkowo była tutaj osada celtycka. W latach 50. I wieku założono rzymski fort, który był główną bazą Legio VII Claudia przez większość historii tej jednostki. W czasach Trajana stacjonował tam też Legio IV Flavia. Wokół fortu wyrosło miasto, które stało się najpierw stolicą Mezji Górnej, później Mezji I. W mieście istniał duży amfiteatr, w którym odbywały się walki z udziałem zwierząt.
      Wspomniana czaszka należała do samca niedźwiedzia brunatnego w wieku około 6 lat, pochodzącego z lokalnej populacji. Widać na niej ślady ciosu, który zwierzę otrzymało z przodu. Prawdopodobnie zadany został włócznią. Widoczne są też ślady gojenia się. Jednak proces gojenia został przerwany przez infekcję, która spowodowała zgon zwierzęcia. Niedźwiedź umierał przez dłuższy czas.
      Na zębach widoczne są ślady poważnego zużycia oraz zmiany patologiczne. Powodowały one, że zwierzę miało trudności z jedzeniem. Chociaż nie można wykluczyć, że zęby niedźwiedzia zostały celowo spiłowane, bardziej badacze skłaniają się ku tezie, że uszkodzenia zębów powstały w wyniku gryzienia krat podczas prób uwolnienia się. To zaś sugeruje, że niedźwiedź był przetrzymywany w niewoli przez dłuższy czas i niejednokrotnie był wystawiany na arenie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W kamieniołomie Măgura Călanului w Rumunii znaleziono zestaw kilkunastu narzędzi kamieniarza z przedrzymskiej epoki żelaza. Dzięki znalezieniu narzędzi w miejscu, w którym były wykorzystywane, gdzie pozostawiły ślady na skałach, naukowcy będą w stanie lepiej poznać techniki wydobywania i obróbki kamienia w starożytnej Dacji. Niestety kontekst historyczny narzędzi został zniszczony przez rabusiów, nie poznamy więc wszystkich informacji, do których można by dotrzeć, gdyby na narzędzia trafili archeolodzy.
      Na zestaw narzędzi trafił mieszkaniec pobliskiej wioski, który znalazł je pod drzewem. Najprawdopodobniej zostały wydobyte przez rabusiów, którym nie chciało się nosić ciężkiego żelaza. Znalazca zaniósł narzędzia do muzeum Zamku Korwina w Hunedoarze. Z tego też powodu trudno dokładnie datować znalezisko, jednak skądinąd wiadomo, że narzędzi takich używano przed rokiem 106, kiedy to Rzymianie ostatecznie podbili część Dacji, tworząc prowincję Dacia Felix. Kamieniołom Măgura Călanului przestał być wykorzystywany w III wieku, gdy Rzymianie opuścili Dację.
      Znaleziony zestaw składa się z pięciu młotków kamieniarskich, w tym dwóch z rzadkim ząbkowaniem, pięciu różnej wielkości klinów do rozłupywania skał, specjalistycznego młotka do ostrzenia dłut wraz z kowadłem, dłuta oraz szpicaka do precyzyjnego modelowania kamienia. Młotki z ząbkowaniem to charakterystyczne narzędzie dackich kamieniarzy. Nie ma ono odpowiednika ani w Grecji, ani w Rzymie. Wykorzystywane były do wykańczania elementów na budowle z kamienia ciosanego. Z gładko obrobionych kamieni budowano zarówno mury obronne, jak i świątynie czy budowle reprezentacyjne.
      Znalezione kliny są niewielkie, co wskazuje, że zestaw albo nie był wykorzystywany do rozłupywania dużych kamieni, albo jest niekompletny. Młotek do ostrzenia to jeden z wielu przykładów podobnych narzędzi znajdowanych w całej Rumunii. Znacznie bardziej interesujące jest przenośne kowadło. Jedyne porównywalne przykłady znamy z rzymskiej Brytanii oraz Galii. Natomiast niezwykłe jest znalezienie obu tych narzędzi jednocześnie. To pierwsze takie odkrycie w kontekście kamieniołomu. Wskazuje, że kamieniarz ostrzył narzędzia na bieżąco, a nie dopiero w miejscu zamieszkania po zakończeniu pracy czy też nie zlecał tej pracy kowalowi.
      Naukowcy mają nadzieję, że w przyszłości uda im się połączyć znalezione narzędzia z konkretnymi śladami na kamieniach i poznać dzięki temu techniki kamieniarskie starożytnej Dacji. Ponadto badania samych narzędzi dostarczą bardzo cennych informacji na temat samych technik wytwarzania narzędzi i pochodzenia materiału, z którego zostały wykonane.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W najstarszej dzielnicy Stuttgartu, Bad Cannstatt, odkryto duży rzymski cmentarz dla koni. Zwierzęta należały do jednostki kawalerii, która stacjonowała tutaj w I połowie II wieku. Dzisiejsze Bad Cannstatt, założone w 90 roku, było wówczas jednym z najważniejszych fortów na terenie południowo-zachodnich Niemiec. Stacjonująca tam jednostka dysponowała prawdopodobnie około 700 końmi. Po śmierci zwierzęta były chowane z dala od fortu i osady.
      Po raz pierwszy końskie szkielety znaleziono w tym miejscu w latach 20. XX wieku podczas budowy bloków mieszkalnych. Już wówczas archeolodzy uznali, że mają do czynienia z rzymskim cmentarzem koni. W ubiegłym roku, w związku z budową nowych domów, rozpoczęto badania archeologiczne i przy Düsseldorfer Straße trafiono na kolejne szkielety. W sumie archeolodzy znaleźli ponad 100 pochowanych zwierząt. Datowanie kości metodą radiowęglową wykazały, że zwierzęta żyły w II wieku.
      Opierając się na tym, co wiemy o Bad Cannstatt z czasów rzymskich, konie należały do jednostki kawalerii, która stacjonowała tutaj w latach ok. 100 do ok. 150. W jej skład wchodziło około 500 żołnierzy, którzy prawdopodobnie dysponowali co najmniej 700 końmi, mówi Sarah Roth, archeolog z Krajowego Biura Ochrony Zabytków Badenii-Wirtembergii.
      Martwe konie grzebano około 400 metrów od fortu i 200 metrów od cywilnego osiedla. Zwierzęta chowano w indywidualnych mogiłach, które prawdopodobnie były w jakiś sposób oznaczone na powierzchni, gdyż pomimo ich dużego zagęszczenia, niewiele mogił się pokrywa. Nie wydaje się, by konie zmarły w tym samym czasie w wyniku epidemii czy walk. Raczej umierały z powodu choroby, zranienia lub z innych przyczyn przez cały czas stacjonowania tutaj jednostki. Być może, jeśli koń nie mógł być już wykorzystywany jako koń wojskowy, przyprowadzano go na cmentarz i tutaj zabijano, by uniknąć transportowania ciężkiego ciała, mówi Roth.
      Prawdopodobnie większość zwierząt po prostu zakopano, by pozbyć się zwłok i nie traktowano ich w sposób szczególny. W przypadku kilku koni widać jednak różnice. Przy nodze jednego z nich umieszczono dwa dzbany i lampkę oliwną, dobra grobowe typowe dla ludzkich pochówków. Widzimy tutaj, że konia i właściciela łączyła szczególna więź. Nawet teraz, 1800 lat później, widać żałobę przeżywaną po śmierci zwierzęcia, stwierdza Roth.
      Wśród szkieletów koni znaleziono też pochówek jakiegoś mężczyzny. Nie był on tak staranny, jak pochówek konia z dobrami grobowymi. Prawdopodobnie mężczyzna był outsiderem i pogrzebano go byle jak.
      Znalezienie tak dużej liczby szkieletów wojskowych koni to rzadka okazja do lepszego poznania życia tych zwierząt w rzymskiej armii. Naukowcy chcą poznać płeć, wiek w chwili śmierci, rozmiary, przyczyny śmierci czy choroby tych zwierząt. Badania mogą też dać odpowiedź na pytania o ich dietę, pochodzenie pierwszego pokolenia koni z Bad Cannstatt oraz czy kolejne pokolenia hodowano na miejscu czy skądś sprowadzano.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed ponad 15 laty w pobliżu miejscowości Crnobuki w Macedonii Północnej znaleziono ruiny, które dotychczas uznawano za posterunek wojskowy zbudowany dla ochrony przed atakami Rzymian. Jednak ostatnie wykopaliska prowadzone przez Narodowy Instytut i Muzeum w Bitola oraz California State Polytechnic University, Humboldt (Cal Poly Humboldt) całkowicie zmienił pogląd na stanowisko Gradishte. Archeolodzy znaleźli miasto, które zostało założone co najmniej setki lat przed powstaniem Imperium Romanum.
      Jak mówi Engin Nasuh, kurator i archeolog z Narodowego Instytutu i Muzeum w Bitoli, odsłaniane stanowisko może zdradzić wiele tajemnic na temat rozwoju tego regionu na długo przed czasami Aleksandra Wielkiego.
      Po raz pierwszy zostało ono wspomniane w literaturze fachowej w 1966 roku. Kilka dziesięcioleci później przystąpiono do jego badania, a gdy przed dwoma laty wykorzystano georadar i drony wyposażone w LIDAR okazało się, że w przeszłości istniało tam spore miasto. Sam akropol miał około 3 hektarów powierzchni, zauważono też struktury, które mogły być teatrem i warsztatem, w którym produkowano tekstylia.
      Początkowo sądzono, że miasto powstało za rządów Filipa V Antygonidy, władcy Macedonii w latach 221–179 p.n.e., którego przymierze z Hannibalem przeciwko Rzymowi doprowadziło do I wojny macedońskiej, a w konsekwencji do serii wojen, w wyniku których w roku 146 Rzymianie włączyli te ziemie do swojego państwa, tworząc prowincję Macedonii.
      Później jednak znaleziono monetę wybitą w latach 325–323 p.n.e., zatem pod koniec rządów Aleksandra Wielkiego. Jednak ostatnie znaleziska – topory i fragmenty ceramiki – wskazują, że miejsce to było zamieszkane już w epoce brązu.
      Na stanowisku Gradishte znaleziono też gliniany bilet do teatru, ceramikę, fragmenty gier planszowych i monety. Te, które udało się datować, pochodzą z lat 360 p.n.e. – 670 n.e. To pokazuje, że miasto istniało na długo zanim region ten został zajęty przez Rzym.
      Profesor Nick Angeloff z Cal Poly Humboldt uważa, że odkrycie miasta pokazuje, jak złożone były sieci i struktury władzy w starożytnej Macedonii. Miasto leży przy szlaku biegnącym do Konstantynopola. Nie można wykluczyć, że przejeżdżali przez nie Oktawian i Agrypa, podążając do Akcjum, gdzie ostatecznie pokonali Kleopatrę i Marka Antoniusza.
      Angeloff dodaje, że miasto może być zaginioną stolicą Królestwa Linkos. Być może to tam urodziła się królowa Eurydyka I, babka Aleksandra Wielkiego.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...