Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Najstarszy pomnik wojenny? W Syrii zidentyfikowano mezopotamski kurhan sprzed ponad 4000 lat
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Humanistyka
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
W 2004 roku na stanowisku Tell Umm el-Marra w zachodniej Syrii, w grobowcu z III tysiąclecia p.n.e. znaleziono cztery gliniane cylindry. Widoczne są na nich symbole, które sprowokowały naukowców do zastanowienia się, czy nie mamy tutaj do czynienia z wczesnym pismem. Jednak symbole te nie są pismem klinowym, a to jedyny system pisma, jaki znamy z Syrii III tysiąclecia przed Chrystusem. Profesor Glenn M. Schwartz, archeolog, który prowadził wykopaliska, rozważa możliwość, że to pismo alfabetyczne, pochodzące z około 2400 r. p.n.e. Jeśli ma rację, mamy do czynienia z sensacją na skalę światową, gdyż byłoby ono o 500 lat wcześniejsze, niż najstarsze znane pisma alfabetyczne.
Umm el-Marra to duży, 20-hektarowy tell – wzgórze uformowane w wyniku kolejnych warstw długotrwałego osadnictwa – znajdujący się pomiędzy Aleppo a doliną Eufratu. To największe w regionie takie miejsce z epoki brązu, ale mniejsze od miast. Archeolodzy przypuszczają, że był drugorzędnym regionalnym centrum władzy, być może koncentrowała się tutaj głównie działalność rytualna i pogrzebowa.
Wspomniane cylindry pochodzą z początków osadnictwa w tym miejscu. W III tysiącleciu na terenie Syrii zaczęły pojawiać się pierwsze społeczeństwa miejskie, a Umm el-Marra było jednym z wielu powstających wówczas mniejszych centrów. Interesującym aspektem tego stanowiska jest obecność co najmniej 10 mauzoleów w centrum osady. Powstały one jedno obok drugiego w ciągu 300 lat. Biorąc pod uwagę wyposażenie grobów, archeolodzy przypuszczają, że w mauzoleach spoczęły osoby o wysokim statusie społecznym, prawdopodobnie rządzący Umm el-Marra lub okolicą.
Cylindry znaleziono na podłodze Grobu 4, składającego się z dwóch warstw pochówków, z których każda zawiera po 3 szkielety. Cylindry znajdowały się w górnej warstwie, zawierającej też ceramikę, złotą biżuterię, srebrne naczynia. Jako, że cylindry leżały na podłodze, musiały się tam znaleźć wraz z najwcześniej pochowanymi osobami w tej warstwie. Kontekst górnej warstwy Grobu 4 odpowiada okresowi IVA, zatem latom 2450–2300 p.n.e. Na podstawie ceramiki profesor Schwartz datuje tę warstwę na XXIV wiek przed naszą erą. Pokrywa się to z wynikiem datowania radiowęglowego.
Uczony argumentuje, że jest bardzo mało prawdopodobne, by cylindry pochodziły z późniejszego okresu i dostały się do niższej warstwy. Zauważa, że spoczywają na podłodze i są rozproszone. Gdyby pochodziły np. z późniejszego niewielkiego pochówku czy ofiary, zostałyby złożone razem. Ponadto znajdowały się 80 centymetrów pod warstwą resztek cegieł, pochodzącą prawdopodobnie z zawalonych ścian grobowca.
Na cylindrach widoczne są symbole, a sposób ich wykonania wskazuje raczej na użycie prostego narzędzia, jak patyk, niż starannie wykonanego stylusa. Cylindry są wielkości ludzkiego palca, a wzdłuż dłuższej osi każdego z nich wykonano otwór. Być może przez każdy z nich przeciągnięto sznurek, którym cylindry były przywiązane do pobliskich ceramicznych naczyń. Jeśli tak, to symbole na cylindrach mogły opisywać zawartość naczynia.
Symbole są wyraźne i wyraźnie od siebie oddzielone. Profesor Schwartz uważa,że wśród 11 grafemów na cylindrach widzimy 8 znaków o indywidualnym znaczeniu. Uczony zastanawia się, czy może być to pismo. Pismo możemy definiować jako system graficzny związany konwencjami z językiem. Im dłuższa sekwencja symboli, tym bardziej prawdopodobne, że mamy do czynienia z pismem, a nie z systemem wykorzystującym piktogramy i ideogramy do reprezentowania idei, a nie języka. [...] Inną cechą wyróżniającą pismo jest obecność różnych sekwencji tych samych znaków na różnych obiektach, stwierdza uczony. I dopatruje się takich sekwencji na cylindrach. Jednak niewielka liczba znaków powoduje, że trudno jest stwierdzić, czy używany był tu system logograficzny, sylabiczny, alfabetyczny czy też połączenie tych metod.
Schwartz stwierdza, że jeśli mamy tutaj do czynienia z zapisem języka, to zaskakujący jest fakt, iż nie jest to pismo klinowe, jedyne pismo jakie znamy z terenu Syrii z III tysiąclecia. Uczony nie znajduje też żadnego analogicznego systemu zapisu w szerszym kontekście geograficznym, który występowałby w tym czasie.
Jeśli uznamy symbole z cylindrów w Umm el-Marra za wczesne pismo alfabetyczne – najstarsze z nam znanych – musimy rozwiązać wiele problemów. Najważniejszym z nich jest konieczność wyjaśnienia chronologicznej pustki pomiędzy cylindrami z Umm el-Marra z XXIV wieku, a najstarszym pismem alfabetycznym, datowanym najwcześniej na około 1900 rok przed naszą erą.[...] Drugim problemem jest szeroko podzielana opinia, że znaki wczesnego pisma alfabetycznego były wzorowane na znakach egipskiego systemu hieroglifów. Jeśli znaki z Umm el-Marra to wczesny alfabet, wymaga to albo odrzucenia – ze względu na dużą odległość – teorii o egipskim pochodzeniu alfabetu, albo uznania, że mieszkający w północnej Syrii użytkownicy tego pisma znali egipskie hieroglify. Już wcześniej pojawił się pogląd, że wczesne pismo alfabetyczne może pochodzić z Lewantu, więc cylindry mogą być przyczynkiem do szukania jego źródeł tutaj. Z drugiej jednak strony, mamy dowody na istnienie w połowie III tysiąclecia istotnych związków pomiędzy Egiptem a północną Syrią. [...] Można też stwierdzić, że znaki z Umm el-Marra nie są zbyt podobne do wczesnego pisma alfabetycznego. To istotny argument, ale nie byłoby niczym zaskakującym, gdyby pismo alfabetyczne z połowy XXIV wieku z północy Syrii w dużym stopniu różniło się od pochodzącego z początków II tysiąclecia pisma z Egiptu czy południowego Lewantu.
Podsumowując, Schwartz zauważa, że uznanie znaków z Umm el-Marra za pismo miałoby daleko idące konsekwencje. Jednak ta i inne wymienione hipotezy muszą być dokładnie sprawdzone, zanim w pełni zrozumiemy znaczenie tych przedmiotów i je właściwie zinterpretujemy.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Środkowy paleolit na zachodzie Azji, szczególnie w Lewancie, jest niezwykle interesujący, gdyż jednocześnie mieszkały tam dwa gatunki człowieka. Homo sapiens pojawił się między 170 a 90 tysięcy lat temu, a później wrócił z Afryki przed 55 tysiącami lat, Homo neanderthalensis zamieszkał w Lewancie 120–55 tysięcy lat temu i przybył z Europy. W tym czasie oba gatunki nagle zaczęły grzebać swoich zmarłych. Jako że oba gatunki łatwo można odróżnić, naukowcy wpadli na pomysł, by porównać ich zwyczaje grzebalne.
Autorzy nowych badań, profesor Ella Been z Ono Academic College i doktor Omry Barzilai z Uniwersytetu w Hajfie, opublikowali przed kilku laty artykuł o szczątkach neandertalczyków ze stanowiska Ein Qashish (EQ3) w dolinie Jezreel. Wówczas nie byli pewni, czy mają do czynienia z celowym pochówkiem. To zainspirowało ich do zbadania zwyczajów grzebalnych neandertalczyków i sprawdzenia, czy porównanie ich ze zwyczajami H. sapiens może dostarczyć informacji o podobieństwach i różnicach pomiędzy oboma gatunkami. Wyniki swoich badań, w ramach których przeanalizowali 17 pochówków neandertalczyków i 15 pochówków naszego gatunku, opublikowali na łamach pisma L'Anthropologie.
Zebrane dane wskazują, że praktyki grzebalne neandertalczyków i wczesnych H. sapiens miały wspólne cechy, ale i znacząco się różniły. Oba gatunki chowały zmarłych bez względu na wiek i płeć. Okazjonalnie do grobów wkładano dary. Były to szczątki zwierząt, jak rogi kozy, poroże jeleni, żuchwa czy szczęka.
Widoczne są jednak duże różnice. Wśród pochówków neandertalskich częściej widzimy pochówki niemowląt. Ponadto z badanego okresu MIS6–MIS3 (191–57 tysięcy lat temu) nie znamy z Lewantu żadnych pochówków H. sapiens w jaskiniach. Wszystkie pochówki znajdowały się u wejścia do jaskiń lub w skalnych schronieniach. Z drugiej zaś strony wszystkie pochówki neandertalczyków – z wyjątkiem EQ3 – to pochówki w jaskiniach, czytamy w artykule.
Naukowcy zauważyli też, że pochówki H. sapiens są bardziej jednorodne. Zmarłych zwykle układano w pozycji podobnej do płodowej. Neandertalczycy grzebali swoich zmarłych w różnych pozycjach, w tym płodowej i wyprostowanej, kładąc ich na plecach, na prawym lub lewym boku. W neandertalskich pochówkach częściej też wykorzystywano skały. Ciała umieszczano na przykład pomiędzy dwoma dużymi głazami, które oznaczały miejsca pochówku lub też pod ich głowy kładziono obrobiony wapień, służący jako poduszka. Nasi przodkowie wykorzystywali w pochówkach muszle i ochrę, które w ogóle nie występują w grobach neandertalczyków.
Barzilai i Been donoszą, że doszło do gwałtownej eksplozji pochówków. Pojawiły się one nagle i były bardzo popularne. Uczeni tłumaczą to rosnącym zagęszczeniem ludności. Z jednej strony region ten przyciągał H. sapiens z Afryki Wschodniej, z drugiej zaś, topniejące lodowce w górach Taurus i na Bałkanach umożliwiały emigrację neandertalczyków.
Nagle, około 50 000 lat temu, tradycja pochówków zanikła. Najbardziej uderzającą cechą tego późniejszego okresu jest fakt, że ludzie w Lewancie przestali grzebać zmarłych. Po tym, jak neandertalczycy wyginęli około 50 000 lat temu, całkowicie znikły pochówki w jaskiniach. Pojawiły się dopiero w późnym paleolicie, około 15 tysięcy lat temu, wraz z kulturą natufijską, której twórcami były półosiadłe społeczeństwa łowców-zbieraczy, mówi profesor Been.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Z europejskich stanowisk archeologicznych znamy przykłady manipulacji szczątkami zmarłych. Widzimy powtórne pochówki, zmiany ułożenia szkieletów czy wykorzystywanie poszczególnych kości. Z dwóch szkockich stanowisk z epoki brązu – Cladh Hallan i Cnip Headland – znamy też przykłady złożenia szkieletów z kości różnych osób. Naukowcy z Belgii, USA, Niemiec, Hiszpanii i Włoch donoszą o pochówku, gdzie szkielet – któremu nadano pozory pochodzenia od jednej osoby – został złożony z kości ludzi, żyjących w różnych tysiącleciach.
W latach 70. ubiegłego wieku w Pommerœul w Belgii znaleziono cmentarz zawierający 76 pochówków ciałopalnych i jeden pochówek szkieletowy (Grób 26). Istnienie cmentarza związane było z tamtejszym gallo-rzymskim miastem. Na podstawie cech charakterystycznych osady, pochówki ciałopalne datowano na II-III wiek. Szkielet znajdował się w niższej warstwie. Mimo że był on ułożony w pozycji nietypowej dla rzymskich pochówków, ze zgiętymi nogami na prawym boku, przez obecność kościanej szpilki do włosów w pobliżu czaszki uznano, że i tutaj mamy do czynienia z pochówkiem gallo-rzymskim. Niedawne datowanie radiowęglowe ujawniło, że pochówki ciałopalne rzeczywiście pochodzą z okresu rzymskiego, ale datowanie szkieletu wskazywało na późny neolit. Takie datowanie zgadza się natomiast z ułożeniem zwłok. W ten sposób w regionie tym grzebano ludzi w późnym neolicie i wczesnej epoce brązu.
Szczegółowe badania szkieletu wykazały jednak, że został on złożony z kości co najmniej 5 dorosłych i 2 osób sprzed osiągnięcia dorosłości. Naukowcy poddali więc datowaniu radiowęglowemu 11 ze znalezionych kości i odkryli, że chociaż wszystkie pochodzą z późnego neolitu, to można wyróżnić trzy okresy, z których żyły osoby wykorzystane do złożenia szkieletu. Najstarsze kości mogą pochodzić nawet z roku 3333 przed naszą erą, najmłodsze zaś datowane są na rok 2675. To jednak nie koniec tajemnic niezwykłego szkieletu.
Jego czaszki nie udało się datować, ale znaleziona obok niej szpilka pochodzi z lat 69–210 naszej ery. Analiza DNA wykazała, że czaszka należała do kobiety, która była spokrewniona z dwójką dzieci, pochowaną na rzymskim cmentarzu w położonym 150 kilometrów dalej Tongeren. Te spokrewnione ze sobą dzieci – dziewczynka w wieku 4-5 lat i chłopiec w wieku 2-4 lat – spoczęły w grobie z dorosłym mężczyzną, który nie był ich ojcem. Szczątki dziewczynki udało się datować na lata 211–335, co jest zgodne z innymi pochówkami z Tongeren oraz z kremacjami z Pommerœul. Stopień pokrewieństwa pomiędzy dziećmi z Tongeren, a kobietą z Pommerœul wynosi od 0 do 28 pokoleń, co oznacza, że różnica w czasie, w którym osoby te żyły wynosi od 0 do 784 lat (przy założeniu 28 lat na pokolenie). Cmentarz w Tongeren pochodzi z czasów gallo-rzymskich, nawet jeśli przyjmiemy wspomniane 784 lata różnicy, to pomiędzy czaszką, a najmłodszymi kośćmi, z którymi została pochowana, jest ponad 2000 lat różnicy.
Według badaczy istnieją dwa możliwe wyjaśnienia tak niezwykłego pochówku. Wedle pierwszego z nich podczas pochówków ciałopalnych w okresie gallo-rzymskim trafiono na złożony z kości różnych osób pochówek z czasów neolitu. Szkieletowi albo brakowało czaszki, albo postanowiono zastąpić ją czaszką z okresu rzymskiego. Jako dobro grobowe dodano zaś rzymską szpilkę do włosów. Znamy przypadki, gdy spokój wcześniejszych grobów był przypadkowo zakłócany w czasach rzymskich, jednak brak dowodów, by dokonywano celowego „przemodelowania” takich grobów. Drugi zaś scenariusz zakłada, że w czasach gallo-rzymskich złożono cały szkielet, wykorzystując znalezione lokalnie kości z neolitu, a całość uzupełniono rzymską czaszką. Jeśli tak było, jest to prawdopodobnie pierwszy znany przypadek, by w czasach rzymskich złożono nowy szkielet z kości prehistorycznych i rzymskich.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Podczas wykopalisk w położonym nad Dunajem mieście Riedlingen w południowych Niemczech, archeolodzy trafili na unikatową komorę grobową z wczesnego okresu celtyckiego. Komora znajdowała się wewnątrz dużego kurhanu o średnicy 65 metrów. Obecnie kurhan ma niemal 2 metry wysokości, jednak w przeszłości sięgał prawdopodobnie 6 metrów. Jego rozmiary wskazują, że należał do niewielkiej grupy zwanej kurhanami książęcymi. W latach 620–450 p.n.e. w takich kurhanach na terenie południowo-zachodnich Niemiec Celtowie chowali osoby o najwyższym statusie społecznym.
Nowo odkryta komora zachowała się w niemal idealnym stanie, mimo że minęło 2600 lat od jej zbudowania. Eksperci stwierdzili, że naukowe znaczenie odkrycia wykracza znacznie poza obszar, na którym komorę znaleziono. Tym bardziej, że współczesna technologia pozwoli na przeprowadzenie badań, jakie jeszcze niedawno były poza zasięgiem archeologii. Już zapowiedziano, że w ciągu najbliższych kilku lat komora zostanie wydobyta, zakonserwowana, a następnie zrekonstruowana i udostępniona zwiedzającym w muzeum.
Kurhan znajduje się około 7 kilometrów na północny-wschód od Heuneburga, zwanego najstarszym miastem na północ od Alp, jedno z najważniejszych stanowisk archeologicznych w Europie Środkowej. W pobliżu znajduje się też Bussen, inne ważne stanowisko archeologiczne z epok brązu i żelaza, zwane świętą górą górnej Szwabii.
Badania kurhanu rozpoczęły się w ubiegłym roku, gdy zdecydowano, że zagrożony przez działalność rolniczą zabytek należy poznać pod kątem chronologii i struktury. Archeolodzy byli niezwykle zaskoczeni, gdy 70 centymetrów pod powierzchnią gruntu trafili na zachowaną dębową komorę grobową. Ich zdumienie było tym większe, że zwykle zagrzebane w ziemi drewno może przetrwać zaledwie kilka dekad. Wcześniej w Niemczech znaleziono tylko jedną w pełni zachowaną celtycką komorę grobową. Została odkryta w 1890 roku w Villingen w Szwarcwaldzie. Znalezisko zostało wówczas jedynie częściowo udokumentowane i zachowane, nie wspominając już o różnicy z możliwościach badawczych wówczas i obecnie.
Komora z Riedlingen przetrwała w całości, z sufitem, podłogą i ścianami, dając specjalistom niepowtarzalną okazję do przeprowadzenia badań. Jest usytuowana na osi północ-południe, jej wymiary to 3,40x4,05 metra. Podłogę zbudowano z grubych świetnie zachowanych desek. Na środku dłuższych ścian znajdowała się belka podtrzymująca masywny sufit, który zawalił się pod ciężarem kurhanu. Udało się jednak określić, że wysokość ścian komory wynosiła około 1 metra. W rogach komory znajdowały się pale, które prawdopodobnie podtrzymywały całą konstrukcję. Sufit był potężny. Składał się z dwóch warstw bardzo grubych dębowych belek.
Świetnie zachowane drewno pozwoli na przeprowadzenie badań dendrochronologicznych, które powinny wskazać na dokładny rok pochówku. Ekspertom udało się już datować drewniane obiekty pozostawione przez budowniczych komory. Stwierdzili, że obiekt, który mógł być nieukończoną drewnianą łopatą, został wykonany z drzewa ściętego w 585 roku przed naszą erą.
Prawdopodobnie więc książęcy kurhan z Riedlingen został wybudowany w tym samym roku. Jest on więc o 2 lata starszy od grobu w Bettelbühl, w którym w 583 roku p.n.e. spoczęła celtycka księżniczka. Obie daty są zaś bardzo bliskie przebudowie Heuenburga, podczas której wykorzystano cegły suszone na słońcu.
Naukowcy przypuszczają, że wyjątkowo masywny, ciężki sufit miał chronić komorę grobową przed rabusiami. To tym bardziej prawdopodobne, że niemal wszystkie książęce groby z tego okresu zostały okradzione już w starożytności. Niestety, tak też stało się w Riedlingen. Archeolodzy odkryli wykopane przez złodziei dwa tunele prowadzące do południowo-wschodniego narożnika komory. Rabusie przebili się przez sufit i weszli do komory otworem o wymiarach 40x45 cm. Rabunek, do którego musiało dojść gdy jeszcze możliwe było swobodne poruszanie się w komorze, został dokonany bardzo systematycznie. Na zbadanych dotychczas fragmentach podłogi archeolodzy nie znaleźli żadnych dóbr wykonanych z metalu czy jakiegokolwiek cennego materiału. Wciąż jednak nie zbadano całej podłogi, jest więc nadzieja, że złodzieje coś przeoczyli.
W jednym z tuneli wykopanych przez rabusiów znaleziono ozdobne gwoździe z brązu. Prawdopodobnie pochodzą one z ozdobnego wozu, na którym złożona była zmarła osoba, a ich obecność potwierdza, że grób był bogato wyposażony.
Dotychczas wydobyto też kilkanaście fragmentów szkieletu. Wstępne badania sugerują, że prawdopodobnie należą one do mężczyzny zmarłego w wieku 15–20 lat, którego wzrost określono na 160–168 cm.
Ponadto zaraz pod powierzchnią gruntu, blisko krawędzi kurhanu, znaleziono częściowo zachowany szkielet mężczyzny zmarłego w wieku 25–35 lat. Odkryto przy nim dwie broszki z brązu i niewielki kawałek kwarcu. Być może stanowiły one część naszyjnika. Pochówek ten datowany jest na około 500 r. p.n.e. Mężczyznę pogrzebano więc w istniejącym wcześniej kurhanie. Kilka metrów dalej, wciąż w obrębie kurhanu, archeolodzy znaleźli niewielką jamę, a w niej dwa ceramiczne naczynia ze skremowanymi szczątkami. Pochodzą one z około 600 roku, pochówku dokonano albo na krótko przed wybudowaniem kurhanu, albo w czasie jego budowy.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Archeolodzy z Muzeum w Odense znaleźli w Åsum ponad 50 pochówków wikingów. Podczas trwających od pół roku prac wydobyto świetnie zachowane szkielety oraz dobra grobowe, z których część pochodzi daleko spoza granic dzisiejszej Danii. Szkielety znakomicie zwiększą naszą wiedzę na temat codziennego życia ludzi z X wieku, z czasów pierwszego króla Danii, Gorma Starego, ojca Haralda Sinozębego. Znalezione przedmioty pozwolą zaś dokładniej zbadać szlaki handlowe, które wykorzystywali wikingowie.
Odkrywcy podkreślają, że praktycznie nie zdarza się, by w jednym miejscu znaleziono tak dużo tak dobrze zachowanych szkieletów. To otwiera przed nami wyjątkową okazję do przeprowadzenia wielu analiz naukowych, dzięki którym będziemy mogli poznać szczegóły diety pochowanych, poznać ich stan zdrowia i dowiedzieć się, skąd pochodzili. Być może uda się też zbadać ewentualne pokrewieństwo pomiędzy pochowanymi. Byłoby to szczególnie ważne, gdyż nigdy wcześniej nie przeprowadzono takich badań na podobnym cmentarzysku, mówi kurator Michael Borre Lundø.
Doktor Sarah Croix z Uniwersytetu w Aarhus jest szczególnie zainteresowana właśnie możliwością przeprowadzenia badań genetycznych. Groby w Åsum są tak dobrze zachowane, że po raz pierwszy może udać się przeprowadzić analizy antycznego DNA (aDNA) większości szkieletów, mówi. Uczona chciałaby sprawdzić, czy na cmentarzu nie chowano członków tej samej rodziny.
Szczególnie wyróżnia się jeden z pochówków. Kobiety, którą pochowano w wozie. Prawdopodobnie w tym, w którym podróżowała. Możemy wyobrazić sobie, że pochowano ją w najlepszym ubraniu, a do grobu złożono najcenniejsze z należących do niej przedmiotów. Był tam piękny naszyjnik ze szklanych paciorków, żelazny klucz, nóż z rękojeścią zdobioną srebrem i niewielki kawałek szkła, który mógł być amuletem. Przy wozie znajdowała się pięknie dekorowana drewniana skrzynia. Jej zawartość wciąż jest dla nas tajemnicą, mówi Lundø.
W innym z grobów znaleziono wysokiej jakości broszkę z brązu, czerwony szklany paciorek zawieszony na szyi zmarłej osoby, żelazny nóż oraz kryształ górski. Kryształy nie występują w Danii, ten prawdopodobnie pochodził z terenu dzisiejszej Norwegii.
Wspomniany cmentarz wikingów ma około 2000 metrów kwadratowych powierzchni i znajduje się na południowych krańcach wsi Åsum. Był używany w IX i X wieku. Dotychczas znaleziono tam 50 pochówków szkieletowych i 5 pochówków ciałopalnych.
Odkrycie potwierdza, że Åsum było jednym z kluczowych punktów najwcześniejszego formowania się ośrodka miejskiego, z którego z czasem powstało Odense.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.