Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Mtoto miał 3 lata w chwili śmierci. Archeolodzy odkryli najstarszy pochówek w Afryce

Rekomendowane odpowiedzi

Przed 78 000 lat H. sapiens zamieszkujący Afrykę wykopali płytki grób i złożyli w nim zwłoki 3-letniego dziecka. Niewykluczone, że jego głowa spoczęła na poduszce. Teraz naukowcy opisali pochówek, który jest najstarszym znanym nam pochówkiem człowieka na terenie Afryki.

Grób został znaleziony w 2013 roku pod nawisem skalnym w jaskini Panga ya Saidi u południowo-wschodnich wybrzeży Kenii. Archeolodzy zauważyli w ścianie jednego z wykonanych przez siebie wykopów nietypowo ułożone warstwy. Gdy zaczęli je badać, z osadów wypadła mała kość i szybko zmieniła się w pył. Specjaliści zdali sobie sprawę, że trafili na niezwykle delikatne skamieniałości.

Prace wykopaliskowe zajęły im kolejne 4 lata, podczas których powoli odsłaniali kolejne warstwy osadów i wykonywali odlewy kości. Znalezione dwa zęby, których analizy dokonano w Muzeum Narodowym Kenii bezsprzecznie wykazały, że mamy do czynienia z pochówkiem ludzkiego dziecka.

Wykopaliska przeprowadzono wzorcowo i nie ma tutaj żadnych wątpliwości, że mamy tutaj do czynienia z pochówkiem, mówi Paul Pettitt, archeolog z Durham University, który specjalizuje się w starych praktykach grzebalnych i nie był zaangażowany w opisywane badania. Pokazuje nam to, że tradycja pochówku zmarłych mogła wyrosnąć ze zwyczajów wspólnych dla H. sapiens w Afryce.

Wydobyte szczątki wysłano do Narodowego Centrum Badań nad Ewolucją Człowieka w Burgos w Hiszpanii. Tamtejsi specjaliści nie byli w stanie określić przyczyny śmierci dziecka, jednak wykazali, że zostało ono celowo złożone w pozycji płodowej. Przekręcone ramię wskazuje, że dziecko zostało prawdopodobnie ściśle zawinięte w rodzaj całunu, a pozycja czaszki sugeruje, iż głowę złożono na poduszce.

Hiszpanie wykorzystali też technikę, pozwalającą na określenie, kiedy ostatni raz badane osady były wystawione na działanie światła. Okazało się, że było to 78 000 lat temu. Tym samym jest to najstarszy znany pochówek człowieka na terenie Afryki. Emmanuel Ndiema, archeolog Muzeum Narodowego Kenii i jeden z autorów badań, nadał dziecku imię Mtoto. Jego szczątki zostały przewiezione z powrotem do Muzeum.

Michael Petraglia, archeolog z Instytutu Historii Człowieka im. Maxa Plancka, który brał udział w badaniach Mtoto, mówi, że to prawdopodobnie w Afryce zrodziły się złożone zachowania symboliczne, jak używanie biżuterii czy malowanie ciała. Logicznym jest więc przypuszczenie, że i na Czarnym Lądzie pojawiły się pierwsze pochówki. Nie jest jednak jasne, podkreśla Petraglia, czy neandertalczycy zaczęli chować swoich zmarłych niezależnie od tego, co robili H. sapiens czy też zwyczaj grzebania zmarłych sięga korzeniami do wspólnego przodka H. neanderthalensis i H. sapiens.

Petraglia zauważa, że niemal połowa z bardzo starych pochówków to pochówki dzieci. Niewykluczone, że śmierć w młodym wieku była postrzegana jako szczególnie tragiczne wydarzenie, które społeczność chciała upamiętnić. Tutaj mamy dziecko, którego nogi zostały przysunięte do klatki piersiowej, złożone w małym grobie. To tak, jakby spoczywało w macicy, stwierdza Petraglia.

Louise Humphrey, antropolog z Muzeum Historii Naturalnej w Londynie mówi, że musimy znaleźć więcej pochówków z tego regionu, by móc powiedzieć coś więcej o zwyczajach grzebalnych. Jednak troska, z jaką pochowano dziecko w Panga ya Saidi wskazuje, iż pochówek był wyrazem bólu po osobistej stracie.

O odkryciu poinformowano w artykule Earliest known human burial in Africa.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 2011 roku w Osijeku w Chorwacji podczas prac archeologicznych trafiono na nietypowy masowy grób – zwłoki siedmiu mężczyzn, które wrzucono do studni. Teraz Mario Novak z Instytutu Badań Antropologicznych w Zagrzebiu i Cosimo Posth z Uniwersytetu w Tybindze wraz z zespołem rozwiązali zagadkę zmarłych. Badania archeologiczne i datowanie radiowęglowe wskazywały, że mężczyzn pochowano około połowy III wieku, analizy biologiczne pokazały, iż wszyscy cierpieli na różne entezopatie i odnosili rany, a badania DNA czterech szkieletów pokazały, że mieli oni różne pochodzenia, jednak żaden z nich nie miał nic wspólnego z lokalną populacją.
      Przeprowadzone analizy sugerują, że pochowani byli rzymskimi żołnierzami, a ich śmierć związana jest z kryzysem III wieku, szeregiem wydarzeń militarnych, politycznych i gospodarczych, które wstrząsnęły Cesarstwem Rzymskim po zamordowaniu cesarza Aleksandra Sewera w 235 roku, a objęciem tronu przez Dioklecjana w roku 284.
      Dzisiejszy Osijek powstał jako rzymska osada wojskowa, Mursa. Z czasem rozrosła się w miasto. W jego pobliżu miały miejsce dwie duże bitwy. Pierwsza rozegrała się w 260 roku, kiedy to cesarz Galien pokonał uzurpatora Ingenuusa. Drugą z bitew stoczyli cesarz Konstancjusz II i uzurpator Magnencjusz w 351 roku. Współczesne im źródła opisują obie bitwy jako wyjątkowo krwawe, z tysiącami ofiar. Pochowani w studni żołnierze to najprawdopodobniej ofiary pierwszej z nich.
      Do bliższego przyjrzenia się temu pochówkowi skłonił nas jego niezwykły kontekst oraz ślady licznych śmiertelnych ran na szkieletach. Płeć, wiek w chwili zgonu, liczne rany wskazują, że to ofiary jakiegoś gwałtowanego wydarzenia, prawdopodobnie bitwy, mówią Novak i Posth. A Mario Carić z dodaje, że analiza izotopowa ofiar wskazuje, iż mężczyźni żywili się podobną dietą, identyczną z dietą rzymskich żołnierzy, jaką znamy ze źródeł historycznych.
      Z czterech szkieletów udało się uzyskać materiał genetyczny, na podstawie którego stwierdzono, że żaden z mężczyzn nie miał związków w miejscową ludnością. Określono też, że jeden z nich pochodził z Bliskiego Wschodu, a jeden z Europy Północnej, Środkowej bądź Wschodniej.
      Wszystkie uzyskane dane skłoniły badaczy do wyciągnięcia wniosku, że pochowani to rzymscy żołnierze którejś ze stron walczących pod Mursą w 260 roku. Więcej na temat badań można przeczytać w PLOS One.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W czasach prekolumbijskich góry Kordyliery Wschodniej na terenie dzisiejszej Kolumbii były domem dla wielu kultur. Jedna z nich wyróżniała się szczególnym traktowaniem zmarłych. Jej przedstawiciele wykonywali bardzo realistyczne maski pośmiertne, by zmumifikowane ciała wyglądały jak żywe. Opisy tych wyjątkowych masek zachowały się w przekazach historycznych z XVI wieku. Możemy z nich też poznać zwyczaje pogrzebowe, takie jak rozmowa ze zmarłą osobą i utrzymywanie jej aktywności społecznej przez kilka dni. Zwyczaj ten był żywy jeszcze w połowie XX wieku, a w niektórych miejscach praktykowany jest do dzisiaj.
      Maski dla zmarłych wykonywano z drewna, żywicy, kory, gliny, często wzbogacano złotem i innymi ozdobami. Bliższe badania pokazały, że w okolicach żuchwy zmarłych nakładano sznury. Ich głównym celem było ustabilizowanie czaszki podczas wykonywania maski. Zapobiegało to przesuwaniu się żuchwy i czaszki oraz utracie ich anatomicznego położenia w wyniku rozkładu.
      Niedawno, w ramach międzynarodowego programu naukowego, specjaliści z Face Lab na Liverpool John Moores University przeskanowali czaszki czterech osób zmarłych pomiędzy XIII a XVII wiekiem, których mumie znajdują się w Kolumbijskim Instytucie Antropologii i Historii. Badania przeprowadzone za pomocą tomografu komputerowego pozwoliły na wirtualne zdjęcie masek, poznanie szczegółowej budowy czaszek i odtworzenie wyglądu tych osób. Po raz pierwszy mogliśmy zobaczyć, jak wyglądali ludzie, którzy przed wiekami żyli w górach Kolumbii. Jest wśród nich kobieta w wieku ponad 60 lat, dwóch młodych mężczyzn oraz dziecko zmarłe w wieku 6 lub 7 lat.
      Naukowcy przeprowadzili też analizy izotopowe 10 mumii. Pochodzą one bowiem ze zrabowanych grobów, ze zniszczonym kontekstem archeologicznym, zatem niewiele o nich wiadomo. Okazało się, że wcześniejsza identyfikacja z regionem Serranía del Perijá w północno-wschodniej Kolumbii i grupą etniczną Yuko-Yukpa były błędne. Zmarli byli spokrewnieni z grupami etnicznymi zamieszkującymi tereny położone znacznie bardziej na południe, na zachód i wschód od dzisiejszej Bogoty.
      Badania pokazały również, że dieta badanych osób składała się z roślin C4 oraz zwierząt żywiących się takimi roślinami. Zauważono przy tym bardzo interesującą rzecz. Otóż badania izotopów tlenu-18 i strontu-86 pokazały, że osoby te zamieszkiwały różne regiony geograficzne położone na różnej wysokości. To bardzo interesujące spostrzeżenie w kontekście identycznych praktyk pogrzebowych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W czasach prekolumbijskich góry Kordyliery Wschodniej na terenie dzisiejszej Kolumbii były domem dla wielu kultur. Jedna z nich wyróżniała się szczególnym traktowaniem zmarłych. Jej przedstawiciele wykonywali bardzo realistyczne maski pośmiertne, by zmumifikowane ciała wyglądały jak żywe. Opisy tych wyjątkowych masek zachowały się w przekazach historycznych z XVI wieku. Możemy z nich też poznać zwyczaje pogrzebowe, takie jak rozmowa ze zmarłą osobą i utrzymywanie jej aktywności społecznej przez kilka dni. Zwyczaj ten był żywy jeszcze w połowie XX wieku, a w niektórych miejscach praktykowany jest do dzisiaj.
      Maski dla zmarłych wykonywano z drewna, żywicy, kory, gliny, często wzbogacano złotem i innymi ozdobami. Bliższe badania pokazały, że w okolicach żuchwy zmarłych nakładano sznury. Ich głównym celem było ustabilizowanie czaszki podczas wykonywania maski. Zapobiegało to przesuwaniu się żuchwy i czaszki oraz utracie ich anatomicznego położenia w wyniku rozkładu.
      Niedawno, w ramach międzynarodowego programu naukowego, specjaliści z Face Lab na Liverpool John Moores University przeskanowali czaszki czterech osób zmarłych pomiędzy XIII a XVII wiekiem, których mumie znajdują się w Kolumbijskim Instytucie Antropologii i Historii. Badania przeprowadzone za pomocą tomografu komputerowego pozwoliły na wirtualne zdjęcie masek, poznanie szczegółowej budowy czaszek i odtworzenie wyglądu tych osób. Po raz pierwszy mogliśmy zobaczyć, jak wyglądali ludzie, którzy przed wiekami żyli w górach Kolumbii. Jest wśród nich kobieta w wieku ponad 60 lat, dwóch młodych mężczyzn oraz dziecko zmarłe w wieku 6 lub 7 lat.
      Naukowcy przeprowadzili też analizy izotopowe 10 mumii. Pochodzą one bowiem ze zrabowanych grobów, ze zniszczonym kontekstem archeologicznym, zatem niewiele o nich wiadomo. Okazało się, że wcześniejsza identyfikacja z regionem Serranía del Perijá w północno-wschodniej Kolumbii i grupą etniczną Yuko-Yukpa były błędne. Zmarli byli spokrewnieni z grupami etnicznymi zamieszkującymi tereny położone znacznie bardziej na południe, na zachód i wschód od dzisiejszej Bogoty.
      Badania pokazały również, że dieta badanych osób składała się z roślin C4 oraz zwierząt żywiących się takimi roślinami. Zauważono przy tym bardzo interesującą rzecz. Otóż badania izotopów tlenu-18 i strontu-86 pokazały, że osoby te zamieszkiwały różne regiony geograficzne położone na różnej wysokości. To bardzo interesujące spostrzeżenie w kontekście identycznych praktyk pogrzebowych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed laty w podwrocławskim Domasławiu odkryto datowany na lata 850 – 400 p.n.e. cmentarz kultury łużyckiej, na którym w trakcie prac wykopaliskowych znaleziono ponad 800 pochówków urnowych. Wyposażenie grobów stanowią standardowe naczynia i importowane artefakty, jak miecze, naczynia z brązu, przybory toaletowe czy ozdoby. Świadczą one o kontaktach handlowych między tamtejszą społecznością, a centrami kultury halsztackiej oraz regionem śródziemnomorskim. Teraz Agata Hałuszko z UMCS, Marcin Kadej z UWr i Anna Józefowska z PAN znaleźli coś wyjątkowego – ozdobę z fragmentów ciał chrząszczy z gatunku naliściak zielonkawy (Phyllobius viridicollis).
      Zwykle na cmentarzyskach kręgu kultur popielnicowych – a do nich należy kultura łużycka – znajdowany materiał organiczny to zwęglone kości, węgiel drzewny. Dotychczas nie znaleziono jednoznacznych dowodów na wykorzystanie na cmentarzyskach ozdób z insektów.
      Inaczej było w Domasławiu, w grobie 543. Znajdowały się tam trzy urny. W tej oznaczonej numerem 1 zidentyfikowano szczątki dziecka w wieku 9–10 lat, które złożono wraz z kośćmi kozy lub owcy. W urnie 2. pochowano osobę dorosłą, zmarłą w wieku 20–35 lat. Urna 5 zawierała zaś bardzo nieliczne fragmenty kości, na podstawie której nie można określić wieku czy płci zmarłej osoby.
      W górnej warstwie wypełniającej urnę 1 archeolodzy odkryli 12 całych i 5 fragmentów przedpleczy naliściaków zielonkawych. Bliższe badania wskazały, że pozostałe części owadów zostały celowo usunięte. Niektóre z nich nanizano na źdźbło trawy. Niektóre przedplecza, które prawdopodobnie zachowały się w pierwotnym układzie, ułożono w jednym kierunku, zachodzące na siebie.
      Badacze przypuszczają, że przedplecza stanowiły ozdobę. Mogły być fragmentem zdobienia pojemnika z kory brzozowej, fibuli lub też zostały złożone w pudełku z kory brzozy w podarunku zmarłemu dziecku.
      Odkrycie pozostałości po ozdobie z chrząszczy – ze względu na wyjątkową nietrwałość materiału – jest nie tylko czymś wyjątkowym, ale pozwoliło określić porę roku, w której dokonano pochówku. Biorąc pod uwagę fakt znalezienia pyłku mniszka oraz przedplecza dorosłych chrząszcz, można stwierdzić, że dziecko z urny 1 pochowano pod koniec wiosny lub na początku lata.
      Odkrycie zostało opisane w piśmie Antiquity.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W VII wieku na dwóch różnych cmentarzach na południu Wielkiej Brytanii pochowano dwie niespokrewnione ze sobą osoby, których przodkowie pochodzili z Afryki Subsaharyjskiej. Obie zostały pochowane tak jak wszyscy inni zmarli, co dowodzi, że osoby te nie były niewolnikami, a równorzędnymi członkami swoich społeczności. Jedną ze wspomnianych osób jest dziewczynka w wieku 11-13 lat, która spoczęła na cmentarzu w Updown w Kent. Drugą młody mężczyzna w wieku 17–25 lat pochowany w Worth Matravers.
      Prace archeologiczne na anglosaskim cmentarzu w Updown prowadzone są od połowy lat 70. ubiegłego wieku. Dotychczas odkryto tam 78 pochówków, głównie z VII wieku. W grobach znaleziono ozdoby ubrań, broń, przedmioty osobiste, w tym pochodzenia frankijskiego czy nietypową bizantyjską sprzączkę, która była zabytkiem już w chwili złożenia jej do grobu.
      Cmentarz w Worth Matravers zawiera zaś 21 grobów, w których pochowano 26 osób. Początkowo uważano, że pochodzi z czasów rzymskich, jednak bardziej szczegółowe badania wskazały na epokę anglosaską. Jedynymi znalezionymi tutaj artefaktami są sprzączka przy miednicy dorosłej kobiety oraz prawdopodobnie kamienna kotwica, ułożona pod głową jednego ze zmarłych.
      Badania genetyczne dziewczynki z Updown wykazały, że jej afrykańskie geny pochodziły z linii ojca. U dziecka znaleziono komponent genetyczny z Czarnej Afryki, największe zaś powinowactwo wykazano w stosunku do dzisiejszych zachodnioafrykańskich ludów Joruba, Mende, Mandinka i Esan zamieszkujące regiony od Mali po Ghanę i od Senegalu po Nigerię. Z obszaru tego najprawdopodobniej pochodził dziadek dziewczynki.
      Na cmentarzu w Updown znaleziono kilkoro jej krewnych od strony matki: babkę, ciotkę oraz pradziadka. U pradziadka znaleziono komponent genetyczny charakterystyczny dla południowej Italii, Bałkanów i Grecji. Jednak żadne z krewnych dziewczynki nie było spokrewnione z mieszkańcami Afryki. To dodatkowo potwierdza, że subsaharyjski komponent genetyczny pochodzi u niej z linii ojca. Na cmentarzu z Updown badaniom genetycznym poddano jedynie kilka grobów i dotychczas nie znaleziono żadnych krewnych dziewczynki od strony ojca.
      Cmentarz w Updown to jeden z grupy anglosaskich cmentarzy we wschodniej części hrabstwa Kent. Znajduje się on w odległości kilku kilometrów od dużego cmentarza w Finglesham. Nazwa tej miejscowości pochodzi od staroangielskiego Þengelshām oznaczającego „siedzibę księcia”. Dostępne źródła wskazują, że już w VI wieku znajdował się tam jeden z głównych ośrodków władzy królewskiej. W VII wieku powstawały tam kodeksy prawne Kentu. Przepisy dotyczące żon, wdów, rozwódek czy ich dzieci pokazują, że podstawą tożsamości społecznej był patrylinearny system pokrewieństwa. Pochowanie dziewczynki na cmentarzu w pobliżu ośrodka królewskiego wskazuje, że jej ojciec, a może i dalsi przodkowie od strony ojca, był znany w tutejszej społeczności.
      U młodego mężczyzny z cmentarza w Worth Matravers afrykański komponent genetyczny wynosił – podobnie jak i u dziewczynki – od 20 do 40 procent. Nie byli oni jednak ze sobą spokrewnieni. Dotychczas też nie zidentyfikowano żadnych krewnych mężczyzny, a badania pokazały, że u niego do domieszki genów z zachodu Afryki doszło prawdopodobnie dwa pokolenia wcześniej. Mężczyzna spoczął w podwójnym grobie, wraz ze wspomnianym wcześniej – niespokrewnionym – mężczyzną, pod którego głową umieszczono kamienną kotwicę. Pochówek wraz z innym członkiem społeczności wskazuje, że był on w pełni akceptowany, traktowany jak swój.
      Znalezienie we wczesnośredniowiecznych anglosaskich pochówkach osób z dużym genetycznym komponentem z Afryki to ciekawostka, ale nie zaskoczenie. Ze źródeł historycznych i wykopalisk wiemy o kontaktach między Afryką a Wyspami Brytyjskimi.
      W skompilowanym ok. 1000 roku  manuskrypcie Junius 11, jednym z czterech najważniejszych kodeksów literatury staroangielskiej, znajduje się poemat Exodus, w którym opisano kobiety z Afryki. W Lincolnshire znaleziono kość słoniową z VI wieku, która pochodzi z Afryki, a afrykańskie kościoły odegrały ważną rolę w rozprzestrzenianiu się chrześcijaństwa. Teodor z Tarsu został arcybiskupem Canterbury (668–690) z rekomendacji opata Hadriana (Adriana), który – według Bedy Czcigodnego – był z pochodzenia Berberem. Sam Hadrian został później opatem w Opactwie św. Augustyna w Canterbury i wraz z Teodorem odegrał znaczącą rolę w organizacji anglosaskiego kościoła i chrystianizacji Wysp.
      Musimy pamiętać, że kontakty te nie wzięły się znikąd. Północnoafrykańskie prowincje były niezwykle ważnymi regionami Imperium Romanum, szczególnie jako źródła zboża i oliwy. W Mauretanii i Numidii Rzym rekrutował żołnierzy. Jednak wiedza Rzymian i Greków o Afryce – z wyjątkiem Doliny Nilu i okolic Morza Czerwonego – była ograniczona głównie do wybrzeży Morza Śródziemnego. Wiedzieli też co nieco o dalszych regionach. W V wieku p.n.e. Herodot wspominał o Saharze i mieszkających za nią „Etiopach”, w połowie I wieku Pliniusz Starszy wie już o rzece Niger, a 250 lat później Gajusz Juliusz Solinus opisuje afrykańskie zwierzęta i stwierdza, że Niger wpada do Nilu. Niektórzy historycy uważają, że złote monety wybijane w rzymskiej Kartaginie pochodziły z kruszcu transportowanego przez Saharę z Czarnej Afryki. Na pewno zaś w VII/VIII wieku powstawały rozległe sieci handlowe na Saharze. Nie możemy przy tym zapomnieć o północnoafrykańskim państwie Wandalów, które prowadziło handel między północną Afryką a Europą, czy o jego podboju w VI wieku przez Bizancjum.
      Badania pochówków zostały opisane w artykule West African ancestry in seventh-century England: two individuals from Kent and Dorset.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...