Pod Zamkiem Książąt Pomorskich odkryto średniowieczny tunel
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Humanistyka
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Na specjalnej konferencji prasowej chińscy naukowcy poinformowali o sensacyjnych wynikach wykopalisk w mauzoleum Terakotowej Armii. Prace prowadzono w najważniejszym, 1. sektorze mauzoleum, w którym znajduje się cały pułk armii. Trzecie prowadzone tam wykopaliska rozpoczęły się w 2009 roku i objęły powierzchnię około 430 metrów kwadratowych. W ich trakcie odkryto zawalony tunel prowadzący do sektora, poznano szczegóły organizacji formacji wojskowej, a specjaliści lepiej zrozumieli sam proces powstawania figur.
Na obszarze ostatnich wykopalisk znaleziono ponad 200 terakotowych figur ludzi, 16 koni z terakoty, 4 rydwany oraz broń i narzędzia do ich produkcji. Chińscy eksperci mogli dzięki temu lepiej zbadać rodzaje broni oraz sposób jej użycia oraz sposób ustawiania formacji Terakotowej Armii. Wstępnie poznali szczegóły dotyczące stopni wojskowych i ich ustawienia w szyku oraz rolę specjalnych figur. Dzięki nowym odkryciom dowiedzieliśmy się, że figury, po ustawieniu, były dekorowane i dopiero po zakończeniu tych prac wyposażano je w broń.
Sensacyjnym znaleziskiem jest odkrycie szczątków zawalonego tunelu. Wskazują one, że ktoś próbował dostać się do mauzoleum przez podkop. Musiał być to ktoś, kto brał udział w budowie Terakotowej Armii, znał zatem strukturę całości. Eksperci sądzą, że mogli być to żołnierze dynastii Qin – Terakotowa Armia stanowi część olbrzymiego kompleksu grobowego pierwszego cesarza Chin z dynastii Qin – którzy poddali się wojskom Xianga Yu i doń przyłączyli. Historycy sądzą, że Xiang Yu – który ostatecznie pokonał Qin – rozkazał tym żołnierzom, by zniszczyli mauzoleum pierwszego cesarza, a istnienie tunelu to dowód, że doszło do takiej próby.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Podstawa działa fortecznego ze szczecińskich Podjuch, która powstała prawdopodobnie w końcowej fazie II wojny światowej, nie zostanie zezłomowana. Zamiast tego zabytek techniki trafi do Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu, które jak napisał komisarz dr Marek Łuczak, jest największym profilowanym muzeum tego typu w województwie zachodniopomorskim.
Dwudziestego piątego maja z koordynatorem ds. zabytków Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie, kom. dr. Łuczakiem, skontaktował się dyrektor kołobrzeskiego Muzeum. Poinformował, że w Szczecinie podczas budowy mostu lub wiaduktu natrafiono na podstawę działa fortecznego. Miała ona zostać wywieziona na złom.
Na poszukiwania obiektu wybrali się policjant oraz inspektor Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Szczecinie. Sprawdzono mosty w Podjuchach, na Łasztowni, Międzyodrzu i Pomorzanach. Podczas kontroli drugiego z mostów w Podjuchach (zwodzonego mostu kolejowego) pracownicy firmy prowadzącej remont potwierdzili odnalezienie metalowego przedmiotu. Wydobyto go w trakcie prac inwestycyjnych i pozostawiono na placu transportowym firmy. Obiekt został zakwalifikowany jako złom.
Specjaliści wykonali pomiary, a także sporządzili dokumentację fotograficzną i protokół oględzin terenowych.
Podstawa działa fortecznego KwK 51 75 mm jest wykonana z profili i kratownic stalowych o grubości 8 mm. Rozpiętość ramion trójnogu sięga niemal 4,5 m. Wg kom. dr. Łuczaka, to jeden z rzadszych zachowanych zabytków techniki wojskowej. Zasięg działa obejmował rozjazdy dworca w Podjuchach i zwodzony most kolejowy.
Obiekt zabezpieczono i wywieziono z terenu budowy. Gdy Zachodniopomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków wyda decyzję, podstawa działa trafi do wspomnianego wcześniej Muzeum Oręża Polskiego.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Od 8 do 10 czerwca w Szczecinie odbywać się będzie międzynarodowa konferencja epigenetyczna. Zjedzie się czołówka światowych badaczy w tej dziedzinie. Jak podkreśla pomysłodawca, a zarazem organizator wydarzenia dr hab. n. med. Tomasz K. Wojdacz, będzie to najważniejsze tegoroczne światowe wydarzenie w epigenetyce.
Tomasz K. Wojdacz, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu w Aarhus, kierownik Samodzielnej Pracowni Epigenetyki Klinicznej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego (PUM) w Szczecinie, mówi, że zaproszenie przyjęło wielu najwybitniejszych światowych ekspertów. Są to specjaliści zarówno z dziedziny epigenetyki klinicznej, jak i podstawowej. Na witrynie CLEPIC (od Clinical Epigenetics International Conference) można się zapoznać z pełną listą prelegentów.
Do udziału organizatorzy zachęcają też polskich studentów, doktorantów i młodych badaczy (tu znajduje się formularz rejestracji). Chcemy zainteresować ich tą dziedziną, pokazać jej olbrzymi potencjał i pomóc nawiązać kontakty naukowe. Tylko tak epigenetyka ma szansę zacząć prężnie rozwijać się także w naszym kraju. Udział w tego typu spotkaniach to szansa na wyrobienie sobie kontaktów w środowisku, co potem bardzo pomaga w karierze. Bo nauka, tak jak inne dziedziny, opiera się na sieci wzajemnych kontaktów - podkreśla cytowany przez PAP naukowiec.
Mimo że w nazwie konferencji pojawia się słowo „clinical”, wydarzenie nie będzie miało charakteru tylko i wyłącznie medycznego. Gościć będziemy np. polskiego profesora z Australii - Ryszarda Maleszkę - który jest światowym liderem w badaniach epigenetycznych pszczoły miodnej.
Dr Wojdacz liczy na to, że dzięki konferencjom takim jak ta epigenetyka zacznie się prężniej rozwijać również w Polsce. Choć przeszkód nie brakuje; badania epigenetyczne są bowiem trudne i kosztowne. Chciałbym, aby w przyszłości było coraz więcej ośrodków, które otwierają swoje pracownie epigenetyczne, aby coraz więcej młodych naukowców specjalizowało się w tej dziedzinie. Bo potencjał tkwi w niej naprawdę ogromny. I w medycynie, i w innych naukach - podsumowuje ekspert.
Lokalny komitet organizacyjny CLEPIC tworzą: Tomasz K. Wojdacz (PUM), Filip Machaj (PUM), Aneta Mirecka (PUM), Katarzyna Sokołowska (PUM), Izabela Kuczyńska (PUM), Renata Jurkowska (Cardiff University) oraz Renata Olejnik (PUM). Zespół ma nadzieję, że pierwsza edycja wydarzenia okaże się sukcesem i odtąd konferencja będzie organizowana cyklicznie.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Dwudziestego szóstego kwietnia br. z koordynatorem ds. zabytków KWP w Szczecinie kom. dr. Markiem Łuczakiem skontaktował się ks. dziekan kan. Zbigniew Rzeszótko, proboszcz parafii pw. św. Stanisława Kostki w Szczecinie. Poinformował, że nieznany mężczyzna przyszedł do kościoła, oddał płytę nagrobną sprzed 109 lat, która przez lata znajdowała się w jego mieszkaniu i się oddalił.
Na miejscu policjant ds. zabytków stwierdził, że płyta z marblitu należy do Wilhelmine Leu z domu Haack. Pani Leu urodziła się 4 lipca 1842 r. w Dobropolu w powiecie gryfińskim (niem. Dobberphul Kreis Greifenhagen). Jej ojcem był wójt Dobropola. Kobieta zmarła jako wdowa 19 marca 1913 r. w Jezierzycach, które są obecnie dzielnicą Szczecina. Jak podkreślił w komunikacie prasowym dr Łuczak, jej śmierć zgłosił syn, mistrz szewski Gustav Emil Leu z Jezierzyc. Wilhemine prawdopodobnie pochowano w Jezierzycach na cmentarzu przy ul. Wiewiórczej [cmentarz splądrowano po 1945 roku].
Policjanci przewieźli płytę na Cmentarz Centralny w Szczecinie. Za zgodą kierownika złożono ją w lapidarium przy Bramie Głównej. Ponieważ płyty nie znaleziono w żadnej ewidencji nagrobków w zespole miejskim Szczecina, sprawca musiał wejść w jej posiadanie przynajmniej kilkanaście lat temu.
Cmentarze poniemieckie w Szczecinie i na „Ziemiach Odzyskanych” likwidowano w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Za przyzwoleniem władz - tak państwowych, jak i miejskich - sprzedawano je zakładom kamieniarskim. To, co obecnie pozostało na dawnych cmentarzach, jest jedynie reliktem. Posiadanie legalnie nabytych nagrobków nie jest zabronione, jest jedynie moralnie niewłaściwe.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Pod koniec prac w tunelu pod świątynią Quetzalcoatla (Pierzastego Węża) w mieście Teotihuacán w Meksyku odkryto 4 niemal nietknięte bukiety kwiatów; ich stan jest tak dobry, że widać nawet liście. Znaleziono je na głębokości 18 m. Nadal były przewiązane bawełnianym sznurkiem.
Odkrycie, którego dokonano w ramach Proyecto Tlalocan: Camino bajo la tierra, jest wg archeologów wyjątkowe, gdyż w Teotihuacán po raz pierwszy znaleziono tak dobrze zachowany materiał botaniczny. Pozwoli on zrekonstruować rytuały odprawiane w tunelu, a także zidentyfikować wykorzystywane rośliny.
W sumie znaleźliśmy 4 wiązanki. Ich stan jest bardzo dobry. Nadal są przewiązane sznurkami, najprawdopodobniej bawełnianymi. To bardzo ważne odkrycie, gdyż dzięki niemu będziemy mogli poznać rytuały, które tu przeprowadzano - podkreśla Sergio Gómez Chávez, dyrektor Proyecto Tlalocan.
Specjalista dodaje, że choć na razie nie wiadomo, kiedy dokładnie kwiaty złożono, na podstawie przedmiotów znalezionych w tym samym kontekście archeologicznym (np. ceramiki typowej dla faz Tzacuali i Miccaotli, 0-200 n.e.) można wnioskować, że również mają 1800-2000 lat.
Gómez Chávez opowiada, że znalezisko stanowi wspaniałe zwieńczenie wieloletnich prac. Archeolodzy kontynuowali eksplorację na większej głębokości, gdy zdali sobie sprawę, że tunel nie kończy się tam, gdzie sądzono. Zeszli więc niżej, na głębokość 18 m. Odkryli tu wiązanki kwiatów i wiele innych artefaktów.
Oczyszczanie i prace konserwacyjne prowadzimy w tunelu. Nie przenieśliśmy kwiatów, ponieważ chcemy wykorzystać wilgotność czy [szerzej rzecz ujmując] panujące tu warunki. Wiemy, że gdybyśmy przetransportowali wiązanki do innego środowiska, usuwając je z miejsca, gdzie leżały przez wiele stuleci, mogłoby dojść do uszkodzeń.
Przesiewając ziemię w tym samym miejscu, naukowcy natrafili na parę kilogramów węgla; to pozostałość ceremonii, podczas której spalano nasiona i owoce.
Oprócz 3 pomieszczeń, na końcu tunelu znaleziono ok. 0,5 kg ziarna kakaowego (również dobrze zachowanego).
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.