Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Po wiekach „winne okienka” we Florencji wracają do łask dzięki epidemii
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Ciekawostki
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Spożycie alkoholu wśród zwierząt jest bardziej rozpowszechnione, niż sądzimy – uważają naukowcy w University of Exeter, University of Calgary i College of Central Florida. Przypominają oni, że etanol jest obecny niemal w każdym ekosystemie, należy więc przyjąć, że prawdopodobnie jest regularnie spożywany przez większość zwierząt odżywiających się owocami i nektarem. Swoje wnioski uczeni opublikowali na łamach pisma Trends in Ecology & Evolution.
Niejednokrotnie słyszeliśmy doniesienia o zwierzętach, które upiły się sfermentowanymi owocami. Jednak poza tymi anegdotycznymi informacjami, nauka stoi na stanowisku, że zwierzęta – z wyjątkiem człowieka – rzadko spożywają alkohol. Autorzy wspomnianej pracy uważają, że pogląd ten wymaga rewizji. Musimy porzucić antropocentryczny punkt wiedzenia, zgodnie z którym etanolu używają ludzie. Substancja ta jest znacznie bardziej rozpowszechniona w środowisku, niż sądziliśmy, i większość zwierząt jedzących owoce jest wystawionych na działanie alkoholu, mówi doktor Kimberley Hockings z University of Exeter.
Etanol powszechnie pojawił się na Ziemi około 100 milionów lat temu, gdy rośliny kwitnące zaczęły wytwarzać nektar i owoce zawierające cukier, które mogły zostać poddane fermentacji przez drożdże. Obecnie etanol jest z sposób naturalny obecny w niemal każdym ekosystemie, a jego stężenie jest wyższe na niższych szerokościach geograficznych i w wilgotnych tropikach. Tam też pojawia się on przez cały rok.
W większości przypadków w wyniku naturalnej fermentacji w owocach stężenie alkoholu sięga 2%. Jednak na przykład w przejrzałych owocach palm w Panamie zanotowano stężenie sięgające 10,3%.
Geny pozwalające na rozkładanie etanolu są starsze niż sam etanol. Mamy też dowody, że u ptaków i ssaków doszło do udoskonalenia możliwości trawienia etanolu już po jego pojawieniu się. Najbardziej efektywnie etanol jest metabolizowany przez naczelne i wiewióreczniki. Dlaczego właśnie u nich? Wyjaśnienie jest proste. Z ekologicznego punktu widzenia nie jest zbyt korzystnym chodzenie po drzewach w stanie upojenia alkoholowego. To przepis, by nie przekazać dalej genów, mówi Matthew Carrigan z College of Central Florida.
Uczony dodaje, że w przypadku zwierząt mamy do czynienia z odmiennym mechanizmem niż u ludzi. Ludzie chcą się upić, a nie chcą przy tym dodatkowych kalorii. Zwierzęta poszukują kalorii, ale nie chcą się upijać. Nie jest jasne, czy zwierzęta spożywają etanol dla samego etanolu. Tutaj potrzeba dalszych badań, na przykład nad wpływem etanolu na fizjologię i ewolucję zwierząt.
Jednak, jak zauważają naukowcy, spożycie etanolu może przynosić dzikim zwierzętom korzyści. Przede wszystkim zawiera on sporo kalorii, a jego silny zapach prowadzi zwierzęta do źródła pożywienia. Chociaż, jak uważają naukowcy, jest mało prawdopodobne, by zwierzęta wyczuwały sam etanol.
Etanol może przynosić też korzyści zdrowotne. Muszki owocówki celowo składają jajka tam, gdzie jest etanol, gdyż chroni on je przed pasożytami. Zauważono też, że larwy owocówek zwiększają spożycie etanolu jeśli zostaną zarażone pasożytem.
Kwestią otwartą pozostaje pytanie, czy po spożyciu etanolu zwierzęta również czują się przyjemnie, są odprężone, chętniej nawiązują kontakty społeczne. By to zbadać musimy sprawdzić, jaka jest fizjologiczna reakcja zwierząt na etanol, mówi Anna Bowland z Exeter.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Rozmawiamy z dr Magdaleną Tomaszewską-Bolałek – orientalistką, badaczką kulinariów, kierowniczką merytoryczną Food Studies na Uniwersytecie SWPS, autorką książek „Japońskie słodycze”, „Polish Culinary Paths”, „Tradycje kulinarne Finlandii” czy „Deserownik” i bloga Kuchniokracja. Pani doktor jest laureatką wielu nagród kulinarnych, w tym Gourmand World Cookbook Awards, Prix de la Littérature Gastronomique, Diamond Cuisine Award i Nagrody Magellana. Specjalizuje się w badaniach nad historią i antropologią jedzenia, dyplomacją, turystyką kulinarną, prognozowaniem trendów, marketingiem miejsc oraz marką narodową. Promuje polską kuchnię za granicą i we współpracy z MSZ prowadziła wykłady o polskiej kulturze kulinarnej na uniwersytetach w Chinach i Tajlandii.
Jesteśmy przyzwyczajeni do lodów w wafelku bądź pucharku. W różnych krajach są one jednak serwowane w zupełnie innej postaci: w Japonii pokrywa je warstwa mochi, w Korei Południowej popularne są jipangyi - wypełnione lodami kukurydziane rożki-rurki w kształcie litery J, tajskie lody są zaś rolowane na lodowatej patelni czy zimnej płycie. Czy mogłaby Pani opowiedzieć coś więcej o formach podawania lodów na świecie?
Co kraj, to obyczaj i sposób podawania zimnych deserów. Wynika to z wielu różnych czynników. Po pierwsze, nie wszystko możemy nazwać lodami, bowiem zgodnie z definicją, lody opierają się na produktach mlecznych (mleku, śmietance), są z dodatkiem cukru, owoców, kakao itp. i opcjonalnie także jajek. Na podobne desery, ale na bazie wody z cukrem, owocami, a także purée owocowym, sokiem czy likierami, mówi się sorbety, chociaż spotykane jest też określenie lody wodne.
Japońskie kakigōri (dosł. golony lód) robi się natomiast z drobnego lodu, który polewa się syropami smakowymi i ozdabia dodatkami. O tym, w czym podawano desery, decydowała dostępność składników. W Europie kultura wypiekania różnego rodzaju wafli i wafelków ma bardzo długą tradycję. W Japonii czy Korei pszenica była trudno dostępnym i luksusowym produktem, zatem desery podawano w naczyniach. Wspomniane w pytaniu tajskie lody są zaś deserem z najkrótszą historią. Zaczęto je przygotowywać dopiero w XXI wieku, a ogólnoświatową popularność zyskały dziesięć lat temu dzięki ogromnemu zainteresowaniu w mediach społecznościowych.
Kakigōri truskawkowe, w tle kakigōri matcha.
City Foodsters, Flickr, creativecommons.org/licenses/by/2.0/ W Holandii powstały jakiś czas temu lody inspirowane Hollandse Nieuwe (daniem z młodych, lekko marynowanych śledzi). Na Alasce jada się akutaq, w którym wykorzystuje się tłuszcz zwierzęcy, np. morsów czy łosia, suszone mięso oraz jagody. Wśród smaków japońskiego deseru kakigōri znajdziemy m.in. ozory wołowe czy krewetki. Z jakimi zaskakującymi dla nas smakami lub składnikami możemy się spotkać w zimnych deserach z różnych części świata?
Smaki deserów zależą od dostępności produktów. To, co dla nas naturalne, np. że lody są na mleku, są słodkie, z czekoladą, wanilią czy pistacjami, nie musi być standardem w innej części świata, chociaż postępująca globalizacja mocno wpływa na kuchnie. Japończycy czy Koreańczycy nie używali w kuchni praktycznie nabiału do XIX wieku (a nawet teraz nie są to ilości porównywalne z Europą), czekolada zaczęła być popularniejsza po II wojnie światowej, mąka pszenna była droga, zatem w deserach wykorzystywano lokalne produkty: fasole (w szczególności azuki), soję, orzechy, wodorosty, agar (zamiast żelatyny, jako substancję żelującą), suszone małe rybki czy skorupiaki.
Irańskie havij bastani to zimny napój, którego podstawę stanowi sok marchwiowy; podaje się go z lodami, które w Iranie mogą mieć smak wody różanej czy szafranu. Bardzo chętnie ze smakami deserów lodowych eksperymentują również znani szefowie kuchni. W Polsce możemy zjeść lody o smaku zielonej sproszkowanej herbaty matcha, czarnego sezamu, parmezanu. Są też lokalne wariacje, które jeszcze kilka lat temu na pewno by szokowały, np. lody o smaku cebularza czy śmietanki z chrzanem.
Jest Pani autorką serii książek o tradycjach kulinarnych krajów skandynawskich. Jakimi zimnymi deserami raczą się mieszkańcy północnej Europy?
Mimo że Północ kojarzy nam się raczej z zimą i chłodem, to ogólnie najpopularniejszym deserem w krajach nordyckich są lody. Finowie, Szwedzi czy Duńczycy zjadają per capita więcej litrów lodów niż mieszkańcy słonecznej Italii. Jadane są także sorbety. Duńczycy w ciepłe dni delektują się smakiem koldskål – mlecznego dania z maślanki, jogurtu, jajek, cukru, soku z cytryny oraz ekstraktu waniliowego. Serwuje się do niego chrupkie ciasteczka kammerjunker.
W deserach azjatyckich, np. w filipińskim halo-halo lub koreańskim bingsu, występują rośliny strączkowe, np. fasola azuki czy ciecierzyca. Jak częsty jest to dodatek, w jaki sposób się go przyrządza?
Rośliny strączkowe w wielu krajach azjatyckich, w szczególności na Dalekim Wschodzie, mają szerokie zastosowanie w cukiernictwie. Ponadto są składnikami nie tylko deserów na zimno. Gotuje się je z dodatkiem cukru. Występują w wersji ziarnistej, jak i przerobione na pastę. W przypadku azuki ważny jest nie tylko sam smak. Fasola ma czerwony kolor, któremu przypisuje się właściwości ochronne. To też symbol szczęścia, powodzenia i dobrobytu.
Deser halo-halo.
chotda, Flickr, creativecommons.org/licenses/by-nc-nd/2.0/ Jakich zaskakujących/nietypowych zimnych deserów ze świata miała Pani okazję spróbować?
Mnie jest dość trudno zaskoczyć, też ze względu na to, że zanim gdziekolwiek pojadę, szczegółowo przyglądam się kulturze kulinarnej regionu. Ogólnie mam słabość do lodów i chętnie próbuję różnych nietypowych smaków, np. serowych czy rybnych. Nie odmawiam też kakigōri, w szczególności z syropem o smaku zielonej, sproszkowanej herbaty matcha.
Czy w deserach, z jakimi się Pani spotkała, przeważa podejście tradycyjne, czy jest to pole do eksperymentowania?
W każdym z krajów można zjeść tradycyjne desery, ale ogólnie widać mocny trend na specjały, które prezentowane są w mediach społecznościowych. Wiralowe filmy i zdjęcia rozbudzają zainteresowanie konkretnymi produktami. Coraz więcej jest też specjałów będących fuzją smaków i produktów z różnych kręgów kulturowych. Świetnym przykładem są lody mochi. To również dość młody produkt, którego podstawę stanowi ryżowe ciasteczko mochi, w które zawinięta jest porcja lodów. Wśród smaków są takie bardzo japońskie, np. matcha, czarny sezam czy yuzu, ale znajdziemy też mango, karmel czy na przykład kokos.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
1. Wprowadzenie do Zabiegu Wszywki Alkoholowej
Zabieg wszywki alkoholowej, znany również jako implantacja esperalu, to innowacyjna metoda leczenia alkoholizmu, stosowana na całym świecie. Jest to jedna z opcji dla osób, które zmagają się z uzależnieniem od alkoholu i potrzebują wsparcia w zaprzestaniu picia.
Proces ten polega na domięśniowym wszyciu tabletek zawierających substancję disulfiram, potocznie znaną jako Esperal. Celem tego zabiegu jest stworzenie fizycznego bariery przed spożywaniem alkoholu, ponieważ disulfiram wchodzi w reakcję z alkoholem, powodując nieprzyjemne objawy.
W artykule przedstawione zostaną kluczowe informacje na temat zabiegu, w tym: procedura, kwalifikacja, koszty, pooperacyjne wytyczne oraz porównanie z innymi dostępnymi metodami leczenia. Czytelnik znajdzie tu pełne i zrozumiałe wyjaśnienie, jak działa wszywka alkoholowa.
2. Działanie Esperalu (Disulfiramu)
Esperal, czyli disulfiram, to lek stosowany w leczeniu alkoholizmu. Działa poprzez blokowanie enzymu odpowiedzialnego za metabolizm alkoholu, co prowadzi do gromadzenia się w organizmie aldehydu octowego - substancji powodującej wiele nieprzyjemnych objawów.
Reakcja disulfiramu z alkoholem objawia się między innymi bólem głowy, nudnościami, wymiotami i kołataniem serca. Objawy te mają na celu zniechęcenie pacjenta do spożywania alkoholu, tworząc warunkowany odruch odrażający.
Stosowanie Esperalu w formie implantacji ma na celu zapewnienie długotrwałego działania leku, bez możliwości zapomnienia o przyjęciu dawki. Działa to jako ciągłe przypomnienie i wsparcie dla pacjenta w procesie wyzdrowienia. Więcej na Wszywka Łódź https://esperallodz.com.
3. Procedura Implantacji Esperalu
Procedura implantacji Esperalu odbywa się zwykle w gabinecie lekarskim i jest wykonywana przez chirurga ze specjalizacją. Pacjentowi podawane jest znieczulenie miejscowe, aby nie odczuwał bólu podczas zabiegu.
Następnie lekarz wykonuje niewielkie nacięcie w okolicy pośladka i przechodzi do procedury wszycia tabletek z substancją disulfiram. Ilość wszytych tabletek jest dostosowywana indywidualnie, w zależności od stanu pacjenta i potrzeb terapeutycznych.
Cała procedura trwa stosunkowo krótko i jest mało inwazyjna. Pacjent może wrócić do domu tego samego dnia, z instrukcjami dotyczącymi pielęgnacji rany. To nowoczesne i skuteczne podejście do leczenia alkoholizmu cieszy się rosnącym zainteresowaniem.
4. Kwalifikacja do Zabiegu
Kwalifikacja do zabiegu wszywki alkoholowej jest kluczowym elementem procesu leczenia. Lekarz musi ocenić stan zdrowia pacjenta, historię uzależnienia oraz gotowość do zaprzestania spożywania alkoholu.
Wśród wymagań dla pacjenta kluczowa jest trzeźwość podczas wizyty. Zabieg nie może być wykonany, jeśli pacjent jest pod wpływem alkoholu, a także może być odroczony, jeśli istnieją inne powody medyczne.
Konsultacja z lekarzem specjalistą to również okazja, aby zadać pytania i wyrazić wszelkie obawy dotyczące zabiegu. Wszystko to ma na celu zapewnienie, że wszywka alkoholowa jest odpowiednim wyborem dla konkretnego pacjenta.
5. Czas Działania i Ilość Tabletek
Jedna z kluczowych zalet implantacji esperalu jest jej długotrwałość. Lek działa od 8 do 12 miesięcy, co daje pacjentowi czas na zbudowanie zdrowych nawyków i wsparcie w utrzymaniu trzeźwości.
Ilość wszytych tabletek jest indywidualnie dostosowywana do potrzeb pacjenta. Lekarz bierze pod uwagę obecny stan pacjenta, historię uzależnienia i inne czynniki, aby zapewnić odpowiednią dawkę.
Ta indywidualna dostosowanie pozwala na precyzyjne dostosowanie terapii do każdego pacjenta. Jest to ważne, aby leczenie było skuteczne i nie powodowało niepotrzebnych skutków ubocznych.
6. Koszty i Refundacja
Koszty zabiegu wszywki alkoholowej mogą się różnić w zależności od placówki i regionu. Generalnie koszt waha się w okolicach kilkuset złotych, co może być jednym z czynników do rozważenia przy wyborze tej opcji leczenia.
Ważne jest również, że zabieg nie jest refundowany przez NFZ (Narodowy Fundusz Zdrowia). Oznacza to, że pacjenci muszą pokryć koszty zabiegu samodzielnie, co może wpłynąć na dostępność tej opcji dla niektórych osób.
Niektóre kliniki oferują różne opcje płatności lub rabaty, co może pomóc w dostosowaniu kosztów do budżetu pacjenta. Porównanie różnych opcji i rozmowa z lekarzem może pomóc w znalezieniu najlepszego rozwiązania.
7. Po Zabiegu
Po zabiegu wszywki alkoholowej, pacjent może wrócić do domu tego samego dnia. Nie ma wymogu dodatkowych wizyt kontrolnych, co sprawia, że jest to wygodna opcja dla wielu osób.
Jednak pielęgnacja rany jest kluczowa po zabiegu. Pacjent otrzyma szczegółowe instrukcje dotyczące tego, jak dbać o miejsce nacięcia, aby zapobiec infekcji i zapewnić prawidłowe gojenie się.
Jest to również czas na refleksję i wsparcie w procesie wyzdrowienia. Wsparcie rodziny, przyjaciół i profesjonalistów może być kluczowe w utrzymaniu trzeźwości i skutecznym wykorzystaniu wsparcia, jakie daje implantacja esperalu.
8. Potencjalne Skutki Uboczne i Przeciwwskazania
Jak każda procedura medyczna, implantacja esperalu może wiązać się z pewnymi skutkami ubocznymi i przeciwwskazaniami. Skutki uboczne mogą obejmować miejscowe podrażnienie, infekcję lub reakcje alergiczne.
Ponadto, zabieg może nie być odpowiedni dla wszystkich pacjentów. Osoby z pewnymi schorzeniami zdrowotnymi, takimi jak poważne problemy z wątrobą, mogą nie kwalifikować się do tego typu terapii.
Dlatego tak ważna jest dokładna konsultacja z lekarzem specjalistą. Odpowiednia ocena stanu zdrowia, historii medycznej i innych czynników może pomóc w zapewnieniu, że wszywka alkoholowa jest odpowiednim wyborem dla pacjenta.
9. Porównanie z Innymi Metodami Leczenia Alkoholizmu
Implantacja esperalu to tylko jedna z wielu dostępnych opcji leczenia alkoholizmu. Inne opcje mogą obejmować terapię behawioralną, grupy wsparcia, leczenie stacjonarne czy inne leki wspierające proces wyzdrowienia.
Wybór najlepszej metody zależy od indywidualnych potrzeb pacjenta, dostępności usług, kosztów i preferencji. Implantacja esperalu może być częścią zintegrowanego planu leczenia, który uwzględnia różne aspekty uzależnienia.
Rozważenie różnych opcji i rozmowa z profesjonalistami w dziedzinie uzależnień może pomóc w znalezieniu najbardziej odpowiedniego planu leczenia, który będzie działał dla konkretnego pacjenta.
10. Podsumowanie i Rekomendacje
Zabieg wszywki alkoholowej, znany również jako implantacja esperalu, to potężne narzędzie w walce z alkoholizmem. Poprzez zniechęcanie do spożywania alkoholu, wsparcie jest zapewnione przez cały rok.
To jednak tylko jeden z wielu dostępnych środków i może nie być odpowiedni dla wszystkich. Indywidualna konsultacja z lekarzem specjalistą, ocena stanu zdrowia i zrozumienie opcji są kluczowe, aby znaleźć najlepszy sposób na wyzdrowienie.
Uzależnienie od alkoholu to skomplikowany problem, który wymaga zindywidualizowanego podejścia. Implantacja esperalu może być cennym narzędziem w procesie leczenia, ale jak każda terapia, musi być stosowana z odpowiednią rozwagą i w ramach kompleksowego planu leczenia.
W ten sposób kończy się analiza i omówienie wszywki alkoholowej jako metody leczenia alkoholizmu. Jest to nowoczesny i innowacyjny sposób wsparcia dla wielu pacjentów, choć jak z każdym medycznym narzędziem, musi być stosowany odpowiednio i z rozwagą.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Dżuma trapi ludzkość od 5000 lat. W tym czasie wywołująca ją Yersinia pestis ulegała wielokrotnym zmianom, zyskując i tracąc geny. Około 1500 lat temu, niedługo przed jedną z największych pandemii – dżumą Justyniana – Y. pestis stała się bardziej niebezpieczna. Teraz dowiadujemy się, że ostatnio bakteria dodatkowo zyskała na zjadliwości. Pomiędzy wielkimi pandemiami średniowiecza, a pandemią, która w XIX i XX wieku zabiła około 15 milionów ludzi, Y. pestis została wzbogacona o nowy niebezpieczny element genetyczny.
Naukowcy z Uniwersytetu Chrystiana Albrechta w Kilonii i Instytutu Biologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka przeanalizowali genom Y. pestis od neolitu po czasy współczesne. Mieli dostęp m.in. do szkieletów 42 osób, które zostały pochowane pomiędzy XI a XVI wiekiem na dwóch duńskich cmentarzach parafialnych.
Wcześniejsze badania pokazały, że na początkowych etapach ewolucji patogen nie posiadał genów potrzebnych do efektywnej transmisji za pośrednictwem pcheł. Taka transmisja jest typowa dla współczesnej dżumy dymieniczej. W wyniku ewolucji Y. pestis znacząco zwiększyła swoją wirulencję, co przyczyniło się do wybuchu jednych z najbardziej śmiercionośnych pandemii w historii ludzkości, mówi doktor Joanna Bonczarowska z Instytutu Klinicznej Biologii Molekularnej na Uniwersytecie w Kilonii. Podczas naszych badań wykazaliśmy, że przed XIX wiekiem żaden ze znanych szczepów Y. pestis nie posiadał elementu genetycznego znanego jako profag YpfΦ, dodaje uczona. Profag, jest to nieczynna postać bakteriofaga, fragment DNA wirusa, który został włączony do materiału genetycznego zaatakowanej przez niego bakterii.
Te szczepy Y. pestis, które mają w swoim materiale genetycznym YpfΦ, są znacznie bardziej śmiercionośne, niż szczepy bez tego profaga. Nie można więc wykluczyć, że to jego obecność przyczyniła się do wysokiej śmiertelności podczas pandemii z XIX/XX wieku.
Naukowcy z Kilonii chcieli szczegółowo poznać mechanizm zwiększonej wirulencji Y. pestis z profagiem YpfΦ. W tym celu przyjrzeli się wszystkim białkom kodowanym przez tę bakterię. Okazało się, że jedno z nich jest bardzo podobne do toksyn znanych z innych patogenów.
Struktura tego białka jest podobna do enterotoksyny wytwarzanej przez Vibrio cholerae (ZOT - zonula occludens toxin), która ułatwia wymianę szkodliwych substancji pomiędzy zainfekowanymi komórkami i uszkadza błonę śluzową oraz nabłonek, dodaje Bonczarowska. Uczona wraz z zespołem będą w najbliższym czasie badali wspomniane białko, gdyż jego obecność prawdopodobnie wyjaśnia zjadliwość współczesnych szczepów Y. pestis.
Badacze zwracają uwagę, że szybka ewolucja patogenu zwiększa ryzyko pandemii. Nabywanie nowych elementów genetycznych może spowodować, że pojawią się nowe objawy. To zaś może prowadzić do problemów z postawieniem diagnozy i opóźnienia właściwego leczenia, które jest kluczowe dla przeżycia. Co więcej, niektóre szczepy Y. pestis już wykazują oporność na różne antybiotyki, co dodatkowo zwiększa zagrożenie, stwierdza doktor Daniel Unterweger, który stał na czele grupy badawczej. Naukowcy przypominają, że u innych bakterii również odkryto elementy podobne do YpfΦ, co może wskazywać na ich zwiększoną wirulencję.
Zrozumienie, w jaki sposób patogen zwiększał swoją szkodliwość w przeszłości, a czasem robił to skokowo, pomoże nam w wykrywaniu nowych jego odmian i w zapobieganiu przyszłym pandemiom, wyjaśnia cel badań profesor Ben Krause-Kyora z Instytutu Klinicznej Biologii Molekularnej.
Dżuma to wciąż jedna z najbardziej niebezpiecznych chorób. Śmiertelność w przypadku szybko nieleczonej choroby wynosi od 30% (dżuma dymienicza) do 100% (odmiana płucna). Obecnie najczęściej występuje w Demokratycznej Republice Konga, Peru i na Madagaskarze. Zdarzają się jednak zachorowania w krajach wysoko uprzemysłowionych. Na przykład w USA w 2020 roku zanotowano 9 zachorowań, z czego zmarły 2 osoby.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Naukowcy z Uniwersytet w Tel Awiwie szukają przyczyny masowego wymierania jeżowców w Morzu Śródziemnym i Zatoce Akaba. W ciągu kilku miesięcy wymarła cała populacja gatunku Diadema setosum zamieszkująca Zatokę Akaba. Badania wykazały, że podobne zjawisko zachodzi również w całym regionie, w tym u wybrzeży Turcji, Grecji, Arabii Saudyjskiej, Egiptu i Jordanii. Tymczasem jeżowce, a szczególnie Diadema setosum, są kluczowym gatunkiem niezbędnym do prawidłowego funkcjonowania raf koralowych.
Uczeni sądzą, że wśród jeżowców panuje epidemia wywołana przez orzęski, które przedostały się Morza Śródziemnego na Morze Czerwone. Wszczęto alarm i specjaliści zastanawiają się, jak uratować izraelskie rafy koralowe.
Najpierw zaobserwowano, że w ciągu kilku tygodni wyginęły wszystkie Diadema setosum w jednym z północnych regionów Zatoki. Początkowo sądziliśmy, że to jakieś zanieczyszczenie, zatrucie, może gdzieś doszło do wycieku, z jakiegoś zakładu przemysłowego czy hotelu na północy Zatoki Akaba. Gdy jednak sprawdziliśmy inne miejsca, okazało się, że to nie jest lokalny incydent. Wszystko wskazywało na szybko rozprzestrzeniającą się epidemię. Koledzy z Arabii Saudyjskiej poinformowali nas o podobnych przypadkach. Padły nawet jeżowce, które hodujemy dla celów badawczych w akwariach w naszym Instytucie Międzyuniwersyteckim i jeżowce z Underwater Observatory Marine Park. Patogen prawdopodobnie przedostał się przez system pompujący wodę. To szybka, brutalna śmierć. W ciągu dwóch dni ze zdrowego jeżowca pozostaje szkielet ze znaczącymi ubytkami tkanki. Umierające jeżowce nie są w stanie się bronić przed rybami, te się na nich żywią, co może przyspieszyć rozprzestrzenianie się epidemii, mówi główny autor badań, doktor Omri Bronstein z Wydziału Zoologii Uniwersytetu w Tel Awiwie.
Doktor Bronstein od lat bada rafy koralowe pod kątem występowania na nich gatunków inwazyjnych. Jednym z gatunków, na których się skupiał jest właśnie D. setosum, czarny jeżowiec o wyjątkowo długich kolcach. To gatunek rodzimy Indo-Pacyfiku, który dzieli się na dwa klady. Jeden występujący na zachodzie Pacyfiku i u wschodnich wybrzeży Afryki i drugi zamieszkujący Morze Czerwone oraz Zatokę Perską. Wybudowanie Kanału Sueskiego otworzyło tropikalnym gatunkom z Indo-Pacyfiku drogę na Morze Śródziemne. D. setosum został zaobserwowany w tym akwenie po raz pierwszy w 2006 roku u wybrzeży Turcji. Od tamtej pory gatunek zwiększył swój zasięg na cały Lewant oraz Morza Jońskie i Egejskie. Globalne ocieplenie dodatkowo zaś przyspiesza inwazję gatunków tropikalnych na wschodnie regiony Morza Śródziemnego.
Jeżowce, a w szczególności Diadem setosum, to kluczowe gatunki zapewniające zdrowie rafom koralowym. Są one ogrodnikami raf. Żywią się glonami, zapobiegając zaduszeniu przez nie koralowców, z którymi konkurują o dostęp do światła. Niestety jeżowce te nie występują już w Zatoce Akaba, a zasięg ich wymierania szybko rozszerza się na południe, dodaje Bronstein.
Izraelczycy, po otrzymaniu pierwszych informacji o pojawieniu się na Morzu Śródziemnym inwazyjnego D. setosum, przystąpili do badań nad intruzem. W 2016 roku po raz pierwszy zauważyli ten gatunek u śródziemnomorskich wybrzeży Izraela. Od 2018 odnotowują gwałtowny rozrost jego populacji. Ledwo jednak rozpoczęliśmy badania podsumowujące inwazję jeżowców na Morze Śródziemne, a zaczęliśmy otrzymywać informacje o ich nagłym wymieraniu. Można stwierdzić, że wymieranie inwazyjnego gatunku nie jest niczym niekorzystnym, ale musimy brać pod uwagę dwa zagrożenia. Po pierwsze, nie wiemy jeszcze, jak to wymieranie wpłynie na gatunki rodzime dla Morza Śródziemnego. Po drugie, i najważniejsze, bliskość Morza Śródziemnego i Czerwonego zrodziła obawy o przeniesienie się patogenu na na rodzimą populację jeżowców na Morzu Czerwonym. I tak się właśnie stało, wyjaśnia Bronstein.
To, co dzieje się obecnie na Morzu Śródziemnym i Czerwonym przypomina zjawiska znane z Karaibów. W 1983 roku nagle wymarły tam jeżowce, a rafy koralowe zostały zniszczone przez glony. W ubiegłym roku sytuacja się powtórzyła. A dzięki nowym technologiom i badaniom przeprowadzonym przez naukowców z Cornell University wiemy, że przyczyną zagłady jeżowców na Karaibach były pasożytnicze orzęski. Stąd też podejrzenie, że to one są przyczyną wymierania jeżowców u zbiegu Europy, Afryki i Azji.
Diadema setosum to jeden z najbardziej rozpowszechnionych na świecie gatunków jeżowców. Sytuacja jest naprawdę poważna. W Morzu Czerwonym wymieranie przebiega błyskawicznie i już objęło większy obszar, niż w Morzu Śródziemnym. Wciąż nie wiemy, co dokładnie zabija jeżowce. Czy to orzęski, jak na Karaibach, czy też jakiś inny czynnik? Tak czy inaczej jest on z pewnością przenoszony przez wodę, dlatego też obawiamy się, że wkrótce wyginą wszystkie jeżowce w Morzu Śródziemnym i Czerwonym, martwi się Bronstein.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.