Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0

Dno morskie pokryte mikroplastikiem. Nowy rekord to niemal 2 miliony fragmentów na metr
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Nauki przyrodnicze
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Na Grzbiecie Wschodniopacyficznym, między Alaską a Kalifornią, naukowcy odkryli trzy nieznane wcześniej gatunki kikutnic (pająków morskich) napędzanych... metanem.
Zwierzęta żyjące przy miejscach wysięków metanu na dnie morskim wypracowały niezwykłe partnerstwo z licznymi gatunkami bakterii żywiących się metanem. Kikutnice z rodzaju Sericosura (rodzina Amotheidae) zapewniają bakteriom miejsce do życia na swoim egzoszkielecie, hodują bakterie i je zjadają. Szczegółowe analizy tkanek kikutnic wykazały, że w ich skład wchodzi węgiel pochodzący z metanu.
Rodzaj Sericosura jest znajdowany wyłącznie w habitatach chemosyntetycznych, takich jak okolice kominów hydrotermalnych, zimnych wysięków z dna morskiego, czy miejsc, w które opadły ciała waleni. Chemosynteza jest prostszym od fotosyntezy i starszym ewolucyjnie sposobem autotrofizmu (samożywności).
Chemosyntezę przeprowadzają bakterie. Jak widzimy, często stanowią one źródło pożywienia dla kolejnych organizmów. W tym przypadku dla kikutnic. To niezwykle ważny proces, który zachodzi w ekosystemach głębinowych, gdzie fotosynteza jest niemożliwa.
Mikrobiom egzoszkieletu kikutnic zawierał wiele taksonów bakterii, w tym trzy rodziny znane z powiązań ze zwierzętami. Były wśród nich Methylomonadaceae-MMG-2, które są symbiontami gąbek czy wieloszczetów, Methylomonadaceae-MMG-3 to symbionty omułkowatych, a Methylophilaceae są epibiontami skorupiaków żyjących przy kominach hydrotermalnych.
Naukowcy przypuszczają, że żywiące się metanem bakterie kolonizują egzoszkielet kikutnic przechodząc z rodziców na potomstwo.
Więcej o napędzanych metanem kikutnicach znajdziecie tutaj: https://www.pnas.org/doi/full/10.1073/pnas.2501422122
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Wielkie wirusy mają istotne znaczenie dla ekosystemu mórz i oceanów poprzez ich oddziaływanie z glonami czy amebami, które znajdują się na dole morskiego łańcucha pokarmowego. Naukowcy z University of Miami odkryli 230 nowych, nieznanych dotychczas wielkich wirusów żyjących w morzach i oceanach. Odkrycia dokonali zaś za pomocą wysoko wydajnych metod obliczeniowych za pomocą których przeanalizowali publicznie dostępne bazy danych zawierających informacje o genach zidentyfikowanych w wodach na całym świecie.
Wśród przeanalizowanych genomów naukowcy scharakteryzowali 530 nowych białek funkcyjnych, w tym 9 zaangażowanych w fotosyntezę. To wskazuje, że posiadające je wirusy są zdolne do manipulowania swoim gospodarzem i jego procesem fotosyntezy.
Poprzez lepsze zrozumienie różnorodności i roli wielkich wirusów w oceanach, ich interakcji z glonami i innymi mikroorganizmami, możemy przewidywać szkodliwe zakwity glonów, które są zagrożeniem dla zdrowia ludzi na całym świecie, mówi współautor badań, profesor Mohammad Moniruzzaman. Wielkie wirusy są często główną przyczyną śmierci fitoplanktonu znajdującego się na dole łańcucha pokarmowego wspierającego systemy oceaniczne i źródła pożywienia. Nowo odkryte wirusy mogą mieć też potencjał biotechnologiczny, gdyż mogą wytwarzać nowe enzymy, dodaje uczony.
Odkrycia dokonano dzięki nowatorskiemu narzędziu BEREN (Bioinformatic tool for Eukaryotic virus Recovery from Environmental metageNomes), zaprojektowanemu specjalnie pod kątem wykrywania wielkich wirusów w rozległych publicznych bazach danych. Naukowcy użyli przy pracy superkomputera Pegasus.
Źródło: Expansion of the genomic and functional diversity of global ocean giant viruses
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Teleskop Webba wykrył w atmosferze planety K2-18b molekuły zawierające węgiel, w tym metan oraz dwutlenek węgla. Odkrycie to kolejna wskazówka, że K2-18b może być planetą hyceańską (hycean planet). To termin zaproponowany niedawno przez naukowców z Uniwersytetu w Cambridge na określenie hipotetycznej klasy planet. Pochodzi od połączenia słów „wodór” (hydrogen) i „ocean”. Oznacza potencjalnie nadające się do zamieszkania gorące planety pokryte oceanami, które posiadają bogatą w wodór atmosferę. Zdaniem brytyjskich uczonych mogą być bardziej powszechne niż planety typu ziemskiego.
Jeśli przyjmiemy, że planety hyceańskie rzeczywiście istnieją i stanowią nową klasę planet, oznacza to, że ekosfera – czyli obszar wokół gwiazdy, w którym istniejące planety mogą podtrzymać życie – jest większy, niż ekosfera oparta wyłącznie na istnieniu wody w stanie ciekłym.
K2-18b krąży w ekosferze chłodnego karła K2-18 znajdującego się w odległości 120 lat świetlnych od Ziemi w Gwiazdozbiorze Lwa. Jest ona 8,6 razy bardziej masywna od Ziemi. Rozmiary plasują ją pomiędzy wielkością Ziemi a Neptuna. W Układzie Słonecznym nie istnieje żaden „mini-Neptun”, dlatego słabo rozumiemy takie światy. Jeśli zaś K2-18b jest rzeczywiście planetą hyceańską, jeśli taki typ planet istnieje, mogą być one dobrym celem poszukiwania życia. Tradycyjnie życia poszukiwaliśmy na mniejszych skalistych planetach, jednak atmosfery większych światów hyceańskich jest łatwiej badać, mówi Nikku Madhusudhan z Uniwersytetu w Cambridge. Kierował on pracami zespołu, który zaproponował istnienie światów hyceańskich. Właśnie zresztą na podstawie badań K2-18b.
Obecność w atmosferze tej planety dużych ilości metanu i dwutlenku węgla przy braku amoniaku wspiera hipotezę, że istnieje tam ocean przykryty bogatą w wodór atmosferę. Jakby tego było mało, wstępne dane przekazane przez Webba mogą wskazywać na obecność w atmosferze siarczku dimetylu (DMS). Na Ziemi związek ten jest wytwarzany wyłącznie przez organizmy żywe, a większość DMS obecnego w atmosferze naszej planety zostało wyemitowane przez fitoplankton. Jednak ewentualne potwierdzenie istnienia tego związku w atmosferze K2-18b wymaga dalszych badań.
Mimo, że planeta znajduje się w ekosferze, a jej atmosfera zawiera molekuły z węglem, nie oznacza to jeszcze, że może na niej istnieć życie. Promień K2-18b jest o 2,6 razy większy od promienia Ziemi. To oznacza, że jej wnętrze prawdopodobnie stanowi lód poddany wysokiemu ciśnieniu, na jego powierzchni znajduje się ocean, a planetę otacza atmosfera cieńsza niż atmosfera Ziemi. Temperatura oceanu może być zbyt wysoka, by mogło powstać w nim życie. Być może jest na tyle wysoka, że nie ma tam wody w stanie ciekłym.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Mikro- i nanoplastik zawarty w glebie i ziemi może znacząco zwiększać ilość toksyn absorbowanych przez rośliny, ludzi i zwierzęta. Naukowcy z Rutgers University informują na łamach NanoImpact, że w sałacie narażonej na działanie nanoplastiku oraz innych obecnych w środowisku zanieczyszczeń – takich jak np. arsen – ilość toksycznych substancji była znacznie większa, niż w sałacie, która miała do czynienia tylko z tradycyjnymi zanieczyszczeniami. Podobne zjawisko zaobserwowano w ludzkich tkankach.
Wprowadziliśmy do środowiska już około 7 miliardów ton plastiku, który ciągle się rozpada. Zanieczyszcza on wszystko, co nas otacza – wodę, którą pijemy, pożywienie i powietrze, którym oddychamy, mówi Philip Demokritou, dyrektor Centrum Nanonauki i Zaawansowanych Materiałów na Rutgers University, który był jednym z głównych autorów obu badań.
Uczeni wykorzystali model komórkowy ludzkiego jelita cienkiego połączony z aparatem symulującym układ trawienny. Badania wykazały, że obecność mikroplastiku aż sześciokrotnie zwiększyła wchłanianie samego tylko arsenu. Takie samo zjawisko zaobserwowano w przypadku boskalidu, szeroko stosowanego pestycydu, który również w większej ilości akumulował się w ludzkich tkankach w obecności nanoplastiku. Co gorsze, zależność była dwustronna. Nie tylko plastik zwiększa wchłanianie zanieczyszczeń, ale i zanieczyszczenia zwiększają, i to niemal dwukrotnie, wchłanianie plastiku.
Wiemy, że materiały w skali nano mogą przekraczać bariery biologiczne. Im są mniejsze, tym łatwiej przedostają się przez warstwy, które chronią nasz organizm, mówi Demokritou.
Podczas badań nad sałatą, naukowcy użyli polistyrenu o dwóch rozmiarach, 20 i 1000 nanometrów, oraz arsenu i boskalidu. Odkryli, że mniejsze cząstki miały większy wpływ. Doprowadziły one do 3-krotnego zwiększenia arsenu przez sałatę. Zjawisko takie zaobserwowano zarówno w uprawach hydroponicznych, jak i w przypadku sałaty uprawianej w ziemi. Dzięki zaawansowanym technikom obrazowania naukowcy wykazali, że im mniejsze cząstki, tym łatwiej przedostają się one z korzeni do pozostałych części rośliny.
Ludzie wprowadzili do środowiska olbrzymie ilości plastiku. Nie ulega on rozkładowi, tylko rozpada się na coraz mniejsze fragmenty, które z wodą, pożywieniem i powietrzem trafiają do naszych organizmów. Niedawno opisywaliśmy badania, których autorzy zauważyli związek pomiędzy obecnością plastiku w organizmie a problemami zdrowotnymi. Teraz widzimy, że plastik zwiększa ilość toksyn, które wchłaniamy.
Dlatego też Demokritou mówi, że przede wszystkim powinniśmy zmniejszać ilość używanego plastiku. Jest to niezwykle ważne w rolnictwie, które używa olbrzymich ilości plastiku np. w postaci agrowłóknin. W ten sposób gleba i woda w miejscu produkcji żywności są dodatkowo zanieczyszczane mikro- i nanoplastikiem, który trafia do żywności, a w końcu do naszych organizmów. Dlatego przynajmniej w rolnictwie powinny być używane w pełni biodegradowalne tworzywa sztuczne.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.