Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Topniejący lód odsłonił szlak wikingów i cenne artefakty
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Humanistyka
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
W duńskim Lejre poszukiwacze skarbów znaleźli niezwykle rzadki fragment hełmu sprzed epoki wikingów. Platerowany złotem zabytek z brązu został ozdobiony granatami i motywami zwierzęcymi. Zdaniem specjalistów, musiał być częścią jednego z najwspanialszych hełmów ze Skandynawii. Złoto, ornamenty oraz granaty pokazują, jak wspaniały był to hełm, mówi Julie Nielsen, dyrektor ds. archeologii w muzeum w Roskilde.
Zabytek został znaleziony w dwóch pasujących do siebie częściach. Razem stanowią większą część elementu umieszczanego nad oczami. Ornament w postaci zwierzęcia z wyróżniającymi się zębami i dużymi oczami reprezentuje styl znany nam z germańskiej epoki żelaza. Fragmenty pochodzą z lat 650–750, dodaje Nielsen.
Odegrało w przeszłości niezwykle ważną rolę. To tam miał założyć swą siedzibę pierwszy król Danii, legendarny Skjold. W okolicy znajdują się neolityczne dolmeny. W epoce brązu lokalni możni znaczyli są obecność kolejnymi kurhanami. W okolicy nie znaleziono dotychczas żadnych siedzib z okresu neolitu czy epoki brązu, jednak historycy nie wątpią, że musieli tam mieszkać ludzie. Około 500 roku w Lejre doszło do dużej zmiany. Pojawiają się wielkie budowle, świadczące o bogactwie, być może o obecności tutaj władzy królewskiej. Największa z nich ma imponujące 650 metrów kwadratowych. Być może to one były wzorcem dla Heorota, dworu królów duńskich opisanych w Beowulfie.
Znaleziony niedawno fragment wspaniałego hełmu wpisuje się w krajobraz wielkości Lejre. Julie Nielsen uważa, że hełm należał albo do króla, albo do osoby z najwyższej warstwy społecznej. Czerwony granat to symbol potęgi, bogaty ornament opowiada historię o potędze osoby, która hełm posiadała i nosiła, stwierdza uczona. Jej zdaniem nie był to hełm używany w walce. W germańskiej późnej epoce żelaza w Lejre nie toczono walk. Było to centrum skupiające elitę polityczną i religijną. Na wschodzie i zachodzie – w Anglii i Szwecji – znajdujemy fragmenty podobnych hełmów. To pokazuje, że Lejre znajdowało się na przecięciu szlaków, było miejscem gdzie krzyżowały się drogi, a handel odgrywał tutaj niezwykle istotną rolę, mówi Nielsen.
Szwedzcy i duńscy uczeni porównują znaczenie Lejre ze szwedzką Gamla Uppsala, która stanowiła siedzibę legendarnej szwedzkiej dynastii Ynglingów. John Ljungkvist z Uniwersytetu w Uppsali, który szczegółowo zbadał fragment hełmu podkreśla jego wyjątkową konstrukcję. W innych hełmach element ten składa się z trzech osobnych części. Tutaj mamy jedną część. Dotychczas nie natrafiliśmy na nic podobnego. To produkt szczególnie wysokiej jakości. Dorównuje słynnemu hełmowi z Sutton Hoo.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W ubiegłym roku grupa detektorystów znalazła na farmie Skumsnes w Fitjar w zachodniej Norwegii monetę oraz broszkę z fragmentem tkaniny. Na miejsce przybyli archeolodzy, którzy potwierdzili, że w miejscu odkrycia znajduje się cmentarz z epoki wikingów. Cmentarz położony jest na wzgórzu, między naturalnym portem a dużą farmą, znajdującą się na szczycie. Rozciąga się z niej widok na port. W późnej epoce żelaza takie miejsca, zapewniające statkom schronienie, a podróżnym odpoczynek, odgrywały coraz większą rolę i były kontrolowane przez lokalnych władców.
Pochowane tutaj osoby złożono do grobów z wysokiej jakości biżuterią. Nieczęsto zdarza się znaleźć cmentarz z tak dobrze zachowanymi przedmiotami. Z naukowego punktu widzenia mamy tutaj do czynienia z niewielkim skarbem, mówi Søren Diinhoff z Muzeum Uniwersytetu w Bergen.
W tym czasie w Skumsnes istniało duże gospodarstwo rolne, które prawdopodobnie należało do lokalnego lub regionalnego władcy. Lokalizacja przy wybrzeżu czyniła ten obszar atrakcyjnym dla statków, szukających bezpiecznego portu. To mogło generować dodatkowe dochody, co wyjaśniałoby, dlaczego znalezione groby są bardziej bogato wyposażone niż typowe pochówki. Ludzie pracujący dla władcy, czerpiący dochody z rolnictwa i zapewniania schronienia podróżnym, byli bogatsi niż ich pobratymcy, mieszkający w miejscach o mniej korzystnym położeniu i sąsiedztwie.
W ciągu ostatnich miesięcy archeolodzy odkryli trzy groby. Wszystkie trzy należą do kobiet, które zmarły w pierwszej połowie IX wieku. Jedna z kobiet została pochowana w naturalnym zagłębieniu skalnym. W jej grobie znaleziono biżuterię i charakterystyczne owalne broszki, jakimi kobiety wikingów spinały ubrania. Niektóre elementy jej biżuterii pochodziły z Anglii lub Irlandii.
Druga kobieta miała jeszcze wyższy status. Kamienie w jej grobie ułożono na kształt 4-metrowej łodzi. Większy kamień pośrodku wyznaczał maszt, być może symbolizował też zmarłą. Pomiędzy kamieniami umieszczono nity z łodzi. Zmarłą wyposażono w borsze, biżuterię, naszyjnik z 46 szklanych paciorków i 11 srebrnych monet. Jedna z nich to niezwykle rzadka moneta wybijana w latach 823–840 w duńskim Hedeby lub Ribe. Należy ona do monet typu Hedeby i prawdopodobnie została wybita za rządów Haralda Klaka. To najstarsze monety skandynawskie monety. Zdaniem Diinhoffa, to jak dotychczas najważniejsze znalezisko na tym cmentarzu. Pozostałe monety pochodzą z państwa Franków, z czasów Ludwika Pobożnego. Odkryte przedmioty sugerują, że obie kobiety miały kontakty z terenami położonymi poza Norwegią. Prawdopodobnie to nie przypadek. Być może obie pochodziły z zagranicy i wyszły za mąż za miejscowych, zastanawia się Diinhoff.
Kobieta z grobu w kształcie łodzi została też wyposażona w nożyce do strzyżenia owiec, zgrzebło do czesania wełny, przęślik i wrzeciono. Stąd archeolodzy wnioskują, że na królewskiej farmie kobieta zajmowała się wytwarzaniem tekstyliów. To było prestiżowe zajęcie. Farmy produkujące wysokiej jakości ubrania cieszyły się wysokim statusem, wyjaśnia archeolog. Co więcej, w grobie kobiety znajdował się też klucz z brązu. To wskazuje, że była osobą zarządzającą farmą, dodaje Diinhoff. Na to samo może też wskazywać patelnia w jej grobie.
W żadnym z grobów nie znaleziono ludzkich szczątków. To powszechny problem w zachodniej Norwegii. Skład tutejszej gleby powoduje, że kości się nie zachowują.
Archeolodzy zwracają uwagę na jeszcze jedno. W opisanym powyżej grobie kobiety szklane paciorki i monety znaleziono na ciemnej masie organicznej. Być może były one schowane w skórzanym woreczku. Powstaje więc pytanie, dlaczego zmarła nie została ubrana w swoją biżuterię. Być może dlatego, że w grobie nigdy nie było ciała? Archeolodzy zastanawiają się, czy to nie cenotaf, symboliczny grobowiec. W grobie znaleziono bowiem jeszcze jedną bardzo interesującą rzecz.
To malutki detal, ale niezwykle interesujący. Na środku kamiennej łodzi znajdował się kamień wyznaczający maszt. Gdy naukowcy go odwrócili, okazało się, że ma on kształt kobiecych genitaliów. To nie przypadek, stwierdza Diinhoff. Być może kamień położono, by symbolizował kobietę, której nie można było tutaj pochować. To by wyjaśniało, dlaczego artefakty z pochówku nie były rozłożone tak, jak powinny, gdyby przyozdobiono nimi ciało.
Grób trzeciej kobiety nie został w pełni zbadany. W dwóch pierwszych grobach znaleziono tak dużo przedmiotów, że archeologom nie wystarczyło czasu na zbadanie trzeciego. Na razie w trzecim grobie znaleziono liczne obiekty, w tym 20 koralików, pozostałości po niezidentyfikowanej posrebrzanej biżuterii oraz pozłacaną broszę z okresu Merowingów, zatem z czasów sprzed epoki wikingów. Prawdopodobnie miała ona dla zmarłej specjalne znacznie. Mogła przypominać o rodzinie lub tradycji.
Archeologom udało się też zidentyfikować dwa kolejne pochówki, a wskazania z wykrywaczy metali sugerują, że może ich być nawet 20. Można przypuszczać, że to groby bogatej rodziny, do której należała farma w Skumsnes, kontrolująca pobliski port w imieniu lokalnego króla.
W ostatnim czasie archeolodzy z Muzeum Uniwersytetu w Bergen często pracują przy grobach z epoki wikingów. W bieżącym roku odkryli więcej takich grobów, niż zwykle w ciągu 10 lat. Część odkryć dokonano przypadkiem, jednak większość to zasługa detektorystów. Diinhoff mówi, że groby wikingów są łatwe do odnalezienia, bo zawierają wiele metalowych przedmiotów. Zdaniem archeologa, takich odkryć powinno być znacznie więcej, ale ludzie, którzy trafiają na nie na własnej ziemi, nie informują o tym władz. Gdy już jesteśmy w takim miejscu, często dowiadujemy się, że grób znaleziono wiele lat wcześniej, ale nikogo o tym nie informowano i po prostu go zaorano. W ten sposób tracimy olbrzymią liczbę stanowisk, stwierdza uczony.
Norwescy specjaliści mają dylemat. Z jednej strony woleliby, żeby niektóre groby zostały odkryte później, powiedzmy za 50 lat. Gdy będzie je można badać doskonalszymi technikami. Tymczasem działalność detektorystów zmusza ich do odkopywania takich grobów. Jednak z drugiej strony, wiele z nich nie przetrwa kolejnych 50 lat, gdyż znajdują się na terenach sąsiadujących z polami uprawnymi, więc w najbliższym czasie mogą paść ofiarą pługów.
Jak wspomnieliśmy, najbardziej interesującym znaleziskiem jest moneta z Hedeby lub Ribe. Jej obecność potwierdza, że w tym czasie dochodziło do dużych przemian społecznych, pojawiały się nowe formy handlu. Dla jej właścicielki moneta mogła mieć znacznie większą wartość niż środek wymiany. Jako biżuteria mogła przypominać jej, kim jest i skąd pochodzi. Innym interesującym przedmiotem jest trójlistna brosza, wykonana z zapięcia pasa pochwy frankijskiego miecza. To pokazuje, jak wyposażenie wojskowe z Francji było przerabiane na biżuterię w Skandynawii. Początkowo zapięcia takie były modyfikowane i ponownie używane, tak jak tutaj. Z czasem jednak zainspirowały one lokalną biżuterię, mówi Unn Pedersen z Uniwersytetu w Oslo.
Trójlistne brosze były popularne wśród wikińskich kobiet. Początkowo zdobiły je motywy roślinne z oryginalnych zapięć epoki Karolingów. Z czasem zostały one wyparte przez nordyckie motywy zwierzęce.
Groby ze Skumsnes to typowe pochówki bogatych kobiet epoki wikingów. Zawierają biżuterię i tekstylia. Jeśli nawet kobiety te nie były członkiniami elity, to niewątpliwie znajdowały się wysoko w hierarchii społecznej i ekonomicznej. Groby te przypominają, że dzięki rozwijającym się sieciom handlowym, rosnącemu zapotrzebowaniu na tekstylia i żagle, kobiety mogły gromadzić bogactwo.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Analiza niemal 7000 pochówków wskazuje, że po połowie VI wieku na południu dzisiejszej Norwegii doszło do poważnego kryzysu demograficznego. Liczba pochówków spadła o ponad 75% w porównaniu z okresem wcześniejszym. Co prawda pochówki nie oddają dokładnie liczby ludności, ale są bardzo dobrym wskaźnikiem trendów demograficznych i ich zakłóceń.
Wyniki nowych badań, których autorami są Kjetil Loftsgarden i Frode Iversen z Uniwersytetu w Oslo, są zbieżne z wynikami innych badań archeologicznych, które wskazują na zmniejszenie sieci osadniczej, co już samo w sobie sugeruje znaczne zmiany w rozmiarach populacji.
Zdaniem Iversena i Loftsgardena, kryzys populacyjny nastąpił w wyniku połączenia czynników klimatycznych i epidemiologicznych. W latach 536 i 540 doszło do dwóch dużych erupcji wulkanicznych, które spowodowały ochłodzenie klimatu, co mogło wywołać powszechne zmniejszenie się plonów i głód. W tym samym czasie w Europie ma miejsce pierwsza wielka epidemia dżumy. Dżuma Justyniana pojawiła się w 541 roku, dotarła na Wyspy Brytyjskie czy do Persji, nie można więc wykluczyć, że trafiła i do Skandynawii. Wszystkie te czynniki pojawiły się w momencie, gdy społeczeństwo było wrażliwe na kryzysy z powodu szybkiego wzrostu liczby ludności i kurczących się zasobów po okresie ekspansji rolniczej na nowe tereny.
Przed VI wiekiem na terenach dzisiejszej Norwegii i Szwecji doszło do szybkiego wzrostu liczby ludności, coraz więcej terenów było zajmowanych pod działalność rolniczą. Jednak ten wzrost spowodował, że lokalne zasoby były mocno wyeksploatowane, co czyniło społeczeństwo podatnymi na zewnętrzne wstrząsy. I takim właśnie wstrząsem były erupcje wulkaniczne, które mogły wywołać głód.
Liczba pochówków spada, groby są też mniej bogato wyposażone. Jednocześnie na ten okres przypada pojawienie się wielu monumentalnych kopców. Autorzy badań uważają, że w wyniku kryzysu ucierpiały też elity. Liczba ich członków zmniejszyła się, znaczna część zubożała. Jednocześnie ci członkowie elit, którzy przetrwali, umocnili swoją pozycję, często kosztem tych, którym się nie udało. I mogli ją zaznaczać organizując wielkie prace, prowadzące do powstania kopców. W ten sposób też konsolidowali swoją władzę, która była oparciem w niespokojnych czasach.
Z informacji, jakie mamy ze znacznie lepiej przebadanego kryzysu – Czarnej Śmierci z XIV wieku – wiemy, że tego typu wydarzenia prowadzą do większego rozwarstwienia społecznego, jednak po ustąpieniu sytuacji kryzysowej ci, którzy przetrwali, mają do dyspozycji więcej zasobów, więc społeczeństwo staje się bardziej egalitarne. Niewykluczone, że – pomimo olbrzymich różnic między VI a XIV wiekiem – podobne zjawiska pojawiły się w omawianym okresie.
Po kryzysie VI wieku społeczeństwo wieku VII było bardziej egalitarne, zasoby bardziej sprawiedliwie dzielone. Do epoki wikingów – dzięki korzystnym warunkom klimatycznym, postępach w rolnictwie i rozszerzaniu sieci handlowych – liczba ludności znowu wzrosła i wojownicy ze Skandynawii mogli ruszyć na Europę, przez wieki zaznaczając się jej historii.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
John Crowe i David O'Hare z Isle of Man wybrali się w maju na prywatny teren – oczywiście za zgodą właściciela – z wykrywaczami metali. Podczas spaceru znaleźli skarb składający się z 36 srebrnych monet – całych i we fragmentach – z czasów wikingów. To wspaniałe znalezisko pozwala nam lepiej zrozumieć gospodarkę Isle of Man w czasach wikingów. Na wyspie odkryto już więcej srebrnych monet na kilometr kwadratowy niż w Anglii, Irlandii, Szkocji czy Walii, mówi Allison Fox, kuratorka zbiorów archeologicznych z Manx National Heritage.
Analizą znaleziska zajęła się doktor Kristin Bornholdt Collins. To niezależna badaczka i specjalistka od numizmatyki z USA. Właśnie poznaliśmy efekty jej pracy.
Okazuje się, że John i David znaleźli monety wybite w Anglii i Irlandii pomiędzy ok. rokiem 1000 a rokiem 1065. Najwięcej z nich pochodzi z czasów Edwarda Wyznawcy (1042–1066), są też monety wybite przez Ethelreda II Bezradnego (978–1016) i Knuta Wielkiego (1015–1035). Reprezentowane są mennice z Yorku, Londynu, Lincoln, Cambridge, Hastings, Ipswich i Exeter. W zbiorze znajdują się też irlandzkie monety z Dublina z pierwszych dekad po roku 1000. Widać na nich profil Sigtrygga II Silkbearda Olafssona, króla Dublinu w latach 989–1036. Na podstawie najmłodszej z angielskich monet stwierdzono, że skarb został porzucony lub ukryty na krótko przed rokiem 1070.
Ten ważny skarb był prawdopodobnie zgromadzony w dwóch etapach. Najpierw właściciel zebrał monety irlandzkie i wcześniejsze angielskie, później dodał monety z czasów Edwarda Wyznawcy. Podobnie jak nieco wcześniejsze i większe skarby Northern i Glenfaba oraz podobnie datowany skarb Kirk Michael, możemy go porównać do zgromadzenia w portfelu różnych kart kredytowych, banknotów i monet, tak, jakby przygotowywano się do zagranicznej podróży. Właściciel zgromadził różne monety, jakimi posługiwali się kupcy i mieszkańcy okolic Morza Irlandzkiego, mówi doktor Bornholdt Collins. Specjalistkę najbardziej cieszy fakt, że oto mamy do czynienia z kolejnym blisko datowanym podobnym skarbem do znalezionych wcześniej. To daje unikatową okazję do przeprowadzenia badań porównawczych.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Archeolodzy z Muzeum w Odense znaleźli w Åsum ponad 50 pochówków wikingów. Podczas trwających od pół roku prac wydobyto świetnie zachowane szkielety oraz dobra grobowe, z których część pochodzi daleko spoza granic dzisiejszej Danii. Szkielety znakomicie zwiększą naszą wiedzę na temat codziennego życia ludzi z X wieku, z czasów pierwszego króla Danii, Gorma Starego, ojca Haralda Sinozębego. Znalezione przedmioty pozwolą zaś dokładniej zbadać szlaki handlowe, które wykorzystywali wikingowie.
Odkrywcy podkreślają, że praktycznie nie zdarza się, by w jednym miejscu znaleziono tak dużo tak dobrze zachowanych szkieletów. To otwiera przed nami wyjątkową okazję do przeprowadzenia wielu analiz naukowych, dzięki którym będziemy mogli poznać szczegóły diety pochowanych, poznać ich stan zdrowia i dowiedzieć się, skąd pochodzili. Być może uda się też zbadać ewentualne pokrewieństwo pomiędzy pochowanymi. Byłoby to szczególnie ważne, gdyż nigdy wcześniej nie przeprowadzono takich badań na podobnym cmentarzysku, mówi kurator Michael Borre Lundø.
Doktor Sarah Croix z Uniwersytetu w Aarhus jest szczególnie zainteresowana właśnie możliwością przeprowadzenia badań genetycznych. Groby w Åsum są tak dobrze zachowane, że po raz pierwszy może udać się przeprowadzić analizy antycznego DNA (aDNA) większości szkieletów, mówi. Uczona chciałaby sprawdzić, czy na cmentarzu nie chowano członków tej samej rodziny.
Szczególnie wyróżnia się jeden z pochówków. Kobiety, którą pochowano w wozie. Prawdopodobnie w tym, w którym podróżowała. Możemy wyobrazić sobie, że pochowano ją w najlepszym ubraniu, a do grobu złożono najcenniejsze z należących do niej przedmiotów. Był tam piękny naszyjnik ze szklanych paciorków, żelazny klucz, nóż z rękojeścią zdobioną srebrem i niewielki kawałek szkła, który mógł być amuletem. Przy wozie znajdowała się pięknie dekorowana drewniana skrzynia. Jej zawartość wciąż jest dla nas tajemnicą, mówi Lundø.
W innym z grobów znaleziono wysokiej jakości broszkę z brązu, czerwony szklany paciorek zawieszony na szyi zmarłej osoby, żelazny nóż oraz kryształ górski. Kryształy nie występują w Danii, ten prawdopodobnie pochodził z terenu dzisiejszej Norwegii.
Wspomniany cmentarz wikingów ma około 2000 metrów kwadratowych powierzchni i znajduje się na południowych krańcach wsi Åsum. Był używany w IX i X wieku. Dotychczas znaleziono tam 50 pochówków szkieletowych i 5 pochówków ciałopalnych.
Odkrycie potwierdza, że Åsum było jednym z kluczowych punktów najwcześniejszego formowania się ośrodka miejskiego, z którego z czasem powstało Odense.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.