Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

(wg badań, chętnie podam literaturę w razie potrzeby) dodatkowy koszt generowany przez bierne palenie osób niepalących

1 sekunda pracy komina węglowej elektrowni to całe życie palenia fajek, i pamiętaj palacz wciąga to co pali w swoje płuca najpierw i żyje a z dymem  komina ten numer ci nie przejdzie. ;D

Po pierwsze: skąd wiesz, że nie pracuję?

Bo takie bzdury o akcyzie i podatkach piszą ludzie którym ,,mamusia'' zapewnia przetrwanie - sprubuj sam zapracować a przestaniesz kleić przydługawe posty o niczym.

ale w biotechnologii na całym świecie do pracy absolutnie niezbędny jest tytuł magistra
Z tym tytułem możesz swobodnie w angli na zmywaku zasuwać garom to nie przeszkadza.
Po trzecie: zabawną hipokryzją są takie słowa u absolwenta studiów

zobacz jak żyją i pracują ci którzy te studia fundują , zrozumiesz więcej i przestaniesz mi się dziwić.
co to jest strategiczne myślenie

dzieciaku , twoją strategią jest przetrwać poniedziałek bez pytania, a piszesz o skali której nawet wyobraźnią objąć nie jesteś w stanie.

palenie nie spowoduje u danej pary bezpłodności
albo wzdęcia ;D
a które tak duży koncern otrzymał na pewno.

widzę że lizanie d..y to twoja specjalizacja??

 

Ile można żyć cudzym kosztem, w zamian nie dając nic prócz cyniczego gadania .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra, bardzo szybka odpowiedź i koniec z tymi bzdurami.

 

1 sekunda pracy komina węglowej elektrowni to całe życie palenia fajek, i pamiętaj palacz wciąga to co pali w swoje płuca najpierw i żyje a z dymem  komina ten numer ci nie przejdzie.

Ale z palenia węgla w elektrowni jest przynajmniej jakaś korzyść dla ludzi. Poza tym gdyby dym z komina elektrowni był aż tak szkodliwy, to palenie fajek miałoby znikomy wpływ na zdrowie. Tymczasem ma ogromny i nie zaprzeczysz temu choćbyś nie wiem, jak się starał.

 

Bo takie bzdury o akcyzie i podatkach piszą ludzie którym ,,mamusia'' zapewnia przetrwanie - sprubuj sam zapracować a przestaniesz kleić przydługawe posty o niczym.

Przedstawiłem bardzo konkretne dane. Szkoda, że nie umiesz na nie odpowiedzieć w sposób merytoryczny i nie wskazałeś żadnego konkretnego zarzutu - ale przyzwyczaiłem się do tego i właśnie dlatego kończę tę rozmowę.

 

Z tym tytułem możesz swobodnie w angli na zmywaku zasuwać garom to nie przeszkadza.

Ależ to było bezsensowne... najpierw sam marudzisz, że wykładasz podatki na moją edukację, a potem sugerujesz pracę na zmywaku w Anglii i odprowadzanie tam podatków od zarobionej kasy. Poza tym jeśli nie widzisz różnicy pmiędzy pracą innowacyjną, a wykonywaniem prostych, mechanicznych czynności (i odprowadzania w ten sposób kasy do budżetu innego państwa niż to, które zafundowało mi studia), to tylko potwierdza poziom twojego zrozumienia tego tematu.

 

dzieciaku , twoją strategią jest przetrwać poniedziałek bez pytania, a piszesz o skali której nawet wyobraźnią objąć nie jesteś w stanie.

Jak widać nawet nie rozumiesz podstaw stuktury finansów państwa (ot choćby informacja, że akcyza za zakup fajek idzie na ZUS), a próbujesz mnie pouczać.

 

widzę że lizanie d..y to twoja specjalizacja??

O, kolejny merytoryczny argument. Jest dobrze! Przecież nie każdy musi być w stanie pojąć, że ulga dla inwestora jest tańsza, niż wypłacanie kilkuset osobom kuroniówki...

 

Ile można żyć cudzym kosztem

Odprowadzaj do NFZ o 30% wyższe składki (pamiętaj, że akcyza nie trafia do NFZ - ale przecież tego nie musisz wiedzieć. O tym, że akcyza jest podatkiem od dóbr luksusowych, a nie podatkiem zdrowotnym, też nie, bo po co? Przypominam, że akcyzę płaci się także za wiele innych towarów, które szkodliwe nie są - akcyza nie jest podatkiem zdrowotnym), a wtedy będziesz uprawniony do wygadywania takich haseł.

 

 

KONIEC MOJEGO UDZIAŁU W TEJ DYSKUSJI.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ale z palenia węgla w elektrowni jest przynajmniej jakaś korzyść dla ludzi. Poza tym gdyby dym z komina elektrowni był aż tak szkodliwy, to palenie fajek miałoby znikomy wpływ na zdrowie

 

Tak dokładnie jest i powtórzę się mój dziadek palił 60 sportów dziennie i ostatnią kartkę z kalendarza zaliczył dobrze po 70 , a babcia co znim mieszkała przeszła 80.

 

Przedstawiłem bardzo konkretne dane

 

Przytoczę je żebyś je sobie jeszcze raz przeczytał i nie cisnął na siłę kitu mnie i innym:

Według szacunków Banku Światowego, koszty opieki zdrowotnej związane z paleniem wynoszą od 6 nawet do 15 procent wszystkich nakładów na opiekę zdrowotną. Jak podaje NFZ, dla Polski koszty te w najbliższych 20 latach wyniosą 83 do 189 miliardów złotych.

 

 

Naucz się czytać ze zrozumieniem i samodzielnie myśleć bo cię z rachunku prawdopodobieństwa nie przepuszczą do następnej klasy:

Straty na palaczy 83 przez 20lat wynosi= 4,3mld a dochody z samego watu to 3mld plus akcyza 11mld już dziś a nie za 20 lat kapujesz plus tekst poniżej z cytowanego przez ciebie artykułu:

 

Palenie nakręca PKB

 

Jednak to tylko jedna strona medalu. Palacze, jak wszyscy inni konsumenci, generują polskie PKB oraz przynoszą znaczące wpływy podatkowe. Wpływy do budżetu z tytułu podatku akcyzowego wyniosły w ubiegłym roku ponad 11 miliardów złotych.

 

Dodatkowo, ponieważ większość wypalanych przez nas papierosów produkowanych jest w kraju, należałoby doliczyć wpływy z podatku CIT płaconego przez koncerny tytoniowe, wpływy z VAT od sprzedaży papierosów i innych wyrobów tytoniowych. Takie dane trudno oszacować, jednak sam VAT od sprzedaży można przyjąć na poziomie około 3 miliardów złotych rocznie.

 

 

pmiędzy pracą innowacyjną

 

Żeby się zajmować innowacjami, to trzeba być bystrym obserwatorem, z dużym doświadczeniem a nie pyskatym gówniarzem który nawet ze zrozumieniem zamieszczonego przez siebie artykułu przeczytać nie umie.

 

Jak widać nawet nie rozumiesz podstaw stuktury finansów państwa

 

A ty rozumiesz, bo 15 lat razem z Bal-cer-owi-czem budżet Państwa konstruowałeś ?? pomyśl zanim coś powiesz.

 

O tym, że akcyza jest podatkiem od dóbr luksusowych

znowu pajacujesz , pomysl ... k.. pomyśl: kawa, herbata, papierosy,wódka, benzyna to dobra luksusowe?? w dwudziestym pierwszym wieku, a plasma 42'' , dom z basenem, hipermaket, spasione auto już NIE SĄ .co??. Akcyza to sposób dorabiania budżetu a luksusowe to było 30 lat temu - i przestań być naiwny.

 

KONIEC MOJEGO UDZIAŁU W TEJ DYSKUSJI.

 

To już twój trzeci koniec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
Albo nie, jeszcze szybciutka odpowiedź na jeden konkretny zarzut. Chciałem stanąć w obronie lekarzy, którzy rzekomo wpędzili  wujka Twojej Dziewczyny w cukrzycę. Nie chcę być bezduszny, ale ten człowiek i tak powinien być szczęśliwy, że wyszedł z nowotworu. Niestety, ciężkie choroby wymagają radykalnych terapii, a skutki uboczne są ich naturalną konsekwencją. Tak jest na całym świecie, i w III Świecie, i w przodujących na świecie Stanach. Oczywiście nie mówię tu, że na pewno nie popełniono błędu w sztuce (nie znam szczegółów, a do tego nie jestem lekarzem, by to oceniać), ale niestety takie rzeczy mogą się zdarzać przy okazji tak agresywnego leczenia. A już tym bardziej, jeśli trwa ono dziesięć lat. Poza tym istnieje prawdopodobieństwo (nie znam szczegółów!), że cukrzyca rozwinęła się np. w wyniku niepoprawnej diety.

Nie, nie wyleczyli go.

Nawet jeżeli była to wina złej diety - w co nie wierzę, to kto powinien mu powiedzieć jak ma się odżywiać, Święty Mikołaj, czy lekarze, a może sam powinien się domyślić? W obronie ich stawać, powinno się co najmniej 50% z nich wyrzucić na zbity ryj, za to jak pracują w państwowych palcówkach i jak tam ludzi traktują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Posłuchaj, proszę.

 

Nie znam przypadku wujka Twojej Dziewczyny. Nie umiem z całą pewnością powiedzieć, że lekarze byli niewinni, tak samo, jak nie umiem powiedzieć, że na pewno to ich wina. Chciałem tylko powiedzieć, że cukrzyca nawet przy najlepszych terapiach przeciwnowotworowych po prostu może się zdarzyć i to niezależnie od diety. Dziesięć lat to i tak naprawdę dobry wynik - może to brzmi brutalnie, no ale niestety tak jest. Jesteśmy na takim etapie w medycynie i niestety jeszcze wszystkiego nie da rady osiągnąć. W żaden sposób nie próbuję nikogo atakować, choć rozumiem Twoje emocje - ale proszę, nie gniewaj się, bo nie staram się w żaden sposób nikogo obarczać winą. Proszę tylko o to, żebyś nie wydawał pochopnych sądów, gdy nie znasz dokładnie schematu leczenia. Tylko tyle. Peace!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na co pójdzie kasa, to zobaczymy. Ale masz rację, cieszę się ogromnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
Na co pójdzie kasa, to zobaczymy.

oczywiście na nowy samochód Pana Prezydenta / Premiera ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
oczywiście na nowy samochód Pana Prezydenta / Premiera

 

a nie na learzy?? no to będzie kolejna podwyżka akcyzy. ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
a nie na learzy?? no to będzie kolejna podwyżka akcyzy.

No ale kolejna jest przewidziana na podwyżki dla posłów za świetną pracę (skuteczna walkę z brakiem finansów na służbę zdrowia). ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

do mikroosa: że niby czym choroby wywołane paleniem różnią się od inych chorob? to może zrobimy zakaz wychodzenia ludziom w zime cienko ubranym bo sie mogą przeziębić, ogólny zakaz spożywania jedzenia bo się można przepadkiem zatruć albo zakaz uzywania gazu bo może nastapić nieoczekiwany wybuch itp itd . . . wszystkie skutki wiążą sie przecież z póxniejszym leczeniem ludzi po tych wypadkach! za nasze cięzko zarabiane pieniądze! OMG LOL ROTFL

 

"Pokarmy i napoje bogate w cukier powinny być opodatkowane jak papierosy, twierdzą ekonomiści, którzy uważają, że to jedyny skuteczny sposób zwalczania światowej epidemii otyłości"

 

OMG LOL ROTFL

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

do mikroosa: że niby czym choroby wywołane paleniem różnią się od inych chorob?

Różnią sie tym, że z palenia nie ma żadnej korzyści.

 

to może zrobimy zakaz wychodzenia ludziom w zime cienko ubranym bo sie mogą przeziębić

Ciężkie do wyegzekwowania, niestety. A do tego ciężko byłoby wyznaczyć normy szkodliwości.

 

ogólny zakaz spożywania jedzenia bo się można przepadkiem zatruć

Akurat za to odpowiedzialność ponosi producent lub ewentualnie sprzedawca. Masz pełne prawo oczekiwać od niego odszkodowania. Natomiast popieram stanowczo zakaz dodatku substancji uznanych powszechnie za rakotwórcze lub szkodliwe (aspartam, benzoesan sodu, wyznaczyć limit zawartości azotanów) oraz wprowadzić podatek zdrowotny (czyli trafiający wprost do funduszu zdrowia) z okazji zbyt dużej zawartości kwasów tłuszczowych trans. Popieram.

 

albo zakaz uzywania gazu bo może nastapić nieoczekiwany wybuch itp itd . . . wszystkie skutki wiążą sie przecież z póxniejszym leczeniem ludzi po tych wypadkach! za nasze cięzko zarabiane pieniądze!

Tylko znów powtarzam: z gazu są korzyści. Gaz jest przydatną substancją z efektami ubocznymi. Tu jest różnica.

 

"Pokarmy i napoje bogate w cukier powinny być opodatkowane jak papierosy, twierdzą ekonomiści, którzy uważają, że to jedyny skuteczny sposób zwalczania światowej epidemii otyłości"

OMG LOL ROTFL

Wprost przeciwnie, to bardzo dobra metoda. A jeśli chociaż nie da się zapobie przyczynie, należy walczyć z efektem na koszt samego nieodpowiedzialnego konsumenta. Wie doskonale, że to szkodzi, więc nic nie stoi na przeszkodzie temu, by płacił za swój brak rozsądku i umiarkowania. I znów: dobrze by było, gdyby ta kasa trafiała bezpośrednio do funduszu zdrowia, by nie trafiała na nowego Mercedesa dla któregoś urzędasa. Tak by było sprawiedliwiej, bo dlaczego człowiek, który przez całe życie odżywia się dobrze, miał nie otrzymać odpowiedniej ilości na leczenie tylko dlatego, że ktoś inny był na tyle głupi, by notorycznie truć się przez całe lata?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Tak by było sprawiedliwiej, bo dlaczego człowiek, który przez całe życie odżywia się dobrze, miał nie otrzymać odpowiedniej ilości na leczenie tylko dlatego, że ktoś inny był na tyle głupi, by notorycznie truć się przez całe lata?"

 

bzdura. ciekawe co mają powiedziec na to miliony ludzi którzy nigdy nie chorują. a każdy może sobie chorować na co chce, ile razy chce i jak długo chce. państwo ma obowiązek go leczyć i trąba.

 

poza tym proponuje abyś od dzisiaj nie oddychał bo powiększasz ilość CO2 w powietrzu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
ciekawe co mają powiedziec na to miliony ludzi którzy nigdy nie chorują. a każdy może sobie chorować na co chce, ile razy chce i jak długo chce. państwo ma obowiązek go leczyć i trąba.

Tylko widzisz, tu jest spora różnica. Jeśli żyjesz okreslonym stylem życia, nie przewidzisz, czy będziesz zdrowy w przyszłości (jako indywidualny pacjent), za to prawdopodobieństwo choroby jest znacznie niższe przy dobrym żywieniu itd. Natomiast jeśli palisz masz z góry o wiele wyższe ryzyko, że będziesz chory i dasz radę to przewidzieć. I tu właśnie jest ta różnica. Pomyśl o tym tak samo, jak o każdym innym ubezpieczeniu (wszak dokładnie nim jest ubezpieczenie zdrowotne): masz zniżki za bezszkodowe życie i podniesienie stawek, gdy istnieje wyższe ryzyko szkody.

 

poza tym proponuje abyś od dzisiaj nie oddychał bo powiększasz ilość CO2 w powietrzu.

Problem nie tkwi w moim oddychaniu, tylko w wycinaniu drzew, które mogłyby go pochłonąć. Organizmy oddychały od zawsze i nigdy nie było to problemem.

Nie udowodniono także jednoznacznie, jakoby CO2 powodowało efekt cieplarniany.

Uprzejmie informuję także, że jeżdżę codziennie na uczelnię rowerem, więc produkuję tego gazu znacznie mniej.

I na sam koniec powtarzam po raz kolejny: oddycanie jest do życia potrzebne i jest korzystne, natomiast palenie nie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
natomiast po raz kolejny powtarzam, że palenie do życia nie jest potrzebne.

 

dodajmy: temu który nie pali 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jest w ogóle potrzebne do życia. Jeśli przestaniesz palić, nie umrzesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Nie udowodniono także jednoznacznie, jakoby CO2 powodowało efekt cieplarniany"

 

a czy ja mówie o efekcie cieplarnianym? twoje zaszufladkowanie we własnym świecie przekonań mnie przeraża. spozywanie benzoesanów sodu i innych "świństw" o które tak toczy sie bój wcale nie skazuje mnie na otyłość o której tu mowa. człowieku weź sie zastanów o czym ty mówisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Nie udowodniono także jednoznacznie, jakoby CO2 powodowało efekt cieplarniany"

To po co w takim razie był ten bezsensowny tekst o CO2?

 

twoje zaszufladkowanie we własnym świecie przekonań mnie przeraża.

Tak samo, jak przerażające jest wysysanie z funduszu zdrowia kasy przez ludzi, którzy są zbyt krótkowzroczni, by zadbać o własne zdrowie. To wyłącznie kwestia odpowiedzialności za własne zdrowie. Potraktuj to dokładnie tak samo, jak płacenie odszkodowania oraz utratę zniżek za spowodowanie wypadku drogowego albo grzywnę wezwanie policji dla żartu. Generujesz koszty, więc je pokrywaj.

 

spozywanie benzoesanów sodu i innych "świństw" o które tak toczy sie bój wcale nie skazuje mnie na otyłość o której tu mowa.

Zapewne chcesz mi powiedzieć, że dodatek benzoesanu sodu do żywności nie ma wpływu na zdrowie?! ROTFL!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, waldi. Uszanuj to, że inni chcą mieć sprawiedliwy dostęp do opieki zdrowotnej. Przez sprawiedliwy rozumiem adekwatny do stopnia, w jakim obciążasz budżet.

 

Gdy chodzi o gospodarkę i "wspólną michę", to taki jesteś mądry, by każdy dostawał tyle, ile wypracował. A gdy chodzi o ochronę zdrowia, nagle ta zasada przestaje obowiązywać i nagle staje się "mogę być nieodpowiedzialny, ale mnie się należy".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więcej tolerancji dla innych to więcej tolerancji dla siebie.

 

Spokojnie toleruję że się uczysz , leczysz , żyjesz jak chcesz.

Twierdzę również że palenie nie jest tak szkodliwe jak to opisują bo znałem ludzi którzy wiele i długo palili , do końca byli na chodzie i żyli prawie 80 lat. Twierdzę również że akcyza jest dochodem budzetu , a z leczeniem i ubezpieczeniem nic wspólnego nie ma (jest podatkiem selektywnym a przez to nieuczciwym w demokratycznym państwie).

Całość wydatków na służbę zdrowia to 5 mld zł /rocznie, a akcyzy jest 11mld.

Twierdzę że jest tak jak jest bo w Polsce na 10 pracujących 6 pracuje za kasę z budżetu państwa.

Twierdzę również że Polska ma największe podatki pośrednie w Europie bo wynoszą one 46% a w Irlandi (najniższe ) 6,5%.

Pomimo tego żyję i oczekuję od rządu właściwych rozwiązań poprawiających obecną sytuację a nie show medialnego i opowieści o miłości (bo od tego są inni ) 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Twierdzę również że palenie nie jest tak szkodliwe jak to opisują bo znałem ludzi którzy wiele i długo palili , do końca byli na chodzie i żyli prawie 80 lat.

I zapewne będziesz się starał zaprzeczyć statystykom mówiącym jednoznacznie, że leczenie palaczy kosztuje znacznie więcej i że mają znacznie wyższe ryzyko bardzo wielu chorób?

 

Twierdzę również że akcyza jest dochodem budzetu , a z leczeniem i ubezpieczeniem nic wspólnego nie ma (jest podatkiem selektywnym a przez to nieuczciwym w demokratycznym państwie).

Ale tak samo akcyzą objęte są zapałki, sól, samochody. To po pierwsze.

 

Po drugie: zgadzam się z tym, że oprócz akcyzy (być może obniżonej) częśc kasy powinna trafiać bezpośrednio na konto funduszu zdrowia bądź na pokrewne cele, np. wsparcie akcji prewencyjnych. Ale tez nie cała kasa, bo nie wszystkie koszty generowane przez palaczy przypadają na NFZ. Idealnie byłoby wymierzyć to tak, by zwracać co do grosza poniesione straty. Zwróć proszę uwagę na to ostatnie zdanie. Nie chodzi mi o szykanowanie kogokolwiek, a jedynie o sprawiedliwość. Jeśli chce się otrzymać od państwa wolność, najpierw trzeba się wykazać odpowiedzialnością. Jako ojciec powinieneś to rozumieć doskonale.

 

Całość wydatków na służbę zdrowia to 5 mld zł /rocznie, a akcyzy jest 11mld.

Rozmawialiśmy o tym, ale chyba nie rozumiesz tych liczb. Szkody wyrządzone przez palenie nei kończą się na kosztach ponoszonych przez NFZ.

 

Twierdzę że jest tak jak jest bo w Polsce na 10 pracujących 6 pracuje za kasę z budżetu państwa.

Zmieniasz temat, to nie jest związane z paleniem.

 

Twierdzę również że Polska ma największe podatki pośrednie w Europie bo wynoszą one 46% a w Irlandi (najniższe ) 6,5%.

Znów odbiegasz od tematu tego, czy palacze kosztują więcej, czy nie.

 

oczekuję od rządu właściwych rozwiązań poprawiających obecną sytuację a nie show medialnego i opowieści o miłości (bo od tego są inni ) 8)

Przykład idzie z góry, a ryba psuje się od głowy. Jeśli wyzywa się Polaków publicznie od ZOMO, to niestety, ale jest  to przykład popsutej i solidnie śmierdzącej ryby. Z dostępnych możliwości wybieram autoprezentację polityka jako głowy zdrowej rodziny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więcej szacunku dla zdrowia drugiego człowieka to mniej konfliktów w społeczeństwie.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Kiedyś z kolegą zastanawiałem się nad istotą wolności... dochodziłem do przeróżnych wniosków... na początek środowisko ograniczające cię, potem procesy fizjologiczne zmuszające cię, działania innego człowieka, możliwości. pomyśl sobie że jesteś w grupie kilkunastu osób, każda widzi każdą, każda ma swoje indywidualne spojrzenie na świat, ruch, działanie której kolwiek z nich powoduje skutki u drugiej, w tym ogranicza / zwiększa jej wolność. Ile każda jest warta w oczach innej? Wystarczy że będą się szanować i stworzą coś wspólnie o własnych siłach i nie będzie tak dużego ograniczania wolności.

Prawdę mówiąc to zgadzam się z mikroosem. Całe życie jestem skazany na wciąganie bierne dymu, przez to że mam mamę palaczkę. Nie wiem czy wiesz waldi, ale paliłem przez 3 lata. Udało się rzucić. Wiesz co jest w tym najśmieszniejsze? Ciągnęło mnie nim zacząłem.

Kłócicie się Panowie o wolność a nie widzicie, albo nie chcecie widzieć największej przyczyny waszych problemów budżetowych. Co wam po kilku milionach w tym Państwie? Nie było by problemu ani na nic by nie brakło gdybyśmy mieli normalny rząd, a nie to co się dzieje (nie będę tego opisywał, bo i tak wszyscy wiedzą, poza tym szkoda słów).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niedobór mikroelementów to najpowszechniejszy na świecie rodzaj niedożywienia. Przyjmowanie zbyt małych ilości takich składników jak żelazo, cynk, selen, jod, witaminy i inne, niesie ze sobą poważne konsekwencje zdrowotne. Tymczasem, jak dowiadujemy się z pierwszej globalnej oceny przyjmowania mikroelementów, zdecydowana większość ludzi przyjmuje zbyt mało przynajmniej jednego z 15 zbadanych mikroelementów.
      Naukowcy z Harvard T.H. Chan School of Public Health, Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara i Global Alliance for Improved Nutrition przeanalizowali dostępne dane pod kątem przyjmowania jednego z 15 elementów niezbędnych dla zachowania zdrowia. Pod uwagę wzięli jod, żelazo, witaminę C, cynk, magnez, witaminę E, witaminy B1, B2, B6, B12, wapń, kwas foliowy,  witaminę A, selen oraz niacynę.
      Na potrzeby badań naukowcy podzielili populację według płci, a każdą z płci podzielili na 16 grup wiekowych od 0 do 80 lat oraz grupę powyżej 80. roku życia. Uzyskali w ten sposób dane dla 34 grup (2 płci x 17 grup wiekowych w każdej). Generalnie rzecz ujmując, grupą o najmniejszym niedoborze składników odżywczych są dzieci w wieku 0-4 lat. Następnie odsetek osób z niedoborami zaczyna szybko rosnąć i największy problem występuje w grupach 10-14 i 15-19 lat.
      Aż 68% ludzi przyjmuje za mało jodu, niedobory witaminy E występują u 67%, a wapnia u 66%. U 65% mieszkańców Ziemi mamy niedobory żelaza, u 55% występują niedobory B2, u 54% niedobory kwasu foliowego, a u 53% niedobory witaminy C. Jeśli weźmiemy pod uwagę ten sam kraj i te same grupy wiekowe, to – globalnie rzecz ujmując – kobiety częściej mają niedobory jodu, witaminy B12, żelaza i selenu, a mężczyźni magnezu, witaminy B6, cynku witaminy C, A, B1 i niacyny. W większości regionów panie mają też większe niedobory wapnia, kwasu foliowego, witaminy E oraz witaminy B2. Na największe niedobory mikroelementów cierpią mieszkańcy południa Azji, Ameryki Łacińskiej i Karaibów oraz Afryki saharyjskiej.
      Z załączonych do artykułu map wynika, że w Polsce największym problemem są niedobory selenu, które są widoczne u niemal 100% populacji oraz żelaza, witaminy C, E i wapnia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania przeprowadzone na modelach mysich, u których poprzez dietę wysokotłuszczową wywołano otyłość wykazały, że samice, w przeciwieństwie do samców, są lepiej chronione przed otyłością i towarzyszącym jej stanem zapalnym, gdyż w ich organizmach dochodzi do większej ekspresji proteiny RELM-α. Stwierdziliśmy, że komórki układu odpornościowego oraz RELM-α są odpowiedzialne za międzypłciowe różnice w reakcji układu odpornościowego na otyłość, mówi profesor Meera G. Nair z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Riverside. Jest ona współautorką badań prowadzonych wraz z profesor Djurdjicą Coss.
      Do białek z rodziny RELM (resistin-like molecule), obok rezystyny, należą też RELM-α i RELM-β. Do wysokiej ekspresji RELM zachodzi w czasie infekcji i stanów zapalnych. Gdy tylko u myszy pojawia się infekcja, błyskawicznie dochodzi do uruchomienia produkcji RELM-α, które ma chronić tkanki. RELM-α reguluje działanie dwóch typów komórek układu odpornościowego: przeciwzapalnych makrofagów i eozynofili. Autorki badań zaobserwowały, że samce myszy wykazywały niższą ekspresję RELM-α, miały mniej eozynofili, a więcej prozapalnych makrofagów, które wspomagały otyłość. Gdy uczone usunęły RELM-α u samic odkryły, że nie były one chronione przed otyłością, miały mniej oezynofili, a więcej makrofagów – podobnie jak samce.
      Mogłyśmy jednak zredukować otyłość u samic myszy podając im eozynofile lub RELM-α to sugeruje, że mogą być one obiecującymi środkami terapeutycznymi, mówi Nair.
      Niedobór RELM-α miał duży wpływ na samców, ale wciąż był on mniejszy niż na samice. Prawdopodobnie dlatego, że samice mają wyższy poziom RELM-α, zatem niedobory bardziej wpływają na ich organizm. Z naszych badań płynie wniosek, że w chorobach metabolicznych, takich jak otyłość, konieczne jest branie pod uwagę różnic międzypłciowych, stwierdza Coss.
      Najważniejsze jednak jest odkrycie nieznanej dotychczas, zależnej od płci, roli RELM-α w modulowaniu reakcji metabolicznej i zapalnej na indukowaną dietą otyłość. Istnieje „oś RELM-α-eozynofile-makrofagi”, która chroni kobiety przed otyłością i stanem zapalnym wywoływanymi dietą. Wzmocnienie tego szlaku może pomóc w walce z otyłością, dodaje Nair.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Obecna epidemia otyłości jest głównie związana ze spożywaniem nadmiernej liczby kalorii, a nie z brakiem ruchu, mówi doktor Esra Tasali, dyrektor Centrum Snu na Wydziale Medycyny University of Chicago. Przez wiele lat my i inne grupy naukowe wielokrotnie wykazywaliśmy, że ograniczenie długości snu wpływa na apetyt, co powoduje, że jemy więcej, a to z kolei wiąże się z ryzykiem przybrania na wadze, dodaje. Podczas randomizowanych badań klinicznych naukowcy z Chicago wykazali, że wystarczy poprawić higienę snu, by zmniejszyć ilość spożywanych kalorii o 270 kcal dziennie.
      W testach klinicznych udział wzięło 80 dorosłych osób. U młodych dorosłych z nadwagą, którzy średnio spali mniej niż 6,5 godziny na dobę, naukowcy – poprawiając higienę snu – byli w stanie wydłużyć ten czas o średnio 1,2 godziny. Docelowo chcieli, by osoby te spały 8,5 godziny na dobę. Okazało się jednak, że już samo poprawienie higieny snu i dłuższy sen spowodowały, że badani mniej jedli. Co ważne, naukowcy w żaden sposób nie wpływali na zwyczaje żywieniowe badanych. Cały eksperyment odbywał się w naturalnych warunkach. Biorące w nim udział osoby spały we własnych domach i zachowywały się tak, jak dawniej. Jedną różnicą było poprawienie higieny ich snu, przez co uległ on wydłużeniu. To wystarczyło, by średnio spożywali o 270 kcal dziennie mniej. To zaś powinno przełożyć się na utratę 12 kilogramów w ciągu 3 lat.
      Większość badań tego typu to badania krótkotrwałe, prowadzone w laboratoriach, a spożywane kalorie pochodzą z diety oferowanej badanym przez naukowców. W naszym badaniu wpływaliśmy jedynie na sen. Badani jedli to co chcieli i ile chcieli. W żaden sposób nie mieliśmy na to wpływu, stwierdza Tasali.
      Naukowcy, by obiektywnie badać ilość kalorii spożywanych przez badanych, wykorzystali metodę „podwójnie oznaczonej wody”. To test z moczu wykonywany u osób pijących wodę, w której atomy wodoru i tlenu zostały zastąpione innymi, naturalnymi łatwymi do śledzenia izotopami. To złoty standard obiektywnego pomiaru wydatkowania energii w warunkach pozalaboratoryjnych. Jego zastosowanie zmieniło sposób prowadzenia badań nad otyłością u ludzi, mówi profesor Dale A. Schoeller.
      Warto podkreślić, że uczestnicy wzięli udział w zaledwie jednej sesji dotyczącej higieny snu. To wystarczyło, by wydłużyli sen o ponad godzinę na dobę. To wystarczyło, by większość zaczęła jeść zdecydowanie mniej. U niektórych spadek wyniósł aż 500 kcal dziennie.
      Eksperyment trwał w sumie miesiąc. Przez pierwsze dwa tygodnie naukowcy zbierali informacje o śnie i diecie badanych, a przez kolejne dwa, po sesji nt. higieny snu, monitorowali skutki dłuższego spania. To nie było badanie nad utratą wagi. Ale nawet po tych dwóch tygodniach zauważyliśmy, że badani zaczęli spalać więcej kalorii niż przyjmowali. Jeśli utrzymaliby higienę snu przez dłuższy czas, doszłoby u nich do klinicznie znaczącej utraty wagi. Wiele osób bardzo się stara, by zmniejszyć ilość spożywanych kalorii i schudną. Można to osiągnąć po prostu śpiąc dłużej, stwierdza Tsali.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Proteina XRN1 odgrywa kluczową rolę w regulowaniu apetytu i metabolizmu przez mózg, informują badacze z Okinawa Institute of Science and Technology Graduate University. U myszy utrata tego białka z przodomózgowia doprowadziła do pojawienia się niepohamowanego apetytu i otyłości, czytamy na łamach iScience. Otyłość powodowana jest przez nierównowagę pomiędzy ilością przyjmowanego pokarmu a wydatkowaniem energii. Wciąż jednak słabo rozumiemy, jak apetyt i metabolizm są regulowane przez komunikację pomiędzy mózgiem a innymi częściami ciała, jak trzustka czy tkanka tłuszczowa, mówi doktor Akiko Yanagiya.
      W ramach badań naukowcy stworzyli mysz, w której przodomózgowiu nie pojawiła się proteina XRN1. W tym regionie mózgu znajduje się m.in. podwzgórze, niewielki obszar odpowiedzialny za uwalnianie hormonów regulujących sen, temperaturę ciała, pragnienie i głód. Naukowcy zauważyli, że w wieku 6 tygodni ich myszy zaczęły gwałtownie przybierać na wadze i w wieku 12 tygodni były już otyłe. Obserwując zachowanie zwierząt uczeni stwierdzili, że myszy pozbawione XRN1 jadły niemal dwukrotnie więcej niż grupa kontrolna.
      To była prawdziwa niespodzianka. Gdy po raz pierwszy pozbawiliśmy mózg XRN1 nie wiedzieliśmy, co odkryjemy. Tak drastyczny wzrost apetytu był czymś niespodziewanym, informuje doktor Shohei Takaoka.
      Japończycy chcieli dowiedzieć się, co powoduje, że myszy tak dużo jedzą. Zmierzyli więc poziom leptyny we krwi. To hormon, który tłumi uczucie głodu. W porównaniu z grupą kontrolną był on znacząco podwyższony. Normalnie powinno to zniwelować uczucie głodu i powstrzymać myszy przed jedzeniem. Jednak zwierzęta pozbawione XRN1 nie reagowały na leptynę.
      Naukowcy odkryli też, że 5-tygodniowe myszy były oporne na insulinę, co w konsekwencji może prowadzić do cukrzycy. W miarę upływu czasu u myszy tych poziom glukozy i insuliny znacząco rósł wraz ze wzrostem leptyny. Sądzimy, że poziom glukozy oraz insuliny zwiększał się z powodu braku reakcji na leptynę. Oporność na leptynę powodowała, że myszy ciągle jadły, glukoza we krwi utrzymywała się na wysokim poziomie, a przez to wzrastała też ilość insuliny, mówi Yanagiya.
      Sprawdzano też, czy otyłość u myszy mogła być spowodowana mniejszą aktywnością fizyczną. Zwierzęta umieszczono w specjalnych klatkach, gdzie mierzono poziom zużywanego tlenu, co służyło jaki wskaźnik tempa metabolizmu. Okazało się, że u 6-tygodniowych myszy nie było żadnej różnicy w wydatkowaniu energii pomiędzy grupą badaną (bez XRN1) a grupą kontrolną. jednak uczeni zauważyli coś bardzo zaskakującego. Otóż myszy bez XRN1 używały węglowodanów jako głównego źródła energii. Natomiast myszy z grupy kontrolnej były w stanie przełączać się pomiędzy wykorzystywaniem węglowodanów w nocy – kiedy to były bardziej aktywne – a wykorzystywaniem zgromadzonego w ciele tłuszczu w dzień, w czasie mniejszej aktywności.
      Z jakiegoś powodu myszy pozbawione XRN1 nie wykorzystywały tłuszczu tak efektywnie, jak grupa kontrolna. Nie wiemy, dlaczego tak się dzieje, przyznaje doktor Yanagiya. Gdy zaś myszy te osiągnęły 12 tygodni życia, ich wydatki energetyczne zmniejszyły się w porównaniu z grupą kontrolną. Jednak naukowcy sądzą, że było to spowodowane otyłością, a nie na odwrót. Myślimy, że przyczyną otyłości było tutaj przejadanie się w wyniku oporności na leptynę, dodaje uczony.
      XRN1 odgrywa kluczową rolę w aktywności genów, gdyż jest zaangażowana na ostatnim etapie degradacji mRNA. Naukowcy odkryli, że u otyłych myszy poziom mRNA wykorzystywanego do wytwarzania proteiny AgRP, jednego z najsilniejszych stymulatorów apetytu, był podwyższony, co prowadziło też do podwyższonego poziomu AgRP. W tej chwili to tylko spekulacja, ale sądzimy, że zwiększony poziom tej proteiny i nieprawidłowa aktywacja wytwarzających ją neuronów może być przyczyną oporności na leptynę u myszy. W normalnych warunkach leptyna zmniejsza aktywność neuronów AgRP, ale jeśli utrata XRN1 powoduje, że neurony pozostają wysoce aktywne, to może to zagłuszać sygnały przekazywane przez leptynę, wyjaśniają naukowcy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Autorzy artykułu opublikowanego w Americal Journal of Clinical Nutrition podważają powszechnie panujące przekonanie, że to nadmierna ilość spożywanego jedzenia prowadzi do otyłości. Ich zdaniem model bilansu energetycznego, zgodnie z którym nadwaga i otyłość pojawiają się, gdy pobieramy więcej energii niż wydatkujemy, zawiera liczne błędy. Proponują stosowanie modelu węglowodanowo-insulinowego, zgodnie z którym nadwagę i otyłość powoduje to, co jemy, a nie ile jemy.
      Zgodnie ze stosowanym obecnie modelem bilansu energetycznego zachęca się do spożywania mniejszych ilości pokarmów i większej aktywności fizycznej. Jednak działania takie nie przynoszą skutku, a osób z nadwagą i otyłych jest coraz więcej. Jak mówią autorzy wspomnianego artykułu, model bilansu energetycznego bierze pod uwagę podstawy fizyki, bez uwzględniania biologicznych mechanizmów prowadzących do przybierania na wadze. Dlatego też zaproponowali model węglowodanowo-insulinowy, zgodnie z którym ważniejsze jest to co jemy, a nie ile jemy. Ich zdaniem bowiem epidemia otyłości spowodowana jest częściowo przez hormonalną reakcję na zmianę jakości pożywienia, a w szczególności na obecność w dużych ilości cukru i wysoki indeks glikemiczny pokarmów, co prowadzi do zmian w metabolizmie.
      Wszędzie otacza nas wysoko przetworzona, smaczna żywność, która jest do tego intensywnie reklamowana. W tej sytuacji łatwo przyjmować więcej kalorii niż się potrzebuje, a na nierównowagę energetyczną wpływ ma też siedzący tryb życia. Zgodnie z tą filozofią przyjmowanie zbyt dużych ilości pożywienia w połączeniu z brakiem aktywności fizycznej prowadzi do nadwagi. Problem jednak w tym, że pomimo kampanii informacyjnych zachęcających do jedzenia mniej i ćwiczenia więcej, epidemia otyłości zatacza coraz szersze kręgi.
      Główny autor artykułu The Carbohydrate-Insulin Model: A Physiological Perspective on the Obesity Pandemic doktor David Ludwig z Boston Children's Hospital i Harvard Medical School mówi, że model bilansu energetycznego nie uwzględnia biologicznych przyczyn przybierania na wadze. Weźmy na przykład pod uwagę okres szybkiego wzrostu nastolatków. W tym czasie młodzi ludzie mogą zwiększyć spożywaną liczbę kalorii o 1000 dziennie. Ale czy to ta zwiększona ilość kalorii powoduje, że rosną czy też nagły wzrost powoduje, że są głodni i się przejadają?, zwraca uwagę Ludwig.
      Model węglowodanowo-insulinowy zakłada, że przyczyną nadwagi jest to co jemy, a nie ile jemy. Zgodnie z nim przyczyną współczesnej epidemii otyłości są współczesne nawyki żywieniowe, które powodują, że jemy bardzo dużo pokarmów o wysokim indeksie glikemicznym, szczególnie zaś wysoko przetworzonych, łatwych do strawienia węglowodanów. Taka żywność prowadzi do zmian w naszym metabolizmie, których wynikiem jest odkładanie się tłuszczu i przybieranie na wadze.
      Gdy spożywamy wysoko przetworzone węglowodany nasz organizm zwiększa wydzielanie insuliny, a zmniejsza wydzielanie glukagonu. To zaś powoduje, że komórki tłuszczowe dostają polecenie przechowywania większej ilości kalorii. A skoro więcej energii jest odkładane, to mięśnie i inne aktywne tkanki otrzymują mniej kalorii. Mózg zauważa więc, że ciało nie dostaje wystarczającej ilości energii i generuje sygnały, przez które czujemy się głodni. Jakby jeszcze tego było mało, gdy organizm próbuje przechowywać energię, metabolizm może zwalniać. W ten sposób możemy czuć się głodni, mimo że w naszym organizmie ciągle odkłada się tłuszcz.
      Dlatego też powinniśmy brać pod uwagę nie tylko to, ile jemy, ale również co jemy oraz jak żywność wpływa na hormony i metabolizm. Zdaniem Ludwiga, poważny błąd modelu bilansu energetycznego polega na tym, że traktuje on wszystkie kalorie tak samo, niezależnie od źródła, z jakiego je przyjmujemy.
      Model węglowodanowo-insulinowy jest znany nauce od 100 lat. Artykuł opublikowany na łamach The American Journal of Clinical Nutrition jest jego najbardziej wszechstronną analizą. W jej opracowaniu wzięło udział 17 ekspertów z USA, Danii oraz Kanady. Podsumowali oni dziesiątków prac naukowych wspierających model węglowodanowo-insulinowy. Na tej podstawie uważają, że w ramach polityki prozdrowotnej należy zwracać uwagę przede wszystkim na to, co jemy.
      Zmniejszenie ilości łatwych do strawienia węglowodanów, które zalały sieci spożywcze w obecnej epoce mody na dietę niskotłuszczową, pozytywnie wpłynie na biologiczne mechanizmy gromadzenia się tłuszczu w organizmie. Dzięki temu ludzie mogą tracić na wadze czując się przy tym mniej głodni, a chudnięcie będzie dla nich łatwiejsze, stwierdza Ludwig.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...