Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Pokarmy i napoje bogate w cukier powinny być opodatkowane jak papierosy, twierdzą ekonomiści, którzy uważają, że to jedyny skuteczny sposób zwalczania światowej epidemii otyłości.

Kiedy dwie trzecie populacji takich krajów jak Australia czy USA cierpi z powodu nadwagi czy otyłości, nie można sobie radzić z problemem za pomocą rozwiązań edukacyjnych — powiedział na spotkaniu ekonomistów zajmujących się rolnictwem Barry Popkin z Uniwersytetu Północnej Karoliny. Zamiast tego rządy powinny nałożyć podatki, by powtórzyć sukces podobnych rozwiązań wprowadzonych w przypadku wyrobów tytoniowych.

Liczba osób otyłych i z nadwagą przekroczyła liczbę ludzi niedożywionych i nic nie wskazuje na to, by wzrost ten (powiązany ze skokiem zachorowań na cukrzycę) miał ulec zahamowaniu. Liczba osób z nadwagą rośnie w wielu krajach o ponad 1% rocznie — wylicza Popkin.

Ekonomista zaproponował, by w różnych krajach zastosować odpowiednie dla nich bodźce finansowe. W bogatych państwach, np. w Australii czy Stanach Zjednoczonych, można opodatkować dodawany do napojów cukier, a w Chinach powszechnie używane wysokokaloryczne tłuszcze, np. olej sojowy.

Powinno się uważnie przyglądać wpływowi podatków, subsydiów oraz ograniczeń handlowych na konsumpcję — zgadza się z Popkinem Boyd Swinburn z Uniwersytetu w Melbourne. W tym tygodniu on i inni koledzy po fachu spierali się na łamach International Journal of Pediatric Obesity, czy zmiany ekonomiczne w kierunku zwiększonej konsumpcji i zmniejszonej aktywności fizycznej są przejawami porażki poniesionej przez wolny rynek i jak rządy mogą temu zjawisku przeciwdziałać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Liczba osób otyłych i z nadwagą przekroczyła liczbę ludzi niedożywionych

 

To może im wysłać nadwyżki cukru...

 

porażki poniesionej przez wolny rynek

 

Wolny rynek jest tam gdzie bieda .... a nie w stanach. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

jakim prawem, moje życie, moje jedzenie, moja otyłość czy niedowaga, a co komu do tego?! Niech dbają o własne pupy! A nie robią ze wszystkich szczęśliwe masy bezmózgich debili, nie dając prawa do samodzielnego decydowania o własnym życiu. Moje życie to mogę je dobrowolnie wykorzystać lub zmarnować wedle mojej woli!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakim prawem, moje życie, moje jedzenie, moja otyłość czy niedowaga, a co komu do tego?! Niech dbają o własne pupy! A nie robią ze wszystkich szczęśliwe masy bezmózgich debili, nie dając prawa do samodzielnego decydowania o własnym życiu. Moje życie to mogę je dobrowolnie wykorzystać lub zmarnować wedle mojej woli!

Zgodziłbym się z Tobą, gdybym nie musiał potem sponsorować leczenia Twojego nowotworu, którego nabawiłeś się na własne życzenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też sponsoruje ubezpieczenie społeczne , i absolutnie zgadzam się z tobą , jedz, pij, pal, żyj , bądz gruby, bądz chudy, bądz mały albo duży,

mam tylko jedną prośbę żyj i daj żyć innym. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ ja nie bronię człowiekowi jeść tego, na co ma ochotę. Tylko niech potem konsekwencje swojej diety ponosi we własnym zakresie, nie naciągając na to innych. Właśnie dlatego podatki podobne do wspomnianego w artykule są bardzo słuszne - dają wybór, ale też wymuszają odpowiedzialność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Właśnie dlatego podatki podobne do wspomnianego w artykule są bardzo słuszne - dają wybór, ale też wymuszają odpowiedzialność

 

Jasne, jasne - podatki pośrednie w Irlandi to 9% a w Polsce to 46% wiesz dlaczego ?? Bo na 10 osób w wieku produkcyjnym 6 pracuje w budżetówce i pomaga tym 4 pozostałym płacącym podatki przeżyć . 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Jeśli chodzi o mnie osobiście to w życiu bym sobie nie pozwolił na obżarstwo, czy jedzenie jakiegoś syfu. Sam swoją matkę ciągle gonie za to że za dużo waży. Ale jak widzę co się na rynku spożywczym dzieje to mi ręce opadają. Czy można się dziwić że przeciętny Kowalski, który musi zjeść i zarobić na żonę i syna, będzie się zastanawiał że parówki które kupuje zawierają 6-10 składników zaczynających się na E i bynajmniej nie jest to witamina (spróbuj kupić takie gdzie są dwa, to już sukces, a jak ci się uda znaleźć takie gdzie nie ma wcale, to koniecznie podaj nazwę, bo nie uwierzę) . Tak sie niestety dzieje na skalę masową. Kupa produktów wystawiona w takiej postaci, by ściągać twój wzrok, w krzykliwym kolorze wręcz wrzeszczą byś kupił dany produkt. niestety większość tego jest czymś udoskonalana, barwniki, aromaty, środki konserwujące. Czasami szlak mnie trafia gdy nie mogę w sklepie kupić czegoś co potrzebuję, a to by nie zawierało takich "polepszaczy" 9schociażby dziś potrzebowałem rodzynki, które w sklepie były sprzedawane z dwutlenkiem siarki gratis, co by się nie popsuły).  Zaczęli by od nałożenia ograniczeń na sprzedawane produkty, by mniej chemii zawierały. Nawet sok teraz kup jakiś lepszy, oczywiście będzie w składzie napisane: "regulator kwasowości - kwas cytrynowy". Przykładów można mnożyć. jeśli chodzi o palenie to osobiście dziwie się że ten proceder jest jeszcze legalny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
jeśli chodzi o palenie to osobiście dziwie się że ten proceder jest jeszcze legalny.

 

Dajesz codziennie 8,70 zł żebrakowi, bo ja daję tyle za papierosy i jak myślisz dlaczego?? Jak nie palisz to głosu nie zabieraj w sprawie w której pojęcia nie masz.

 

Dochody z akcyzy to 11 000 000 000 zł (11mld zł) / rocznie.

 

Kobiety po ciąży mają naciągnięte mięśnie brzucha i skórę a robienie im z tego przytyku jest dla nich przykre. (jak nie wierzysz to oglądnij zdjęcia ślubne rodziców) 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Waldi: Przypominam po raz kolejny, że wprowadzacie do budżetu 11 mld zł, a kosztujecie nas 45 mld. W związku z tym możesz sobie odpuścić tę demagogię. Nikogo nie sponsorujecie, a jedynie wysysacie z budżetu jeszcze więcej.

 

-----------

 

Tymek: jedna tylko uwaga: dopisek "E" przed numerem wcale nie oznacza nazwy substancji szkodliwej, a jedynie jest znakiem, że jest to zarejestrowany dodatek do żywności. Spośród nich wiele (jak np. wspomniany przez Ciebie kwas cytrynowy) to substancje zupełnie niekodliwe, a jednak mające swój numer porządkowy w katalogu substancji dopuszczonych do używania. Owszem, zgadzam się oczywiście z tym, że z chemią się przegina. Z drugiej jednak strony, ciekawe, jak przeciętny klient (nie używam tutaj słowa "Ty", bo nie wiem, czy jadasz takie rzeczy) zaeragowałby, gdyby szynka robiła się sina po 24-48h z braku solanki (powoduje przecież nadciśnienie) lub gdyby powróciła epidemia salmonellozy i zatruć jadem kiełbasianym, bo nikt nie dodał azotanów (w pewnych okolicznościach - potencjalnie rakotwórczych) zatrzymujących ich wzrost. Albo gdyby nikt nie dodawał naturalnych przeciwutleniaczy (też są na liście E!), jak np. beta-karoten (chyba zgodzimy się, że przy zbilansowanej diecie szkodliwy nie jest), a w wyniku tego smak i bezpieczeństwo produktu byłyby znacznie niższe, przez co produkt miałby dwu-, a może i trzykrotnie krótszy termin trwałości.

 

Z chemią w pożywieniu się ostro przegina, z tym się zgadzam bez najmniejszej wątpliwości. Ale obawiam się, że podejście na zasadzie "E to zło" może wynikać z lekkiego niezrozumienia istoty tematu. Trzeba jeszcze doczytać dokładnie, które "E" są szkodliwe.

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Właśnie dlatego podatki podobne do wspomnianego w artykule są bardzo słuszne - dają wybór, ale też wymuszają odpowiedzialność

Jasne, jasne - podatki pośrednie w Irlandi to 9% a w Polsce to 46% wiesz dlaczego ?? Bo na 10 osób w wieku produkcyjnym 6 pracuje w budżetówce i pomaga tym 4 pozostałym płacącym podatki przeżyć . 8)

Ale to w tym momencie nie ma nic do rzeczy. Zgadzam się, że organizację pracy w kraju mamy chorą, ale to jest temat na zupełnie inną dyskusję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja to ujmę tak...tak to jest już dzisiaj, że Państwo włazi z butami do prywatnego życia.

Ktoś oglądał Cejrowskiego? Potrafi to bardzo ładnie ująć w słowa w szczególności w odcinkach o Meksyku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko dlaczego nie zauważasz, że palacz swoim paleniem także wchodzi w moje życie? Zatruwa mnie na ulicy, śmierdzi jak nie powiem co, a do tego wszystkiego wyżera moją kasę, którą odkładam na swoje ewentualne leczenie w przyszłości, gdybym z powodu nieszczęśliwego wypadku zachorował (żeby uprzedzić ewentualne zarzuty o stronniczość: popieram analogiczne podatki także dla innych niezdrowych nawyków, wtedy możliwe będzie zmniejszenie innych należności wobec państwa). To także jest wchodzenie z butami w czyjeś życie - szkoda, że tego nie zauważasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
Jak nie palisz to głosu nie zabieraj w sprawie w której pojęcia nie masz.

Paliłem dosyć długo, koło paczki dziennie. Jest możliwym to rzucić. Mnie się jakoś udało. Gdyby nie było na rynku papierosów (chyba że tylko dla wybitnie uzależnionych na receptę), to nie pozyskiwały by koncerny tytoniowe nowych klientów. A tak przy okazji: skoro wierzysz w te swoje PM, wróżki, bioenergoterapeutów, to dla czego oni ci nie pomogli rzucić?

Kobiety po ciąży mają naciągnięte mięśnie brzucha i skórę a robienie im z tego przytyku jest dla nich przykre. (jak nie wierzysz to oglądnij zdjęcia ślubne rodziców)

Co innego jest wypominać kalece jego kalectwo, a ludzką głupotę, nie mieszaj dwóch skrajnych spraw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Waldi: Przypominam po raz kolejny, że wprowadzacie do budżetu 11 mld zł, a kosztujecie nas 45 mld. W związku z tym możesz sobie odpuścić tę demagogię. Nikogo nie sponsorujecie, a jedynie wysysacie z budżetu jeszcze więcej.

 

 

Już ci to wyjśniałem gdzie indziej , że niedoczytałeś ... (znajdz to poczytaj i nie opowiadaj głupot).. sklerozę masz??

 

Cytuj

Właśnie dlatego podatki podobne do wspomnianego w artykule są bardzo słuszne - dają wybór, ale też wymuszają odpowiedzialność

Jasne, jasne - podatki pośrednie w Irlandi to 9% a w Polsce to 46% wiesz dlaczego ?? Bo na 10 osób w wieku produkcyjnym 6 pracuje w budżetówce i pomaga tym 4 pozostałym płacącym podatki przeżyć .

 

Ale to w tym momencie nie ma nic do rzeczy. Zgadzam się, że organizację pracy w kraju mamy chorą, ale to jest temat na zupełnie inną dyskusję.

 

Co miesiąc tych sześciu zgłasza się do skarbu Państwa po wypłaty... zjadając akcyzę od paliwa i papierosów, oraz Twoją składkę na ubezpieczenie, do tego hipermarkety i stacje benzynowe podatku nie płacą bo co 5 lat się sprzedają. Zacznij myśleć nie jak rasista (anty-nikotysta ;D) bo ja nie zabraniam ci pić mleka co rano choć wiadomo że dorosłym szkodzi. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Waldi: Przypominam po raz kolejny, że wprowadzacie do budżetu 11 mld zł, a kosztujecie nas 45 mld. W związku z tym możesz sobie odpuścić tę demagogię. Nikogo nie sponsorujecie, a jedynie wysysacie z budżetu jeszcze więcej.

Już ci to wyjśniałem gdzie indziej , że niedoczytałeś ... (znajdz to poczytaj i nie opowiadaj głupot).. sklerozę masz??

Skoro napisałeś wtedy bzdurę, to piszę jeszcze raz to samo. Może tym razem napiszesz coś bardziej rozsądnego. I nie polemizuj z suchymi liczbami, jak poprzednio, bo w ten sposób akurat nie masz najmniejszych szans wygrać.

 

Co miesiąc tych sześciu zgłasza się do skarbu Państwa po wypłaty... zjadając akcyzę od paliwa i papierosów, oraz Twoją składkę na ubezpieczenie, do tego hipermarkety i stacje benzynowe podatku nie płacą bo co 5 lat się sprzedają.

Ale to jest temat na inną dyskusję, powtarzam. Wszystko, co wymieniłeś, też jest na swój sposób złe. Tyle tylko, że to, że ktoś inny robi źle, wcale nie wybiela ciebie.

 

Zacznij myśleć nie jak rasista (anty-nikotysta ;D) bo ja nie zabraniam ci pić mleka co rano choć wiadomo że dorosłym szkodzi. 8)

I znów się zaczyna, nie doczytałeś. Po pierwsze: nigdzie nie napisałem, że masz nie palić, a jedynie tyle, że powineineś za to ponieść odpowiedzialność. Napisałem także wcześniej wyraźnie: chętnie płaciłbym podatki w takiej formie. Wtedy można by było obniżyc PIT i ten, który mniej sobie szkodzi, mógłby wpłacać mniej na ochronę zdrowia. To bardzo rozsądny i sprawiedliwy system.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znalazłem za ciebie , odśwież sobie pamięć i przestań:

Według szacunków Banku Światowego, koszty opieki zdrowotnej związane z paleniem wynoszą od 6 nawet do 15 procent wszystkich nakładów na opiekę zdrowotną. Jak podaje NFZ, dla Polski koszty te w najbliższych 20 latach wyniosą 83 do 189 miliardów złotych.

 

 

Naucz się czytać ze zrozumieniem i samodzielnie myśleć bo cię z rachunku prawdopodobieństwa nie przepuszczą do następnej klasy:

Straty na palaczy 83 przez 20lat wynosi= 4,3mld a dochody z samego watu to 3mld plus akcyza 11mld już dziś a nie za 20 lat kapujesz plus tekst poniżej z cytowanego przez ciebie artykułu:

 

Palenie nakręca PKB

 

Jednak to tylko jedna strona medalu. Palacze, jak wszyscy inni konsumenci, generują polskie PKB oraz przynoszą znaczące wpływy podatkowe. Wpływy do budżetu z tytułu podatku akcyzowego wyniosły w ubiegłym roku ponad 11 miliardów złotych.

 

Dodatkowo, ponieważ większość wypalanych przez nas papierosów produkowanych jest w kraju, należałoby doliczyć wpływy z podatku CIT płaconego przez koncerny tytoniowe, wpływy z VAT od sprzedaży papierosów i innych wyrobów tytoniowych. Takie dane trudno oszacować, jednak sam VAT od sprzedaży można przyjąć na poziomie około 3 miliardów złotych rocznie.

 

 

a teraz kilka twoich śmiesznych postów nau(nieu)kowcu dbajacy o dowody:

 

No, argument naprawdę mnie powalił. Nokaut prawdziwy, a jakże merytoryczne to było! Może niech palacze w imię oszczędności 33 mld zł rocznie łykną po prostu po litrze formaldehydu i będzie spokój?

 

 

albo to:

 

Co do samego tytoniu zaś, to ciekawe, ile spośród palonych w Polsce papierosów pochodzi z polskiej produkcji i ile spośród zużywanego tytoniu jest polskiego pochodzenia. Ale pusty argument zawsze miło rzucić - może ktoś nie zwróci uwagi, że jest to argument idiotyczny?

 

 

albo tak:

 

Rzekł człowiek, który od paru miesięcy nie potrafi zachować się jak mężczyzna i rozmawiać o konkretach albo przyznać się do błędu.

 

 

 

No to teraz zobaczymy jaki z ciebie jest meżczyzna.....??

 

Dobra rada nie chłostaj innych piątą klepką bo oni też ją mają.(a może być grubsza niż twoja)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Straty na palaczy 83 przez 20lat wynosi= 4,3mld a dochody z samego watu to 3mld plus akcyza 11mld już dziś a nie za 20 lat

OJ, chyba to nie ja mam jednak problem z czytaniem ze zrozumieniem...

 

Po pierwsze: wybrałeś wartość minimalną, a nie średnią z tych dwóch. To już jest pierwsza manipulacja.

 

Po drugie: Pomnóż powyższą wartość x2 z powodu kosztów utraty wydajności pracy. Tego już nie policzyłeś, lol. Twoja manipulacja nr 2.

 

Po trzecie: dolicz do tego, ile osób umrze w wieku produkcyjnym i przez to nie dorzucą się już nigdy do wydajności pracy w kolejnych latach. Policz też, o ile mniej kasy oni wpompują w obieg (=podatki) przez to, że już nie żyją. Tego tamta analiza nie uwzględnia, a to ogromny koszt.

 

Po czwarte: kasa, która trafia na zakup papierosów, i tak by gdzieś trafiła przynajmniej w większej części (bo jakoś nie słyszałem, zeby jakikolwiek ze znajomych-byłych palaczy odkładał zaoszczędzone pieniądze na zawsze w konserwę, prędzej czy później i tak wracają do obiegu). Także gdyby nie papierosy, i tak ta kasa wróciłaby na rynek i zostałyby od niej opłacone podatki (w tym: wspomniane 3 mld VAT + pewnie trochę akcyzy, bo najprawdopodobniej jeden towar luksusowy zostałby zamieniony na inny). W przypadku fajek, gdybyśmy przestali płacić za ochronę zdrowia palaczy, problem by zniknął, a kasę można by było przeznaczyć na coś innego, bardziej przydatnego.

 

Po piąte: kasa stracona na leczenie to strata podwójna, bo nie dość, że trzeba ją wydać za pomocą NFZ, to jeszcze trafia w ogromnej części na leki onkologiczne i środki medyczne, których polskie firmy właściwie nie produkują. W ten sposób zasila się konta firm zagranicznych, a pieniądz z kraju odpływa. Gdyby zaoszczędzoną kasę wykorzystać na inwestycje w kraju, mielibysmy nowe źródła dochodów, które także nakręcałyby PKB.

 

Jedynym rzeczywiście dodatkowym przychodem, który mamy konkretnie dzięki fajkom, jest akcyza - ale ta nie pokrywa wspomianych przeze mnie kosztów (pamiętaj, pomnóż x2).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Po pierwsze: wybrałeś wartość minimalną, a nie średnią z tych dwóch. To już jest pierwsza manipulacja

 

Piszemy o wydawaniu pieniędzy , więc mówimy o minimum. (nikt nie wydaje więcej zwłaszcza budżet niż musi) 8)

 

Po drugie: Pomnóż powyższą wartość x2 z powodu kosztów utraty wydajności pracy. Tego już nie policzyłeś, lol. Twoja manipulacja nr 2

 

Spóbój być niewydajny to cię zwolnią.

 

Policz też, o ile mniej kasy oni wpompują w obieg (=podatki) przez to, że już nie żyją.

 

Ale nie wykorzystają środków zgromadzonych na ich emerytury (czysty zysk budżetu).

 

 

 

kasa, która trafia na zakup papierosów, i tak by gdzieś trafiła przynajmniej w większej części (bo jakoś nie słyszałem, zeby jakikolwiek ze znajomych-byłych palaczy odkładał zaoszczędzone pieniądze na zawsze w konserwę,

 

Dokładnie tak, tylko zamiast wydać na cokolwiek swoje pieniądze wydaję na fajki - bo taką mam ochotę , ty mozesz sobie np. kupić loda i ja się nie czepiam ze gdybyś kupił fajki to kasa w postaci akcyzy zasiliłaby budżet.

 

kasa stracona na leczenie to strata podwójna, bo nie dość, że trzeba ją wydać za pomocą NFZ, to jeszcze trafia w ogromnej części na leki onkologiczne i środki medyczne, których polskie firmy właściwie nie produkują. W ten sposób zasila się konta firm zagranicznych, a pieniądz z kraju odpływa.

 

Bredzisz jak potłuczony, hipermarkety nie płacą podatku a nie są własnością polskiego kapitału , i ta kasa wypływa wielkim strumieniem przy którym twoje onkologiczne leki stanowią granicę błędu na na poziomie 0,0001 proceta. Po prostu przestań się czepiać palaczy, wogóle przestań się czepiać innych ludzi, masz swoje życie do przeżycia i tym się zajmij , bo ci ucieknie nad grzebaniem w cudzym. Żyj , tańcz, śmiej się, pal , śpiewaj rozwijaj się , rób co chcesz ale daj żyć innym również jak chcą - czy to tak trudno zrozumieć. 8)

 

Jedynym rzeczywiście dodatkowym przychodem, który mamy konkretnie dzięki fajkom, jest akcyza - ale ta nie pokrywa wspomianych przeze mnie kosztów (pamiętaj, pomnóż x2).

 

Jakie mamy??, kto ma?? , jaki przychód ?? cieszysz się wyrwanym pieniądzem innym??, puknij się a jakie ty sobie rościsz prawo do moich pieniędzy??, z tej kasy szkółki ci sponsorujemy a ty nam tu patiotę rżniesz , obudz się chłopie bo jutro inni cwaniacy co uwielbiają cudze pieniądze opodatkują akcyzą przednie zęby, robienie kupy, itd.  Sęk w tym żeby banda od koryta jak pożarła sama odeszła bo są granice skur....a który nawet BOGU przekraczać nie wolno.  :-[

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Po pierwsze: wybrałeś wartość minimalną, a nie średnią z tych dwóch. To już jest pierwsza manipulacja

Piszemy o wydawaniu pieniędzy , więc mówimy o minimum. (nikt nie wydaje więcej zwłaszcza budżet niż musi) 8)

W takim razie sprzedaż fajek też należy założyć niższą, tak dla asekuracji. A jak sprzedaż, to akcyzę i VAT też.

 

Po drugie: Pomnóż powyższą wartość x2 z powodu kosztów utraty wydajności pracy. Tego już nie policzyłeś, lol. Twoja manipulacja nr 2

Spóbój być niewydajny to cię zwolnią.

Przecież sam niedawno pisałeś o strukturze zatrudnienia w PL. W budżetówce nie musisz robić przeważnie nic w porównaniu do firmy prywatnej, a zwolnienie z pracy to abstrakcja.

 

O błędzie ortograficznym takim, że aż oczy bolą, nawet nie wspomnę.

 

Policz też, o ile mniej kasy oni wpompują w obieg (=podatki) przez to, że już nie żyją.

Ale nie wykorzystają środków zgromadzonych na ich emerytury (czysty zysk budżetu).

Żaden zysk budżetu. Ta kasa zostaje w ZUS i to ZUS nią dysponuje, a nie budżet. Poza tym zanim palacz umrze, trzeba jeszcze sfinansować jego leczenie (oczywiście nie z budżetu ZUS), a często także wypłacać renty zdrowotne dla palaczy z powodu chorób związanych z ich nałogiem oraz pokryć pośrednie koszty tej renty (np. koszt w postaci pokrywania zniżki na bilety kom. miejskiej dla rencistów). A do tego palacz krócej wpłaca kasę do ZUS-u, więc jego składka zebrana w ciągu życia jest odpowiednio niższa. Dodatkowo przez ostatni okres życia, jeśli leczenie trwa odpowiednio długo, też otrzymuje zasiłek chorobowy z ZUS.

 

kasa, która trafia na zakup papierosów, i tak by gdzieś trafiła przynajmniej w większej części (bo jakoś nie słyszałem, zeby jakikolwiek ze znajomych-byłych palaczy odkładał zaoszczędzone pieniądze na zawsze w konserwę,

Dokładnie tak, tylko zamiast wydać na cokolwiek swoje pieniądze wydaję na fajki - bo taką mam ochotę , ty mozesz sobie np. kupić loda i ja się nie czepiam ze gdybyś kupił fajki to kasa w postaci akcyzy zasiliłaby budżet.

Nie rozumiesz chyba, co napisałem. Napisałem, że nie ma co się cieszyć z VAT-u z fajek, bo on i tak, i tak wróciłby do budżetu. Tyle, że w przypadku zakupu fajek razem z nim przychodzi potrzeba późniejszego wyleczenia palacza.

 

kasa stracona na leczenie to strata podwójna, bo nie dość, że trzeba ją wydać za pomocą NFZ, to jeszcze trafia w ogromnej części na leki onkologiczne i środki medyczne, których polskie firmy właściwie nie produkują. W ten sposób zasila się konta firm zagranicznych, a pieniądz z kraju odpływa.

Bredzisz jak potłuczony, hipermarkety nie płacą podatku a nie są własnością polskiego kapitału

Ale dają pracę, pamiętaj o tym. Czego byś złego o nich nie powiedział, dają co najmniej kilkanaście tysięcy miejsc pracy. Ale to jest temat na inną dyskusję i mam prośbę, żebyśmy go nie kontynuowali teraz.

 

i ta kasa wypływa wielkim strumieniem przy którym twoje onkologiczne leki stanowią granicę błędu na na poziomie 0,0001 proceta.

Oj, chyba sobie kiepsko zdajesz sobie sprawę z tego, jakimi kwotami się tam obraca. Poza tym znów wracasz do tego samego: na swoją obronę używasz argumentu, że inni też marnują kasę. A tymczasem to żadne usparwiedliwienie.

 

Po prostu przestań się czepiać palaczy, wogóle przestań się czepiać innych ludzi

To Ty przestań się czepiać mojej składki na ubezpieczenie zdrowotne, bo paląc uczepiłeś się do niej jak pasożyt. Ja tylko oczekuję tego, żebyś wziął odpowiedzialność za swój nałóg, skoro jesteś dorosłym i rzekomo dojrzałym (a co za tym idzie, odpowiedzialnym) człowiekiem. Jeśli masz ochotę, to możesz sobie nawet ogrzewać dom tytoniem i rozsiewać dym po pokojach - tylko błagam, nie na mój koszt.

 

Jedynym rzeczywiście dodatkowym przychodem, który mamy konkretnie dzięki fajkom, jest akcyza - ale ta nie pokrywa wspomianych przeze mnie kosztów (pamiętaj, pomnóż x2).

Jakie mamy??, kto ma?? , jaki przychód ??

Jak to jaki przychód, budżetowy.

 

cieszysz się wyrwanym pieniądzem innym??, puknij się a jakie ty sobie rościsz prawo do moich pieniędzy??

Nie, nie roszczę sobie prawa do Twoich pieniędzy. Roszczę sobie prawo do tego, żebyś sam finansował własne leczenie. W obecnej sytuaji to Ty rościsz sobie prawo do mojej składki zdrowotnej, bo wyciągasz z budżetu więcej, niż tam umieszczasz. Jeśli założysz sobie prywatne konto w NFZ, które będzie jedynym źródłem finansowania twojej terapii, to nie ma sprawy. Po raz kolejny powtarzam: to palacz narusza moją wolność i dobiera się do moich składek, które odprowadzam.

 

z tej kasy szkółki ci sponsorujemy

Tyle, że z mojego wykształcenia będzie jeszcze kasa dla budżetu. Poza tym szansę na edukację ma każdy obywatel (do końca liceum absolutnie każdy, powyżej - ci wystarczająco zdolni, choć miejsc na uczelniach jest o wiele za dużo. Ale to też jest temat na zupełnie inną dyskusję), więc nie rozumiem, dlaczego niby jako palacz czujesz się w tej sytuacji jakoś uprzywilejowany i wypominasz mi to.

 

obudz się chłopie bo jutro inni cwaniacy co uwielbiają cudze pieniądze opodatkują akcyzą przednie zęby, robienie kupy

oho, emocje się udzielają. Zabolało, że oczekuję odpowiedzialności za własne czyny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ile można żyć cudzym kosztem, w zamian nie dając nic prócz cyniczego gadania .Może wziołbyś się do roboty i zostawił wolne miejsce na uczelni, odprowadził jakąś składkę, założył rodzinę, dał pracę, nauczył się czytać i w ogóle żyć , co??

pomogę ci w czytaniu:

 

Jak podaje NFZ, dla Polski koszty te w najbliższych 20 latach wyniosą 83 do 189 miliardów złotych.

czyli nie wydano jeszcze złotówki a:

 

Wpływy do budżetu z tytułu podatku akcyzowego wyniosły w ubiegłym roku ponad 11 miliardów złotych.

Dodatkowo, ponieważ większość wypalanych przez nas papierosów produkowanych jest w kraju, należałoby doliczyć wpływy z podatku CIT płaconego przez koncerny tytoniowe, wpływy z VAT od sprzedaży papierosów i innych wyrobów tytoniowych. Takie dane trudno oszacować, jednak sam VAT od sprzedaży można przyjąć na poziomie około 3 miliardów złotych rocznie.

 

a teraz dodawanie:

11 + 3 = 14 miliardów złotych za zeszły rok + praca dla setek ludzi aż do sklepikarza włacznie.

 

W atrykule przytoczonym przez ciebie słowa o komunikacji miejskiej za pół ceny brak, o obrocie w branży medycznej brak, o emeryturach brak ,

i innych twoich urojeniach brak.

 

 

Ta kasa wpłynęła do budżetu i poszła na:

wymia sp...ości, rząd , posłów, nauczycieli, leśników, pograniczników , lekarzy , urzędników , wojsko , policję i tysiąć innych wydatków budżetu.

Te pieniądze po opodatkowaniu, ozusowaniu , palacze zamiast przeznaczyć na swoje potrzeby odprowadzili do budżetu.

To samo posiadacze samochodów, koneserzy alkocholu i inni.

 

Do tego budżet się nie zamknął (dziura) = brakło = podwyżki energi elektrycznej, stóp procentowych, gazu itd. a tymczasem sprzedając się jedni drugim co 5 lat nie płacą od bajońskich sum podatku hiper markety, stacje benzynowe, strefy ekonomiczne i właściciele spółek zarejestrownych w rajach podatkowych i inni. To prowadzi do ubustwa nie tylko palaczy ale każdego uczciwie pracującego przedsiębiorcy i podatnika zatrudninego poza budżetem. Czyli na 10 zdolnych do pacy 4. (reszta czyli 6 pracuje z budżetu ) stąd ani w budżetówce (strajki) nie będzie dobrze , ani pieniędzy na leczenie palaczy nie będzie żadnych, ani na wyposarzenie szkół w laboratoria, ani badania naukowe pomaleńku stajemy się krajem nędzaży i emigrantów.

Stąd moja prośba skup się na problemie prawdziwym a nie na pierdołach.

A skoro inwestujemy jako Państwo w twoją edukację liczymy na ciebie że pomożesz przeżyć słabszym umysłowo (czytaj zapier...ych rękami)

tak by każdy mógł z dumą powiedzieć wiodłem ciężkie ale uczciwe życie w Kraju Przodków , skąd pochodzili wybitni ludzie jak : Maria Curie-Skłodowska - odkrywca radu, Sobieski który Europę od sturczenia uratował, Karol Wojtyła - który obudził miliony serc i inni wielcy bohaterowie często bezimienni zakopani w piaskach pustyni albo zimnych lasach syberii. A takich wycieczek na jakie sobie pozwoliłeś a zacytowałem poniżej raczej unikaj , bo obrażasz nie tylko palących :

 

Roszczę sobie prawo
zanim palacz umrze,
A do tego palacz krócej wpłaca kasę do ZUS-u,
więc jego składka zebrana w ciągu życia jest odpowiednio niższa
że nie ma co się cieszyć z VAT-u z fajek
bo paląc uczepiłeś się do niej jak pasożyt
miejsc na uczelniach jest o wiele za dużo
to palacz narusza moją wolność i dobiera się do moich składek, które odprowadzam.

Zabolało, że oczekuję odpowiedzialności za własne czyny?

 

My również jako Polacy oczekujemy od ciebie wymiernych wyników w zamian za odebrane bezpłatne wykształcenie, i bynajmniej nie na zmywaku . A osobiście będę palił (czytaj płacił akcyzę) by wszystkim żyło się lepiej. (a poza tym lubię) 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ile można żyć cudzym kosztem

No właśnie, Kolego Palaczu?

 

Może wziołbyś się do roboty i zostawił wolne miejsce na uczelni, odprowadził jakąś składkę, założył rodzinę, dał pracę, nauczył się czytać i w ogóle żyć , co??

Po pierwsze: skąd wiesz, że nie pracuję?

Po drugie: nie wiem, jak żyją monterzy CO w Krakowie, ale w biotechnologii na całym świecie do pracy absolutnie niezbędny jest tytuł magistra, a właściwie prawdziwa praca zaczyna się od doktora wzwyż

Po trzecie: zabawną hipokryzją są takie słowa u absolwenta studiów

 

Jak podaje NFZ, dla Polski koszty te w najbliższych 20 latach wyniosą 83 do 189 miliardów złotych.

czyli nie wydano jeszcze złotówki a:

Może właśnie dlatego masz problem ze zrozumieniem tego tematu? Może po prostu nie rozumiesz, co to jest strategiczne myślenie ;) Może w ogóle powiesz, że pisanie budżetu z góry na przyszły rok nie ma sensu, bo to jest gadanie o kasie, której jeszcze nie ma?

 

Poza tym skoro nie wydano jeszcze złotówki, to od razu dolicz do tej kwoty na starcie 10-20%, bo tyle wynosi (wg badań, chętnie podam literaturę w razie potrzeby) dodatkowy koszt generowany przez bierne palenie osób niepalących. Do tego kolejne pieniążki jako koszt narodzin chorych i upośledzonych dzieci wielu palących matek. Oczywiście wszystko to przy optymistycznym założeniu, że palenie nie spowoduje u danej pary bezpłodności, którą trzeba będzie leczyć na koszt państwa, a i tak nie zawsze wystarczająco skutecznie. Kolejny koszt.

 

Dodatkowo, ponieważ większość wypalanych przez nas papierosów produkowanych jest w kraju, należałoby doliczyć wpływy z podatku CIT płaconego przez koncerny tytoniowe

Skoro tak, to należy też policzyć koszty uszczerbku na zdrowiu tych pracowników. Warto by było doliczyć także koszty znienawidzonych przez Ciebie specjalnych warunków inwestowania, które sam tak bardzo skrytykowałeś, a które tak duży koncern otrzymał na pewno. O innych, dodatkowych kosztach wspomniałem wcześniej. Ale jeśli nie umiałeś doczytać, to mogę się chyba tylko zadumać ze smutkiem nad Twoim czytaniem ze zrozumieniem.

 

wpływy z VAT od sprzedaży papierosów i innych wyrobów tytoniowych.

Się zaciął, się zaciął, się zaciął? Ten VAT i tak by wszedł do budżetu, tylko w postaci podatku od innych towarów.

 

11 + 3 = 14 miliardów złotych za zeszły rok + praca dla setek ludzi aż do sklepikarza włacznie.

+utrata życia przez paręset innych osób, renta inwalidzka dla kolejnych, zasiłki chorobowe dla jeszcze innych. A na deser spadek wydajności pracy i konieczność zaangażowania rodziny w opiekę nad chorym, która pochłania kolejne cenne godziny pracy. Z kolei VAT to tylko fikcyjna korzyść, bo te pieniądze i tak by wróciły do budżetu.

 

W atrykule przytoczonym przez ciebie słowa o komunikacji miejskiej za pół ceny brak

Ale jest faktem, o czym doskonale wiesz. To się dolicza do kosztów, wcale niemałych.

 

o obrocie w branży medycznej brak, o emeryturach brak ,

i innych twoich urojeniach brak.

Ale także są faktem. To, że czegoś w artykule nie wspomniano, nie jest jeszcze sygnałem, że ta rzecz nie istnieje.

 

Te pieniądze po opodatkowaniu, ozusowaniu , palacze zamiast przeznaczyć na swoje potrzeby odprowadzili do budżetu.

I łaski nie zrobili, skoro ich palenie generuje tak wielkie straty. Poza tym od kiedy to pieniądze za zakup towarów są zusowane? Coraz ciekawsze się robią Twoje teorie na temat finansów państwa.

 

koneserzy alkocholu

Wolę koneserów porządnej polszczyzny, nawet jeśli nie płacą nic do budżetu. W pewnym wieku wypadałoby nauczyć się poprawnej pisowni słów własnego języka ojczystego. Albo chociaż stosować sprawdzanie pisowni.

 

Do tego budżet się nie zamknął (dziura) = brakło = podwyżki energi elektrycznej

No proszę, mam rozumieć, że podwyżka cen prądu jest spowodowana dziurą budżetową? ;D

 

Poprzednio napisałeś, że dzięki dodrukowi pieniędzy ludzie się wzbogacą. Dziś wypisujesz takie bzdury. Mam propozycję: usiądź i poucz się chociaż najmniejszych podstaw w zakresie funkcjonowania budżetu państwa, potem wróć i dokończymy rozmowę.

 

To prowadzi do ubustwa nie tylko palaczy ale każdego uczciwie pracującego przedsiębiorcy i podatnika zatrudninego poza budżetem. Czyli na 10 zdolnych do pacy 4.

Tylko znów, chyba przez czystą złośliwość, nie dostrzegasz, że to jest totalnie inny problem. Tak samo jak nie widzisz chyba tego, że żaden duży inwestor nie zjawi się w kraju, w którym nie zaproponuje mu się dobrych warunków do inwestowania. A na olewanie dużych firm, stawiających fabryki dla kilkuset osób, mogą sobie pozwolić jedynie kraje o znacznie mniejszym bezrobociu, niż u nas. Ale nie oczekuję tego, żebyś zrozumiał, że taka ulga ma sens, bo pozwala uchronić budżet przed wypłatą kuroniówki dla kilkuset osób. Przecież w dziedzinie ekonomii zatrzymałeś się na etapie, na którym dodruk pieniędzy zwiększa bogactwo ludności.

 

wyposarzenie
nędzaży

Códowne błendy ortograficzne. Polecam wtyczkę sprawdzającą pisownię, bo tego się czytać nie da.

 

Stąd moja prośba skup się na problemie prawdziwym a nie na pierdołach.

To nie są pierdoły, tylko mój podatek, który jest marnotrawiony przez czyjąś bezmyślność.

 

A skoro inwestujemy jako Państwo w twoją edukację liczymy na ciebie że pomożesz przeżyć słabszym umysłowo (czytaj zapier...ych rękami)

Jak zwykle zmieniasz temat.

 

Roszczę sobie prawo
zanim palacz umrze,
A do tego palacz krócej wpłaca kasę do ZUS-u,
więc jego składka zebrana w ciągu życia jest odpowiednio niższa
że nie ma co się cieszyć z VAT-u z fajek
bo paląc uczepiłeś się do niej jak pasożyt
miejsc na uczelniach jest o wiele za dużo
to palacz narusza moją wolność i dobiera się do moich składek, które odprowadzam.

Zabolało, że oczekuję odpowiedzialności za własne czyny?

Ależ ja nikogo nie obrażam, to są najczystsze fakty. Skoro już palisz, to weź na siebie odpowiedzialność za to i zrób to tak, by twoje palenei nie przeszkadzało innym. Taki jesteś zawsze mądry, by żyć i dawać żyć innym, a tymczasem smrodzenie komuś na chodniku i podbieranie jego składek już tobie nie przeszkadza. Ale właściwie przywykłem, że masz bardzo selektywne spojrzenie na rzeczywistość.

 

My również jako Polacy oczekujemy od ciebie wymiernych wyników w zamian za odebrane bezpłatne wykształcenie, i bynajmniej nie na zmywaku

Się nie martw, przyjdzie i na to czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Mam bardzo uprzejmą prośbę do Administratora:

czy można by stworzyć oddzielny temat na forum "Ciekawostki" pod tytułem: "Problem Państwa Polskiego",

i jeżeli było by możliwym temat w dziedzinie "Psychologia" pod tytułem: "Mikroos vs. Waldi - dlaczego ludzie kochają się kłócić".

 

Jeżeli chodzi o leczenie ludzi z nowotworów w Polsce to się wiele nieciekawego dzieje. Niby są usługi, leki i tak dalej. Dlaczego ludzie chorzy miesiącami czekają by się dostać na leczenie? Lekarze nieraz nie mówią np. pacjentom o lekach osłonowych (duży koszt), są niekompetentni (wujka mojej dziewczyny, chorego od dziesięciu lat na białaczkę wpędzili w cukrzyce). Ile razy nie pójdę do lekarza, to mnie olewa, a czego nie mogę znieść patrzy na mnie jak na psie gówno, z politowaniem, ze wzrokiem mówiącym: "po jasną cholerę mi zawracasz dupę?" Jak byłem u ortopedy, na którego wizytę czekałem trzy miesiące, po wejściu do gabinetu oparty łokciem o biurko spojrzał na mnie od niechcenia, powiedział: "jest pan ostatni, co Panu dolega", ja odpowiadam:że "mam bóle ostre w krzyżu", on na to: "pewnie <i tu jakiś termin naukowy podał> i powiedział: "Pójdzie pan sobie na basen" i ja będzie potrzeba przyjdzie za pół roku". Nawet nie wstał z krzesła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właściwie ja i tak kończyłem mój udział w tm wątku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albo nie, jeszcze szybciutka odpowiedź na jeden konkretny zarzut. Chciałem stanąć w obronie lekarzy, którzy rzekomo wpędzili  wujka Twojej Dziewczyny w cukrzycę. Nie chcę być bezduszny, ale ten człowiek i tak powinien być szczęśliwy, że wyszedł z nowotworu. Niestety, ciężkie choroby wymagają radykalnych terapii, a skutki uboczne są ich naturalną konsekwencją. Tak jest na całym świecie, i w III Świecie, i w przodujących na świecie Stanach. Oczywiście nie mówię tu, że na pewno nie popełniono błędu w sztuce (nie znam szczegółów, a do tego nie jestem lekarzem, by to oceniać), ale niestety takie rzeczy mogą się zdarzać przy okazji tak agresywnego leczenia. A już tym bardziej, jeśli trwa ono dziesięć lat. Poza tym istnieje prawdopodobieństwo (nie znam szczegółów!), że cukrzyca rozwinęła się np. w wyniku niepoprawnej diety.

 

Choć reszta to oczywiście skandal, ale to jest temat na dużo szerszą dyskusję. To nie czas i nie miejsce na nią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niedobór mikroelementów to najpowszechniejszy na świecie rodzaj niedożywienia. Przyjmowanie zbyt małych ilości takich składników jak żelazo, cynk, selen, jod, witaminy i inne, niesie ze sobą poważne konsekwencje zdrowotne. Tymczasem, jak dowiadujemy się z pierwszej globalnej oceny przyjmowania mikroelementów, zdecydowana większość ludzi przyjmuje zbyt mało przynajmniej jednego z 15 zbadanych mikroelementów.
      Naukowcy z Harvard T.H. Chan School of Public Health, Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara i Global Alliance for Improved Nutrition przeanalizowali dostępne dane pod kątem przyjmowania jednego z 15 elementów niezbędnych dla zachowania zdrowia. Pod uwagę wzięli jod, żelazo, witaminę C, cynk, magnez, witaminę E, witaminy B1, B2, B6, B12, wapń, kwas foliowy,  witaminę A, selen oraz niacynę.
      Na potrzeby badań naukowcy podzielili populację według płci, a każdą z płci podzielili na 16 grup wiekowych od 0 do 80 lat oraz grupę powyżej 80. roku życia. Uzyskali w ten sposób dane dla 34 grup (2 płci x 17 grup wiekowych w każdej). Generalnie rzecz ujmując, grupą o najmniejszym niedoborze składników odżywczych są dzieci w wieku 0-4 lat. Następnie odsetek osób z niedoborami zaczyna szybko rosnąć i największy problem występuje w grupach 10-14 i 15-19 lat.
      Aż 68% ludzi przyjmuje za mało jodu, niedobory witaminy E występują u 67%, a wapnia u 66%. U 65% mieszkańców Ziemi mamy niedobory żelaza, u 55% występują niedobory B2, u 54% niedobory kwasu foliowego, a u 53% niedobory witaminy C. Jeśli weźmiemy pod uwagę ten sam kraj i te same grupy wiekowe, to – globalnie rzecz ujmując – kobiety częściej mają niedobory jodu, witaminy B12, żelaza i selenu, a mężczyźni magnezu, witaminy B6, cynku witaminy C, A, B1 i niacyny. W większości regionów panie mają też większe niedobory wapnia, kwasu foliowego, witaminy E oraz witaminy B2. Na największe niedobory mikroelementów cierpią mieszkańcy południa Azji, Ameryki Łacińskiej i Karaibów oraz Afryki saharyjskiej.
      Z załączonych do artykułu map wynika, że w Polsce największym problemem są niedobory selenu, które są widoczne u niemal 100% populacji oraz żelaza, witaminy C, E i wapnia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania przeprowadzone na modelach mysich, u których poprzez dietę wysokotłuszczową wywołano otyłość wykazały, że samice, w przeciwieństwie do samców, są lepiej chronione przed otyłością i towarzyszącym jej stanem zapalnym, gdyż w ich organizmach dochodzi do większej ekspresji proteiny RELM-α. Stwierdziliśmy, że komórki układu odpornościowego oraz RELM-α są odpowiedzialne za międzypłciowe różnice w reakcji układu odpornościowego na otyłość, mówi profesor Meera G. Nair z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Riverside. Jest ona współautorką badań prowadzonych wraz z profesor Djurdjicą Coss.
      Do białek z rodziny RELM (resistin-like molecule), obok rezystyny, należą też RELM-α i RELM-β. Do wysokiej ekspresji RELM zachodzi w czasie infekcji i stanów zapalnych. Gdy tylko u myszy pojawia się infekcja, błyskawicznie dochodzi do uruchomienia produkcji RELM-α, które ma chronić tkanki. RELM-α reguluje działanie dwóch typów komórek układu odpornościowego: przeciwzapalnych makrofagów i eozynofili. Autorki badań zaobserwowały, że samce myszy wykazywały niższą ekspresję RELM-α, miały mniej eozynofili, a więcej prozapalnych makrofagów, które wspomagały otyłość. Gdy uczone usunęły RELM-α u samic odkryły, że nie były one chronione przed otyłością, miały mniej oezynofili, a więcej makrofagów – podobnie jak samce.
      Mogłyśmy jednak zredukować otyłość u samic myszy podając im eozynofile lub RELM-α to sugeruje, że mogą być one obiecującymi środkami terapeutycznymi, mówi Nair.
      Niedobór RELM-α miał duży wpływ na samców, ale wciąż był on mniejszy niż na samice. Prawdopodobnie dlatego, że samice mają wyższy poziom RELM-α, zatem niedobory bardziej wpływają na ich organizm. Z naszych badań płynie wniosek, że w chorobach metabolicznych, takich jak otyłość, konieczne jest branie pod uwagę różnic międzypłciowych, stwierdza Coss.
      Najważniejsze jednak jest odkrycie nieznanej dotychczas, zależnej od płci, roli RELM-α w modulowaniu reakcji metabolicznej i zapalnej na indukowaną dietą otyłość. Istnieje „oś RELM-α-eozynofile-makrofagi”, która chroni kobiety przed otyłością i stanem zapalnym wywoływanymi dietą. Wzmocnienie tego szlaku może pomóc w walce z otyłością, dodaje Nair.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Obecna epidemia otyłości jest głównie związana ze spożywaniem nadmiernej liczby kalorii, a nie z brakiem ruchu, mówi doktor Esra Tasali, dyrektor Centrum Snu na Wydziale Medycyny University of Chicago. Przez wiele lat my i inne grupy naukowe wielokrotnie wykazywaliśmy, że ograniczenie długości snu wpływa na apetyt, co powoduje, że jemy więcej, a to z kolei wiąże się z ryzykiem przybrania na wadze, dodaje. Podczas randomizowanych badań klinicznych naukowcy z Chicago wykazali, że wystarczy poprawić higienę snu, by zmniejszyć ilość spożywanych kalorii o 270 kcal dziennie.
      W testach klinicznych udział wzięło 80 dorosłych osób. U młodych dorosłych z nadwagą, którzy średnio spali mniej niż 6,5 godziny na dobę, naukowcy – poprawiając higienę snu – byli w stanie wydłużyć ten czas o średnio 1,2 godziny. Docelowo chcieli, by osoby te spały 8,5 godziny na dobę. Okazało się jednak, że już samo poprawienie higieny snu i dłuższy sen spowodowały, że badani mniej jedli. Co ważne, naukowcy w żaden sposób nie wpływali na zwyczaje żywieniowe badanych. Cały eksperyment odbywał się w naturalnych warunkach. Biorące w nim udział osoby spały we własnych domach i zachowywały się tak, jak dawniej. Jedną różnicą było poprawienie higieny ich snu, przez co uległ on wydłużeniu. To wystarczyło, by średnio spożywali o 270 kcal dziennie mniej. To zaś powinno przełożyć się na utratę 12 kilogramów w ciągu 3 lat.
      Większość badań tego typu to badania krótkotrwałe, prowadzone w laboratoriach, a spożywane kalorie pochodzą z diety oferowanej badanym przez naukowców. W naszym badaniu wpływaliśmy jedynie na sen. Badani jedli to co chcieli i ile chcieli. W żaden sposób nie mieliśmy na to wpływu, stwierdza Tasali.
      Naukowcy, by obiektywnie badać ilość kalorii spożywanych przez badanych, wykorzystali metodę „podwójnie oznaczonej wody”. To test z moczu wykonywany u osób pijących wodę, w której atomy wodoru i tlenu zostały zastąpione innymi, naturalnymi łatwymi do śledzenia izotopami. To złoty standard obiektywnego pomiaru wydatkowania energii w warunkach pozalaboratoryjnych. Jego zastosowanie zmieniło sposób prowadzenia badań nad otyłością u ludzi, mówi profesor Dale A. Schoeller.
      Warto podkreślić, że uczestnicy wzięli udział w zaledwie jednej sesji dotyczącej higieny snu. To wystarczyło, by wydłużyli sen o ponad godzinę na dobę. To wystarczyło, by większość zaczęła jeść zdecydowanie mniej. U niektórych spadek wyniósł aż 500 kcal dziennie.
      Eksperyment trwał w sumie miesiąc. Przez pierwsze dwa tygodnie naukowcy zbierali informacje o śnie i diecie badanych, a przez kolejne dwa, po sesji nt. higieny snu, monitorowali skutki dłuższego spania. To nie było badanie nad utratą wagi. Ale nawet po tych dwóch tygodniach zauważyliśmy, że badani zaczęli spalać więcej kalorii niż przyjmowali. Jeśli utrzymaliby higienę snu przez dłuższy czas, doszłoby u nich do klinicznie znaczącej utraty wagi. Wiele osób bardzo się stara, by zmniejszyć ilość spożywanych kalorii i schudną. Można to osiągnąć po prostu śpiąc dłużej, stwierdza Tsali.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Proteina XRN1 odgrywa kluczową rolę w regulowaniu apetytu i metabolizmu przez mózg, informują badacze z Okinawa Institute of Science and Technology Graduate University. U myszy utrata tego białka z przodomózgowia doprowadziła do pojawienia się niepohamowanego apetytu i otyłości, czytamy na łamach iScience. Otyłość powodowana jest przez nierównowagę pomiędzy ilością przyjmowanego pokarmu a wydatkowaniem energii. Wciąż jednak słabo rozumiemy, jak apetyt i metabolizm są regulowane przez komunikację pomiędzy mózgiem a innymi częściami ciała, jak trzustka czy tkanka tłuszczowa, mówi doktor Akiko Yanagiya.
      W ramach badań naukowcy stworzyli mysz, w której przodomózgowiu nie pojawiła się proteina XRN1. W tym regionie mózgu znajduje się m.in. podwzgórze, niewielki obszar odpowiedzialny za uwalnianie hormonów regulujących sen, temperaturę ciała, pragnienie i głód. Naukowcy zauważyli, że w wieku 6 tygodni ich myszy zaczęły gwałtownie przybierać na wadze i w wieku 12 tygodni były już otyłe. Obserwując zachowanie zwierząt uczeni stwierdzili, że myszy pozbawione XRN1 jadły niemal dwukrotnie więcej niż grupa kontrolna.
      To była prawdziwa niespodzianka. Gdy po raz pierwszy pozbawiliśmy mózg XRN1 nie wiedzieliśmy, co odkryjemy. Tak drastyczny wzrost apetytu był czymś niespodziewanym, informuje doktor Shohei Takaoka.
      Japończycy chcieli dowiedzieć się, co powoduje, że myszy tak dużo jedzą. Zmierzyli więc poziom leptyny we krwi. To hormon, który tłumi uczucie głodu. W porównaniu z grupą kontrolną był on znacząco podwyższony. Normalnie powinno to zniwelować uczucie głodu i powstrzymać myszy przed jedzeniem. Jednak zwierzęta pozbawione XRN1 nie reagowały na leptynę.
      Naukowcy odkryli też, że 5-tygodniowe myszy były oporne na insulinę, co w konsekwencji może prowadzić do cukrzycy. W miarę upływu czasu u myszy tych poziom glukozy i insuliny znacząco rósł wraz ze wzrostem leptyny. Sądzimy, że poziom glukozy oraz insuliny zwiększał się z powodu braku reakcji na leptynę. Oporność na leptynę powodowała, że myszy ciągle jadły, glukoza we krwi utrzymywała się na wysokim poziomie, a przez to wzrastała też ilość insuliny, mówi Yanagiya.
      Sprawdzano też, czy otyłość u myszy mogła być spowodowana mniejszą aktywnością fizyczną. Zwierzęta umieszczono w specjalnych klatkach, gdzie mierzono poziom zużywanego tlenu, co służyło jaki wskaźnik tempa metabolizmu. Okazało się, że u 6-tygodniowych myszy nie było żadnej różnicy w wydatkowaniu energii pomiędzy grupą badaną (bez XRN1) a grupą kontrolną. jednak uczeni zauważyli coś bardzo zaskakującego. Otóż myszy bez XRN1 używały węglowodanów jako głównego źródła energii. Natomiast myszy z grupy kontrolnej były w stanie przełączać się pomiędzy wykorzystywaniem węglowodanów w nocy – kiedy to były bardziej aktywne – a wykorzystywaniem zgromadzonego w ciele tłuszczu w dzień, w czasie mniejszej aktywności.
      Z jakiegoś powodu myszy pozbawione XRN1 nie wykorzystywały tłuszczu tak efektywnie, jak grupa kontrolna. Nie wiemy, dlaczego tak się dzieje, przyznaje doktor Yanagiya. Gdy zaś myszy te osiągnęły 12 tygodni życia, ich wydatki energetyczne zmniejszyły się w porównaniu z grupą kontrolną. Jednak naukowcy sądzą, że było to spowodowane otyłością, a nie na odwrót. Myślimy, że przyczyną otyłości było tutaj przejadanie się w wyniku oporności na leptynę, dodaje uczony.
      XRN1 odgrywa kluczową rolę w aktywności genów, gdyż jest zaangażowana na ostatnim etapie degradacji mRNA. Naukowcy odkryli, że u otyłych myszy poziom mRNA wykorzystywanego do wytwarzania proteiny AgRP, jednego z najsilniejszych stymulatorów apetytu, był podwyższony, co prowadziło też do podwyższonego poziomu AgRP. W tej chwili to tylko spekulacja, ale sądzimy, że zwiększony poziom tej proteiny i nieprawidłowa aktywacja wytwarzających ją neuronów może być przyczyną oporności na leptynę u myszy. W normalnych warunkach leptyna zmniejsza aktywność neuronów AgRP, ale jeśli utrata XRN1 powoduje, że neurony pozostają wysoce aktywne, to może to zagłuszać sygnały przekazywane przez leptynę, wyjaśniają naukowcy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Autorzy artykułu opublikowanego w Americal Journal of Clinical Nutrition podważają powszechnie panujące przekonanie, że to nadmierna ilość spożywanego jedzenia prowadzi do otyłości. Ich zdaniem model bilansu energetycznego, zgodnie z którym nadwaga i otyłość pojawiają się, gdy pobieramy więcej energii niż wydatkujemy, zawiera liczne błędy. Proponują stosowanie modelu węglowodanowo-insulinowego, zgodnie z którym nadwagę i otyłość powoduje to, co jemy, a nie ile jemy.
      Zgodnie ze stosowanym obecnie modelem bilansu energetycznego zachęca się do spożywania mniejszych ilości pokarmów i większej aktywności fizycznej. Jednak działania takie nie przynoszą skutku, a osób z nadwagą i otyłych jest coraz więcej. Jak mówią autorzy wspomnianego artykułu, model bilansu energetycznego bierze pod uwagę podstawy fizyki, bez uwzględniania biologicznych mechanizmów prowadzących do przybierania na wadze. Dlatego też zaproponowali model węglowodanowo-insulinowy, zgodnie z którym ważniejsze jest to co jemy, a nie ile jemy. Ich zdaniem bowiem epidemia otyłości spowodowana jest częściowo przez hormonalną reakcję na zmianę jakości pożywienia, a w szczególności na obecność w dużych ilości cukru i wysoki indeks glikemiczny pokarmów, co prowadzi do zmian w metabolizmie.
      Wszędzie otacza nas wysoko przetworzona, smaczna żywność, która jest do tego intensywnie reklamowana. W tej sytuacji łatwo przyjmować więcej kalorii niż się potrzebuje, a na nierównowagę energetyczną wpływ ma też siedzący tryb życia. Zgodnie z tą filozofią przyjmowanie zbyt dużych ilości pożywienia w połączeniu z brakiem aktywności fizycznej prowadzi do nadwagi. Problem jednak w tym, że pomimo kampanii informacyjnych zachęcających do jedzenia mniej i ćwiczenia więcej, epidemia otyłości zatacza coraz szersze kręgi.
      Główny autor artykułu The Carbohydrate-Insulin Model: A Physiological Perspective on the Obesity Pandemic doktor David Ludwig z Boston Children's Hospital i Harvard Medical School mówi, że model bilansu energetycznego nie uwzględnia biologicznych przyczyn przybierania na wadze. Weźmy na przykład pod uwagę okres szybkiego wzrostu nastolatków. W tym czasie młodzi ludzie mogą zwiększyć spożywaną liczbę kalorii o 1000 dziennie. Ale czy to ta zwiększona ilość kalorii powoduje, że rosną czy też nagły wzrost powoduje, że są głodni i się przejadają?, zwraca uwagę Ludwig.
      Model węglowodanowo-insulinowy zakłada, że przyczyną nadwagi jest to co jemy, a nie ile jemy. Zgodnie z nim przyczyną współczesnej epidemii otyłości są współczesne nawyki żywieniowe, które powodują, że jemy bardzo dużo pokarmów o wysokim indeksie glikemicznym, szczególnie zaś wysoko przetworzonych, łatwych do strawienia węglowodanów. Taka żywność prowadzi do zmian w naszym metabolizmie, których wynikiem jest odkładanie się tłuszczu i przybieranie na wadze.
      Gdy spożywamy wysoko przetworzone węglowodany nasz organizm zwiększa wydzielanie insuliny, a zmniejsza wydzielanie glukagonu. To zaś powoduje, że komórki tłuszczowe dostają polecenie przechowywania większej ilości kalorii. A skoro więcej energii jest odkładane, to mięśnie i inne aktywne tkanki otrzymują mniej kalorii. Mózg zauważa więc, że ciało nie dostaje wystarczającej ilości energii i generuje sygnały, przez które czujemy się głodni. Jakby jeszcze tego było mało, gdy organizm próbuje przechowywać energię, metabolizm może zwalniać. W ten sposób możemy czuć się głodni, mimo że w naszym organizmie ciągle odkłada się tłuszcz.
      Dlatego też powinniśmy brać pod uwagę nie tylko to, ile jemy, ale również co jemy oraz jak żywność wpływa na hormony i metabolizm. Zdaniem Ludwiga, poważny błąd modelu bilansu energetycznego polega na tym, że traktuje on wszystkie kalorie tak samo, niezależnie od źródła, z jakiego je przyjmujemy.
      Model węglowodanowo-insulinowy jest znany nauce od 100 lat. Artykuł opublikowany na łamach The American Journal of Clinical Nutrition jest jego najbardziej wszechstronną analizą. W jej opracowaniu wzięło udział 17 ekspertów z USA, Danii oraz Kanady. Podsumowali oni dziesiątków prac naukowych wspierających model węglowodanowo-insulinowy. Na tej podstawie uważają, że w ramach polityki prozdrowotnej należy zwracać uwagę przede wszystkim na to, co jemy.
      Zmniejszenie ilości łatwych do strawienia węglowodanów, które zalały sieci spożywcze w obecnej epoce mody na dietę niskotłuszczową, pozytywnie wpłynie na biologiczne mechanizmy gromadzenia się tłuszczu w organizmie. Dzięki temu ludzie mogą tracić na wadze czując się przy tym mniej głodni, a chudnięcie będzie dla nich łatwiejsze, stwierdza Ludwig.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...