Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Naturalne zabezpieczenia zapobiegną ociepleniowemu sprzężeniu zwrotnemu ze strony metanu?

Rekomendowane odpowiedzi

W wiecznej zmarzlinie i hydratach w głębi oceanów, uwięzione są olbrzymie ilości węgla. Od dawna słyszymy, że, w miarę wzrostu temperatury na Ziemi, węgiel ten może zostać uwolniony w postaci metanu – bardzo silnego gazu cieplarnianego – gwałtowanie przyspieszy globalne ocieplenie. Jednak ostatnie badania wskazują, że ten czarny scenariusz może się nie ziścić.

Gdy rośliny się rozkładają, w glebie pojawia się węgiel. Jednak gdy jest bardzo zimno, materia organiczna zamarza, a węgiel zostaje w niej uwięziony i nie trafia do atmosfery. Z taką sytuacją mamy do czynienia na Syberii, Alasce i północy Kanady, tam, gdzie występuje wieczna zmarzlina. Jednak w wiecznej zmarzlinie uwięzione jest też bardzo dużo zamrożonej wody. Gdy wieczna zmarzlina zaczyna się roztapiać, gleba zostaje zalana wodą i powstaje środowisko o niskiej zawartości tlenu. W połączeniu z zawartym w glebie węglem tworzą się idealne warunki dla mikroorganizmów, które żywią się węglem i uwalniają metan do atmosfery.

Drugie wielkie źródło metanu, hydraty metanu, znajduje się w głębi oceanów. Do ich uformowania się potrzebna jest bowiem niska temperatura i wysokie ciśnienie. Jeśli temperatura wody wzrośnie, hydraty zostaną zdestabilizowane, rozpadną się i uwolnią metan.

Naukowcy od dawna obawiają się roztapiania wiecznej zmarzliny i destabilizacji hydratów metanu. Dlatego też postanowili sprawdzić, jak sytuacja wyglądała w przeszłości. Grupa z laboratorium profesora Wasilija Petrenko, na czele której stał Michael Dyonisius, zbadała rdzenie z lodowca Taylor na Antarktydzie. Uwięzione tam powietrze sprzed 8–15 tysięcy lat pozwalało na zbadanie składu ziemskiej atmosfery z przeszłości. To okres, który jest częściowo podobny do obecnego. Ziemia przechodziła wówczas z epoki chłodniejszej do cieplejszej. Jednak wówczas zmiana była naturalna. Teraz jest ona napędzana przez działalność człowieka i przechodzimy z epoki cieplejszej do jeszcze cieplejszej, mówi Dyonisius.

Jak dowiadujemy się ze Science, uczeni, badając węgiel-14 w swoich próbkach stwierdzili, że uwalnianie metanu do atmosfery było wówczas małe. Prawdopodobieństwo destabilizacji starych rezerwuarów węgla i pojawienia się silnego ociepleniowego sprzężenia zwrotnego również i dzisiaj jest małe, mówi Dyonisius. Zdaniem badaczy, podczas ocieplenia związanego z końcem epoki lodowej emisja metanu do atmosfery była niewielka, gdyż na Ziemi istnieją naturalne bufory zabezpieczające.

W przypadku hydratów (klatratów) metanu, takim buforem jest sam ocean. Jeśli doszłoby do ich rozpadu, większość uwolnionego metanu zostanie rozpuszczone i utlenione w wodzie przez mikroorganizmy. Tylko niewielka jego część trafi do atmosfery. Jeśli zaś chodzi o metan z wiecznej zmarzliny, to jeśli uformuje się on wystarczająco głęboko w glebie, to może on zostać utleniony przez bakterie, zanim z gleby się wydostanie. Może też nigdy nie powstać i węgiel z wiecznej zmarzliny uwolni się w postaci dwutlenku węgla.

Naukowcy zauważyli jednocześnie, że w przeszłości ocieplający się klimat spowodował uwalnianie się większej ilości metanu z mokradeł. I takiego scenariusza możemy się spodziewać. Jednak, jak mówi profesor Petrenko, antropogeniczna emisja metanu jest obecnie 2-krotnie większa niż emisja z mokradeł. Nasze dane wskazują, że nie powinniśmy się martwić olbrzymią ilością metanu, która może uwolnić się w wyniku globalnego ocieplenia. Powinniśmy martwić się metanem emitowanym przez człowieka.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa naukowców ożywiła mikroorganizmy uwięzione w wiecznej zmarzlinie. Niektóre z nich przebywały w niej od około 40 000 lat. Eksperyment przeprowadzono w ramach badań nad skutkami rozmarzania wiecznej zmarzliny, która topnieje z powodu globalnego ocieplenia. Okazało się, że organizmy uwięzione w niej przez długi czas potrzebują dłuższej chwili, by dojść do siebie. Jednak już po kilku miesiącach tworzą rozprzestrzeniające się kolonie.
      Kolonie te zaczynają rozkładać materię organiczną i uwalniają dwutlenek węgla. Proces ten będzie miał wpływ na Arktykę i całą planetę. Podgrzewając atmosferę poprzez emisję gazów cieplarnianych doprowadzamy do sytuacji, gdy zaczynają rozmarzać miliony kilometrów wiecznej zmarzliny. Obecne w niej mikroorganizmy wracają do życia i rozkładają materię organiczną, co wiąże się z emisją dwutlenku węgla i metanu. Gazy te trafiają do atmosfery, podnosząc jej temperaturę, przez co rozmarzanie wiecznej zmarzliny przyspiesza. To jedna z największych niewiadomych wśród sprzężeń zwrotnych zmian klimatu. Jak rozmarzanie gruntu, o którym wiemy, że przechowuje olbrzymie ilości węgla, wpłynie na ekologię regionu i tempo globalnego ocieplenia?, zastanawia się profesor geologii, Sebastian Kopf z University of Colorado w Boulder.
      Naukowcy pobrali próbki z unikatowego miejsca, z tzw. Permafrost Tunnel wybudowane przez Korpus Inżynierów U.S. Army. Powstał on w latach 60. na Alasce na potrzeby badań nad wieczną zmarzliną. Gdy naukowcy tam weszli, zobaczyli w ścianach tunelu kości wymarłych bizonów i mamutów. Pierwszą rzeczą, którą się zauważa, jest zapach. Tam naprawdę śmierdzi. To zapach dawno nieotwieranej zatęchłej piwnicy. Dla mnie, jako mikrobiologa, to ekscytujące, gdyż takie zapachy często pochodzą od mikroorganizmów, mówi Tristan Caro z Kalifornijskiego Instytutu Technologii (Caltech).
      Naukowcy pobrali próbki wiecznej zmarzliny, a następnie włożyli je do ciężkiej wody i przechowywali w temperaturze od 4 do 12 stopni Celsjusza. Dzięki użyciu ciężkiej wody mogli obserwować, w jaki sposób budzące się mikroorganizmy ją wchłaniały i wykorzystały jako materiał budulcowy.
      Przez pierwszych kilka miesięcy proces przebiegał bardzo powoli. Czasami pojawiała się zaledwie 1 nowa komórka dziennie na 100 000 komórek. Jednak po pół roku wszytko się zmieniło. Powstał widoczny gołym okiem biofilm.
      Uczeni stwierdzili też, że wyższe temperatury nie przyspieszały wzrostu bakterii. Kluczowy był czas. A to oznacza, że tutaj problemu nie stanowią pojedyncze gorące dni w Arktyce. Mikroorganizmy zostaną obudzone przez wydłużający się okres podwyższonych temperatur.
      W chwili obecnej niewiele wiemy o potencjalnych konsekwencjach przebudzenia mikroorganizmów sprzed dziesiątków tysięcy lat. Wieczna zmarzlina pokrywa obszar 18 milionów kilometrów kwadratowych. Nie wiemy, czy we wszystkich miejscach mikroorganizmy będą zachowywały się tak samo.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach JGR Biogeosciences.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa naukowców ożywiła mikroorganizmy uwięzione w wiecznej zmarzlinie. Niektóre z nich przebywały w niej od około 40 000 lat. Eksperyment przeprowadzono w ramach badań nad skutkami rozmarzania wiecznej zmarzliny, która topnieje z powodu globalnego ocieplenia. Okazało się, że organizmy uwięzione w niej przez długi czas potrzebują dłuższej chwili, by dojść do siebie. Jednak już po kilku miesiącach tworzą rozprzestrzeniające się kolonie.
      Kolonie te zaczynają rozkładać materię organiczną i uwalniają dwutlenek węgla. Proces ten będzie miał wpływ na Arktykę i całą planetę. Podgrzewając atmosferę poprzez emisję gazów cieplarnianych doprowadzamy do sytuacji, gdy zaczynają rozmarzać miliony kilometrów wiecznej zmarzliny. Obecne w niej mikroorganizmy wracają do życia i rozkładają materię organiczną, co wiąże się z emisją dwutlenku węgla i metanu. Gazy te trafiają do atmosfery, podnosząc jej temperaturę, przez co rozmarzanie wiecznej zmarzliny przyspiesza. To jedna z największych niewiadomych wśród sprzężeń zwrotnych zmian klimatu. Jak rozmarzanie gruntu, o którym wiemy, że przechowuje olbrzymie ilości węgla, wpłynie na ekologię regionu i tempo globalnego ocieplenia?, zastanawia się profesor geologii, Sebastian Kopf z University of Colorado w Boulder.
      Naukowcy pobrali próbki z unikatowego miejsca, z tzw. Permafrost Tunnel wybudowane przez Korpus Inżynierów U.S. Army. Powstał on w latach 60. na Alasce na potrzeby badań nad wieczną zmarzliną. Gdy naukowcy tam weszli, zobaczyli w ścianach tunelu kości wymarłych bizonów i mamutów. Pierwszą rzeczą, którą się zauważa, jest zapach. Tam naprawdę śmierdzi. To zapach dawno nieotwieranej zatęchłej piwnicy. Dla mnie, jako mikrobiologa, to ekscytujące, gdyż takie zapachy często pochodzą od mikroorganizmów, mówi Tristan Caro z Kalifornijskiego Instytutu Technologii (Caltech).
      Naukowcy pobrali próbki wiecznej zmarzliny, a następnie włożyli je do ciężkiej wody i przechowywali w temperaturze od 4 do 12 stopni Celsjusza. Dzięki użyciu ciężkiej wody mogli obserwować, w jaki sposób budzące się mikroorganizmy ją wchłaniały i wykorzystały jako materiał budulcowy.
      Przez pierwszych kilka miesięcy proces przebiegał bardzo powoli. Czasami pojawiała się zaledwie 1 nowa komórka dziennie na 100 000 komórek. Jednak po pół roku wszytko się zmieniło. Powstał widoczny gołym okiem biofilm.
      Uczeni stwierdzili też, że wyższe temperatury nie przyspieszały wzrostu bakterii. Kluczowy był czas. A to oznacza, że tutaj problemu nie stanowią pojedyncze gorące dni w Arktyce. Mikroorganizmy zostaną obudzone przez wydłużający się okres podwyższonych temperatur.
      W chwili obecnej niewiele wiemy o potencjalnych konsekwencjach przebudzenia mikroorganizmów sprzed dziesiątków tysięcy lat. Wieczna zmarzlina pokrywa obszar 18 milionów kilometrów kwadratowych. Nie wiemy, czy we wszystkich miejscach mikroorganizmy będą zachowywały się tak samo.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach JGR Biogeosciences.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa naukowców ożywiła mikroorganizmy uwięzione w wiecznej zmarzlinie. Niektóre z nich przebywały w niej od około 40 000 lat. Eksperyment przeprowadzono w ramach badań nad skutkami rozmarzania wiecznej zmarzliny, która topnieje z powodu globalnego ocieplenia. Okazało się, że organizmy uwięzione w niej przez długi czas potrzebują dłuższej chwili, by dojść do siebie. Jednak już po kilku miesiącach tworzą rozprzestrzeniające się kolonie.
      Kolonie te zaczynają rozkładać materię organiczną i uwalniają dwutlenek węgla. Proces ten będzie miał wpływ na Arktykę i całą planetę. Podgrzewając atmosferę poprzez emisję gazów cieplarnianych doprowadzamy do sytuacji, gdy zaczynają rozmarzać miliony kilometrów wiecznej zmarzliny. Obecne w niej mikroorganizmy wracają do życia i rozkładają materię organiczną, co wiąże się z emisją dwutlenku węgla i metanu. Gazy te trafiają do atmosfery, podnosząc jej temperaturę, przez co rozmarzanie wiecznej zmarzliny przyspiesza. To jedna z największych niewiadomych wśród sprzężeń zwrotnych zmian klimatu. Jak rozmarzanie gruntu, o którym wiemy, że przechowuje olbrzymie ilości węgla, wpłynie na ekologię regionu i tempo globalnego ocieplenia?, zastanawia się profesor geologii, Sebastian Kopf z University of Colorado w Boulder.
      Naukowcy pobrali próbki z unikatowego miejsca, z tzw. Permafrost Tunnel wybudowane przez Korpus Inżynierów U.S. Army. Powstał on w latach 60. na Alasce na potrzeby badań nad wieczną zmarzliną. Gdy naukowcy tam weszli, zobaczyli w ścianach tunelu kości wymarłych bizonów i mamutów. Pierwszą rzeczą, którą się zauważa, jest zapach. Tam naprawdę śmierdzi. To zapach dawno nieotwieranej zatęchłej piwnicy. Dla mnie, jako mikrobiologa, to ekscytujące, gdyż takie zapachy często pochodzą od mikroorganizmów, mówi Tristan Caro z Kalifornijskiego Instytutu Technologii (Caltech).
      Naukowcy pobrali próbki wiecznej zmarzliny, a następnie włożyli je do ciężkiej wody i przechowywali w temperaturze od 4 do 12 stopni Celsjusza. Dzięki użyciu ciężkiej wody mogli obserwować, w jaki sposób budzące się mikroorganizmy ją wchłaniały i wykorzystały jako materiał budulcowy.
      Przez pierwszych kilka miesięcy proces przebiegał bardzo powoli. Czasami pojawiała się zaledwie 1 nowa komórka dziennie na 100 000 komórek. Jednak po pół roku wszytko się zmieniło. Powstał widoczny gołym okiem biofilm.
      Uczeni stwierdzili też, że wyższe temperatury nie przyspieszały wzrostu bakterii. Kluczowy był czas. A to oznacza, że tutaj problemu nie stanowią pojedyncze gorące dni w Arktyce. Mikroorganizmy zostaną obudzone przez wydłużający się okres podwyższonych temperatur.
      W chwili obecnej niewiele wiemy o potencjalnych konsekwencjach przebudzenia mikroorganizmów sprzed dziesiątków tysięcy lat. Wieczna zmarzlina pokrywa obszar 18 milionów kilometrów kwadratowych. Nie wiemy, czy we wszystkich miejscach mikroorganizmy będą zachowywały się tak samo.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach JGR Biogeosciences.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa naukowców ożywiła mikroorganizmy uwięzione w wiecznej zmarzlinie. Niektóre z nich przebywały w niej od około 40 000 lat. Eksperyment przeprowadzono w ramach badań nad skutkami rozmarzania wiecznej zmarzliny, która topnieje z powodu globalnego ocieplenia. Okazało się, że organizmy uwięzione w niej przez długi czas potrzebują dłuższej chwili, by dojść do siebie. Jednak już po kilku miesiącach tworzą rozprzestrzeniające się kolonie.
      Kolonie te zaczynają rozkładać materię organiczną i uwalniają dwutlenek węgla. Proces ten będzie miał wpływ na Arktykę i całą planetę. Podgrzewając atmosferę poprzez emisję gazów cieplarnianych doprowadzamy do sytuacji, gdy zaczynają rozmarzać miliony kilometrów wiecznej zmarzliny. Obecne w niej mikroorganizmy wracają do życia i rozkładają materię organiczną, co wiąże się z emisją dwutlenku węgla i metanu. Gazy te trafiają do atmosfery, podnosząc jej temperaturę, przez co rozmarzanie wiecznej zmarzliny przyspiesza. To jedna z największych niewiadomych wśród sprzężeń zwrotnych zmian klimatu. Jak rozmarzanie gruntu, o którym wiemy, że przechowuje olbrzymie ilości węgla, wpłynie na ekologię regionu i tempo globalnego ocieplenia?, zastanawia się profesor geologii, Sebastian Kopf z University of Colorado w Boulder.
      Naukowcy pobrali próbki z unikatowego miejsca, z tzw. Permafrost Tunnel wybudowane przez Korpus Inżynierów U.S. Army. Powstał on w latach 60. na Alasce na potrzeby badań nad wieczną zmarzliną. Gdy naukowcy tam weszli, zobaczyli w ścianach tunelu kości wymarłych bizonów i mamutów. Pierwszą rzeczą, którą się zauważa, jest zapach. Tam naprawdę śmierdzi. To zapach dawno nieotwieranej zatęchłej piwnicy. Dla mnie, jako mikrobiologa, to ekscytujące, gdyż takie zapachy często pochodzą od mikroorganizmów, mówi Tristan Caro z Kalifornijskiego Instytutu Technologii (Caltech).
      Naukowcy pobrali próbki wiecznej zmarzliny, a następnie włożyli je do ciężkiej wody i przechowywali w temperaturze od 4 do 12 stopni Celsjusza. Dzięki użyciu ciężkiej wody mogli obserwować, w jaki sposób budzące się mikroorganizmy ją wchłaniały i wykorzystały jako materiał budulcowy.
      Przez pierwszych kilka miesięcy proces przebiegał bardzo powoli. Czasami pojawiała się zaledwie 1 nowa komórka dziennie na 100 000 komórek. Jednak po pół roku wszytko się zmieniło. Powstał widoczny gołym okiem biofilm.
      Uczeni stwierdzili też, że wyższe temperatury nie przyspieszały wzrostu bakterii. Kluczowy był czas. A to oznacza, że tutaj problemu nie stanowią pojedyncze gorące dni w Arktyce. Mikroorganizmy zostaną obudzone przez wydłużający się okres podwyższonych temperatur.
      W chwili obecnej niewiele wiemy o potencjalnych konsekwencjach przebudzenia mikroorganizmów sprzed dziesiątków tysięcy lat. Wieczna zmarzlina pokrywa obszar 18 milionów kilometrów kwadratowych. Nie wiemy, czy we wszystkich miejscach mikroorganizmy będą zachowywały się tak samo.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach JGR Biogeosciences.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa naukowców ożywiła mikroorganizmy uwięzione w wiecznej zmarzlinie. Niektóre z nich przebywały w niej od około 40 000 lat. Eksperyment przeprowadzono w ramach badań nad skutkami rozmarzania wiecznej zmarzliny, która topnieje z powodu globalnego ocieplenia. Okazało się, że organizmy uwięzione w niej przez długi czas potrzebują dłuższej chwili, by dojść do siebie. Jednak już po kilku miesiącach tworzą rozprzestrzeniające się kolonie.
      Kolonie te zaczynają rozkładać materię organiczną i uwalniają dwutlenek węgla. Proces ten będzie miał wpływ na Arktykę i całą planetę. Podgrzewając atmosferę poprzez emisję gazów cieplarnianych doprowadzamy do sytuacji, gdy zaczynają rozmarzać miliony kilometrów wiecznej zmarzliny. Obecne w niej mikroorganizmy wracają do życia i rozkładają materię organiczną, co wiąże się z emisją dwutlenku węgla i metanu. Gazy te trafiają do atmosfery, podnosząc jej temperaturę, przez co rozmarzanie wiecznej zmarzliny przyspiesza. To jedna z największych niewiadomych wśród sprzężeń zwrotnych zmian klimatu. Jak rozmarzanie gruntu, o którym wiemy, że przechowuje olbrzymie ilości węgla, wpłynie na ekologię regionu i tempo globalnego ocieplenia?, zastanawia się profesor geologii, Sebastian Kopf z University of Colorado w Boulder.
      Naukowcy pobrali próbki z unikatowego miejsca, z tzw. Permafrost Tunnel wybudowane przez Korpus Inżynierów U.S. Army. Powstał on w latach 60. na Alasce na potrzeby badań nad wieczną zmarzliną. Gdy naukowcy tam weszli, zobaczyli w ścianach tunelu kości wymarłych bizonów i mamutów. Pierwszą rzeczą, którą się zauważa, jest zapach. Tam naprawdę śmierdzi. To zapach dawno nieotwieranej zatęchłej piwnicy. Dla mnie, jako mikrobiologa, to ekscytujące, gdyż takie zapachy często pochodzą od mikroorganizmów, mówi Tristan Caro z Kalifornijskiego Instytutu Technologii (Caltech).
      Naukowcy pobrali próbki wiecznej zmarzliny, a następnie włożyli je do ciężkiej wody i przechowywali w temperaturze od 4 do 12 stopni Celsjusza. Dzięki użyciu ciężkiej wody mogli obserwować, w jaki sposób budzące się mikroorganizmy ją wchłaniały i wykorzystały jako materiał budulcowy.
      Przez pierwszych kilka miesięcy proces przebiegał bardzo powoli. Czasami pojawiała się zaledwie 1 nowa komórka dziennie na 100 000 komórek. Jednak po pół roku wszytko się zmieniło. Powstał widoczny gołym okiem biofilm.
      Uczeni stwierdzili też, że wyższe temperatury nie przyspieszały wzrostu bakterii. Kluczowy był czas. A to oznacza, że tutaj problemu nie stanowią pojedyncze gorące dni w Arktyce. Mikroorganizmy zostaną obudzone przez wydłużający się okres podwyższonych temperatur.
      W chwili obecnej niewiele wiemy o potencjalnych konsekwencjach przebudzenia mikroorganizmów sprzed dziesiątków tysięcy lat. Wieczna zmarzlina pokrywa obszar 18 milionów kilometrów kwadratowych. Nie wiemy, czy we wszystkich miejscach mikroorganizmy będą zachowywały się tak samo.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach JGR Biogeosciences.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...