Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

W Egipcie zaprezentowano pierwsze kompletne mumie lwów

Rekomendowane odpowiedzi

Egipskie Ministerstwo Starożytności poinformowało, że zespół archeologów prowadzony przez Mostafę al-Waziriego odkrył w Sakkarze pierwsze kompletne mumie lwów. Konferencja prasowa poświęcona znalezisku odbyła się 23 listopada.

To pierwsza sytuacja, gdy w Egipcie znaleziono kompletne mumie lwów czy lwiątek - podkreślił sekretarz generalny Służby Starożytności.

W sumie odkryto 5 mumii dużych kotów. Wg archeologów, najprawdopodobniej są to mumie lwiątek. Dwie mumie poddano badaniu tomografem komputerowym. Wykazało ono, że biorąc pod uwagę rozmiary i kształt kości, na 95% były to lwiątka. Więcej danych zapewnią dalsze analizy.

Nieopodal lwiątek archeolodzy odkryli ok. 20 mumii mniejszych kotów. Grupę zmumifikowanych kotów znaleziono w 25 drewnianych skrzyniach z wiekami zdobionymi hieroglifami.

Minister starożytności dr Khaled el-Anany wyjaśnił, że na najnowsze odkrycie składa się również kolekcja 75 drewnianych i brązowych statuetek kotów różnych kształtów i rozmiarów. Poza figurkami kotów El-Anany wymienia drewniane statuetki innych zwierząt, w tym ptaków, np. świętego byka Apisa, ibisa, mangusty czy sokołów. Trzy figurki krokodyli kryły mumie małych krokodyli.

W wiadomości opublikowanej na profilu Ministerstwa na Facebooku mówi się też o ukrytym w drewnianej skrzyni dużym, 30-cm, skarabeuszu z kamienia oraz o dwóch mniejszych skarabeuszach z drewna i piaskowca. Warto dodać, że masywny skarabeusz może być największym egzemplarzem znalezionym dotąd w Egipcie.

Podczas opisywanej misji natrafiono na dużą liczbę statuetek bóstw, w tym na 73 figurki Ozyrysa z brązu, 6 drewnianych figurek Ptaha-Sokara, 11 drewnianych i fajansowych figurek bogini Sechmet, a także na pięknie rzeźbioną hebanową figurkę Neit.

Archeolodzy wspominają też o reliefie z imieniem faraona Psametycha I, amuletach, drewnianych i glinianych maskach mumii oraz kolekcji papirusów z rysunkami bogini Tawaret.

Artefakty pochodzą z okresu XXVI dynastii.

W relacji prasowej Ministerstwa pojawia się wzmianka, że w 2001 r. podczas wykopalisk grobowca mamki Tutanchamona Mai, o której mówiono, że może de facto być siostrą faraona Meritaten, ekipa francuskiego archeologa Alaina Zivie'ego odkryła kompletny szkielet lwa. Kości nie były owinięte lnianym bandażem.

Lew nie mógł należeć do Mai, która zmarła o wiele wcześniej. Należy jednak pamiętać, że w ostatnich wiekach przed naszą erą jej grobowiec był ponownie wykorzystywany do chowania ludzi, a później zwierząt, głównie zmumifikowanych kotów. Lwa odkryto w części grobowca poświęconej bogini kotów Bastet.

Szkielet z grobowca Mai należał do co najmniej 9-letniego samca. Istniały wskazówki przemawiające za tym, że zwierzę zmumifikowano. Pozycja stratygraficzna wskazywała na pochodzenie z okresu ptolemejskiego bądź rządów rzymskich. Samiec przeżył wiele lat w niewoli. Trzymano go w kiepskich warunkach (zwłaszcza pokarmowych).

 


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ludzie od tysiącleci zabijają duże drapieżniki. Wytępiliśmy wiele gatunków, przetrwanie innych jest zagrożone. Jednym z takich gatunków są lwy w północno-wschodnich regionach Republiki Środkowoafrykańskiej (NCAR). Od lat znajdują się na krawędzi zagłady. Od 2019 roku Wildlife Conservation Society (WCS) prowadzi monitoring lwów w tym regionie Afryki. Dotychczas rejestrowano tam wyłącznie obecność samców, co budziło obawy, że żadna z samic nie przeżyła, zatem populacji nie uda się uratować. Właśnie jednak pojawiła się iskierka nadziei.
      W Parku Narodowym Bamingui-Bangoran kamery WCS uchwyciły nie tylko samicę, ale też trzy lwiątka. To sygnał, że te wspaniałe zwierzęta mogą powoli odzyskiwać teren, na którym niegdyś żyły. To efekt wielu lat cierpliwości i niezmordowanej pracy na rzecz ochrony lwów, cieszy się Armand Luh Mfone, dyrektor krajowego biura WCS. Rząd Republiki Środkowoafrykańskiej, WCS i partnerzy ciężko pracowali, by uchronić ten obszar przed kłusownikami i konfliktami. Widok nie tylko lwicy, ale matki wychowującej młode, daje nadzieję, że ekosystem się odradza.
      Już 3 tygodnie temu, 7 sierpnia, WCS poinformowało o zarejestrowaniu w kwietniu przez kamery pułapkowe lwicy, która miała laktację. Ustawiono wówczas kolejne kamery.
      Połączyliśmy zdjęcia satelitarne, nasze doświadczenie oraz znajomość zachowania lwów, by umieścić kamery tam, gdzie najprawdopodobniej może pojawiać się lwia matka. To wypiętrzenia skalne, zadrzewione korytarze w pobliżu fragmentów sawanny i źródła wody. Ustawiliśmy kamery na drogach i ścieżkach zwierząt. Unikaliśmy miejsc potencjalnego legowiska, by nie niepokoić młodych. Mieliśmy nadzieję, że matka przeparaduje z młodymi przed jedną z naszych kamer. Po tygodniach oczekiwania w końcu się udało, dodaje John Guernier z WCS. Na zdjęciach widać samicę i trzy młode. Lwiątka mają około 4 miesiące.
      Wildlife Conservation Society wraz z partnerami wdrożyło skuteczne metody walki z kłusownictwem. Jednocześnie udało się namówić pasterzy, którzy okresowo przepędzają bydło pomiędzy pastwiskami, by nie wędrowali ze swoimi stadami przez park narodowy, dzięki czemu zmniejszyła się liczba konfliktów pomiędzy lwami a ludźmi.
      Unikatowy pod względem przyrodniczym region północno-wschodni Republiki Środkowoafrykańskiej ma ponad 113 000 km2 powierzchni. Znajduje się tam Park Narodowy Bamingui-Bangoran (10 700 km2 powierzchni), Park Narodowy Manovo-Gounda-St Floris (17 400 km2 powierzchni), liczne rezerwaty i obszary chronione. WCS zarządza tym regionem na podstawie wieloletniej (2019–2044) umowy z rządem Republiki Środkowoafrykańskiej.
      NCAR ma olbrzymi potencjał przyrodniczy, jednak jest on zagrożony przez kłusowników zabijających słonie dla kości słoniowej, myśliwych polujących dla mięsa i nielegalne wydobycie złota, diamentów czy pozyskiwanie węgla drzewnego. Lwy są tam prześladowane od dziesięcioleci. Szacuje się, że obecnie w tym rozległym regionie żyje zaledwie kilkadziesiąt osobników.
      Tymczasem NCAR to wyjątkowe miejsce. Ekosystem jest tam w większości nietknięty, a gęstość zaludnienia jest niska. Mamy tutaj więc wyjątkową szansę na odrodzenie się środowiska naturalnego. O tym, jak ważny jest ten region niech świadczy fakt, że eksperci oceniają, że same tamtejsze parki narodowe mają wystarczającą pojemność ekologiczną, by mogło w nich żyć do 500 lwów. Tyle tych kotów mogłoby zamieszkiwać obszar 28 100 km2. Obecnie w całej Republice Środkowoafrykańskiej – państwie o powierzchni 623 000 km2 – pozostało jedynie 750 lwów.
      Podejmowane przez WCS wysiłki na rzecz ochrony przyrody w NCAR są zbawienne również dla innych gatunków mięsożerców. Zauważono, że w rejon ten wracają lamparty, karakale, koty nubijskie i serwale. Jeśli chodzi o te ostatnie zauważono trzy odmiany kolorystyczne. Dotychczas w całej Afryce wszystkie trzy odmiany występowały tylko w dwóch populacjach.
      WCS w wysiłkach na rzecz ochrony przyrody w NCAR może liczyć na pomoc takich organizacji jak Arcadia, Ayers Wild Cat Conservation Trust, Unia Europejska, Fondation Segré, The Rob Walton Foundation i Wildlife Conservation Network’s Lion Recovery Fund.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jednym z aspektów badań nad dawnymi społecznościami jest określenie, jak często ich członkowie stykali się z przemocą. Kwestię tę można śledzić szukając śladów urazów na zachowanych szczątkach ludzkich. W 2021 r. ukazały się szerzej zakrojone badania dotyczące mieszkańców Pustyni Atacama żyjących w latach 600 p.n.e. – 600 n.e., w ramach których okazało się, że 21% procent szkieletów – głównie męskich – nosiło ślady urazów, z czego połowa była śmiertelna.
      Potencjalnie lepszym źródłem tego typu informacji mogą być jednak mumie z zachowanymi tkankami miękkimi. Międzynarodowy zespół naukowy przeprowadził właśnie badania trzech naturalnie zmumifikowanych ciał.
      Eksperci z Hiszpanii, Niemiec, Włoch, USA i Wielkiej Brytanii przyjrzeli się szczątkom mieszkańców Ameryki Południowej. Mumia z Uniwersytetu w Marburgu należy do mężczyzny, który zmarł pomiędzy 996 a 1147 roku. Analiza wyposażenia grobowego i ceramiki sugeruje, że najprawdopodobniej pochodził z regionu Arica na północy Chile ze społeczności rybackiej. Dwie mumie z Delémont Museum w Szwajcarii to mumia mężczyzny (902–944) i kobiety (1224–1282). Oboje lub jedno z nich mogło pochodzi z regionu Arequipa w Peru.
      Naukowcy przeprowadzili badania tomografem komputerowym. Zauważyli, że mumia z Marburga należała do mężczyzny w wieku 20–25 lat, który miał około 172 cm wzrostu. Jego płuca nosiły ślady blizn po ciężkiej gruźlicy. Z kolei badanie mumii z Delémont wykazało, że mężczyzna cierpiał na miażdżycę.
      Przede wszystkim zaś okazało się, że obaj mężczyźni zginęli w wyniku celowych aktów przemocy. Przyczyną śmierci mężczyzny z Marburga było pchnięcie w prawą dolną część pleców, które doprowadził do przerwania aorty na odcinku piersiowym z natychmiastową odmą opłucnową i wypełnienia klatki piersiowej krwią. Prawdopodobnie stare blizny po gruźlicy przyspieszyły wypływ krwi. Mężczyzna niemal natychmiast stracił przytomność. Ponadto na jego czaszce widać ślady nieśmiertelnych, ale powtarzanych uderzeń. Widać złamanie prawego łuku jarzmowego i przemieszczenie lewego stawu skroniowo jarzmowego. Ofiara mogła zostać zaatakowana przez dwóch napastników, jednego z tyłu i drugiego z przodu lub boku. Ewentualnie mógł być jeden napastnik, który najpierw zaatakował głowę, a następnie wykonał śmiertelne pchnięcie z tyłu.
      Mężczyzna z Délemont nosi ślady urazów czaszki, widoczne na lewym łuku jarzmowym i lewej kości skroniowej. Jednak zginął w wyniku urazu kręgosłupa szyjnego. Widoczne jest znaczne przemieszczenie dwóch kręgów, które wystarczyło, by go zabić. Tylko dzięki temu, że zachowały się tkanki miękkie wiemy, że przemieszczenie kręgów nie mogło być wynikiem nieostrożnego obchodzenia się z ciałem po śmierci. Autorzy badań uważają, że mężczyzna został ogłuszony uderzeniem w głowę i zabity uderzeniem w kark.
      Jedynie kobieta zmarła z przyczyn naturalnych.
      Naukowcy podkreślają, że gdyby nie zachowane tkanki miękkie, nie udałoby się określić przyczyn śmierci mężczyzn, co dowodzi wartości badań nad zmumifikowanymi ciałami, a nie tylko szkieletami.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Właścicieli kotów można przypisać do pięciu różnych kategorii pod względem ich stosunku do takich zachowań kota jak wychodzenie z domu i polowanie. Naukowcy z University of Exeter przyjrzeli się właścicielom kotów i stwierdzili, że wachlarz ich postaw wobec pupili rozciąga się od „świadomego opiekuna”, który przejmuje się wpływem kota na dziką przyrodę i czuje się za wpływ ten odpowiedzialny, po „obrońcę wolności”, który sprzeciwia się nakładaniu jakichkolwiek ograniczeń na kota.
      Trzy pozostałe wyodrębnione typy właścicieli kotów to:
      – „troszczący się obrońca”, dla którego najważniejszym elementem jest bezpieczeństwo kota,
      – „tolerancyjny strażnik”, któremu nie podoba się, że kot poluje, ale to akceptuje,
      – „wolnościowy pan na włościach”, który generalnie nie ma żadnej wiedzy o potencjalnych skutkach swobodnego przemieszczania się i polowania kota.
      Organizacje ochrony przyrody od dawna alarmują, że koty mogą czynić duże szkody w dzikiej przyrodzie. Co prawda większość kotów zabija niewiele dzikich zwierząt, jeśli w ogóle mają okazję do polowania, jednak biorąc pod uwagę dużą liczbę kotów żyjących w brytyjskich domach (a jest ich około 10 milionów) oraz ich zagęszczenie, to skutki polowań na ptaki, małe ssaki czy gady mogą być niepokojące. Większość właścicieli kotów ma co najmniej raz w życiu do czynienia ze zwierzęciem zabitym i przyniesionym przez ich pupila. Rozwiązanie problemu niekorzystnego wpływu kotów na dziką przyrodę jest trudne ze względu na bardzo różne postawy ich właścicieli.
      Dlatego też naukowcy z Exeter rozpoczęli projekt badawczy „Cats, Cat Owners and Wildlife” (Koty, właściciele kotów i dzika przyroda), w ramach którego chcą opracować akceptowalne dla wszystkich strategie, które mają z korzyścią dla kotów ograniczyć liczbę zabijanych przez nie dzikich zwierząt.
      Opisywane tutaj badania to krok w kierunku zrozumienia postaw właścicieli oraz zidentyfikowania metod dotarcia do nich. Naukowcy podkreślają, że potrzebne są różne strategie, uzależnione od postawy samego właściciela kota.
      Mimo istnienia różnych postaw, większość brytyjskich właścicieli kotów ceni sobie możliwość wypuszczenia kota z domu i sprzeciwia się pomysłowi trzymania zwierząt cały czas w mieszkaniach, by uniemożliwić im polowanie, mówi główna autorka badań, doktor Sarah Crowley. Z tego też powodu nakazy trzymania kotów w domach raczej nie znajdą poparcia u właścicieli zwierząt.
      Uczona zauważa jednocześnie, że tylko jeden z typów właścicieli postrzega polowania podejmowane przez kota jako coś pozytywnego. A to oznacza, że właściciele należący do innych kategorii mogą być zainteresowani jakąś metodą ograniczenia polowań przez ich pupili. Jeśli chcemy opracować efektywne strategie radzenia sobie z tym problemem, to muszą być one zgodne z poglądami właścicieli i okolicznościami, w jakich żyją.
      Pojawiają się sugestie, by wolno chodzące koty były wyposażane w jaskrawe opaski. Niektórzy właściciele przyczepiają też swoim kotom dzwonki. Naukowcy badają obecnie skuteczność tych i innych rozwiązań. Jeśli chcemy, by przyroda wygrała, a gatunki zagrożone przetrwały, musimy opracować pragmatyczne podejście, w którym uwzględnimy poglądy właścicieli kotów, mówi Tom Treeter, przewodniczący organizacji SongBird Survival.
      Z opinią tą zgadza się doktor Sarah Ellis z organizacji skupiającej miłośników kotów. Odkrycie, że wielu brytyjskich właścicieli kotów przywiązuje wielką wagę do ochrony przyrody i do wpływu ich zwierząt na nią sugeruje, że część z nich będzie skłonna zastosować przyjazne kotom rozwiązania ograniczające polowania.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas prac nad powiększeniem kopalni miedzi Quebrada Blanca na północy Chile robotnicy odkryli mumie ubrane w stroje o jaskrawych kolorach. Mumie pochodzą z wczesnej epoki preklasycznej, która w tym regionie trwała w latach 1100–400 przed Chrystusem. Odkrycia dokonano 60 kilometrów na południe od miasta Iquique.
      Mumie świetnie zachowały się w suchym klimacie. Na stopach mają sandały wykonane ze skóry uchatki patagońskiej, a na głowach rodzaj skomplikowanych turbanów. Duża zawartość soli w glebie, brak opadów i dość niska wilgotność spowodowały, że na mumiach zachowały się kompletne stroje oraz wiele przedmiotów, wskazujących na ich sposób życia, oświadczyli eksperci. Obecnie trwają prace nad określeniem dokładnego wieku mumii.
      W miejscu znalezienia ciał zidentyfikowano pomieszczenia kuchenne, mieszkalne, ozdoby, kosze, maty oraz sprzęt do polowań. Archeolog Mauricio Uribe powiedział, że jest to jedno z najważniejszych odkryć ostatnich lat w regionie Norte Grande.
      Firma wydobywcza zapowiedziała, że zachowa odkryte stanowisko archeologiczne i zwiększy nadzór podczas prowadzenia dalszych prac nad powiększeniem kopalni. Ocenia się, że w regionie tym miedź będzie wydobywana jeszcze przez około 30 lat.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...