Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Samiec pandy z Berlina przeszedł badanie tomograficzne
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Nauki przyrodnicze
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
W XIX wieku Arnold Adolph Berthold wykastrował koguta, by sprawdzić, dlaczego koguty pieją, a kury tego nie robią. Po kastracji zwierzę przestało piać. Wówczas nie było wiadomo, która substancja w jądrach odpowiada za typowe dla samców zachowanie. Teraz już wiemy, jest nim testosteron. Mimo iż nazywany jest „męskim hormonem”, występuje też u samic. Jednym ze sposobów, w jaki testosteron działa na organizm, jest łączenie się z receptorem androgenowym.
Naukowcy z Uniwersytetu Technicznego w Monachium i Instytutu Inteligencji Biologicznej im. Maxa Plancka jako pierwsi stworzyli kury domowe pozbawione receptora androgenowego, dzięki czemu mogli sprawdzić, jak androgenowe szlaki sygnałowe wpływają na wygląd i zachowanie obu płci tego gatunku.
Testosteron, po połączeniu się z receptorem androgenowym, włącza produkcję pewnych protein. Testosteron może być też metabolizowany w estrogen – „hormon żeński” – i łączy się wówczas z innym receptorem. Powstaje więc pytanie, jaką rolę odgrywają androgenowe szlaki sygnałowe.
Benjamin Schusser i Manfred Gahr stworzyli genetycznie zmodyfikowane kury domowe, pozbawione receptora androgenowego. Uczeni wybrali kurę domową, gdyż to inteligentne zwierzę społeczne, które wykazuje zachowania typowe dla płci, takie jak pianie kogutów.
Jak się spodziewano, koguty pozbawione receptora androgenowego były bezpłodne, a niektóre z zewnętrznych cech płciowych – przydatki głowowe (grzebień i korale) – były niedorozwinięte. Zdziwiło nas, że cechy typowe dla samców zostały tylko częściowo utracone. To oznacza, że wygląd zewnętrzny koguta nie jest determinowany wyłącznie przez androgenowe szlaki sygnałowe, zauważa jedna z głównych autorek badań, Mekhla Rudra.
Co interesujące, brak receptora androgenowego podobnie wpłynął na samice. Kury również były bezpłodne, a typowe ozdoby głowy były znacznie mniejsze, niż normalnie. Młode kury i koguty były niemal nie do odróżnienia. Inną interesującą rzecz zauważono, gdy zwierzęta były starsze. Dorosłe samice wytwarzały testosteron, ale bez receptora androgenowego nie przechodziły owulacji i nie składały jaj, co pokazuje, że tworzenie się jaja i jego znoszenie jest zależne od androgenu.
Wyniki badań wskazują, że testosteron odgrywa ważną rolę u obu płci. Opisywanie go więc jako hormonu typowo męskiego jest uproszczeniem. Oddziaływanie hormonów na organizmy żywe jest bardzo złożone i nie do końca je rozumiemy. Powyższe badania dostarczają też dodatkowych informacji na temat rozwoju płciowego u ptaków.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Podczas wykopalisk na Molkenmarkt, najstarszym placu Berlina, archeolodzy dokonali niespodziewanego odkrycia. W piwnicy domu zniszczonego w czasie II wojny światowej znaleziono broń białą. Początkowo odkrywcy przypuszczali, że mają do czynienia z szablą paradną. Jednak podczas prac konserwatorskich okazało się, że to japoński krótki miecz wakizashi z XVII wieku. A być może nawet starszy.
Po zniszczeniach II wojny światowej, w latach 60. XX wieku dzielnica Mitte w Berlinie została znacznie przebudowana, dostosowano ją do większego ruchu samochodowego. Pracujący tam archeolodzy wiedzieli, że pod poziomem obecnych ulic znajdą piwnice starszych budynków. W jednej z takich piwnic, wśród gruzu, którymi wypełniono ją pod koniec II wojny, znajdują części rzędu końskiego z jednostki artyleryjskiej. Wśród nich jest broń biała, którą biorą za szablę paradną.
Wszystkie znaleziska archeologiczne z terenu Berlina trafiają do konserwacji w Muzeum Prehistorii i Wczesnej Historii. Tam dokonano sensacyjnego odkrycia. Okazuje się, że to japoński wakizashi. Jedna strona rękojeści jest poważnie uszkodzona przez ogień. Jednak zachowała się druga strona, zarówno sama drewniana rękojeść (tsuka), skóra płaszczki jak i tekstylna taśma oplatająca rękojeść. Pierścień (fuchi) znajdujący się pomiędzy rękojeścią a jelcem (tsuba), ozdobiony został wizerunkiem Daikoku, jednego z siedmioro bogów szczęścia, którego można poznać po młotku i worku z ryżem. Sama tsuba jest ozdobiona motywem chryzantemy i wody. Na podstawie zdobień i stylu miecz można datować na okres Edo (XVII-XIX wiek).
Jednak badania za pomocą promieniowania rentgenowskiego przyniosły kolejne niespodzianki. Okazało się, że ostrze było oryginalnie dłuższe, ale zostało skrócone. Na jego części służącej za rękojeść (nakago) widoczne są dwa otwory do mocowania, ale wykorzystano tylko jeden. Oczywistym stało się, że drewniana rękojeść została dodana później, po skróceniu ostrza. Takie skrócenie dłuższego miecza, by zrobić z niego wakizashi oznacza, że oryginał powstał wcześniej. Zabytek może pochodzić nawet z XVI wieku. Skracanie mieczy było popularne w okresie Edo, gdy władze nakazały samurajom noszenie dwóch mieczy – katany oraz krótszego. Z krótszych zwykle wybierano właśnie wakizashi.
Jak symbol statusu samuraja mógł trafić do berlińskiej piwnicy? Być może miecz został przywieziony przez japońską misję dyplomatyczną Takenouchi z 1862 roku lub misję Iwakura z 1873 roku. Misje te to podróże japońskich ambasadorów, którzy odwiedzali Europę i nawiązywali kontakty dyplomatyczne. Przypuszczenie o pochodzeniu miecza z którejś z tych misji jest tym bardziej uzasadnione, że na Molkenmarkt znajdowały się arystokratyczne pałace wybudowane w pobliżu zamku w Berlinie.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W zeszłym tygodniu w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 2 PUM w Szczecinie pobrano nerkę od żywego dawcy z wykorzystaniem robota da Vinci. To pierwsza taka operacja w szpitalu na Pomorzanach i trzecie pobranie nerki z wykorzystaniem systemu robotycznego w Polsce.
Dawczynią była matka, która oddała nerkę swojemu synowi. Pobrania dokonali urolodzy z Kliniki Urologii i Onkologii Urologicznej SPSK-2. Wypreparowanie narządu przeprowadzono ze wsparciem robota, a samo wyjęcie nerki nastąpiło laparoskopowo. Jak wyjaśniono w komunikacie, pobraną nerkę przekazano na drugą salę operacyjną zespołowi chirurgów Kliniki Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej, gdzie we współpracy z urologiem przeszczepiono ją biorcy. I mama, i syn czują się dobrze.
Robot chirurgiczny pozwala na bardzo precyzyjny wgląd w anatomię szczególnie tzw. wnęki nerkowej, co ma znaczący wpływ na bezpieczeństwo dawcy oraz na jakość pobranego narządu. Przy planowaniu operacji wykorzystano precyzyjny wydrukowany model 3D nerki dawcy, co znacząco wpłynęło na bezpieczeństwo zabiegu. Operacja była możliwa dzięki dużemu, wieloletniemu, doświadczeniu zespołu urologicznego w dziedzinie chirurgii robotycznej i laparoskopowej oraz ścisłej współpracy zespołu nefrologiczno-transplantacyjno-urologicznego - podkreśla urolog prof. dr hab. n. med. Marcin Słojewski.
W zabiegu wzięli udział urolodzy - prof. Słojewski i dr n. med. Janusz Lisiński, chirurdzy - prof. dr hab. n. med. Marek Ostrowski i dr hab. n. med. Karol Tejchman, anestezjolog lek. Karolina Szliżewska, pielęgniarki operacyjne - lic. piel. Magdalena Bruzgo, lic. piel. Wiktoria Ciach, piel. Wioleta Lewandowska oraz mgr piel. Małgorzata Skubisz, a także pielęgniarki anestezjologiczne - piel. Beata Wiącek i mgr piel. Beata Zygadlik. W przygotowanie zabiegu zaangażowani byli również nefrolog dr hab. n. med. Ewa Kwiatkowska, psycholog mgr Ewa Cichocka, koordynator zespołu transplantacyjnego piel. Wojciech Brzóska i kierownik Ośrodka Medycznych Technologii 3D dr n. med. Paweł Rynio.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Znalezione w latach 70. w Bułgarii dwa skamieniałe zęby należały do nieznanego gatunku pandy, donoszą Qiagao Jiangzuo z Chińskiej Akademii Nauk oraz profesor Nikołaj Spassow z Bułgarskiej Akademii Nauk. Naukowcy przeanalizowali zęby przechowywane od kilku dziesięcioleci Bułgarskim Narodowym Muzeum Historii Naturalnej i doszli do wniosku, że należały one do ostatniego znanego i „najbardziej wyewoluowanego” gatunku europejskiej pandy.
Zwierzę, które przed sześcioma milionami lat żyło w podmokłych lasach dzisiejszej Bułgarii nie polegało wyłącznie na bambusach. Zwierzę nie było też bezpośrednim przodkiem znanej nam czaro-białej pandy wielkiej, ale jej bliskim krewniakiem.
Odkryte w północno-zachodniej Bułgarii górny łamacz i górny kieł zostały po raz pierwszy skatalogowane przez paleontologa Iwana Nikolowa, dlatego też nowy gatunek zyskał nazwę Agriarctos nikolovi.
Przy zębach znajdowała się jedna fiszka z niejasnym opisem wykonanym pismem ręcznym. Wiele lat zajęło mi dowiedzenie się, gdzie znaleziono te skamieniałości i w jakim są wieku. Później przez bardzo długi czas nie zdawałem sobie sprawy, że to skamieniałe szczątki nieznanego gatunku wielkiej pandy, mówi profesor Spassow. Dzięki pokładom węgla, w którym znaleziono zęby, udało się określić środowisko, w jakim zwierzę mieszkało. Były to bagniste lasy, a panda najprawdopodobniej żywiła się głównie roślinami. Nie mogła też polegać wyłącznie na bambusach. Jej zęby były zbyt delikatne, by ciągle radzić sobie ze zdrewniałą materią roślinną. Postawę pokarmu tego niedźwiedzia stanowiły bardziej miękkie rośliny. Zresztą z badań ewolucyjnych wiemy, że cała grupa zwierząt, to której należała, w coraz większym stopniu przechodziła na wegetarianizm. Prawdopodobnie konkurencja z innymi dużymi drapieżnikami i być może innymi niedźwiedziami, skłoniła wielkie pandy do wyboru pożywienia roślinnego w wilgotnych lasach, uważa profesor Spassow.
Autorzy badań stwierdzają, że zęby mogły służyć też pandzie do obrony przed drapieżnikami, a że są podobnej wielkości, co u współczesnej pandy wielkiej, to i należały do gatunku o takich samych lub nieco tylko mniejszych rozmiarach.
Pandy wielkie to bardzo wyspecjalizowana grupa niedźwiedzi. Nawet jeśli Agriarctos nikolovi nie był tak bardzo wyspecjalizowany jak współczesna panda wielka, to była wyspecjalizowana na tyle, że jej ewolucja była powiązana z podmokłymi lasami. Prawdopodobnie zmiana południowoeuropejskiego klimatu pod koniec miocenu miała niekorzystny wpływ na ostatnią europejską pandę, wyjaśnia Spassow.
Pandy wielkie były niegdyś rozpowszechnione w całej Eurazji. Bułgarski uczony uważa, że istnieją dwie możliwe drogi ich rozprzestrzeniania się. Rodzaj panda (Ailuropoda) – obejmujący obecnie tylko jeden gatunek, czyli pandę wielką – mógł powstać w Azji i ruszyć na zachód, gdzie na terenie Europy pojawił się Agriarctos nikolovi. Jednak, jak przypomina uczony, najstarsze znane szczątki tej grupy pochodzą z Europy, to zaś sugeruje, że zwierzęta wyruszyły w kierunku Azji. Tam pojawili się się przodkowie Ailurarctos, z którego z czasem wyewoluował Ailuropoda i współczesna panda wielka.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Gdy podróżujemy z miasta Brandenburg an der Havel (Branibór, Brenna) przez Berlin i Frankfurt nad Odrą do granicy polsko-niemieckiej i dalej przez Stargard i Skarszewy w kierunku Malborka, podążamy via Marchionis, która od wieków jest najważniejszą drogą biegnącą przez równiny północnej Polski z zachodu na wschód.
Polsko-niemiecki zespół naukowy, na którego czele stał Michał Słowiński z Polskiej Akademii Nauk, przeprowadził szczegółową rekonstrukcję wpływu via Marchionis na historię i ewolucję krajobrazu nizin położonych na południe od Bałtyku. Badania osadów z Jeziora Czechowskiego (Trzechowskiego) wraz z zapiskami historycznymi pozwoliły naukowcom na bardzo precyzyjne – w 5-letnich odstępach – określenie zmian zachodzących w tym regionie.
Osady z okresu ponad 800 lat pozwoliły na wyróżnienie trzech faz zmian antropogenicznych. Faza wczesna, trwająca do połowy XIV wieku charakteryzowała się powoli rosnącym wpływem człowieka, w fazie drugiej nastąpiła intensyfikacja zmian środowiskowych i trwała ona do połowy XIX wieku, kiedy do via Marchionis stała się nowoczesnym szlakiem transportowym z olbrzymim wpływem na środowisko.
Nie od dzisiaj wiemy, że drogi mają znaczy wpływ zarówno na krajobraz naturalny, jak i kulturowy. Wśród licznych przykładów takich znaczących dróg możemy wymienić Jedwabny Szlak, Szlak Bursztynowy i drogi rzymskie.
Słowiński oraz jego zespół złożony z naukowców z PAN, Uniwersytetów w Poczdamie, Białymstoku, Greifswald i Toruniu, wykorzystali pyłki i węgiel drzewny z osadów w Jeziorze Czechowskim do zrekonstruowania wpływu via Marchionis na środowisko.
Pierwsze wzmianki drodze pochodzą z 1286 roku, kiedy to jest wspomniana jako jedna z odnóg szlaku prowadzącego z Frankfurtu nad Odrą do Malborka. Przez kolejne wieki była niezwykle ważnym szlakiem, o czym świadczą jej nazwy – via Regia Prussica czy via Regia Nove Marchiae. Nazwy te sugerują również, że wszyscy lokalni władcy, przez których ziemie droga przebiegała, byli zobowiązani do zapewnienia bezpieczeństwa podróżującym.
Droga odegrała ważną rolę w rozwoju Państwa Krzyżackiego. Była często używana przez wspierające Krzyżaków oddziały idące na wojny z Prusami, a później maszerujących przeciwko Litwie i Polsce. O jej randze świadczy fakt, że w 1524 Zygmunt Stary ustanowił na niej punkty celne, a dokument z 1549 opisuje ją jako „wielką i znaczącą”. Analizy dokumentów podatkowych ze Skarszewa i Starogardu wskazują, że te leżące przy via Marchionis miasta rozwijały się gospodarczo. Na początku XIX wieku droga umożliwiła rozwój całego regionu. W latach 1816–1823 została poszerzona do 5 metrów i utwardzona. Wcześniej możliwość korzystania z niej była ograniczona warunkami pogodowymi. Z kolei pod koniec XIX wieku z polecenia króla Prus Wilhelma IV wzdłuż via Marchionis wybudowano linię kolejową łączącą Berlin z Królewcem.
Naukowcy z Polski i Niemiec wybrali położone w Borach Tucholskich Jezioro Czechowskie jako miejsce prowadzenia badań, gdyż via Marchionis przebiegała przez jego zlewnię, a w samym jeziorze co roku gromadzą się osady pozwalające na precyzyjne datowanie i kontrolę z rozdzielczością wynoszącą 5 lat.
Lata 1000 – 1350 to okres niewielkiego wpływu człowieka. Wówczas okolica zdominowana jest przez lasy mieszane złożone głównie z graba pospolitego i sosny zwyczajnej. Pola uprawne stanowią nie więcej niż 2% obszaru i rośnie na nich głównie żyto. Uprawy pojawiają się i znikają, a ich stała obecność notowana jest dopiero po roku 1150. W latach 1238–1253, podczas wojny Zakonu Krzyżackiego z księciem pomorskim Świętopełkiem II uprawy żyta ponownie całkowicie znikają. Prawdopodobnie to skutek działalności wojsk krzyżackich, które zdewastowały okolice, wykorzystując istniejącą drogę. Co prawda nie posiadamy żadnych dokumentów z tych lat mówiących o via Marchionis, ale dokumenty z Borzechowa (rok 1241) oraz Zblewa (r. 1305) wskazują, ze pomiędzy tymi miejscowościami istniała droga.
Zniknięcie upraw żyta podczas wojny Zakonu ze Świętopełkiem wiązało się z rozrostem powierzchni sosny i zmniejszoną erozją, co wskazuje na szybkie odzyskanie terenu przez lat. Jest to widoczne w osadach na przestrzeni około 100 lat. Prawdopodobnie przez cały wiek po wojnie ludzie nie osiedlali się na tych terenach. Można to wyjaśnić nie tylko zniszczeniami wojennymi, ale również ubóstwem ziem, które nie nadawały się do intensywnej uprawy, szczególnie średniowieczną metodą dwupolówki. Hipotezę taką wzmacnia fakt, że około 100 kilometrów dalej na północny-wschód, w okolicach Malborka i Radzynia Chełmińskiego nie zanotowano tak długiej przerwy w działalności rolniczej.
Pierwsze dowody na ponowne pojawienie się rolnictwa pochodzą z około 1350 roku. Najpierw widzimy pierwsze oznaki uprawy żyta, a około 20 lat później mamy już silne dowody na działalność rolniczą, która trwa nieprzerwanie do dzisiaj. Rozpoczyna się epoka stałego rolnictwa, która prowadzi do znacznych przeobrażeń środowiskowych, społecznych i ekonomicznych. Podwaliny pod nią położono kilka lat wcześniej, gdy na tamtejszych terenach wprowadzono osadnictwo na prawie niemieckim. Ustanowienie nowego porządku prawnego i związanego z nim nową organizacją przestrzenną wsi, doprowadziło do znaczącego rozwoju gospodarczego. Wiązało się to ze szybkim wylesianiem i postępującą erozją, co doprowadziło do znaczących zmian w krajobrazie. Autorzy badań zauważają, że w dłuższym terminie nadmierna eksploatacja ziem uprawnych mogła przyczynić się do kryzysu ekonomicznego, jaki miał miejsce pod koniec średniowieczna.
Nowe przepisy pojawiły się po długim okresie pokoju w regionie, w czasie zmieniał się klimat i podnosiły temperatury wiosną oraz latem. Istniała też via Marchionis. Elementy te ułatwiały kolonizację, powstawanie centrów miejskich, infrastruktury obronnej oraz rozwój terenów wiejskich. Jedną z takich nowych wsi było Iwiczno, założone w 1402 roku zaledwie 500 metrów od Jeziora Czechowskiego. Rozwój rolnictwa wiąże się ze spadkiem ilości pyłków sosnowych i innych pyłków drzew w osadach, co świadczy o zmniejszaniu powierzchni leśnych.
Czas rozwoju został gwałtownie przerwany podczas dwóch wojen pomiędzy Polską a Państwem Zakonnym: 1409–1411 i 1414–1435. I znowu w osadach widoczne jest zwiększanie powierzchni lasów i zmniejszająca się erozja. Naukowcy zauważyli nawet takie wydarzenia, jak zniszczenia dokonane w 1433 roku przez opłacone przez Polskę najemne wojska czeskich husytów, którzy zniszczyli prowincję Neumark. Osadnictwo i rolnictwo wróciły na te tereny po 2 dekadach, po to tylko, by ponownie zostać na krótko powstrzymane podczas wojny trzynastoletniej (1454–1455).
Podpisany w 1466 roku II pokój toruński przyniósł regionowi ponad 50 lat pokoju, co zapewniło szybki rozwój gospodarczy. Szczególnie widoczne jest to w aż 4-krotnym wzroście powierzchni upraw żyta. W mniej niż 40% zajęły one ponad 11% terenów. Przez 350 kolejnych lat działalność rolnicza nie miała się tutaj tak dobrze.
Dochodzi do szybkiego spadku powierzchni lasów. Po raz pierwszy widoczne są też konsekwencje industrializacji. Gwałtownie spada powierzchnia zajmowana przez grab pospolity. Drewno tego gatunku jest wykorzystywane jako materiał budowlany oraz do produkcji węgla drzewnego i potażu.
W procesie tym znaczącą rolę odgrywała via Marchionis, główna droga przecinająca Pomorze i wiodąca do Gdańska i Elbląga. Rozwój tych miast przełożył się zaś na rozwój całego regionu. Do ponownego spadku produkcji rolnej i ekspansji lasów dochodzi w wyniku kolejnej wojny między Polską a Zakonem (1519–1525). Uprawy żyta zmniejszają się o 50%, pokrywa leśna zwiększa zaś z 45 do 70 procent. Natychmiast też zmniejsza się erozja gleby. Wszystko to wskutek działań 10-tysięcznego oddziału wojska wysłanego w Marchii Brandenburskiej na pomoc Krzyżakom. Oddziału, który szedł via Marchionis niszcząc po drodze wsie i pola uprawne. Skutki zniszczeń są widoczne w osadach przez około 80 lat, prawdopodobnie dlatego, że w ponownym zajęciu tych terenów przez osadników przeszkodziły trzy fale zarazy z lat 1538, 1549 i 1564.
W warstwach datowanych na około 1610 rok widać z kolei szybkie zwiększanie się areałów żyta, gwałtowny spadek powierzchni lasów i zwiększającą się erozję. Rozwój rolnictwa na krótko przerywają wojny ze Szwedami (1626–1629, 1655–1660), które prawdopodobnie nie miały zbyt dużego wpływu na okolice Jeziora Czechowskiego. Nie można jednak tego powiedzieć o trzeciej wojnie północnej (1700–1725). W okresie tym widać znaczy spadek areału upraw żyta z 6,2% do 3,2% terenów. Doszło do niego w ciągu zaledwie 5 lat. Najprawdopodobniej nałożyło się na to Minimum Maundera. Ochłodzenie się klimatu i epidemie księgosuszu (pomoru bydła) z lat 1709 i 1734 znacząco pogorszyły sytuację rolnictwa.
Nie podniosło się ono przez kolejnych sześć dekad, w czasie których region doświadczył trzech kolejnych wojen. Jednak po zakończeniu ostatniej z nich, wojny siedmioletniej (1754–1763), powierzchnia upraw szybko zwiększa się aż do 14% dostępnego terenu. Via Marchionis ponownie pozwala na rozwój tych terenów. Niedługo później dochodzi do pierwszego rozbioru Polski. Pomorze zostaje zaanektowane przez Prusy. To prowadzi do kolejnych zmian krajobrazowych. Wprowadzone zostają monokultury sosny, osuszane są mokradła. Skutkiem tych działań – szczególnie zaś monokultur – są zaś częstsze pożary lasów.
Ostatnia faza zmian trwa od 1860 roku. W tym właśnie roku dochodzi do znaczącego zwiększenia areału upraw żyta, które zajmują już niemal 30% terenów. Ta eksplozja rolnictwa ma związek z industrializacją i rozwojem miast portowych Zatoki Gdańskiej. W latach 70. XIX wieku krajobraz leśny zostaje mocno pofragmentowany. Budowa linii kolejowej wzdłuż via Marchionis otwiera nowe możliwości rozwoju, ułatwia transport drewna. Powstają nowe tartaki, a lasy są masowo wycinane. Powierzchnia zajmowana przez sosny spada z ok. 30% do 15% w zaledwie 23 lata (1873–1896). Dochodzi do rekordowo dużej erozji, a konsekwencją istnienia linii kolejowej i pociągów z silnikami parowymi jest gwałtowny wzrost liczby pożarów lasów. Sytuacja poprawia się dopiero po II wojnie światowej, gdy sadzone są nowe lasy i widać zmniejszającą się erozję.
Zespół Michała Słowińskiego pokazał, jaką rolę odgrywała via Marchionis w przeciągu ostatnich 800 lat. Z jednej strony ułatwiała rozprzestrzeniania się nowych idei, technologii i ludzi, pozwalając na rozwój ekonomiczny regionu, z drugiej zaś rozprzestrzeniały się nią zarazy i była wykorzystywana przez wojska przynoszące zniszczenia i spadek liczby ludności.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.