Wojna atomowa pomiędzy Indiami a Pakistanem wywołałaby globalną zimę nuklearną
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Ciekawostki
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Indie nie ustają w podboju kosmosu. Przed 9 laty kraj zadziwił świat wprowadzając przy pierwszej próbie swojego satelitę na orbitę Marsa, a przed dwoma tygodniami umieścił na Księżycu lądownik i łazik. Teraz dowiadujemy się, że Indyjska Organizacja Badań Kosmicznych (ISRO) z powodzeniem wystrzeliła pierwszą indyjską misję w kierunku Słońca.
Misja Aditya-L1, nazwana tak od boga Słońca, zostanie umieszczona – jak wskazuje drugi człon jej nazwy – w punkcie libracyjnym L1. Znajduje się on pomiędzy Słońcem a Ziemią, w odległości około 1,5 miliona kilometrów od naszej planety. Dotrze tam na początku przyszłego roku. Dotychczas pojazd z powodzeniem wykonał dwa manewry orbitalne.
Na pokładzie misji znalazło się siedem instrumentów naukowych. Jej głównymi celami jest zbadanie korony słonecznej, wiatru słonecznego, zrozumienie procesów inicjalizacji koronalnych wyrzutów masy, rozbłysków i ich wpływów na pogodę kosmiczną w pobliżu Ziemi, zbadanie dynamiki atmosfery Słońca oraz rozkładu wiatru słonecznego i anizotropii temperatury.
Za badania korony naszej gwiazdy i dynamiki koronalnych wyrzutów masy odpowiadał będzie instrument VELC (Visible Emission Line Coronograph), z kolei SUI (Solar Ultra-violet Imaging Telescope) zobrazuje foto- i chromosferę gwiazd w bliskim ultrafiolecie i zbada zmiany irradiancji. APEX i PAPA (Aditya Solar wind Particle EXperiment i Plasma Analyser Package for Aditya) będą opowiadały za badania wiatru słonecznego, jonów i rozkładu energii, a dzięki instrumentom SoLEX i HEL1OS (Solar Low Energy X-ray Spectrometer, High Energy L1 Orbiting X-ray Spectrometer) pogłębimy naszą wiedzę o rozbłyskach w zakresie promieniowania rentgenowskiego. Ostatni z instrumentów, magnetometr, zbada pola magnetyczne w L1.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Indyjska misja Chandrayaan-3 wylądowała na Księżycu. Tym samym Indie stały się czwartym, po USA, ZSRR i Chinach, krajem, którego pojazd przeprowadził miękkie lądowanie na Srebrnym Globie. Chandrayaan-3 wylądowała bliżej bieguna południowego, niż wcześniejsze misje. Biegun południowy jest ważny pod względem naukowym i strategicznym. Znajdują się tam duże zasoby zamarzniętej wody, które w mogą zostać wykorzystane jako źródło wody pitnej dla astronautów oraz materiał do produkcji paliwa na potrzeby misji w głębszych partiach kosmosu.
Indie dokonały więc tego, co przed kilkoma dniami nie udało się Rosji. Jej pojazd, Luna 25, rozbił się 19 kwietnia o powierzchnię Księżyca. Tym samym porażką zakończyło się pierwsze od 47 lat lądowanie na Srebrnym Globie zorganizowane przez władze w Moskwie.
Misja Chandrayaan-3 składa się z trzech elementów: modułu napędowego, lądownika i łazika. Na pokładzie lądownika Vikram znajduje się niewielki sześciokołowy łazik Pragyan o masie 26 kilogramów. Wkrótce opuści on lądownik i przystąpi do badań. Doktor Angela Marusiak z University of Arizona mówi, że ją najbardziej interesują dane z sejsmometru, w który wyposażono lądownik. Pozwoli on na badania wewnętrznych warstw Księżyca, a uzyskane wyniki będą miał olbrzymi wpływ na kolejne misje.
Musimy się upewnić, że żadna potencjalna aktywność sejsmiczna nie zagrozi astronautom. Ponadto, jeśli chcemy budować struktury na Księżycu, muszą być one bezpieczne, dodaje. Trzeba tutaj przypomnieć, że USA czy Chiny planują budowę księżycowej bazy.
Łazik i lądownik są przygotowane do dwutygodniowej pracy na Księżycu. Moduł napędowy pozostaje na orbicie i pośredniczy w komunikacji pomiędzy nimi, a Ziemią.
Indie, we współpracy z USA i Francją, bardzo intensywnie rozwijają swój program kosmiczny. Lądowanie na Księżycu do kolejny ważny sukces tego kraju. Przed 9 laty Indie zaskoczyły świat umieszczając przy pierwszej próbie swój pojazd na orbicie Marsa.
W najbliższych latach różne kraje chcą wysłać misje na Księżyc. Jeszcze w bieżącym miesiącu ma wystartować misja japońska. USA planują trzy misje komercyjne na zlecenie NASA, z których pierwsza ma wystartować jeszcze w bieżącym roku. Natomiast NASA przygotowuje się do powrotu ludzi na Księżyc. Astronauci mają trafić na Srebrny Glob w 2025 roku.
Indie są jednym z krajów, które przystąpiły do zaproponowanej przez USA umowy Artemis Accords. Określa ona zasady eksploracji Księżyca i kosmosu. Umowy nie podpisały natomiast Rosja i Chiny.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Mieszkańcy wsi Perumalapadu w indyjskim dystrykcie Nellore odkopali z piasku... 200-letnią świątynię Sziwy. Do spontanicznych wykopalisk przystąpili, gdy niedawno kilku z nich, wydobywając piasek znad brzegu rzeki, natknęło się na niewielką strukturę. Zapytali wówczas najstarszych mieszkańców, czy coś wiedzą na ten temat. Gdy ci opowiedzieli im historię zaginionej świątyni, grupa młodzieży skrzyknęła się i przystąpiła do wykopalisk.
Świątynia Sri Nageswara Swamy została wybudowana 200 lat temu. Według legendy poświęcił ją Pan Paraśurama, szósty awatar Wisznu. W 1850 roku doszło dużej powodzi rzeki Penna. Zmusiła ona do przeniesienia wioski, a świątynia została częściowo zasypana piaskiem. Od tamtej pory rzeka niejednokrotnie zmieniała bieg, coraz bardziej rujnując i zasypując świątynię. Przed około 70-80 laty została ona całkowicie zasypana, a pamięć o niej zachowali jedynie najstarsi mieszkańcy.
Teraz, zafascynowani jej historią młodzi mieszkańcy wsi, w znacznej mierze odkopali świątynię. Gdy informacja na jej temat dotarła do mediów, do badań przystąpili też miejscowi archeolodzy. I oni i mieszkańcy chcą odrestaurować świątynię. Mieszkańcy chcą, by w świątyni znowu odbywały się uroczystości religijne.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Na stanowisku archeologicznym Bhanbhore w Pakistanie znaleziono dowody na istnienie tam największego średniowieczu ośrodka przetwórstwa kości słoniowej. W ruinach tego starożytnego miasta znaleziono co najmniej 40 kilogramów odpadków z kości słoniowej, wyrzuconych z istniejących tam warsztatów. Archeolodzy nie natrafili na żadn ukończone produkty z kości słoniowej, które byłyby w tym samym wieku, co odpadki.
Najnowszego odkrycia dokonano w wykopie nr 9, znajdującym się w połowie drogi pomiędzy miejskim meczetem, jednym z najstarszych w regionie, a południową bramą do miasta. W pracach biorą udział miejscowi specjaliści, a wspierają ich archeolodzy z Uniwersytetu w Bolonii, Katolickiego Uniwersytetu Najświętszego Serca w Mediolanie oraz Uniwersytetu w Barcelonie.
To z pewnością największy na świecie warsztat przetwarzający kość słoniową, mówi Simone Mantellini z Uniwersytetu w Bolonii. Uczony dodaje, że to dopiero początek. Dotychczas bowiem odkryto niewielką część dzielnicy przemysłowej Bhanbhore.
Ruiny tego starożytnego miasta znajdują się w pobliżu ujścia Indusu, o 65 kilometrów na wschód od Karaczi. Bhanbhore zostało założone w I wieku przed Chrystusem, w okresie Królestwa Indo-Partyjskiego, przetrwało przez okres hindusko-buddyjski, a następnie muzułmański. Upadło około XIII wieku. Jego nazwa przetrwała jednak w lokalnym folklorze. W kulturze prowincji Sindh istnieje opowieść o „Julii”, czyli Sassi, która mieszkała właśnie w Bhanbhore, a jej „Romeo” imieniem Punno, był kupcem.
Chociaż Banbhore nie leży nad samym oceanem, jest ulokowane w strategicznym miejscu delty Indusu. Prawdopodobnie było ważnym portem handlowym, a jego kupcy docierali do ludów zamieszkujących wybrzeża Oceanu Indyjskiego i na Daleki Wschód. Obecnie wiemy, że sama cytadela w mieście miała powierzchnię 1,4 hektara, a poza jej murami znaleziono ulice i ruiny budynków. Miasto odegrało też ważną rolę w rozprzestrzenianiu się islamu w prowincji Sindh. Wiemy, że już w 711 roku prowincja ta została podbita przez Arabów prowadzonych przez Muhammada bin Qasima. Profesor Valeria Piacentini z Mediolanu, która kieruje obecnymi wykopaliskami, uważa, że Banbhore to „zaginione” miasto Debal, przez które bin Qasim wkroczył na teren Sindh. Jednak nie wszyscy specjaliści zgadzają się z tym poglądem.
Dotychczas zdobyte dowody wskazują, że miasto miało dobrze rozwiniętą gospodarkę, a najnowsze odkrycie to dowód, że istniał tu potężny przemysł przetwórstwa kości słoniowej. Jako, że produkcja musiała być naprawdę duża i mamy też dowody na handel długodystansowy, przemysł ten nie mógł służyć tylko potrzebom lokalnym.
Jako, że nie mamy gotowych produktów z okresu największego rozkwitu tego przemysłu, trudno z pewnością stwierdzić, co było produkowane w Banbhore. Mantellini uważa, że głównie były to ozdoby. Na podstawie wyrzuconych odpadków można przypuszczać, że powstawały tam m.in. pierścienie. Jeden ze znalezionych fragmentów przypomina pionek do gry w szachy. Niewykluczone, pękł on podczas obróbki i wyrzucono go do śmieci.
O długodystansowym handlu, jakie prowadziło Bhanbhore, świadczy bogactwo znalezionej tam ceramiki – od prostych przedmiotów, po niezwykle bogato zdobione. Ceramika ta pochodziła zarówno z Indii, jak i z terenów dzisiejszych Iranu i Iraku. Miasto było z pewnością bogate, przynajmniej w XII i na początku XIII wieku. Jednak handlowało ze światem już wcześniej. Ceramika z terenu Iranu jest datowana na X i XI wiek.
Część ceramiki była z pewnością wytwarzana na miejscu. Co interesujące, kształty wytwarzanej na miejscu czerwonej ceramiki nie zmieniły się przez wieki. Tego typu naczynia są nadal wytwarzane. Innym lokalnym elementem jest szara ceramika, która wymaga znacznie większej widzy technologicznej. Aby ją uzyskać, trzeba precyzyjnie kontrolować cały proces wypalania.
Jednak znaleziona w Bhanbhore ceramika najwyższej jakości pochodziła najprawdopodobniej z Chin.
Bhanbhore prawdopodobnie doświadczało czasem trzęsień ziemi. Pewne dowody wskazują, że około 280 roku mogło nawet zostać całkowicie zniszczone. Jeśli tak, to zostało odbudowane. Ostateczny upadek miasta rozpoczął się pod koniec XII wieku. Wszystko wskazuje na to, że delta zaczęła się zamulać, co jest procesem typowym dla delt rzecznych. W tym okresie widzimy, że mieszkańcy zaczęli naprawiać uszkodzoną ceramikę, co wskazuje, że doszło do przerwania kontaktów handlowych. W końcu doszło do suszy, Indus zmienił swój bieg i Bhanbhore znalazło się nad brzegiem mulistego strumienia. Ludzie wyprowadzili się, a miasto legło w ruinie.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Od lat słyszymy, że ocieplenie klimatu czy topnienie lodowców zagrażają źródłom wody od których uzależniony jest byt miliardów ludzi. Indyjskie Narodowe Biuro Statystyki Kryminalnej (NCRB) poinformowało właśnie o znacznym wzroście liczby przestępstw związanych z konfliktami o wodę. Dochodzi do sporów, drobnych przestępstw, fizycznych starć i morderstw.
W roku 2018 liczba takich przestępstw była niemal 2-krotnie większa niż rok wcześniej. Najwięcej sporów o wodę miało miejsce w stanach Maharashtra i Bihar, które w ostatnich latach zmagają się z ciężką suszą. Z najnowszego raportu NCRB wynika, że w 2018 roku zanotowano 838 przestępstw tego typu. Rok wcześniej były to 432 przestępstwa. W sporach o wodę życie straciły 93 osoby.
Eksperci mówią, że spory toczą się pomiędzy społecznościami, wsiami i kastami. Gdy zmniejsza się dostępność wody, zaostrzają się konflikty, obejmują one całe społeczności, spierają się miasta z wsiami. Sytuacja w niektórych stanach była bardzo zła w 2018 roku, mówi Himanshu Thakkar, koordynator South Asia Network on Dams, Rivers and People.
Częścią problemu jest złe zarządzanie zasobami. Indie maksymalnie eksploatują zasoby wód podziemnych. W kraju tym spod ziemi pobiera się tyle wody, co łącznie w USA i Chinach. Złe zarządzanie powoduje, że poziom wód gruntowych błyskawicznie spada. W 2018 roku opublikowano raport, z którego wynika, że jeśli nic się nie zmieni, to 21 miast, w tym Delhi, Bengaluru, Chennai i Hyderabad już w 2020 roku wyczerpie całe zapasy wód podziemnych, co bezpośrednio dotknie 100 milionów ludzi.
W tym samym raporcie czytamy, że do roku 2030 zapotrzebowanie Indii na wodę będzie 2-krotnie większe niż zapewniają jej dostępne źródła. Setki milionów ludzi będą miały problem z dostępem do wody, a jej brak może przełożyć się na stratę 6% PKB.
Z danych Banku Światowego dowiadujemy się, że dochodzi do szybkiego spadku odnawialnych zasobów wody pitnej w przeliczeniu na mieszkańca Ziemi. Jeszcze w 1960 roku na każdego człowieka przypadało 13 364 metry sześcienne odnawialnych zasobów wody pitnej. W roku 2014 było to już 5 932 m3. UNESCO szacuje, że w rozwijających się krajach Azji, Afryki i Ameryki Południowej przeciętne zużycie wody na głowę mieszkańca wynosi 50–100 litrów dziennie. W krajach rozwiniętych jest to około 10-krotnie więcej.
Krajami o największych odnawialnych zasobach wody pitnej w przeliczeniu na mieszkańca są (dane dla roku 2017): Islandia (507 463 m3), Gujana (348 374 m3), Surinam (175 719 m3), Kongo (157 148 m3), Papua Nowa Gwinea (97 079 m3), Bhutan (96 582 m3), Gabon (81 975 m3), Kanada (79 238 m3), Norwegia (74 081 m3) oraz Wyspy Salomona (79 123 m3). W Indiach jest to 1427 m3.
Polska znajduje się dopiero na 133. pozycji na świecie, a nasze zasoby na mieszkańca wynoszą 1585 m3. Pocieszający jest fakt, że wzrosły one z 1579 m3 w roku 2012 i jesteśmy jednym z niewielu krajów, gdzie zanotowano wzrost tych zasobów. Jednak w Europie mniej wody do dyspozycji mają tylko mieszkańcy Czech, Danii i Cypru.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.